Niedziela z jaktajmerami – złomnik na czilaucie
Dzień dobry,
to bardzo aktywny weekend jeżeli chodzi o zabytkową motoryzację. Wczoraj miał miejsce rajd Stare Jak Nowe (już 5. edycja), a dziś wciąż trwa wydarzenie pod nazwą “Garażowy Chillout Youngtimer Warsaw” – z całej nazwy rozumiem tylko słowo “Garażowy”, ale postanowiłem że korzystając z chwili wolnego czasu odwiedzę tę imprezę, ponieważ nie można zapominać o tym, że KAŻDA impreza motoryzacyjna związana z zabytkami jest dobra ze swego założenia, nawet jeżeli nie do końca zgadzamy się z jej wydźwiękiem.
Przyznam, że trochę nie zapoznałem się wcześniej z regulaminem imprezy, nawet nie bardzo wiedziałem gdzie jest – znajomy mi powiedział że coś takiego się odbywa i że może znajdę tam coś dla siebie. Na szczęście bez trudu trafiłem na miejsce jadąc za kierowcą niebieskiej Łady, który efektownym driftem zaznaczał swoją obecność na rondzie. Ja też chciałbym pójść bokiem Starletem, niestety każda taka próba kończy się tym, że silnik się zalewa i przydławia.
Na bramie nie było nikogo. Nie niepokojony wjechałem na teren zlotu i ustawiłem się w drugim rzędzie za samochodami “wystawowymi”, ponieważ sądziłem że jest to część parkingu przeznaczona dla gości (podkreślam, na bramie nie było nikogo kto mógłby mnie o tym poinformować). Wkrótce jednak podszedł do mnie młody człowiek i poinformował, że wjazd kosztuje 20 zł. Okej – każdy może wyznaczyć taką opłatę za wjazd jaką sobie życzy. A zatem zaproponowałem, że wyjadę, bo nie miałem pojęcia o tej opłacie, ani też (podkreślam) na bramie nie było nikogo… itp. Jednak ów młody człowiek pozwolił mi zostać na taki czas, jaki był potrzebny na wykonanie zdjęć. Niezwłocznie przystąpiłem do produkcji fotek. Przy okazji miło przywitał mnie prezes Youngtimer Warszaw, wręczając upominek i wyraził obawę, że pewnie i tak obsmaruję ich na złomniku. Czy ja kiedyś kogoś obsmarowałem?
Dobór samochodów był nadzwyczaj eklektyczny. Od Jaguara E-Type i nieco zapuszczonej Syreny Stada Baranów do Opla Combo. Przeprosiłem z miejsca prezesa YW, że nie udało mi się od nikogo pożyczyć youngtimera, w związku z czym przyjechałem Starletem, z którego jest taki jaktajmer jak z koziej dupy reaktor jądrowy. Ja już chyba wiem, dlaczego nie mogę się pogodzić z tym, że Fiat 125p to jaktajmer. Otóż 20 lat temu, kiedy bawiłem się na pierwszych szkolnych dyskotekach w rytm “Rhythm is a Dancer”, samochody takie jak Fiat 125p czy Maluch były powszechnie nienawidzone. Były złem koniecznym, jedynymi pojazdami na jakie było stać przeciętnego odbiorcę. Marzyło się o Passacie B3, Golfie II, Audi 100 C2 “Cygaro” czy Mercedesie W124. Ewentualnie o Carinie lub Corolli diesel albo o Fordzie Sierra. Kiedy ja kupowałem samochód, najtańszą propozycją na jaką było mnie ewentualnie stać był Fiat 125p kombi za dwadzieścia milionów zł. Przejechałem się nim, był tak tragiczny, zły i straszny, jechał tak fatalnie, że zraziłem się do wytworów polskiej motoryzacji. Dlatego dziś trudno mi pojąć, że można się zachwycać kantem i “Borewiczem w akwarium”, skoro dla mnie te samochody stanowią relikt czasów, w których najgorszy śmieć z Zachodu był lepszy od najlepszego produktu rodzimego. No ale czasy się zmieniły i teraz Fiat 125p jest szczytem lansu. Oczywiście sam jako właściciel Malucha wpisuję się w ten trend – nie ma co się oszukiwać, Malacza kupiłem z sentymentu, ponieważ “miałem kiedyś takiego”.
W tej sytuacji mogę tylko przedstawić fotki, które zrobiłem.
