Znów o chińskich autach, ale tego jeszcze nie było!
Przyznajmy to szczerze: złomnik w dużej mierze to przemielanie materiałów z najciemniejszych zakątków internetu, nie licząc oczywiście miksów, które są powiewem świeżej korozji w zatęchłym świecie nudnych i identycznych niusów. Dlatego dzisiejszy wpis jest szczególny, bo chciało mi się poskanować coś, czego w internecie nigdzie nie znajdziecie (yoł), całkowicie nowy kontent, tego jeszcze nie było.
Otóż będąc kiedyś na nartach (a nienawidzę jeździć na nartach) znalazłem przypadkiem “Katalog Samochody świata 2003”. Przewertowałem go w oczekiwaniu nudy typu aktualna gama BMW czy Renault, gdy nagle (WTEM!) – zauważyłem, że jest nim niebywale obszerna i bogata część o samochodach produkcji chińskiej. Opisano chyba z 50 producentów z nazwami modeli jakie wytwarzano, a nawet wielkością produkcji. Aż dziw, skąd to się wzięło w tak mainstrimowym katalogu. Wygląda to tak, jakby ktoś był na targach w Chinach i porobił zdjęcia okładek prospektów. Katalog natychmiast kupiłem i trzymam na półce “biblioteka złomnika” wraz z takimi pozycjami jak monografia marki Jelcz, książki o historii kei-cars i wielka encyklopedia Cadillaców. Aż do tej pory nie chciało mi się tego skanować, ale się zmusiłem. Było warto, ponieważ tego nigdzie w internecie nie znajdziecie, ale o tym już chyba pisałem.
Przede wszystkim rok 2003 to jeszcze nie były czasy ekspansji zachodnich producentów na chińskim rynku. Uznawano, że ma potencjał, ale jest za świeży i prywatni odbiorcy nie marzą tam jeszcze o prywatnych samochodach. W związku z tym panował tam niebywały pluralizm produkcyjny. Chińskich wytwórców było, w zależności od źródła, od 60 do 150 i każdy z nich produkował jakiś tam swój samochód. Często ich zasięg zawężał się do jednego miasta, o czym doskonale piszą na jednej z moich ulubionych stron, carnewschina.com. Jednak były to też czasy, gdy chińscy producenci wytwarzali przede wszystkim pojazdy dla służb państwowych, które potrzebowały aut z jednej strony utylitarnych, z drugiej strony komfortowych. Trzonem produkcji były więc podwyższone, uterenowione kombi (dziś niektórzy nazwali by je “krosowerami”), sięgające konstrukcyjnie wczesnych lat 80. Ich nieproporcjonalna konstrukcja wynikała z zastosowania ramy, a samo auto bazowało w dużej mierze na starych pickupach Mitsubishi. Napędzał je zawsze jeden i ten sam benzynowy silnik 2.3, który występuje tam do dziś i jest to jakaś jednostka Isuzu z lat 70. Podczas gdy takich aut używano do wszystkiego, dostojnicy partyjni wozili się sedanami marki Shanghai-VW, FAW albo nawet Hongqi (który wytwarzał Audi 100 C3 z silnikiem Chryslera), i stąd właśnie wzięło się nieopanowane zamiłowanie Chińczyków do sedanów. W 2003 r. nie było ono jeszcze widoczne.
No to teraz popatrzmy na fotki.
Tego typu produkt dominował w gamach chińskich producentów.
Ale oczywiście wytwarzano też auta europejskie na “licencjach”.
Yunhai miał 8 miejsc i napęd 4×4.
Xiwang i Muyang to chyba moje ulubione produkty. Nieudana kopia Land Cruisera 60 ma swój nieodparty urok.
Xijing to w rzeczywistości Beijing-UAZ, tyle że max długi, 10-osobowy. Idealne drzwi!
Xiangyi to kolejna nieudana kopia Land Cruisera 60. Prędkość była ograniczana do 98 km/h – te pojazdy nie mogły jeździć szybciej.
Xiangling coś mi przypomina. Nie, to nie było na licencji.
