Bierz lawetę: VATrburg bez VAT! (i coś jeszcze)
Na początek alert!
W Warszawie pojawiło się Suzuki GX1000 Whizzkid!
Ktoś sobie nim jeździ, a fani złomnika bez przerwy robią mu zdjęcia. Oto fotograficzne dowody:
Niech właściciel się do mnie zgłosi na zlomnik@zlomnik.pl lub w komentarzach. Gratisowa naklejka czeka. Trzęsę się z zazdrości i marzę o przejażdżce Whizzkidem. Poza tym jestem zbulwersowany, JAK MOŻNA MIEĆ STARSZE SUZUKI NIŻ JA?!
A teraz już klu dzisiejszego programu…
Niewiele pojazdów ostatnio zasługuje na mocną rekomendację “bierz lawetę”. Jakoś większość z nich jest albo słabo zachowana, albo bardzo droga. Jedno z aut, które miało ostatnio wystąpić w tym dziale kupił Buckel i sobie nim jeździ, zanim zdążyłem o tym napisać. Ale dziś mamy coś super. Wyobraźcie sobie niemieckiego pick-upa. Pomyśleliście o Volkswagenie Amaroku? Potrzebujecie terapii. Śpijcie pod blachą i wdychajcie opary szpachli. Pomyśleliście o pierwszej generacji Caddy? Jest nieźle, ale i tak macie zboczenie na punkcie VW, tak zwany woldzwagenizm. Pomyśleliście o Wartburgu Trans? Jesteście prawdziwymi ambasadorami złomnika i zasługujecie, by stać się właścicielami tego cacka:
Jest to pierwszy Wartburg absolutnie bez VAT. Przecież to jest hit: odliczać można nie tylko VAT od benzyny, ale i od miksolu na pohybel Urzędowi Skarbowemu. Nikt nie może się przyczepić, to typowa ciężarówka z otwartą skrzynią ładunkową. Widzę dla niego tysiąc zastosowań – można np. używać go jako wozu serwisowego do rajdowego Trabanta. Można wozić nim odkurzacze AKA-Electric, proszek do prania Spee, elektryczny Party-Grill, aparaty Praktica z optyką Carl Zeiss-Jena, opony Pneumant, klocki Grossblock i wino Rotkappchaen, a nawet mikrokomputery Robotron. Można kruzować nim słuchając Kraftwerka z magnetofonu Smaragd. To najciekawszy dwusuw jakiego widziałem na Allegro od bardzo dawna. Gdybym miał gdzieś pociągnąć na lawecie przepięknego Wartburga kabrio, który w tym roku ozdabiał stoisko Stada Baranów na Autonostalgii, to ową lawetę powinien właśnie pociągnąć czerwony Trans. Ciekawe, jaka będzie jego ostateczna cena. Obstawiam, że dojdzie do pięciu tysięcy złotych, co i tak nie ma sensu, bo w Niemczech doszedłby do trzech tysięcy, ale euro.
A dla fanów produkcji NRD i klimatów Goodbye Lenin mam link do fajnego bloga – O TU O.
Suzuki było widziane wczoraj przy Rondzie Jazdy Polskiej. Ależ ono jest obrzydliwe
Jest miodny, mięsny i treściwy. Woziłbym nim cały mój sprzęt – nawet wyremontowałbym mój pierwszy bas, którego nieczynne pozostałości (decha i gryf bez jakiegokolwiek osprzętu) pozostawiłem sobie na pamiątkę. A pasowałby, gdyż jest to Musima DeLuxe, gebraucht im DDR.
Komora silnikowa Wartburga jest piękna, wielka monumentalna i malutki silniczek pośrodku
Szacuneczek za wzmiankę o “Goodbye Lenin” – rewelacyjny film.
Zaraz po Rivierze i LeBaronie mój ulubiony samochód z katalogu “samochody świata 1991”!
Piękny, zacny i cudowny. Mam nadzieję, że nie kupi go niejaki Gargamel. No i nasuwa mi się tylko jedno pytanie – co to jest VW Amarok…?
Hłe hłe wiem gdzie jest taki wartburg zawsze myślałem ,że to samoróbka a tu proszę jutro jadę o niego zapytać…
Suzuki oczywiście z Holandii , jest tam tego trochę, ostatnio na autoscout24 był wystawiony za 700$.
Złomnik aż miło !
Mała sugestia – może zamiast “fani Złomnika” wprowadzić określenie – “Ludzie Złomnika”
Ave Rdza!
Rozczulił mnie ten Światowit na pace… A Party-Grilla chętnie przytulę, bo mój już ledwo dyszy. Najlepiej w oryginalnym pudełku: spiec, przepiec, opiekać, piec na ruszcie! 😀
Czy mi się wydaje, czy tylne koło na tym zdjęciu jest skrzywione?
po raz kolejny blichtr i splendor przepelnil moja dusze jak notlauf wkleil moje zdjecie, piekne uczucie. AVE Zlom !
biker89
To są fani złomnika pisanego małą literą. Ja zawsze piszę złomnik małą literą jako nazwę pewnego trendu społecznego. Można być fanem hip-hopu, a można być fanem złomnika.
ja jestem jeszcze bardziej złamany psychicznie przez złomnika, bo pomyślałem o astrze przeciętej na pół z paką od trucka catalysatora.
