Bitwa złomów: nowe dyscypliny olimpijskie + QUEST
Dzień dobry,
Quest, czyli misja do wykonania, będzie na początek. Otóż jadę sobie wczoraj Starletem po Trasie Siekierkowskiej od strony Gocławia w stronę Mokotowa. WTEM! Z daleka widzę, że na środkowym pasie jedzie jakiś dziwny samochód, najwyraźniej z lat 50. Niestety akurat miałem rozładowany telefon i nie mogłem go uszczelić fotograficznie. Stwierdziłem, że przynajmniej sobie obejrzę. Początkowo nie byłem zainteresowany, bo wydawało mi się, że to gość od turkusowego Pontona Cabrio – bywalcy Star Drive na pewno kojarzą ten wóz. Ale bynajmniej! Im bardziej patrzyłem na to auto (zamiast na drogę), tym bardziej wypadały mi oczy. Myślałem że to Ferrari 212 Inter albo Delage, ale nie – to był Alvis Graber 108 TC, taki jak ten poniżej, tyle że z kierą po naszej (!) i na polskich tablicach. WHAT? Czy widział go ktoś jeszcze? Czy ktoś go upoluje w ruchu i przyśle do mnie?
A już teraz czas na bitwę złomów. Dawno żadnej nie było, więc trzeba trochę dać czadu. Po pierwsze niedawno odbył się wspaniały zlot Forza Italia na torze Poznań, na którym niestety nie byłem, a po drugie dawno nie było konkretnej, japońskiej blachy. Dlatego powitajmy zawodników, którzy wystąpią w zupełnie nowych dyscyplinach olimpijskich.
Lewy narożnik
Niesłychanie i niebywale denerwuje mnie słowo “drifting”. Amerykańskie, paskudne i w ogóle niepolskie. Japończycy przekształcili je sobie po swojemu w “dorifto”, a Polacy to co – mają być gorsi? Mamy tyle pięknych, polskich nazw dla sportów: piłka nożna (a nie “FUTBOL”), pięściarstwo (znane jako “boks”), kolarstwo, wioślarstwo, koneserstwo… a nie, czekaj. Nieważne. Tak czy inaczej, sport, który polega na jeździe bokiem w kontrolowany sposób powinien nazywać się “dryfiarstwo”, a zawodnicy to oczywiście dryfiarze. Ale żeby zostać dryfiarzem z prawdziwego zderzenia, potrzebujesz najpierw odpowiedniej bryły. Najlepiej jeśli ta bryła nie ma żadnego konkretnego kształtu, bo wtedy możesz nadać jej kształt jaki sobie zażyczysz, co ukształtuje twoją świadomość dryfiarza. Ponadto jeszcze lepiej jeśliby ta bryła nie miała silnika, bo wtedy możesz do niej włożyć silnik jaki chcesz. Skoro już doszliśmy do tego, to na pewno teraz już czujesz, że jako przyszły dryfiarz potrzebujesz po prostu przegniłej skorupy od Mitsubishi Sapporo, co do której już jakiś niedoszły dryfiarz podjął próbę przerobienia jej na wehikuł dryfowy, tyle że podjęte działania (wyjęcie silnika) nie były zbyt przemyślane. W dodatku z jakiegoś powodu zmienił nazwę swojego dryfowehikułu na Cordię, która jak wszyscy wiemy, była autem przednionapędowym i wyglądała tak:
Podczas gdy na poniższym zdjęciu widzimy… eeee… właściwie jakby zacząć się długo przyglądać i mocno wysilać wyobraźnię, to można znaleźć w tym nawet i kształty Cordii. W końcu to bryła, czekająca na dryfiarza, który ją wyrzeźbi. Ponoć też, jakby się bardzo długo przyglądać i wysilać wyobraźnię, to można też dostrzec w Polsce dryfującą dziewczynę – dryfiarkę. Ale to temat na oddzielny wpis.