Fieliks Wankiel, sowieckij konstruktor
P. odpala Syrenę ze sznurka. Udało się, jakby kto pytał.
O, tę Syrenę
E-Type V12. Nie mam pytań, respekt.
Scirocco prosto z ATS Piła pokazuje jak bardzo zmieniły się trendy i jak bardzo to, co było w 2004 r. wyszydzane jako obciach, dziś jest znów na topie.
Wzmacniacz – youngtimer.
B10 3 trytytka 5.
Opel Commodore GS/E. Był ekstra. Zero zastrzeżeń.
Firma flokowanie-chudy.pl Danny Garage. Jeden z pracowników tej firmy (tak mi się wydaje) oglądał ze mną mojego Starleta, ponieważ sam jest fanem Starletów. Pytał także, czy nie szkoda mi tym autem jeździć na co dzień. Ja jednak uważam, że użytkowanie tego Starleta do codziennej jazdy jest najwyższą formą uznania, jakie mogę mu dać. Gdybym trzymał go w garażu i nie jeździł, to jego walory by się marnowały.
Fajny tuning z epoki. Ta Wołga też miała eleganckie felgi Mangels. Prezentowała się godnie.
Tu pod maską
Lotus Esprit. Nie wiem co napisać o tym samochodzie. Jest chyba szybki. I chyba było to ręczne wytwórstwo.
Kolejny fajny tuning z epoki.
Tak, no eee… tak się to teraz robi, chyba.
Uwielbiam loga Toyoty z czasów, zanim weszło logo korporacyjne.
GLEBA CREW
Wnętrze Citroena Visy. Wspaniałe.
Amerykańskie BMW E21 five-mile-bumpers
Mówcie co chcecie, dla mnie on jest fajny. Ktoś napisał na fejsbuku że to plastik. Przypominam, że zaczęto go produkować w roku 1987. Przypominam, że my w tym czasie tłukliśmy FSO 1500.
Niektóre youngtimery ukryły się z tyłu.
Jestem ciekaw co przepisy mówią o tych lusterkach. Czy są one obowiązkowe jeśli ciągnie się przyczepę, czy wręcz przeciwnie?
To BMW jakiś czas stało na Gocławiu przy Abrahama albo tam Bora-Komora, nie rozpoznaję tych ulic.
Kiedy zbierałem się już do wyjścia, podeszło do mnie trzech młodych fanów zabytkowej motoryzacji i zażądali jednak wpłacenia 20 złotych lub opuszczenia terenu imprezy. W tej sytuacji udałem się do domu, ponieważ i tak zaczynało padać. W końcu nie dowiedziałem się jak trafić na parking dla gości, którzy nie chcieli brać udziału w konkursach elegancji ani “konfrontacjach”. Jednak chciałem napisać co innego, zanim wyjdę na hejtera, który nie zapłacił, nie podobało mu się i narzeka. Trzeba przestać jęczeć i zrozumieć, że świat idzie do przodu, pojawiają się nowe trendy i nowe nurty, jeszcze wczoraj jeździłem na spoty cultstyle.pl i lowrider.pl, a teraz w dziedzinie spotów dominuje Youngtimer Warsaw czy się to komuś podoba czy nie. Robią dużo imprez, często, z rozmachem i zacięciem, a to, że ja jestem stary, a oni młodzi nie powinno czynić ze mnie grzyba, który mówi “oj to się nie tak robi”. I nie ma co rzęzić, że kiedyś to było lepiej, i że ci młodzi to się w ogóle nie znają na samochodach, tylko gonić takich malkontentów tak jak ja gonię ludzi, którzy przychodzą na złomnik powiedzieć mi, jak bardzo im się złomnik nie podoba i że powinienem pisać o czymś zupełnie innym. A jak komuś się nie podoba, to do wyboru jest sporo imprez, od bardzo poważnych rajdów MPPZ do spotów tuningowych w Grajewie. Nawet teraz, w niedzielny wieczór jest wybór: można pojechać na spot Youngtimer albo Hipstajmer, co kto lubi. Powtórzę więc: każda impreza, która zrzesza fanów klasycznych samochodów jest dobra, oczywiście pod warunkiem że odbywa się w miłej, przyjaznej atmosferze i nikt nikomu nie każe wypxxxxlać.