Mam elektryczny Party-Grill. Nawet dwa. Od 25 lat działają bez zarzutu 😀
“Złomordzada, albo zima złomnikowych ludzi”
Główny bohater przemierza kraj zimą wiecznie zalewającym się Suzuki Carry. Po drodze rozmawia o życiu z kierowcami TIRów i grzybami tankującymi swoje youngtimery, albo rozmyśla o życiu. Tęskni za swoim Starletem. Pewnego razu spotyka na stacji człowieka któremu zatarł się silnik w polonezie i otarł się o samobójstwo. W nocy przyśniło mu się, że w Starlecie odpadła podłoga. Świadom że to nieuniknione, z rozpaczy wtargnął swoim Carry przez zamknięty szlaban na przejazd kolejowy.
Interesujące. To ja też opowiem historyjkę. Znajomy poszedł do okulisty, okulista go zbadał, ogląda, patrzy i mówi “a kto pana przyprowadził?” – “nikt, sam przyszedłem” – “to niemożliwe, pan nic nie widzi”.
Tego samego dowiedziałem się dziś na temat Carry. W ogóle nie miało prawa nigdzie dojechać. Zapłon nie występował – brak kondensatora, przerwy na przerywaczu, popalone kable. Gaźnik absolutnie rozregulowany, zaworek iglicowy stoi dęba. Z tego miejsca chciałem jeszcze raz pozdrowić sprzedającego-oszusta, pana Józefa.
O ile się nie mylę to suzuki też robili z dwutaktem. To dopiero jest sportowe coupe!
Suzuki Fronte dwutakt jest boski, ale carry w idealnym stanie byłby spełnieniem marzeń, przyłączam się do pozdrowień
Notlauf, rozczuliłeś mnie i pociekło mi kapkę.
Link do blogu to spowodował.
Szczylem nieletnim będąc bawiłem się w Großblockbaumeister’a.
A warczyburg z biegami w podłodze był moim pierwszym samochodem, w którym przy prędkości przelotowej 85 km/h dało się prowadzić intelektualne rozmowy we wnętrzu, gdyż głos rozmówcy słyszalnym był.
Polacy są genetycznie skażeni skazą oszukiwania rodaków w głupich sprawach (to chyba spuścizna wieków historii) takich jak sprzedaż samochodu, przy większych gumofilce się boją już konsekwencji i urzędników a tu proszę – masz pan fure jak marzenie, nic nie ruszać, wsiadać jechać i tankować. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym który kupił Żuka z 99 – igła, cudo – sprzedawca okazując zalezty fury walnał nawe z całej siły piąchą w boczne drzwi – pozniej okazało sie że wiedział gdzie wali, cała fura ociekała najtańszą ruską szpachlą, oprócz drzwi….ręce opadają
a może by napisać jakiś poradnik anty oszusto-rodako-cwaniakom, w tej grupie są wszystkie warstwy społeczeństwa – od buraków, gumofilców, meneli, uczciwych chłopów, żydomasonów, krawaciarzy, konsumentów spod Lidla itp.
Zbieram szczenę z podłogi. To Suzuki jest przepiękne i przeoryginalne. Wiele staroci już widziałem ale tego czegoś jeszcze nigdy. Nie wiem jak ktoś wyżej mógł napisać, że jest brzydkie – ma naprawdę bardzo interesującą formę. Ten przód, ten tył ze skrzelami, ta wznosząca linia boczna, aaaaaaaaaaaaaaaa. Koleś który tym jeździ jest królem. Najlepiej, że z nazwy brzmi jak jakieś moto od Suzuki, a tu fura. Co tam Wartburg przy tym…
Już chyba wiem na czym się wzorowała Honda robiąc pierwszego CRXa.
Ależ on ma krzywe kółeczka z tyłu, chyba mu zaraz odpadną ;o
Gaźnik to zmieniałeś sobie sam z Carry gnijącego w Piastowie.
Pragnę poinformować,że 18 lat temu robiłem dostawczaka z Warbiego – blacha falista i cięta buda. Miód :D,
Tak w ogóle to fajny ROOT:
Nie ogarniam: co można zrobić party-grillowi żeby “ledwo dyszał”??? Toć przeca to jest mega-złomnik-agd, niezabijalne chyba niczym poniżej taktycznego nuke’a… (Sorry za OT, ale on-topic pozostałem niewzruszony. [No, nie licząc carry, ale to nieustająco, więc się nie liczy]).
“Wyobraźcie sobie niemieckiego pick-upa.” – przed oczami pojawiły mi się różne przeróbki BMW z sedanów na pick-upy ulepy.