Prawy narożnik
Są sytuacje, przy których naprawdę chciałbym być. Zobaczyć, jak to się wszystko odbyło. Należy do nich np. chrzest Polski. Moment, w którym prezes Forda, świadom wady konstrukcyjnej Pinto, mówi “eee, dobra”. Chwila, gdy szef zespołu projektowego W210 mówi “to zabezpieczenie antykorozyjne to zbędna fanaberia”. I wreszcie chwila, gdy przyszło zarządzenie, że Alfa 33 musi być od tej pory dostępna z dieslem, bo takie są europejskie trendy. Inżynier Giuseppe spojrzał na inżyniera Matteo i obydwaj zrobili fejspalma (jak to będzie po włosku?), bo obaj wiedzieli, że diesla R4 nie wsadzi się do auta z silnikiem typu bokser, a przebudowa wszystkiego nie wchodziła w grę. I tak powstał ucięty o 1 cylinder, trzycylindrowy diesel 1.8 TD – największy trzycylindrowy diesel w aucie osobowym. Nie wiem jak to się sprzedawało, ale jedna taka Alfa jest do kupienia. Akurat z tym autem dyscyplin olimpijskich można rozgrywać sporo, np. zawodnicy ustawiają się na starcie, starter strzela z pistoletu i wszyscy biegną szukać uszczelki pod głowicę do tego sprzętu. Albo trzeba dotknąć ręką w rękawicy do pracującego silnika i szczękającymi od wibracji zębami zagrać jakąś melodię. Pomysłów jest sporo. Ja natomiast wiem już, że wjazd na zlot Forza Italia taką na przykład Arną nie byłby żadną sensacją, ale za to okrążenie toru Poznań trzydziestką trójką z ciągnikowym dieslem to już byłaby akcja, o której mówiono by długo i po włosku.
A tak bajdełej, to jeszcze jest ciekawostka: jakieś 6 lat temu kupiłem sos pesto i wsadziłem go do lodówki. Okazuje się, że sos pesto nie gnije, w przeciwieństwie do forda pesto. Teraz już to wiemy. –> link <—
No ja ostatnio widziałem naklejkę “Drifting Squad” czy jakoś tam na… czarnej bepiątce kombi w tedeiku :D, co pokazuje, że są to absolutnie najlepsze auta na świecie i nadają się do wszystkiego :).
Powiem, że trochę słabo to wyglądało, że jeden poczytny bloger się pojawił, zbierał peany i zachwyty, ciął bokiem Uśmiech Szatana przy akompaniamencie wyrywanych ząbków z bieżnika w oponach na tylnej osi, a drugi bloger był wymawiany jako “ten nieobecny”. Ktoś nawet zaczął krzyczeć “Złomnik, złomnik, who the f**k is złomnik?!”
Wybieram Saaba Sport ustrzelonego wczoraj na Trasie Toruńskiej:
http://picthost.net/v.php?id=53eb0716374f6b9f02fbac8b1d4d2e9a
Jak już mowa o dyfie to trzeba było do bitwy złomów wziąść Alfe 90 z transaxle i motorem diesla VM która akurat jest do sprzedania na portalu tablica
Alfa jest na tyle bez sensu, że aż bym ją chciał. Tylko cena za wysoka troszkę…
@seven:
Niestety, ta 90 jest bez walizeczki. Bez walizeczki traci 80% na wartości ;).
Gugle informują, że facepalm po włosku brzmi “volto di palma”. Czy jakoś tak. Swoją drogą po tytule spodziewałem się, że będzie coś o Nissanie Queście, a tu o dryfiarzach (ładne słowo, jakby nie spojrzeć). I’m amused, sir, truly amused.
może w ogóle spolszczyć driftowanie i niech będzie dryfowanie… eeee, nieważne. 😉
wybieram Alfę. lubię diesle. to musi być genialne połączenie: mieć prawie 25 letnią Alfę z już samym w sobie nietypowym i kombinowanym dieslem VM, a jeszcze doprawionym przez speców z Mediolanu. piacere molto!
@pr:
Od robienia normalnych samochodów jest VAG. Jak na Europę chyba wystarczy?
Zacne żelazo. Koleś w opisie smutnych zwłok ściery pisze “wszystkie części pochodzą z niemiec”. Musi zmienić dilera
Jeśli mamy tłumaczyć tak doslownie to facciamano, ale to tak jakby tłumaczyć na polską twarzodłoń. To volto di palma to niezly lol, po polsku- twarz palmy. Anyway, dla mnie wygrywa 33, mi piace tanto!
Polody na początku kariery wypowiadał się, że auto trzeba wprowadzić w tak zwany dryft:)
Alvis? A co to jest? Jakby Mercedes albo chociaż Polonez Coupe…
Ten Alvis… JEŻU KOLCZASTY. Rodzyn nad rodzyny. Ktoś, kto go zaciągnął do PL, ma gust i nie idzie na łatwiznę. Szacun.
