Najbardziej i najmniej sfrustrowani nabywcy samochodów
Tego tematu nie mogę przedstawić nigdzie poza złomnikiem, ponieważ nie opiera się na żadnych konkretnych danych statystycznych, nie zebrałem grupy docelowej, nie znam metodyki badań, a moja ruda kuzynka nie zrobiła z tego wykresu słupkowo-kołowego. Wszystko co tu napiszę, wynika z moich własnych doświadczeń. Z tego, że znam bardzo dużo osób, które kupiły sobie samochód i mi o tym opowiedziały, z tego że pytam każdego jak mu się sprawuje jego wóz, a co ciekawsze opinie sobie zapisuję. Na tej podstawie stworzyłem coś w rodzaju uproszczonego rankingu zadowolenia lub frustracji z zakupu z podziałem na marki lub grupy marek. Co ciekawe, moje doświadczenia w dużej części nie pokrywają się z tym, co się powszechnie uważa lub z tym co można wyczytać na forach internetowych. Fora są opanowane przez dłubaczy-jebaczy, którzy przerzucają się uwagami typu “podłącz techa pod INPę i sprawdź w etce co oznacza P00023, a potem wykręć obudowę EGR i wyczyść ją płynem do mycia kominków” – czego przeciętny użytkownik nie ma najmniejszej szansy zrobić, ponieważ nie wie, gdzie otwiera się maskę silnika.
Na ten przykład, zanim przejdę do samochodów – gdyby człowiek czytał tylko internet, to by uznał, że iPhone to najgorszy telefon na świecie. Jest niepraktyczny, niekompatybilny z niczym, a poza tym się gnie jak blacha w Tico. Nieprawda – nie znam osoby niezadowolonej z iPhone’a, a znam mnóstwo osób wyklinających Samsunga z androidem. I ci zadowoleni z Apple wcale nie są fanboje tej firmy, tylko normalni ludzie, którzy nie mają pojęcia kim był Stiw Dżobs ani gdzie leży Cupertino. Po prostu dzwonią i wysyłają smsy – do czego oczywiście smartfon im nie jest potrzebny, ale i tak chwalą sobie pogryzione japko.
Ja dwukrotnie byłem sfrustrowanym nabywcą/użytkownikiem samochodu. Moją frustrację wywołał Ford Mondeo mk1 1.8 TD oraz Seat Ibiza 6K2 1.9 TDI. Oba te auta były bowiem droższe od średniej wartości pojazdu‚ który kupowałem a psuły się tak samo‚ lub nawet gorzej. Stąd moje niezadowolenie.
A teraz już wpis właściwy, czyli cztery grupy sfrustrowanych lub zadowolonych nabywców. Odnoszę się do samochodów w miarę świeżych, albo też zupełnie nowych – nie liczę ludzi, którzy kupili sobie graty za 2000 zł, bo to zupełnie inna grupa, zupełnie inny poziom oczekiwań. Mówię o autach, które kosztują więcej, a nawet dużo więcej, niż średnia krajowa w Polsce.
NUMER JEDEN: NIESFRUSTROWANI I ZADOWOLENI.
Przeważnie kupili Dacię lub Fiata. Na przekór wszystkim, na przekór wujkowi Januszowi, który UWAŻA, PROSZĘ CIEBIE, TYLKO AUDI i ósmy raz zmienia przednie wahacze w swoim B6. Są zadowoleni, bo zapłacili mało i dostali produkt średniojakościowy. Czyli summa summarum są na plus. Nie znam nieszczęśliwego użytkownika Dacii. To prawda, jęczą czasem że blacha niezbyt dobrze zabezpieczona, że skrzynia biegów słaba, ale zasadniczo przeważa taka opinia “kurde, ten sprzęt jeździ i jeździ, no, hehe, ja myślałem że to się rozsypie, jak to kupowałem – no, nie byłem za bardzo przekonany, ale żelazo ciśnie na co dzień i ani myśli przestać”. Dla takich osób jest tylko ważne to, że pojazd przemieszcza się o własnych siłach i nie rozpada się z byle powodu. Reszta guzik ich obchodzi.
W przypadku Fiata schemat jest inny: kupili Fiata przeważnie wbrew obiegowym opiniom o jakości tej marki, ale nie dlatego, że chcieli zrobić wujkowi Januszowi na złość, ale dlatego, że do tej pory mieli dobre doświadczenia z Fiatem. Jest to o tyle różnica w stosunku do Dacii, że nie ma osób, które byłyby zadowolone z rumuńskich Dacii z okresu przed 2004 r. typu SuperNova czy Solenza czy nie daj panie borze 1410. Ale nie brakuje ludzi, którzy mieli Fiata i się z tego cieszyli – mieli np. Malucha, potem Uno, potem Punto II, i to jest grupa, którą można teraz zagospodarować Fiatem 500X. Sporo osób kupiło Bravo, bo po prostu dobrze wyglądało i miało niezłą cenę – nie znam osoby, która kurwiłaby na Bravo czy nawet na Grande Punto.
Niesfrustrowani są również alfiści. Wiedzą, że kupili Alfę, wiedzą jaka jest i ją kochają. Nawet jak się już skaszani.
Całkowicie niesfrustrowani są właściciele Suzuki. Naliczyłem że znam 8 osób które mają lub miały nowe lub prawie nowe Suzuki. Wszyscy byli niezwykle zadowoleni z tego auta. To tylko ja wkurwiam się na CARRY, WKURWIAM SIĘ NA SYNA!!!!!! (jeśli czytaliście “Grzybologikę” – wiecie o co chodzi).
Uwaga: do pierwszej grupy zaliczam też właścicieli Mercedesów. Wbrew temu co tu piszę o Mercedesie, wbrew ogólnemu spadkowi renomy (który jest już nieaktualny, a badziewne modele z przełomu wieków idą teraz hurtem na złom), klienci którzy kupili sobie Mercedesa, też zwykle są bardzo zadowoleni. Nie słyszałem o nikim, kto byłby wściekły na Mercedesa młodszego niż 5-6 lat. W szczególności dobrze wypada tu W204 i W212. Znam kilku właścicieli tych modeli i wszyscy nie mogą się nachwalić jakie to świetne wozy. Z jednym się nawet ostatnio widziałem i powiem szczerze, że poczułem takie leciutkie ukłucie, że taki W204, to kurczę, jest całkiem fajny wóz. Wstyd się przyznać, co nie?
Absolutnie zero frustracji przejawiają właściciele Lexusów, ponieważ Lexusy są absolutnie niezawodne i nie ma w nich niczego, do czego można by się przyczepić. Gdyby było mnie stać, kupiłbym bez wątpienia Lexusa.
NUMER DWA: LEKKO SFRUSTROWANI
Tu mamy przede wszystkim nabywców marki Toyota. Jest ich w Polsce bardzo wielu, wielu też znam. Nabywcy Toyoty oczekują, że samochód będzie perfekcyjny. Podobnie właściciele Hond. To oni najczęściej na pytanie “no i jak ci się sprawuje”, odpowiadają – “noo, słabo, wiesz, tylna roleta mi trochę skrzypi… i lakier się porysował, i na tej szybce od prędkościomierza też mam rysy, a w ogóle, to uszczelki mi szumią i w ASO mi tego zrobić nie umią”. Nie przyjmują do wiadomości, że każdy samochód się zużywa, że nie ma ideałów, i że brak poważnych usterek mechanicznych należy w dzisiejszych czasach poczytywać za znaczną zaletę – ale oni się denerwują, bo zawsze znajdą jakiś drobiazg, który będzie ich denerwował. Typ detektywa Monka. Detektyw Monk nie jeździł samochodem – nie dałby rady.