Tiantan miał dopuszczenie do jazdy po Pekinie.
Tianma – jak wszystkie inne. Duże kombi 4×4, silnik 2.35, 78 KM, zablokowany na 98 km/h. Takie były przepisy.
Tianji wyróżniał się przodem od Toyoty Crown i nieproporcjonalnym nadwoziem.
Firmę Liming przejął koncern SAIC i tak modele z frontem od W124 zniknęły z oferty.
Ważną gałęzią chińskiej motoryzacji był i jest obciachowy tuning. Nie wiem czy widzicie, ale na tym Xiali jest napisane i “Grand Prix Macau” i “Dakar”. KOMBO! RAJDY WYŚCIGOWE!
No i moar tuning.
Meilu krzyczy “W MORDĘ CHIŃSKIEGO JEŻA! NIE UMIEMY ROBIĆ SEDANÓW! JAK TO SIĘ K… RYSUJE?!”
Kaite: front od Cherokee XJ, nadwozie od Land Cruisera, a wszystko razem jakieś koślawe. Proszę dwa.
Jiuzhou to oczywiście Suzuki Carry.
Jinbei produkował w Chinach Chevrolety. Dobrze na tym wyszli.
Jianghuan i jego 5-osobowy pick-up. 2.4, 78 KM, 98 km/h… boooring
O, to jest dziwne!
Oni tam też mają Kąkol Przodkowo.
2.4, 78 KM… bleeee (a wsadzam tu tylko ułamek promila wytwórców, którzy robili takie pojazdy)
HUZJOR DADI, BICZ?
DADI COOL
Niektórzy byli bezczelni nie do uwierzenia (2.5 TD! Mitsubishi!)
Szczególnie ciekawe były autorskie, chińskie minivany.
Chang’an i jego licencyjne produkty Suzuki to jedne z najpopularniejszych aut w Chinach.
Niektórzy wprost pokazywali, do czego mają służyć ich auta.
Idealny. Ale bym nim jeździł.
I to tyle. Mam jeszcze sporo do poskanowania. I Wy też skanujcie, na chwałę złomnika.
W którymś katalogu “Samochody Świata” był też Polonez wytwarzany w Chinach na “licencji”, ale nie pamiętam w którym i jak się nazywało to cudo.
Ja tam jednak wolę katalog na rok 2000 i reklamy w nim zamieszczone. “Nowy VW Bora – teraz już nie musisz rezygnować z prestiżu na rzecz temperamentu”.
Mam katalogi samochody świata także z połowy lat 90 😉 I wiele tam złomnikowego “mięsa”. Chętni na podróż w przeszłość?
“Samochody świata” na przełomie wieków słynęły z bardzo obszernej sekcji chińskiej. Przez pewien czas wychodził też miesięcznik i tam zawsze były relacje z różnych dziwnych targów typu Pekin, Moskwa czy Lipsk.
Pamiętam, też miałem taki katalog, tylko… z 1991 roku 😀 I wiele z tych modeli (w każdym razie b. podobnych) już tam było. O jazzu, jakież one były koślawe. Ale i tak bym jeździł – kombiak na ramie i z napędem na 4 koła to koncepcja, która do mnie mówi.
Xiangyi jest na bazie Nissana Patrola/Safari 😀
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Nissan_Patrol_160.jpg
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Nissan_Safari_101.JPG
W Internecie może tego nie znajdę, ale w szafce obok komputera, gdzie trzymam te katalogi jak najbardziej.
Łady na początku minionej dekady też były w katalogu bardzo obszernie opisywane, włącznie z jakimiś cudnymi sportowymi wersjami 110-ki
Kawał solidnego, chińskiego mięsa. Dla mnie dodatkowo nostalgia jako, że byłem posiadaczem tegoż katalogu i obejrzałem go co najmniej 497 razy nim zmieliły go bezlitosne zęby historii. Ale…
w tym ostatnim wozie – Hualju wietrzę jakiś podstęp “fotoszopiczny”!