Natomiast z tymi nazwami bym nie przesadzał – przyjęły się na całym świecie, nawet we Francji (a oni gardzą zapożyczeniami, nawet na komputer mówią jakoś dziwnie). Szczególnie boks – pisownia już jest spolszczona. Acz nadal mówimy “piłkarz” a nie “futbolista”. I słusznie. Bo krócej.
Bitwę wygrywa Alfa. “JEDYNA TAKA W POLSCE A NAWET W EUROPIE” = “części musisz zrobić sobie sam”.
A skoro jest twarzoksiążka, to czemu nie twarzodłoń?
Ooo, kilka razy przejezdzalem przez jakas wioske pod Zlotoryja i widzialem ta Alfe na podworku. Zawsze zastanawialem sie jaka jest historia tego auta -jest na czarnej blaszce, widac ze jakiejs starej, mysle ze poczatek lat 90tych. Z zewnatrz z daleka wyglada rowniez bardzo ladnie jak na Alfe w swoim wieku, a sprawia wrazenie ,,auta na codzien”. A tu nagle taki news, ze pod maska czai sie diesel. Fajne autko, chcialbym taka miec, tyle ze benzynke. Mam nadzieje ze ktos ja uratuje od upadku. Powiem szczerze, ze to chyba najlepiej zachowana 33 jaka widzialem w ,,normalnych” rekach (nie liczac tych juz odpicowanych w rekach Alfisti 😉
Wszystki pojazd, co nie umi dryftować, to zło. Nawet ma nędzna 105-ciunia, jak dostanie wodę na asfalcie to sadzi bokiem jak zła. Krótko mówiąc napęd ma być z właściwej, tylnej strony.
Dziś zdecydowanie wygrywa 33 TD. Alfa w dieslu – no to już brzmi złowrogo, ale ta grubo kombinowana jednostka zdobywa dodatkowe punkty grozy. Chociaż jak się zastanowić… dziś chyba jest podobnie, inżynier Jurgen mówi do inżyniera Johanna: “ty weź odejmiesz tu jeden gar, bo tera ma być mała pojemność, ale mocy ma być rozumiesz więcej, no to dołożysz turbo drugie podtrzymujące pierwsze turbo.” A potem w świat idzie mesydż “Volkswagen 0.6 TFuckSI quattroturbine niecoboost silnik roku”.
tego alvisa na bokserskiej widziałem pod sklepem z gratami do angielskich
@Leniwiec:
Z Francuzami nie jest jeszcze tak źle, trochę zapożyczeń jednak mają. Jeszcze gorsi i bardziej nadgorliwi pod tym względem są mieszkańcy Quebecu, francusko-języcznej prowincji Kanady. To jakiś absurd jak dla mnie jest, nie dość że mają paskudny jak noc listopadowa dialekt to jeszcze uzurpują sobie prawo do ochrony czystości “francusczyzny” bardziej od samych francuzów :-D.
Węgierski czy turecki już lepiej brzmi niż ten ich “pseudo” francuski.
@Oldskul,
Najsmieszniejsze w tym wszystkim, ze pozniej i tak nie te turbiny siem psujo. Psujo siem lancuchy rozrzadu… Proza zycia;-)
@Leniwiec:
Ale jeżdżą amerykańskim żelazem (to akurat się wydaje oczywiste ze względu na położenie geograficzne), więc gdzie ta ich konsekwencja? :-D. Powinni w takim przypadku jeździć tylko Peugeotami 404-405-504-505, albo Renault 5 czy Alliace’ami jak ten stadobaranowy :-D, a dla bardziej wyrafinowanych “koneserów” pozostaje Citroen DS lub SM.
@ lordessex – 404, 504 a przede wszystkim DS-em (na eksploatację SM-a raczej nie byłoby mnie stać) jeździłbym wszędzie. Po Quebecu, po Francji, nawet do Radomia mógłbym tym pojechać. Byleby jeździć.
@Leniwiec:
Ty to wiesz co dobre!! :-D. Za 404 czy 504, ewentualnie 505 to bym zabił tępym nożem nawet. Tego sprzętu całkiem sporo jeszcze jeździ w krajach arabskich (Liban, Syria, Jordania szczególnie) i w Afryce Północnej. Możliwe że były też montowane w Algerii czy Maroku.
