Złomnik testuje: Range Rover Evoque
Dobry wieczór.
Tak naprawdę cieszę się, że moja strona – lub może blog, czy coś tam innego – czyli złomnik, nie prowadzi zaawansowanej współpracy z żadnym dużym koncernem. Dzięki temu może wprawdzie nie zarabiam na niej jakoś szczególnie (raczej dokładam), ale za to mogę napisać dokładnie to co chcę i nie idę na pasku żadnego producenta samochodów. Chociaż z drugiej strony jestem za każdym razem przezdziwiony krótkowzroczną postawą działów Public Relations polskich importerów samochodów.
Weźmy choćby takie BMW: firma, w której nikt nie pracuje. Nie odbierają telefonów i nie odpisują na maile. Napisałem dwa maile z propozycją zrobienia testu Mini Clubmana na złomniku, czyli stary Mini Clubman Michała z klubu Mini oraz nowy Clubman z BMW. Przedstawiłem złomnik (mam stosowną prezentację w Power Point), pochwaliłem się statystykami odwiedzalności, mogłem nawet zarapować jak Waldemar Kasta
U mnie duża publika, każdy na “lubię to” klika
sprawdź to, jestem królem złomnika
i ani pan Piotr Sielicki ani pani Karolina Socha nie byli uprzejmi odpisać mi choćby “wal się leszczu”. Podobnie firma Nissan, której zaproponowałem zrobienie testu nowej Micry i ukazanie jej jako prostego auta, niedrogiego w utrzymaniu narzędzia do jeżdżenia. Pan Krzysztof Kowalski również nie odpisał mi ani jednym słowem. Jest to wszystko jeszcze bardziej dziwne, dlatego że nie jestem po prostu przypadkowym człowiekiem, który prowadzi sobie jakąś śmieszną stronę. Jeśli czytujecie prasę motoryzacyjną, to również czytacie prawdopodobnie moje produkcje (polecam nowe Classic Auto i WSPANIAŁY poradnik kupującego AE86!).
Innymi słowy, w PR pracują osoby, które nie dostrzegają, że złomnika nie czyta banda świrów kochających rdzę, ale często są to czytelnicy o sporych dochodach, odpowiedzialni za poważne decyzje zakupowe, dla których rdza jest hobby, a nie koniecznością. Gratuluję.
Po tej krótkiej dygresji chciałem już przejść do Range Rovera Evoque. Przyznam, że jest to pojazd jedyny w swoim rodzaju i było dla mnie wielką ciekawostką przejechać się nim choć przez jeden dzień. Po raz pierwszy zostałem przewieziony Evoque podczas Festival of Speed w Goodwood, teraz trzydrzwiowy Evoque trafił w moje ręce na ulicach Warszawy. Z nazwy wynika, że powinienem przejechać się nim po lesistym księżycu Endor.
Przede wszystkim to poraża mnie nadwozie tego auta. Jest niesamowite, nie wiem czy ładne czy brzydkie, bo nie jestem estetą czy tam eseistą, ale tylne okna są tak niskie, że czujesz się jak w hot-rodzie. Wsiadanie do tyłu to niesłychane przeżycie. Przednie fotele składają się, ale potem muszą jeszcze się przesunąć. A przesuwają się elektrycznie. Powolutku. Czaicie taką akcję? Zatrzymuję się na przystanku przy Wisłostradzie, bo muszę wypuścić pasażerów z tyłu. I otwieram drzwi kierowcy, bo od pasażera są słupki im. Bufetowej. I przednie siedzenie przesuwa się. Jedzie. Bzzzzzzzzz. Dziesięć sekund… trzynaście… i wreszcie pasażerowie tylnej kanapy mogą opuścić pojazd, a w tym czasie otwarte na jezdnie długie drzwi kierowcy zostały trzykrotnie urwane przez autobus.
