Złomnik na VI Praskim Rajdzie Pojazdów Zabytkowych
Różne ludzie mają hobbia, niektórzy lubią palić jointy, inni biegną dziś 137 PGE Warsaw Maratą, a jeszcze inni, w tym np. ja, zamiast pić wódę, lubię jeździć na rajdy nawigacyjne i turystyczne, niezależnie od typu pojazdu. Może być nawet rower „Pelikan”.
Tym razem jednak zamiast roweru „Pelikan” pojechałem na rajd czymś znacznie ciekawszym. Od tygodni prowadziłem rozmowy z firmą Volvo Car Poland, czyli polskim importerem tej marki w sprawie wypożyczenia najciekawszego pojazdu, jakim dysponuje VCP: P1800S z 1966 r. po pełnej renowacji. Ustaliliśmy, że mogę wypożyczyć ten wóz na IV Praski Rajd Pojazdów Zabytkowych, pod warunkiem że ogarnę sobie elektrykę. W Volvo przepalił się nietypowy bezpiecznik, którego nie da się kupić w standardowym sklepie typu Norauto czy na dziale motoryzacyjnym w Lerła Merlę. Bezpiecznik ten odpowiada za kierunkowskazy, światła stopu, wycieraczki i dmuchawę, więc przy wczorajszej deszczowej pogodzie, autem nie dawało się praktycznie bez niego jechać. Na szczęście mam parę znajomych grzybosklepów w mieście stołecznym Warszawie i zaopatrzywszy się w odpowiednie bezpieczniki, w ulewnym deszczu odebrałem przepiękne P1800S w niemal idealnym stanie. Krótka instrukcja obsługi elektrycznego nadbiegu, ostrzeżenie “most śpiewa, ale tak ma być”, i ogień!
Oczywiście zawsze tak mówię i piszę, ale P1800S potwierdziło tylko moje dotychczasowe doświadczenia: jazda 50-letnim samochodem niewiele różni się od jazdy samochodem z lat 90., trzeba tylko mieć więcej wyczucia i umiaru, a z tyłu głowy zapisać sobie, że to jest maszyna, którą trzeba obsługiwać tak jak należy, a nie szarpać, cisnąć i dusić bez sensu. Oczywiście dotyczy to tylko samochodów w dobrym lub idealnym stanie, jak to właśnie Volvo. P1800S mimo dwugaźnikowego silnika nie za bardzo „idzie” z dołu, ale powyżej 3000 obr./min staje się naprawdę dynamiczne. Pewnym problemem jest katastrofalna widoczność do tyłu, tzn. lewe lusterko coś tam pokazuje, prawe jest dla ozdoby, a centralne pokazuje głównie niebo. Ale da się to ogarnąć. Ogólnie przejechałem tego dnia ponad 100 km tym autem i wysiadłem zeń wypoczęty. Naprawdę fantastyczny przykład oldskulowej inżynierii, choć niekoniecznie w moim stylu (wolałbym kombi), ale za to jaki piękny – i to z tą deską rozdzielczą najstarszego typu. Choć sam wóz został już poskładany w Torslanda a nie u Jensena.
Plan był szalony, bowiem na VI Praski Rajd Pojazdów Zabytkowych mieliśmy pojechać w trzy osoby. Początkowo miałem po prostu wziąć Carry i zrobić wesoły autobus, ale koszmarna ulewa i możliwość skorzystania z pięknego Volva odsunęły Carry na boczny tor – z pewnością zobaczycie je podczas Festiwalu Nitów i Korozji, który odbędzie się w październiku.
Trzy osoby w P1800S to już totalny hardkor, zwłaszcza że żadne z nas nie należało do osób mikrego wzrostu, zwłaszcza pilot leżący na tylnej ławce z wykrzywioną głową wyglądał zupełnie nietypowo, ale w końcu po to jedzie się na rajd zabytków, żeby właśnie było całkiem inaczej niż normalnie.
Z aut, które stawiły się na starcie, tradycyjnie najbardziej podobała mi się Tatra 603 (którą zresztą załoga PŻ+KW wygrała cały rajd) oraz oldskulowe Garbusy w liczbie 3, w tym jeden mój ulubiony, spatynowany, w stanie oryginalnym. Niestety nie zrobiłem mu zdjęcia, więc wrzucam innego Garbusa, pani P, też piękny.