Przód od Sharana, tył od Toyoty Tercel, drzwi od VW T4. Toż to jest k… fizycznie niemożliwe, żeby ktoś miał aż tak gorącą głowę, żeby to coś, takiego Hultaja, zaprojektować i jeszcze wyprodukować! Jezusie Świebodziński, chyba się nie najlepiej poczułem, pójdę się położyć…
Hualiu, tak w ogóle, wnioskując z przednich kół, bazuje w 100% na mechanice Suzuki i jest typowym cab-over-vanem (kabina nad silnikiem).
zaraz, i oni to wszystko produkowali w 2003 roku? oczy mi wypadły, Previa jest chyba nawet bardziej bezczelna od LC
Raczej Lucida/Estima/Emina, czyli mini-Previa. W Japonii produkowano identyczny do europejskiego model tylko mniejszy w każdą stronę.
Dzień Dobry Panu,
chciałbym zostać dilerem na Polskę modelu Jingma QJM. Uważam, że pojazd doskonale wpisuje się w polską estetykę i jego potencjał sprzedaży na naszym rynku jest ogromny. Proszę o kontakt.
z poważaniem
(-)
Mam katalogi 2000 i 2003 i od zawsze intrygowała mnie część chińska w obu. Nawet we wstępie do jednego z z katalogów autor pisał coś o ekspansji rynków wschodnich.
Miałem katalogi Samochody Świata w rocznikach 1991-2002. Jakbym dobrze poszukał u rodziców to może gdzieś tam jeszcze są.
Meilu wymiata. Civic 6gen, Sierra i Vectra B – wszystko w jednym samochodzie. A te wszystkie kombisuwy kojarzą mi się z samochodem z GTA Vice City – Reginą. Nie przyspieszało i nie hamowało, nawet rozbić się go porządnie nie dało.
Pierwszy raz otwarcie przyznam, że dzisiejszy wpis jest naprawdę BARDZO CIEKAWY (chcę zostać handlarzem, ale póki co tylko trochę capsa używam – jak wychodzi?). Więcej!
Niektóre nazwy są niesamowite: “Alto Happy Prince”. Moim zdaniem “Happy Prince” wygląda tak: http://1.bp.blogspot.com/_DyHt7vPHafU/TMeEGw8VDpI/AAAAAAAAAxg/jnVP2NmbORs/s1600/Smile.jpg
Drogi Notlaufie, jeśli tylko chcesz, mogę Ci przesłać pakiet katalogów Samochody Świata od 1994 do (chyba) 2009. Koszt przesyłki wyniesie 1. (słownie jedną) nalepkę “złomnik”. Byłbym usatysfakcjonowany taka wymianą, a Ty?
Mam w domu segregator z powycinanymi autami w “ramce” motoru z końca lat 80 i początku 90 – mogę wypożyczyć do skanowania, bo sam nie mam skanera – chcesz ?
WTEM! TERAZ w PR III Olszański leci godzinny wywiad ze starym Zientarskim.
“godzina prawda” – buha ha!
No to tym razem się nie przydam, chociaż bardzo chciałem. Mogę najwyżej wypożyczyć Le Barona bez dachu na fachowy test w Twoim wykonaniu.
A teraz wracam do zagłębiania się w fascynujące tajniki chińskiej motoryzacji. Swoją drogą ciekawa by była jakaś mała (foto)relacja z fabryki samochodów w Chinach. Zżera mnie ciekawość jak oni to tam wszystko produkują.
MiniPrevią byś za dużo nie pojeździł. Zaraz by Ci ją rozmontowali niczym replikę Gullwinga
A Previa… Zapowiada się z niej jaktajmer, jak Trans Sport. Będzie wpis o niej ?
CHińskie minivany (a zwłaszcza ten autorski) FTW! W hualiu można się zakochać… I jestem pewien, że dzięki zastosowaniu stali czołgowej wszystkie śpiewająco przeszłyby nawet EuroNCAP, po prostu przejeżdżając przez testową przeszkodę (((:
Sedany jak sedany, ale to po nazwach najbardziej widać, że to reżym totalitarny.