Tak mnie Leniwiec zaintrygował, że niby jedyna w Europie i sobie myślę: “pi***olenie o Szopenie”, no i lukam na autoscouta, lukam na subito.it, lukam na leboncoin i to faktycznie może być bliskie prawdy, bo na rzeczonych ANI JEDNEJ sztuki! Czyli faktycznie rodzynek :). Gdyby nie nabyta (Sierra 2.3D, brrrr) niechęć do diesli, to mógłbym nawet rozważyć…
Co za nierówna walka, co za marny dla Alfy przeciwnik!
Ale i tak wygrywa Alvis, prawie dorównuje urodą Lancii Aurelii…
Czy AlfaRomeo w czasie wymyślania tego druciarstwa była firmą państwową czy prywatną?
OBWIESZCZENIE… Witam serdecznie – znamy się mało, więc może ja bym… Choć już od Złomnika powstania jestem uzależniony, to mój debiut na czcigodnym forum.
Chyba, że liczyć jak z rok temu – co było niespodziewane ale sympatyczne bardzo – na Złomniku pojawiły się znienacka dzięki czyjejś niedyskretnej migawce otwarte podwoje mojego garażu zawierające wówczas akurat m.in. wehikuł szacownego Volumetrico na przykład.
Jednak w końcu do się odezwania zmusił mnie dopiero mój kolega, który pracując w Radiu Kraków poszukuje chętnych do zorganizowania w niedługim czasie razem z Radiem niby jakby “spotu” właścicieli aut, które wkroczyły w młodość stabilną – jak dotąd kryteria są raczej mgławicowe, byle nie mniej niż przysłowiowe 25 lat.
Pomysł jest na razie zdaje się dość prosty, jeśli zbierze się kilkanaście ciekawych wozów, właścicieli oraz ich historii z ciekawymi narratorami to taka impreza dojdzie do skutku.
Czyli poza standardowym rozpuszczaniem wici tak nam wyszło, że cenne byłoby podzielenie się informacją na łamach Złomnika i zaproszenie Szanownego Autora i P.T. Czytelników do rozważenia udziału – jeśli trudno o fizyczną obecność na imprezie to i tak przede wszystkim to jest radio, czyli po ustaleniu szczegółów można umówić się na wdzwonienie w audycję i podnieść rangę zdarzenia przez jej niniejszym uświetnienie swoim udziałem.
Zapraszam i w razie zainteresowania proszę o odpowiedź bądź w komentarzach, bądź też na znanego Złomnikowi mejla. Pozdrawiam !
fejspalm – facciapalmo, ale to brzmi sztucznie. lepiej powiedzieć by było “smorfia’ – grymas, ale Włosi taką minę określają raczej jako “ma che cazzzo?!” czyli “co do licha?”….
@_krrl: palmo (nie palma) po włosku oznacza wewnętrzną stronę dłoni….
@tata:
AR była wtedy już od bardzo dawna państwowa.
@Leniwiec:
No jasne, sęk w tym, że tym razem to nie jest wierutne kłamstwo i sprzedający może mieć sporo racji. Zadałem pytanko na AH, czy ktoś kojarzy inną 33 w dieslu.
W sumie “druciarstwo” polegające na obcinaniu cylindrów jest obecne w motoryzacji niemal od jej zarania.
cazzo oczywiście przez 2xz, a nie 3, tak jak mi się wymsknęło…
@ krass:
myślisz, że Prideaux miał właśnie takiego Alvisa? bo już nie pamiętam modelu z książki. na filmie było to jakieś cope, fakt. ciągać tym przyczepkę pod koniec lat 60. to pewnie nie byłoby nic szczególnego. ale teraz to co innego…
http://otomoto.pl/volvo-440-50-tys-przeb-muzeum-lift-C30365242.html
To ciekawe, “przebieg jest nie podważalny” 😀 :-D, skąd ta pewność???
Dobry poziom, zwłaszcza bieg po uszczelkę. Jako, że Alfa jest jedyna w Polsce, Europie, Świecie i być może w całej Galaktyce też, to głupio było by nie nazwać jej zdecydowaną zwycieżnicą, czy jakoś tam.
tłumaczenie me cha cazzo jako co u licha brzmi jak co lepsze tłumaczenia tytułów zagranicznych filmów
😀
Natomiast co do trzycylindrowego diesla w Alfie, to ja podziękuję. Już mam silnik VM’a, co prawda 4 cylindry ale dzielona głowica, napęd łańcuchem i takie tam.
