Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw 2015 – relacja
Do rozpoczęcia sezonu wszyscy zawsze przykładają się bardziej niż do zakończenia, no bo wiadomo, że trzeba pokazać nowe projekty, trzeba czymś zaskoczyć w roku 2015, wytargać z garażu żelastwo nad którym pracowało się całą zimę, zaniedbując rodzinę i życie towarzyskie oraz wydając na nie wszelkie oszczędności. Dlatego rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw jest tak ważnym wydarzeniem.
Tym razem pogoda dopisała organizatorom: od rana świeciło piękne słońce. Skłoniło mnie to również i do wyciągnięcia mojego żelastwa, nad którym w zimie nie pracowałem, bo nie było nad czym. Czyli oczywiście Starleta. Jak zwykle, zapalił i dojechał na miejsce bez żadnych fochów. Trochę mnie to czasem mierzi, czy ja przypadkiem nie idę na łatwiznę, zaliczając wszystkie wydarzenia związane z oldtimerami kanciastym autem z lat 80., które po prostu się nie psuje? Gdzie ta cała automobilowa przygoda?
Automobilowa przygoda zaczęła się już na długo przed Stadionem Narodowym, gdzie odbywało się tegoroczne rozpoczęcie sezonu. Po drodze minąłem zepsutego Fiata 125p, nad którym biedziło się dwóch młodych ludzi oraz wyprzedziłem majestatycznie sunącego Mikrusa. To dobrze, że impreza wróciła w tę lokalizację z nieudanego, zeszłorocznego mega-spotu w Akademii Obrony Narodowej, gdzie wszyscy stanęli w gigantycznym korku. Parking przed Stadionem jest naprawdę ogromny i zmieści wszystkich, ale już przed 12.00 trudno było tam dojechać – kolejka aut stojących wzdłuż nasypu kolejowego, składająca się niemal z samych young- i oldtimerów wyglądała zaiste imponująco. Stanąłem sobie trochę gdzieś z boku, żeby łatwiej było wyjechać – a poza tym mojego Starleta wszyscy już znają, nic się w nim nie zmieniło, nie dołożyłem gleby i gęstego felunku, nie ma “stance”… jest, jaki był.
Jak zwykle, na tym mega-spocie dominowały samochody produkcji polskiej, tzn. rozliczne Maluchy, Polskie Fiaty 125p, Polonezy. Pojawia się jednak coraz więcej Żuków, Nys, a był nawet jeden brązowy Tarpan, który wyróżniał się tym, że miał wszystkie literki na klapie przedniej i żadnej nie brakowało. Prym wiodą oczywiście auta w idealnym stanie wizualnym, dopasione tzw. gadżetami z epoki – na szczęście mija już trend przesadzania z liczbą gadżetów i nie spotkałem już pojazdów, z których PRL wylewał się wiadrami oraz reprezentowały 120% fabrycznego oryginału. Było za to mnóstwo naklejek, w tym stikerbomby, a także zupełnie nowy trend – repliki czarnych tablic rejestracyjnych, zarówno trzy- jak i dwuliterowych. Szkoda tylko że właściciele niektórych aut naoglądali się za dużo filmu “Bogowie” i przyklepywali dwuliterówki na auta wyprodukowane po 1979 r. Lekki fopa, bym powiedział.