Do lekko sfrustrowanych zaliczam właścicieli Skód. Nabywcy Skód przeważnie twardo stąpają po ziemi lub po prostu są ludźmi nudnymi jak flaki z olejem i jak coś się psuje, to naprawiają. Nie są to zwykle ludzie, którzy by jęczeli że ich samochód jest zły. Albo go naprawią, albo go sprzedadzą. Typ “ain’t nobody got time for that”, jeśli chodzi o frustrację. A dlaczego są jednak sfrustrowani? Bo nie mają Volkswagenów.
Opel i Ford: tu zauważam minimalną, niedostrzegalną niemal frustrację – to również z powodu nieposiadania VW – ale to przypadki sporadyczne, ponieważ jeśli ktoś z własnej woli wybiera Opla albo Forda to znaczy że nie interesuje się motoryzacją i ma to wszystko w rurze wydechowej.
Lekko sfrustrowani są przeważnie właściciele Renault, Peugeotów i Citroenów. Nieznacznie – bo kupili tanio, i tanio też jest. Francuskie auta są naprawdę atrakcyjne cenowo jeśli chodzi o utrzymanie. A dlaczego się frustrują? Z powodu utraty wartości, z powodu słabej obsługi w ASO, z powodu tego że są ogólnie pogardzani bo jeżdżą autem francuskim i z powodu tego, że w prasie motoryzacyjnej ich ukochane samochody francuskie przegrywają ze Skodą. A nie, przepraszam. Ci załamani z tego ostatniego powodu stanowią specjalną kategorię frustratów, ale tam nigdy nie wchodziłem, bo to za żelaznymi drzwiami z napisem “ODDZIAŁ ZAMKNIĘTY”.
NUMER TRZY: TYPOWI FRUSTRACI
Jednym z gorszych rodzajów typowych frustratów są właściciele Mazd z dieslem 2.0 (nie dotyczy wersji bazowych wersji benzynowych bez turbo). Jest wśród nich wielu zadowolonych nabywców, ale wielu też wewnętrznie czuje, że jakość Mazdy jest delikatnie mówiąc daleka od tego, co producent obiecuje. Nie dotyczy to najnowszych modeli, więc nie do końca łapie się w ten schemat, jednak warto zwrócić uwagę, że przy skali problemów np. z pierwszą trójką, piątką i szóstką, to opinie na temat tych aut na forach czy ogólnie w internecie są zwykle zadziwiająco entuzjastyczne. Jest to rodzaj frustracji ukrytej, do której właściciel samochodu nie chce się przyznać sam przed sobą, żeby nie nabrać poczucia, że jest kretynem, bo kupił japońskie, było drogie, miało być dobre, a prezentuje poziom gdzieś między Fordem a Citroenem. Niejednokrotnie spotkałem się z takim podejściem: no tak, w tych Mazdach sypią się silniki i blacha rdzewieje, bo ludzie kupują tanie sprowadzane, w nieznanym stanie. A są, k…, jakieś inne, skoro tych aut nie oferowano oficjalnie w Polsce do 2008 r.? Albo: no ja mam wprawdzie dziury w nadkolach i wymieniałem już silnik, ale dalej kocham moją Madzię, to najlepsze auto na świecie – to już jawny wyraz frustracji.
Dość mocno sfrustrowani: nabywcy Volkswagenów. Przede wszystkim niemiłosiernie rąbią ich w ASO. Po drugie – Volkswageny mają sporo typowych usterek, w co ich nabywcy twardo nie wierzą. Ja też nie wierzę, ale w co innego – w to, co widzę w autokomisie. Stoją obok siebie dwa auta: Touran rok 2006 i C4 Picasso rok 2009. Są w tej samej cenie. Wchodzi typowy nabywca. Widzi Tourana. Oczy mu się świecą, mimo że Touran wygląda, jakby Clifford wielki czerwony pies zeżarł go i wydalił pięć razy, przebieg wynosi ###### kilometrów gdzie # jest zmienną ustawianą codziennie po przyjściu pana komisanta do pracy, a dany Touran w wyposażeniu ma plastik, plastik i zaślepki. I co z tego? To Volkswagen! Ten nabywca stęka z zachwytu nad Touranem i denerwuje się, że obok postawili jakiś taki brzydki samochód, on nawet nie wie co to jest, co przeszkadza mu spojrzeć na jego wspaniałą Touranowatość w całym swoim wolfsburskim majestacie. Po zakupie przeważnie dość szybko następuje płacz. I nie dotyczy to tylko aut używanych. Skala posypanych rozrządów w nowych 1.4 TSI (do 2013 r.) i wypalonych tłoków w 1.4 TSI Twincharger jest większa niż pisze się na forach. W swoim czasie przez ułamek sekundy (zanim mnie wyproszono) widziałem 14 silników 1.4 TSI Twincharger obok siebie, w pudłach, czekających na wymiany gwarancyjne – w jednym tylko salonie.
Jeszcze większy poziom frustracji prezentują kierowcy BMW i Audi. Jest on nieporównanie wyższy niż ten w Mercedesie. Są ku temu dwa powody. Pierwszy – jakość oferty rynkowej. Już samo poszukiwanie Audi czy BMW z drugiej ręki jest horrorem. W końcu kupujesz to upragnione cacko i ono się oczywiście sypie, bo ani BMW, ani Audi nie słyną jakoś ze szczególnie wysokiej jakości wykonania – to drogie, dość ładne produkty motoryzacyjne o trwałości normalnego samochodu typu Opel czy Ford. Zupełnie przeciwne poglądy prezentuje oczywiście fanbaza obu producentów, wyjątkowo silna w Polsce, gotowa przekonać każdego, że Audi A3 to premium, ma bardziej premiumowe wahacze niż Skoda, bardziej premiumowe wtryskiwacze niż Seat i premiumowszą podłogę bagażnika niż Golf. Bzdura – jest po prostu drogie, to wszystko. Świadomość tego faktu, którą fanboje Audi wypierają z umysłu, powoduje u nich znaczną frustrację. W przypadku BMW jest jeszcze gorzej: nowe modele prezentują się wspaniale w momencie zakupu i przez jakiś rok od jego dokonania, potem zaczynają się problemy. Najpierw na gwarancji, więc wszystko jest okej, fanboj BMW mówi sobie, że to się zdarza, że naprawią mu na gwarancji i potem będzie już dobrze. Gwarancja się kończy, pojawiają się kolejne wydatki, których żaden pakiet serwisowy nie obejmuje. Efekt: frustracja. Poza tym nabywca BMW kupił je, żeby wyróżnić się z tłumu i być lepszym od innych. Potem stawia swoje auto pod marketem np. między trzema innymi beemkami: frustracja. Kupił BMW, bo chciał jeździć sportowo, ale nie ma gdzie, nie umie, szkoda mu opon i ESP mu nie pozwala: frustracja.
Dość mocno sfrustrowane są osoby, które kupiły sobie nowego, lub prawie nowego SUV-a. Główny powód: zrobili to, bo chcieli siedzieć wyżej niż inni. Ale potem wszyscy inni zrobili to samo i teraz już wszyscy siedzą wyżej niż siedzieli do tej pory. Frustracja. Ponadto te SUV-y za cholerę nie chcą jeździć w terenie: dławi je ESP, napęd się przegrzewa. Byle śnieg, byle błotko wygrywa z SUV-em w przedbiegach. Frustracja. Te auta dużo palą: zapewnienia producenta a rzeczywistość to dwa różne wszechświaty. Frustracja. Sprawę ratuje fakt, że SUV-a można sprzedać i niewiele na nim stracić, bo wszyscy chcą go mieć. Ale np. nie spotkałem zadowolonego użytkownika Nissana X-Trail. Znam dwóch: obaj go nienawidzą.
