Bierz lawetę: Skoda 105L, złomnik-approved!
RAJD ZŁOMNIKA JUŻ 23 CZERWCA! ZAPISZ SIĘ I WYGRAJ!
“Kupiłem Skodę od starszego pana” – powiedział znajomy, pokazując palcem na pomarańczowe cudo z tablicami WIG (znanymi także jako Warszawski Inwentarz Grzybów). Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, poczułem nagły przypływ koneserstwa. “Mogę się przejechać?” – zapytałem z nadzieją i za chwilę dzierżyłem już w ręku kluczyk, z małym zastrzeżeniem, żeby trzymać się z dala od dróg publicznych, bo auto nie ma badania technicznego. Oczywiście zastosowałem się, ponieważ nigdy w życiu nie zdarza mi się łamać prawa. Na szczęście po aparat miałem blisko i mogłem udokumentować to cudo czeskiej motoryzacji. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i usłyszałem za plecami radosne klekotanie. Jak pięknie brzmi i pachnie silnik w tym samochodzie – po prostu bajka. Ruszyłem i już po ok. 30 sekundach jechałem 40 km/h. “Nigdy nie jeździłem wolniejszym samochodem” – powiedział nowy właściciel – i przyznam mu rację, jest to prawdziwy dzik. Nie wyobrażam sobie wyprzedzania traktora, bo jakby gość w traktorze się zdenerwował, to tak byśmy się cięli przez parę dobrych kilometrów.
Auto ma piękną, ponadczasową sylwetkę z tzw. counter-rake, czyli po naszemu “wyje przodem w niebo”.
Nowszy, oplastikowany przód dodał mu jeszcze więcej uroku. Żegnajcie nudne chromy, witaj czarny plastiku!
Duże tylne lampy zamiast klasycznych “stópek” były obiektem zazdrości posiadaczy starszej wersji 105-tki.
Starzy posiadacze 105L mawiali, że górkę wyczuwała z kilometra. Coś w tym jest. Najlepsza przelotowa prędkość to 50 km/h.
Nie wiedziałem, że jest to tak idealny samochód przemytniczy. Kto szukałby kontrabandy za tylnym siedzeniem? Jest tam spora skrytka!
A tam np. nieotwarta paczka Mocnych. Minister Zdrowia ostrzegał wtedy jeszcze nieśmiało: Palenie albo zdrowie, wybór należy do Ciebie. Teraz mówi “ZDECHNIESZ W MĘCZARNIACH ALE CHĘTNIE PRZYJMIEMY TWOJĄ AKCYZĘ”.
Piękne wnętrze z zegarami, które wyglądają, jakby ktoś je tam wsadził przez przypadek. Szczerze mówiąc, wyglądają jak z lokomotywy.
Oryginalny przebieg 29 tys. km. Auto faktycznie tak się prezentuje – jak nowe.
“Proszę, pan ma przepustkę, pan może wejść”
Dzięki tej naklejce poradziłem sobie z wrzuceniem wsteka. Bardzo przydatna rzecz.
Otwieranie klapy silnika w profilu lewych tylnych drzwi to pomysł z piekła rodem.
W ogóle nie ogarniam po co grzyb schował silnik do bagażnika.
Aha, potrzebował miejsca na narzędzia.
I na lekturkę.
Zielona kura, bejbe
Nienawidzę programu GIMP, miał być efekt starej fotografii.
Jak byłem mały, to fascynował mnie bagażnik otwierany na bok. Ileż tych Skód wtedy jeździło, i jaką darzyło się je pogardą…
Yeti i Citigo, uczcie się! Tak się robiło Skody!
Red alert! Złomnik critical massssssss
Skoda jest do wzięcia –
link – bez ceny minimalnej, czyli nie ma “dla konesera, 20 tys. zł” – ile kto da, tyle ma, niech zdecyduje rynek, auto nie było ani drogie, ani tanie, jest super zadbane, jeździło mi się nim genialnie, ale niestety, nie mam już gdzie trzymać. A zatem zapraszam i polecam.
Haha. Widzę, że Twoj 126p idzie w tę samą stronę co mój. Tak trzymaj 😉
Tutaj cudowny brzydaal: http://www.leboncoin.fr/voitures/307214533.htm?ca=6_s
w zestawie powinna być jeszcze kultowa trylinka w przednim bagażniku, żeby nie odlecieć powyżej 70km/h.