Oczywiście mnie najbardziej interesowały auta zagraniczne, bo te polskie darzę chłodnymi uczuciami, choć muszę odnotować pojawienie się m.in. Fiata 125p z najwęższym typem wlotu na słupku, idealnego groszkowego Bisa (nawet nie wiedziałem że był taki kolor do Bisa) oraz długo oczekiwanego Malucha w wersji Black, który – jak się okazuje – po zmianie właściciela gdzieś w 2010 r. został poddany licznym zabiegom detailingowym i po raz pierwszy ujrzał od lat światło dzienne właśnie na dzisiejszym rozpoczęciu sezonu. Wśród pojazdów zagranicznych jak zwykle nie brakowało tych nowszych, czyli BMW E30, a nawet E36 czy E34, pojawiły się też oczywiście zglebione i zdłubane Passaty B3 i B4 – dla mnie żaden z wymienionych tu samochodów nie jest youngtimerem i długo jeszcze nie będzie. Przyjechały straszne ilości Baleronów (ziew), Golfów II, był nawet… Nissan Almera. Może i taka Almera w wersji GTI, jak się nad tym dłużej zastanowić, to jest lepszy youngtimer niż kolejny cygański baleron w pięciocylindrowym klekocie. Moją uwagę zwróciło ładnie utrzymane Maruti Suzuki 800: te samochody albo dogorywają, albo leżą na złomie, albo są jeszcze w rękach pierwszych grzybowłaścicieli, ale praktycznie nie zdarzają się ludzie, którzy z własnej woli ratowaliby Maruti Suzuki.
Trochę zabrakło mi aut naprawdę starych, no ale pewnie to nie miejsce dla nich. Sytuację ratował Tatraplan, Fiat 600, kilka bardzo zabytkowych Saabów (w tym dwusuwy) oraz Grand Jaguar, a także, prawdziwa perła na torcie – biały Mercedes W100. To naprawdę niezwykły, imponujący samochód, wobec którego trudno przejść obojętnie, nawet jeśli nie kochasz youngtimerów ani klasyków. Robi wrażenie większe niż niejeden Rolls-Royce.
Nie sposób było przejść i obejść wzdłuż wszystkich samochodów, ponieważ cechą charakterystyczną takich spotów jest duża płynność: mój czas był jak zwykle limitowany, a samochody cały czas wjeżdżały i wyjeżdżały. Ja momentami zamiast oglądać samochody, próbowałem skupić się na rozmowie z trzema osobami naraz, bo nieustająco ktoś miał jakąś sprawę i chciał zagadać – no jest to dobra okazja, ale nie da się mieć aż tak podzielnej uwagi, więc jeśli kogoś pominąłem albo poczuł się zlekceważony, to przepraszam. Szkoda, że na burgera z foodtrucka trzeba było czekać 20 minut, jednak przynajmniej był całkiem smaczny. Były też stoiska z naklejkami, prospektami oraz inną niż burgery gastronomią – trzeba przyznać, że foodtrucki robią świetny biznes na takich imprezach, bo ludzie ustawiają się do nich w kolejce tak, jakby specjalnie cały ranek nic nie jedli, tylko czekali na możliwość wystania się w kolejce po kawał buły z mięsem za dwie dychy. No można, ja na ten przykład też jestem takim jeleniem, ale po prostu obiecałem dziecku no i oboje cierpliwie przestępowaliśmy z nogi na nogę. Burgera zjedliśmy zresztą u znajomego w Żuku, burger w Żuku smakuje dwa razy lepiej.
Przepraszam, że zrobiłem tylko jedno zdjęcie, ale byłem z córką i po prostu nie miałem jak fotografować. Nawet mały korek, w który wpadłem przy wyjeździe, nie zepsuł nam świetnych humorów. Jak zwykle, polecam imprezy Youngtimer Warsaw, które może nie mają stałego planu i są po prostu spotkaniami towarzyskimi, ale chyba w tym właśnie leży ich siła – że można się wyczilować.
Okazało się że kolega konfabulował trochę z tą bijatyką. Nikt nikomu mordy nie obił, po prostu fani samochodów polskich zwymyślali fanów samochodów niemieckich, oskarżając się nawzajem o zdradę ideałów, ale na tym się skończyło. Z pozdrowieniami, reporter Zbigniew Łomnik.
O kurde Chuck Norris. Napisał sprawozdanie z imprezy która się jeszcze nie odbyła
Złomnik jak “Rzepa”, gdzie wydanie sobotnie wychodzi w piątek 😉
Nie jestem na bierząco dlatego dobrze że Seven napisał, że to się jeszcze nie odbyło bo bym uwierzył.