Po drugie poraża mnie liczba funkcji w elektronice. W Evoque wymyślono rzeczy, o których nigdy byś nie pomyślał, że są potrzebne w samochodzie. Na przykład kamery. Kiedyś robiło się auto tak, żeby było z niego widać do przodu i trochę do tyłu, żeby kierowca mógł w miarę widzieć dokąd jedzie, a jak nie widzi, to zawsze może wysiąść i sprawdzić. W Evoque kamer jest chyba z sześć. Z przodu dwie, pod lusterkami dwie, jedna do przodu, jedna do tyłu. Zwłaszcza kamera do przodu jest idealna. Oczywiście dla ludzi, którzy lubią jeździć z zasłoniętą przednią szybą. Podobny system jest w Nissanie Qashqaiu – Around-View Monitor, czyli “jak dodać do auta coś co jest zbyteczne i przekonać klientów, że jest to potrzebne”. Jest też automatyczne parkowanie, dzięki któremu możemy uaktualniać nasz status na Twitterze korzystając z iPada (oczywiście iPada 2, jedynka jest dobra co najwyżej do gry w pingponga), a Evoque sam zaparkuje równolegle. O rozbudowanym audio nie wspomnę… no, może wspomnę, firmuje je Meridian i jeszcze do niedawna myślałem że jest to najlepsze audio jakie zamontowano w samochodzie, ale potem kolega odwiózł mnie do domu aktualną klasą S 250 CDI i tam to dopiero jest audio.
Jadąc do przodu możesz gapić się na Passata w TDI, który jedzie za tobą
Evoque ma np. kubełkowe fotele (w jednej z wersji wyposażeniowych), ale kubełkowe one są tylko z wyglądu, a tak naprawdę są podgrzewane, regulowane elektrycznie i z pamięcią. Bagażnik otwiera się i zamyka elektrycznie. Ekran nawigacji jest dwupłaszczyznowy: kierowca patrzy na nawigację, a pasażer ogląda “Dlaczego ja?”. Ale to jeszcze nie wszystkie gadżety. To nawet nie 1/4 gadżetów w tym samochodzie. I tak oszczędzę Wam opisu wszystkich, opowiem tylko o dwóch które zrobiły na mnie największe wrażenie. Pierwszy, to wybór czegoś co nazywa się “światłem otoczenia”. Wieczorem można podświetlać sobie konsolę środkową i boczki drzwi specjalnymi diodami, dającymi miłe dla oka, miękkie światło nie rozpraszające kierowcy. I można sobie wybrać jeden z pięciu kolorów tego oświetlenia oraz regulować jego natężenie w 6-stopniowej skali. Naprawdę, nie macie tego w swoich autach? To jesteście kiepscy i w ogóle nie liczycie się w gronie tręd seterów (to taka rasa psów). A może macie projektory w lusterkach, które po otwarciu drzwi wyświetlają na jezdni logo Waszego auta? Bo taki gadżet też w Evoque jest. I też nie wiem dlaczego.
Uwielbiam sterowanie głosowe w samochodzie. W Evoque udało mi się głosowo zmusić do współpracy auto z moim telefonem za pomocą Blututa (bo mam taki wynalazek w swojej komórce!), natomiast jeżeli chcemy głosowo wybrać lokalizację w nawigacji, to pani mówi “Choose your country” i zanim zdążymy powiedzieć “Poland”, Evoque mówi “United Kingdom”, a potem płynnie przechodzi do “Choose town”. Żeby sterować głosem czymkolwiek w Evoque, trzeba mieć akcent co najmniej jak John Cleese. W przeciwnym razie powiemy “rejdio”, a pani powie “sunroof is being opened”.
Wszystkie te gadżety mają uzasadniać cenę Evoque, która jest tak absurdalna, że nie mogę przestać się śmiać. Za tego fajnego małego SUV-a z flakami od Forda (silnik + skrzynia to Ford Ecoboost lub diesel PSA) płacimy coś 240 k zł, a z fantami za dopłatą, w które był wyposażony egzemplarz widoczny na zdjęciach, cena wynosi jakieś 280 tys. zł. Ja wiem, że może mam zboczenie na punkcie Toyoty, ale coś mi się wydaje, że za tę kasę miałbym Land Cruisera V8, w którym mógłbym jeszcze wozić Malucha w bagażniku.