Sporo dałbym za jakikolwiek kontakt do właściciela Esprita, nie ma lepszego wozu na tym świecie, koniec kropka.
ej mikstajmer złomnik, scirocco to seria 😛
niestety moja nietrzeźwość nie pozwoliła mi na bycie tam 😐
notaluf,
Abrahama jest pokręcona, a Bora-bora jest prosta (to a propos ulic).
hehehehehe – epicko 😀
P.S.
Sprawdź maila. Powinno Ci się spodobać to co Ci wysłałem.
Nie ma lepszego wozu na świecie od esprita? Powiedz to w oczy kolesiowi w GTR-rze.
dwukolorowe sciro z very bad lókiem na rh kupach to seria?
Notlauf, przejedź się 125p mojego brata. Silnik 1300, tylko cyka. Zawieszenie bajka, wygodny jak cholera. Hamulce jak brzytwy. Po prostu auto jest zadbane i nie skatowane, jak 98,56% Fiatów w tamtym czasie.
Fiat Twojego brata jest najładniejszym 125p jakie znam w ogóle. Dobrze że nie brał udziału w konkursie na najbardziej kanciastego kanta (był taki konkurs podczas opisywanej imprezy), bo jakby nie wygrał, to byłaby hańba i chucpa.
Pamiętam moje zszokowanie nowoczesnością, gdy pierwszy raz (tło: Passat=mrówkojad) zobaczyłem B3. Był kombi (oczywiście), chyba bordowy, koło bloku Mandarynki 6, a premierem był zdaje się Rakowski. Te gładkie, kosmiczne kształty, i futurystyczny przód. Już chyba nie umiem tak na niego spojrzeć. Może jeszcze 10 lat 😉
lotek na bajerze, notabene jest to jeden z tanszych modeli lotusa
scirroco jest zajebiste, a comoda rewelacyjna
no i pozdrowienia dla krajana z fivemilebumpers
O Espricie można jeszcze powiedzieć że miał skrzynię biegów z Renault 25 😉 Która nie była zła (nie pisze dobra) , w przeciwieństwie do skrzyni z CX którą montowali na początku i która była zła.
zbyt dyplomatycznie, notlauf. Na słowa “dawaj kasę albo wypierdalaj” odpowiada się podobnie – nienawidzę współczesnej rozpieszczonej gówniarzerii. Może ja też już za młody nie jestem, ale chamstwu – zwłaszcza ostatnio – postanowiłem – mówić zdecydowane stop, stosując metodę oko za oko, a nie nadstaw drugi policzek – znudziło mi się. Srać na cultstyle.
@TaTo No nie wiem. Miałem kiedyś 125p z przebiegiem 27.000 wersja na eksport (kupiłem go w Czechach), silnik 1.3, wszystko brzytwa i … i tak był do bani. Wóz drabiniasty na piórach i tyle. Wszystkim którzy tak wielbią naszego kanta polecam przejechać się Ładą 2103 (czyli bezpośrednim konkurentem), która miażdży naszego kanta pod niemal każdym względem. Miłość szybko przeminie. Zaraz będzie, że Ruscy mieli więcej kasy na licencję, modernizację 124 itd ale co z tego. Liczą się tylko efekty. Zgadzam się tu w pełni ze złomnikiem – 125p są po prostu dosyć kiepskie, nie lubię ich.
O ile VAGów bardzo nie lubię, to ten Passek całkiem fajnie wygląda i mógłbym takim wozić kartofle.
A 20zł za wejście na imprezę na parkingu to jakaś kpina. Ale ja jestem ze Szczecina, może jestem zbyt biedny.
Złomnik jest najlepszy taki jaki jest.
Chief: ale to teren prywatny, każdy ustala sobie stawkę jaką chce. Mój rajd kosztował 20 zł za wpisowe, w tej cenie był zestaw startowy z naklejkami i takie tam.
szczerze mówić zawsze odstraszają mnie wszelkie sporty, zlomnikowe rajdy, spotkania kółek zainteresowań i inne okazje, na których celem jest pokazać kto co ma. Zło i nie przekonacie mnie że jest inaczej.
@TaTo @ notlauf: serdecznie dziekuje za uznanie dla mojego kanta! Co prawda najbardziej to należą sie poprzedniemu właścicielowi. To on przez 32 lata dbał o auto. Ja tylko staram sie aby był cały czas w niepogorszonym stanie. A poza tym to ja go lubię! I fajnie jeździ! 😉
Dla mnie nie ma nic dziwnego w tym, że nie pożądasz kanta czy borewicza. Zniesmaczyłes sie i swego czasu widywałeś je na każdej ulicy. Tak samo jak nic dziwnego w tym, że roczniki 90+ sie nimi zachwycają. Nie zdąrzyli sie nacieszyć.
