Bierz lawetę: AMC Pacer
Oczywiście niedługo po tym, jak sprzedałem swoje amerykańskie malaise-iron (które wyglądało tak) naszło mnie znowu na jakiś amerykański wóz. Oczywiście w moim prywatnym rankingu jest GM a potem długo, długo nic, ale jeśli już potem jest coś, to jest to AMC, potem Chrysler Corporation, a potem Ford, który ma jedynie kilka modeli wartych złomnikowego zainteresowania (np. EXP) – ale nie o tym miało być.
AMC dość szybko zorientowało się, dlaczego ludzie w USA kupują “import cars” takie jak VW czy Datsuny. Głównie dlatego, że przeciętny amerykański samochód wyglądał tak:
===(—)===
Gdzie “=” to maska silnika i bagażnika, a (-) to wnętrze.
Podczas gdy importy wyglądały tak:
==(—)=
albo nawet tak
=(—)=
Więc AMC postanowiło zrobić coś z kosmosu i przygotować pojazd, który będzie wyglądał tak:
=(—)
I tak powstał protoplasta Pacera – Gremlin (1971), a cztery lata później sam Pacer. Echa idei stworzenia małego auta z dużym wnętrzem były odczuwalne zarówno w haśle reklamowym: introducing the first small, wide car – jak i w treści prospektów, gdzie pisano np. o tym, że miejscem na nogi i na głowę Pacer masakruje Chevroleta Chevelle, Forda Torino i Plymoutha Fury, a track+stance (powierzchnia między miejscami mocowania kół) jest większa niż w Fordzie Granada/Maverick i Plymucie Duster. Dodatkowym lepem na kupujących miał być “plan ochrony kupującego” obejmujący 12-miesięczną gwarancję z limitem 12 000 mil, samochód zastępczy i darmowy hotlajn do “AMC Headquarters”. AMC nie rozkminiło tylko jednego drobiazgu: że różne takie “imports” mają fajne, żwawe 4-cylindrowe silniki, które w dodatku mało palą, mają rozrząd OHC i wkręcają się radośnie na obroty. A do Pacera włożono 3,8-litrowe R6 z trzybiegową skrzynią manualną, które było starsze od węgla. Inne ciekawostki w stosunku do Pacera obejmowały składaną na płasko tylną kanapę, drzwi prawe o 4 cale dłuższe niż lewe i konieczność dopłacania do hamulców tarczowych z przodu. Pacera zaprezentowano w dobrym momencie: w 1975 r. ceny benzyny były kilkakrotnie wyższe niż jeszcze trzy lata wcześniej. W pierwszym roku klienci kupili 145 tys. pojazdów. Przez następne 4 lata produkcji – 135 tys. aut. Zainteresowanie spadało z roku na rok, głównie dlatego, że jak ktoś chciał małe auto, to mógł sobie kupić taniego i dobrego importa, a jak był grzybem z Teksasu albo Minnesoty i chciał dużego sedana, to też miał w czym wybierać.
No ale teraz można sobie kupić w Polsce takiego Pacera ze Szwecji, gdzie klub właścicieli i miłośników AMC/Rambler jest silny. Problem polega tylko na tym, że ktoś chce za niego 22 tys. zł, podczas gdy w USA odrestaurowany Pacer jest wart może 4-5 tys. dolców. W Europie za taki stan cennik niemiecki podaje 3900 euro, a w Austrii był niedawno do sprzedania idealny Pacer kombi za (podobno) niewiele większą kwotę.
Bardzo bym chciał Pacera, dla mnie to takie Ferrari Daytona dla ubogich
Jeździłem tym! Oj, pojeździłbym… Plastikowe siedzenia niesamowicie parzyły w dupsko w czasie upałów!
jak w mordę wpisuję się we wczorajszy wpis zlomnika dotyczący 10 punktów, które wymarły, a mogły by być. Punkt z przeszkleniem nadwozia.
uwielbiam Pacera! Parę dodatkowych punktów za udział w Cars2, oczywiście jako czarny charakter- strucel.
Warto też dodać, że Pacer był jednym z nielicznych, jeśli w ogóle nie jedynym autem z USA z tamtego okresu, w którym nie trzeba było się wkładać w zakręt już 100 metrów wcześniej żeby w niego trafić, a mówiąc prościej dla tych, których myślenie męczy – prowadził się bardzo dobrze.
Uwaga ta nie dotyczy wersji V8, które brały zakręty z gracją pługa śnieżnego będącego gwiazdą kolejnych odcinków Ice Road Truckers, a mówiąc prościej dla tych, których myślenie męczy – po prostu tragicznie.
Mniam mniam. Przypomina pojazdy Jetsonów. A cena jeszcze nie osiągnęła minimalnej…
Zajefajna fura. Przeszklenie kosmiczne. Ale cena również. Bądźmy szczerzy, za drogo. Nawet jak na unikat. Ale gdybym go miał, nie zamieniłbym na żaden inny. Choć tak patrząc na bezpieczeństwo – to tu chyba nie ma żadnego.
Tak, a potem w Europie ktoś z BMW popatrzył na takie auto i Eureka! Tak powstało Z3 Coupe…
Przebieg ma malutki, ledwo 90kkm. Szkoda jednak ,że automat.
Nie przesadzajcie z tą ceną. Jak ktoś to przywozi to chce zarobić i nic w tym dziwnego nie ma. Do ceny USA doliczcie koszt transportu na terenie stanów, kontener, pośrednika, który załatwi tamtejsze formalności, naszych celników , vaty sruty pierduty i zobaczcie ile wynosi faktyczna cena auta u nas.
