Ryjek na rynek: Honda N600
Zawsze jest tak, że jak na Allegro nic nie ma, to nic nie ma, a potem pojawia się osiem rzeczy naraz i nie wiadomo co kupować. Tym razem jest to kolejna Honda N600. Parę N-sześćsetek już było na największym polskim portalu (pamiętam dokładnie dwie), ale nie wiem, czy ta nie jest najlepsza z nich. Zasadniczo nie jestem jakimś szczególnym fanem marki Honda, jednak podoba mi się kilka modeli – na czele z N600, Z600 i pierwszym Jazzem, oraz oczywiście wszelkie wynalazki typu Acty (LINK), ale tylko dlatego, że wyglądają jak Suzuki Carry. Swoją drogą, cóż to byłaby za piękna kolekcja: Honda Acty, Suzuki Carry i Daihatsu Hijet.
Do N600 pałam jeszcze większą miłością po obejrzeniu tego filmiku:
i po obejrzeniu jednego z niedawnych numerów “Practical Classics”, gdzie jest o takiej Hondzie odrestaurowanej w Anglii przez 20-latka. Podoba mi się, że ona miała z rzędowego silnika chłodzonego powietrzem o takiej samej pojemności jak 126p dokładnie dwa razy więcej mocy i to przy wyższej trwałości. A jeszcze bardziej podoba mi się w niej, że ma taką dużą pojemność silnika, jak samochód klasy premium. Bo skoro do produkcji wchodzi już 4,7-metrowe Mondeo 1.0, to 3-metrowa Honda powinna mieć co najwyżej 300 cm3, a nie szejset, jak jakiś krążownik szos. Podoba mi się, że mógłbym przyjechać nią na zlot Mini i sporo osób by się nie zorientowało, musiałbym tylko nakleić odpowiednie znaczki, np. “MINI KEIMAN”. Podoba mi się wreszcie, że jest to dwudrzwiowy sedan, czyli mój ulubiony typ nadwozia (komentarze: “złomnik się nie zna, to HECZBEK ew. COUPE”…3…2…1…)
Niestety, opis jest mętnawy. Zawsze mi się podoba, jak ktoś pisze, że nie wie nic o samochodzie bo nie miał czasu sprawdzić. Ale zrobić zdjęcia i napisać opis to miał czas. Zauważyłem, że kobiety też tak często mają: 2 godziny tłumaczy koleżance przez telefon, że jest tak zajęta, że nie ma czasu zrobić obiadu. A potem człowiek głodny i zły, i z tej złości może zrobić coś głupiego, np. zalicytować Hondę N600 za 5 tys. zł, które potem będzie musiał pożyczać od babci na wieczne nieoddanie. A zatem w trosce o moją babcię postuluję, aby sprzedający jednak znalazł czas i sprawdził, czy silnik przynajmniej się kręci, bo jak się nie kręci, to i Honda przestaje kręcić mnie.
Pytanie laika? Te wszystkie ACTA, Hijety i Carry to na prawdę są inne samochody? One nie były klepane z tej samej licencji?
jak sie nawet nie kręci, to zawsze może zacząć się kręcic Tak jak mój niedawno nabyty 325ix. A, że póki co pluje nagromadzonym w wydechu roztworem glikolu to już inna inszość
Naprawdę, one są całkiem inne konstrukcyjnie, a ich istnienie w podobnej formie było wynikiem japońskich przepisów, które były bardzo rygorystyczne w odniesieniu do kei-cars i dopuszczały ich budowę tylko jeśli spełni się milion warunków. Po ich zsumowaniu wychodziło dokładnie coś takiego.
@kosa – silnik m20 leży na każdym złomie, a sprawny silnik do chądy n600 to rarytas na skalę Europy, jak sądzę
@notlauf – heczbek ani kupe to nie jest, ale co do sedana też miałbym obiekcje, z racji dwubryłowości.