Lusterka dodatkowe muszą być jeśli przyczepa jest szersza niż samochód ją holujący. Co ciekawe tyczy się to również pojazdów z ładunkiem szerszym niż pojazd (np. większym niż paka). Żródło: diagnosta & drogówka. Swoją drogą w Polonezie z N126 na pace zgodnie z przepisami żadają tych dodatkowych luster, a kiedy pokazałem facetowi, że w fabrycznych dość dobrze widać do tyłu, odburknął: “przepis to przepis”. A takowe, dodatkowe lustra już 2 razy mi urwali “miłośnicy motoryzacji” pod blokiem.
Swoją drogą, pieknie by wyglądał Twój Starlet obok tej białej fiesty mk2.
Mówię oczywiście o Polonezie Trucku, wersja LB dokładnie.
@Qropatwa, ja mówię o subiektywnych odczuciach. Jak wiadomo, wszelkie wyroby z bloku wschodniego różniły się drastycznie jakością nawet w obrębie jednego typu, modelu itp. Ze 125p jest tak, że jedni chcą go mieć, bo im leży i go lubią, a dla innych jest fajny, bo osadzony w realiach (tfu) “kultowego” dziś dla niektórych PRL-u. Inni zaś właśnie za to go nie znoszą. Jest sporo dość kiepskich aut w kręgu zabytków, co ich nie dyskwalifikuje. A drażniąca może być ilość 125p względem innych marek.
Nie lubię opli ale commodore przepiękny.
Esprit ostra suka. Zawsze.
E-V12 Pan. Kolor masakra.
125p vs 2103? Trójka jest najfajniejszą Ładą, no jeszcze szóstka…
To bardzo podobne auta i raczej stan, a nie konstrukcja robią różnicę. Ostatnio usłyszałem ciekawy komplement dla mojego 125p, wioząc pewną Panią W Średnim Wieku, zupełnie nie kumającą motoryzacji: “Wiesz co, ale jedzie się całkiem jak normalnym samochodem, nawet tapicerka skórzana”. Hehe!
Wszelkim uprzedzeniom się nie dziwię, młodziakiem już więcej nie będę, a 125p mam również na zasadzie “bo ojciec miał itd…” Nie szło nie polubić.Kawał dobrego żelastwa i wuj. Pasek B3 – świetne auto. Pamiętam, gdy u ojca w firmie w 1990 roku, pojawił się obok 125p – było to UFO.
Dla mnie Commo.
A siedząc w Visie czułbym się jak na krzesełku przed przepaścią. Wzbudza we mnie lęk przestrzeni
Za kantem nie przepadam. Miałem przez trzy miesiące wąskie Caro – umęczyłem się jak diabli. Dobrze, że szybko udało mi się go zamęczyć.
To BMW widzialem na Bora bora nie dalej jak tydzien temu. Kanta aktualnie nie mam i nie planuje miec. Ale to bardzo wygodny wóz. Jednak kantem wole byc wozony, niz go prowadzic.
BTW – mam kolege, troche anglika i on zawsze sie błogo usmiecha jak tematem rozmowy jest “kant”.
Za 125p jakoś nie przepadam. To ładne auto, ale na zlotach zawsze jest ich w cholerę i zawsze są odremontowane do stanu “lepiej niż z fabryki” (koniecznie z gałką zmiany biegów z samochodzikiem w bursztynie!). Spatynowane egzemplarze są całkiem całkiem. W zamian bardzo lubię Polonezy i chętnie takimi wehikułami jeżdżę. To auto prowadzi się po prostu topornie, co bardzo mi odpowiada i za kierownicą takiego pojazdu czuję się jak ryba w wodzie 😉
A mnie yyy… denerwuje ten trend umiłowania “patyny”.Sam mam Fiata trochę spatynowanego, co się kiedyś nazywało “o, rdza go wpierdala, zrób coś z tym” i wcale mnie to nie cieszy.
A teraz wszyscy: łał, jest rdza – jest złomnik – jest kul 😉
@kpt. truckeriev, “zawsze są odremontowane do stanu „lepiej niż z fabryki””, ja jeszcze takiego nie spotkałem, zawsze są albo jakieś niezgodności z rocznikiem, albo drut patenty, albo lakier kładziony odkurzaczem.