Wracając jednak do elektroniki. Widziałem niedawno program, w którym dwie osoby z Polski – jakiś gość i jakaś laska – pojechali do Indii do slumsów, gdzie całe zatrudnienie daje tamtejszej ludności demontaż zużytych urządzeń elektronicznych przywiezionych z USA, Japonii i Europy. Małe dzieci meslem i młotkiem rozbijają stare telefony komórkowe czy inne rzeczy, żeby odzyskać z nich elementy z metalu, wytapiają metal z płytek drukowanych czy odwijają miedziane uzwojenie z silniczków elektrycznych. Brud, smród, ubóstwo, choroby – białaczka, a nawet cholera. Warunki więcej niż tragiczne, ale ta praca pozwala zarobić nawet 30-40 dolarów na miesiąc, dzięki czemu ci ludzie mają jakieś pieniądze. Sądzę, że Evoque skończy dokładnie tak samo. Po kilku latach te elektroniczne gadżety zaczną się psuć. I co z tego, że silnik i skrzynia będą jeszcze w idealnym stanie? Elektronika skaże Evoque’a na złom, a małe hinduskie rączki rozbiją konsolę środkową, żeby wytopić z niej metal i oddać do ponownego przetworzenia. To jeden z powodów, dla których jestem przeciwnikiem konsumpcji takich produktów. I jeden z powodów, dla których żaden wielki koncern motoryzacyjny nie zainteresuje się partnerstwem ze złomnikiem (co najwyżej wytoczy mi proces). Nikt przecież nie lubi, żeby pisano o nim prawdę.
Robur i Evoque, czyli LKW kontra WTF
foto: Robi, Bubu
Cholera, co dzień patrzę na moje Volvo i zastanawiam się, kiedy rdza przestanie być hobby, a stanie się koniecznością.
Tylna kanapa wygląda żenująco, jak pokrowiec z Tesco mający imitować kubełki. W ogóle dziwne auto. Ja w moim też sobie patrzę na Paska TDI, ale moje lusterko może co najwyżej zaparować.
Świetne zdjęcie z Roburem. Jemu się chyba wyświetla logo na drzwiach, poniżej numeru.
Jaki jest właściwie cel istnienia tego pojazdu? Ani to do miasta, bo za duże. Ani to w teren, bo zbyt bulwarowe. Ani to pojazd rodzinny, bo trzydrzwiowe. Ot, kolejny pojazd dla bogatego hipstera?
Oj tak, chciałbym, żeby mi nawet Fiat czy Tata odpowiedziało, jak wyśle im maila z propozycją. Nie próbowałem, ale jestem pewien, że nic pozytywnego mnie w tym zakresie specjalnie nie czeka. Szkoda, bo mając już prawko chciałbym zrobić taki mini test i wrzucić do siebie, zacząć pisać o motoryzacji z praktycznego punktu widzenia. Ech. Koniec pierdzielenia, fajny test, jak każdy inny.
Aż mnie oczy rozbolały od tych zdjęć. Sytuację delikatnie ratuje Robur z ostatniego zdjęcia.
nie jest to też samochód dla ludzi z klaustrofobią. z tyłu widać tyle co z więźniarki. i taki głos w głowie: uciekaj, usiekaj, wybij szybę, uciekaj. niestety nic to nie da, bo przez otwór przeciśnie się tylko kot.
Strasznie mi się podoba, serio. Tylko cena dziwna, w TG jak był test to mówili że top wyposażona wersja 5d kosztuje 43 tys funtów co przy dzisiejszym kursie daje 225 tys. zł. A u nas ceny zaczynają się od 240 tys? No halooo..
Po kiego grzyba prezentacja tego czegos na zlomniku?
