Za chwilę dalszy ciąg złomnika!
Informacja parafialna: u mnie nie pojawia się żadna informacja o zainfekowaniu. Nie znam się na tym i nie umiem ani usuwać wirusów, ani reinstalować wordpressa. Nie mam o tym pojęcia. Mogę tylko zamknąć stronę.
Dobry wieczór,
wczoraj było filmowo, to i dziś będzie. Przy czym filmy będą krótsze i bardziej życiowe. Tytuł oczywiście jest nieprzypadkowy, bo będą urywki z kultowego (nienawidzę tego słowa, podobnie jak “dedykowany”) programu “Za chwilę dalszy ciąg programu” z panami Mannem, Materną, Wasowskim i Szcześniakiem. Jako że są to filmy z początku lat 90., panuje na nich nieopisany złomnik. Zarówno jeśli chodzi o pojazdy, jak i o podejmowaną tematykę. W niektórych przypadkach jest ona nadal aktualna, w innych – takich jak taksówkarze wyznaczający dokąd chcą jechać – jest to relikt przeszłości, którzy pamiętają tylko tacy starcy jak ja. Nie będę jednak psuł niespodzianki i poniżej zamieszczam pięć najlepszych motoryzacyjnych urywków z ZCDCP. A o tym, w jak niezwykłych okolicznościach przyszło mi poznać jednego z twórców tego programu, będę milczał po wieki.
Zaczynamy od wspomnianych taksówkarzy. Beczka na szyldach WGT fuck yeah!
Fiesta wkrótce pojawi się ponownie
Elegancki sprzęt, wygląda wypisz-wymaluj jak ten z Nitów 2011
To jest takie prawdziwe, że aż nie da się tego oglądać. Ale Truck fajny.
Maluchy zniknęły z WORD-ów dokładnie w momencie, kiedy zapisałem się na kurs prawa jazdy. W związku z tym pożyczaliśmy Uno Diesel od znajomej instruktora.
No i chyba najmocniejszy film z całej serii. Dodge Shadow!
Nadesłał Zbyszek Bury
W jednym ze skeczy pojawia się W124 na zielonych blachach IWA.
WGT było rozwijane jako Warszawski Gang Taksówkarzy
Nie chcę się chwalić, ale prawko w 94 zrobiłem na Maluchu. To, jak i fakt uczenia się w szkole rosyjskiego, dzieli ciągłość czasu na pokolenia 😉
Drogi złomniku! Usuń proszę wpis o radzieckich prototypach – problem z trojanami powinien zniknąć! 😉
Takiego nowego Dodge’a miał ojciec kolegi w 1991 roku. To byl sztos!
myślałem że to tylko u mnie sie pojawia informacja o zainfekowaniu od chyba dwóch dni na każdej podstronie złomnika.
Antyvir czepia się konkretnie tej strony ht_tp://zumobtr.ru/gate.php?f
Z jednym z twórców programu poznałem się w barze hotelu Las. Niestety nie było z nim innego faceta z którym chętnie bym wypił, pana Poety z KOC-a.
Pan Krzysiu to się nieźle wpieprzył z Shadowem, cło i frachty poopłacane a tu taka niespodzianka
O ile się nie mylę to z poetą z KOC-a nie będziesz miał już okazji się napić, bo się mu zmarło
PS. Ja robiłem prawo jazdy na 126p
Niestety już z p. Andrzejem się nie napiję.
Ja rowniez PJ na malczaku, wlasnie konczyly karierę (97 r) w WORDach.
hehehehee, to tylko zlomnik jest tak mlody ze nie zrobil lejcy na kaszlaku
pozdrowienia dla egzaminatorow z WORDu w Lublinie kazacych mi zdawac kaszlem ktoremu w tym konkretnym dniu konczyl sie przeglad – zupelnie slusznie zreszta 😛
“tu panu troszkę ptak ale tego to sie nie bede czepiał” 😀 Pamiętam jak ojciec miał tak samo pociętą czarną blachę z tyłu w Maximie, lampy też musiał przerabiać i dorzucić do nich odbłyśniki.
A odnośnie ZCDCP. Cholera, komu przeszkadzało robić taki humor? Jestem z tego młodego pokolenia ale mimo to czuje odraze patrzac na to obecne chamstwo i prostactwo w TV. To co obecnie bawi większość społeczeństwa pięknie zobrazowano w filmie o Jeżu Jerzym fargmentem z murzynem na scenie
a ja zaczynałem na kaszlaku, potem była szkoda 120 (bodaj), kant, był i polionez akwarium, a na końcu uno, najpierw na 1.4, potem na 1.0, a egzamin na punto 1.0 6 gear…
W roku pańskim 1997 uczyłem się jeździć na Uniaczu ale sam egzamin odbyłem na Polonezie Caro ze względu na to iż wszystkie Fiaty w lubelskim WORDie były popsute :D.