Od razu przypomina mi się 125 Grand Super de Luxe mojego wujka w wersji belgijskiej (widziałem oryginalną instrukcję po flamandzku i francusku, którą trzymał w schowku). Auto było z 1989 roku i miało m. in. pełne kołpaki, spryskiwacze reflektorów, welurową tapicerkę siedzeń i boczków drzwi, przednie zagłówki, rozkładane fotele, właśnie taki schowek za tylną kanapą, przyciemnione szyby, zamykany obieg powietrza w kabinie, regulację prędkości wycieraczek, 5 biegów (tzn. 4 plus nadbieg), pasy z tyłu, obrotomierz, radio kasetowe Blaupunkt z wysuwaną elektrycznie anteną – no same cuda na pokładzie. ech i ten niski basowy dźwięk silnika
Kiedyś mieliśmy taką Skodzinę! Pamiętam. 😀 Również 105L, ale w takim zielonym, coś jak oliwkowym kolorze.. 😛 Jeździło to nawet dobrze.. Jak spieszyli się rodzice na wesele to pocisnęła 140km/h po autostradzie Gliwice – Wrocław (jeszcze te poniemieckie płyty betonowe) 😀 To było coś… 😀
Wiele się zmieniło od poprzedniczki Sety, ale kilka badziewiów takich samych – tajna skrytka, wihajster od klapy silnika, rozplanowanie skrzyni biegów a nawet puszka na filtr jest całkiem podobna.
W Czechach się jeszcze takie całkiem często widuję, szczególnie jak grzyby przyjadą na targ do Cieszyna, po wiklinowe koszyki i słodkie kolorowe chrupki (jak ktoś idzie z tym towarem to wiadomo ,że z Czech).
idealnie, że TERAZ w radio Roxy leci set starszawej czeskiej muzyki, może nawet i z lat młodości tej skodziny….
właściciel opisywanej kiedyś na złomniku tajemniczej kolekcji z okolic Sarnowa (przy DK-86) też sprzedaje 105-kę: http://moto.allegro.pl/od-niepelnosprawnego-skoda-105s-1982rok-10000km-i2344063257.html
może wkrótce wystawi inne swoje, sądząc po czarnych tablicach, “pogrzybowe” egzemplarze
Mój ojciec też miał 105l, tyle że “przedliftową” jasnoniebieską, wersja export. Kupił ją ze szwagrem (a moim wujkiem) na giełdzie w słomczynie circa 1989 rok. W połowie drogi do domu (17 km) uznali, że powiedzą swoim żonom, że kupili ją za pół ceny do naprawy.. dużo oliwy łykała i często się grzała, a ojciec kiedyś zatrzasnął (!) sobie palec razem z drzwiami. Jeździliśmy nią może ze 3 lata, nim ojciec sprzedał ją i kupił FSO 125p, które też zresztą brało olej.
Więcej takich mini-recenzji! Nie bać się ludzie, podstawiać notlaufowi samochody na małą przejażdżkę i sesję fotograficzną! Ależ bym oglądał złomnikowy test takiego np. Renault 17 😀
To złomnik nic nie wiedział o “skrytce przemytniczej” w starych Skodach”? chyba sie zgrywa.. Wyremontowalem, dawno temu, z ojcem taka przedliftowa kolor pasuje. Przepraszam wcielo mi polskie fonty
“Dziadek poprostu kochał Biteks” – aż mi się włos zjeżył ze strachu. Mojego garbusa też kupiłem od dziadka, który kochał biteks – do tego stopnia, że zatkał nim otwory odpływowe deszczówki, która w garbie spływa od kratki wlotu powietrza pod tylna szybą. Jak usunąłem biteks, moim oczom ukazały się cztery wspaniałe miejsca wymagające interwencji spawacza. Tak więc “with all due respect” – jeśli jest biteks, nie można mówić, że auto absolutnie bez rdzy, bo nigdy nie wiadomo.
Skodillak musi byc po prostu zamulony. Moze 105 nie jest demonem predkosci i dynamiki, ale raczej nie jest tak zle jak przedstawia to Autor. Poza tym fajnie sie nia jezdzilo w porownaniu np. Z PF125p – lekko chodzaca kierownica (szczegolnie z zebatkowa przekladnia), w miare skuteczne hamulce (2-tloczkowe sztywne zaciski z przodu, duze bebny z tylu), stosunkowo precyzyjnie wchodzace biegi. Swego czasu idealne auto dla kobiet.