@kao,
1. ty żyjesz? :O
2. ja mam z kantem podobnie jak ty, więc po prostu musiałem polubić patynę.
kiedyś usłyszałem powiedzenie które uważam za niezwykle prawdziwe: Dużego Fiuta się nie prowadzi, nim się powozi. Popieram opinię Kury, jeździ się tym jak wozem drabiniastym, nawet w porównaniu z Kopiejką kant moim skromnym zdaniem przegrywa z kretesem. Jeśli chodzi o radość z prowadzenia (nie komfort, jakość wykonania itp.) w podobnym segmencie fur z KDL moim faworytem jest i tak Wartburdżini
O borze. Ja wiem ze to jest teraz powazany zabytek, ale w czasach, gdy to byl normalny samochod i potem, gdy bylo to po prostu stare auto nie budzace jeszcze sentymentow, Wartburg byl w mojej maksymalnej pogardzie i absolutnie nie bylem w tym odczuciu uzasadniony. Chodzilo wlasnie o prowadzenie. Jak mozna powiedziec ze seryjny Wartburg dobrze sie prowadzi? Przeciez to to sie potrafi wywrocic na dach jesli kierowca w nieodpowiednim momencie kichnie. To byl samochod dla starego piernika, ktory chwalil miekkosc zawieszenia albo rolnika, ktorych chwalil ilosc poltusz ktore wchodzily do bagaznika. Oczywiscie na tyle, na ile w PRL ktos mial cokolwiek do powiedzenia w kwestii wyboru samochodu a nie po prostu cieszyl sie z tego, co mu sie udalo zdobyc.
Fakt ze Lada fajniej sie prowadzi niz Fiat, ale to zadna ujma, bo Lada jest swietnie jezdzacym samochodem.
Słynna Mazda 616 powraca 😀
http://moto.allegro.pl/okazja-mazda-616-coupe-rarytas-unikat-i2564573628.html
A tu kolejne ciekawostki:
http://moto.allegro.pl/nissan-datsun-sunny-hlb310-i2569856090.html
http://moto.allegro.pl/nissan-bluebird-2-0-automat-87-japonska-klasyka-i2559938953.html
http://otomoto.pl/toyota-celica-ta40-C25555087.html
Z Kantem, Maluchem, tak jak i ze Skodą, Wartburgiem, Wołgą jest problem zasadniczy: to są jeżdżące wspomnienia wyjątkowo gównianych czasów, zmarnowanych szans i ogólnie “Szarego Mydła Biały Jeleń”.
My starzy pamiętamy smak pomarańczowej pasty do zębów i szelest lamety na choince. I zrobimy wszystko, żeby to się nie powtórzyło. Ale potrafimy też oddzielić Dubczeka od Skody MB, Honekera od Wartburga. Docenić pracę konstruktorów, inżynierów ale pamiętając, że o ile Syrena (a raczej jej kilkanaście egzemplarzy w stanie oryginalnym) jest zabytkiem motoryzacji, to czasy, w których powstawała należą do najczarniejszych wspomnień.
Młodzi ludzie, dla których 125P jest “kultowy”, którzy piją piwko w knajpach o wdzięcznych nazwach “PRL” albo “Komenda Wojewódzka” nie mają bladego pojęcia czym (czy na co) się lansują. I to mnie boli. Kupują Syrenki, Fiaty, Wartburgi bo ich stać i bo ten PRL jest taki strasznie cool, ale nie znają i często nie che im się poznać historii towarzyszących tym samochodom. A są to historie nieprzyjemne…
Jeśli by to pomogło w opamiętaniu się wszystkich hipsterów w koszulkach z Cze, to jestem za komisyjnym zgniciem wszystkich Polonezów i Fiatów 125p, a Warszaw to już w szczególności!
Z drugiej strony: należy cieszyć się z takich a nie innych pasji młodzieży. Jeśli to tylko z lansu zamienia się w pasję należy wspierać.
Te dwie dychy to była niegrzeczność ze strony organizatorów. I każdy z nas by się zdenerwował. Ale na plakacie było wyraźne info o tym, że za wjazd trzeba zapłacić. I gdyby przy bramie stał koleżka z kasetką i sprzedawał bilety, każdy z nas by zapłacił.
Trzeba się pogodzić z, delikatnie mówiąc, brakiem ogłady 20-latków (próbowałem kindersztuby uczyć moich studentów, ale poległem).
