Niedzielna bitwa złomów: Dodge Charger kontra jeszcze lepsza Fura
Szczęść borze!
Ostatnio panuje prawdziwy zalew internetu petycją przeciwko ACTA. Oczywiście ja z zasady nie zajmuję się takimi tematami, ale śmieszy mnie Zbigniew Hołdys, który napisał, że internauci są głupi, bo chcą bezkarnie okradać artystów i on jest za tym prawem. Co niestety dowodzi nieodwracalnych zmian, jakie na skutek spożywania pewnego rodzaju napojów zaszły w mózgu autora najlepszej solówki gitarowej w historii polskiego rocka. A teraz czas na dzisiejszych zawodników.
Lewy narożnik: Dodge Charger Shelby. W dodatku właściciel napisał o nim “Schelby”, co wygląda jakby miał jakieś niemieckie upodobania. Pamiętacie takie epitafium?
Tu spoczywa John Shelby zastrzelony ze strzelby.
Nazywał się naprawdę nie Shelby, lecz Best,
ale “Best” to nie jest rym do “strzelby”
– a “Shelby” jest.
co po angielsku szło tak:
Here lies John Farrell
shot by a double-barrel
his real name was not Farrell, it was Wood
but Wood would not rhyme with “barrel”
so I thought “Farrell” would.
Również Dodge Charger z lat 80. stanowił pewne epitafium – epitafium dla ery przerażających i mocarnych muscle-cars. To, że zdecydowano się przywrócić nazwę Charger dla małego, śmiesznego, 4-cylindrowego coupe typu K-Car, było ostatecznym dowodem, że muscle-cars zniknęły na zawsze i nigdy już nie powrócą. Z tym że muscle-cars były trochę nudne, ponieważ powstawały w epoce, gdy wszystkiego był nadmiar. Można było po prostu wziąć wykurwiście dużą ramę, załadować tam gigantyczny silnik, dać cztery bębny hamulcowe i gotowe. A w latach 80. już liczyły się oszczędności, uniformizacja linii produkcyjnych, wypełnianie luk rynkowych i oczywiście “fuel economy standards”. Stąd taki Charger to prawdziwa ikona lat 80. Szkoda tylko, że ikony są tak absurdalnie drogie.
Prawy narożnik: pamiętam, że znaczki z tego samochodu cieszyły się sporym uznaniem w Polsce i że do tzw. “dobrego tonu” (wespół z pokrowcami w tygrysa) należało posiadanie napisu “FURA” na swoim Fiacie 125p. Seat Fura – to też rodzaj dowodu, tym razem na to, jakim zainteresowaniem w Hiszpanii cieszyły się wszelkie samochody z dwiema parami drzwi. Hiszpanie upięciodrzwiowili by wszystko – jeśli udało im się to ze wspominanym niedawno Seatem 600-800, udało się to też z Fiatem 127 i tak powstał Seat Fura. Nie wiem za bardzo o co chodzi z nazwą “Fura” po hiszpańsku, podobnie jak nie mam pojęcia o co chodzi w reklamie, w której dziewczyna uczy się hiszpańskiego i jej nauczyciel – Hiszpan – uczy ją zdania “soy una chica a quien todos los hombres admiran” – i ona to powtarza, a on robi facepalma. Nie wiem o co chodzi, zaiste, ale wiem, że gdybym kupił takiego Seata Furę, to parę osób zrobiłoby naprawdę niezłego facepalma. A mnie się to podoba, zwłaszcza że troje drzwi w Micrze bywa w pewnych sytuacjach męczące. Me gusta!
Who wins this fight? Quien gana este duelo? Kto wygrywa to starcie?
stawiam na tolka banana i chargera. ale tylko dlatego, ze przypomina mi renówkę. charger, nie tolek.
Ja bym wybrał “Schelbiego”, jest po renowacji ale właściciel zostawił rozpieprzoną kierownicę żeby czasem nikt nie pomyślał, że to nówka z salonu. Poza tym jak to dumnie brzmi “jeżdżę Chargerem”.
Ja to chyba jednak Schelby poproszę. Tylko coś mi ten z ogłoszenia zbyt na zwykłego Chargera wygląda, a nie Shelby.
PS. Fura to po katalońsku łasica, czy jakieś inne takie małe, zwinne i futerkowe.
Wygrałby Szelby bez strzelby, ale sprzedawiec pierdolnął się o jedno zero w cenie. Gustowny mieszek na lewarek, to z napletka bizona, bawołu??? 700 w tym kolorze dla 700 prokuratorów.
ej bez kitu chyba musiałoby mnie posrać, żeby wydać 25 koła na tego schelby’ego…
Chyba tak wygląda wersja Shelby, ale nie wiem jak Schelby… Brakuje mu trochę plastiku, może zgubił przy remoncie.
http://www.carlustblog.com/images/2008/05/22/shelbycharger1.jpg
Charger to raczej zwyklak nie żadne szelbi, które swoją drogą miało 107 koni. Shelby powinno być dwukolorowe, a niebieskiego wg. wiki w 1987 nie robili. No, ale ja mówię o Shelby, może Schelby miało inaczej 😀
Widać nawet po liczniku krótszym niż w maluchu, ze to szybkie auto
Nie mówiąc o tym, że nie ma czegoś takiego jak Dodge Shelby Charger rocznik 1987. To był jedyny rocznik, w którym wersja Shelby była sprzedawana bez nazwy Dodge, po prostu jako Shelby Charger.
Wspanialy ten Charger, jeszcze bym se dupnal Chevy Citation na przyklad. Poprosze.