Znajomy kiedyś pojechał do fabryki w Pekinie, która produkuje sprzęt medyczny inspirując się europejskimi produktami. Zapytano go o najpopularniejsze urządzenie w Polsce. Odpowiedź:
-Zamawiamy jeden i macie nasz odpowiednik za 6 tygodni. Ilu macie ludzi w Polsce ?
– prawie 40 milionów
– to u nas jedno miasto. Nie opłaca się.
Ten pierwszy to mi przypomina Peugeota 505 Dangel, jeździłbym.
mi się Hualju kojarzy z wyrobami typu:
http://tiny.pl/h2d9v
oraz np. z pewnym rosyjskim prototypem vana z lat 90., którego zdjęcia jednak nie odnalazłem (a znam go właśnie z “Samochodów świata”
Z tą produkcją w ramach jednego miasta to nie wynikało przypadkiem z przepisów? Gdzieś słyszałem, że jeśli samochód nie opuszczał miasta producenta to nie potrzebne były dodatkowe pozwolenia na produkcję. Dopiero auta ogólnokrajowe podlegały jakiejś bardziej rozbudowanej biurokracji.
Jinan Huanghe JK 1200KH wygląda jakby by nowszym modelem Tarpana.
Mam ten katalog. Od 1997 kupowałem co roku, ale najstarszy jaki mi się zachował to z 1999. Szkoda, że już ich nie wydają
Notlauf, podesłałem Ci trochę skanów z katalogów z różnych lat, może Ccoś Cie zainteresuje. Pozdro!
Ciekawe… byłem w Chinach w 2006 r. i nie zauważyłem nawet pozostałości po tych terenowych kombi. Nawet na zadupiach.
Pamiętam, że jak miałem z 10-12 lat, a rodzice Tico, to w części chińskiej “Samochodów świata” liczyłem klony/licencje Suzuki Alto/Daewoo Tico- chyba z 10 firm je klepało. Poza tym Beijingi 2020 i pochodne- nie wiedziałem, że wzorowali się na UAZie, chociaż faktycznie morda znajoma.
@Radosław: Całkowicie się zgadzam. Byłem w Chinach w 2005 r. i dziwnych osobówek nie widziałem. No może nieznane w Europie sedany (Corsa B, Citroen ZX, Charade), słynne Passaty-Santany. Mam wrażenie, że ktoś do tego katalogu wepchał materiały o dobrych kilka lat starsze, uważając, że tego i tak nikt nie sprawdzi. Zgadza się natomiast, że była pewna rejonizacja – np. w Szanghaju dominowały tam produkowane VW, w Xianie zaś Citroeny.
Jianghuan to nie jest jakaś wariacja na temat tłoczników z tej cudownej kopii poloneza?
taa…. połowa z nich ma jakby drzwi od poldka… (a nic nie piłem dziś).
@Buckel: Ja też całkowicie się zgadzam. A wydaje się, że w kraju jednak biednym samochody powinny przetrwać te 20 lat. Nie rozumiem tego. To jest pytanie do kogoś kto się zna – może skala produkcji była bardzo mała?
Z tego o pamiętam to kiedyś w Chinach istniało prawo, które nakazywało zezłomować pojazd po 10 latach(!). Nie wiem czy istnieje do dzisiaj, ale to tłumaczyłoby brak złomnika w kraju demokracji ludowej.
Te auta tu przeszły do historii. Będą wymieniane w annałach okresu heroicznego chińskiej motoryzacji
@notlauf jak zwykle nie ogarnąłem, wiem o Lucidzie, ale odruch kaze krzyczec Previa!!!1one
bardzo fajne musze odkopac swoje “katalogi swiata” z dawnych lat 😉 i jeszcze pare innych ksiazek 😉 jak natykne sie na cos ciekawego to podesle
Kojarzę zdjęcia mój dziadek zbierał te katalogi – miał ich kilkanaście. Niestety po jego śmierci moja ciocia je zniszczyła