JAKTAJMER ALERT: Punto i Clio
Dzień dobry,
przypominam że czekam na propozycję do działu Jaktajmer Alert, w którym zwracamy uwagę na samochody z dużym potencjałem na jaktajmery w najbliższych latach, ale takie, które jeszcze tego statusu nie mają.
Długo się zastanawiałem, czy bohaterem tego wpisu nie uczynić Daewoo Espero, który stanowił unieśmiertelnienie Opla Ascony, ale zrezygnowałem ze względu na nieprawdopodobną i niebywałą wręcz rdzewliwość Espero. Niestety, wielce prawdopodobne, że ten model do miana jaktajmera po prostu nie doczeka.
Zamiast tego zwracam uwagę na dwa samochody, które już dziś są ciekawe, a będą coraz ciekawsze: to Renault Clio I (kończy 22 lata) i Fiat Punto I (właśnie skończył 20 lat).
W obu przypadkach były to modele absolutnie bestsellerowe, zarówno w Europie, jak i w Polsce. Clio reklamowała wielka kampania “Prosto z raju”, niestety nie pamiętam jak reklamowano Punto – podejrzewam jednak, że jakoś siermiężnie, jak to wówczas Fiat, który przecież w Polsce żadnej reklamy nie potrzebował, bo sprzedawał się sam, i z tego samozadowolenia zostało im tyle, że są 8. marką na naszym rynku z 5-procentowym udziałem, a jedynym dobrze sprzedającym się modelem jest Ducato. No ale to dygresja.
Zarówno Punto na tle Uno, jak i Clio na tle Super 5 były autami przełomowymi i supernowoczesnymi. Pamiętam, jak na ulicach pojawiły się Punta i byłem nimi zachwycony. Piękne, nowoczesne, błyszczące, i z tymi super genialnymi światłami w słupkach tylnych – totalny odlot. Lepszy odlot jest taki, że to podobno wymyślił Ford w Focusie. No więc nie. Te Punta obserwowałem z przedniego siedzenia Renault Clio 1.2 RN (mogłem już wtedy jeździć z przodu!), które mieli moi rodzice – było to również znakomite auto, choć miało strasznie miękkie siedzenia. Zza szyb Clio RN 1.2 zazdrośnie patrzyłem na wersje 1.4 RT z ładniejszą, bardziej rozbudowaną deską rozdzielczą i radiem kasetowym – w RN było zwykłe radio ze skalą na pokrętło.
Punto było przestronniejsze od Clio, a przy tym tańsze. Nic więc dziwnego, że stanowiło prawdziwy megahit, oczywiście o ile można mówić o megahicie sprzedaży w odniesieniu do realiów ówczesnego rynku, na którym nadal dominował Polonez i Fiat 126p. Nie muszę chyba dodawać, że Punto było najlepiej sprzedającym się autem we Włoszech w 1994 r., a Clio dzierżyło ten tytuł już od 1992 r., tyle że we Francji. Z tego co pamiętam, to i Punto, i Clio były samochodami roku. Teraz by nie mogły być, bo nie są elektryczne.
Był taki koncept miejskiego crossovera, a podobno to nowość
W Polsce te samochody starzejąc się trafiły na trudny okres: Polacy nagle poczuli miętę do VW, stwierdzili że mogą sprowadzić sobie dowolną ilość tanich Golfów i Passatów, w związku z tym szybko straciły na wartości i teraz masami okupują złomowiska. Próbowałem ostatnio kupić ładne Clio I sprzed liftingu – nie ma, wybiło, a jak są, to ohydne. Przejechałem się jednym, które miało być ekstra (cena 2500 zł – na miejscu okazało się, że to… 1500 zł, aby tylko ktoś zabrał), ale właściciel miał mniej zębów niż pasków na dresie, więc zrezygnowałem. Do Punto nawet nie podchodziłem, ale to dlatego, że moja sympatia jest po stronie Renault – co nie zmienia faktu, że Punto w równej mierze zasłużyło sobie na jaktajmerowy alert. Sądzę jednak, że sytuacja może być nieco lepsza, bo wielu grzybów jeszcze kisi swoje idealne Punta na czarnych blaszkach i wyjeżdża nimi tylko na Wszystkich Świętych. W przypadku Clio raczej takie sytuacje się nie zdarzają.
Jakoś mi nie leży ta deska od Punto, ta od Clio jest sto razy lepsza.
W obu autach wystąpiły wyjątkowe wersje specjalne: w Punto – GT Turbo, z 1,4-litrowym silnikiem wziętym z Uno Turbo. To auto już fabrycznie miało dobre pier…no, wciskało w fotel, natomiast znana jest powszechnie podatność tego silnika na tuning. Jeden gość z Warszawy miał takie Punto podłubane na prawie 300 KM i jak czasem wpadał na spalak, to wszyscy uciekali, bo i tak nikt nie miał szans. Natomiast w Clio rządziła wolnossąca wersja Williams – chyba jeden pan co tu wchodzi to miał kiedyś takiego Williamsa i może coś nam napisze o nim? Oprócz tego wystąpiła jeszcze odmiana 16S o mocy 136-140 KM oraz superluksusowy model Baccara – w Punto czegoś takiego nie było, taka Baccara to jest coś, normalnie ale bym tym jeździł, i to plastikowe drewno, mmmmm.
TE FELGI!
Deska wersji 16S. TA KIEROWNICA!
I jeszcze Baccara
Clio Williams. W dzisiejszych czasach miałoby silnik 1.2 TCe, skrzynię EDC i reklamowałby je Robbie Williams.
Było za to Punto Cabrio, najtańsze kabrio na ówczesnym rynku. A nie, przepraszam – było jeszcze Yugo.
Widziałem ostatnio obrazek pokazujący prawidłowy sposób ustawiania pojazdów na spocie Youngtimer Warsaw. Mam więc nadzieję, że teraz, kiedy już wiadomo, że Punto I i Clio I to prawie-że jaktajmery, to zobaczę choć po jednym egzemplarzu ustawionym dumnie w rządku według ustalonego porządku. Mam też nadzieję, że tak jak przy Lublinie, w komentarzach dodacie swoje własne spostrzeżenia dotyczące Punta i Clia, co pozwoli ewentualnym nabywcom na jak najgorsze najlepsze wydanie swoich pieniędzy na jak najpaskudniejszego grata jak najpiękniejszego youngtimera.
O takie kołpaki mieliśmy, tylko tego napisu ELEKTRO nie było, a szkoda, lubię dobre elektro.
PUNTO CZY KLIJO?????!???!!11
Punto – bo pierwsze legalne jazdy samochodem na nim odbywałem.
To był dobry samochód – pojemny,oszczędny, dostatecznie szybki jak na miejskie auto.
Oczywiście, ze wszystkimi konsekwencjami bycia Fiatem – elektryka po kilku latach miewała gorsze dni, kluczyk wyrobił się tak, że można było go niechcący wyjąć ze stacyjki przy pracującym silniku, a po 7 latach zaczął “próbować rdzewieć” przy zamku bagażnika (choć jak widzę, teraz nie jest to nic dziwnego – np. Skody Fabie i Octavie w wieku 8-10 lat też sobie lubią podrudzieć miejscami i kierowcy tragedii z tego nie robią…).
Fajny art, auta nadal nadające się do użytku za śmieszną kasę – gorzej trafić sprawny egzemplarz. Punciaków jest znacznie i mają tańsze części ale Clio są bardziej odporne na rdzę. Wizualnie Clio Williams przebija Punto GT. Plusem tych pojazdów jest jeszcze że występują z wolnossącymi jednostkami diesla Punto 1.7D i Clio 19.D które są bardzo wytrzymałe, mało palą i nie wybrzydzają paliwa… 😛
Nawet nie wiedziałem, że posiadam jaktajmera 😛
W kropku siedzi się bardzo wysoko. Dla jednych plus, dla mnie minus.
I gdyby nie to, że rdzewieje wszędzie gdzie można, a skrzynię biegów potrafią obsługiwać dwie osoby na świecie(Ja i Tato) to całkiem spoko auto ^^
Wróć.
Sprzedam Punto!!! (bierzcie to w cholerę!)
Miałem Clio 1,8 RSI.
Miłe autko, zawias tak twardy ze plomby wypadały, szyberdach od jakiegos R21 na 3/4 dachu co w polaczeniu z sportowym zawieszeniem dawalo efekt w postaci pekania dachu. To tak z tego co pamietam…
Łał. Tego crossovera jeszcze nie widziałem. Cudny. Wolę jego od nowego 500L Trekking. Ogólnie składałbym się raczej do Punto. Mam sentyment zarówno do marki jak i samego modelu, który w moim dzieciństwie przewijał się dość często. Sam niedawno chciałem takiego kupić, no ale cóż.
Mimo to Clio za cudownie ohydne drewno w wersji Baccara też się jakiś “plusik” należy.
jak dla mnie Punto, chociaz ja jestem w tym wieku, ze pamiętam mój zachwyt kiedy pojawilo się superpiekne Punto II i od razu było wielkim hitem. W ogóle z tą deską to nie rozumię, punto I to prawdziwe lata 90. i nadal wyglada przyzwoicie, Clio natomiast to na moj gust lata 80.pelna gębą wycięte toporem w bryle plastiku
Zarówno Clio Wiliams, 16v i Punto HTG były fajnymi autami. Kurda ży ni ma dzisok takich. Zostaje ino głut i zimnoki
jak nie znoszę francuskich aut (tak, jestem ofiarą laguny II fazy I) to z tych dwóch zdecydowanie bardziej podoba mi się clio. Zdecydowanie.
Chyba jednak Clio. Chociaż do Punto mam sentyment, bo na tym aucie uczyłem się jeździć.
Jak dla mnie, obydwa są i były bardzo fajnymi i tanimi w urzytkowaniu wozidełkami.Także Egzekwo:)
Dobry wpis.
Miałem Clio I, rocznik ’92. Był to pierwszy mój (no, nie do końca ale jednak) samochód. Pełen tłuszcz, czyli 1,4 RT. Miało radyjko z kaseciakiem (nie działało), miało elektryczne szyby (jedna nie działała), miało też welurową tapicerkę, za to nie miało wspomagania. Było trzydrzwiowe, ciemnozielone (mój ulubiony kolor!) i zajeżdżone do spodu. Dostaliśmy je z mą byłą od jej rodziny, gdzie było od nowości, w związku z czym dumnie nosiło piękne czarne blaszki WXX. Mimo, że było rozpadającym się zombie z uszkodzonym alternatorem (w związku z czym woziłem ze sobą prostownik i zapasowy akumulator), lubiłem je bardzo. Silnik dawał radę bez gadania (ok. 80 KM w tak leciutkiej budzie robiło robotę), zawieszenie piszczało i skrzypiało ale łykało nierówności jak Sasha G. substancje z białek i cukrów prostych i generalnie miało w sobie “to coś”. Niestety, byliśmy jego ostatnimi właścicielami, gdyż kończyło się OC i przegląd, nie bardzo mieliśmy kasę żeby coś przy nim zrobić a nikt go nie kupił, nawet za grosze…
Tutaj kilka słów i zdjęć:
http://bass-driver.blogspot.com/2012/07/wspominatoza-1-melodila.html
A co do Punciaka – też mi się strasznie podobał, gdy wszedł. Zresztą kilka lat temu miał takowego mój gitarzysta – podobna sytuacja, co z Melodilą (moim Clio, znaczy), czyli od nowości w jednej rodzinie, z tą różnicą, że zadbany. I bazowa wersja, z opcji tylko radio było, niefabryczne zresztą. Mogłem je od niego kupić, ale zdecydowałem się na Chaimka (czyli ZX-a). Który niestety był zajeżdżonym trupem… Ale i tak go uwielbiałem.