Miałem podobną Skuderię (125 L z silnikiem 1174 i skrzyną “piątką”) i bardzo sie cieszę na ten wpis. Ja jeszcze sobie kupię takie auto. Pomimo zupełnie nieprawdopodobnej zdolności do obracania autem na śliskim (bez względu na predkośc- przypomina mi się sentencja z Corvair’a) jeździło się nią miło i wygodnie. Była tez cichsza od PF 125, że o zużyciu paliwa nie wspomnę (na długich trasach, zużycie na poziomie 5-5,5 l/100 nie było żadnym wyczynem). Co do przyspieszenia, to jakies bardzo tragiczne nie było, ale oczywiscie nie było czym pocisnąć. 90 km/h to najlepsza predkość.
No, jeszcze raz dziekuję
Aha. Złomniku, zwróc uwagę na moją teorię o wpływie Złomnika na zainteresowanie, sprzedawalność, popularność i cenę przezentowanych tutaj pojazdów.
Mam wrażenie, że cena auta już buja w górnej strefie średnich cen za takie auto. A co bedzie potem? Stawiam na cenę zdecydowanie wyższą niż za podobne samochody.
Twoja rekomendacja i tym razem zdziała cuda!
Oczywista to bardzo dobrze…
Nie w temacie, ale wpadł mi w ręce ciekawy artykuł: http://deser.pl/deser/51,111858,11655032.html?i=0&bo=1
Pozdrawiam wszystkich czytelników i Ciebie notlaufie
Zaraz sie okaze ze Skoda swietnym samochodem byla.
Jasne ze to byly czasy gdy czlowiek sie cieszyl z jakiegokolwiek samochodu (dla wiekszosci ludzi tak bylo nawet w latach 80tych ) i jasne ze wynajdywal setki argumentow udawadniajacych ze samochod ktory mu sie trafil byl lepszy niz inne, ale dajcie spokoj. Jesli ktos mial wybor, to Skoda to byl samochod kapelusznikow. Podobno jak samochod z demoludow mial niezla jakosc i z pewnoscia byl wiekszy od Malucha, ale to bylo tyle dobrego, co sie dalo o nim powiedziec. Wynajdywanie na sile jakis przewag w stosunku do wspomnianego DFa jest bez sensu. DF stal na nieporownywalnie wyzszym szczeblu w hierarchii samochodow. Jesli na dodatek dyskutanci nalezeli do ludzi lubiacych kierowac, a juz nie daj boze jezdzic szybko, to Skoda byla wsrod wyrobow demoludow pariasem. I nie ma znaczenia to, ze miala dobry dzial sportowy i odnosila sukcesy rajdowe na zachodzie. Z perspektywy polskiej ulicy to bylo dno.
Co nie zmienia faktu, ze – jak pisalem – jak sie przecietnemu czlowiekowi Skoda trafila, to byl szczesliwy, bo to byl samochod, mial 4 kola, silnik i dach. I ze Skoda zdolala sobie zbudowac dosc szeroka baze milosnikow-kapelusznikow, ktorzy potem, w latach 90tych, wyczekiwali miesiacami w kolejkach po Felicje
Czy rzeczywiście przy 80km/h śmierć zagląda w oczy? Ojciec kolegi ma taką, jeździ na działke i z powrotem, chciałem żeby wyciągnął ją na mały cruising po mieście, ale mówi że ten wóz nie nadaje się do jazdy. No cóż właściciel civa VI 1,4 w sedanie raczej nie czuje złomnika, no ale może za jakiś czas uda się odkupić tą skodzianke :]
@Harry Reems
“DF stal na nieporownywalnie wyzszym szczeblu w hierarchii samochodow”. Szkoda ze gieldowe ceny jakos tego nie odzwierciedlaly – Skoda 105/120 stala na gieldzie tyle samo, choc jako nowa kosztowala nieco mniej (po urzedowej cenie). Poza tym to przeciez auto calkiem innej (nizszej) klasy. DF-a nalezy porownywac ze skoda 130. I wtedy wszystkie watpliwe przewagi kanciaka padaj w gruz i pyl. 130-ka z powodzeniem przekraczala 150 km/h, dynamika tez spoko, do tego super 4-tloczkowe hamulce z przodu, wielowahaczaowe zawieszenie z tylu jak w Rapidzie z polosiami na przegubach, seryjny obrotomierz, fajne (stosunkowo) wykonczenie wnetrza. Do tego mniejsze zuzycie paliwa i wieksza niezawodnosc niz w DF. Wiec o co kaman?
Jak powiedzialem – Skoda zdolala sobie zbudowac baze milosnikow
Zeby nie bylo – absolutnie nie neguje obecnej wartosci Skody jako zabytkowego samochodu. To oczym pisze to jej ocena w czasach jej mlodosci.