Zdjęcie to mogła by być fotografia jakiegoś przypadkowego osiedlowego parkingu z 2002 – same youngtimery i hipstery.
Jako zawodowiec masz zgłębione aktualne kanony dziennikarstwa. 😀
Choć wyczuwam też zamierzoną analogię z relacjami z lądowania tupolewa 5 lat temu… Taki sposób na uczczenie rocznicy bez korkowania miasta? 😉
No, jeśli skutki bijatyki nie są zmyślone, to naprawdę musiało być grubo.
Ostatni raz bijatykę na ulicy widziałem w Łodzi na skrzyżowaniu pod Galerią Łódzką. Kierowca astry F bił się z pieszym. Nie wiem, o co poszło, ale było wesoło, bo jeden to był chudy z kozią bródką i w skórzanej katanie, a drugi to łysy, lekko otyły typ w okularach. Bijatyka była jakby w zwolnionym tempie, bo obaj kondycyjnie byli do niczego. Ale raz nawet się przewrócili Obok stały dwie babcie w beretach i siatami typu boss, i kibicowały. Ruch wkoło się zatrzymał, bo wszyscy chcieli to obejrzeć do końca.
Co roku jest tak samo, więc nie ma na co czekać – a w dziennikarstwie wiadomo, kto pierwszy ten lepszy. Najwyżej się coś tam wyedytuje, gdyby deszcz spadł, aboco…
Wyciekły wpisy na cały 2015! Złomnikleaks!
A na otwarcie wybieramy się całą bandą czworga, tyle że rowerami.
Zaczalem sprawdzac czy mi sie godziny nie pomylily i dni hahah
To jest właśnie ten unikalny kontent dzięki któremu złomnik przyciąga. Jak to jest, że wydawało by się, że znamy autora jak własną rodzinę a i tak ciągle potrafi zaskoczyć?
No i z głowy-wiem jak będzie, więc nie muszę jechać pół Polski:)
Od razu wiadomo, że ściema. Tarpan który nie tylko ma wszystkie literki, ale jednocześnie żadnej nie brakuje – to twór mityczny, czyli nie tarpan, a co najmniej pegaz, albo jednorożec
swoją drogą :zrobić taki fleszmob, w realu na tego typu imprezie , bijatyka zatacza coraz większe kręgi a gapie są zaczepiani pytaniem “Czym przyjechałeś?”
zadawanym intonacją “za kim jesteś/komu kibicujesz?”
Uwielbiam Balerony,Panie Zlomnik,czy ja mam szanse naklejke wreszcie dostac??(nie na balerona)??
Oczywiście że jaktajmer powinien być awaryjny bo co to za klasyk dla konesera jedyny taki zobacz który by się nie psuł?
To się nazywa PO-stęp. Stare cuchnące, nieekologiczne, nie beSpieczne i nieprestiżowe graty zostały wyparte przez błyszczące nowe multiinterfejsowe auta.
Tak więc gdyby jaktajmer się nie psuł… Byłoby to samo przez się zaprzeczeniem postępu, zostalibyśmy wprowadzeni w błędne przekonanie że producenci samochodów nie robią jednak wszystkiego dla naszego dobra i beSpieczeństfa. To tak jakby się dowiedzieć że Mikołaj naprawdę nie istnieje. Cały świat zrujnowany.
Zaraz, zaraz… Mikołaj istnieje. W reklamach Coca-Coli
O dłuższego czasu nie komentowałem, ale dzisiaj nie wytrzymałem ze względu na pewną nieścisłość. Pr twierdzi, że widział typa w skórzanej katanie. Panie “pr” katany są z DŻINSU zapamiętaj Pan to sobie. Amen.
Nie zgadzam się, w moim rodzinnym Wrocławiu kataną określało się kurtkę w młodzieżowym stylu, niekoniecznie dżinsową (tfu). Chociaż bywały wyjątki:
– Ej, ale masz zajebistą katanę!