Odmienną grupę o której warto wspomnieć są użytkownicy aut koreańskich, tzn. Hyundaia i Kii (nie liczę Chevroleta). Zasadniczo przeważnie z samochodów jako takich są zadowoleni. Natomiast jak muszą jechać do ASO to są chorzy przez 2 tygodnie przed i 2 tygodnie po. Powszechnie uważają, że ASO Hyundaia i Kii są najgorsze na świecie, że jest to siedlisko oszustwa, naciągactwa i ogólnej bezczelności wobec klienta. Frustrację potęguje fakt istnienia 5- lub 7-letniej gwarancji na większość modeli. Pamiętacie Carnivala, który stał jakiś czas na placu Konstytucji w Warszawie z wielkim bannerem “OSZUKANO MNIE W ASO KIA, WSADZONO UŻYWANE SPRZĘGŁO A SKASOWANO ZA NOWE, ASO KIA = NIE!!!”?
NUMER CZTERY: AAAAAAAAAARGHHH
Są dwie grupy ekstremalnie sfrustrowanych użytkowników samochodów. I o dziwo obie grupy posiadają samochody japońskie.
Grupa pierwsza: właściciele Avensisów II po lifcie, ale tylko z dieslem. Czegoś takiego jeszcze nie spotkałem. Czarna rozpacz z powodu wady fabrycznej silników serii AD jest nie do opisania. Dostałem mnóstwo listów – i w pracy, i na złomniku – w związku z awariami Avensisa II FL D-4D i wszystkie dotyczyły tego, że auto zużywa płyn chłodniczy i trzeba szlifować blok bo mikropęka wokół tulei cylindrowych, albo i gdzie indziej, jeśli ma zły dzień. Wygląda jakby przeciętny użytkownik takiego Avensisa miał ochotę wywalić w kosmos całą firmę Toyota, swojego dilera, mechanika i jeszcze mnie, za to że nie mogę mu napisać “wystarczy wcisnąć magiczny przycisk na samochodzie i problem zniknie”. Tak, Toyota wymieniała te silniki nawet po gwarancji. Ba! Potrafiła wymieniać dwukrotnie, choć nie powinna tego robić. Znam człowieka – korespondencyjnie, ale nasza korespondencja była rozbudowana – któremu padł silnik w Avensisie po 170 000 km i Toyota wymieniła mu silnik na nowy za jakąś groszową sumę 500 zł, następnie przejechał kolejne 87 000 km i ten silnik padł znowu. Człowiek groził pozwami, że on tak tego nie zostawi, że to skandal – to ma być Toyota? Gdzie ta niezawodność? – mimo że faktycznie samochód miał już za sobą 257 000 km i przy tym przebiegu może się zdarzyć to i owo. Toyota początkowo odmówiła, ale potem zmiękła i silnik wymieniono mu ponownie. A nie jest to odosobniony przypadek frustrata, którego nie usatysfakcjonował nawet gest dobrej woli producenta.
Grupa druga: właściciele Subaru Boxer Diesel. Ludzie, którzy nienawidzą, żeby o nich pisać. Mają swój hermetyczny świat, w którym posługują się skrótami SIP i SBD. Nienawidzą też obcych, zwłaszcza tych, którzy nie mają Subaru. Wrzuciłem ostatnio na fejsbuka skrin szota z listy ogłoszeń w kategorii Subaru Forester i tam 2/3 to były auta z opisem w ogłoszeniu “uszkodzony silnik”. Dałem parę nieśmiesznych hasztagów jak hasztag bekazforestera albo boxerkibel albo witoldbułka‚ ale nie napisałem do tego żadnego opisu‚ nic więcej ponad te hasztagi. Zostałem zwyzywany w komentarzach od najgorszych. Kasowałem jednego użytkownika za drugim. Już od lat nie miałem takiego festiwalu kasowania. A jeden, szczególnie zawzięty, znalazł nawet moje prywatne konto i napisał do mnie wiadomość. Taka dość stonowana przyznam, bez gróźb karalnych…
Zatem uważajcie. Jeśli macie w swoim otoczeniu właściciela Subaru z dieslem, nie mówcie nic o motoryzacji. Jak zacznie opowiadać o wspaniałości swojego auta – przytakujcie. A następnie uciekajcie.
Uważałbym dziś na komentarze – dziś moja koleżanka Moderacja jest w wyjątkowo bojowym nastroju.
Łeeee, nic o Saabach i ich właścicielach, rozczarowanie tak bardzo ;))
A na serio odnosząc się do artykułu – trochę nie zgadzam się z klasyfikacją Skodziarzy. Znam ich sporo i z moich doświadczeń są na tej samej półce, co Fiatowcy. Wiedzą, co kupili i wiedzą, że to nie będzie limuzyna. Do tego stopnia, że celowo ignorowali np. modele ze skórzaną tapicerką albo innymi bajerami – bo to Skoda, nie ma sensu przepłacać. I generalnie KAŻDEN kto nie szuka prestiżu jest zadowolony z tego samochodu, choć ja osobiście nie wytrzymuję zbyt długo w otoczeniu takiej dawki uderzeniowej taniego plastiku.
Typowy wpis pod shitstorm.
Auta z najwyższej półki przedstawić jak najgorzej, a te niższego sortu jak najlepiej, rozumiem, że to wynika ze względów finansowych, jak bym cisnął Peugeotem i kupował auta za parę tysięcy to też pewnie bym tak uważał bo rzeczywiście łatwiej kupić taniego Fiata niż Audi, ale uwierz, że są na świecie ludzie, którzy mają pieniądze i wymagania premium i oni jeżdżąc Fiatem czy Dacią narzekaliby na wszystko, bo zasmakowali w prawdziwej motoryzacji, a klienci niepremium cieszą się jak jest szybsze od roweru i na głowę nie pada, reszta nieważna, stąd ten rozstrzał opinii.
Moim zdaniem lepiej jednak kupić starsze niemiecki premium niż nowszą masówkę, takie cechy jak świetny układ jezdny, komfort, wyciszenie, łatwość i taniość napraw, indywidualizm czy prestiż są niezmienne pomimo lat, nawet 20 letnim BMW jeździ się lepiej niż nowym Fiatem, a BMW kosztuje ułamek jego ceny.
dziwne BMW opisujesz bo nie znam żadnego w którym nie da sie wyłączyć esp
Ja tam z X-TRAILA zadowolony jestem ale to jeszcze T30 2003 rok więc nie obniżyli go, nie dodali szursjących po błocie orurowań i nie dali 18″ kół. No i benzyna z LPG 😀
“…a znam mnóstwo osób wyklinających Samsunga z androidem”
Słowo klucz – Samsung :P. Miałem okazję poznać tę firmę “od kuchni”. Sam Android (np. w Nexusach) jest na prawdę dobry :).
Hmm, jak kupiłem Hondę to byłem typem 2. Potem dokupiłem sobie BMW i jeśli chodzi o Hondę to zmieniło mi się na typ 1 – uważam Civika za ideał, jak wsiadam do środka to myślę sobie “ale super wóz”.