Za to gdyby ktoś miał niepotrzebnego trzycylindrowego diesla obudowanego Daihatsu Charadem, to poproszę 2. W ciemno.
@maciek_dm własnie sprawdziłem, i jednak zarówno palma, jak i palmo są dobrymi słowami do określenia wewnętrznej częsci. Aczkolwiek jako cała dloń to zawsze mi się wydawało, ze oni mówią po prostu mano i już (co w sumie jest poparte tym, co można zobaczyć w google grafika) :p
Pozwolę sobie podpiąć się pod questa. Takie coś dziś widziałem na trasie Łazienkowskiej ok. 8:30: http://s15.postimg.org/780dv0597/WP_000102.jpg – w sumie 4 chińskie fury (3 identyczne sedany, 1 bus) na chińskich tablicach, oblepione informacjami (po chińsku) o jakiejś wyprawie z Chin do Niemiec. Wyglądały jakby naprawdę przyjechały na kołach z Chin. Ktoś wie o co kaman?
Notlauf, kup sobie dobry wideorejestrator z jakością HD, nic ci nie ucieknie :]
Co do b5 w tedeiku i drift squad to ja ostatnio widziałem hyundaia coupe Tiburon z Anglii z wlepą RWDteam xD
Sport, który polega na jeździe bokiem w kontrolowany sposób powinien nazywać się „zboczeniem”, a zawodnicy to oczywiście zboczeńcy.
@notlauf: jeśli to rzeczywiście był alvis graber TC 108, to trafiłeś wyjątkową rzadkość, bo np. wikipedia britannica podaje, jakoby tych pojazdów, produkowanych w latach 1955-58, wyjechało z fabryki zaledwie 37 szt. Piękny kawał żelaza.
To ja może odnośnie starych tylnonapędowych Peugeotów. Zastanawia mnie czemu w Polsce znacznie łatwiej zobaczyć Forda Sierrę, Granadę, czy może nawet Taunusa, od Peugeota 504 czy 505 (604 nie liczę, bo było go mało). Czyżby wszystkie tylnonapędowe Peugeoty pojechały do Afryki
Cza lecić po te alfeł-ino jedyna taka….!A za saporo to sporo,chyba że 2000 rubli.
Trzycylindrowe diesle VM 1.5 podobno bywają gdzieś (Indie?) w Hyundaiach
Marzy mi się taka Alfa… A na allegro pojawiło się fajne carry http://allegro.pl/suzuki-carry-i3516816359.html
Wygrywa Alfa – VM żondzi 😉
TAk TAk TAK!!! Nowe Hiace w Europie!
A nie, czekaj, z Ukrainy można sprowadzić…
Hehe, zarejestrowane na 8 osób. Chyba horyzontalnie jedna na drugiej
A jak już przy dryfiarstwie jesteśmy, to może coś zrobionego przez prawdziwego artystę?
http://allegro.pl/bmw-e36-pickup-pick-up-rarytas-od-gabiego-i3492818247.html
No w świecie gościa musi na prawdę wszystko wyglądać inaczej, E36 w pickupie, to pewno Ford F150 jest w coupe. Tak czy siak można dryftować (dryfować?) odliczając VAT! 😀
Pełzając sobie po starszych wpisach, zauważyłem że ta Alfa była już linkowana 13 sierpnia, 1 komentarz
http://www.zlomnik.pl/index.php/2013/08/13/10-samochodow-ktore-sa-zbyteczne/
Zawsze się zastanawiam co ma sprzedający na myśli pisząc “stan dobry”. Patrzę na zdjęcia i widzę grata gorszego od mojego. Wszystkie usterki mojego występują w tym egzemplarzu w dwójnasób, poczynając od wypadniętego baku a kończąc na biegach, które wchodzą gdzie chcą i jak chcą.
Hm…
Nie rozumiem jak mogłeś pomyśleć, że to było Ferrari 212 Inter ?
Tego było coś ok. 80 sztuk.