Egzaminował mnie sam dyrektor Wydziału Komunikacji lubelskiego urzędu…stres był ale poszło do przodu.
Myślałem, że maluchy i PJ to połączenie bardziej wiekowe. Wygląda jakbym spóźnił się raptem o rok. Dokładnie tak samo z rosyjskim. Jaki ja dumny byłem, że jestem pierwszym rocznikiem w mojej szkole co się uczy angielskiego, ehh.
Pana Krzysztofa kiedyś prawie rozjechałem jak przebiegał przez dwupasmówkę i tory tramwajowe pod “Zieleniakiem” w Gdańsku.
Ja też prawko na maluchu zrobiłem , w 1993 roku… w Skierniewicach 😛 . Ale mój pierwszy samochód to polonez C-klasse z 1984 r., Ojciec miał go od nowości, ale po 9 latach dziurawy był jak niewiem co, z bagażnika różne rzeczy wypadały przez dziury. No ale w tamtych czasach jako 17 latek z własnym samochodem to byłem gość
w temacie ZDCP i KOC-a , ten koleś niestety zmarł jakiś czas temu
http://www.youtube.com/watch?v=U8pUaCy-VHY&feature=related
O proszę, dobrej telewizji tez juz od dawna nie robią.
Prawko na 126p zdawałem, ale w LOK-u była jeszcze Nysa, Gaz-69 i oczywiście 125p. Najbardziej to chciałem tym Gazikiem… W szkole rosyjskiego się uczyłem i prawie cała klasa na ochotnika była zapisywana do TPPR, cholera legitymacje podarłem ( w razie lustracji) a fajna pamiątka by teraz była.
O proszę, dobrej telewizji tez juz od dawna nie robią. Prawko na 126p zdawałem, ale w LOK-u była jeszcze Nysa, Gaz-69 i oczywiście 125p. Najbardziej to chciałem tym Gazikiem… W szkole rosyjskiego się uczyłem i prawie cała klasa na ochotnika była zapisywana do TPPR, cholera legitymacje podarłem ( w razie lustracji) a fajna pamiątka by teraz była.
co to byly zielone blachy IWA za PRL? Czy ktos moze mnie oswiecic?
Z tym Rosyjskim to różnie bywa. Ja też na Uniaku zdawałem prawko, a Rosyjskiego się w szkole uczyłem. A szkoła była w Śródmieściu Warszawy, a nie w województwie wołyńskim.
Bo w niektorych szkolach rusycystki mialy silna pozycje, wiec albo uczono dalej rosyjskiego obok angielskiego, albo dostawaly jakies inne posady.
Mimo ze “ruskiego” z powodow oczywistych nienawidzilem (w koncu dziecko bylem, a dla dziecka swiat jest prosty), to fakt faktem ze poziom nauczania tego jezyka, a to co prezentowali rozni biedni mlodzi nauczyciele angielskiego z lapanki, ktorych jedyna cecha kwalifikujaca bylo to, ze (podobno) znali angielski… Lata 90te to byly fajne i wesole czasy.
Pamietam tez ze:
a) kazdy chcial uno, a nikt nie chcial punto, bo uno bylo lepiej przeszklone i bardziej kanciaste i latwiej bylo manewrowac
b) maluchy mialy (chyba) zmniejszony plac manewrowy, z mniejszymi odleglosciami miedzy pasami
c) zawracanie na 3 polonezem w starym systemie do byla sztuka… Jako ze krecenie kierownica gdy samochod nie byly w ruchu bylo zabronione, trzeba bylo opanowac sztuke blyskawicznego odkrecania kierownicy przy minimalnym ruchu samochodu. Jesli ktos jechal za szybko lub za wolna krecil fajera, nie dawal rady sie zmiescic.
Z polonezem nie było tak źle, na rodzinnym borewiczu (oczywiście bez wspomagania) przed egzaminem trenowałem na placu z kopertą dla Uno. Po X próbach doszedłem do takiej perfekcji że wjechanie borkiem w małą kopertę nie stanowiło problemu. Ale zakwasy były przezajebste 😉
Ja robiłem prawko na dwóch maluchach – funkielnówka składak garażowy z 1989, na egzaminie rocznik 1976. Bielsko-Biała. Ale zazdrościłem kumplowi, który w LOKu w Czechowicach-Dziedzicach w tym samym roku 1990 robił prawo jazdy na Wołdze GAZ-24.