Natomiast BMW… Mam ochotę wysadzić w powietrze całe Niemcy! Dwa razy! Trzy! Piętnaście razy! Należy ostatecznie rozwiązać kwestię niemiecką, aby nie mogli robić więcej koszmarnych pojazdów! 😉
Lubię szybkie hatchbacki i miałem ich 3 sztuki:
-Golfa mk5 GTI (w sumie nie wiem do czego się przyczepić, może, choć bym bardzo chciał)
-Peugeota 207 RC (łańcuch rozrządu do wymiany co 50k km, no i te notoryczne pytania, fajne fotele, ale to chyba nie fabryczne?)
-Opla Astre H OPC (pali jak smok, nie skręca, rdzewieje, nie widać nic do tyłu, kibel)
Mimo wszystko:
peugeot najbardziej sportowy i zestrojony do zabawy, golf najbardziej praktyczny, taki na co dzień, astra najszybsza na prostej i chyba najładniejsza. Co mam kupić następnego ?
@Sonne: “indywidualizm i prestiż”
błuahahah ahah :))
ty tak na poważnie, czy to tylko szyta grubymi nicmi prowokacja?
Prestiżowy to może być kierowca/właściciel, nigdy auto. Z uwagi na swe przymioty; talenty, wiedzę, altruizm, dokonania
Indywidualizm? W 20 letnim BMW? W jakimkolwiek BMW? Mo może gdybyś miał 507. Albo M1. Albo chociaż ładne E9. Ale starego rupiecia po Turasie uwielbiającym kebaby, który w fotel nawpuszczał setkę tuzinów gorących pasatów? Opeluję o trochę pokory i powagi
@sonne:
Boże jak zgniłem xDDDDDD
Chłopie, siedziałeś w nowym Fiacie (tylko wiesz – nowym, nie Uno z 96’…)? Bo ja wielokroć siedziałem w 20 letnich bejcach, i wspominam to jako jazdę rozpadającym się rupieciem, w którym wszystko trzeszczy (nie, nie z zaniedbania – ze zużycia..), a samochód naprawdę już wyraźnie “mówi” – “powoli mam dość, bo jestem taki sam jak każdy inny i się zużyłem..”…
“Premium” – tak, Audi to wielkie premium, swój kretynizm wyraziłeś w sposób lepiej niż dobitny – Golf to auto dla plebu który nie ma co od niego wymagać, poza “nie kapaniem na głowę i toczeniem się”, ale OŁDI to już PREMIUM dla SMAKOSZY… A nie.. czekaj – ta A3 to taki sam GULF, tylko z innym emblemacikiem i 2x droższy… damn…
Żaden frustrat, tutaj działa podobny mechanizm co z iPhonem, ludzie w Polsce narzekają bo ich po prostu nie stać na niego i tworzą teorię, że frajerzy przepłacają, a oni mają coś lepszego i taniej bo niby cena jest efektem magicznej otoczki znaczku – otóż nie.
Polska mentalność się kłania, z samochodami jest to samo, jakby przeciętnego polaka było stać na BMW czy Audi to patrzyliby na nie innymi kryteriami, stać go na Fiata, a nie chce wyjść na biedaka, więc zachwala, że np. przyspiesza tak samo, ma więcej miejsca, a kosztuje 1/3 premium więc on jest znawca motoryzacji bo nie przepłacił. Nie jest w stanie ze swojej perspektywy zrozumieć nabywcy auta z wyższej półki.
@Jacek
Hondę Civic Type R – pancerne, dobre na zakrętach (nie wierzyć Top Gear, nie taka belka straszna, jak ją malują), podatne na podwyższanie mocy i polepszanie prowadzenia.
No i racja. Nie spodziewałem się po Dacii piorun wie czego, kupiłem i jak do tej pory nigdy, przenigdy mnie nie zawiodła, raz wymieniałem końcówki drążków bo stukały, raz zestaw rozrządu bo okres upłynął i spawany miałem wieszak tłumika (przypuszczam, że za jakiś czas znowu – te wieszaki w Dacii są kiepskiej jakości). Poza tym – zero problemów. Ot normalne wozidło do szkoły, pracy i na zakupy, bez dorabianej sztucznie filozofii.
Zaś członkowie “Kościoła pod wezwaniem Wspaniałego I Jedynie Słusznego Foldzwagena” nieodmiennie doprowadzają mnie do ataków śmiechu
Aleś się czepił tych mazd.Jest druga strona medalu,nie znam właściciela mazdy benzynowej,któremu by się coś psuło.
@Sonne
Kupowanie 20-letniego Niemca, który podobno wciąż jest komfortowy, prestiżowy i terefere – to NIE JEST kupowanie produktu z wyższej półki, tylko kupowanie 20-letniego samochodu. Handluj z tym.
Jeden z moich szefów ma legacy w gnojówie… Kupił nowego w salonie. Nie poruszam tego tematu głośno…
@lecho, hipokryzja poziom expert.
To dlaczego ty na swoim blogu niezdrowo podniecasz się 13 letnim Saabem, który nawet jak był nowy nie był produktem z wyższej półki?
Co do mercedesów to pokecam przyjrzeć się silnikom m271 i m272. Rozrzady wysypują się przy śmiesznie niskich przebiegach. Do wykiany łańcuch, slizgi na napinaczach i parę innych rzeczy. Zeby bylo jeszcze smieszniej to wyciera się zębatka na wałku wyrównoważającym, a żeby go wymienić trzeba wyciągać silnik co jak wiadomo kosztuje wór pieniędzy. Oczywiście częsci dostępne tylko w aso
Kupiłem Renault Lagunę i byłem zupełnie nie sfrustrowany. Było dokładnie to, czego oczekiwałem: auto w cenie pół Passata, niebywale wygodniejsze od Passata, psujące się trochę częściej, ale tanie w naprawie. No i kosztowało pół.
Co do Suzuki – jest to prawda. Znam zadowolonych posiadaczy Grand Vitary 1.6, mimo, że ten samochód jest tak mułowaty, że nie nadaje się do normalnej jazdy. Mówię to z perspektywy osoby, dla której Focus 1.6 to szczyt potrzeb silnikowych.
Jest słabszy i bardziej irytujący w trasie niż Fabia 1.2, Clio 1.2, Seicento, Panda 1.1, o Yarisie 1.0 już nie wspominam, bo Yaris przy Vitarze to jest bardzo szybkie auto. A mimo to, użytkownik jest zadowolony. Nie wiem jak to się dzieje.
@Sonne
Rozróżnij dwa fakty – to że JA się nim podniecam (ergo – jestem fanem marki) nie znaczy, że biegam po forach i wmawiam każdemu dookoła, że 13-letni Saab jest lepszy niż, dajmy na to, nowy Citroen 😉
Poza tym, jeśli mój 9-3 nie jest i nigdy nie był produktem z wyższej półki to nie jest, nie była i nigdy nią nie będzie 20-letnia BMW “trójka”, którą tenże Saab wciągnie nosem w każdej kategorii wyjąwszy “upalanie pod marketem” 😛
Mam Hondę. Model Jazz. Jestem sfrustrowany, bo na kluczyku odpadła mi naklejka z paskiem kodowym. A na kierownicy logo Hondy jest z plastyku i farbka chromowana zeszła i teraz jest takie plastykowe
Aha. I jeszcze jedno. Po 7 latach użytkowania przepaliła mi się lampka w konsoli środkowej. I NIE WIDZE PRZYCISKÓW W NOCY !!!!!!!!!11111 ARRGGHHHH
Samochód to NARZĘDZIE, jeśli o mnie chodzi. Ma jeździć i się nie psuć, a nie “nazywać się” i mieć jedynie słuszne logo na masce.
