Odnaleziony prototyp: Junak B23 (i znów nas okradli)
Po pierwsze, uwielbiam pisać o odnalezionych ciekawych autach, bo i ja kocham takie tematy, i szczególną uwagą darzą je czytelnicy złomnika. Po drugie natomiast, uwielbiam pisać o wszelkiego rodzaju polskich prototypach, ponieważ wtedy dopiero widać, jak bardzo polska myśl inżynieryjna była zaawansowana i jakimi niezwykłymi osiągnięciami mogliśmy się pochwalić. A gdyby nie zły, opresyjny system, wszystkie te pojazdy mogłyby ujrzeć światło dzienne i sławić imię Polski. Pamiętam, jak kiedyś tłumacząc coś na angielski, przetłumaczyłem “zmianę systemu politycznego” jako “the end of oppresive communist regime”. Ale była awantura.
Napisał do mnie niedawno czytelnik złomnika Michał, prosząc o sprzedaż choć jednego egzemplarza wiekopomnego dzieła Andrzeja Śrubaka “Sto lat sukcesów polskiej motoryzacji”. Niestety, drogi Czytelniku Michale – wszystkie egzemplarze książki pana Śrubaka wykupił Lesio i trzyma. Dlatego też pozwoliłem sobie przesłać Twojego maila właśnie do Lesia. A szkoda, że nie mam już żadnych egzemplarzy tej pozycji, ponieważ tam właśnie znajduje się szczegółowy opis prototypu B23. Na łamach złomnika mogę jedynie wspomnieć, że seria B oznaczała Junaki o charakterze bagażowym i że zasadniczo seryjnie produkowano tylko model B20:
Który był po prostu Junakiem z doczepioną przyczepką zamiast tylnego koła.
Słyszałem wprawdzie o prototypie B21 – w nim przyczepka przeniosła się na przód.
Ale nie słyszałem nigdy o B23. Jestem jednak pewien, że gdyby udało się ustalić rok produkcji tego pojazdu, mógłbym znaleźć coś o nim w “Motorze” z tego rocznika i tu zamieścić. Istotne jest jednak co innego. A mianowicie podobieństwo do innego dostawczego trójkołowca – produkowanego do dziś Piaggio Ape. Tak, to nie pomyłka. Polacy znowu byli pierwsi, a wielki producent zerżnął projekt z naszego prototypu i zarabia na nim sprzedając jako swój. Tak jak Francuzi z Twingo, Japończycy z Hondą Quint (czy tam Quintet, piesał to jeb), jak dziesiątki innych producentów, którzy zbili swój kapitał na tym, że prowadzili w Polsce zakrojone na szeroką skalę szpiegostwo przemysłowe, aby potem jego wyniki przekuć w swój sukces. I o tym właśnie mówi Andrzej Śrubak, tytułując swoją książkę “Sto lat sukcesów polskiej motoryzacji”. Sukcesy? Tak, ale cudze, za sprawą podkradania nam najlepszych projektów. Gdyby polskich inżynierów nie brano od tyłu, motoryzacja światowa byłaby dziś o 10 lat do tyłu.
Logo mi się podoba. Dwa razy tyle kółek co w realu, niech Niemcy od Audi wiedzą, że jesteśmy dwa razy lepsiejsi 😉
Czekam na odnalezienie prototypowej Syreny B5 TDI, by wreszcie pokazać, że VW Passat to nasz samochód i po prostu sprowadzamy od Niemców co nasze!
wws, a myśmy nie widzieli wtedy 26 listopada z rana między Włoszczową a Pilicą B20 z babą na pace?
Skandal!!! Afera!!!
Już drugi raz nie jestem podpisany jako linkujący 😉
Silnik pod siedzeniem – masaż ujędrniający pośladki kierowcy i pasażera w gratisie. Tego paski nie mają nawet za dopłatą!
Niestety, Etherway, pierwszy był Bogusław Budzik. Wszyscy następni to już po prostu “pozostali nadsyłający”.