Właśnie. Na następny odcinek ZX-a bym proponował. Strasznie fajne, przyjazne jeździdło, bardzo komfortowe i świetne (wg mnie) w prowadzeniu. Albo Mazdę 121 “jajeczko” (zaraz przyjdzie Brazer i zaprotestuje). BORZE JAK JA JE WIELBIĘ. Choć 121 już chyba jest jaktajmerem… Co nie zmienia faktu, że opisać warto.
Pamiętam jak w 1990 albo 1991 roku poszedłem na Torwar, gdzie Renault miało prezentacje całej gamy modeli. To był ogólnie szok i szał dla post PRL-owskiego społeczeństwa.
Clio zrobił na mnie piorunujące wrażenie!
Ale prawdziwy odlot przeżyłem siedząc w R21 Nevada.
Mam jeszcze katalog z tamtego wydarzenia!
Zdecydowanie obstawiam R21 jako temat jaktajmer alert!
Espero już dawno na status jaktajmera zasłużyło. Choć nawet na taryfie się je jeszcze widuje. Poza tym to by była łatwizna trzecie Daewoo w tak krókim czasie tutaj zamieszczać – przecież dopiero co Tico i Lublin były.
Ja proponuję tutaj Renault Trafic/Master pierwszej generacji. Znakomite jaktajmery, bogactwo wersji i marek , pod którymi je sprzedawano. Uwielbiam te z żółtymi światłami – nie wiem czy to była seria czy jakiś gumiakocytryńczy upgrade.
Dziewczyna właśnie dobija takie Clio jako swój pierwszy samochód. A takie kołpaki to ja kiedyś w ZX-sie miałem. Na jaktajmeralert zasługuje Avantime, ależ bym go zamurował tak na 20 lat. Desperaci, którzy sprzedają swoje Avantime-y i po kila lat czekają na nabywcę mogą odsprzedać to auto znacznie poniżej 9000zł, sam niedawno rozmawiałem z gościem który za ładnego Avantime-a 2.2 dCi wołał 8k do negocjacji.
Teraz warto je brać, bo tańsze już nie bedą.
Nie można jeszcze zapomnieć o dosyć popularnej na naszym runku, żółtej wersji Sporting.
Pamiętam, że niezwykle popularnym gadżetem tuningowym do Punciaka były nakładki na tylne lampy z wyciętymi okrągłymi otworami. O, taki: http://tuningcars.us/albums/userpics/10001/normal_fiat-punto-mk1-tuning_283029.jpg
Clio, mam takie auto w rodzinie, po dziadku moim zostało. Co prawda jest już phIII, ale przebieg… chyba ze 25 000. Rocznik 1997. Fantastycznie niejadacy silnik 1.2 – niby miał 60 koni ale z corsą 60 konną nie miał szans.
BTW: Corsa B też ma 20 lat!
Tak, kołpaki od RN, jeździłem wtedy R 19 RN, pamiętam, wygrywa Clio, bezapelacyjnie, chociaż punto jest lepsze niż większość (?) myśli. Tak w ogóle dla Renault to był najlepszy okres – Twingo – super, 19 – proste i fajne auto, zwłaszcza z tym dieslem (którym jeździłem – po 200 tys.km tylko odrobinę wzrosła (!) kompresja), Laguna, która w I wersji jeszcze się nie psuła, świetny, normalny silnik 2,0 8 v, potem było już tylko gorzej, co do Espero – rdzewieje ale chyba nie tak na potęgę, są lepsi w tej konkurencji (nie tylko MB, zwycięzca na pewno).
Z Clio 1 nigdy nie miałem do czynienia. Za to z Punto 1 zaprzyjaźniłem się na kursie nauki jazdy. Bardzo sympatyczny pojazd (cichy, zwrotny, zrywny, oszczędny), zwłaszcza na tle Poloneza, który wtedy był w rodzinie. Jeździłbym na co dzień takim kropkiem nawet dziś.
Fajny wpis. Też mam sentyment do Klijo, kolega woził nas takim od rodziców – 1,2 RN. Mieć dziś takiego Williamsa jak ze zdjęć – marzenie. Do tego bogata rajdowa tradycja – zdecydowanie wygrywa porównanie, mimo że lubię Fiaty. Szkoda, że Punto GT jako najlepsza wersja słabo wyróżnia się wizualnie.
Oczywiście, że Clio <3. Móje pierwsze autko, również 1.2 w wersji bieda (RT albo RN, takie, co tylko był zegarek w środku i niż więcej), uwielbiałem to auto, niestety uległo skasowaniu… Historia jest śmieszna, bo dzwon był taki, że w zasadzie mało co było zbierać, no i przyjechał jakiś gość kupić je "na części, Panie, bo to się już z tym nic nie zrobi". Auto generalnie bez żadnych papierów poza dowodem rejestracyjnym. No i po 2 miesiącach może idę sobie, spaceruję po mieście znaczy, a tu ktoś do mnie dzwoni i mówi, że dostał numer od sprzedawcy, że jestem poprzednim właścicielem i on by się chciał spytać, kiedy olej był ostatnio wymieniany :D. C&G pełno gębo :).
Clio Williams – mój dobry znajomy zakupił w latach 90 za didżejkę – szło jak dzikie, ale w prowadzeniu po łuku było straszliwe. Potem kolega zapałał bezpowrotną miłością do roadsterów – wolniejszych, ale bardziej do opanowania.
Punto i wnętrze – kierownica jak w barcheccie – albo na odwrót..
R21 – prawdziwym dziełem sztuki swych czasów było Renault 25 – o nim warto by napisać. Pamiętam, jak w połowie lat 90. pewien wrocławski biznesmen przysłał takie z kierowcą po mnie i znajomego bo zginął mu tir i trzeba było coś załatwić, koniec końców załatwić przy wódce. Jazda tym wozem odstawiała daleko w tył moją ówczesną E34 520. Cicho, pluszowo, szyberdach wielki jak klapa w nysie. I wszystko w elektryce. A że z kierowcą, to jeszcze sam jechał, w dodatku na procentach…
fiat- przodownik miejskich crossoverow… nawiasem wyglada ciekawiej niz paskudstwo zwane 500L tracking (ble)… a co do renowki, to jeździł bym usportowiona wersa i , zostawial na swiatlach buraczkow w e34 😛
@Marlon:
Ten silnik 1.2 fajnie szedł – potrafił u mojej rodzicielki wywołać gęsią skórkę, kiedy siedziałem za kierownicą. Kochane autko, nigdy mnie nie zawiodło…
miałem okazję jeździć dwoma punto GT i naprawdę to idzie!!! jest też podatne na modyfikacje, ale nie znosi zaniedbań, a co do wersji specjalnych to było punto abarth 😉
To, że Fiat w Polsce sprzedaje teraz tylko Ducato, to nie wina polskiego oddziału, tylko strategiczna decyzja p. Marchionne, który chyba już nie chce sprzedawać Fiatów, Lanci czy Alfy Romeo, woli Chryslery.
Co deski się nie zgodzę. W Clio widać wiek, a deskę Punto można włożyć do nowego modelu i nikt by nie zauważył 😉
koleżka nabył niedawno Clio I RN za naprawdę niewielkie pieniądze (trzy cyfry) jako konia roboczego – maszyna jechała zarówno zimą do Kosowa załadowana piątką osób (uszkodzone zawieszenie, woda wlewająca się przez dziury w podłodze) jak i przewoziła sporą maszynę drukarską. Clio uber alles.
Ten wpis mnie rozczulił, gdyż jestem sentymentalny. A Punto 55S było pierwszym samochodem, którym legalnie poruszałem się po drogach (z wielką literą “L” na dachu oczywiście). Zaś Clio 1.1. RL było pierwszym “zachodnim” samochodem moich rodziców i również z perspektywy przedniego siedzenia patrzyłem z zazdrością na właścicieli 1.4 RT, a nawet 1.2 RN. I długo tak patrzyłem, po później Clio przeszło w moje wyłączne użytkowanie i jeździłem nim do 2003 roku. I w ogóle tak lubiłem Clio, że aż popełniłem o nim wpis na polskiej Wikipedii (bo nic o nim nie było). I jeszcze wrzuciłem tam zdjęcie swojego egzemplarza, o: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Clio_i_ph1.jpg (skanowany negatyw z Zenita, fuck yeah!).
miałem kiedyś Clio 1.9d w wersji VAN z 1991r. Bardzo lubiłem to auto mimo, że było zupełnie puste i nieco toporne. Służyło wiernie przez wiele lat i mało się psuło. Paliło jakieś śladowe ilości paliwa a dzięki sporemu silnikowi i niskiej masie było w miarę dynamiczne nawet. Było to Moje pierwsze własne auto w życiu
@Radosuaf – w clio I phIII był silnik D7F na wielopunkcie i nie jechał. Wcześniejsze silniki serii E na monowtrysku albo gaźniku może szły jakoś. lepiej, albo może ten egzemplarz był (wciąż jest!) zamulony.
Punto, zdecydowanie. Brat miał kiedyś bezdaszne i sztywność to miało niczym mokra kartka papieru, ale poza tym – bardziej mi się widzi, stylistycznie jest grube kilka lat przed Clio.
Czy ja dobrze widzę, że Baccara ma 2-stopniową klimę i dinks do sterowania lusterkami jak współczesne Dacie?
Ja w ramach kryzysu wieku średniego, zakupiłem rolldach od Twingo i zmusiłem kolegę blacharza żeby wyciął w dachu mojej Cliówki wielką dziurę. I wiecie co? Pasowało jak od fabryki. Mieli chyba i w Renault takie plany, ale nigdy nie zostały zrealizowane. Tutaj zdjęcie mojegoż. jedyny taki… itd. (Ale już sprzedany).:
https://www.facebook.com/fabrykaslubow.polska#!/photo.php?fbid=425188140834469&set=a.425187957501154.99329.186126778073941&type=1&theater
Takim puntem jezdzilem na kursie na prawo jazdy (zwlaszcza plac) na zmiane z Polonezem. My mielismy wtedy Dacie 1310p. I wiecie co — glupie to moze ale dla mnie jezdzenie Dacia, Polonezem bylo stokroc fajniejsze niz tym Puntem. Jakos go nigdy nie polubilem – male takie bylo i wogole. Lubilem za to Poloneza mimo ze byl mulem jak nie wiem co… Ale jakos tak – wygodnie bylo, przestronnie, swojsko, wszystko na swoim miejscu
@ Demir – święte słowa, taka nowa polityka koncernu. Alfa ma 2 modele (no – 2,5 licząc 4C, ale to raczej pokaz możliwości niż model mający oprawić sprzedaż), Fiat ma żenującą gamę, w której jedynym świeżym modelem jest 500L i mocno zrestylizowana Panda, o Lancii nie wspominam, bo to żart raczej. Premierze, jak żyć?
Odziedziczylem po dziadku jaktajmetra-to-be. Punto poj. 1,1 rocznik 1997. wlasnie sztukuje mu oryginalne kolpaki, jak te z 1-go zdjecia. Przebieg 70 tys km oryginalny. Z wierzchu do wymiany macha bo runela na niego sciana cegiel rok temu w wakacje, bylo we wiadomosciach. Ale jezdze nim! najcudowniejsze ceny czesci np amory po 4 dychy!