– To flejers, przygłupie.
Bardzo się obawiam o zdrowie psychiczne zlomnika . Wcześniej myślał ze będzie prowadził PR pewnej prestiżowej marki a teraz był juz na imprezie która ma się dopiero odbyć . Jakby co mam namiar na dobrego psychiatrię ( razem chodziliśmy do szkoły )
Jak mam 1 malucha i 2 Ople Rekordy, to jestem bardziej fanem samochodów niemieckich czy polskich?
No i sytuację komplikuje fakt, że daily driver to Espace, a żona jeździ Passerati B5…
Redakcjo, co robić?
Od razu się zorientowałem, że to kit i szpachla. Wąski na słupku to jest wylot. Jakby tam Zbigniew był to by widział.
Mam takie pytanie do fanów złomnika.
W piosence Grażyny Łobaszewskiej “Autostrada do nieba” z 1984 padają słowa:
“śmieję się, spuszczam dach
gonią mnie peugeoty dwa”
Jakie peżoty występowały w PRL w latach 80-tych, żeby mogły gonić panią Grażynę wtedy ?
@KIEROWCA: czy tak wygląda poczucie humoru? bo jeśli tak, to cieszę się że go nie mam
Mam komplet literek to Tarpana 😀
Chyba wystawię na allegro po 50zł szt, dla konesera.
przeczytałem przed chwilą relację z imprezy i gdyby nie pierwsze komentarze i data przy nich, to pomyślałbym że to relacja z imprezy. Zaskakująco celny jest ten opis imprezy jak dla mnie. Nawet zdjęcie z grubsza pasuje. Może nie ma w nim zbyt wielu konkretów, ale widać tu znajomość tematu i klimatu. Ja byłem dziś swoim czerwonym E30 cabrio”szeroka lampa” może ktoś kojarzy, ale starleta nie widziałem.
gdyby nie komentarze to bym sie nie domyslil ze to sciema tak wiec jest to sciema profesjonalna
a jak narzekasz ze Starlet sie wcale nie psuje to przeciez masz Carry 😉 a noz bys sie zaprzyjaznil z ekipa DFa i pozyczyl zapasowy plywak ktory jakos by sie dopasowalo do gaznika carry 😉
“Alfa na zlocie BMW? Szpieg! :>”
Jaki tam szpieg? Nie zdążyli jej jeszcze naprawić od poprzedniego roku i tak stoi 😉
@piotrek, z tego co wiem używano w Polsce Peugeoty 504 i 505 choćby przez instytucje państwowe (zresztą, jak wiadomo wtedy prawie wszystko było państwowe 😉 ), tak więc po jakimś czasie te samochody mogły trafiać do użytkowników “indywidualnych”. No i byli też ludzie którzy na własną rękę sprowadzali zachodnie samochody
http://www.imcdb.org/yourcomments.php?formovie=100999
http://prl-mot.bloog.pl/id,331802929,title,Auta-zachodnie-w-PRL,index.html?smoybbtticaid=614abf
Zresztą, ten drugi link jest o tyle ciekawy, że według niego choć można było w Polsce w miarę łatwo kupić Forda Taunusa, Granadę, Sierrę i Scorpio (oczywiście, posiadając dolary), to już nie dało się tak łatwo kupić Peugeota 505 i 604, choć przecież te samochody to był właśnie poziom Taunusa czy Granady (no dobra, 505 może bardziej podchodził pod samochód klasy wyższej średniej od Taunusa, ale jednocześnie 505 na pewno nie był wyżej pozycjonowany od Granady, a jakoś Granadę oficjalnie sprowadzano)
No i jeszcze jest Casalini Sulki (a propos bezawaryjnego Starleta)
I zdjęcie z youngtimer-a, ale chyba z zakończenia sezonu 2014!