Dobrze musiał singiel pod kanapą nakurwiać. Jak to się tu mówi: Ale bym mu przegrzewał prądnice.
trajka jak trajka, wyglada dosc profesjonalnie. ale to co w tle widac to prawdziwe skladowisko zlomnika.
Ape to nie przypomina wcale. Tzn to i to powstalo na bazie jednosladu i ma pake z tylu, ale konstrukcja tego jest jednak inna. Pewnie do czegos jest podobna, tylko do czego? Ape jest jednak duzo blizej bazowego jednosladu niz to.
Bardzo jestem ciekaw, jak wyglada uklad kierowniczy w tym czyms. Przeciez tu jest samochodowa kierownica.
„the end of oppresive communist regime” – lepiej tego oddac nie mogles
Takie całkiem APE było zrobione na bazie osy. Normalnie kabina etc. Niewiem czy powstał nawet prototyp bo widziałem tylko rysunek w jakiejś książce. Ale vespa była chyba jednak wczesniej..
Lubię złomnikowy styl pisania i patrzenia na świat, oj lubię!
Teoretycznie też posiadam prototyp polskiego jednośladu, ale to tylko domysły niektórych osób…
“izby pamięci” – 0to klucz do kontynuowania poszukiwań. Boska nakładka na kierę – do 4runnera takom kcem!
Po tysiącu+ zasłyszanych historii jak to Junak, “odbijając” przy odpalaniu, wyrzucał Zdziśka, Mietka czy innego Heńka za płot albo łamał nogę w pięciu miejscach jestem ciekaw jak wzniecało się motor w tym prototypie…może faza na prądnicę..?
@Harry Reems bo to przypomina bardziej Piaggio Ape Car (które też ma kierownicę) a nie zwykłe 1 osobowe Ape. Wydaje mi się, że jedno i drugie mocno odbiega od swoich pierwowzorów. Tu i tu jest silnik prosto z motocykla/skutera ale przeniesienie napędu, umiejscowienie silnika jest już zupełnie inną bajką. Chyba, że chodzi o Ape z 48′ które ma podobne założenie jak Junak B20 czyli vespa 98 ciachnięta w połowie i z tyłu paka. Chociaż w sumie tam silnik też był inaczej montowany niż w Vespie..
Pimito: Mam nadzieję, że zamontowano w nim rozrusznik ale na jednym ze zdjęć do środka kabiny wystaje “kopniak” w sposób taki, że nijak nie widzę możliwości na niego “naskoczenia”.
No jest zwyczajny kopniak i zwyczajna dzwignia zmiany biegów. Jak sie jechało z pasażerem to sie jej szukało pomiędzy jego nogami drugą ręką trzymając kierownice i patrząc na drogę
Jest tylko jedno “ale” do tej fali rewelacyjnych doniesien… Ten prototyp nie musial sie odnajdywac bo nigdy nie zginal. Stal sobie spokojnie w Izbie Pamieci szczecinskiej fabryki wraz z innymi eksponatami. Ladnych juz w sumie kilka lat temu z niemalym trudem udalo sie wynegocjowac przy wydatnym udziale sympatyków Junaka przekazanie przez likwidatora fabryki tych eksponatów do szczecinskiego Muzeum Techniki i Komunikacji. Jesli jest wiec choc slowo prawdy w tym “odnalezieniu pod gruzami” to mozliwe by bylo tylko wtedy, gdyby panowie muzealnicy zapomnieli go stamtad zabrac i przysypaly go gruzy rozwalanej fabryki. W sumie w tym kraju wszystko jet mozliwe…
Maniak słusznie zauważył, pojazd jest znany od dłuższego czasu, a nie “odnaleziony pod gruzami” właśnie teraz. Ale ludzie łykają jak pelikany taką “sęsację”.
pająk: skoro już ktoś zauważył, to powtórzmy to jeszcze osiem razy, żeby ten, co zauważył czuł się dowartościowany, że zauważył, a inni nie zauważyli.
To tak jakby powiedziec, ze najpierw byl velorex, a poten parasol.