Plastik jest plastik jest plastik jest plastik. A drogi plastik jest takze plastik. I 95% tego czegos jest zbyteczne. Reszta to kola, fajera i fotele. Dobranoc.
@D: jak to jaki? żeby ładna pani z telewizora mogła się przejechać po ulicy i zamówić kawę w kubku z zielonym logo. No i oczywiście, żeby indyjskie dzieci mogły potem kupić sobie miskę ryżu raz w tygodniu
A tak wogóle to hipstery nie jeżdżą samochodami bo są zbyt trendy – ostre koło to ich wybór
Po takiego grzyba że dobrze jest prezentować tematy różnorodne (to tłumaczenie poważne), ewentualnie jeżeli ono do Ciebie nie trafia to mam lepsze: bo tak mi się podoba.
Elektryczne odsuwanie fotela pasażera jest nawet w moim SC300 z 97 roku. Mercedesy CL miały ten sam patent.
Wydaje mi się że to auto jest po prostu fanaberią dla ludzi szukajacych miejskiego crossovera klasy premium. Nie ma nic podobnego w tym segmencie, bo BMW czy Audi nigdy nie będzie w takim pułapie. Pewnie sprzeda sie dobrze w takich dzielnicach jak ta w której pracuje, gdzie co druga Trophy wife jeździ L322 albo Sportem, bo to część statusu społecznego.
Mam w rodzinie L322 i jest to świetne auto, dobre w terenie, wygodne, świetnie wykonane a ponad to stylistycznie schludne. Mimo że bardzo lubię Land Cruisery, to ten nowy jest strasznie przekombinowany.
Ja się pytam czemu nie można zrobić w SUVie dużej tylniej szyby? Miałem okazję jeździć KIA Sportage i ta mała szybka z tyłu (i te małe szybki pasażerów z tyłu) wprawiały mnie w zakłopotanie. Nie umiałem tym zaparkować bez wychodzenia i sprawdzania ile mi zostało miejsca. Tu widzę to samo. Mikroskopijna szybka i kamera szerokokątna przekłamująca odległość.
Skąd taki NIEPRAKTYCZNY, GŁUPI TREND ?
Fajnie, że złomnik wrócił do testów Mam nadzieję, że państwo z NISSANa i BMW odpowiedzą pozytywnie i dadzą przetestować swoje autka.
Zabrakło trochę info o osiągach, chociaż te (zbędne) bajery i cena zniechęciły mnie do zakupu.
pozdrawiam
W Volvo C70 MK1 motyw z elektrycznie przesuwanymi fotelami jest taki sam. I pół biedy, że dzieje się to powoli. Weselej było, jak fotel zablokował się w pozycji “maksymalnie wysunięty do przodu, sorry, nawet szpilka nie wejdzie” i popsuł. Na szczęście był to prawy fotel, ale od tego czasu profilaktycznie nigdy, ale to nigdy nie wpuszczam pasażerów od strony kierowcy. Ciekawi mnie też, czy w czasie wypadku funkcjonuje to tak:
Żona: Szybciej, samochód płonie!!! Dzieci są z tyłu, wyciągnij je!
Mąż: Poczekaj kochanie, już, już…
Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz.
Ostatnio pisałem test C klasy coupe. Samochód bardzo średni, ale ktoś jednak wpadł na to, że wszystko w fotelach może być elektryczne, ale przesuwamy ręcznie.
A Evoque… mnie kreci, chciałbym pojeździć i przekonać się na własnej skórze 😛
Ten sam genialny patent z fotelami jest w Volvo C70. To po prostu auto dla ludzi cierpliwych, bądź posiadających parasole.