Kupowanie byle przechodzonego rzęcha z “półbańką” najechanych kilometrów z powodów takich jak “prestiż, moc, dizelek, wkurwiony sąsiad, zazdrosny szwagier” to dno i metr mułu. Mój szwagier jest fanbojem VW – oprócz dumnie prężącego się passata TDI w garażu, posiada koszulki, czapkę, breloczki i trochę innego szpeju z logiem VW, na FB jest zapisany do wszelkich możliwych “fioldzwagenowskich” grup i prowadzi niekończące się dywagacje i gównoburze. Paranoja moim zdaniem.
Właśnie to jest to o czym mówię, jeden jest zadowolony z Dacii, z Laguny czy z kilkunastoletniej Vectry z hipsterskim znaczkiem – spoko, cieszę się waszym szczęściem.
Inni mają szersze horyzonty, wiedzą jak może jeździć samochód i to oni są klientami premium.
Argument, że mając opla człowiek nie interesuje się motoryzacją. Bang. Ja mam znienawidzoną vectre c i się interesuje motoryzacją.
A co do Audi. Znajomy ma Q7. Nocą parkuje tylko i wyłącznie w garażu. Jak wie, że będzie parkować po 20 na ulicy to udaje się starą wysłużoną Hondą. Dlaczego? Ano za każdym razem jak stawiał po zmroku ginęły mu kierunkowskazy. Każdorazowo musiał zostawiać okrągłą kwotę w aso.
Dla mnie Subaru (przepraszam, SIP) jest mistrzem. Ceny w euro jak za premium, plastiki jak w Dacii, a fanboje tacy, że dadzą się pozarzynać. Ale jeszcze parę lat diesli boxer i przejdą do tej kategorii, w której są Alfiści 😉
Sonne – alter ego Kaczego?
Lecho tu bardzo dobry argument przytoczył – kupowanie używanego samochodu, to kupowanie używanego samochodu. Choćby ze względu na brak możliwości konfiguracji wg własnego widzimisię.
Bardzo mnie rozczulają wszyscy motoryzacyjni germanofile (“jak samochód, to tylko niemiecki”), bo ich argumenty są po prostu z dupy. Pomijając nawet fakt, że “legendarna niemiecka niezawodność” to bujda na resorach (skończyła się wraz z zaprzestaniem składania TDI na pompie rozdzielaczowej), czy nawet prestiż i indywidualizm charakteryzujący się tym, że parkujemy czarnego Passata B6 obok pięciu srebrnych B5, niebieskiego B5 FL i 3 czarnych B6. Oni po prostu nie dopuszczają do swojego niebywale wąskiego światopoglądu, że ktoś może chcieć od auta czegoś innego – miękkiego wnętrza, miękkiego zawieszenia (vide porównanie BMW 5 vs Citroen C6 w Top Gear), mniej zachowawczej stylistyki – czegokolwiek. Zastanawia mnie to na prawdę, bo nie pojmuję jak można być tak ograniczonym w swoim postrzeganiu świata?
@lecho
Zauważam taka przykrą prawidłowość, że najwięksi “piewcy potęgi BMW” to właśnie młoda dresiarnia po 20-parę lat, która kupuje te w.w praisowane 20-letnie strupy i łżąc (lub po prostu będąc takimi kretynami i w to wierząc…) prosto w oczy wszystkim dookoła wmawia swoje idiotyczne hasło “20 letnei BMW lepsze niż wszytsko NON-PREMUM”, a już napewno takie samochody jak znienawidzone przez innych łebków Fiaty, Dacie czy Peugeoty i wszystko inne od czego 20 letnie ku***wki pod dyskoteką nie mają wilgnego krocza na sam widok znaczka… Druga taka grupka, to jakieś podstarzałe “miśki” wannabe-gansta, których potem widać na nagraniach z wideo rejestratorów, jak się pistolecikiem na gaz odgrażają, żeby sobie za małą fujarkę powiększyć po własnym błędzie na drodze… Ale do czego dążę – ludzie o szeroko pojętej normalności… Nie jarają się BMW jakoś nader… Mój ~40 letni wuj posiadał cudo E39 i to w czasach gdy było jeszcze dość “świeże” i zachwyt był umiarkowany – sam twierdził, że wolał tak naprawdę W210… Kilku moich (młodszych od wuja) znajomych po przejechaniu się paroma bejcami w granicach 10-15 lat (3jki, 5tki) też twierdzi, że albo “nie wiem czym się jarać, auto jak auto”, albo że wręcz “moje młodsze jest lepsze niż ten strup”. Po prostu z całym szacunkiem – ale NIEZDROWĄ pojarę STARYMI bejcami, to najczęściej zauważam u ludzi o wątłych horyzontach rozwojowo-umysłowych, vide to co wymieniłem wyżej…
Kiedyś – będąc właścicielem Megane II 1.9 dCi (o podobno są gorsze auta od tego producenta) – kwalifikowałem się do grupy mega frustratów. Spodziewałem się czegoś mniej więcej jakości Fiata. Gorszego auta nigdy w życiu nie miałem.
W ogóle myślę, że robienie jednej grupy aut francuskich jest niesprawiedliwe wobec PSA, bo niczym sobie nie zasłużyło, żeby stawiać je na równi z tymi dziwnymi wyrobami od Renault.
Mam Opla i faktycznie mam to w rurze wydechowej Poza tym mam Atu+ za 2000, analyze this.
Podam jeszcze jeden przyklad tego ja bardzo bylbym zawiedziony kupnem nowego samochodu. Opierajac sie na opini pochodzacych z internetu. Szkola jazdy w ktorej pracuje zakupila dwie nowiusie egzemplarze toyoty yaris. I jestem w szoku, ze po roku z tylnych nadkoli i klapy bagaznika zaczela wychodzic ruda.. problem pojawil sie w pierwszym i drugim sprzecie. Naprawili to na gwarancji ale wyglada to na typowa fuszerke. W glowie mi sie to nie miesci. Dodam, ze wszyscy byli zadowoleni z peugeotow 207. I uwazalismy go za mechanicznie nie zniszczalne. I znowu wszystko sie kloci z obiegowymi opiniami.
Jestem nudnym jak flaki z olejem właścicielem skody.
I wcale nie jestem sfrustrowany z powodu braku volkswagena. Jestem lekko sfrustrowany dlatego, że ta skoda (salonowa) jest gorsza od używanych renault i fiata, które posiadałem wcześniej.
hehe mam skodę i citroena. Skoda już stara, więc luz. A z citroenem, to chyba jest idealnie tak jak notlauf pisze. Wycieczka do ASO to ból dupy straszny. Po przycierce na parkingu pomalowali mi go tak, że mam szachownicę. No i wszyscy ze mnie leją, że VAGa nie kupiłem.
@Sonne – zgadzam się z tym byciem “klientem premium” pod jednym warunkiem – mówimy “do widzenia” wszelkim kilkunastoletnim złomom z otomoto z bogatą historią i toną szpachli, idziemy do salonu i nabywamy wypasiony model VW czy Audi. Jak nas stać oczywiście. Wtedy jesteśmy klientem premium.
Jeśli chodzi o iPhone to znam co najmniej jedną osobę niezadowoloną z czułości i kąta zbierania mikrofonu. W porównaniu z BlackBerry wypada to bardzo słabo.
Poza tym zadowolenie to emocje włączając w to utwierdzenie w słuszności dokonanego wyboru więc zawsze to co wybraliśmy ma plus na starcie, bo to wybraliśmy i nie chcemy się mylić.
Sonne wczoraj trollował, że Superb to A6, a Octavia – Passat, a dziś że 20-letnie BMW jest lepsze od nowego auta. Musi jakiś komputer na zajęciach z informatyki w gimnazjum.