Oj, fajniejszy stan (chyba) poszedl za 1600 e ostatnio :
a tej za 1300 nikt nie chcial. Blacharsko jednak chyba słabsza, za to z całym mnóstwem części typu silnik, skrzynia itp. :
http://cgi.ebay.de/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&_trksid=p4340.l2557&hash=item2a21bdafa4&item=180954705828&nma=true&pt=Automobile&rt=nc&si=7vxdQsFB253XdTlRFhln3H%252B56QQ%253D&orig_cvip=true&rt=nc
a po włosku to i tak berlina…. ale oczywiście bellissima, grazie!
wolałbym zestaw Suzuki Carry, Bedford Rascal i Daewoo Damas. Ew GM Rascal.
Nie no, to dopiero początek kolekcji…
Suzuki Carry, Bedford Rascal, Daewoo Damas, Subaru Sambar
Daihatsu Hijet, Piaggio Porter
Honda Acty
Mitsubishi L100 Minicab
i jeszcze parę innych
Teoretycznie w idealnym świecie brak próby odpalania “na wariata” świadczy dobrze o sprzedającym. W praktyce zapewne próba odpalenia była… oby wcześniej sprawdzili czy oleum jest.
Ja jednak uważam ze to 75%hatchback i 25%coupe.Oona ma napęd niemęski(przedni) czy męski(tylny)?
Nie wiem co jest niemęskiego w przednim napędzie, mam obecnie 3 samochody, wszystkie RWD, i żadnym z nich nie da się pojechać męsko, bo sumarycznie mają 95 KM i 2,4 l pojemności.
Poczekaj az popada sniegiem, albo do najblizszej gololedzi, a drogowcy znowu beda zaskoczeni pod koniec Listopada to kazdym z nich pojedziesz mesko czy chcesz czy nie. 😉
Nie zgodzę się z tobą.Sam mam 126p i jeżdżę nim męsko.Mam 650 oczywiście.Czasami zdarza mu się machnąć tyłkiem na zakręcie a i zabuksować potrafi.Carry też pewnie coś umie a Starlet na pewno(Starletki występują w zawodach w drifcie w Japonii może i która ma seryjną jednostkę).Męska jest tylno-napędówka bo najczęściej spotyka ją nadsterowność którą można skorygować gazem(lub hamulcem) albo kierownicą,a w przednio-napędówce nic nie zadziała(choćbyś wypił sok z gumijagód) bo za kierowanie i napęd służy ta sama oś.
Nie zgodzę się z Tobą, ale to może kwestia doświadczenia. Ja jeździłem tylko ok. dwustoma samochodami, a na świecie jest ich miliard, więc jeszcze sporo przede mną.
Czemu? Musi być przecież równowaga między ying i yang (czy jak tam…)
To najlepiej przełóż małżonce napęd na tył to będzie (ojej nie napisze tego)
A jak to jest jezdzic “męsko”? Jak – pardą – chuj?
Interesujace tez, ze nawet na tak specjalistycznej stronie jak zlomnik znajduja sie komentatorzy, ktorzy wciaz wierzą, ze za sklonnosc do pod czy nadsterownosci samochodu odpowiedzialny jest rodzaj napedu.
Ja rozumiem ze w taka wizje swiata moga wierzyc nastolatkowie czytajacy z wypiekami auto-swiat nie mogac sie doczekac, az wreszcie rodzic pozwoli im usiasc za kierownica czy tez ludzie, ktorzy nigdy nie wpadli w poslig, albo wpadli, ale nie potrafili sie dokadnie zorientowac co sie dzieje…
No ale dobrze. Zrobmy dyskusje o zaletach i wadach jednego napedu nad drugim. Bedzie pasjonujaco
ja tylnopędem jeździć dobrze nie umiem, więc męsko jeżdżę FWD.
najmęsczej to 4×4 bez centralnego dyfra po przyczepnym m/
Harry – rodzaj napędu jednak ma jakiś wpływ na prowadzenie, np. gdy przesadziłem Fiestą to zaczął uciekać przód, na szczęście mniej więcej wiedziałem, co zrobić i skończyło się na nerwach… I z jakiegoś powodu drifterzy latają bokami w tylnonapędówkach (o, właśnie suchara wymyśliłem: latają RWD jak Żwirko i Wigura) – FWD jakoś się tam nie sprawdza.