Hołdysowi to juz niezle odbija. Pamietam ze kiedys obrażał Stado Baranow. O prosze, nawet zachowalem skrin: http://img834.imageshack.us/img834/1249/stadobaranow.jpg
A wygrywa masl kar, z calym szacunkiem dla Fury. Ja bym nim jezdzil
Właściciel Chargera nie ma upodobań niemieckich, a prostu problem z polszczyzną, skoro prosi o kontakt “pszed zakupem”.
Ale i tak bym nim jeździł (Chargerem, nie właścicielem ;-))
Holdys jest samozwanczym guru odnosnie spraw wszelkich. Niemal jak Lech Wałęsa. Tylko ze ten drugi wzbudza u mnie przy tym sympatię.
Kilka miesięcy temu w Esce Rock dwóch prowadzących Poranny WF podało w związku z tym prywatny numer Hołdysa (trochę świństwo, ale było śmiesznie) aby wszyscy mogli odsłuchać debilne nagranie poczty głosowej Pana Zbigniewa, w której to traktował o konieczności umawiania się SMSem na wywiad oraz podawał katalog tematów na które nie wypowiada się i ch. Nagrać się niestety nie można było już po kilku minutach, słuchacze skutecznie zapełnili skrzynkę.
Starcie u mnie wygrywa Fura. Charger jest miły, ale nie lubię debili robiących błędy w kilkuzdaniowym ogłoszeniu. Główny błąd dotyczy ceny i pieprzenia o sztukach w kolorze niebieskim.
Fura! +1 i łapka w górę
Dobrze, że stężenie złomnika jest w obu samochodach silne, bo zabiło smród roztaczający się od wstępu. Hołdysa opinia na jakikolwiek temat jest tyle warta, co nic. Jako muzyka też go nie lubię, o!
Oba sa niebieskie, to chyba Gordini. Ale Charger jest wybrakowany. Powinien mieć z przodu łychę, jak każda ładowarka. A właściciel Seata bał się pewnie napisać jego nazwę, bo tam jest “u” zawsze można zrobić błąd ortograficzny.
Hiszpański język bardzo ciekawy
Wiecie dlaczego we wszystkich hiszpańskojęzycznych krajach Mitsubishi Pajero sprzedawane jest pod nazwą Montero?
Zadaje się, że pajero (czyt. pahero) oznacza w Hiszpanii onanistę, a to średnia nazwa dla auta, czy w ogóle jakiegokolwiek produktu innego niż wibrator;).
@Hooligan: To dość znany fakt. W końcu kto by chciał jeździć Onanistą.
takie “schelby” to jest wstyd dla hameryki – seacik rulezz
Jak dla mnie Czardżer best of the best of the best, za opis i za cenę przefhuj przesadzoną.
Ciekawe czy licytujący skontaktował się ze sprzedającym PSZED zalicytowaniem.
Myślę, że to raczej sprzedający skontaktował się z licytującym pszed zalicytowaniem. Brzmiało to mniej więcej tak “Szwagier, weź no wejdź na alegre i walnij dwajściapieńć patyków za ten mój Schelby. No, to niebieskie paskudztwo, co na podwórku stoi, dokładnie. Podobno w Stanach za tyle chodzom, bedzie trza ludziom pokazać ile to warte.”
Mistrzowskie combo – aż DWA przyspieszające bicie serca fanom motoryzacji słowa (“Charger” i “Shelby”) w nazwie JEDNEGO, nie budzącego absolutnie żadnych pozytywnych emocji samochodu z licznikiem wyskalowanym do 85 mil, czyli circa 136 km/h. Malczan miał do 140 😀
Dla mnie fajniejszy jest samochod, ktory przekracza skale licznika niz taki, ktory ma 200 na liczniku a wyciaga 145
Plus dla fury Fiata za kołpaki typu “mieszałem jogobelle” . No i gość pisze jak byk, że fura nuova, a tego nie można balaget yyy lekcewarzyć, bo jak widać lakier jest nieskazitelny. Jednak serce rwie do menskiej fury z USA, gdyż mam taka starą, napompowanom kurtkę dokładnie w tym kolorze (jak ja ubiorę, to wyglądam jak ludzik Michelin, tylko że niebieski) i może zaspawałbym w nim wrota. Charger to Charger.
WTF z tymi amerykanami że mają prędkościomierze skalowane do 120 czy 140 km/h i to jeszcze w furach z połowy lat 90.
Harry racja ale to i tak jakieś dziwne jest fura 5.7 l V8 ( no np Caddy Brougham, Olds 98 czy inne malaise muscle ) i 85 mph na budziku. Żeby właściciela nie poniosło ponad te dozwolone w 80 latach 55 mph:)
Ciekawe po ile chodzą takie dodże w USA? 500$? I to pewno pod warunkiem że zatankowany do pełna.
A jeśli chodzi o facepalma nauczyciela…to przysłuchaj się.. zdaje się,że dziewczyna na końcu przekręca powtarzane zdanie i mówi,” jestem dziewczyną, która wszystkich usypia”(dormiran) zamiast “którą wszyscy adorują”(admiran)
Z tą reklamą to chodzi, że ona postanowiła że się nauczy języka a jej hiszpan nie ma cierpliwości i zasypia jak ona powtarza.
Wysłuchałem ponownie i ona powtarza bardzo dokładnie. Ale co mówi potem, tego już zrozumieć nie mogę. Hiszpanie nie mają cierpliwości, to prawda. Ci, którzy uczyli mnie, czasem wychodzili z sali ze zdenerwowania.