Rajd BGC: relacja złomnikowo-subiektywna
Nie ma co ukrywać: rajd był bardzo ciekawy i trudny. Od pewnego momentu uznaliśmy jednak, że jest dla nas trochę za długi – po dwóch godzinach oczekiwania na próbę sportową spadła nam motywacja do skrupulatnego śledzenia trasy i od pewnego momentu nie szukaliśmy już lokalizacji ze zdjęć, wiatraków i szyldów piwa “Królewskie”, tylko cięliśmy do mety, gdzie zresztą oddaliśmy kartę drogową i ruszyliśmy z powrotem do Warszawy bez przystanku na festynie. Szczerze mówiąc, lepsze jest pozostawienie lekkiego niedosytu, dlatego tak lubię krótkie rajdy, jak Rajd Praski, gdzie wszystko jest skondensowane. Niewątpliwie należy się ogromny respekt za zorganizowanie tak skomplikowanego przedsięwzięcia jak rajd BGC, z próbami sportowymi, mnóstwem czekpointów i dziesiątkami atrakcji. Trudno mi nawet wyobrazić sobie ile pracy musieli włożyć organizatorzy w to przedsięwzięcie. Ja na pewno nie traktuję jednak takiego rajdu jako rywalizacji – jeśli znajdę coś na trasie, to wpiszę do karty drogowej, czasem jednak nie chce mi się zatrzymywać albo wracać i uznaję “etam, nieważne”. Na pewno trzeba jednak zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
– w Czerwińsku nad Wisłą itinerer prowadził inaczej niż załoga czekpointu, co powodowało zamieszanie.
– pierwszy od góry model Forda na karcie z Fordami to zarówno Granada, jak i Consul i należy uznawać obie odpowiedzi.
Dosyć zaskoczył mnie pomiar prędkości radarem. Jak wiadomo, taki pomiar to dość trudna sprawa i wymaga sporego doświadczenia żeby ustrzec się błędów – powstaje pytanie (które miałoby znaczenie, gdyby ktoś naprawdę bił się o wynik), czy urządzenie pomiarowe miało stosowne atesty?
Tak w ogóle jestem ciekaw, ile osób przejechało BGC samochodami, którymi jeżdżą na co dzień – tak jak ja. Można powiedzieć, że sam okroiłem sobie emocje jadąc na rajd daily-driverem, który jak wiadomo jest za stary żeby jeździć nim ewrydej, a za młody i za brzydki na zabytek. Ale z drugiej strony, dzięki temu wszystko poszło gładko, nic się nie zepsuło i stuknąwszy 250 km w jeden dzień, mogę powiedzieć że Starlet to jednak kawał rzetelnego żelaza.
A teraz czas już na kilka fotek.
Niektórzy to się chwalą na prawo i lewo. Żebyście widzieli moją rdzę np. z 2005 r.
Czasopismo Auto Motor und Sport z porównaniem Starleta KP60 z czymśtam, niestety nie mogłem go obejrzeć – będę musiał je ukraść.
Fajny, ewidentnie używany na co dzień 205 Cabrio. Pozdrawiam rudą kierowczynię. Lata 80. FTW.
Pilnowali nas karabinierzy w bardzo nielegalnej Alfie Romeo.
To jest coś. Nowy trend. Czekam na pierwsze auto z malowaniami lotniskowymi i tablicą “FALLOW ME” (błąd prawdziwy z epoki)
Konkurs elegancji był zbędny.
Tatraplan wygrywał go bez konkurencji.
“Toyota Range 1983. We drive the RIGHT axle”. Czy ktoś ma kontakt do pań z załogi E7? Chcemy tę furę na zdjęcia!
Heniek i jego Łada. Piękna rzecz.
Stare Fordy były licznie reprezentowane. Było kilka Granad, sporo Capri i jedna Sierra po lifcie. Po drodze widziałem też kilka innych Sierr, ale one nie brały udziału w rajdzie.
Ekipa Nysy 522 “Balbiny” (na zdjęciu widać fragment jej szyby) jak zwykle przybyła w ciekawych strojach, dzięki którym wyróżniała się zdecydowanie spośród innych, całkiem zwyczajnie ubranych załóg.
Stacja kolejowa w Modlinie jest naprawdę piękna.
Tu mamy kilka youngtimerów: Tipo, 911 i Starleta.
Warszawa zupełnie nie w Warszawie, ale za to w pięknych okolicznościach przyrody. Wygląda jak zdjęcie z roku 1986.
Przy takim oto postindustrialno-falloutowym czymś – trudno nazwać to budynkiem – znajdował się czekpoint pana Kurczaka i pana Pavlusa, gdzie trzeba było rozpoznać, które wino jest tanim bełtem, a które eleganckim szato denominasiją kontrolee. Chciałem dzwonić do kuzyna, który jest enologiem, ale ten bełt tak cuchnął, że chyba zgadłem dobrze.
Najładniejszy Maluch jakiego widziałem na trasie rajdu. Rzemieślnicze bambinki FTW!
O i tu ładny youngtimer.