Notlauf – to czym jeździ Szatan?
RWD jest męski bo maslkary i pikapy do wożenia słomy go miały? Kiepska to chluba.
600ta jest spoko. A skoro mową o rynku to donoszę, że wzbogaciłem dziś rodzimy rynek o nową w sumie ciekawą furę – przywieźliśmy z kolegą zza zagranicy Ładzinę 2103. Ale to zapierd….
Szatan jeździ Escalade ESV. To oczywiste. Właśnie na tym to polega. Na pierwszy rzut oka mami Cię luksus Escalade, jego prestiż i lans, dopiero potem orientujesz się, że on pożera wszystkie Twoje pieniądze, cały Twój czas i w konsekwencji Twoją duszę, bo ciągle martwisz się, że Cię napadną, albo go ukradną. I wtedy dostrzegasz Boga w Piaggio Porter, które nie jest piękne, ale jest dokładnie tym, czego Ci potrzeba. Bóg jest miłością, a miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą (z listu św. Pawła do Koryntian).
Amen
Tylny jest męski, bo pcha, a przedni żeński, bo ciągnie – proste.
Pierdolicie hipolicie. Szatan jezdzi Mercedesem 600. https://www.youtube.com/watch?v=fLq28eF_GkY
@Leniwiec – naped ma oczywiscie wplyw na prowadzenie samochodu, ale od tego stwierdzenia jest hektar drogi do tezy, ze przedni naped to podsterownosc a tylny – nadsterownosc. Nigdy nie przesadziles w tylnonapedowym samochodzie tak, zeby uciekl Ci przod?
Ja tam byłbym za Brutusem. Jednak 46 litrów pojemności, wydaje sie szatańsko nieskromne i nieoszczędne.
Oj uciekanie przodu w RWD to np. domena pustego Forda Tranzita, zresztą on w ogóle lubi uciekać w krzoki. A tył który sam wieje na boki w przednio napędowym Partnerze/Berlingo. To auto dość często próbuje mnie z poniewierać. W swoim Stilo też wystarczy że dość gwałtownie puszcze gaz w zakręcie i tył leci. Bardzo często balans nad/pod sterowności można regulować zmianą charakterystyki zawieszenia, doborem opon na poszczególne osie, nie mówiżąc już o rozkładzie mas.
Notlauf a Subaru Libero też chcesz do kolekcji?? bo ja bym przygarnął.
Libero to nie, bo to nie był kei-car. Wygląda tak samo jak pozostałe, ale już się nie “łapał”.
Nie wiem czym teraz (bo kiedyś to wiadomo – Czarną Wołgą) jeździ szatan ale w piekle na bank dusze spychają Stalincami – z wydechu przecież prawie smoła leci ]:->
ten list do koryntian po czesku brzmi rzekomo “Laska ne wypina a ne wydyma se”
Gdybym był szatanem, jeździłbym czarną wołgą.
Normalnie jak mnie zawsze bawi ta legenda o Czarnej Wołdze. Wychowywałem się w latach 80. i nigdy jej nie słyszałem. Byłaby dość śmieszna w okolicy, w której co drugi samochód był czarną Wołgą…
Mój pierwszy samochód – PF 125p ’74 miał napęd tylny. Co zakręt mnie dupa wyprzedała. Żeby pod górę podjechać w zimie (pod Beskidami), trzeba było mieć worek cementu w bagażniku. Pamiętam, jak rodzice mi ostatnie 100 m kazali jechać w bagażniku, bo koła buksowały. Przesiadka na VW Golfa I Diesel to było przejście do nowego, lepszego świata. I tak mi zostało: VAG i przedni napęd.