@Harry Reems
“Skoda zdolala sobie zbudowac baze milosnikow” – stalo sie tak nie bez powodu. Gdzies mam dane nt. eksportu Skod 105/120 na eksport na tzw. zachod. Byl on stosunkowo spory, jak na cala produkcje oscylujaca wokol 200 tysiecy egzemplarzy rocznie. W tamtych czasach taki Belg albo Anglik mogl kupic dowolne auto z calego swiata. A jednak kupowali te archaiczne juz wowczas autka.
“To oczym pisze to jej ocena w czasach jej mlodosci” – ocena bardzo subiektywna – tak jak pisalem – ceny gieldowe w PRL najlepiej oddawaly postrzeganie poszczegolnych modeli przez rynek. W latach 80 skody ceniono wlasnie za oszczednosc i niezawodnosc (stosunkowa), zas kobiety dodatkowo cenily je za latwosc manewrowania. Dobrze sprawdzaly sie jakotzw. dupowozy. Hehe – DF jest tu kreowany jako auto niemal quasiwyczynowe, o niespotykanych osiagach. A przeciez byl raczej przecietny, na pierwszych metrach spod swiatel mogl byc obnjechany przez Warturga 353 albo Dacie – dopiero potem wyzsza moc jego silnika dawala o sobie znac
piekna sztuka… ale nie wierze w te 20 tys. stawiam ze wezmie za to 8 tys.
Cholera robi sie polemika.
Nie napisałem (a może?), że skoda była swietna, tylko dziś przez pryzmat lat i kilku samochodów pomiedzy (lepszych od Skody) wspominam ja bardzo miło. Być może wspomnienia obrosłe słoniną dekad uległy wypaczeniu i pamietam tylko to co dobre, ale:
1. Nigdy nie zawiodła mnie na ulicy (poza jednym razem- wiem, to głupie- kiedy jej się koło urwało. Tak było skonstruowane, że musiło)
2. Nie odstawała od DF iloscią miejsca, była od nicgo cichsza, oszczędniejsza i mniej awaryjna
3. Nie można jesj stawiać w jednej z nim lini, bo ze swoimi bodaj 37 KW (w modelu 120) była od DF o chyba 30% słabsza. Była lżejsza, ale nie aż tyle.
4. Wydaje mi się, że była jednak trwalsza. Ja oddałem ją komuś po 200 000 km i tylko po szlifie głowicy i uszczelnianiu gniazd zaworowych. Bez remontu.
5. Po ślisku prowadziła się koszmarnie (obudowy półosi jako element zawieszenia)i tu fiat w istocie bił ją na głowę.
Że DF to sportowy samochód?
Nie mam kapelusza. Nigdy nie miałem. Auto to auto. Nie wydłuża siusiaka
może jest to też zasługa jeszcze przedwojennej względnej renomy tej marki i to przecież nie tylko na płaszczyźnie samochodowej (w końcu Niemcom bardzo zależało na przejęciu wszystkich zakładów zbrojeniowych Skody po aneksji Czechosłowacji) – była eksportowana na Zachód (choć pewnie bardziej prestiżowe i luksusowe były wyroby Pragi). nie tylko na zachód zresztą: widziałem kiedyś zdjęcia rumuńskiej rodziny królewskiej z lat 30. właśnie w ich Skodach (tak wiem, że to Rumunia, ale to byli przecież Hohenzollernowie linii Sigmaringen czyli Niemcy). a przecież i Laurin & Klement jeszcze w czasach CK miał już dobrą pozycję. może to stąd. w Polsce nie było takiej ciągłości jednej marki, w Rumunii udało się utrzymać i upchnąć do Renault Dacię, ale jednak nie ma ona takiego waloru jak Skoda, choćby w UK.