O Volvo otrzymałem masę pytań, np. od jak dawna go mam (od godziny), czy go odrestaurowałem (jeśli wymianę bezpiecznika można tak nazwać), ile kosztował (1,60 zł) i takie tam.
Byłem na wszystkich edycjach Rajdu Praskiego, na każdej innym autem, od Malucha, przez Starleta, Pandę I 4×4, aż do pięciolitrowego Pontiaca Grand Prixa. W tym roku Rajd Praski wrócił do formuły, od której się rozpoczął, czyli zamiast itinerera była lista adresów, które trzeba odwiedzić przez dwie godziny. Dodano jednak coś szczególnego – klimat PRL-u, szczególnie dobrze pasujący do starej Pragi. Na ten przykład na starcie dostaliśmy dwie stare stuzłotówki i czekoladę. Niektórzy zaczęli od razu ją jeść. Błąd. Stuzłotówki i czekolada służyły do przekupywania obsługi na punktach kontrolnych, żeby w ogóle zechciała podjąć działania, do których zostali zobowiązani, czyli do wstawiania pieczątek na karcie drogowej. Ponadto po drodze był Pewex, gdzie nie dawało się zapłacić stuzłotówkami, tylko trzeba było pojechać do specjalnego punktu „czendż many”, gdzie cinkciarz w bramie wymieniał stuzłotówki na bony. Wymieniłem obie i jeden bon wydałem w Pewexie, a drugi w punkcie na Stalowej 52, gdzie programowo nieuprzejma obsługa pisała coś na maszynie i nie chciała współpracować, dopóki nie wyjąłem bonu. Był też genialnie pomyślany punkt pod nazwą “Stołeczny Urząd Orientacji Terenowej”, gdzie kol. Lesio miał wstawiać pieczątkę, że załoga dobrze orientuje się w terenie. Ale żeby otrzymać tę pieczątkę, trzeba było przejechać krótki i prosty itinerer wydrukowany na pożółkłej kartce, który prowadził do kolejnego punktu z kolejną pieczątką. Na to nie miałem już czasu. Na szczęście czekolada załatwiła sprawę.
Ogólnie cały pomysł i realizacja były fantastyczne i niezwykle dopracowane. Poprzeczka dla rajdów, nawet niepoważnych, została dość mocno podniesiona, a przy okazji pokazano że jest jeszcze bardzo dużo rzeczy do wymyślenia i zrealizowania nawet w tym temacie, czyli połączenia rajdu pojazdów zabytkowych z grą miejską. Ogólnie taka formuła z samodzielnym obmyślaniem trasy odpowiada mi najbardziej, znacznie bardziej niż podążanie za itinererem.
Na mecie w Śnie Pszczoły
Pewnie właśnie dlatego zajęliśmy 2. miejsce, wyprzedzeni tylko przez sześcioosobową załogę ośmiocylindrowej Tatry.
Gratulacje dla organizatorów (Stado Baranów, PSM Michałów), dla załogi Tatry no i dla moich pilotów, czyli pani J i pana J.
Zwycięska Tatra
Inne ciekawe auta ze startu
Wracamy do domu
Podziękowania dla Inżyniera K. za amulet, który dostałem przed startem oraz także gratulacje za miejsce na pudle.
Zdjęcia od Basisty Za Kierownicą
No i trzeba będzie dobrze pokombinować nad Rajdem Złomnika w 2016 r…
A już całkiem niedługo – łatwy konkurs, w którym będzie można wygrać trzy takie bardzo ciekawe książki w języku language. Watch this space/zegarek ten kosmos!
Jestem dumny i blady, że miałem możliwość wziąć udział i wspomóc. Acz kark boli do teraz.
Za chwilę relacja i u mnie.
Potwierdza się moja teoria, że jeśli gdzieś pojawia się Tatra, to wygrywa wszystko: nieważne czy to miks, czy rajd, czy cokolwiek innego.
Pamiętacie jaki żart złomnik zrobił w prima aprilis? ? A tu teraz prospekty volvo…. może to nie był żart. …just saying…
Uooo, ponad pol ksiazki od redblocku? Przyznali sie do 2.7 PRV? 😀
I dlatego oranżadę z Kryterium Małocickiego wypiłem dopiero po dwóch tygodniach.