Ale nie żałujmy tych 20 zeta, bo mam “uzasadnione wątpliwości” czy oni te dwie dychy zmarnują. Może jestem naiwny, ale chyba tego nie przepiją.
Cholera mnie juz bierze na te makaronizmy.. “Warszawa” tumany, a nie “Warsaw”
Wszyscy sie robią na bardziej zagranicznych niż tak naprawde są, a gumiakowość i cytrynowość aż piszczy. Czy za te 20zł było coś w zamian? Może nalepka.. albo chociaż paragon?
Czy idąc tym tropem, powinno się nie zbierać BMW, Opli i innych zza Odry za 39′, Peżotów za Vichy, Toyot za Pearl Harbor, Volvo za potop itp itd. Ciarki mnie przechodzą i scyzoryk w kieszeni otwiera, kiedy widzę kretynów w koszulkach z sierpem i młotem i innymi symbolami, których znaczenia nie są świadomi, ale myślę, że nie można tego rozszerzyć na kupowanie starych polskich samochodów. Podobnie nie przepadam za wychwalaniem wszystkiego co zagraniczne, choć wiem ile warta była polska motoryzacja. Szukam od jakiegoś czasu słusznego motocykla dla przeróbki pod kątem bobber/cafe racer i myślę że fajnie byłoby zrobić to z Junaka, tak samo jak w USA zrobiliby to z HD. PZDR!
Gdyby przy bramie stał ktoś z kasetką i pieczątką do pieczętowania “zapłacono 20 zł” to bym zapłacił.
Ale
nikogo
nie
było
Z doswiadczenia – zrobienie bramki i pobieranie na niej wjazdowego (zazwyczaj pomaga, jesli w zamian wreczy sie jakikolwiek pakiet wjazdowy, chocby i skladal sie on z nic nie warych ulotek) bardzo pomaga w takich wypadkach, ale wymaga zaangazowania na stale dwoch czlonkow ekipy organizacyjnej. Jako ze to raczej nudne zajecie, to nie ma chetnych, trzeba ustalac zmiany, pilnowa grafiku itd. To jest upierdliwe i wymaga ludzi.
Jak bylo o Łorsołów nie wiem, nie bylem, tak teoretycznie pisze.
@Harry Reems ano właśnie spośród miękkiego zawieszenia kredensa i wartburga wolę jednak wypust ddr. pewnie ze jest/bylo to auto dla grzyba ale dzięki 2t przy nędznej mocy zapewnia chociaż odrobinę dynamiki.Zresztą każdy może mieć inne zdanie, dla mnie spośród dwóch złomów którymi są 353 i 125p wartburg daje więcej radochy.
@Bielitzer, ja tam używam szarego jelenia do dziś, bardzo sobie chwalę.
a naklejek nie dawali tym którzy za wjazd zapłacili? bo znajomi dostali.
O tej imprezie też dowiedziałem się po czasie, więc zahaczyłem tylko o wieczorne spotkania Youngtimera a następnie Hipstajmera. Przyjemnie było, ale zostaje pewien niedosyt.
@ Harry – ja akurat Wartburga bym przygarnął. Mam dziwną słabość do dwusuwów (dziadek miał Trabanta, był to pierwszy wehikuł, z jakim miałem w życiu styczność) i aut na ramie. Śmigałbym nim, zostawiając za sobą obłok dymu, i odpalał w nim “Mariana” nieco zapomnianego już zespołu Kowalski (“po lesie się Wartburgiem jeździło aż się grzał”). I jakoś jestem dziwnie spokojny, że bawiłbym się wyśmienicie.
Opel Commodore zacna fura. Wczoraj późnym wieczorem widzialem go w Toruniu. Byl zaparkowany na parkingu strzeżonym na moim osiedlu.
Leniwcu, Trabanta nawet teoretycznie (gdybym nie mial zbyt duzej ilosci samochodow) to i ja bym przygarnal, bo naszalalem sie za mlodu tym pudelkiem i wiem, ze sporo potrafi.
Ale tu jest ciekawa kwestia dynamiki. Ktos pisze ze Wartburg jest dynamiczny, a “Cunt” – nie. Owszem, o ile ktos jest milosnikiem wyscigow na 1/4 mili. Jak bylem maly to troche szalalem DFem (tak jak Trabantem) i to bylo fajne, natomiast nigdy nie przyszlo mi to do glowy w wypadku Wartburga. Fakt, sprezynowe tylne siedzenie bylo idealne, tylna klapa wydawala pocieszny blaszany dzwiek, a jak sie dzwigienka zmiany biegow urwala i zostala w reku to bylo smiesznie, ale zeby tym ostrzej pojechac?
