Szalone Maluchy z rodzinnej kolekcji pana Marcina
Wielką zaletą złomnika – oprócz oczywiście bycia wyjątkowo zajebistym – jest to, że mobilizuje wiele osób do przeszukania swoich rodzinnych archiwów, a często także do zeskanowania zdjęć wyjątkowych samochodów, które istnieją tylko w formie analogowej (zdjęcia, a nie samochody) (w sumie samochody też). Tym razem szczególnie ucieszył mnie mail od Marcina, w którym znalazłem zdjęcia niebywale pięknych Maluchów po bogatych przeróbkach, a dokładniej cabrio i vana. Oddajmy więc głos, a właściwie klawiaturę Marcinowi i popatrzmy na te piękne pojazdy sprzed ery, w której można było wyrazić swój zachwyt klikając na “Lubię to!”.
Maluch Cabrio – początkowo kolor różowy, następnie przyjął kolor khaki + dodaliśmy srebrny odpinany dach + srebrne drzwi (w pełni funkcjonalne w zakresie godnego wsiadania i wysiadania, z uchylną “szybą” – niestety zdjęcia tej ewolucji malucha zaginęły). Silnik standardowy, układ jezdny też, zmieniony został cały front – spłaszczona maska, “sportowy” zderzak oraz reflektory od fiata 125p.
Złomnik wyraża pełen zachwyt i aprobatę dla tej przeróbki. Pałąk przeciwkapotażowy może nie wygląda jakby miał spełnić swoje zadanie, ale całość przedstawia się fantastycznie. Poczekajcie jednak na numer 2.
Maluch Van – widoczny na zdjęciu w dwukolorowym malowaniu, jednakże na początku nosił kolor brązowy metallic (podobny do fabrycznego wykończenia nowej dacii duster – jak widać wyprzedziliśmy epokę w zakresie estetyki). Zdjęcia tej ewolucji też niestety zaginęły. Pojazd posiadał silnik od fiata 127p, chłodzony wodą (chłodnica pod maską – grill nie jest atrapą). Co ciekawe silnik wysunięty był za tylną oś, co gwarantowało niezapomniane wrażenia z jazdy w przypadku nie zaopatrzenia się w co najmniej 2 trylinki usadowione pod maską zaraz obok wspomnianej wyżej chłodnicy. Samochód mieścił wygodnie 4 osoby, z tyłu nad silnikiem, na półce z powodzeniem można było wygospodarować przestrzeń na bagaże wielkością odpowiadającą +/- bagażnikowi vw polo. Tylne światła pochodziły o ile się nie mylę z forda taunusa. Wnętrze – mix fiata 126p i fiata cc. Prędkość max. jaką udało się nim osiągnąć – około 120 km/h – stalowe nerwy wymagane.
Jako bonus w tle widoczny jest Nissan Datsun Cherry, wersja kolekcjonerska ze znaczkiem “DATSUN BY NISSAN” – coś takiego szło tylko przez rok.
Rodzina pana Marcina miała jeszcze Mercedesa W115 2.0 diesel, który został odrestaurowany do takiego stanu:
Z takiego stanu:
Jednak to ostatnie zdjęcie, jest o tyle ciekawe, że gdy się je powiększy, to widać tył wspomnianego Malucha Vana.
Ależ to musiało być wspaniałe przeżycie, jazda takim Maluchem. Wiem, że to utopijne marzenie, ale gdyby powstał gdzieś taki wielki katalog “jak Polacy przerabiali Malucha”, to myślę że byłby on hitem. W środku z pewnością trzeba byłoby poświęcić sporo miejsca Maluchowi Van (bo kabrioleta zrobić mimo wszystko łatwiej), a na okładkę trafiłby Pan Marian, który nigdy nie jeździł samochodem innym niż zbudowanym własnoręcznie (król złomnika?). Niestety, ani Maluch Van, ani Cabrio nie dotrwały do naszych czasów, a teraz nikt już nie robi takich rzeczy, bo przerabianie czegokolwiek na vana straciło sens, gdy Opla Merivę można mieć za czapkę podgniłych węgierek. Tyle że kto normalny chciałby mieć Opla Merivę.
O w mordę ale mistrz, ciekawe co jeszcze kryja archiwa cztelników złomnika !
A może stodoły coś jeszcze kryją ?
Maluch cabrio może trochę opatrzony, bo długi czas można było kupić kit car tego typu, z resztą zdecydowanie częściej widywałem cabrio niż BISa Za to VAN to istne cudo! I ten grill typu “jak dorosnę to będę amerykańskim karawanem” ! Majstersztyk po prostu
A czy w tamtym czasie Puchatków się nie kupowało za czapkę śliwek?
Chcę takiego Mercedesa. Mój ojciec miał takiego w połowie lat 80-tych. Miałem wtedy ze 2-3 lata, ale pamiętam jak przez dziurę w podłodze obserwowałem pokonywane kilometry.