SMKA, nie przyrównywałbym Forda do Peugeota – to obraza dla francuskiego auta. Prestiżowe modele 403, 404, 504 i 505 były cenione za komfort, trwałość konstrukcji i silników. W PRL obok Humberów , MB, DS samochody Peugeot były używane w instytucjach państwowych, PHZ, placówkach dyplomatycznych oraz przez tzw. “elitę” . Można było je również nabyć w Pekao za dewizy o równowartości mieszkania 3 pokojowego. W latach 70. i 80. w okresie problemów paliwowych modele Peugeota z silnikami Diesla były nieocenione. Dlatego porównanie tamtych modeli Peugeota z samochodami FORD czy FIAT jest nie na miejscu.
Ło, tożto były FORDy z 2.1 D i 2.5 D z Indenorami pod masakrą, czyli tymi samymi co Peugeoty, a nawet Wołgi. Mówiło się, że Granady to miały silnik z Peugeota, ale nic podobnego. I te i te miały silnik z motopompy i traktora. Indenory to poważny temat na wpis. One paliły OSIEM litrów na STO wtedy i nie klekotały jak MB.
A czemu w konkursie nie można już komentować? Bo niektórzy (wilki) by chcieli Selektol w metalowej puszce z Rafinerii Jedlicze? Albo olej z logo CPN w plastikowej litrowej butelce, z której na wsi robiło się po rozcięciu rodzaj jakby kwiatka ;-)?
@piotrek:
Znajomy, rolnik spod Krakowa, miał w okresie PRL-u Peugeota 404 koloru czarnego, z włącznikiem miast stacyjki. Wcześniej wóz służył smutnym panom do interwencji, stąd zmiana systemu odpalania. Taki start-stop w wersji PRL, dowód na to, że czerwoni byli ekologiczni (a zapewne i vice versa 😉 ).
Swoją drogą, człek miał w ciągu życia sporo ciekawych maszyn, m.in. wspomnianą Granadę, Puga 505 w wersji Turbo S, Wołgę 24-kę… mieszczuchy najczęściej popierniczały wyrobami ludowymi krajowymi, a tu na wsi taki urodzaj.
@łoboże, nazwa FSO 1500 jest błędna. Poprawna to FSO 125p.
A jakie to “ideały” mogą reprezentować samochody polskie? 😀
No i prawdziwie polski przemysł w polskich rękach, oczywiście.
@andziasss, zawsze byłem przekonany że Indenor to firma zależna od Peugeota, wręcz oddział Peugeota zajmujący się Dieslami, tak więc byłem przekonany że jak najbardziej można mówić że Granada miała Diesla Peugeota
a taki widok dzis na niepodleglosci w lublinie zobaczylem kolo 9 rano:
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Date=20150413&Category=LUBLIN&ArtNo=150419857
(zdjecia nie moje, niestety nie jechalem sam zeby sie zatrzymac i czegos dowiedziec, Zukowi ponoc zajechala droga taxowka, ktora tez stala rozwalona)
szkoda Zuczka
Może i zależna (pytanie czy od zawsze?) ale silniki Indenor znosiły eksploatacje na kutrach morskich w motopompach, maszynach wszelkich oraz traktorach, żeby było śmieszniej, marki Renault. Samochody Simca i Citroen to jakby naturalna kolej rzeczy, bo jakoś blisko, ale na przykład Opel-Blitz-Bedford? Podobno w Willysach-Jeepach, Volvo i Toyotach też montowano Indenory. Wszędzie je motowano gdzie się dało. Nawet w Granadzie się dało. Czy jakoś tak.
Tak, ze tego… wiesz niby VM jest/było też zależne od Fiata, ale nikt nie mówi że silniki Fiata montowało się w Cherooke… czekaj… kurde… szachmat.
@hary na spocie byłem tylko przez godzinę i dnia następnego doszły mnie wieści, że na terenie było E30 cabrio, czerwone, z pakietem AC Schnitzera. To Twoje?