Wszystko spoko, tylko nie ogarniam “jeśli ktoś z własnej woli wybiera Opla albo Forda to znaczy że nie interesuje się motoryzacją i ma to wszystko w rurze wydechowej” – Opel, wiadomo, kibel, ale ja Forda dość poważam. W życiu bym sobie nie kupił, bo z estetyką, szczególnie wnętrza, mocno mi nie po drodze, ale to solidne żelazo, a jak ktoś stęka, że kupił SUV-a, bo ma dużą rodzinę, to zawsze będę sugerował zajrzenie do bagażnika Mondeo kombi. Ja bym tam chyba mógł zamieszkać. Trochę nisko, ale metraż konkretny.
Lektura forum Subaru faktycznie dostarcza ciekawych wrażeń. Chyba się wyleczyłem chwilowo z chęci posiadania Subaru. Zostało mi tylko Volvo, bo SAABa już nie ma…
Nie zgodzę się również z jakością ASO Peugeota – jest OK. Wujowo to jest w Polmozbytach, na których dla niepoznaki naklejono logo Fiat/Lancia/Alfa/Jeep. Ktoś zapomniał, że oprócz logo trzeba by wymienić jeszcze 3/4 załogi i trochę zainwestować w część dla petentów klientów…
@lecho:
Właścicieli Saabów nie ma, bo należą do tej samej kategorii co Alfiści.
Jak ktoś kupuje Saab’a to znaczy że jest nienormalny (czyt. pasjonat), a takich nie sposób sfrustrować.
Taki dajmy na to właściciel 9-5 3.0 Isuzu Diesel nigdy nie wkurzy się na opadnięte tuleje, bo jak kupował Saaba to wiedział że mu opadną i kupił go tylko dla części.. W przeciwieństwie do właściciela Opla Signum, który wcześniej miał Vectre B 1.6 8V i myślał, że co jak co, ale Opel potrafi zrobić bezawaryjny silnik.
Zresztą na kogo być złym? Producenta? Nie żyje. ASO? Nie ma.
Jak nie lubię SUVów i żadnego bym nie kupił, to nie zgodzę się, że ich właściciele są zawsze niezadowoleni – ja znam paru i sobie chwalą (chodzi o CR-V). W śniegu nie musi być źle (mam zdjęcia brata, jak pojechał w Bieszczady chyba ze dwa lata temu i dojechał w takie miejsce, że miejscowi wymiękali jak tam widzieli nie-UAZa), a diesel 1,6 naprawdę schodzi w trasie poniżej 5 litrów, tylko trzeba jeździć umiejętnie. Co nie oznacza ślamazarnie – po prostu bez szaleństw i z głową. Wrzucę kiedyś u siebie skrinszoty komputera z owego CRV-a oraz z mojej benzynowej V6-tki, która schodzi poniżej 7 (tym się już kiedyś chwaliłem, ale zrobię z tego jakiś kompleksowszy wpis).
Ale poza tym wszystko się zgadza, obserwacje nadzwyczaj trafne. Zwłaszcza to o fanbojach Subaru – bo japońskie auta, choć dziś już zasłużenie doceniane za niezawodność, mają nie mniej fanatycznych fanbojów niż VW
@Pan Jasiek ma rację, nie stawiajmy PSA przy renault. lubię francuskie auta ale Renault jest poza kategorią
Miałem Mazdę MX-6 GD 89 z 2l benzyną. Auto cud, miód – nigdy mnie nie zawiodło. Zachciało mi się czegoś bardziej pakownego, z klimą i w ogóle ‘nowoczesnego’. Kupiłem Xsarę Picasso 2.0 Hdi. To były złe 3 lata-psuło się niemal wszystko. Dzisiaj cieszę się z nowej Mazdy 3 BM 165KM 2.0 bez turbo, bez downsizingu i innego situ. Owszem – Mazda miała porażkę z pierwszą 6 w dieslu, ale nowe modele to ostatni bastion normalnych samochodów.
@daciarz, ale dlaczego? bo są porównywalne cenowo z Daciami? bo to burzy twoją wizję jedynego słusznego wyboru?
Tak jak pisałem pewne cechy są długowieczne stąd np. BMW e60 w cenie nowego Logana jeździ się dużo lepiej, przejedź się.
@daciarz:
“Kupujemy VW i jesteśmy klientem premium” – naprawdę mam Ci przetłumaczyć na polski, co oznacza “Volkswagen”? 😀
Ta… przypomnij sobie jak awaryjny był Bravo, jak rdzewiało UNO itd. Fiat nie jest zły, ale mieli parę mocno nieudanych modeli w latach 90.
Subaru Boxer Diesel – mam przykład kolegi z pracy (który kupuje nowe auta z salonu), onegdaj fanboj marki subaru. Najpierw wersji benzynowych, z których miał masę frajdy, ale jako, że pokonuje odległości rzędu 200 km dzień w dzień, to mu wyszło, że jakby nie liczyć, dieslem będzie taniej. W takiej sytuacji naturalną konsekwencją był forester w dieslu, w którym po jakimś czasie wymienił silnik. Potem sprzedał forestera i już do subaru nie wrócił. Teraz jeździ E klasą, na temat subaru nie rozmawiamy.
@Szczepan Kolaczek:
Kupowanie Merola coupe z V6 i chwalenie się spalaniem poniżej 7 litrów to jest jakiś nowy rodzaj hipsterstwa? 😉
Kia / Hyundai Mieliśmy w pracy Kia Sportage. Podobno w owym czasie (2003/04) najlepiej sprzedająca się Kia w europie. Ale na wymianę pękniętej obudowy chyba kolektora czekaliśmy w ASO ponad miesiąc! Więc opinie o daremnym ASO chyba niestety prawdziwe.
Sporo prawdy, kupowalem 10letnie BMW myslac sobie ze bedzie sie psuc mniej niz 3 letnie A3… i wiecie co, psuje sie tak samo tylko w naprawach tansze o jakies 70%. A przebieg ma 10x taki.
Irytuje mnie w BMW tylko ze psuja sie nie tylko duze rzeczy, a drobiazgi, centralny zamek, podnosnik szyby, jakis regulator temperatury w srodku… myslalem ze tego bedzie mniej. Ide na forum opisac problem
heeeeeeeeej a wlasciciele roverow co maja powiedziec? ze ich fury sa za stare?
Jaaa, zgadza się Iphone i Alfa i jeszcze Lancia. Saab to już chyba popadł w niszę zapomnienia, bo jest tyle Volvo na wtórnym rynku. Stary X-trail sąsiada rozciągnął sobie łańcuszek przy 200000 i stanął. To w zasadzie jedyny ból od kilku lat, bo mówili, że łańcuszek to tak na 600 lat starczy. Pozatem spokój.
Rzeczywiście, jeśli mierzyć frustrację zachowaniem na drodze, to się zgrubsza mocno zgadza ranking. Tylko czy zachowanie jest pierwotne (spowodowane psychą), czy też wtórne (spowodowane samochodzikiem), to już trudno od rana określić.
@bartolo, uwierz mi wiele sie zmienilo jesli chodzi o KIA/Hyundai, aczkolwiek wpadki z dostepnoscia czesci sie zdarzaja ( co jest dowodem na to ze nie sa to jakies powszechnie wystepujace usterki )
“Moim zdaniem lepiej jednak kupić starsze niemiecki premium niż nowszą masówkę, takie cechy jak świetny układ jezdny, komfort, wyciszenie, łatwość i taniość napraw, indywidualizm czy prestiż są niezmienne pomimo lat, nawet 20 letnim BMW jeździ się lepiej niż nowym Fiatem, a BMW kosztuje ułamek jego ceny.”