@tulse
Otoz to. Skodillak byl prostym autem do jazdy na co dzienv i donrze sie z tego wywiazywal. Ocwywiscie mial swoje za uszami – wspomniane kiepskie prowadzenie, urywajace sie kola w modelach 105 i 120, kiepski bagaznik (choc w sumie oba bagazniki skody mialy niemal tyle samo co w DF, ale oczywiscie bylo to miej funkcjonalne, na krotkie dystanse sytuacje ratowala wlasnie klapa odchylana na bok – mozna bylo wiezc cos wiekszego z nie domknieta klapa). Niestey w Polsce bardzo malo bylo skod 130 oraz 135 i 136 (silnik od Favorita, 58 i 62 KM); To juz inna bajka i inne auto. Tylne kola nie odpadaly w nich nigdy z uwagi na calkiem inne zawieszenie (polosie dzielone na pol z przeguami kulowymi), super hamulce, wnetrze wykonczone welurem etc. Pewna czesc egzemplarzy wypasazona w elektroniczny wtrysk paliwa.W niektorych fantastyczne wygodne fotele od rapida ze zintegrowanymi zaglowkami. Naprawde takie auto nie mialo wiele wspolnego z przasna skoda 105 ze slabowitym silnikiem, ceratowa tapicerka i tylnymi drzwiami, w ktorych nie mozna bylo otworzyc okien. to modele 130/135/136 powinny byc porownywane do DF
Witam ,w dzisiejszych czasach A.D.2012 podatek ekologiczny od takiej Skody wynosi w Czechach 10000 KCS rocznie
Przesada, prędkość przelotowa oscyluje między 80, a 90km/h. Miałem stopiątkę i był to najmniej awaryjny samochód, łatwo się go i logicznie naprawiało, również tanio, był bardzo wygodny, cichy, o wiele lepszy pod każdym względem niż PF125p. Jakość materiałów zdecydowanie lepsza od tych z FSO.
prizes: to chyba najsmutniejsza informacja jaka od dłuższego czasu pojawiła się na złomniku.
10000 koron = 1700 zł
Czyli “marsjański drób” górą…
Z drugiej strony nie mozna brać tego poważnie, bo wpisują się tu entuzjaści samochodów co namniej głupich.
Dla mnie nie tylko DF bije Skodę na głowę (Zoltan, jak Skoda ma lepsze materiały niż FSO to Jezus Świebodziński królem Polski jest), również, o dziwo Wartburg. Jest wygodniejszy, ma kosmicznie duży bagażnik, pod górkę podjedzie każdą, 110-120 spokojnie a 100 to na dużym luzie idzie w trasie a po mieście jest szybszy od wspołczesnych aut segmentu A, pali mało (mój z elektronicznym wtryskiem, po regulacjach łyka 7 w cyklu mieszanym) a prowadzi się tak samo zle jak Skoda 😉
Czysta nostalgia (: – mój szanowny rodziciel miał niemal dokładnie taki pierwszy samochód, ’80, ’81? Zmienił na… chyba taki sam (a może “S”? albo odwrotnie, w każdym razie pierwsza była czerwona), tylko szaropopielaty, który dokulał się prawie do połowy lat 90.
Nauczyłem się na nim prowadzić – zimą…
Trylinki nie woziliśmy, tylko worek z piachem – zimą rzecz faktycznie nieodzowna (a już zwłaszcza, jak się ma rodzinę w górzystej okolicy).
Z mułowatością przesadadzcie – ciągało to-to niewiadówki szybciej, niż prawo zezwala, więc nie mogło być tak źle.
Ogólnie skodiczka na kolana nie rzuca, ale wspomnienia zostawiła same dobre [:
Jak dzieckiem byłem to znajomy rodziców miał taką Skodę. Nówkę. Był o tyle ciekawym kierowcą, że w ciągu pierwszych 12 miesięcy posiadania samochodu miał 6 stłuczek ze swojej winy… No i jak jechał z niską prędkością, to na jedynce, wykorzystując cały zakres obrotów silnika. Dwójka dla niego nie istniała.
Co do eksportu to coś mi się kojarzy, że w Szwecji zabroniono sprzedaży (cofnięto homologację?) tylnonapędowych Skód ze względu na dużą ilość wypadków zimą… Może ktoś będzie wiedział coś więcej na ten temat…
Może dostanę taką od wójka. Osobiście nadal choruję na S100 i 1000MB. A zabił mnie pewien gość od którego chciałem wyciągnąć jedną skodzinkę opowiadając jak to na autostradzie przy nowych przednich amorach przód mu sie zaczął od ziemi odrywać 😀
A ja się doczepiem…Nie lubię jak auta “luzx” idealny stan, przeleżały w szopie itp. mają na kole ślady farby w kolorze nadwozia…
Witam,
szkoda że nie opisałeś wad lakieru oraz tego iż tylny prawy błotnik jest pomalowany przez domorosłego lakiernika.
Ale niektórzy mają nadefekowane do kory mózgowej. Bo zobaczył na zdjęciu że błotnik gdzieś tam podmalowany (w 26-letnim aucie), to przyjdzie taki jeden z drugim i piedroli o domorosłym lakierniku. Domorośli eksperci z onetowej dupy.