U mnie w garażu stoi taki jaktajmer; Punto ELX w limitowanej serii z silnikiem 1600 w benzynie 😀
http://s5.postimg.org/3mmvf0ft3/DSCN2092.jpg
I co ciekawe, nie ma problemów z korozją ani elektryką…
Oba są piękne, ale jednak wybrałybym clio williams, jeździłem takowym, dobry wymiatacz był
Clio było cudne, moi rodzice mieli w 1992 rokuc kupione w tzw kontyngencie bezcłowym.. Moze Pan Zlomnik przypomniał by te czasy bo tu napewno nie wszyscy wiedzą co to było… Clio było czerwone, 5d. Po maluchu to clio to faktycznie jak “prosto z raju”… Pamietam że było niezwykle komfortowe, głównie ze względu na bardzo miekkie zawieszenie. Pamietam tez ze kompletnie nie nadawalo sie na polskie drogi i ich stan jaki panował w 1992 roku. Clio bylo bardzo delikatne. Przy bodaj 30000 w clio rozpadły sie przednie amortyzatory a wczesniej jeszcze lozyska. Rodzice mieli wersje 1.1 z gaznikiem. Bardzo dynamiczny i oszczedny motor w miescie. Problem pojawiał sie jak jechało się w góry i trzeba bylo podjechać pod góre…
Ojciec mi zawsze mówił, że w clio była jedna rzecz która mu sie bardzo podobała a dziś już nie pojawia się we współczesnych autach. Chodzi o kontrolki swiatel. Dziś włączasz pozycyjne, świeca się zegary. Często obecnie na konsoli nie ma żadnej informacji świetlnej czy swieca się światła pozycyjne czy mijania. A czesto tak jest że kontrolka oznaczającą włączone światła mijania, jest kontrolka która kiedyś oznaczała świecenie świateł pozycyjnych..
A w clio? W clio pozycyjne miały swoja kontrolke, mijania swoja kontrolke, wszystko sie swieciło i było kolorowo.
Komu to przeszkadzało proszę Pana…
Oh, uwielbiam te auta bez wyeksponowanego grilla. Dlaczego Skoda tak zepsuła przód Upa? Jak widzę to na ulicach muszę wzrok odwracać!
Z tych dwóch aut zdecydowanie Clio. Punto miało jedynie fajną wersję z turbiną, poza tym to zwykły bezpłciowy miejski hatchback dla ciotek i wujków co nigdy nie przekraczają 3 tyś obr. Choć nigdy nie byłem posiadaczem fiata, a jedynie pojeżdżałem, mam również uraz do jakości wykonania wnętrz w tych samochodach. Kiedyś w ręce został mi przełącznik kierunkowskazów 😀 Kolejna sprawa, że Clio brylowało na rajdowych trasach, a to dodaje autu charakteru. Rajdowe punciaki pojawiły się w kolejnych generacjach. Problem z francuzem jest taki, że nie podoba mi się jego wnętrze. Deska rozdzielcza jest za szeroka, a najważniejsze zegary są daleko od siebie. Taki optyczny zez, ktory nie daje poczucia, że wóz jest zwarty, zwinny i skupiony na prowadzeniu.
Mimo, że z wymienionej dwójki wskazałem na Clio to nie kupiłbym żadnego z tych samochodów, bo jestem szczęśliwym posiadaczem Peugeota 205, który status klasyka zyskał już kilka lat temu
@Marlon:
No ja miałem Ph1 i naprawdę sympatycznie się to odpychało. I jeździło dużo lepiej niż Polo równorzędnej generacji.
Mój wpis z 9:00 czeka na moderację (pewnie przez linka, którego dołączyłem) a Notlauf najprawdopodobniej jest teraz zajęty, ale jako, że nikt raczej nie będzie się cofał by znaleźć mój komentarz, pozwolę sobie pokrótce powtórzyć (bez linka) 😉
Miałem Clio I, rocznik ’92. Był to pierwszy mój samochód. Pełen tłuszcz, czyli 1,4 RT. Miało radyjko z kaseciakiem (nie działało), miało elektryczne szyby (jedna nie działała), miało też welurową tapicerkę, za to nie miało wspomagania. Było trzydrzwiowe, ciemnozielone (mój ulubiony kolor!) i zajeżdżone do spodu. Dostaliśmy je z mą byłą od jej rodziny, gdzie było od nowości, w związku z czym dumnie nosiło piękne czarne blaszki WXX. Mimo, że było rozpadającym się zombie z uszkodzonym alternatorem (w związku z czym woziłem ze sobą prostownik i zapasowy akumulator), lubiłem je bardzo. Silnik dawał radę bez gadania (ok. 80 KM w tak leciutkiej budzie robiło robotę), zawieszenie piszczało i skrzypiało ale łykało nierówności jak Sasha G. substancje z białek i cukrów prostych i generalnie miało w sobie „to coś”. Niestety, byliśmy jego ostatnimi właścicielami, gdyż kończyło się OC i przegląd, nie bardzo mieliśmy kasę żeby coś przy nim zrobić a nikt go nie kupił, nawet za grosze…
A co do Punciaka – też mi się strasznie podobał, gdy wyszedł. Zresztą kilka lat temu miał takowego mój gitarzysta – też od nowości w jednej rodzinie, z tą różnicą, że zadbany. I bazowa wersja, z opcji tylko radio było, niefabryczne zresztą. Mogłem je od niego kupić, ale zdecydowałem się na ZX-a, który niestety okazał się być zajeżdżonym trupem… Ale i tak go uwielbiałem, choć niewątpliwie Punto byłoby dużo rozsądniejsze.
Punto wyglada wspolczesniej. Ale Clio tez jest fajne.
Pamietam, jak w polowie lat ’90 jakos jeden gosc mial na Goclawiu zlote Punto (ten pierwszy zielony odcien zlotego) i zalozyl do niego pietnastocalowe felgi AEZ wraz z listwami progowymi. Ale to byl szal, tuning pelna geba!
Tablice rej. byly czarne a numer brzmial WIW 1787. Co za sztos!
A Clio Williams – wyglada 1000 razy lepiej niz wersja bazowa i robi dobra robote. Tez bylo takie na GC, ale to byl jakis krzywy tluczen.
Ja od 1996 podziwiałem piękne linie Clio siedząc na tylnych siedzeniach Punto 55 1.1 SX (zawsze zazdrościłem znajomemu mojego ojca wersji ELX 75 oraz mojej sąsiadce która posiadała 3d 6-speed). Do tego silnika nie można mieć zastrzeżeń. Parę wypadów nad morze (600km w jedną stronę) przejechał bez zająknięcia. Jedyne słabe punkty to jakieś świszczenie podczas jazdy (Bravo/Brava miały to samo), korozja tylnej klapy (nie jest ocynkowana), oraz wydechu. W moim przypadku gdy sprzedawaliśmy Punto w 2001r. auto nie miało grama rdzy. Dobrze wspominam tę furę. Ale jeszcze lepiej białe Clio 1.4 Energy ojca mojego kumpla. Jak mnie jarały te tylne lampy 😀
PS: Dzięki za wpis, bo jest mega.
Brat miał takie Punto, 3drzwiowe, wersja 75 koni. Ale rwało do przodu. zarazem to pierwszy samochód jaki “prowadziłem”. Niestety – spalił się (samozapłon) i już go nie ma
Salonowe złote punto z naklejką samochód roku 1996 i z emblematem 55 przy migaczach w błotniku (liczba koni). Sąsiedzi jak tylko zobaczyli, to sprowadzili sobie bitego czarnego z niemiec, zazdrość zupełnie jak dziś z passatami 😀
Te auta były urodziwe, zwinne i dynamiczne, podczas jazdy próbnej potrafiły niejednego zwieźć i zauroczyć co skutkowało dobrą sprzedażą, jakaż była rozpacz gdy euforia mineła i zostali z kiepskimi zrobionymi najtańszym kosztem toczydełkami- to nie były samochody, to były wyroby samochodopodobne które zręcznie udawały samochód.
Pech dla tych aut, że w tym samym czasie weszło Polo 6N, mały samochód ale prawdziwy samochód albo Micra K11 czy Corsa B.
Przemo, był to samochód roku 1995. Mój ma jeszcze tą naklejkę na tylnej szybie…
A emblematy na błotnikach… 90
Ja bym poprosił jaktajmer alert dla najdurniejszych aut właśnie łapiących się na żółte blachy. Tak, żeby nic nie przeczuwający właściciele mogli od razu popędzić do rzeczoznawcy i wpis do rejestru zabytkow:p
Miałem Clio 1.2 RN oczywiście, dostałem je do zajechania już po dachowaniu lakier odpadał zewsząd i wyglądało na prawdę wstrętnie. Natomiast komfort jazdy i spalanie = ogromne plusy. I do tego sinik nie chciał umrzeć
A propos Clio po lifcie mogłoby być samochodem roku ponieważ było elektryczne: Renault Clio Electrique, powstało bodajże w ’97, miało 21kW silnik DC
Punto I to najlepszy model Fiata z lat 90. W zasadzie taka kropka w wersji 5d 1.6 ELX (z sekwencja) do dzis moze pelnic funkcje szybkiego i zwinnego auta miejskiego.
Clio przy kropce wyglada jak auto z poprzedniej epoki, wybitnie malo urodziwy model. Jako konkurencje dla kropki I gen widze Clio II gen, podobne kraglosci.
Punto wygrywa bezapelacyjnie, bo 20 latach wyglada jak niezly MILF! Te kraglosci!
Punto było wtedy reklamowane hasłem “Fiat Punto. Odpowiedź.” Pamiętam, bo miałem taki plakat w pokoju… Musiałem być dziwnym dzieckiem
Skoro Punto raz to już prawie jaktajmer, to czy Uno dwa też się kwalifikuje? 😮
Z jaktajmerow z pod znaczka Fiata, to przypominam o:
1. Fiat Barchetta
2. Fiat Coupe
Jaktajmery pelna mordka!
A ja mam Baccare, ale R19 Clio Baccara było troszkę fajniejsze, bo było więcej zmian w stosunku do zwykłej wersji niż w r19, a rarytasem jest R21 Baccara, naprawdę rzadkie auto. Ale mam też i Clio tylko 1.1 z 1991r golas zupełny. To jeszcze bardziej Jangtimer bo ma silnik z lat 60 Cleon
W osiedlowych garażach grzyb trzymał swoje punto 1 od nowości, czarne blaszki. W tym roku kupił nowe auto – kia picanto. Punto niestety trafiło na osiedlowy parking i tak sobie stoi nieruszane. Jest czerwonego koloru i o jego stanie świadczy chociażby lakier, który nie jest wyblakły jak w 99% czerwonych mk1.
GTka miał brat, auto to typowy hot-hatch. Szkoda, że Punto GT (lub też GT z pakietem Abarth) miało lepsze osiągi niż teraz Abarth Grande Punto – niby prawdziwy abarth.
Jako, że moje wpisy z 9:00 i 10:10 wpadły w sieci filtra (pewnie przez linka, którego dołączyłem) a Ob. T.G. najprawdopodobniej jest teraz zajęty, i jeśli przejdą to i tak nikt raczej nie będzie się cofał by znaleźć mój komentarz, pozwolę sobie pokrótce powtórzyć.
Miałem Clio I, rocznik ’92. Był to pierwszy mój samochód. Pełen tłuszcz, czyli 1,4 RT. Miało radyjko z kaseciakiem (nie działało), miało elektryczne szyby (jedna nie działała), miało też welurową tapicerkę, za to nie miało wspomagania. Było trzydrzwiowe, ciemnozielone (mój ulubiony kolor!) i zajeżdżone do spodu. Dostaliśmy je z mą byłą od jej rodziny, gdzie było od nowości, w związku z czym dumnie nosiło piękne czarne blaszki WXX. Mimo, że było zajeżdżonym truchełkiem z uszkodzonym alternatorem (w związku z czym woziłem ze sobą prostownik i zapasowy akumulator), lubiłem je bardzo. Silnik dawał radę bez gadania (ok. 80 KM w tak leciutkiej budzie robiło robotę), zawieszenie piszczało i skrzypiało ale zaskakująco dobrze pochłaniało nierówności i generalnie miało w sobie „to coś”. Niestety, byliśmy jego ostatnimi właścicielami, gdyż kończyło się OC i przegląd, nie bardzo mieliśmy kasę żeby coś przy nim zrobić a nikt go nie kupił, nawet za grosze…
A co do Punciaka – też mi się strasznie podobał, gdy wyszedł. Zresztą kilka lat temu miał takowego mój gitarzysta – też od nowości w jednej rodzinie, z tą różnicą, że zadbany. I bazowa wersja, z opcji tylko radio było, niefabryczne zresztą. Mogłem je od niego kupić, ale zdecydowałem się na ZX-a, który niestety okazał się być zajeżdżonym trupem… Ale i tak go uwielbiałem, choć niewątpliwie Punto byłoby dużo rozsądniejsze.