Rewelacja! Chylę czoła. Szczególnie tym vanem bym jeździł.
A co do cen Merivy – Notlauf, nie wiem, gdzie kupujesz węgierki, ale chyba przepłacasz…
Patrzę na te przeróbki i jest mi łyso. Mam bowiem ponadprzeciętne zdolności w obsłudze wszelkich narzędzi, ogromną cierpliwość i zabójczą skłonność doprowadzania do perfekcji. Mógłbym robić takie przeróbki, tuningi, cuda na kiju, że sam nie wiem. Tylko co robić, skoro pracuję piątek świątek dzień noc i czasu brak.
Dzięki za link do Pana Mariana! Maluszki cudowne (chociaż wolę swojego) Apropo żeby te zdjęcia przetrwały to wypadałoby nic nie usuwać ze złomnika przez najbliższe 100 lat. A jakieś pół roku temu były czystki, nieprawdaż?
A takie pytanie…ten Maluch VAN ma założone kołpaki, czy jakiś udziwniony model felgi alu?
To są kołpaki, przykręcone centralną śrubą (motylkiem) – a’la Porsche…
zgadzam się – powinienem określić “nie jest atrapą atrapy” :->
A myślałem, że siedzi na BBS-ach 😀
VAN mistrzowski, taki hamerykancki!
Piękne! Ech gdzie się podziały te wszystkie amatorskie przeróbki? Na ulicy tylko VAGi itp. A gdyby tak ktoś przerobił Passata na kabriolet!
No nic, pozostaje dłubać świeżo zakupione BMW…. A może by je tak przerobić na vana… 😉
Merc w 115 był pierwszym samochodem za którego sterami usiadłem (na kolanach kuzyna w połowie lat 80tych).
Mama mojego kumpla z klasy miała malczana kabrio z bosmalu, bardzo fajne i zgrabne autko z jakimś fabrycznym tjuningiem silnika.Wcześniej jeździli białym fiatem 128 3p.To się nazywało mieć fantazję.
Lucas: obecnie jeżdżę Laguną I po liftingu (2000 r.) i z całą stanowczością mogę powiedzieć, że W115 (1978/1979) pod względem komfortu ową lagunę zostawia w tyle (może nie daleko w tyle, ale jednak). Do tego mogłeś go zatankować czymkolwiek – ON, olejem opałowym, podejrzewam, że nie obraziłby się gdybyś zalał go kompotem wiśniowym – zima czy lato odpalał bez problemu, spalanie w trasie: poniżej 6 l./100 km. Jedyny minus w czasach przed all**o i otom**o (ok. 1997-1999) – problem z częściami.
Yossarian – samoróbki zniknęły podejrzewam z powodu, który podał “pr”… Niestety – takie czasy.
To co podał pr to niestety prawda. Sam pracuje w jednym mieście, auta mam w drugim, a moyocykle jeszcze gdzie indziej. Ale się nie poddaję i będę nadal przy nich weekendowo majstrował. Może na vany i kabriolety nie poprzerabiam ale to dlatego, że nie mam dość skilla i nie lubię vanów i kabrioletow
Szacun dla Pana Mariana za jak by nie patrzeć naprawdę wyglądające na dopracowane dzieło.
Malec Van bardzo fajny , w stylu talbota rancho ” maluch ranczo “
odpowiednia doza dobrej zabawy i się takie samochod się buduje!
skoro już wspomniano tyle o VAGach, to warto pamiętać, że jakoś ostatnio Passatowi stuknęła 40stka. Ad multos annos, jak to mówią! zawsze można też to jakoś uczcić – ponieważ jest to tak ważne auto dla naszego narodu, powinien być dzień wolny, albo co najmniej bezpłatna pielgrzymka do Wolfsburga 😉
No ale po co? Żeby się prawdziwy Polak wstydu najadł że istnieją “wspanialsze” wytwory motoryzacji niż jego ukochana bepiąteczka w tedeiku?
Tomek, do twojego Kary larytas się jakiś trafił:
Tu: http://kanarekdriver.blogspot.com/2010/11/fiat-126-wersje-prototypy.html więcej o Gezie Pana Mariana. Mam gdzieś jeszcze skan artykułu z Motoru z czasów powstawania prototypu.
m4rc1n_leszno: L1PH2 też zasadniczo można zatankować wszystkim. Znaczy dTi’ka, a w szczególności 2.2 dT, bo dCi już gorzej, ale żeby kupić L1Ph2 z dCi zamiadt dTi trzeba generalnie mieć coś gorzej. 😉
Na warszawskim bemowie(Morcinka) jakiś czas temu parkował maluch pick-up…
Maluch van ma tylne lampy od forda granady.
Pomiętacie te naklejki na cabrio?
Niemożliwie mie sie podobywały, niestety nie było na co nakleić:)