Pewnie się okaże, że będzie potrzebna na Rajdzie Złomnika 2016….
P1800 to jedyny model, którego pożądam bardziej od 780 i na który jeszcze bardziej mnie nie stać.
Żółtą tablicę na Volvo przeczytałem jako “WE LOVE”. Przypadek? Nie sądzę…
Tatra 603 to kolejny pojazd któremu Peugeot nie wytoczył procesu o używanie zera w środku.
Przepiękne Volvo. Też mnie nie stać. Też bym chciał. Takie P 1800S mieć… ech…
A ja niedawno znajomym taki o prezent ślubny sprawiłem (mają 2szt. P1800!) https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/hphotos-xta1/t31.0-8/s960x960/11118827_882078961877668_2693612967551515243_o.jpg
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/hphotos-xtp1/v/t1.0-9/11870848_882078868544344_8745841021387429505_n.jpg?oh=ae98a41fccfc67ba9035b2a9f0e5b8c8&oe=5692B3FE
P1800S mimo dwugaźnikowego silnika nie za bardzo „idzie” z dołu, ale powyżej 3000 obr./min staje się naprawdę dynamiczne.
A może właśnie dlatego? (dodałbym jeszcze pytanie, jaki wałek tam włożyli).
Ten brak mocy do 3 k rpm to najpewniej powiazany z brakiem oleju w gaznikach
fajny rajd, predzej tez po adresach trafil bym niz po jakis initierach, w ktorych na pewno bym sie pogubil.. dla mnie najpiekniejszy ten Ford A
Wszystkiego najlpszego z okazji imienin Zlomniku 😉 nie to zebym pamietal, bo nawet nie pamietam kiedy sa moje, mowili w Jedynce po wiadomosciach wlasnie 😉
@Dżeku – zdjęcia robiłem ja, a jeśli pijesz do fotki Tatry, to była robiona z dalejka, na szybko i przez tylną szybę (siedziałem/półleżałem zwinięty w chińskie 8 z tyłu Volva, akurat widziałem jak Tatra jedzie ze 20 metrów dalej i pstrykłem z automatu). Nie jestem fotografem, wybacz – nie umiem w sekundę złapać ostrości przez szkło tam, gdzie być powinna.
@łoboże – coś tam nakręciłem telefonem m-ki Hujwuj, ale nie za bardzo się nadaje.
[…] na innych stronach: Złomnik Basista za kierownicą Classic Wheels / Mercedes Benz W124 Coupe TVN […]
ło, lało. a ja deszczu od maja nie widziałem… wózek zacny… wczoraj pełno takich podobnych na żółtych blachach w okolicy koźmina wielkopolskiego widziałem, pewnie też jakiś spot był. No i plus za brak videorelacji.
Prześliczne Volvo i cudna Tatra. Tej Tatry to mi chyba bardziej szkoda niż Saaba :(.
@nocman: Olej w gaźnikach jest. Niedawno były też ustawiane. Samochód ze względów pragmatycznych ma obecnie elektroniczny, nieoryginalny zapłon. To jest sprawca stosunkowo słabego dołu. Miałem okazję jeździć jednogaźnikowym PV544 z silnikiem B18 (75 KM). Tam dół też nie jest szałowy. Co najbardziej zaskakuje to fakt, że te stare volvowskie silniki najchętniej pracują od 2500 obr./min. w górę. Kto ma nawyki z Diesla, długo nie może się przywyczaić.
Znaczy… trzeba mieć nawyki z poloneza Borewicza, on też jechał od 3k rpm 😀
Dziwne. Ponad 10 lat jeździłem v142 silnik B20A + LPG i jakoś nie przypominam sobie piłowania powyżej 3tys.obr. Raczej pamiętam go jako przyjemny silnik wolnoobrotowy. Po przesiadce na f125p 1300 właśnie wkurzała mnie konieczność ciągnięcia do wyższych obrotów aby sprawnie przyspieszyć.
cooger: abo z Tavrii, ona tez ponizej nie szla wcale, a potem wstepowal w nia szatan
tata: moze wlasnie dla tego ze na LPG. na gazie silnik ma czesto znacznie inna charakterystyke niz na benzynie (na gazie jest bardziej wyrownana)
To jest najpiękniejsze volvo ever made. “volvo Świetego”. model 1800ES należy już do zupełnej rzadkości. zawsze chciałem sie nim przejechać, ale jeszcze mi nie było dane.Zazdroszczę, ale gratuluje pudła 😉 niemniej jednak można było zamieścić ogłoszenie np. w bajaderce, że taka impreza będzie. generalnie boli mnie brak informacji o imprezie przed imprezą..