Ja jestem za Renault :). Moim zdaniem najtrwalsze z francuskich, przyjemnie się je serwisuje i w niczym nie ustępują szrotwagenowi. Co do Clio to kolega ojca ma 1.4 butelkowa zieleń ’94 rok. Poza tym, że trochę go już zaczyna brać rdza to autko nie do zajechania, przebieg pod 300K. Z kolei inny człowiek w TK ma Clio I PH1 w dieselku na czarnej blaszce :> (czyt. grzyb).
Clio zawsze mi się podobało – i tak jest do tej pory. Samo myślenie Renault (duże silniki do małych aut – Twingo RS oraz Clio RS a także – dawniej – Clio V6). I wersja Baccara – czy nie jest to 1-y mały samochód w Europie z dobrym wyposażeniem ? Skóry, klimatyzacja i inne pyszności ?:>.
Mam też propozycję na następny jaktajmer alert – R19.
No i wszyscy zapomnieli o takim drobiazgu Punto I jak seryjna sześciobiegowa skrzynia biegów w wersji 1.1 o mocy 55 KM (nie jestem pewien). Miało toto wtedy na pokrywie bagaznika napis “6 SPEED”. Wówczas zastanawiałem sie po grzyba 6 biegów, a od 7 lat mam samochody z takim patentem 😉
Dodatkowo przypomnę że gama silnikowa Punto I to była wielka jak stąd do Radomia, nie pamiętam ile dokładnie było tych silników ale jakaś ogromna ilość w chwili obecnej raczej niespotykana.
Clio I za to do dzisiaj wzbudza moją sympatię swoim “pyszczkiem”, mam wrażenie że wciąż sie do mnie uśmiecha mrużąc oczy.
@notlauf jakie 1.2TCE w Clio Williams (jakby było obecne)?? 0.9 i nie ma mowy o więcej…
Nie wiem jak obecnie, ale onegdaj renault deski rozdzielcze miało przepiękne po prostu.
Po ładne clio jedyneczkę zapraszamy na Dolny Śląsk. W okolicach Zgorzelca, Legnicy i J.Góry jest tego od diabła, sprowadzone z b.NRD, w stanie najczęściej grzybowy. Reszta Polski tego nie przywozi bo transport droższy od auta. Ostatnio w Jaworze przy drodze stała Baccara1.4 za 2300 zł. Oczywiście do opłat, umowa z mieszkańcem Bautzen. Czy coś.
Robiłem prawo jazdy na początku 1999 roku i w szkole jazdy były Punto 3 d, Punto 5 d ze wspomaganiem; bardzo przyjemnie się nimi jeździło. Wysoka pozycja za kierownicą, bardzo dobra widoczność i dużo miejsca w środku. A dla najlepszych kursantów po zdanym egzaminie czekała…Marea (na dwie godzinki). To były czasy…pewnie dlatego w domu mamy Bravę 1.6 i Bravo II 1.4 😉
No i ciekawa koncepcja Fiata na “rozwój” marki… Chyba niedługo tylko to Ducato im zostanie:
http://europe.autonews.com/article/20130918/ANE/130919839/fiat-will-produce-5-new-namesake-brand-models-in-next-2-years#axzz2fQEMmPUU
Fenomenalny komentarz: “Clio Williams. W dzisiejszych czasach miałoby silnik 1.2 TCe, skrzynię EDC i reklamowałby je Robbie Williams” tylko powinno być Pharrell Williams – Robbie jeździł Interceptorem, prowadził “rozrywkowy tryb zycia” i robił (lub robi) naprawdę fajną muzę z jajami
Osobiście wolę punto, pamiętam jak ojciec miał takie z roboty, pamiętał że było większe i wygodniejsze od Uno I, do tego widze takiego jednego punciaka na czarnej i on nie gnije!!!
Clijo to ja nawet mam w iście złomnikowym stylu pognite żre olej jak wściekłe i po tym jak “PAN” z BMW przywalił w nie jak sobie stało ma drzwi nie do koloru. Mi się tym jakoś super nie jeździ aczkolwiek całkiem żwawo sie zbiera to autko na gaźnikowym 1.4. Można tez dużo w tym aucie popsuć a ono dalej pojedzie, wiem co mówię serio zakatowany egzemplarz upalam. Niestety za rok pójdzie na złom…
Jak bardzo uwielbiam włoszczyznę i nie lubię francuzów tak w tym pojedynku wygrywa clio. Punto jest zwyczajnie brzydkie.
pizza,mozna policzyc:
1.1 55 KM, 8V (SPI)
1.2 60KM 8V (SPI)
to wersje ekonomiczne. Malo pala, ale i ledwo jada.
1.2 75 (73) KM 8V (MPI)
dobrze jezdzi, malo pali, optymalny wybor
1.2 85 KM 16V
malo spotykana, czesciej w drugiej generacji
1,4 8V Turbo 130 KM (tylko 3d)
1,6 8V 90 KM (MPI)
jezdza jak wsciekle ale i pala sporo
1,7 D
1,7 TD
diesle
ja mam wlasnie Clio 1.4 RT na gazniku z 1991r.. 80 KM na miasto naprawdę daje radę,a siedzenia zwłaszcza w trasie – superwygodne.A jak rdza zeżre na wylot,to kupię drugie…
Nooo to jak punto jest jaktajmerem to ja nabyłem lepszą propozycję na to stanowisko… Otóż właśnie zdradziłem Subaru i trafiłem przypadkiem Alfę 145 1,4 TS 103KM! tego już prawie nie ma na ulicach przecież bo wiadomo alfy szybko odchodzą a ta i 146 to były jedne z bardziej ryzykownych (a jeszcze bardziej od TS boxery). Stylistyka którą można tylko kochać albo nienawidzić ale nie można być obojętnym, i to nawet w tych czasach, nie wspomnę o 1996 roku…Biorąc pod uwagę ten retrofuturystyczny wygląd oraz fakt że moja z 98r ma 36 156km przebiegu (wiadomo po jakim użytkowniku) i śliczny lakier metalic, niewypłowiały…to czuję się jakbym sam wczoraj kupił ją z salonu – taka kapsuła czasu. W środku pachnie jeszcze włoskim plastikiem…przenosi mnie w czasy gdy kończyłem liceum hehe, przy tym prowadzi się lekko jak nowiutki Colt moich znajomych. No ale jak to alfa TS ma oczywiście wariator padnięty, centralny zamek też, ciekawe kiedy panewki… aż się boję nią jeździć;) może oddać do muzeum od razu?. No ale tak poważnie to mimo ze mieszkam w dużym mieście trudno mi spotkać drugą 145, nie ważne w jakim stanie, a punto i clio są jeszcze jakieś zasoby w kraju, mijam je codziennie, clio trochę rzadziej. Więc śpieszmy się kochać te ekscentryczne alfy – tak szybko odchodzą;) Zmieniam wiec funclub z Subara na Alfę i mam pytanie do znawców: jak o to cudo dbać?:)
@ hazardik – moje pierwsze auto, Clio RT ’92, miało właśnie ten silnik. Ależ to dawało radę. 80 KM w leciutkiej budzie… Niejeden się zdziwił na światłach! Niestety zajeżdżone było do spodu. Tak czy inaczej – wspomnienia związane z Cliówką mam bardzo miłe.
Oba godne uwagi, ale z tej dwójki zdecydowanie Clio. Dwa lata temu szukałem miejskiego wozidła dla żony to oba były brane pod uwagę, ale nie znalazłem niczego co miałoby jakiekolwiek ślady podłogi, stanęło na Saxo, wprawdzie miał podłogę ale nie miał tylnej belki co też bolało..
We wczesnych latach 90 moja ciotka miała Bacarrę w automacie, ach ten zapach skóry, wtedy wypadł mi mózg..
@brunon:
Nie pałować na zimnym (czyli do 3 tys. obr. nim się rozgrzeje, i to nie ciecz chłodząca, a olej), REGULARNIE sprawdzać olej i dolewać jeśli trzeba. Co jakiś czas przegonić przez pełen zakres obrotów. Wszystko :).
Puntem cabrio sie rozbijalem w polowie lat 90tych po greckich drogach, pozyczylismy z ojcem takiego na wakacjach i sprawdzalismy czy pojedzie 160 z otwartym dachem :D{ to bylo 1.2}Pojechal po jakiejs godzinie rozpedzania, tak, ze ja wole punto, chociaz clio mnie urzeklo totalnie “innymi” rozwiazaniami konstrukcyjnymi niz jestem przyzwyczajony widziec pod maskami mojej wloszczyzny. Przekonalem sie o tym dawno temu pomagajac robic koledze najbardziej bezsensownego swapa ever ,czyli wrzucic do golego clio 1.2 silnik 1.4na osprzecie z 1.2 .Narobilismy sie okrutnie a jechalo tak samo.
Punto 1.1 6SPEED do miasta było absolutnie bez sensu. Jeździłem czterobiegowym P106 i wachlowanie biegami miał ograniczone do minimum. Jakbym miał dwa biegi więcej do takiego maleństwa to bym chyba rękę zwichnął.
A złote Punto to Rodowicz chyba dostała jako ambasador marki
Wolał bym “Renówkę”, jednak biorąc pod uwagę że w poprzednim wątku poruszono sprawę korozji, czy nie macie wrażenia że samochody Renault z lat 90. były gorzej zabezpieczone przed korozją od Peugeotów i Citroenów (teraz wyjdę nie tylko na jakiegoś fanatyka Euro NCAP, ale również na fanatyka ocynku ). Ogólnie rzecz biorąc, zamiast takiego Clio, wolał bym chyba jednak coś koncernu PSA
http://www.gumtree.pl/c-ViewAdLargeImage?AdId=525489179&Keyword=malopolskie-krakow&ImageIndex=5 hahahahah spadłem z krzesla jaka cena hahahaha chyba sie jeb%# ^ z zerami 😀
*wolał bym “Renówkę” od “Punciaka” oczywiście, a nie od jakiegoś Peugeota (moja ulubiona francuska marka, ale ja tam obiektywny nie jestem, mam wielki sentyment do Peugeota 406)
Nie wiedziałem, że Clio nie jest jaktajmerem. Tak mało ich jeździ, że byłem pewien że to już.
A kierownice jak w clio to miałem w R19. Fajna była – trochę skóry, trochę gumy i brak poduszki.
@SMKA
To, że Renault z lat 90 były gorzej zabezpieczone od aut PSA to oczywiste – wystarczy spojrzeć na P106, którego ciężko znaleźć pordzewiałego – no ale teraz jest już inaczej i to raczej Renault ma lepiej zabezpieczone auta (mówie o autach od Laguny II/Megane II).
Widziałem parę peugeot 106/306 z obtarciami do gołej blachy, a rdza i tak się go nie imała :>.
@Nano:
Te żółte światła mogły wynikać z tego że we Francji do 1993/94 roku, wszysktie samochody na tamtejszy rynek takowe miały. Pamiętam jeszcze jak przeglądałem francuskie testy z tamtego okresu to właśnie prawie wszystkie były z żółtymi reflektorami.
A co do Clio i Punto pierwszej generacji, to jak najbardziej zasługują na miano Jaktajmerów, choć nie przepadam ogólnie za małymi samochodami. Do grona jaktajmerów powinny jeszcze dołączyć Fiaty Tipo, Tempra (choć wydaje mi się że na to już był jaktajmer alert) i Volvo 940 😀
Clio I spoko,znałem gościa który miał Williamsa i sobie chwalił.Ale ja bardziej za Fiatami więc Punto I u mnie wygrywa ten pojedynek janktajmerowy,plus to samochód na którym robiłem kurs na prawko a potem zdawałem egzamin na takim.