@Asser: zielone blachy z I na początku miały firmy polonijne, czyli obcy kapitał. Czyli to auto z Warszawy. Mój sąsiad miał służbowego malucha z takiej firmy z rejestracjami IOP.
@Bogusz – ja też w Skierniewicach zdawałem ale w 1994 i to były ostatnie tchnienia z cyklu zdawanie malarem na mieście (na placu jeszcze były przez jakiś czas). Na drugim (zaliczonym) egzaminie do miasta wyjechałem już nówką Uno.
Ja prawko robiłem na Polonezie, na którym zdawałem też pierwszy egzamin. Niestety pochrzaniły mi się koperty i zacząłem wjeżdżać do mniejszej – tej od 126p. Siła rzeczy nie wjechałem, potrąciłem słupek i egzaminator stwierdził że spowodowałem wypadek, przejechałem matkę z wózkiem i generalnie do widzenia. Na kolejnym egzaminie wziąłem 126p, trafił mi się egzaminator, który kazał mi przejeżdżać na czerwonym, wyprzedzać w mieście autobus, który jechał z 70 na godzinę a jak zatrzymałem się na STOPie to pytał czy byłem u okulisty, bo przecież widać, że nic nie jedzie. Zdałem jako jedyny z grupy.
to jeszcze ja: uczyłem się na Poldku Caro i Uno, zdawałem na Uno (i rzeczywiście wszyscy chcieli jeszcze na nim – wchodziły Corsy B – bo była kanciasty i przeszklony, a silnik 1.4 całkiem, całkiem w stosunku do 1.2 (pamiętającego jeszcze Corsę A) Corsy B. I też jestem z tego pokolenia, które jako pierwsze język obcy, obowiązkowy od V klasy, miało nie-rosyjski (w moim przypadku angielski, choć prywatnie uczyłem się już wcześniej). A to zasługa bardziej grupy rodziców, którzy wykłócili się o to z dyrektorką 😉
złomnik od 0,10 piękny zestaw http://www.youtube.com/watch?v=7-_bUoZGfts&feature=watch_response_rev
heh, też zdawałem na kaszlu, przy Jagiellońskiej. W 1992 :p pierwsze auto też małer, kolor pustynna burza. A z racji, że mamusia pracowała we francuskiej firmie r21 na iwa też zdążyłem pojeździć… jeszcze pamiętam radiową poprzedniczkę Za chwilę Dalszego i KOC-a – zwało to się Nie Tylko dla Orłów i leciało w Trójce na przełomie komuny i wolności… muszę kaset poszukac z nagranymi odcinkami… heh.
Bardzo dobry nostalgiczny wrzut na złomniku, dzięki.
Wielu ludzi wolało Uniaki, bo zdawało się na liniach Poloneza. Było zdecydowanie łatwiej.
Aha Mann i Materna mieli jeszcze jeden program przed ZDCP – pt. Mądra Głowa. Powstało tylko kilka odcinków – występowali w nim Stroiński, Buczkowski, Rewiński.
Aaa, Jagiellonska… Jak ja zdawalem, to ten osrodek zostal niedlugo wczesniej zliklwidowany, ale infrastruktura zostala. A jako ze uczylem sie jezdzic w szkole FSO, to uzywalem do cwiczen tego placu, a nie jakiegos placyku z wymalowanymi pedzlem liniami. To mialo ta zalete, ze plac mial oryginalne listwy ograniczajace i nauczylem sie je wyczuwac.
To mialo tez i druga zalete, mianowicie moglem w tej szkole objezdzac rozne najnowsze wynalazki FSO, np Plusy swiezo po tym, jak weszly. Dzieki temu poznalem jak dziala wspomaganie w Polonezie, dokladnie przetestowalem roznice w poszczegolnych rodzajach wtrysku i poznalem jak chodzi skrzynia biegow w funkiel nowce (mlotkiem). Czulem sie normalnie jak jakis dziennikarz motoryzacyjny :]
Ale mieli tez jednego staruszka z 93 roku sprzed zmiany, bez wspomagania. Mialem na nim raz manewry i pamietam ze cwiczylem na mrozie bez kurtki i przy otwartych na przestrzal oknach, a i tak sie zgrzalem. Do tego mial genialny system sterowania pedalami przez instruktora, ktory sprawial ze kursant czasem zamiast trafic noga w pedal hamulca, naciskal na oslone ciegna i dziwil sie, ze on naciska coraz mocniej a samochod wciaz nie zwalnia.
