Bierz lawetę albo nie: Talbot Tagora Diesel
Zanim jednak przejdę do Talbota Tagora Diesel, chciałem polecić Waszej uwadze takie przedsięwzięcie jak wyprawa Fiatem 125p do USA: LINK. Pomysł jest ciekawy i liczę na relację zdjęciową z tej podróży. Myślę, że w razie awarii nie będzie raczej problemu z naprawą tego auta w USA – Amerykanie umieją zdrutować wszystko, a poza tym są tam kluby szaleńców Fiata, które dysponują nieskończonymi zasobami części do wszystkiego co opuściło włoskie fabryki. Oczywiście jeszcze lepiej byłoby Maluchem, ale rozumiem podróżników, którzy chcą jechać w komforcie, a poza tym w Maluchu ryzykują zgniecenie przez cofającego kierowcę pick-upa typu “dually”, bo za takim dualim nic nie widać na jakieś 10 metrów.
No a teraz już Talbot Tagora Diesel. To w pewnym sensie Święty Graal kolegów ze Stada Baranów. Parę razy pytałem, jakim autem najbardziej chcieliby jeździć i Talbot Tagora Diesel wysuwał się na prowadzenie. Rzeczywiście był to wyjątkowy pojazd pod każdym względem: był tak bez sensu, że o podjęciu jego produkcji mógł zdecydować tylko ktoś zupełnie szalony. Oto marka Talbot znana z tanich i dobrych wozów typu Samba, Rancho i Horizon wchodzi na rynek prestiżowych limuzyn z autorską konstrukcją tylnonapędowego auta bazującą do pewnego stopnia na Peugeocie 505. Do napędu wykorzystano trzy silniki: benzynowego 2.2 R4, sześciocylindrowego PRV (to ten sam, co występował też w Renault, Peugeocie i Volvo, totalna porażka, ale robili go pińcet lat, bo nie mieli nic lepszego, dodatkowo ten silnik miał nieparzyste zapłony co 90/150 stopni, więc chodził trochę jak traktor) oraz diesla Peugeot-Indenor 2.3 TD, zdecydowanie najlepszego do tego auta. Zbudowano 20 tys. sztuk modelu Tagora, z tego ok. 1000 z V6, a reszta pół na pół 2.2 i 2.3 TD. Warto zwrócić uwagę, że taki Talbot Tagora, jak na tamte lata (tj. 1980-1984) był wielkim autem, czyli miał 4,63 m długości – obecnie nawet Opel Vectra czy Ford Mondeo są większe.
Nie widziałem Tagory w Polsce od dobrych 10 lat, od czasu kiedy mój znajomy opuścił Polskę i pojechał szukać szczęścia w Anglii. Był to niejaki Andrzej, który zgnił Tagorę na Bemowie. Regularnie widuję jeżdżący po Warszawie model Solara, o numer mniejszy od Tagory, z tablicami DLU. Niestety, tablic nie ma sprzedawany egzemplarz, dodatkowo jest wystawiony w kategorii “części samochodowe”, żeby zaoszczędzić na 30 zł za wystawienie auta w kategorii “samochody”. Stan techniczny jest nieznany, oprócz tego, że sprzedający pisze, że wszystko jest do poprawki, a silnik mruczy. Czyli prawdopodobnie jest to żywy trup, samochód-zombie, który jeździ, choć nie powinien i jeśli naprawi się w nim jedną rzecz, to zepsuje się siedem innych. Nie wiem czy zauważyliście taką prawidłowość: jak się weźmie starego grata i się w nim coś wymieni, to lawinowo psują się kolejne. One współpracowały tylko w tej jednej konfiguracji i jak jakaś część zostanie zastąpiona nową, to pozostałe się na nią obrażają i nie będą gadać z tym n00bem.
Niestety, obawiam się że sfabrykowanie kwitów do tej Tagory nie jest warte 5000 zł. Za 1000 zł można byłoby ją kupić i odpalać co trzy miesiące dla picu. Niestety, ewentualne korowody urzędowe skutecznie zniechęcają do uratowania tego wyjątkowo wspaniałego, okropnego wytworu francuskiej inżynierii. I tak kolejny ciekawy pojazd pójdzie na pocięcie przez lekkomyślność właściciela, który zapomniał, że najważniejsze – zasadniczo – to żeby mieć kwit.
Maluchem po usa to juz bylo. Pamietam relacje w Motorze. To bylo jakos pod koniec lat 80tych. Chyba… no i na masce tego czerwonego malucha byla mapa usa. Nawigacja!? 😉
Bardzo elegancko narysowane nadwozie ma ten Talbot. Tylko proste linie, glownie w pionie i poziomie. A skosów tylko tyle, ile trzeba. Oczywiście o zadnych krzywiznach nie ma mowy. Szkoda ze auto nie przyjeło się.