I tak ktoś by se jechał po warszawie, po polsce? czymś takim?
to jakby zobaczyć l300, zielone lecące bokiem po kocich łbach w przechyle jak jakiś katamaran…
ja bym popuścił z przerażenia
Co do slowotworstwa uprawianego przez internautow to jest to jeden z moich konikow. Drift jest tu jednym z dwoch dobrych przykladow, Mamy:
Drift – sport polegajacy na jechaniu samochodem bokiem do przodu
Dryf – znoszenie obiektów pływających przez prądy morskie, fale lub wiatr, czy tez kąt znoszenia statku z kursu
Gimbaza na forach skompilowala te dwa slowa w jedno, rdzennie polskie i jakze piekne “dryft”. Rozumiem ze “dryfting” polega na wzieciu zwlok Cordii, wywaleniu ich do rzeki i patrzeniu jak meandruje przez jej zakrety splywajac z pradem?
.
Drugi przyklad. Mamy angielskie slowo “carbon” oznaczajace pierwiastek wegiel, z ktorego pochodzi “carbon fibre” czyli po polsku wlokno weglowe. Jednak wlokno weglowe brzmi tak niemlodziezowo-cooltowo-lifestajlowo, wiec nie tylko fora, ale tez i prawdziwe czasopisma motoryzacyjne (hint! hint!) uzywaja slowa “karbon”. Oczywiscie spelczek w wordzie nie podkresla “karbonu” na czerwono, bo takie slowo w jezyku polskim istnieje. Oznacza okres ery paleozoicznej pomiedzy dewonem a permem, jakies 300 mln lat temu. Po angielsku “karbon” to “carboniferous”. To nie przeszkadza mi czytac w tygodniku motoryzacyjnym z tradycjami, ze samochod ma deske rozdzielcza wylozona plastikowa imitacja ery geologicznej. W takich wypadkach mysle sobie, ze w tej gazecie nie ma juz chyba stanowiska korektorki, a naczelny… no dobra 😉
To jeśli już dyskutujemy o zmianach w języku, mnie strasznie denerwuje stosowanie anglojęzycznej transkrypcji rosyjskiego alfabetu. No i mamy “pistolet maszynowy PPSh” zamiast “pistolet maszynowy PPSz” (jego konstruktor u nas to Szpagin a nie żaden Shpagin), Kalashnikov zamiast Kałasznikow, czy Gorbachev zamiast Gorbaczow. Może i jestem na tym punkcie przewrażliwiony, ale o ile rozumiem że ktoś stosuje anglojęzyczną transkrypcję w przypadku wyjątkowo mało popularnego nazwiska mało znanej osoby, to nie rozumiem po co stosować anglojęzyczną transkrypcję w przypadku nazwisk ludzi bardzo znanych. Przecież zawsze można transkrypcję sprawdzić w googlach
To nie sa zmiany w jazyku, ale zwykle bledy.
Problem polega na tym ze teraz wydaje sie latwo, szybko, tanio i niechlujnie i te bledy przechodza do druku. O publikacjach elektronicznych to juz nie ma chyba co wspominac.
Dodam jeszcze ze oba te bledy wynikaja z tej samej przyczyny: Autorzy powtarzaja zaslyszane wyrazy i zwroty jak papugi, bez ich zrozumienia, co zreszta stawia pod znakiem zapytania zasadnosc stosowania okreslenia “autor”.
Harry – z włókna węglowego robi się czasem też instrumenty, szczególnie gryfy (vide Steinberger lub Status… do takiego bezgłówkowego Statusa ślinię się zresztą w niekontrolowany sposób). I tu stosuje się zazwyczaj termin”grafit”. Nawet pełna nazwa Statusa to Status-Grapphite.
ta kiera po naszej nie daje mi spokoju w tym Alvisie. jesteś pewien, że to był Alvis?
@Leniwiec,
E, to ramota zwykła. Ani lepiej takie węglarki nie wyglądają, ani lepiej gadają. I do tego trochę śmierdzą.
Steinberger przynajmniej śmiesznie wygląda. Nie wąchałem Steinbergera, ale tez pewnie wali taką mokrą szufladą biurka.
@miwo,
internety piszą, że Prideux miał mieć jednak TD21. Ale to taka sama różnica dla laika, jak lift spryskiwaczy w baleronie.
@SMKA podpisuję się obiema rękami i nogami. No i butem walnął Nikita Sergeyevich Khrushchev
Jedyna fajna rzecz w tym truchle Mitsubishi, to lampki od GM.
@ krass – Steinberger rzeczywiście nie gada, w dużej mierze z winy EMG (miałem w łapach), do tego jest odrażający, za to Status… Cudo. Szczególnie fretless. Dwa słowa: Guy Pratt. Więc nie gadajcie mi tu, Obywatelu, że to nie gada. Bo gada, i to JAK.