Nie da się z tym stwierdzeniem zgodzić. 20 letnie BMW będzie przerdzewiałe, paliło 5 razy tyle co nowy fiat, kosztuje dwa razy więcej niż kilkuletni fiat, nie posiada większości nowoczesnego wyposażenia , jest bardzo słabe pod względem bezpieczeństwa, naprawy pochłoną drugie tyle co samochód. Dwudziestoletnie auto typu stare BMW to w 99% przypadków trup który tylko toczy się po drodze, w dodatku ciasny i przeciętnie wykonany. Zadbane egzemplarze to wyjątki których nikt tanio nie odda.
Pewnie masz na wyśli 750iL które to kosztuje 10000zł, pali 12litrów i prawie się nie psuje i jeżdzi lepiej od połowy nowych samochodów. Poza tym 20 letnie BMW to nie jest auto premium, nawet owa 7ka i o żadnym prestiżu nie ma mowy. Auto dla pasjonata w dodatku bogatego, a inne stare BMki nie mają szans z octavią. takie moje zdanie.
Nigdy w życiu nie miałem żadnego samochodu, jeździłem głównie Fabią i Octavią, więc fakt który przytoczę ma być ciekawostką, a nie wyrażaniem opinii co jest lepsze, co gorsze. Jeden członek mojej rodziny pracuje w fabryce gumowych rurek i wężyków, firma produkuje takie elementy dla Forda, Skody, Land Rovera, dojarek do krów i BMW. W przypadku tych pierwszych klientów produkcja odbywa się normalnie, firma ma swoje wewnętrzne procedury i je stosuje. W przypadku gdy przestawia się na produkcję dla BMW przeżywa najazd niemieckich inżynierów, nagle normy jakości niemiłosiernie wzrastają i tyle co się nasłuchałem o tym ile to sprawia problemów dla zwykłego pracownika to moje. Z tego co czytam tutaj widzę, że polepszenie jakości składowych nie ma aż tak dużego jak mogłoby się wydawać wpływu na jakość produktu końcowego, ale przynajmniej w tej kwestii nie można im zarzucić, że się nie starają.
Przecież SAABy z naszej ery to przelakierowane Vectry.
Twoja argumentacja jest kaleka.
Fajny wpis – takie lubie.
Zadziwiające są różnice pomiędzy jednym egzemplarzem człowieka a drugim. Od razu widać że nie jest to produkcja seryjna, tylko coś w rodzaju XiX wiecznej manufaktury, w której części i śrubki od jednego nie pasują do innego. Różnice pomiędzy autami to mały pikuś.
Sonne – troll detected!
W poprzednim wrzucie Zbyszka Łomnika przekonywał, że Suberb to A6. Nie karmcie go
sonne: nie stać mnie na prestiżowe BMW w cenie Dacii – nie stać mnie na serwisowanie na przyzwoitym poziomie i utrzymywanie w nienagannym stanie technicznym. Nie mam też czasu na jeżdżenie po serwisach i kombinowanie czy padlina rozkraczy się czy dojedzie do celu ….
Drogi Zlomniku- zapomniałeś do grupy frustratów dorzucić właścicieli nowych Seatów- którzy po restrukturyzacji czasami mają do najbliższego serwisu (przeglądy gwarancyjne) circa 200 kilometrów. A kwestia posiadania owej gwarancji po zmianie importera z Iberii na VGP (czy jakiś inny niezrozumiały akronim) to kwestia przypadku.
Ktoś pisał o niedocenianiu aut premium – niestety, premium w moim wypadku odpada na zawsze, ile pieniędzy bym nie miał, bo chcę móc pojechać sobie na weekend do Lwowa, Budapesztu albo Sarajewa, porzucić auto gdzieś na ulicy na dwa dni i nie stresować się, czy ono będzie jak wrócę.
Dla mnie prestiż skupia się głównie w znaczku, a znaczek powoduje wzrost cen na campingach, wziatek u milicjantów w b. ZSRR i wszędzie tam, gdzie się negocjuje cenę. Drogi wygląd auta to straszna wada gdy się nim chce podróżować. A następnym autem mam ochotę dojechać lądem do Gruzji i wcale nie potrzeba do tego 4×4.
@ DrOzda to jest właśnie to o czym pisałem, nie stać cię więc wymyślasz sobie usprawiedliwienia twojego wyboru Dacii.
Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa, kupno nowego auta to taka bezpieczna lokata bankowa, kupno używanego to jak totolotek ze znacznie większym prawdopodobieństwem wygranej, jak się uda to radość z użytkowania jest znacznie większa, a koszty serwisowania mniejsze bo nie trzeba jeździć do ASO.
@radosuaf – a to też jest ciekawe co poruszyłeś. Bo założenie “wozidła dla ludu” się odwróciło o 180 stopni. Bo teraz z założenia to taka Dacia czy Skoda jest prawdziwym “volkswagenem” – a sam zaś VW stał się prestiżowym pojazdem z tej wyższej półki. Przynajmniej w PL.
@daciarz, a jak pryskasz na szybę to musisz sam włączać wycieraczki czy już dorobili to w Dacii?
Ja raczej patrzę na auta pod względem wyposażenia które mi się przydaje i niestety nie znajdę wszystkiego w niektórych markach. Dużo jeżdżę po autostradach i conajmniej 2 razy w tygodniu używam aktywnego tempomatu, wyhamuje mnie przed świrusem w tirze z prawego pasa i trzyma spalanie na niezmiennym poziomie. Natomiast latem wentylowany fotel w dłuższej podróży to zbawienie. I dlatego płacę więcej za takie auto.
@radosuaf: to nie hipsterstwo, tylko pokazywanie ludziom, że w zużyciu paliwa jest jednak ogromny postęp, bo wielu twierdzi, że to nieprawda.
Mam V6, bo uwielbiam jego dźwięk i kulturę pracy, poza tym 4-cylindrówki są doładowane i przez to bardziej ryzykowne. Przy moich przebiegach (dobrze poniżej 10 tys. rocznie) paliwo nie jest dla mnie problemem, gdyby mi w trasie palił dychę zamiast 7, to nic by mi to nie robiło. Ale skok w spalaniu w porónaniu do poprzedniej generacji (320-tka) jest szokujący – prawie dwa litry w trasie. I właśnie dlatego o tym piszę – żeby pokazać ludziom, że postęp jest ogromny i to bez użycia generatorów awarii: silnik 3.0 nie ma ani doładunku, ani wtrysku bezpośredniego (ma tylko zmienną długość kolektora ssącego, ale jakoś w MB ludzie na to nie narzekają jak w BMW. Odpukać).
@Sonne:
Wpisywanie “lokata” obok samochodu, który nie ma znaczka Ferrari albo Bugatti i nie ma ze 30 lat co najmniej, zakrawa na kpinę, sorry :).
Byłbym dziewiąty, gdybyśmy znali się osobiście.
Miałem Fiata (siedem lat), miałem BMW (cztery lata), teraz mam Suzuki (drugie już, łącznie będą dwa lata). To czyni ze mnie eksperta od motoryzacji włoskiej, niemieckiej i japońskiej, a także od problematyki Osi Zła w czasie II Wojny Światowej. Najtańszy w utrzymaniu był Fiat, najlepsze osiągi miało BMW, najwygodniej jeździ się Suzuki, bo wysoki, łatwo wsiadać i widoczność w każdą stronę bardzo dobra. Nową Dacię rozważałem zamiast używanego BMW, ale wsiadłem do Logana, zaleciało mi tymi plastikami rozgrzanymi na słońcu i wysiadłem. Musiałbym mieć, jak to się ładnie mówi, deficyty olfaktoryczne, żeby tym jeździć w cieplejsze pory roku.