ja zdawałem na unie (1997), ale na placu były jeszcze: cienias, nexia sedan, nexia hatchback oraz poldomierz. Egzaminator spośród tego zestawu losował/wybierał auto. Najgorzej było trafić poloneza, bo wymaganym manewrem był wjazd do garażu przodem, co udawało się tylko przy wstawianiu przedniego rogu pomiędzy słupki (de facto w ścianę). Nexia sedan też nie była zbyt prosta ze względu na brak widoczności do tyłu.
“Najgorzej było trafić poloneza, bo wymaganym manewrem był wjazd do garażu przodem, co udawało się tylko przy wstawianiu przedniego rogu pomiędzy słupki (de facto w ścianę” – mylisz sie. To sie dalo zrobic normalnie, tylko trzeba bylo dobrze wycwiczyc, bo margines na blad jest prawie zerowy. Faktem jest, ze (przynajmniej dla Poloneza) to byl najtrudniejszy manewr. Mlodszym czytelnikom nalezaloby przypomniec, ze dawny “wjazd przodem” byl pod katem 90 stopni a nie ukosnie i trzeba go bylo wykonac jednym, plynnym ruchem – bez cofania i poprawiania.
tajemnicą poliszynela była korupcja prze egzamach. Myślę, że teraz jest niewiele lepiej, sądząc z prasowych doniesień
😉
Jeszcze bardziej mierzi mnie debilny (korupcjogenny) system “przetargów” na auta egzaminacyjne. Dlaczego nie może być najprościej: umożliwić naukę i zdawanie WŁASNYM autem? Tak jest w wielu stanach juesej, czyli można.
brazer
bo socjalizm to ustrój w którym z nieprawdopodobnym wysiłkiem rozwiązuje się problemy nieznane w żadnym innym ustroju;) cyt za Kisielem
a byłyby jeszcze plusy dodatnie tej sytuacji
jeśli ludzie zdawaliby własnymi autami
to i mogliby się uczyć na dowolnych. więc auta nauki jazdy byłyby najtrwalsze w stosunku do ceny
i tym sposobem dowiedzielibyśmy sie czy b5 wtedeiku to jest na tyle bezawaryjna co uwielbiana;
testy (bez)awaryjności to się akurat inaczej robi i jakoś b5 w tedeiku w nich nie bryluje…
b5 w tedeiku to fenomen wart badań socjologiczny bardziej, moim zdaniem.
Tezty awaryjnosci to zostawmy lepiej roznym motoonetom i innym wirtualnym polskom. Tam jest miejsce dla tych bzdur
Co do korupcji to rzeczywiscie podobno bez lapowki zdac sie nie dalo wtedy gdy ja zdawalem. Ja tez dwa razy oblalem zanim zdalem. I moglbym pisac ze to przez spisek skorumpowanych egzaminatorow. Smutna prawda byla jednak taka, ze za oboma razami powodem bylo potracenie przeze mnie slupka na placu manewrowym.
heh,
ja identycznie, zdałem za trzecim – raz słupek, ale raz sku***l mnie podpuścił na rondzie Starzyńskiego i jego zdaniem zajechałem drogę Żukowi…., no, po ostatniej zmianie organizacji ruchu tamże taki numer trudniej byłoby mu wyciąć. Straciłem tylko czas, bo wtedy można było robic prawko w wieku 17 lat a ja przez te 3 podejścia papier odebrałem już około 18 urodzin a najbardziej wkurzał mnie czas już po zdanym egazamie a przed odebraniem dokumentu, bo kaszlak w kolorze burza pustyni stał i na mnie czekał…
😉
Kwestie testów niezawodności w wykonaniu Tifu i adaku i innych zostawmy Harry,,,, ja tam je lubię, a ze akurat tak się składa, że ulubione auta zawsze wysoko wypadają…. peace.
Moje tez (pewnie czesciowo to sa te same) ale to nie sprawia ze te testy staja sie choc o jote bardziej sensowne i pridatne dla normalnego uzytkownika.
Co do testu to mnie tez podpuscil. Wjechalismy w osiedle, uliczki wydaly mi sie jakies dziwnie waskie (do tej pory nie nauczylem sie zwracania uwagi na znaki), wiec jechalem przesadnie powoli. Tak mi sie przynajmniej wydawalo. Zajechalismy spowrotem do osrodka i uslyszalem ze co prawda dwukrotnie przekroczylem predkosc w obszarze zamieszkania, ale bylo dobrze i egzamin zdalem. Tak ze albo mialem szczescie, albo opowiesci o korupcji byly lekko przesadzone.