Pamietam wypadek z Trasy Lazienkowskiej, gdzie kierujacy Wartburgiem przestraszyl sie innego samochodu (ktory czy to gwaltownie przed nim zachamowal czy tez zajechal mu droge), probowal wykonac unik i doprowadzil do dachowania na prostej, trzypasmowej jezdni.
O ja wiem ze byly rajdowe Wartburgi, ale w seryjnej formie ten samochod, mimo zalet jego silnika, absolutnie nie nadawal sie do czegos, co okreslilbym jako “dynamiczna jazda”.
@Harry
wartburg ma płaską podłogę na całej powierzchni co jest jego zasadnicza zaletą.
Właściwości jezdne tamtych aut, z tamtych czasów, cóż… wtedy szoferzy musieli troszkę więcej “umić” niż obecnie…,
ale zaraz, ktoś tu o rajdowych wartkach wspomniał, nich no ja znajdę taką jedną fotkę,,,,
http://img3.imageshack.us/img3/2664/wartburgsmp10031960r001.jpg
😉
@Brazer, ale 311 to zupełnie inna konstrukcja niż kanciasty 353, o którym mowa. 311 miał twarde zawieszenie na resorach piórowych i nieźle trzymał się drogi, w 353 były wahacze na spręzynach śrubowych i cała konstrukcja bujała się jak zwariowana. Parę lat temu czytałem artykuł, bodajże z jakiejś politechniki, gdzie badali właściwości jezdne samochodów. Wspomniano tam o facecie, który będąc na zakręcie odpuścił pedał gazu, no i wydachował Wartburga.
Tak swoją drogą, to czy ładnie zachowany Citroen BX z jedynymi słusznymi, zupełnie niepasującymi felgami ale oczywiście w stylu “cult”, mógłby dołączyć do “cultstyle.pl”? Na czas imprez i tak samochody stoją zgaszone, to możnaby opuścić budę na sam dół i cult jak w mordę strzelił. Ewentualnie, dla niepoznaki możnaby wrzucić na dach bagażnik rurkowy z jakąś stertą śmieci, odwracałoby uwagę od plakietki “Citroen”.
Kiedyś byłem fanem cultstyle, Wörthersee… i tak dalej, ale ze mnie był baran… w sumie może to nie jest takie złe?
Nie wiem o co kaman – owszem, Wartbi przechylal sie na zakretach, ale zeby od razu dachowac? To mimo wszystko byly odosobnione przypadki. Ktore i tak bledna w obliczu zalet tego auta. I nie byl to grzybowoz – zwracam uwage, kto nimi jezdzil, szczegolnie do konca lat 70. Lekarze, przedstawiciele wolnych zawodow etc. Tym autem jezdzilo sie z gracja i wygodnie. do tego niezawodnie. Szczegolnie od roku 1975, kiedy wszedl model W. Mocniejszy silnik, alternator, szerszy rozstaw kol no i przede wszystkim nowe przednie hamulce tarczowe (4 tloczki). Doceniali do wlasciciele PF 125P, w ktorych aluminiowe zaciski Bendixa zapiekaly sie i sniedzialy non stop. Do tego 525 litrowy kufer w sedanie, dostepny szyberdach etc. Odpadalo regulowanie zaworow, wymiana lancucha, filtra oleju i wszystko pokrewne okologlowicowe. To mialo swoje znaczenie w gospodarce niedoboru. Na wszystkich kolach takie same lozyska, typowe kulkowe. Rozrusznik pasowal od Syreny, niektorzy twierdzili ze nawet lepszy, bo 4-szczotkowy. Latwy do uruchomienia zima. W ogole latwy w naprawach. Wiele czesci dalo sie regenerowac. Zebatkowa maglowica praktycznie wieczna, czego nie mozna bylo powiedziec o slimaku w PF 125p (do tego multum przegubow kulowych w Fiacie). Czego chciec wiecej?
Qurcze,kolega Dawid i D.K. z tym cygarem mie ubiegli:((a to wiedziałem bo mnialem 100 typ43 c2 avant L5S z 80r.i 200 typ44 c3 84r.).
Czy ja kiedyś kogoś obsmarowałem?