Ale swirle na lakierze 😀 ten samochód zdecydowanie potrzebuje polerki 😀
@Uapa i z Volvoforum spotykamy się razem z naszymi szwedami na Złomniku… oby to był przypadek, a nie znak 😛
Dobrze piszesz o samochodach i lubię czytać złomnika ale nie lubię czytać narzekania o tym że trzeba dokładać, że człowieka nie doceniają i o poświęceniach dla ludzkości itd itp
albo piszesz:
bo lubisz i traktujesz to jak hobby na które trochę więcej lub trochę mniej trzeba wydać
albo masz:
dalekosiężny plan podboju czytelnictwa motoryzacyjnego i teraz inwestujesz a potem to hoho
w obu przypadkach (jeśli jest jakaś inna wersja to też) daruj sobie takie dygresje
Mam troche inne doświadczenia jeśli chodzi o L322. Wczesne roczniki były trochę awaryjne, nowsze są ok. W 2005 L322 mojego szefa przednie amortyzatory padły przy 100 tyś mil co wydaje mi się normalnym zużyciem. Nie jest to też dużą ceną za komfort jaki daje i możliwości w terenie. W 2007 L322 (4.4l Forda) ktory mamy w domu nie było żadnych problemów, a hamulce trzeba po prostu sprawdzać od czasu do czasu, to auto ma 2.5 tony więc mają co zatrzymywać.
@Bartek, świat jest mały 😛 Ale to rozwiązanie to ewidentny plagiat z C70 😉
@bartek jakie
Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz? przecież po wypadku nie dźiałają już prądy. :Trudno. trzeba będzie sobie zrobić nowe”
Ja w evoque ogladalem “Dlaczego ja” oraz “Pamiatka z wakacj” wiec doskonale rozumiem zlomnika
A może zamiast pisać bezpośrednio do BMW, lepiej udać się do jakiegoś jego salonu i dostać samochód testowy do tej recenzji i móc porozmawiać z człowiekiem twarzą w twarz. Myślę, że reklama “samochód udostępniony przez salon ten i ten tu i tu” to już coś.
Evoque…. Ale bede za pare lat naprawial…. Tak, ładujcie więcej elektroniki do samochodw, prooooooszę!
Bartek, Uapa, reprezentacja volvoforum na złomniku jest znacznie większa z tego co się orientuję 😉
No właśnie, mnie niepokoi, że Złomnik i Volvo tak jakoś blisko, coraz bliżej.
no dobra, bardzo się śmiałem w trakcie lektury, ale jakieś aspekty merytoryczne? poza obśmianiem gadżetów nie ma tu nic :I dużo do myślenia daje fakt, że cośtam na etapie projektowania tego samochodu nadzorowała Victoria beckham, od razu wiadomo skąd tyle bezsensownych gadżetów i do kogo ten samochód jest skierowany. Mimo wszystko i tak uważam go za najciekawszego małego suva, chociaż cena ostro przesadzona, zirka 208 kzł za podstawę to jakiś żart
@Bartek / Uapa: Dodam tylko, ze na złomniku jest też klubvolvo.org.pl – chociażby w postaci mojej skromnej osoby
Ha, w Śródmieściu już jest R na końcu tablicy! W 2012-stym pewnie już wejdą dwuliterowe końcówki tablic. Ależ ten czas zapierdala!
Ale to auto jest paskudne i bezsensowne, ale jakoś tak niemiło bezsensowne. Wolałbym od niego Cinquecento.
no, ba! cienkocienko to pełnoprawny jangtajmer, zoba zajawkę następnego numeru CA.
auto idealne na kaca, przeczytałem i przeszło!
@magi u not like it u not read it!
@ksionrze jak udało wam się zbudować dom na L322? robię takie różne projekty ale nie wiem czy to traktować bardziej jako dom na kółkach czy takie ciekawe rozwiązanie designerskiego wykończenia salonu? nie wiem czy mi się przyda czy nie
@_krrl A kto czyta złomnika dla osiągów i merytorycznych infomracji o nowych autach?
a czemu nie walną literki przed czterema cyferkami tylko dają te idiotyczne dwie literki na końcu?