Znajdzie się na niego jakiś klient, ogarnie papiery i wystawi na allegro za 20tys jako “UNIKAT JAKICH MAŁO”
Gregor: maluchem to nie tylko po USA jeździli ale i dookoła świata: http://www.garnek.pl/wojtix/11557369/dookola-swiata-polskim-fiatem
Sama Tagora wygląda chyba nienajgorzej, szkoda tylko że sprzedający chce za wszelką cenę na niej zarobić.
Ciekawy wóz, nigdy takiego nie widziałem. Marzy mi się od dziecka talbot rancho – ale też nie widziałem od lat jeżdżącego…
Pozwolę sobie wrzucić link do filmu, który moim zdaniem ma fajny klimat i bohatera http://www.reelhouse.org/mos/urbanoutlaw/urbanoutlaw Może wielu już zna, więc uprzedzę harcerzy i przeproszę za powtarzanie się.
To apropo USA. I jeszcze dodam, że nie mogę potwierdzić słów Autora – Amerykanie nie zdrutują wszystkiego. Niestety, jest odwrotnie, przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń z peugeotem 405 Mi16
do kumpletu mozna zgarnac z ulicy we Wrocławiu porzuconą Solarę. Stoi tak od ponad 5ciu lat otwarta więc myślę, że brać i nie pytać
ZNACZY JA, TITUCONA ? NIE. MIAŁEM KIEDYŚ TAGORĘ 2.2 I CZEKAŁEM NA TEN DZIEŃ KIEDY BĘDE MÓGŁ TO WYKRZYCZEĆ. MIAŁEM TAGORĘ !!! NIESTETY ZROBIONA BYŁA CHYBA Z ODPADÓW BO PSUŁA SIĘ NA POTĘGĘ.
Nie chciałbym być złośliwy ale zawsze zastanawia mnie skąd biedni studenci którzy jedzą chleb posmarowany nożem i piją piwo z biedronki, biorą kasę na takie przedsięwzięcia (busem po europie itp…) ?
A ja myślałem, że campagnola to niezły rodzyn na lawetę. Skąd się biorą takie wynalazki???
Jonasz: Zapie*$@$@ po McDonaldach lub rozwożą pizze ( z tego aby napiwki czasem są no i całe 6zl/h) I zbierają kasę, może czasem jakiegoś sponsora znajdą ale na to bym nie liczył
@ameb kolego, gdzie ta Tagora we Wrocławiu gnije? Przejechałbym się obejrzeć, autobusem, bo auto u blacharza po ataku zimy HEHEHE
Bardzo piękna Ta Gora. Ale nie pojedzie, ma opony tył na przód. Zgadzam się z Kubą, to piękny w swej prostocie projekt, szkoda, że go zesrali jakością.
Bardzo ładny wóz. Mógłby robić za zaginiony prototyp Warszawy 211, tylko lampy od DFa mu założyć i rejestrować na żółte.
Solara gnije, solara. Chyba wiem gdzie, nie sadze aby dwie staly.
Tagorę takze mialem z 10 lat temu. Niestety takze bez prawa rejestracji, byly pewne plany ale skonczyla na czesci. Ze znanych mi jedna szara jezdzi po Legnicy (tablice z Glogowa, piekny grill z siatki ogrodzeniowej), we Wroclawiu jest jedna na czarnych tablicach i w kolorze wyblakłej cegły.
@premek – gdzie ta campagnola? Bo chyba nie chodzi o tego frankensteina w kolorze zielonym łazienkowym z bodajże Jarocina?
Tutaj:
http://tablica.pl/oferta/fiat-campagnola-jedyny-taki-ropie-w-eu-CID5-ID1EmLZ.html#13322872;r:;s:
Czy ja wiem, czy ona taka zła? Do ogarnięcia IMO. Tylko cena bez sensu zupełnie.
Obejrzyj dokładnie (mi już się nie chce, zniesmaczyłem się), kibel straszny. Z tego co pamiętam to nawet wlew paliwa nie był po właściwej stronie, szyby tylne z innej bajki. Do oryginału jej daleko a tylko taka ma sens bo zasadniczo to nie jest żaden offroadowy wypas.
Faktycznie jedyny taki w (Eu)ropie bo silnik MB.
Do dzisiaj uważałem nissana juke za najbrzydsze auto wszech czasów, teraz wiem, że tagora jest jeszcze brzydsza.
Samochod zombie jak moja 25 prv 2.8, bez obiegu wody po zimie – powinien byc zakaz stania w korku.., uszczelek pod glowicami, zatarciu z przegrzania, na syntetycznym motulu zlewanym z motocykli lanym w stosunku 1:25 z vpower98 , jak miala dosc agznaczac teren, latem pozdrozowala bardzo szybko i super wygodnie grajac zacnie z cd45z z phillipsami w drzwiach i bose obok 70cio litrowej butli z awaryjnym paliwem, do stolycy i z powrotem w poblizu 110 mil/h constans 😀 piekna dostalem mandat za parkowanie pod domem na pradze od uprzejmych panow “bo byl zakaz”! Pozdrawiam A
Adas dismantler pewnie sie nia zajal…. krzyz jej na droge.