W “Marta mówi” ojciec Tadka, kopnięty wynalazca, jeździ właśnie Pacerem. W ogóle Pacer to auto kopniętych ludzi, a taką gębę przyprawiono mu chyba w “Świecie Wayne’a”.
Świetny furacz, przypomina mi P1800 ES WAGON (europejski rywal?).
Tak nawiasem, zdjęcie tego Grand Prix ‘78 to przypadek, czy naprawdę były sprzęt złomnika lata teraz po C-nowie?
Dajcie spokój, przecież pacer to guano najwyższych lotów.
Mieszkając w USA w 1983r trzeba było chyba mieć ostro nasrane w głowie żeby kupić sobie Pacera z V8 lub nawet 3.8 czy 4.2 mogąc mieć Hondę Civic. A co do amerykańskich V8 z lat osiemdziesiątych to jedyne które naprawdę dobrze chodziły i były (a nawet są) cenione na całym świeci produkowały trzy firmy; Mack, Cummis i Detroit Diesel 😉
Też mnie to zastanawia, że amerykanie robią jedne z najlepszych i najwytrzymalszych silników diesla do ciężarówek i ciężkiego sprzętu.
Jakies dziesięc lat temu widziałem takiego w kolorze żółtym i na czarnych tablicach, był w posiadaniu ekipy cyrkowej miał oczywiście zainstalowany hak ciągną dość dużą przyczepę.
Kupowali import cars głównie dlatego, że się prawie nie psuły i były bardziej ekonomiczne. Kwestia wyglądu wozu nie była najważniejsza. Wizualnie Amerykanom bardziej przypadały do gustu rodzime wozy w tamtym okresie.
@pr – martta mówi kłamie. Mój pies po podaniu zupy literkowej ledwo beknął. Znajomy ma dwa pacery, jeden po jakimś showmenie z chłopców z placu Broni (że ich ta Bronia nie goniła), czy jakoś tak. Śmiszne fury, ale gremlin miażdży je pod względem stylistyki.
premek, piszesz o tym czerwonym 75:
http://desoto58.com/component/k2/itemlist/category/950-pacer.html
A drugi?
“Marta” to jest dość złomnikowa kreskówka – ojciec Heleny jest kierowcą autobusu, ojciec Tadka zasuwa Pacerem, w odcinku z psem zatrzaśniętym w samochodzie pod marketem pies siedział w golfie II, hehe.
@ Grimm Reaper:
też mnie dziwi, gdy widzę popularność Cumminsa – do autobusów wkładają go u nas Solaris, Autosan, Solbus, AMZ, a także producenci z Turcji, Ukrainy, Słowacji, Rosji, Białorusi. Nie wiem, czy technologicznie dorównują silnikom MANa czy DAFa (które też są popularne u producentów Polsce, z tym, że MAN przez pewien czas nie udostępniał swych jednostek zewnętrznym producentom i może stąd poszukano alternatywy), ale może są tańsze i prostsze…
(ciekawe, co będzie, jak wejdzie EURO 6 i czy Amerykanie się tego podejmą – jak mówią np. w Solarisie, mogliby te silniki już montować (od MANa), ale będą one droższe, jeszcze bardziej skomplikowane i będą wymagać jeszcze więcej miejsca – inna zabudowa, etc…)
Rzeczywiście trzeba było być nieźle kopniętym żeby kupować takiego dziwolągą w 1983 roku w US and A :-D. Ja bym tam się rozglądał za Buickem Electrą bądź Chevroletem Caprice, eventualnie Volvo 240/740 jeśli bym koniecznie chciał coś mniej paliwożernego 😀
Pamiętam jeszcze taki film gdzie Aerosmith nawet grało (ale nie pamiętam tytułu niestety) :-(, i tam jeździło mnóstwo takich Pacerów, była nawet wersja przedłużana a la limo jak Lincoln Town Car czy Hummer H3 obecnie 😀
@FSR – tak. Ten czerwony mieszka teraz z żółtym prosto z usa i hudsonem hornetem (wójtem znaczy) w Zabrzu.
dla mnie to kombi w drewno-tapecie x 1 proszę, a tak btw, to choruję na amc eagle, co by nim uprawiać offroad…
Powiedzcie lepiej, jak i gdzie upolować mojego typa: Mitsubishi Galant 2,3 turbodiesel (IV generacja, 80-83). Rozglądam się od roku i guzik. Są tylko wersje benzynowe.
On jeszcze jeździł czy nawet grał (grał znaczącą rolę) w Wayne’s World:
O rany boskie, nie mogę uwierzyć! AMC Pacer występował nawet w polskim filmie “Królowa Pszczół” 1977r. 😀
http://moto.allegro.pl/mitsubishi-galant-1984r-ciekawy-i-rzadki-wawa-i2686076918.html
Deska rozdzielcza podobna do Sigmy z 1988 roku 😀
@up
Dziękuję za link, tyle, że to jest galant V, w dodatku benzynowy i z przednim napędem. Jest też po przejściach, bo wczesne V-ki miały stalowe zderzaki na kolor karoserii. Nawet, gdyby to był diesel, to 1.8. Ja poluję na wcześniejszą generację, która miała tylny napęd i astrona 2,3.
Zaczepisty!, wiecie jaką on ma akustykę w środku?, wsiąść do takiego i puścić Led Zeppelin.
Po Gdyni jeździł brązowy metałik w okolicach śląskiej.
Robił szał od lat 80 tych do 90 tych- przy kredensach, klocwagenach wyglądał jak startrek.
Straszliwe mi się podobał.