Kumpel mial Clio wyglądające jak Williams (kolorek, fele i elementy nadwozia), ale to była wersja 1.8 (f16). Poprzedni właściciel coś tam go podłubał, więc przyspieszenie i trakcja były trochę przerażające jak na taki mały samochód. Niestety, znajomek lubił się ścigać i któregoś razu skutecznie skasował wóz na Marszałkowskiej.
I w tym właśnie problem z ciekawymi wersjami Clio, Punto a także np. Peugeotem 106 S16/Rallye. Ciężko znaleźć wersję seryjną, niebitą, niedłubaną, nieprzerobioną na jakąś wyścigówkę do rzucania się po okolicznych rowach. Nie zostało ich zbyt wiele.
Baccara, jakiś czas temu spotkałem taką we wiosce, pani chyba nie zabardzo orientowała się co ma, gdybym tylko miał jakieś pokrycie na swoje zapewnienia że ją kupie, już pewnie byłaby moja. Może jeszcze się uda. Szkoda tylko że nie 1,4 na gaźniku, tylko 1,7, swoją drogą bardzo trwały.
A tak w ogóle Panowie, byłby ktoś zainteresowany współpracą w tworzeniu stronki dla właścicieli francuskich youngtimerów? Jeśli tak proszę o info na przemekgksw3@wp.pl 😉
Ktosiek, ja mam wrażenie że to lepsze (jeśli przyjmiemy że faktycznie jest lepsze) zabezpieczenie Renault polega w dużej mierze na stosowaniu elementów nadwozia z tworzywa sztucznego, jak choćby błotniki Laguny II. Co ciekawe takie rozwiązanie nawet mi się podoba (nie podchodzę do tematu na zasadzie “nadwozie ma być z blachy i koniec”). Zastanawiam się tylko jak wygląda niezawodność takiej Laguny II w wersji z prostym silnikiem benzynowym 1,8 czy 2,0 (pomijam 2.0 IDE), bo to że nie kupować Diesla jest dla mnie oczywiste (zresztą, nawet takiego Peugeota 406 wolał bym z “benzyną”, choć jego Diesle były świetne)
Oba modele były rewelacyjne, z tym, że punto chyba lepiej przeżyło próbę czasu. Nie przypominam sobie, kiedy widziałem ostatnio jeżdżące clio I (chyba 3 tygodnie temu – na Majorce), natomiast punto 1 – dziesiątki. O, teraz na przykład patrzę przez okno i widzę ładnego 5-drzwiowego ELX-a, kilka jadących punciaków jedynek widziałem dzisiaj po drodze do pracy.
To jest fajny jaktajmer, ale niestety drogi: http://otomoto.pl/opel-omega-lotus-C30642691.html
@radosuaf
Dzięki! będę sprawdzał poziom z dumą 😉 Nawet jak by się coś działo to im dłużej jeżdżę, tym bardziej nabieram przekonania, że warta jest inwestowania 😉 …no to idę się przejechać;) nie że gdzieś muszę, po prostu dla przyjemności;)
Clio ma zdecydowanie więcej ikry. Punto sie kojarzy z grzybami, z elkami itp. Nic ciekawego.
Moj pierwszy samochod to byl wlasnie Punciak. Mialem bogata wersje ELX – warto zauwazyc, ze zdjecie deski rozdzielczej w artykule jest wlasnie z wersji ELX – biedniejsze wersje mialy inne deski.
kumpel ze studiow tez mial takiego punciaka tylko w bieda wersji, bez wspomagania nawet, z silnikiem 1.1 60 KM. pojechalismy nimi w 10 osob w gory w srodku zimy. Autko kolegi wzmocnione podtlenkiem gazu, w ktorym siedzialo 3 niekiepsko zbudowancyh gosci i dwie dzierlatki plus pelen bagaznik, tylna polka i kazdy inny wolny skrawek przestrzeni powodowal, ze auto ledwie dawalo rade na podjazdach na 2 biegu 😀
W trakcie tego samego wyjazdu w moim puciaku (w srodku zimy przypomne) przestalo dzialac ogrzewanie – na szczescie jakies 50 km przed miejscem docelowym, wiec nie zdazylismy zamarznac. Naprawilem za pomoca mlotka po dojechaniu do celu. Generalnie wiele rzeczy przestawalo w tym samochodzie dzialac… chociaz niewiele rzeczy tak naprawde mial. Gdyby nie fakt, ze byl to moj pierwszy wlasny, prywatny samochod raczej nie palal bym do niego sympatia.
Gdyby nie wersje specjalne to: nuda, dłużyzna, wychodzę.
@Garwanko
Jeździ pewnie fajnie w tej wersji ale mi się wydaje że stara omega budzi skojarzenia np z kadetami gsi itp więc ma ‘heritage’ wiadomo jaki;) po prostu za dużo na tym wykonano wiejskich tuningów i trochę jeszcze wstyd tym jeździć …co oczywiście nie jest winą samochodu, który trzeba przyznać ma osiągi dość szokujące.
@ pr – no właśnie w mojej okolicy jeżdżących Clio I jest sporo, za to Punto I widuję raczej rzadko. Choć i tak częściej niż np. Omegę A (tak troszkę a propos tego, co wrzucił Garwanko). One już chyba wyginęły zupełnie. Ostatnią widziałem chyba w zeszłym roku.
@up
Nie zgadzam się. Stara omega nie budzi żadnych skojarzeń, bo tych aut już po prostu nie ma i to od dawna.
Proponuję taką zabawę – dziś do wieczora liczymy napotkane punciaki i clio jedynki.
.
.
.
.
.
Wygrywa ten, kto spotka starą omegę.
Clio wieje latami 80. i oprócz wersji specjalnych, których na żywo zobaczyć nie sposób, jest dość smutne i prostokątne. Punciak to jeden z motoryzacyjnych symboli lat 90. – krągłości, światła w słupkach, kształtna (choć okropnie plastikowa) deska. Brałbym Punto, choć miejscami bardziej tchnie tandetą od Clio.
@Leniwiec:
Clio I jeżdżące? Gdzie takie zagłębie jest? Bo ja takowego nie pamiętam kiedy ostatnio jeżdżącego widziałem. Jedno nawet gnije niedaleko mojego osiedla :-). Omegi A już dawno zniknęły z dróg bo były delikatnie mówiąc “średnio udane”, z Omegą B jest zresztą podobnie, gnije strasznie i kosztuje bezcen. Za 2000zł już można kupić.
Lord – u mnie na Mokotowie. W kwadracie kilku nakbliższych ulic regularnie widuję 3-4 regularnie jeżdżone, z czego 2 w ślicznym stanie. A Omy A już ewidentnie wygniły do szczętu – na ulicach nie widać w ogóle a na portalach aukcyjnych jest kilka-kilkanaście sztuk na całą Polskę… Szkoda trochę, mają swój klimat.
Aha, rozumiem. Ja z kolei jak jeździłem w ostatnim E-Rally na Starym Mokotowie to odkryłem zagłebie Volvo 740-940, co mnie niesamowicie ucieszyło :-D. A Omega ani jedna ani druga jakoś nie fascynowały mnie specjalnie. Z Opli to jedynie mi się podobają Rekordy/Commodore, Olimpie/Kapitany, no może Ascona pierwsza. Cała reszta taka jakaś bezpłciowa jest, no ale to jest moja subiektywna ocena 😀
No i zapomniałem o najważniejszym: OPEL DIPLOMAT :-D. To jest fenomen w historii motoryzacji, on był droższy od Mercedesa S-Klasy nawet w swoim czasie.
@SMKA
Co do Laguny II to dręczą ją jakieś pierdoły – a to tylna wycieraczka, czasami w sterowniku klimatyzacji jakiś element powie papa, a to wtyczka zaśniedzieje i ogólnie inne drobnostki – silniki 1.8 jak najbardziej OK. Co do IDE to osobiście bym uważał – to silnik z bezpośrednim wtryskiem ?. Uważałbym – poza tym dużo lepszym wyborem byłaby, moim zdaniem, Megane II – też duża, wygodna a z moich doświadczeń wynika, że znacznie mniej awaryjna. Szczególnie z 1.6 całkiem ładnie chodzi.
Tak, 2.0 IDE ma bezpośredni wtrysk, ale był też “zwykły” 2,0 z wtryskiem pośrednim. Wolał bym silnik 2,0 z wtryskiem pośrednim od 1,8 z takim samym, ale jak patrzyłem, znacznie więcej jest egzemplarzy z 1,8 niż 2,0. Nawet nie myślał bym zresztą o kupnie 2.0 IDE (czy tam 2.0 HPI Peugeota) bowiem jestem wielkim zwolennikiem LPG, a do silników z wtryskiem bezpośrednim trzeba by instalację generacji piątej lub szóstej
Oj jest u mnie na osiedlu jedno białe Punto I w idealnym stanie na czarnych blaszkach z przebiegiem 40 pare tysięcy km, ale grzyb za nic nie chce go oddać
Fiat punto to było doskonałe autko w latach 90.Duże wnętrze, bardzo wygodne fotele z optymalną regulacją wysokości zagłówków, miła dla oka deska rozdzielcza i znakomita widoczność z wnętrza pojazdu.Dość wysoko się siedziało jak to w fiatach.Silniczek całkiem miło pomykał (1.1). Fajne przełożenie układu kierowniczego, działał bardzo lekko ale ciężej niż w uno.
Clio miało ładniejszą sylwetkę- pamiętam srebrne modele z jasnym wnętrzem.Znajomy rodziców przesiadł się do takiej cliówki z merca 190 we wczesnych latach 90 i był bardzo zadowolony ze swojego wyboru.Szczególnie chwalił trakcję renówki w zimie (mieszkał w górach). Czy clio, śladem innych francuzów ,miało klakson w dźwigience kierunkowskazów?
@Lucas:
Takoż, przynajmniej PhI. Niektórym tak się ten kierunkowskaz wbił w pamięć, że podejrzewają 307 o podobne rozwiązanie ;).
Miałem swego czasu Punto Cabrio 1.2S – 60KM i podstawowe wyposażenie (ale przednie szyby elektryczne były). Wtedy (jakoś w okolicy ’01-’02r.) nawet się ludzie na ulicy za nim oglądali. Przy mrozach po paręnaście stopni w środku było bardzo gorąco. Dobry to samochód był, dobry.
Jeśli idzie o skrzynię “szóstkę” – występowała tylko w specjalnej wersji “6-speed” (tylko silnik 1.1 55KM), podobnież niezbyt dobrze znosiła większe moce i dlatego nie trafiała do mocniejszych odmian.
Z ciekawych wersji warto jeszcze wspomnieć o Selekcie – z bezstopniową skrzynią i 1.2 pod maską.
News od Fiata:
“We are redesigning the DNA of the Fiat brand with a clear strategic objective to position it in the premium segment of the market,”
hahahahaha, FIAT chce być PREMIUM!! Ok, nie mam pytań. To pewnie dlatego nie działają nic w celu zwiększenia sprzedaży.
@tommm:
W całym koncernie tylko marki premium – a plastiki jak w Renault albo i gorsze.
@tommm:
FIAT jako marka premium to najlepszy dowcip od czasu Citroenów DS* jak realnej konkurencji dla niemieckiej wielkiej trójki.
Następny krok to supersamochód marki Iveco.
No chyba, że prezesi FIATa to banda niedouczonych baranów, dla których premium oznacza “dobrze się sprzedaje”.
@sosek
ten dowcip z Citroenami DS jako premium podłapali nawet niektórzy dziennikarze, przykład
“Moim zdaniem Citroen szybciej dogoni Lexusa, niż Wawer np. Wilanów czy Ursynów. Firma z szewronami na masce jest już bardzo blisko” ze znanego wszystkim portalu.