A co do napędów – zabawnie jest w JGC – niby napęd 4×4 ale przód dołączany wiskozą… kierownik lub kierowniczka na wyjeżdża zimą na pewniaka (bo ma 4×4) z podporządkowanej na oblodzoną główną, daje w papuć… i bączek bo wiskoza “nie zdążyła” dołączyć przodu 😀
@ Buckel: Duzy Fiat, jesli sie go nie zmusi do nadsterownosci, to wyjezdza ryjem z zakretu jeszcze zanim w niego wjedzie, natomiast Golf ssie w zimie na sliskim, choc oczywiscie da sie nim, jak kazdym samochodem, pojezdzic bokiem.
@up
Golf II z dobrymi zimówkami daje radę w zimie, idzie bokiem jak zły a i sterować się nim też da
Fakt, ze Golfem II da sie bawic w zimie dowodzi tylko tego, ze kazdym samochodem sie da 😉
fajna fura nie wiedzialem że takie istniały, czy jest z tego wersja kabrio?
Bóg, diabeł… Nie zastanawiało Was kto rządzi w czyśćcu? Od tego faktu zacząłem podejrzewać, że to jednak ściema…
Przesiadka z Dużego Fiata na ciasnego plastikowego golfinę, który składa się w wypadku jak paczka zapałek to faktycznie lepszy świat. Obrzydlistwo.
Apropo: Zasłyszany kiedyś przeze mnie żarcik krążący wśród informatyków.
-Nie programuj w Wigilę. Bug się rodzi.
Tak, 125p to baaaaaaaardzo bezpieczna konstrukcja, a Golf “się składa”. To dobrze, jak auto się składa, bo przyjmuje na siebie energię kinetyczną zderzenia. Pierdyknij w ścianę amerykańskim żelazem na ramie, które nie składa się o milimetr. Szkoda, że potem nam nie opowiesz jak było.
Bzdurne dyskusje. Ja wiem ze wspolczesny marketing, ktorego probki ostatnio dosc czesto serwuje nam zlomnik, probuje nam wmowic ze bardzo istotnym czynnikiem przy wyborze samochodu powinno byc to, jak zachowuje sie on udezajac w precyzyjnie okreslony sposob w warunkach laboratoryjnych w wydumana przez jedna instytucje i spreparowana w okreslony sposob scianke i to niestety probuje wmawiac skutecznie.
Wielokrotnie slyszalem ludzi, ktorzy uzasadniaja wybor jakiegos, czesto gownianego, samochodu tym, ze on bedzie dla nich dobry, bo ma jakies gwiazdki. Ale dajcie spokoj, udawadnianie czy lepszy bedzie jakis krazownik szos, Golf II czy Duzy Fiat na tej podstawie? Co za durnota.
BTW – Duzy Fiat, pomijajac bardzo wczesne egzemplarze to tez jest plastik. A gdybym mial miec w czyms wypadek, to wolalbym…. to zalezy od tego jaki wypadek. Powiedzenie ze “wolalbym w samochodzie X” swiadczy o niezrozumieniu przez czlowieka zasad fizyki i logiki
Wolałbym mieć wypadek ze skuterem jadąc Land Cruiserem J100 niż na odwrót. Na szczęście nie mam skutera, więc minimalizuję szansę na taką niekorzystną konfigurację.
Jezdze od 3 lat i jakos mi sie nie zlozyl. DF, ktorego mialem wczesniej zreszta tez nie.
przy czołówce z tirem nie ma żadnego znaczenia jaką osobówką jedziesz ani nawet jakim suvem. i tak będziesz martwy.
Panowie i Panie pytam całkiem poważnie i prosze sie nie śmiac czy może przypadkiem w EU ktos się “specjalizuje” w tych autkach? Chciałbym stac sie kiedyś właścicielem takiej Hondy ale mam obawy, czy w naszych polskich realiach bede w stanie doporowadzić to mechanicznie do stanu uzywalnośc. Co można sie spodziewać po aucie wartości 1-2k EUR?
Z dzwonami to chodzi po prostu o jakąś tam konkretną wartość przeciążenia, która zazwyczaj występuje około 70 km/h. Wtedy odrywają się narządy wewnętrzne i nie ma znaczenia czym jedziemy, nic nie pomoże.