Jednak tym, co najbardziej zapamiętałem z całego rajdu, jest zasadnicza zmiana jaka dokonała się w małych miejscowościach w dziedzinie samochodu marzeń. Żegnajcie Golfy II – widziałem najwyżej 3-4 sztuki. Ale Opel. Opel to jest to. Opel Astra I to jest nowy szyk. W każdej miejscowości, przy każdym rynku stało kilka Opli – same Astry F i Vectry B (Vectry A znikają, ale jeszcze są). W pewnym momencie w Czerwińsku w zasięgu wzroku miałem cztery Astry F. I w każdej miejscowości był ktoś, kto taką Astrę lub Vectrę właśnie naprawiał. I zacząłem się zastanawiać, czy taka Astra F z początku produkcji w wersji hatchback 3-drzwiowy, z pomarańczowymi kierunkami, z silnikiem C14SE 60 KM i w kolorze Bermudagrun lub Brokatgelb to już jest youngtimer, czy jeszcze nie?
Do jutra!
Witam,
W kwestii formalnej – uznawaliśmy również Consula, a radar miał atest, gdyż był z pewnego źródła.
astra f jeszcze z 10 lat i będzie youngtimer 😀 ojciec ma taką białą w kombi, silniczek 60 KM bez gazu i z przerdzewiałą podłogą. Jee 😀
super relacja!!
ciekawe czy alfą karabinieri jechało dwóch śniado przystojnych mundurowych z automatami na ramieniu – to byłby szał – laski sikają;)
…a i piekna taterniczka
Szczerze mówiąc to 125p “Fallow me” chodzi mi po głowie od dwóch lat już. Kto wie, może będe pierwszy?
Najpiękniejsze są 3 ostatnie foty. Ten nostalgiczny klimacik wschodu, ten bezruch, te ople, ta architektura, to ziarno na fotografiach zrobionych pudełkiem po fajkach… Cudo
To nie jest pudełko po fajkach. Protestuję. To jest Canon EOS 300D z obiektywem 18-55 ale bez autofokusa plus drastyczna kompresja w Gimpie, żeby serwer wytrzymał.
Muszę wytknąc błąd, mianowicie silnik C14SE w astrze I miał nie 60, a 82 konie mechaniczne. Silnik 60-konny to był C14NZ.
Ale ogólnie relacja fajna i niezłe fotki – szkoda, że pogoda nie była łaskawsza dla rajdu.
Mimo iz zazdrosc to paskudna cecha, zazdroszczę Starletki.
Jedno sprostowanie. Kant jest wlasnoscia MZA, to nie jest tylko malowanie.
Oczywiście są to kanciaste lampy tylne do Malucha ze światłami cofania, produkcji rzemieślniczej a nie Carello czy tam jakieś inne włoskie Altissimo.
Auto motor und sport i jego wszystkie edycje pod tymże tytułem to chyba jedyne czasopismo świata, które nie zmieniło loga od początku (?) istnienia. Chwała im za to
Ech, z rok temu przy pkp Rembertów stały zaparkowane obok siebie trzy Astry F- w hatchbacku, kombi i sedanie, do dziś żałuję, że nie zrobiłem im zdjęcia…
Taka astra I z powiedzmy 1991 w stanie z epoki bez przeróbek to złomniku jeszcze widok zbyt częsty na yountimera. Ale takie R 19 Chamade czy Peugeot 309 to już bliżej yougtimera.
kumpel rok temu kupił takiego Kastrata w sedanie stan świetny od grzyba. Wcześniej miał corloke podobną do Starleta ale poszła do afryki3 lata temu(kupujący to oficjalnie powiedział jak go zapytaliśmy czemu tak dużo daje za przerdzewiałego trupa)
Ciekawe co oni tam naprawiają w tych Astrach. Zrobiłem ze 120 tys. Astrą 1,6 8V i ze 2 razy coś w niej naprawiałem… Pewnie gaz regulują…
Dużego Fiata MZK widziałem w czynnej służbie w ostatnie Święto Zmarłych przy cmentarzu na Powązkach!
Tatra. Cudownie Piękna, aż ściska wewnątrz człeka z wrażenia i emocji jakie wywołuje. Relacja bardzo ciekawa, pomysłowo zrobiona, zdjęcia świetne. Trzy ostatnie najbardziej klimatyczne.
Kontaktu bezpośrednio do pań nie mam, ale znam właściciela tej Corolli.
@nitlauf – nie musisz kraść. nie chwaląc się powiem, że mogę Ci zeskanować wszytsko co w AMundS napisali o tojkach. W tym słynnym numerze pisma poświęconym japońcom z 1980 roku…
Zdjęcie Warszawy nie wygląda na 1986, ewentualnie może na 1996. Nie było wtedy tablic WXA 😉
I był T3 Coo…ck-a 😉 Za Fallotowym czymś xD
PS. Drogi Notlauf-ie jak już pożyczysz tą gazetkę to poproszę o skan strony z FJ40/BJ42
Notlauf, to moja astra f kombi w dizlu to już chyba szyk-jak-nic, c’nie?
Ja jestem absolutnie nie pocieszony czemu nie ma zdjęcia szarego borewicza który był na BGC był tak absolutnie złomnikowy że musiał się tu znależć ale niestety go nie ma nie wiem czemu zdjęcie jakichś grzybów z astry lub vectry lub DUCATA jest atrakcyjniejsze
Ja jestem absolutnie nie pocieszony, że nie miałem możliwości zrobić zdjęć wszystkich samochodów, bo musiałem przejechać rajd.