Mini kolekcja z Kaszub: przed wojną to było, panie
Jeszcze moi dziadkowie – ludzie zdecydowanie przedwojenni – mawiali o czymś, co jest dobre, solidne i wysokiej jakości, że jest to “przedwojenne”, niezależnie od faktycznego stanu. Na przykład taki Mercedes W123 to był taki przedwojenny samochód, właśnie w znaczeniu “trwały, znakomity”. Wiele razy słyszałem jednak opinię, że takie samochody naprawdę przedwojenne, to może i są fajne, ale jeździć to się już tym nie da. Oczywiście to bzdura, co udowadnia coroczny rajd Londyn-Brighton (London-Brighton Veteran Run), w którym biorą udział pojazdy zdecydowanie starsze niż 100 lat. Sam jednak, choć doceniam takie auta, raczej czegoś takiego bym sobie nie kupił, ponieważ jestem fanem jazdy starym autem na co dzień, a jak wiadomo, takie auta przedwojenne są fajne, ale jeździć to się nimi nie da.
Dziś ze względu na dramatyczny brak czasu pozostawiam Was z ciekawą minikolekcją pojazdów osobowych i użytkowych pewnego kolekcjonera z Kaszub. W szczególności podoba mi się pojazd ze szwedzką rejestracją, ale nie mam nawet chwili, żeby sprawdzić co to jest. I jeszcze jedna ciekawostka: wreszcie znalazłem samochód, na którym śmieszny rysunek “niby-starego-auta” na żółtych rejestracjach nie wygląda dziwnie. Dziwnie wygląda natomiast Ford T w kolorze czerwonym.
By notlauf at 2012-02-07
By notlauf at 2012-02-07
Ale bym to odpalał!
By notlauf at 2012-02-07
By notlauf at 2012-02-07
By notlauf at 2012-02-07
Zadzwonił kiedyś do nas gość, który chciał, żeby “szybko opowiedzieć mu o tym co się psuje w samochodzie X i czy warto to kupić, bo on nie ma czasu czytać tych szmat”, więc wytłumaczyłem mu, że ja nie mam czasu mu opowiadać. W takim razie – co to jest za auto, bo nie mam czasu sprawdzać? (z pewnością angielskie)
EDIT: Ford Prefect oczywiście, tylko ręcznika mu brak
By notlauf at 2012-02-07
Zdjęcia: Andrzej Dudziak
Szwedzkie auta nie mają nic do ukrycia w internecie
Fordonsidentifikation
Registreringsnummer: ETS205
Fabrikat: FORD PREFECT
Färg: GRÅ Fordonsslag: PB
Fordonsår: 1950
Chassinummer: C521027
Senaste EU-regbevis del 1: 2009-07-24
Senaste EU-regbevis del 2: 2009-07-24
Fordonsdata
Fordonsstatus: Avställd (1976-09-22)
Tillfällig registrering: Nej Privatimport: Nej
Antal ägare: 5 Yrkesmässig trafik: Nej
Fordonet tillverkat:
Producentansvarig:
I trafik första gången i Sverige: 1973-06-04
I trafik första gången i utlandet:
Ägarbunden dispens: Nej
Ägarbunden dispens upphör: Nej
Besiktningsuppgifter
Besiktning senast:
Senast godkända besiktning: 1974-08-22
Vägmätarställning, km:
Växellåda: MANUELL
Antal passagerare, max: 3
Antal sittande passagerare, max:
Antal bältade passagerare, max:
Antal passagerare i rullstol, max:
Antal stående passagerare, max:
Skattevikt, kg: 970
Tjänstevikt, kg: 970
Totalvikt, kg: 1180
Sänkt totaltvikt, kg:
Max släpvagnsvikt, kg:
Max släpvagnsvikt kg, obromsad:
Släpvagns maximala totalvikt vid B-behörighet, kg: 970
Max sammanlagd bruttovikt, kg:
Max lastvikt, kg: 210
Däckdimension axel 1: 5.00-16
Däckdimension axel 2: 5.00-16
Längd, mm: 4000 Bredd, mm: 1450
Höjd, mm:
Drivmedel 1: BENSIN
Motoreffekt, kw: 25,0
Effektnorm: DIN
Przedwojnie to jest to… Nawiasem mówiąc, Ford T w kolorze innym niż czarny był możliwy w najstarszych i najmłodszych rocznikach. Ten tu wygląda na taki młody rocznik z połowy lat 20. Karoseria zamknięta to ciekawostka – większość Fordów T to torpedo.
pozdrowienia dla Andrzeja Dudziaka…a wogóle to ford T wychodził tylko czarny..czyli jest to jakas profanacja wozu…
@sylwek “However, in the first years of production from 1908 to 1914, the Model T was not available in black[24] but rather only grey, green, blue, and red.”-Wikipedia
A na pierwszym zdjęciu owe przedwojenne W123 Zabytki zabytkami ale jakimś “przedwojennym” wozem na co dzień też trzeba się poruszać
“…ponieważ jestem fanem jazdy starym autem na co dzień, a jak wiadomo, takie auta przedwojenne są fajne, ale jeździć to się nimi nie da.”
A przed wojną to na co dzień autem się nie jeździło?
Przed wojną się jeździło autem młodym. W latach 30 nic z I wojny na drogach nie było, w 1939 r. auto z 1925 to była totalna rzadkość. Widziałem dokumenty wyrejestrowania samochodów z roku 1909 – na złom szły parowe Serpollety, mające pewno z 10 lat wtedy.