Clio nie było pierwszym wypasionym małym autem.
Pierwsze było R5 Baccara.
Znakiem rozpoznawczym i czymś co mają tylko baccary we wszystkich modelach jest skórzana walizka na garnitur pod tylną półką 😉
Inną ciekawostką jest że na rynku brytyjskim nie sprzedawano Baccary, chyba z powodu praw autorskich, najbogatsze wersje tam to były Monaco.
Wybór trudny, bo obydwa samochody zaje….te. Ciekawe jest clio z cleonem(1.1), wcale nie pali dużo więcej od nowszych wersji 1.2, 1.4, a jest dużo prostsze, prawie bezobsługowe i trwałe, tyle że teraz po ok. 20 latach znaleźć taki egzemplarz w dobrym stanie trudno…
@radosuaf:
Plan jest — Zajechać Alfę i Lancię, czyli marki które przynajmniej Włoch kupiłby jak premium (no i paru innych pewnie też, z jakiegoś sentymentu), następnie wypozycjonować Fiata na premium (ostatnia ogólnodostępna marka z Włoch!), Maserati jako superpremium a Ferrari jako Turbo-hiper-premium. Tylko co wtedy zrobić z tymi wszystkimi fabrykami i co sprzedawać w Brazylii?
@Jasiek90:
Mówisz o panach od ławki wielofunkcyjnej? Dla nich PSA/Renault mogłoby produkować samochody w których śmierdzi martwym szczurem a oni by mówili, że to innowacja w samochodowym designie.
Miałem Clio 1.2RN, trochę mułowaty, ale wygodny. Potem trafiłem na 1.4RT z klimą, elektryką (podgrzewanie lusterek rulez) i wypasionym fotelem. Tylko potem się spaliły styki sterownika klimy i się dowiedziałem że:
– “panie! Ten sterownik to w przyrodzie już nie występuje ”
– “klime to tylko vw i skoda robimy” (czytaj: inne gryzą).
A… i kiedyś próbowałem ile wyciąga na autostradzie i przy 170 się zrobiło głośno, a w lusterku zniknęły kreski z ogrzewania tylnej szyby. Jak się zatrzymałem to się okazało, że z tylnej klapy się zrobił autotuning do monster-spojler. Zatrzasnąłem i pojechałem dalej, auto nie klękało i ładnie chodziło. A dość miękkie (i proste włosy serwisie) zawieszenie w Polsce to fajna rzecz.
A czy jaktajmerem jest już pierwsza Previa? Ten taki bąbel.
Miałem w 2003 Clio 1,2 RN z żółtymi halogenami i szyberdachem, kolor ultramaryna. Niestety wjechałem nim w Astre I sedan (rozwaliłem dwa jaktajmery :(). Sprzedałem. Jednak dalej jeździ nim u mnie w mieście jakiś starszy gość. Ojciec mojego kumpla w ówczesnym czasie (członek Klubu Renault Clio Polska) miał jednak Clio 1,8 RSi, 1,8 16v GrandPrix (wersja poliftowa optycznie jak Williams) i 2,0 16v Williams na złotych Speedlinach. Troche to lepiej szło niż 1,2RN. Robiło robotę na maksa. Williamsa z resztą z owym kolegą skasowałem na pierwszej gołoledzi w Andrzejki 2003 – to były czasy jak adidasy…
Clio I 1.2 miałem i polecam tego maluszka. Kiedyś leciała z nim fajna reklama w której był Adam, Ewa i wąż kusiciel ale nie mogę jej znaleźć teraz na yt.
Co do eksploatacji 1.2 energy w gazie to taniocha. Rdzewieć też nie chciało, tylko na zawieszenie z tyłu warto zwracać uwagę. Teraz mam bluebirda 2.0 diesla bez turbo i czasem, szczególnie po tankowaniu, oglądałem w ogłoszeniach Clio 1.2 albo 1.4 z przeznaczeniem do gazu (lpg a nie żadnego trującego!), frajde z jazdy nawet dawało bo po przesiadce z Caro czułem w Clio małpią zwinność (tam gdzie wcześniej zawracałem na 3 w Clio robiłem kółko).
Oczywista że Clio bo z Rombem, tyle.
Dziwi mnie fakt, że takie Clio już jaktajmerem jest, a jeszcze słowa o Twingo nie było. Toż to cudo właśnie 20 latek strzeliło!
Właśnie widziałem idealne Clio I ph I, czerwone z czarnymi zderzakami oraz czarnymi tablicami. To zrobiło mój dzień. A reklama Clio jest tutaj http://www.youtube.com/watch?v=Z7ncFKAg9J8 (od 1:10)
Witam, miałem kiedyś clio Williams w wersji van z Holandii (zarejestrowany na dwie osoby, bez tylnej kanapy). Auto wymiatalo, zdziwiona miny innych uczestników, to było zabawne. Silnik był w miarę ciszy i wkrecal sie jak szalony, mega frajda. Miałem także punto mk1 ale z litrowym silnikiem to było po prostu większe cinquecento …siermiezny i toporny, mega twarde plastiku…nie ma porównania. Z obu aut wybralbym…fiesta xr2i, ktora pomimo drży ze swoimi 130km naprawdę dawała ogromna radość…jedno jest pewne teraz juz hot hatch nie istnieje, nie w takiej surowosci jak w latach 90…szkoda
Sorki za literowki, mój pc jest mądrzejszy i wie lepiej co ja chce napisać
Warto jeszcze zauważyć gdzie kto mieszka, Ja jako mieszkaniec Lubelszczyzny widuje Clio I często, a nawet bardzo często, ale to jest “dziki wschód” i bieda aż piszczy.
@_krrl
Właśnie ta reklama z charakterystyczną muzyczką! Do tego łysol Pan Proper i twardniejące jaja z blendamed xD
Miałem dwie sztuki punto 1. Jedno było 1.1 benzyna, drugie 1.7 turbo diesel. Obie wspominam wspaniale, Jeździły wzorowo. Fiaty mają taką wadę, że nie da się ustawić nawiewu na średniociepło. Albo jest zimno, albo gorąco. Trzeba uważać na rdzę. Później kupiłem sobie punto II 1.9 jtd, świetny samochodzik nic nie gorszy od poprzedniej generacji. Z renówek miałem model 5 i 19, obie miąły miękkie zawieszenia i siedzenia. 19 jeździło się przyjemniej niż punto.
PUNTO! Pierwsze wlasne auto (po rodzicach) – to byly czasy, 1.2 8v 75KM, moj zielony smok na ulicach Poznania…
http://tablica.pl/oferta/fiat-tempra-autko-godne-uwagi-CID5-ID3FtW9.html#79f19ec1b0
Trochę dużo jak na Temprę według mnie.
Oczywiście Punto bo takie miałem 1.2 60km SX 93 rok. Za bajerów to elektryczne szyby, centralny z pilotem i tapicerowane zagłówki a nie te plastikowe badziewia. Wygodne nie było i szybkie też nie. Za to mało sie psuło bo tylko dwa razy w ciągu 3 lat i żadna awaria nie spowodowała przymusowego postoju. Paliło rozsądnie i rdza brała tylko przy uchwycie tylnej klapy i przy zamku – przypadłość znana wszystkim posiadaczom tego wynalazku. Wytrzymało małego dzwona i lądowanie w rowie w zimie. Kupiłem je jak miało 15 lat i oddałem na złom jak miało 18 po mocnym czołowym nie dało sie już nic tam wyrzeźbić a piszący to miał dłuższy kontakt z polska służba zdrowia. Morał z tej historii jest taki że fiat zrobił niezgorsze jeździdło a ja nauczyłęm sie zapinać pasy po wywaleniu swoim durnym łbem dziury w przedniej szybie i połamaniu klatą kierownicy
Fakt, że Espero chrupie rdza, ale chyba jednak nie aż tak jak na przykład Vectrę A… Swoją drogą, że mój znajomy taksówkarz bardzo sobie Espero chwali. Jakbyś jednak zmienił zdanie i je opisał to na pewno się nie obrażę. ^^
Trudny wybór, Renówka miała fajne wersje specjalne “hot hatche”, Punto ma znacznie ciekawszy, ponadczasowy design.
Przez sentyment wybieram Punciaka – żonex do dziś jeździ Punto I , ale w ładniejszej sukience – czyli Lancię Y.
z zewnątrz wolałbym Clio (szczególnie Ph3 z jajowatymi światłami – takie przejście z ’80 na ’90 ;-). wnętrze bardziej podoba mi się w Punto, jest też lepiej rozplanowane, nie lubię też leżeć w samochodzie. choć te zegary i kierownica w starszych renówkach pod dziwnym kątem (ostatnio chyba tak było jeszcze w Megane I).
Taka sprawa: łatwo określić, z jaką “Phase” mamy do czynienia w przypadku Clio I, bo miało 2 liftingi.
A Punto I ? Podobno był lifting i sporo poprawiono. Ale nie przypominam sobie żadnych zewnętrznych i wewnętrznych zmian…
Aha, ładnie objedzone przez rudą Espero wysłałem notlaufowi. Może wrzuci kiedyś…
Cały dzień dłubałem przy Maluchu, włączam komputer – “obecnie w kolejce do moderacji czeka 44 komentarzy”. WHAT
Ja spotkałem ładną Omegę A kombi w czerwcu i byłem tak zdziwiony, że zrobiłem zdjęcie
http://imgur.com/GJ2Dp73
Punciak!
Zdecydowanie najlepszym z moich samochodów jest 1.2 75KM – bo jedynym, a prawo jazdy mam od 8 lat.
“W jednych rękach od nowości”, czarne blachy. Bezawaryjny, zwłaszcza silnik. Wnętrze nie do zdarcia, 215tys. i wygląda jak by miał 21,5. Rdzewieje tylna klapa oraz progi, które musiałem w tym roku wymienić, Po 18 latach jeżdżenia po soli i nieodświeżaniu zabezpieczenia antykorozyjnego jak widzę po innych egzemplarzach brak progów to już jest norma.
Wadą były pękające alternatory, ale coś zmodyfikowali i usterka po wymianie w latach 90. już nie występuje.
REWELACYJNIE TANI W UTRZYMANIU, części na złomie można rwać jak młode wiśnie.
Uratujmy grata! Mój kolega z podstawówki ma Punto z 1995 roku (srebrne, 5 drzwi), które kupił jako roczne. Nakręcił chyba ze 100 000 km, bo ze swojej gminy nie rusza się nigdy. Tak ma. Auto ma oczywiście śląskie czarne blachy KXL 1926. Niestety mu zgniło, badanie ma ważne do listopada, a w garażu już funkielnówka Fabia, którą ma zamiar jeździć do śmierci. Więc może by to od niego kupić, bo on nie ma pomysłu ma to auto, a o jego wystawieniu na sprzedaż nawet nie pomyślał?
Kropeczka nigdy nie wywołała u mnie takiego stanu priacośtam, jak Williams, czy Baccara zobaczona na ulicy. Co innego Jedynka Turbo i.e., którego deska zegarowa śni się po nocach do dziś. Ale Kropeczka ma ciekawej urody kuzynkę Ypsilonkę Elefantinkę. To jest, lub powinien być sobie jaktajmerek o dyzajnie, który wyprzedził epokę Ceelesa o półtora dekady. Technicznie Kropka, więc tani w eksploatacji niezmiernie, ale wyciszenie kabiny i ogólny stan wykończenia jest zupeeełnie inny. Osobiście mam doświadczenie z taką kropeczką, gdyż Tatko mój nabył nowsze toczydło, a ja nie pozwoliłem odejść Ypsilonce. Przez 13 latek u Tatki autko wykonało niecałe 100 tkm i wymieniono tylko nagrzewnicę i jeden raz aku, 7 lat temu. Po przejęciu postanowiłem toto gruntownie oględzić i doprowadzić do stanu bliższego miętowemu i do wymiany zakwalifikowały się jedynie przednie sanki (lepiej całe sanki niż dziubać po kolei elementy gumowo metalowe i inne trzpienie) za niecałe 3 stówki i ułożyskowanko jednego wahacza z tyłu za ok. 40 zł. Autko nie było garażowane i ma dwa tylko niewielkie ogniska korozji pod progami, takie do weekendowego wyleczenia. Obecnie jako drugi właściciel użytkuję toto sporadycznie lub dajli w zależności od humoru, ale jest to niezawodny pojazd. W tym roku stuknęło mu 15 lat i ma na tacho 120 tkm. Te Elefantinki na bazie pierwszej Kropki można ustrzelić w rewelacyjnym stanie, bo były to drugie, trzecie auta w rodzinie itp. Występują w skórach, alcantarach i z plastixowym drewienkiem, czyli jak Baccara. Tyle wiem o Klio i Punto, o.