Witam.Czajan-mam dwa takie autka,jestem w trakcie renowacji.Nie ma żadnych części zamiennych do tego auta dostępnych w PL,prócz klocków i szczęk.Z tego co wiem części nie są produkowane juz od 15lat do tego auta.Nie ma co liczyć także na OEM części w innych krajach.Jedynie czasem trafia się na Ebay części z prywatnych zapasów użytkowników i są najszczęciej w USA.Nie straszę tu ciebie ale takie są realia.Jest to stary samochód,mało popularny u nas.Ale w tym cały urok by dorwać poszukiwaną część i wtedy bardzo to cieszy.Ja wszystko praktycznie kupuję w USA,jest tam sporo części używanych za sprawą popularności tego auta w tym kraju.Samochód ten jest prosty w budowie i mało kapryśny dlatego nie będzie wymagał ciaglych poszukiwań części.Pozdrawiam.Pytaj-odpowiem
No i znowu. W rzeczywistym swiecie od cholery osob przezywa wypadki przy predkosciach sporo nawet wiekszych. W rzeczywistym swiecie nie udezasz w prezyzyjnie zdefiniowany sposob w okreslona sciane, tylko – co z pewnoscia niezmiernie irytuje “specjalistow” – walisz w inne samochody albo w nieodpowiadajace normom unijnym przeszkody pod roznymi kontami i zamiast sie zgniatac to sie odbijasz, wirujesz….
Ale oczywiscie mozna tez sie zabic jadac z predkoscia mniejsza i to samochodem ktory ma 8 gwiazdek.
Chyba Szwedzi mieli kiedys program zbierania danych z RZECZYWISTYCH wypadkow drogowych i analizowania ich pod wzgledem ewentualnych poprawek w konstrukcji samochodow. No ale takie badania sa zbyt skomplikowane, a ich wyniki zbyt trudne dla dziennikarzy do przekazania, a dla marketingowcow do pokazania w press-kitach niz NCAP. NCAP ma gwiazdki i albo jest ich duzo i wtedy ten, kto kupi dany samochod (oraz jego dzieci, nie zapominajmy o dzieciach!) przezyje, albo ma ich malo i wtedy na pewno zgina.
I taki przekaz trafia do ludu.
To jest prosta fizyka więc nie za bardzo wiem z czym chcesz tu dyskutować. Oczywiście trochę osób przeżywa wypadki przy większych prędkościach niż te 70 km/h, ale sam nawet napisałeś czemu – uderzenie nie jest czyste, siły się rozpraszają, nie jest o przeszkodę stałą itd. Dodałbym jeszcze rożną wytrzymałość ludzi – to jest średnia, niektórzy są odrobinę bardziej wytrzymali na takie przeciążenia. I nie ma to wiele wspólnego z gwiazdkami, poza tym, że crash testy robi się właśnie przy prędkości mniejszej niż te 70, bo przy większej narządy i tak nie wytrzymują przeciążenia, ergo takie testy nie miały by najmniejszego sensu. To tylko taki fakt z biologi i fizyki, którym chciałem się podzielić.
Prosta fizyka odnosi sie do prostych modeli.
A w zyciu, jak sam napisales, uderzenia jak na zlosc nie sa “czyste”. I wtedy – wciaz dzialajac w ramach tych samych zasad fizyki – obliczenie efektow przestaje byc proste. I dlatego w zyciu wypadki przy predkosciach powyzej 70km/h przezywa nie troche, a cala masa osob.
Oczywiscie masz racje, ze nie ma sensu przeprowadzac crash testow przy takich predkosciach (bo wychodzi cos takiego http://www.youtube.com/watch?v=uykStESm3vw ) ale nie mieszajmy testow z zyciem i modeli z rzeczywistoscia.
@slawas811 dzięki za info. Tak właśnie myślałem, że z częściami będzie ciężko. Nie przestraszyłem się. Pożyjemy zobaczymy