@cooger – piękna może nie jet, ale ja w życiu nie widziałem campagnoli na żywo (a jaram się nią od czasu, kiedy pierwszy raz podbielskiego w łapy dostałem). Na sprzedaż też nie pamiętam, żeby wystawiona JAKAKOLWIEK w PL była.
…jak miala dosc agrsywnej jazdy wypluwala simmering na walku wolajac “chce nowa oliwe” Natomiast… rozpedzone poltorej tony pancernej renaty poprzedniej mk1 25 przestawilo pania z rodzina we fiacie panda, ktora nie wiedziala ze na stopie to trzeba stop Palalem miloscia [‘]
To, że części są zżyte z sobą i na znak protestu po wymianie jednej psują się kolejne, to prawda – miałem tak w ZX-ie. Ale i tak go kochałem i wspominam go z rozrzewnieniem.
A Tagora cudna. Szkoda, że egzemplarz w zasadzie do zgnicia i tyle.
@Leniwiec Gniewomir: “miałem tak w ZX-ie”
He… he… nie miałeś puga 405. Ale nie narzekam, wymieniam jak odpadnie :))
@premek – ta sztuka nie rokuje nadziei, za dużo do poprawek, już lepiej się spakować i pojechać po żelazo do italii – sumarycznie wyjdzie taniej. Nawiasem mówiąc o tym żelazie to nawet włosi nie mają chyba najlepszego zdania – gdy rozmawiałem z mężem znajomej o tym, że chcę nabyć Campagnole to serdecznie mi to odradzał. Twierdził, że w wojsku (włoskim) mieli Campagnole i Defendery. Te pierwsze stały bo ciągle coś padało a te drugie jeździły. Doradzał zakup Defa. A na polskie warunki to już lepiej kupić Honkera.
Nie no. Kupić to nie. Po cholerę mi takie coś. Ja mam zasadę, że auto jest do jeżdżenia, więc nie ma mowy o posiadaniu takiego, z którego nie ma absolutnie pożytku. Ale jak sobie kupisz to daj znać, bo chętnie obejrzę
Co chcecie od Tagory,na swój sposób każdy samochód jest piękny.
Miałem spore zaległości złomnikowe i nastała ta przyjemna chwila (przedłużona do chyba 3 godzin), kiedy zasiadłem przed kompem i popijając herbę z cytryną, nadrabiam. Nadrabiam i nadrabiam, czytam komentarze, chłonę wiedzę. Bardzo to miłe.
@premek – campagnola jest raczej dalej na mojej liście niż bliżej 😉
jak Talbot to tylko rancho, kumpel jednego gnije, drugiego remontuje a trzeciego chciał mi sprzedac ale zrezygnowałem jak zobaczyłem podwozie od którego odpadały mocowania zawieszenia
Tagora to byl pierwszy samochod potym jak zrobilem prawko. Bardzo wygodny, lecz jego najwiekszym problemem byl wal napedowy na frezowanej tulei, ktoranraz w roku sie wycierala.:)
Co do Tagory to chyba mam najmilsze wspomnienia motoryzacyjne ;-).
Jak Ojciec go przywiózł 89 roku do Lublina to robił niesamowite wrażenie. Welurowa kremowa tapicerka, b.dużo miejsca, 2.2 benzyna – wtedy magiczny samochód, bo do polski przyjeżdżały głownie scorpio,sierry i escorty na lawetach ;-).
2.2 benzyna z holenderskim gazem a najbliższa stacja gazowa była w Lubartowie, ale za to jaki zasięg na dwóch zbiornikach ;-).
W czasach gdy mało kto słyszał o zimówkach, taka tylnonapędowa kanapa była idealnym narzędziem do nauki jazdy ;-).
Co do rozpadających się wałów to fakt, sam kiedyś dzwoniłem po ojca z jakiejś budki telefonicznej, bo się wał rozsypał. W czasach świetności naszej Tagorki w Lublinie była jeszcze druga, jeździł nią “jakiś Włoch”.
Służyła dzielnie, pamiętam, że umarła przy przebiegu ok. 600tys. ( dwa silniki), ale przywiozła na lawecie wieeeleee aut i przeżyła wiele randek ;-).
Śledzę czasami zagraniczne strony w poszukiwaniu, z sentymentu, ale bardzo jest ich mało i dobre stany dochodzą do sporych kwot.
Auto na tyle wywarło piętno na rodzinie, że nawet rodzice nazwali swoją firmę TAGORA ;-). Auto umarło z przemęczenia i pewnie parę lat temu się ją goliliśmy.
Trochę się rozpisałem, ale sentyment wieelki do tego modelu.
I bez względu na opinie innych z sentymentu uważam, że jest piękna i kiedyś ten model się znowu u mnie pojawi.
[…] stało: jak wszedł do oferty, tak szybko z niej wypadł. O Tagorze szczegółowo pisałem –> O TUTAJ O. Czuję się jak Waldemar Łysiak, cytujący swoje własne stare książki w nowych […]