@Nat: i o to chodzi. Save Y, niedługo będzie Ytajmerem.
@piotrwiewióra: Sprawdź czy części nowe nie są tańsze niż na złomie… często są.
Z tego co piszecie Punciak gnije, a Y nie chce.
@Nat: czy żonexowa Y ma jakieś purchle?
W przeciwieństwie do świetnego poprzednika (Y10), auto dobrze się trzyma blacharsko, bo jest ocynkowane. A nasz jest z pierwszego roku produkcji…
Klapa tylna lekko podrdzewiała – nie warto naprawiać, łatwiej wymienić, bo na allegro kompletna kosztuje 99 zł. Czekam tylko na nasz kolor
ja mialem uno dwuletnie w 1996 z silnikem fire 1,0
45 kM na gazniku niby gorszy od wtrysku ale lepiej przyspieszalo wiecej szlo i mniej palilo od wtryskowego z bielska ale do rzeczy zazdroscilem wlascicielom tipo tempry punto clio etc a tempra dgt (czyt digital) byla niedoscignionym marzeniem FIAT TEMPRA TO DOPIERO JAKTAJMER np taka 2,0dohc dgt w station wagon
bart 20 września 2013 o 15:06 ·
Jeśli idzie o skrzynię „szóstkę” – występowała tylko w specjalnej wersji „6-speed” (tylko silnik 1.1 55KM), podobnież niezbyt dobrze znosiła większe moce i dlatego nie trafiała do mocniejszych odmian.
W porobionych 80-90-100 konnych Cinquecento i Seicento dają radę
tylko punto, tani w utrzymaniu, silniki fire nie do zdarcia, z tą elektryką to ktoś tu przesadził bo wcale tak nie pada, wielu żyje mitami o autach na F i fracuzkich
Chyba jednak wybrałbym Renault, a w ogóle Williamsa :). Jedyna renówka jaką śmigałem to mały, porąbany diabeł Twingo. Brat kiedyś jakiś czas miał (tak wiem zabawne) Twingo, czarne, z tymi ciulowymi miękkimi “kanapowymi” fotelami, ale mały dupek miał silnik 1,2 albo 1,3 którzy chyba był zdłubany, bo auto szło jak mały świr pijąc przy tym przy 120km/h 9l/100km. Do tego miał obniżone tak zawieszenie, że jedyne co amortyzowało to opony chyba. A miał je chyba namalowane na feldze- jeden z najniższych dostępnych profili…na szczęście mieli je w serwisie oponiarskim… na zamówienie i tylko marki Yokohama. Ale fajnie się nim latało, mimo, że takie damskie autko i “na f”
Ci z Renault nie mieli wątów do Subaru o kolory Williamsa? O nazwe, to się czepiali, a za zestawienie kolorów, w którym wygrało Subaru (no, no powiedz – niebieskie auto na złotych felgach? Jaki samochód przychodzi na myśl?)?
do tego zestawu pasowałby jeszcze Peugeot 205. Peugeot jak w chyba wszyscy w tym czasie mieli jakiegoś mikrośmiganta czyli 205 GTI 1.9 128KM i wersje luksusową czyli Roland Garros (http://www.peugeot205.pl/index.php?modul=static&sub=opis_garros), cabrio też mieli.
dżizas, 160 komentarzy.
wszyscy jeździli Punto albo Clio…, ale jesteście nudni…
😉
a wogle czy bez przeczytania wszystkich komentów mozna dodać swój własny
czy to moralnie uzasdadnione?;)
a więc;) @pete379 i wszyscy inni marzacy o jezdzeniu na co dzien lub wogle
uwaga silnik łiliamsa i całe auto to taki wynalazek gdzie lupo3L to masowa produkcja bezproblemowo serwisowalna
znam historie gdzie czesć ekploatacyjną francuz sciagał z serbii tak nie przesłyszeliscie się
a nastepnie zaopatrywał (grzecznosciowo)anglików zrzeszonych na forum
nota bene 2-3 lata temu na wyspach były łiliamsy tansze o ponad połowe
jedynym sensownym rozwiazaniem jesli chce sie miec osiagi wiliamsowe i brak problemów serwisowych jest dłubniecie 1.8 16v
ale to bez turba to i za duzo nie wyda bez duzych kosztów
abo swap 2.0 16v bo ma ten sam blok silnika i jes dostepny w małych pieniadzach;)mocy mamy z 10KM wiecej a jak nam dalej nie przejdzie to mozemy dłubać;)
natomiast swiadomym nie byłem bakary i zapragnalem całym sercem;)
np własnie takiej
http://suchen.mobile.de/auto-inserat/renault-clio-baccara-andernach/180867913.html?lang=de&pageNumber=1&__lp=1&scopeId=C&sortOption.sortBy=price.consumerGrossEuro&makeModelVariant1.makeId=20700&makeModelVariant1.modelId=6&makeModelVariant1.searchInFreetext=false&makeModelVariant2.searchInFreetext=false&makeModelVariant3.searchInFreetext=false&maxFirstRegistrationDate=1997-12-31&negativeFeatures=EXPORT&interiorTypes=LEATHER&interiorTypes=ALCANTARA&interiorTypes=PARTIAL_LEATHER
kurna ale sdlugi link ciekawe czy zadziała;)?
– jakby była w automacie sprezentowałbm mamie po przegonieniu do znudzenia;)
prosze o niepodkupywanie bo jak sezon zniczowy zapłaci to jade;)po niom;)
Zdecydowanie Punto. Pierwszy własny samochód, 55S, czerwony, z wyposażenia: instalacja antenowa :). Nie miał nawet obrotomierza. Kupiony od pół-grzyba, przebieg 65K, sprowadzony z Niemiec jako składak. Podczas którejś tam naprawy w lakierni odkryłem na dachy ślady po naklejkach jakiejś niemieckiej loterii – widać wygrany i sprzedany przez zwycięzce.
Fantastyczna liczba usterek – standardowych: (tylne zawieszenie, alternator, rozrusznik, linka ręcznego) jak i bardziej egzotycznych: automat świateł stopu (na szczęście Pan z tyłu zdołał zahamować i mi o tym powiedzieć) zablokował się na amen pas kierowcy (wymiana), pękł zbiornik płynu do spryskiwaczy, immobilizer (nieautoryzowany serwis Boscha usunął, bo Fiat za naprawę zażądał 3000 PLN w 1999r) i moja ulubiona – w zimie zamarzł amortyzator.
A propos immobilizera to serwis w którym go neutralizowałem pokazał najłatwiejszy sposób ominięcia tego zabezpieczenia. Otwarcie maski, odkrecenie dwóch śrub, wymiana ECU na wersję z UNO bez imobilizera i w długą. Jeździłem tak kilka dni póki nie uporali się z obejściem immobilizera w oryginalnym ECU.
Pomimo tego nigdy nie zawiódł i dzielnie woził gdziekolwiek popadło. Niech mu rdza świeci!
Punto. Pamiętam jak przesiadłem się na niego z Poldka – to był kosmos. W porównaniu do Lanosa – już ni takl bardzo, ale i tu Punto wychodziło lepiej pod względem wygody. Mimo że dziś już trochę kanciasty, to jednak dizajn ma ponadczasowy (Clio 1 wygląda jak ciosany Husqvarną) i jeśli jest zadbany (a bywa często, jak zresztą Notlauf zauważył) to autko np 16 letnie (znajomek takim się wozi) jeździ jak talala. Naprawy – tanie. Spalanie – małe. Wozik rewelka moim skromnym zdaniem. W tamtych czasach lepiej jeździło mi się tylko Corsą
@Nat: Ja przeskoczyłem etap Y10 i gdy Tatko woził się Elefantynką rzadko, ja użytkowałem m. in. A112 Abarth – ku zdumieniu użytkowników dróg próbujących się ścigać. 10 lat temu nie istniało pojęcie Jaktajmera, znany był za to tuning. Pełnoletni wtedy Abarth ze swoimi fabrycznymi dodatkami, rozpórkami, felgami, zegarami i wyposażeniem jakby się wpisywał w kanon i pruł do tego jak szalony. Williams ameryki więc nie odkrył, ale Fiat zgasił markę Autobianchi jak teraz gasi Lancię.
Właśnie zdałem sobie sprawę, że nigdy nie jechałem ani Puntem ani Clio! Jakiś paranormalny jestem!
Rozglądałem się pół dnia po Łodzi – zero clio jedynek.
Za to punto szczerzą się tuzinami.
Jeszcze mam Punto z 1996r. niestety rdza go zjadła (poprzedni właściciel postarał się o solidna hodowle pod pokładami bitexu) i jego dni są policzone, fotele nie długo wyjdą bez odkręcania a progów nie ma do przedniego koła aż po tylny zderzak. . Tak czy inaczej fajny wóz, a w wersji 75 nie można narzekać na brak mocy.
Clio fajniejsze. Punto to sypiąca się padaka, w dodatku z nieproporcjonalną, spuchniętą sylwetką. Clio ma zgrabny kształt.
@brazer
Dołączam do nudnych.:) Mieliśmy Clio 1,2 RN Czarne perłowe, 5d z 92. Z lustrzanym szyberdachem. Bardzo fajne autko, komfortowe, może za miękkie siedzenia i zawieszenie ale ogólnie ok. Z awarii to łożyska kół przednich i same drobiazgi przez 9 lat. Nowe nie było. Punto jeździłem na kursie na Prawo Jazdy 55 S. Dokładnie to dwoma egzemplarzami. Moim zdaniem auto gorzej wykonane i z gorszych materiałów niż Clio.
Ojeja, tak się tym wpisem podnieciłem, że komentarze poczytam se jutro.
Jeśli faktycznie Panu złomniku można sugerować wóz na następny odcinek jaktajmer alert, to ja proszę najsampierw dwa, zwłaszcza że je mam i kocham je miłością brutalną i zniewalającą.
Jako że z grubsza Pontiac Trans Sport się pojawił (chciałbym w takim płodzić swoje dzieci, najlepiej 3.8 SE sprzed liftu), to nie bede się prosił, ale odkąd pamiętam (nie żebym stary był, ale nie o to się rozchodzi) uważam, że Pontiac to jeden z najzajebiściejszych producentów ewer. Smutne że nie istnieje już, ale pocieszam się, że Maserati też, a każdy je uważa. A nie, czekaj…
Pontiac jak na mój gust zawsze miał w ofercie jakiś konkret, prawdziwe mięso. Myślę, że kupując Pontiaki w czasach dobrej prosperity wykazywałeś się ruchem najmniej cipnym. Tak jak ja, mogłem se kupić byle co, ale kupiłem i jeżdżę (jak działa) Trans Am’em 5.0 TPI, w którym spalanie benzyny sprawia mi tyle samo przyjemności co buló (bez nadziei na lepszom pszyszłość). Żeby nie było, na jutubie oglądałem trzy razy te samą reklamę, wyraźnie mówili, że gud fjułej economi i ja im wierzę. Mnie po prostu nie stać na jazdę nim. Ale co tam…
Czy napisałem, że jest ultrahiperzajebisty? No właśnie. Jeszcze nie okrył się mocno hasłem “kultowy” (blee), dla niektórych jest wręcz buracki (urocze), więc myślę, że doskonale nadaje się do działu JA.