@ Buckel – nic dziwnego to były początki motoryzacji, większość rozwiązań nie była sprawdzona, a drogi też były jakie były, po za tym tamten okres przypomina chyba trochę sytuację z komputerami (nie mówię o teraźniejszości, bo to jest już szaleństwo) ale powiedzmy w roku 1995 mało kto używał sprzętu z 1985…chociaż może się mylę
@Piotras – masz rację co do tego porównania, tylko trochę na odwrót. Dziś można używać (w domu, nie profesjonalnie) ośmioletni komputer. W latach 90 wymiana była znacznie szybsza. Mamy więc szczęście, że jeżeli odrzucimy (tfu tfu) prestiż, to możemy jeździć 30-40-letnimi autami jak nowymi.
@nocny – nie, mysle ze raczej nie. Zwlaszcza u nas.
Ford Prefect? Ciekawostka u nas. Nicely inconspicuous.
aa zapomniałem nadmienić, że te skarby to w mojej okolicy – czy wie ktoś gdzie dokładnie to jest?
@ Buckel – myślę, że np. w Polsce było to podyktowane tylko kwestiami ekonomicznymi, tym że kryzys przeorał producentów i odbiorców. Ciekawostka: w 1939r. było w Polsce mniej samochodów niż 10 lat wcześniej.
Swoją drogą, wydaje mi się, że w Stanach – dosyć stabilnym środowisku, samochody z lat 20 trafiały się na ulicach jeszcze przez następne dekady.
@Buckel
Fakt, liczba samochodów spadła. Ale tylko w części przez kryzys. Drugie tyle dołożyły w formie podatków i innych regulacji administracyjnych “najlepsze i wspaniałe” władze II RP. Zresztą mniejsza nawet o wozy osobowe – największym qurestvem w tym biednym kraju było wprost faworyzowanie administracyjne i fiskalne państwowych PKP przy transporcie towarowym i zbiorowym osobowym. Nie dziwią więc te bajania starych trutni o “najlepszej polskiej kolei przed wojną, co to na wsi jak pociąg jechał to ustawiali zegarki” (Hehe – kto wtedy na wsi miał zegarek ) i super zarobkach kolejarzy. Nic dziwnego, skoro pracowali u państwowego monopolisty, którego potencjalna konkurencja była koszona na starcie. A że punktualnie jeżdżono? obłożenie szlaków (może poza magistralą węglową) z dzisiejszego punktu widzenia żadne. Pierwszą klasą (bardzo drogą) jeździły praktycznie tylko jakieś wysoko postawione urzędasy, za które to bilety nie płacili z własnej kieszeni, tylko mieli fundowane z budżetu. Polecam “Człowieka na torze” Andrzeja Munka. Celnie sportretowano tam przedwojennego maszynistę Orzechowskiego (wspaniała rola Kazimierza Opalińskiego), co to “zaczynał jeszcze na kolei warszawsko-wiedeńskiej”. Jego podejście było takie: “nie ważne ile spalę węgla i w ogóle ile to będzie kosztować i trwać, ważne że będę na czas i parowóz będzie czysty”.
Pierwsza fota wymiata. Nie dość że przedwojenny Ford T, to w tle przedwojenne 126p i W123.
@Hooligan – No i git. Ostatnia taka kolej jaka ja spotkalem to kolej francuska. I wiesz co? Z niej sie bardzo wygodnie korzysta. Oczywiscie o ile akurat nie ma strajku. A ze to kosztuje? Ich na to stac. Nasza jest z pewnoscia duzo efektywniejsza, bo w tym przypadku najefektywniejszy jest najczesciej stan Kononowicza (tzn “nie bedzie niczego”).
A uzywanie samochodu przed wojna (USA pominmy) nie bylo ani czyms powszechnym, ani normalnym. Do tego te samochody, jak na nie patrze, wymagaly wybitnie duzo obslugi w przeliczeniu na przejechane kilometry. Ale oczywiscie jak komus samochodem zajmowal sie Jan, to mogl nim jezdzic codziennie. Samochodem, nie Janem. Takze ja rowniez nie planuje zakupu wehikulu przedwojennego.
@Harry Reems
ale są różne miary niepowszechności – jeśli w 1939 roku w Polsce było 40 tysięcy samochodów wszystkich typów to w takiej Francji (populacja liczniejsza wówczas o ok.30-40%) aut było prawie 2,5 miliona. I to nie jestem pewien czy samych osobówek, ale chyba się mylę. Przy ówczesnej jakości najnowocześniejszych francuskich aut (nie tylko BL, ale także Peugeot 402 i wiele innych), jakości ich dróg, jakości paliw i standardzie obsługi jak najbardziej dało się jeździć autem na co dzień
No dobra. Peugeotem 402 (zwlaszcza w kupecie) moglbym jezdzic na codzien. Tzn tak mysle, bo nigdy zadnego nie prowadzilem, wiec skad moge wiedziec.
Oczywiscie pomijajac cala kolejke innych samochodow, ktorymi rowniez chcialbym jezdzic na codzien, czesto bardziej.
“Zadzwonił kiedyś do nas gość, który chciał, żeby “szybko opowiedzieć mu o tym co się psuje w samochodzie X i czy warto to kupić, bo on nie ma czasu czytać tych szmat”, więc wytłumaczyłem mu, że ja nie mam czasu mu opowiadać. (…)”
W przedwojennej Polsce były niesamowicie wysokie podatki od samochodów, co spowodowało spadek ich liczby. Ale faktem jest ich krótkie życie na drodze. W Bielsku przed wojną jeździł pewien pan Turicum z 1912 roku i cała okolica znała go z powodu takiego zabytku (który miał gdzieś 20-25 lat wtedy).