To może nie pick-up, ale ulep za to straszny: http://otomoto.pl/mercedes-benz-220-rarytas-w-115-kombi-oryginal-C8155737.html
Robiony na zamówienie, ale chyba u kowala z Wuppertalu…
Ja tam bym się tak tym odliczeniem VAT nie nakręcał…
Ostatnio Jaśnie Oświecony Urząd Celny kazał się mojemu przyjacielowi stawić na oględziny potwierdzające, czy jego samochód daje mu prawo do odliczenia VAT’u.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to było Mitsubishi L200, które nigdy i w żadnym kraju nie jest niczym innym niż pick-up’em z oddzielną skrzynią ładunkową.
Co ciekawe – Urząd Skarbowy nie ma wątpliwości i VAT według nich odliczać można, ale Urząd Celny i tak wie lepiej…
Piękny kraj – pełen wolnomyślicieli wśród urzędników…
@Etherway
To z tyłu to jest akurat plusik… Minus zrobi się dopiero po podpięciu lawety z kabriem.
@ garwanko :
A zwróciłeś Waść uwagę na piękne nawiązanie do literatury w tym ogłoszeniu?
Zamiast zasuwać standardowym zestawem tekstów (lalka, mjód, cacy, 200% bezwypadek) ten Artysta zasunął coś. co wprost dorównuje słynnemu:
“a imię jego czterdzieści i cztery”…
Tyle, że tu mamy w opisie jeszcze bardziej zaskakujące “39”…
😀
@nicz – w założeniu teoretyczny to jest zabudowa BINZA, jeśli to jest prawda to rzeczywiście larytas i tylko dla prawdziwego koko, a po zdjęciach tego nie rozpoznamy
@notlauf, co do historii z okulistą to pewnie wielu z nas miało podobną.
Ot, ja kiedyś nieświadom niczego pojechałem klepnąć (tylko klepnąć, wszystko pięknie działało) przegląd w fieście. Wszystko było spoko dopóki diagnosta nie obejrzał podłużnic, które od rdzy mu się kruszyły w rękach. Oczy wywalił, że do niego dojechałem. W ogóle stwierdził, że jak będę przejeżdżał przez próg zwalniający w drodze powrotnej to auto mi się złamie i że lepiej wezwać lawetę do warsztatu, od razu na złom. Odjechałem “o własnych siłach”, ale gość mi się kazał nie przyznawać, że od niego jadę…
@nicz, merc jest piękny. Po Wiedniu jeździ taka limuzyna na absurdalnie wielkich felgach z polerowanego aluminium. Dopiero w kombi byłby lans…
@ nicz :
Przecież to była produkcyjna wersja kombiaka na podwoziu “/8” – produkowana przez pięć lat na zamówienia indywidualne…
http://wiki.mercedes-benz-classic.com/index.php/Kategorie:W114/W115/en
Nie takie znowu “kowalskie pomiotło” z tego Mercedesa…
Proponuję założyć dział: “auta pozasieciowe”, które nigdzie nie są ogłoszone, a są do wzięcia. Wczoraj oglądałem fajnego Kadetta C City z 1977, z przebiegiem 60 000 km. Wyjaśnienie: właściciel jest taksówkarzem i od kupienia Kadetta w 1989 r. zajeżdża szóstego Mercedesa, a nikt inny w rodzinie nie ma prawa jazdy.
@Buckel: a gdzie ten Kadett jest do obejrzenia? Kosztowny?
Jak już jesteśmy w temacie Opla, to pewnie słyszeliście o poszukiwaniach zabojcy wlascicielki kantoru w Braniewie (Warmińsko-Mazurskie), ktorego portret pamieciowy w kominiarce opublikowała policja. I tak się składa, że on jezdzi charakterystycznym autem – zlotobrązowym oplem senatorem. Może ktos z czytelników kojarzy to auto?
Ja kojarzę gdzie gnije Senator na Żoliborzu, ale on zanim by dojechał do Braniewa, to by się rozsypał na rdzawy proszek.
@Salmod: okolice Bielska-Białej, gość wystartował od 5000 zł, ale wygląda na rozsądnego, więc pewno wyluzuje. Auto ma takie śmieszne felgi na krzyż, ponoć to coś fajnego w światku Opli.
Dowiedziałem się paradoksalnie o istnieniu Wartburga pickup, w GRECJI!! Nie spodziewałem się że mogły być tam eksportowane, a było to pod koniec lat 80tych, 1988/89 jeśli dobrze pamiętam :-D. Dziwne że w Polsce takiej wersji nie było. A w katalogu “samochody świata” 1990 czy 91, był już nawet następny model z czterosuwem :-D. Pamiętam jeszcze z tego katalogu Trabanta “tramp” czy coś takiego. Taki w stylu Citroena Mehari trochę.
Suzuki jest nabytkiem któregoś z moich sąsiadów tylko jeszcze nie wiem którego,zazwyczaj stoi przed budynkiem Iwicka 47
Widziałem takie wart-borghini w Grecji dawno temu, tylko w kolorze szaletowym, bardziej pasował.