@rzuraf nie chodzi mi o osiągi i pojemność bagażnika, chcialem tylko potwierdzenia czy Evoque rzeczywiście nakurwia po piasku i błocie i mimo tej całej hipsterskiej otoczki jest pełnoprawnym Land Roverem. Generalnie złomnik wydaje mi się najobiektywniejszym źródłem takiej informacji
notlauf
nie lubisz krytycznych (ale życzliwych) uwag
a oprócz scrolla w myszce w klawiaturze mam skrót Alt+F4
Firma BMW Polska (nie mylić z marką BMW) faktycznie schodzi na psy. W latach 2005-2007 z 8 razy byłem u nich w biurze, żeby załatwić samochód testowy, jakieś gadżety na nagrody w konkursach i pracowali tam wtedy ludzie z którymi dało się rozmawiać i w zasadzie dało się wszystko załatwić.
Ostatnio zaniepokojony pewnymi poczynaniami BMW Polska napisałem do nich maila i… zero jakiejkolwiek reakcji. A wystarczyło napisać “Przyjrzymy się sprawie. Pozdrawiamy.” Napisanie tego trwa jakieś 6 sekund.
Żenada.
magi, nie chcesz, nie podoba się, nie czytaj. Mnie irytują nawet przecinki na stronie Frondy, więc tam nie włażę i nie mam pretensji o treści.
To jest tak: wchodzisz pewnego dnia na złomnik i widzisz coś fajnego. Czytasz i jesteś zadowolony. Wchodzisz na drugi dzień i widzisz, że dałem coś chałowego, co cię w ogóle nie interesuje. Nie czytasz i wychodzisz. Nie ma sensu zamieszczanie treści pt. “daruj sobie takie wpisy bo mi się one nie podobają”. Nikt nie chce ich czytać, tak jak nikt nie chce oglądać treści twojego żołądka.
To auto tworzy jakby nową kategorię, salonowy root, albo coś w tym stylu. Moim zdaniem idealnie pasuje do tematyki tej strony.
To auto jest po prostu koszmarne. Kojarzy mi się z amerykańskim fordem explorerem. Czyżby producenci aut postanowili świadomym i wymagającym europejskim klientom, zacząć wciskać tandetne, plastikowe, wielkie, próbujące wyglądać nowocześnie na siłę auta, rodem z kraju kwitnącego sylikonu ?
Mam nadzieję, że to nie przejdzie.
A mnie się podoba. Nigdy bym go nie kupił (gdybym miał środki), ale jest masywne, ładne, nowoczesne. Pewnie technologicznie przekombinowane, ale bryła fajna. Kojarzy mi się z Hondą HR-V.
Jakieś 9, 10 lat temu pamiętam jak kupowałem Hot Wheels’y, które tak wyglądały. Były śmieszne i poruszały wyobraźnie dzieciaka. Jednakże, jak mam patrzeć na coś takiego poruszającego się po drodze, to podziękuję. Samochód jest dużo ciekawszy stylistycznie niż inne miejskie plastiki z niby napędem na 4 koła, jednakże budzi we mnie podobne emocje co Rodius, stricte negatywne. Oba wozy są oryginalne to fakt, ale oryginalność absolutnie nie jest definitywnym określeniem czegoś pozytywnego.
Już niedługo będą pisać, że złomnik się sprzedał i jest taki mainstream’owy. Nie rozumiem narzekań na temat testów. Sam jestem nastawiony raczej negatywnie do nowych samochodów, ale czytam je bardziej dla barwnych opisów. Oczywiście wolałbym, aby złomnik przetestował Żuka A03, albo Hondę City, ale od czasu do czasu można zaczerpnąć trochę wiedzy na temat nowoczesnych wymysłów.
P.s:Szczególnie podoba mi się jakże piękne/straszne zakończenie.