Benny – w takim razie jednak zagazuję 360tkę, bo ten B200F do 2500obr/min. to się strasznie ślimaczy….
ja tylko powiedzialem ze sie wyrownuje, ale to nie znaczy ze na dole jest lepiej (choc wydaje mi sie ze troszke lepiej), tylko bardziej ze na gorze jest gorzej ;p ale ogolnie plynniej przyspiesza na gazie
O nie! Z. Łomnik spełnia sobie MOJE marzenia! heehe;) Ale widzę, ża mało kto nie marzył o tym pojeździe. Ja się o nim dowiedziałem standardowo – za komuny, mając chyba 8 lat obejrzałem w TV jeden odcinek ‘Saint’a z Templarem (Roger Moore) hehe to pewnie główna historia kojarzona z tym samochodem. Poza tym był też chyba w encyklopedii PWN, tej żółtej komunistycznej, 4 tomowej hehe.
A z kolei w tym samym okresie Tatra 603 stała mi pod oknem przez parę lat bo jakiś sąsiad reżimowiec miał taką, co prawda rzadko jeździła;). A to jej przednie potrójne ‘oko’ śniło mi się po nocach – to było coś w stylu scen z ‘Lemony Snicket’s A Series of Unfortunate Events’ gdzie występuje, z tym, że ja to miałem duużo wcześniej heheh. No i ten dźwięk odpalającego An-2 wydobywający się z tyłu ehhh i jak człowiek po tym wszystkim ma być grzecznym konsumentem współczesnej motoryzacji?;)hyhy
I jeszcze przy okazji wspomnę że Zaporożec miał podobnie – widlak z tyłu chłodzony powietrzem, stąd emisję dźwięku miał podobną… kiedyś sobie sprawię do dojazdów do pracy;)
Volvo piękne, w PRL jeździł takim Zbigniew Cybulski – zawsze zastanawiało mnie jak on je serwisował, chociaż z drugiej strony wówczas nie był potrzebny komputer do diagnostyki, wystarczyły sprawne ręce i części.
@bogdan, inni zresztą też
Wczoraj w telewizji widziałem krótką relację z rajdu. Zgadnijcie, kogo pewna telewizja musiała akurat poprosić o wypowiedź… Otóż wizytówką imprezy został Gargamel z matką w Wartburgini. Gorzej być nie mogło chyba… I ten tekst w stylu “nic przy nim nie robię, deszcz go umyje, śnieg (coś tam, coś tam)…” Powiem, jak w pewnej parodii reklamy: “Paaanie, a idź Pan w ch…”
Gargamel większa gwiazda od Notlaufa!? Jaaacię.
@Jerzy: A co w maksymalnie kilkuletnim, ekstremalnie niezawodnym P1800 chciałbyś “serwisować”? To auto produkowali jeszcze kilka latek po tym jak ZC nie ucelował w wagon.
Czy Zbigniew Cybulski to czasem nie miał Amazona ?
Mam takie p1800E do sprzedania, tylko na wtrysku i do roboty. Kto chce?
To nie tablica ogłoszeń. Tak retorycznie pytałem, wystawię na allegro to zobaczysz.
A ja się zastanawiałem skąd tyle fajnych starych aut na Targówku się kręci po bocznych uliczkach
“Robiłem zdjęcia z daleka, na szybko, przez tylną szybę, półleżący, zwinięty w chińskie 8, nie jestem fotografem, nie umiem w sekundę złapać ostrości przez szkło tam, gdzie być powinna, mój telefon się nie za bardzo do tego się nadaje. A tak w ogóle to zapomniałem karty pamięci z gatunku tych, które czy puste czy pełne nadal maja te samą objętość” – Basem po asfalcie.