I tu pojawia się słodka blondynka kręcąca włosy na palcu z obcasami do wewnątrz.
@ Harry – ależ ja bym tym Warczyburgiem nie uskuteczniał wyścigów spod świateł ani też nie badał granic przyczepności w zakrętach. Uprawiałbym zdrowy, jaktajmerowy lans i woziłbym moje basy (dlatego kombiak byłby idealny).
Choć Trabim też bym nie wzgardził.
No to nie marzę ani o Golfie II, ani o Fiacie 125. Marzy mi się Nissan Sentra I generacji jako dwudrzwiowy sedan, Toyota Corona RT135 kombi, Suzuki Whizzkid i parę innych wynalazków tego typu.
Taka ciekawostka dotycząca ostatniej generacji Esprita… Przed liftingiem w ’01 miała tylne lampy od Corolli AE86 :>
Mafio Wołomińska! Oddaj mi mojego skradzionego B3 kombi GL w kolorze białym z szyberdachem! Fele mogą być te, co są na zdjęciu – tytułem rekomopensaty, bo Paska skradziono mi w 1999 i miał wtedy stalowe felgi. Poza tym był identyczny i był to najlepszy samochód, jakim jeździłem w swoim długim życiu. Dodam, że pod maską miał 1,6 diesel z intercoolerem.
Marzyłem kiedyś o commodore z rzędową szóstką, bo miał ponad 100 KM, a Zasada pisał wtedy, że taka moc jest potrzebna do jeżdżenia poślizgiem po suchym asfalcie. Potem (zamiennie) wszedłem w posiadanie fiata 125p wersja z dwuwałkową dwulitrówką – wprawdzie na jednym gaźniku, ale zawsze 112 KM. Bilsteiny, wzmacniane sprężyny, pióra od kombi, felgi aluminiowe, tłumik od Pachonia – no, fakt, na suchym asfalcie kręcił bączki. Ale już mnie to nie bawiło. Notlauf, pamiętasz ten samochód? I naprawdę uważasz, że każdy 125p to rzęch?
lessmore – miał fajne felgi i fotele z Poldka, reszta była okropna. Nie tak okropna, jak biały Poldek akwarysta WGN 0421, ale tego też szybko ukradli.
Jeśli chodzi o Esprita – uwielbiam ten wóz, ale ten egzemplarz… nie, tego egzemplarza nie uwielbiam. Przednie lampy typu “clear” (WTF), z tyłu logo “turbo” czcionką taką jak w Porsche (zresztą, seryjnie w tym miejscu był napis Lotus), poza tym czasem można go zobaczyć na jakichś niefabrycznych felgach. Oczywiście, wszystko jest rzeczą gustu, mi jednak ten konkretny egzemplarz się nie podoba. Na szczęście zmiany są na tyle niewielkie, że szybko, łatwo i tanio można by było przywrócić fabryczny wygląd. Felgi seryjne już są, więc +10 do zajebistości.
Jeśli chodzi o tylne lampy z Corolli AE86 to oczywiście prawda, ciekawostką jest również fakt, że Lotus rozważał również tylne oświetlenie z Celici, co można zobaczyć tu: http://www.lotusespritturbo.com/Car_Styling_Lotus_Esprit_X180.htm
Ja uważam, że z tymi kultowymi jungtimerami, i jeżdżeniem na codzień nimi – jest jak z “kultowymi” komputerami.
Znam ludzi którzy się jarają np Amigą, i że cośtam zrobili i używają na niej poczty i www i rewelacja, współczesny komputer, wyprzedzał swoje czasy itd. Ok, fajnie jako ciekawostka, ale do prawdziwej pracy ja wolę jednak dużo mniejszy pobór prądu, szybkie działanie i większą kompatybilność “zwykłego blaszaka”.
Podobnie z samochodami. Może Złomnik pisać, że trzeba nimi jeździć, bo od tego one są. Ale jeździć trzeba by w obecnych warunkach społeczno-drogowych, czyli w miarę dynamicznie by nie wkur.czaki wpuszczać innych kierowców, i nie przybywać do pracy (chyba że tynki miksokretem, cuda zwidy agregatem) spoconym z braku klimy, i ze smarem za paznokciami.
W dodatku spalanie i kultura tego spalania przy zabytkach gaźnikowych, jakby tego nie regulować – zostawia (w porównaniu do niewiele młodszych wtrysków) dość dużo do życzenia. Jak sam Złomnik na zakręcie zauważa…