Ja tak sobie myślę, że ta chińska firma, która produkuje kilkutonowe ciężarówki na trzech kołach, mogłaby być partnerem strategicznym Złomnika.
a) Ciesze sie z testu nowego samochodu na Zlomniku. Wiecej testow samochodow nowych (albo mlodych), ktore urozmaica dyskusje na temat samochodow starych. W koncu zlomnik jest o motoryzacji w ogole, a nie tylko o starociach, prawda?
b) Przepraszam z gory jesli pisanie krytycznych opinii o tekstach zlomnika jest niestosowne i jesli nie powinno sie ich zamieszczac w komentarzach. Tak wnioskuje z reakcji na tekst magi. Jesli moje wnioski sa sluszne, to prosze o usuniecie tego mojego komenta i zostawienie tylko tych pochlebnych. Jednakowoz napisze ze powyzszy tekst, mimo ze sie z nim zgadzam, to nie jest – jak na zlomnika – najwyzszej proby. Przede wszystkim dlatego ze wszystkie zamieszczone w nim wnioski zlomnik moglby rownie dobrze napisac nie ruszajac sie zza biurka, nie dotykajac nawet samochodu. Tak jak zwykle wkurzaja mnie dziennikarze robiacy testy na podstawie fotek i materialow prasowych, udajacy ze samochod naprawde “badali”, tak w tym wypadku mysle ze ten tekst nic nie zyskal na tym, ze zlomnik mial z Ewokiem stycznosc “w realu”. No chyba ze w tym samochodzie po prostu nie ma nic ponad wymienione gadzety, co jest mozliwe.
c) Jak czytam “miejskiego crossovera klasy premium” to taki tekst moglby dla mnie rownie dobrze brzmiec “bla, blablabla, bla, markieting, bla bla” i mialby rownie wiele sensu
ujowe to auto jest, totalnie hipsterskie i w teren tym też nie można pojechac bo się koła ubrudza, po co ktoś wymyślił SUVy, wolałbym UAZa przynajmniej ładny jest.
a) tak
b) są różne sposoby wyrażania dezaprobaty, można zrobić to normalnie, a można napisać “ej gościu, daruj sobie”. Chamstwo będę tępił.
c) tak
To jest autko żon futbolistów – a pan kopacz bierze Audi Q7,żeby go wszyscy widzieli.
A czy dzialy PiaR odpowiedzialne za marki Citroen i Dacia sa lepsze od tych wymienionych wyzej?
Bo ja bym chetnie przeczytal na zlomniku testy Citreona C6 oraz Dacii Logan. Moze byc kombi.
Ja zawsze jak patrzę na test tego typu auta i czytam jego slogany marketingowe, to miałbym ochotę zabrać go na test w teren. I to nie jakiś ostry, tylko taki o jakim te slogany mówią. Jak na razie udało mi się to z dwoma nowymi samochodami – Hiluxem oraz Dacią Duster. Hilux mnie rozczarował, Duster stanowił bardzo poztytwne zaskoczenie.
Ja też zabrałem w teren Hiluxa i Dustera oraz parę innych pojazdów teoretycznie terenowych. Co było najbardziej terenowe? Ford Ranger.
dla mnie ten ewok to freelander w droższej koszulce…bryła praktycznie identyczna, a wiem co się może we freelanderze zepsuć (wszystko) więc skoro w nim jest to wszystko i jeszcze trochę bajerów to czekam co będzie po gwarancji
i pozostaje pytanie czy za droższą koszulkę warto dopłacić sto (100) tysięcy złotych :/
Żeby jeździć w terenie, to trzeba najpierw zmienić buty. Można w klapkach Kubota iść w błoto, albo gnojówkę, ale lepsze będą gumofilce. I tak jest z jazdą w terenie. To tak a propos testów terenówek i moich trzech groszy.
A Duster, oczywiście z napędem 4WD i silnikiem benzynowym (bo nowe diesle są zbyt przeintelektualizowane)co raz bardziej mi się podoba. Takiego 10-letniego bym kupił 😉
Mój Range Rover P38 z 1996r przeżyje na szczęście tego skurwiela po wyżej, bo to jeszcze (może już nie całkiem) prawdziwy LR 4VD do jazdy
w prawdziwym terenie, a nie pod NISKI krawężnik przed kafejką.