Ronda Starzynskiego na kursie nie udalo mi sie przejechac prawidlowo ani razu. Doslownie. Ogolnie szlo mi niezle i kurs byl dla mnie przyjemnoscia, “po wsi” jezdzilem juz wczesniej, ale to miejsce bylo jakies pechowe.
To nie pech. Na tym rondzie była przez lata bardzo zła organizacja ruchu. Niedawno zmienili i jest lepsza za cenę większych korków. Czyli polepszyli tak, że popsuli. Chodziło o bezpieczeństwo, ja to nawet rozumiem.
To by bylo zgodne z obowiazujacymi od lat w inzynierii ruchu drogowego trendami. Czekam kiedy w koncu ktos wreszcie dojdzie do tego wniosku, ze jedyna logiczna konsekwencja tego toku rozumowania jest wprowadzenie wszedzie ograniczenia predkosci do 0 km/h i to zrobi.
taki trynd. tak zrobiono w centrach większości fajnych miast i mają tam rację ograniczając ruch w ścisłym centrum do bez małą zera.
autem to ja lubię śmignąć za miasto.
po centrum miasta wolę zaś rowerem, tramwajem, metrem a moje wielkie hobby to chodzenie po ulicach miast i co mi zrobisz Harry?
Przeciez dobrze wiesz, ze odpowiem Ci “ty rob co chcesz, na zdrowie, ale nie zmuszaj mnie do kilkunastokilometrowych spacerow dwa razy dziennie do roboty i spowrotem wbrew mojej woli, bo nie podzielam akurat tej twojej pasji”. Potem ty cos odpowiesz co potwierdzi twoje fanatyczne przywiazanie do wyznawanej idei i wywiazalaby sie z tego dluga dyskusja, gdyby nie to ze mi sie nie chce a zlomnik to i tak by ukrocil
taka głupia dyskusja już była, fakt. jednak nazywania mnie fanatykiem jak nie lubiłem tak nie lubię.
:/
ludzie się różną. żyj i pozwól żyć innym. to, że Ty potrzebujesz na co dzień pchać się do centrum autem nie znaczy, że większość ludzi, która jakoś nie musi ma znosic smród i korki. zauważ, że piszę tylko o ścisłym centrum.
ja sobie tak zorganizowałem życie, że moje hobby nie stoi w sprzeczności z pracą jaką sobie wybrałem i nie muszę poruszać się po centrum autem codziennie. lubię za to swoim zabytkiem wyskoczyć za miasto albo potoczyć się w weekend tu i tam albo jakiś tor, motodrom przejechać żeby się wyszaleć. a zarazem lubię chodzi po ulicach miast i tyle, więc z fanatykiem skończ już, proszę.
@Harry Reems: możliwe, w każdym razie ja nie potrafiłem bez “wjeżdżania w ścianę”. Mało praktykowałem poloneza, bo był tylko jeden w WORD, wobec 3-egz nexii, 1 cieniasa i ponad 10 uniaków. Więc – tak jak każdy – skupiałem się na unie.
Ktoś (asser) pytał o zielone tablice IWA – takie blachy (z “I” na początku dawali wtedy obcokrajowcom). IWA znaczy Warszawa, IGD – Gdańsk itd. Dziś w Wawie (i chyba tylko w Wawie) dają zagranicznym WY….V, a wcześniej WY….Y.
a wicie po co dawali takie zielone?
żeby drogówka z daleka wiedziała kogo łoić. zatrzymywali “do kontroli” non stop….ech…
Zelazko – w takim razie nie miales szans. To wymagalo godzin cwiczen i podejscia na zasadzie “jak okreslony slupek pokryje sie z 1/3 dlugosci lewej wycieraczki odkrec blyskawicznie kierownice maksymalnie w prawo”.
Ja uczac sie na Polonezie i zdajac potem na UNO oblalem wlasnie przez to, ze przy wjezdzie przodem zaskakiwala mnie zwrotnosci Uniacza, nie potrafilem wyczuc momentu w ktorym trzeba zaczac skrecac, robilem to za wczesnie a potem juz nie bylo mozliwosci korekty
Harry Reems: też miałem taką instrukcę na poloneza! ale na szczęście nie trafiłem go na egzaminie.