Oczywiście nie musi być Firebird/Trans Am, tylko 3. generacja F-Body w ogóle.
No a generalnie to najlepiej będzie zaalertować Renault 19, bo to doskonałe auto jest i tyle. Moja prawdziwa miłość na kółkach, od dziecka zasadniczo (wzruszam się, jak to piszę, ach muszę pić z umiarem tego Dżeka).
Clio czerwone stoi na Speedline Maracana. To pewnie wiecie, ja tylko dodam, że mam nadzieję, że nie tylko ja uważam, że są genialne. To strasznie nadużywane sformułowanie, zwłaszcza w mediach wszelakich (genialne szparagi, genialny obraz kamery cofania… WTF?!), ale tu jak najbardziej trafne. Cieszy mnie, że fabrycznie wyjeżdżały na nich różniste Renówki (może nie identyko felga zawsze była, ale nurt stylizacyjny ten sam). Były na przykład w R19 16S Cabriolet fazy 1. (mam i auto i felgi:)) Kierownica też oczywiście z grubsza taka była w wielu, np. w R19 prawie identyczna, ale z zaślepką, jak w Clio Baccara. A skóra perforowana, albo gładka. Oczywiście prawdziwa. Generalnie naprawdę fajna kierownica (mam i auto i kierę). Apropo Clio Baccary… Tylko ono mogło mieć chromowane klamki wewnątrz. Super, szkoda że nie trafiły one do R19 Baccara. Na szczęście, gdy ma się klamki wystarczy już tylko Baccara, bo pasuje P&P. Wiem, bo mam i klamki i Baccare.
Nie żebym nie lubił Punto, ale nie chce mi się o nim prawić (raz tylko mama wjechała w tył takiego, zgadnijcie jaki to był model Renault w zadzie Punto…) więc dodam jeszcze, że Clio można było zanabyć z gaźnikowym (Solex dwugardzielowy to nie w kij dmuchał), doskonałym i charakternym silnikiem 1.7 (do 95 KM). Na samą myśl o trzydrzwiowej full opcji z grubymi, welurowymi półkubełkami i czterodrążkową belką zawieszenia lub Baccarze z tym silnikiem ciarki mnie przechodzą, a rękaw tylko brodę przeciera.
A wiem, co mówię, bo mam i silnik i auto.
Dobra, to ja idę dalej pić.
A propos punto, to do jaktajmer alert nadawałaby się Barchetta. Żal dupe ściska jak się pomyśli czym fiat dziś chce podbijać rynek. Obecne punto to za chwilę będzie celebrować dekadę produkcji, a na horyzoncie nie widać następcy.
Do jaktajmerów dopisałbym jeszcze puga 106 rolland garos- coś wspaniałego, chciałbym je mieć jako drugi samochód.
Sobie wypraszam że Espero już nie ma, koło mojego bloku stoją/jeżdżą co najmniej dwa egzemplarze w stanie bardzo dobrym. Oto poszlaka (sztuka jedna bo druga gdzieś pojechała, jest w kolorze szampana):
http://img197.imageshack.us/img197/6274/b6ps.jpg
Oraz nudnym Clio I 1.2 jeździłem przez jakiś czas, wersja full bieda ale całkiem przyjemne wozidełko było w 1998.
Uwaga, wygrałem internet: dziś złowiłem 2 (DWIE) Omegi A. Jedną gnijącą, przedliftową, drugą poliftową w ruchu. Tak, JECHAŁA. Obie w sedanie.
Trudny wybór. Kanciasta estetyka Clio to coś co lubię, ale nie da się odmówić Punto wydeptania nowej stylistycznej ścieżki. Pamietam, że gdy się pojawiło, byłem zniesmaczony tymi światłami w słupkach i uważałem, że gorzej być już nie mogło. Z czasem nauczyłem się pokory wobec tego typu prognoz.
.
Popieram kandydaturę ZX na jaktajmera. Bardzo niedoceniony samochód. Porównywany ze swoimi rywalami (Golf, Astra) nie ustępował im praktycznością, silnikami (świetna seria XU[D]), a jeśli chodzi o wygodę nakrywał oba czapkami. Jednak zawsze był autem z niższej półki tego segmentu, nie miał też w sobie niczego wyjątkowego (zwłaszcza jako bądź co bądź Citroen), przez co nawet wśród miłosników marki nie jest tak popularny, jak jego bezpośredni następca – Xsara. Dlatego, może nie licząc wyższych wersji jak Volcane czy Furio, jest trudny do spotkania w stanie innym niż zmęczony wół roboczy.
Francuzy z tego okresu były o wiele wygodniejsze i wszelkiego rodzaju dziury pokonywały praktycznie płynąc. Rok temu kupiłem clio za 900zł już te z okropnymi lampami z przodu (97r) i poza rdzą auto jest praktycznie nie do zabicia a przeszło bardzo wiele. Chodzi ciągle jak żyleta 😀
@brazer – nie tyle fakt, tylko jak to mawia jeden przewodników po poznańskich fortach: “ciekawostka”. Tylko trzeba to wymówić z odpowiednią artykulacją 😀
P.S. Próbowałem dzisiaj kupić Cheeroke’a ’87 na czarnej blaszce… niestety do nas do PL to chyba tylko takie z ‘salvage title’ przyjeżdżały
Jeśli chodzi o ZX-a to ścierwo rdzewieje mimo ocynku :/
@ MAK – mi się bardziej ZX podoba od Xsary. Sentyment może…
@ Cooger – mój nie rdzewiał, w każdym razie poza miejscami, gdzie był spawany z 2 innych…
@Leniwiec- może nie doczekałeś tego etapu 😀
A tu kupetka chyba warta odratowania: http://tablica.pl/oferta/mazda-626-cala-lub-na-czesci-CID5-ID3HM0z.html#d2c2e9f71d
@ Cooger – no cóż, w 17-letnim aucie co miało zgnić już by zgniło. No i zgniły podłużnice z przodu – prostowane i spawane przez Cytryna (nie był to jednakże Chaim Cytryn) i Gumiaka. Progi pod tylnymi drzwiami były zdrowe, tak samo podłoga, błotniki oraz krawędzie drzwi i klap (czyli to, co zazwyczaj gnije najchętniej) też… Inna rzecz, że podobno Aura była lepiej zabezpieczona od innych wersji. Nie wiem, jakim cudem, ale tak twierdzili w Klubie Cytrynki.
Moim pierwszym samochodem było Clio I, z 1993 roku z silnikiem 1.8 od laguny. To był wspaniały mały szatan
“Obecne punto to za chwilę będzie celebrować dekadę produkcji, a na horyzoncie nie widać następcy”
Oto smutny przykład wypranego mózgu – przecież skoro jest to tak udany model, jak wszyscy chwalą, to PO CO, DKN, mu jakiś następca?! Niech producent metodą małych kroczków poprawia w nim to co trzeba i tłucze je choćby 100 lat, ku zadowoleniu klientów…
jajko to honda syfic
Mazda 121 to kaczuszka
zienkuje, obranoc
@Notlauf, jeśli miałbyś ochotę karnąć się Clio w tłuszczu (klima, automat etc.) #złomnikkruzuje to zapraszam. Właśnie wróciłem nim z procesu jaktarmerowania (usuwanie ognisk rdzy). Wierzcie lub nie, mówi/pisze się że fabryka dała 170 km/h, jakież było moje zdziwienie, gdy po 16 latach ta wartość faktycznie pojawiła się na prędkościomierzu mojego samochodu i to bezproblemowo. Bardzo polubiłem ten model, tylko trochę przydużo pali jak na studencki budżet. 😉
Aha, miałem okazję też prowadzić Clio ’93 z przebiegiem 20k (grzybowóz), niesamowicie fajne doświadczenie, furka niestety nie do wzięcia.
Jeżeli mowa o silnikach z laguny w clio to akurat coś odwrotnego.Kumpel miał nową lagę 1.8 1995 i po 3 latach sypnęła się skrzynia biegów.Mechanicy orzekli że lagunki 1.8 tak miały bo skrzynia była z cliówki.
Ale wybór…. co lepsze: tyfus czy cholera…. zupełnie bez sensu… jako stary grzyb nigdy w życiu nie miałem apetytu na żadne reno, a z fiatów – ostatni jaki chciałem kupić to panda pierwszej generacji…..
Złomniczku, zapomniałeś o Clio Maxi, bo ten samochód mi się zajebiście podoba.
A można sobie kupić Clio Maxi? Nie widziałem takiego nigdy na żywo. O niczym nie zapomniałem, po prostu mnie ono nie interesuje.
Clio! Nie dalej jak 2 tygodnie temu przejeździłem ćwierć polski w poszukiwaniu ładnego Clio I (tylko ogłoszenia osób prywatnych, wybierałem tylko najbardziej zachęcające) – i NIC! Same szroty i próchna. Trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, żeby trafić egzemplarz wart zakupu.
Poperam, że do jaktajmer alert aspiruje też Twingo.
Poprawka, oczywiście: ćwierć Polski, umknęło mi duże P.
wole Punto , szczegolnie taki “krosołwer”
mam Uno wiec to niejako poprzednik i jestem bardzo zadowolony. Punto jest lepsze blacharsko bo jest ocynkowane, ale za to ma kiepskie tylne zawieszenie ktore co chwila sie wybija
@brunon:
3 lata śmigałem czerwoną 145 1.4 TS w jakiejś speszal wersji (zawias i układ kierowniczy z QV). Na parkingu był dramat, bo kierownica nie robiła nawet pełnych dwóch obrotów, ale dżizas, jak to się prowadziło…
Co do eksploatacji, to tak jak napisał radosuaf: olej i temperatura. I dobra rada – włoszczyzna nie wybacza zaniedbań, więc jak coś się zaczyna dziać, trzeba to zrobić, a nie jeździć, bo pierdyknie.
Co do jaktajmerów, to Clio Williams jest boskie. Chyba jedyne lepsze Clio od niego ever, to V6. Niestety jest to jedyna fajna wersja spośród wszystkich pierwszej generacji…
A Punto I, dokładnie 55S w wersji kompletny golas w szarym metallicu, to pierwszy samochód, jaki mogłem legalnie prowadzić (ojciec takowe miał). Kupione od znajomej – 3 lata, 11 tysięcy przebiegu, tak więc to był złoty strzał. Auto spisywało się świetnie, w posiadaniu ojca było 5 lat. Mam ogromny do niego sentyment, tak więc bezapelacyjnie dla mnie wygrywa Puntero.
Aha, rzeczone Punto ojczulka oczywiście nie miało wspomagania
Och, bardzo się ucieszyłem, że moja strategiczna decyzja i niesprzedawaniu Punto I ma sens. 😉 Żałuję tylko mojego ukochanego Uniaczka, który był moim pierwszym samochodem samodzielnym. Zeżarło go mimo starań i konserwacji. W naszej rodzinie przejeździł od nowości do śmierci technicznej, gdy zaczęło padać po kolei już wszystko. Ale tęsknię za nim bardzo.
Moim zdaniem lepsze jest Clio. Mój znajomy posiada wersje Baccara. Jest po swapie na 1.8 z Laguny I (90 KM) i zawieszeniem z Clio Williams. Auto już jak miało jeszcze silnik 1.2 uważałem za idealne dla osoby która zaczyna przygodę z Motoryzacją. jest małe w miare zrywne zwinne i wystarczająco pojemne żeby pojechać w 4 nad morze na 3 dni na dodatek Baccara posiada skórę elektryczne szyby i parę innych ciekawych rzeczy
Mój głos oddaje na Clio