Audi nie rozważałem nigdy, jeśli cokolwiek z VAGa to tylko Skoda. To samo ale trzy razy tańsze, więc jedynie sensowne. Niestety kradną na potęgę, bo graty pasują do he he premiumów, ot zagadka.
@Jimmy, muszę machnąć patykiem, ale wbrew pozorom uważam to rozwiązanie za wygodniejsze i bezpieczniejsze. – pomyśl dlaczego
@Sonne: dotąd niewielu konkurentów, ale na początek zdecydowanie wyznaczyłeś poziom. Ten fragment o indywidualizmie szczególnie mnie ujął.
I jeszcze ten o “taniości” napraw. Do niedawna miałem dwudziestoletnie 124. Części nie były tanie. Chyba, że naprawiasz zakładając chiński szajs z masy solnej, to wtedy tak. Ale jeśli chcesz założyć porządne graty, które zapewnią taki sam okres bezawaryjnej eksploatacji jak te, na których auto wyjechało z fabryki, to trzeba wypluć więcej niż za części do nowego Fiata. Pomijam rzecz jasna drogi osprzęt nowoczesnych silników diesla, bo tutaj przewaga staruszków jest bezdyskusyjna.
Abstrahując od wypowiedzi kolegi… Czy samochód może być prestiżowy? Trudne pytanie moim zdaniem. Mam wrażenie, że sam samochód, jako przedmiot, nie za bardzo, bo co to za prestiż, jeśli można go po prostu kupić? Prestiżowa w jakimś stopniu mogłaby być marka (uznanie, tradycja, znaczenie dla historii motoryzacji), ale to też lipa w dzisiejszych czasach, bo wszystko służy wyłącznie wciskaniu jak największej ilości swoich produktów. Za Forrestem Gumpem: “człowiek dla siebie potrzebuje niewiele, reszta jest na pokaz”.
Ale gówno burza w komentarzach… autor opisał swoje spostrzeżenia i tyle.
Co do drogich aut i frustracji – jest to zrozumiałe, jeśli ktoś wydaje ileś średnich krajowych na auto, oczekuje jakości – jeśli jej nie dostaje, rodzi się frustracja.
Brakuje mi opinii o Volvo
@Szczepan Kolaczek – przecież skoro dusisz go na niskich obrotach (wnioskuję po spalaniu) to żadna różnica czy to R3/R4 czy V6 bo i tak go nie słychać,
@daciarz:
Tylko w Polsce. Pisałem już kilka razy, że jak byłem w Monaco, to tam w 90% jeżdżą samochody typu BMW 7, Mercedes S, Ferrari, Maserati, Lambo i… Mini oraz Fiaty 500. Wniosek jest taki, że dla ludzi obrzydliwie bogatych, którzy szukają małego samochodu, Fiat 500 jest premium. Dla Polaka w żadnym wypadku. Na tej samej zasadzie raczej nikt się nie będzie na Zachodzie lansował Volkswagenem. Dla kogoś, kto nie ma w krwi i pamięci komuny i rozgraniczenia Skody na to komunistyczne dziadostwo i VW na tę zachodnią jakoś, będą to marki z grubsza z jednej półki…
Poza tym Mercedes już niestety mocno odstaje od Audi i BMW to widać po zainteresowaniu tymi autami.
Mercedes skończył się na W124.
Nie wiem czy wiecie, ale mniejsze Mercedesy mają silniki Dacii i dzielą z nimi podzespoły!
@radosuaf – z tego wynika (i pokrywa się z moimi poglądami), że dla Niemca, Francuza itp. to właśnie VW jest taką “Dacią” – typowym wołem roboczym, autem które “pracuje”, jest mało ciekawe i w żadnym razie nieprestiżowe…
Tylko skąd w Polsce ten “kult VW”? Ostatnio wracając z pracy liczyłem VW – na dystansie 10 km naliczyłem ich ok. 80 sztuk.
Z tymi lekko sfrustrowanymi właścicielami Peugeota/Citroena to ja nie bardzo rozumiem o co chodzi. Idzie człowiek do salonu, a tam taki C5 jest absolutnie najtańszym autem w klasie (za podobnie wyposażoną Mazdę czy Forda trzeba dopłacić z 10 tysięcy) to jeszcze rzucą dość pokaźnym rabatem z okazji święta lasu. No i jak to ma nie “tracić na wartości” skoro wartość początkowa jest odpowiednio mniejsza od konkurencji?
BMW ma silnik z Peugeota, ten 1.6. Gdzie twoja boga teraz?
Super temat milordzie. Obecnie na bieżąco w moim wydaniu, bo tak: Ojciec chce Vaneo kupić, ogólnie auto ok, gdyby nie beznadziejne zawieszenie/wykonanie wnętrza/zabezpieczenie antykorozyjne/ serwisowanie. W tej cenie zaproponowałem mu 156 2.4 jtd sportwagon ale to alfa czyli utrata wartości/rdza/zawieszenie, albo Scenic RX4 2.0, ale z kolei to renault/awarie elektroniki/dużo pali/słabe wnętrze. I weź tu człowieku nie bądź sfrustrowany, co byś nie polecił to i tak źle i tak niedobrze. Dodam że ojciec obecnie jeździ Octavią 1.9 90 która ma grubo ponad 300.000, wygląda jak kibel, ale nie chce przestać jeździć, i dziwo wszystko działa. Obecnie poziom frustracji wynosi może 1 w skali od 1-10, sądzę, że po zakupie Vaneo sporo się podniesie. Jeśli kupi Vaneo, to chyba trzeba będzie zapisać ojca do kardiologa. 😉
@Sonne – otóż to!!! W końcu np. taki Mercedes Citan – to Dacia Dokker ze znaczkiem Merca 😀 😀 😀
Ja mam wrazenie, ze to na odwrot: osoby podatne na frustracje nigdy nie kupia dacii, a ci pragmatycy z dystansem do siebie, kupujacy dacie, nie maja sklonnosci do narzekania na cokolwiek. Osoby ze sklonnosciami pedantycznymi kupuja toyoty i oczywiscie te toyoty jak to zwykle maszyny nie spelniaja ich pedantycznych wymagan. Ci, dla ktorych liczy sie prestiz, ale nie maja wystarczajaco grubego portfela na bentleya czy cos tego pokroju sa wiecznie sfrustrowani, wiec beda sfrustrowani takze tym audii, ktore mialo byc prestizowe, a zaraz sie okazuje, ze polowa sasiadow ma to samo albo lepiej. Itd itp.
Znam taxówkarza co chciał być premium bo pewnie ma szersze perspektywy jak @Sonne pisze. Miał on BMW E38 728. Auto premium więc bezawaryjne, tyle że ciągle się coś psuło- raz nawet silnik padł i zmienił na drugi, albo i nawet dwa razy, nie jestem pewien bo się tym nie chwalił. Sam jestem taxówkarzem, teraz śmigam primerą p11.144 2,0TD.
Kupił bym sobie nową Dacie Logan mcv 1,2 z fabrycznym lpg i klimą, ale najchętniej to bym się przestawił na busa bo w Białymstoku taxi mało rentowne.
@Jacek:
Jaka utrata wartości w 156, jak to można za kubełek frytek kupić?!
@daciarz:
Bo jak się skończyła komuna, to się targało samochody jak najbliżej, czyli z Niemiec. A jak z Niemiec, to niemieckie. No i jak się ktoś przesiadł z Poljazza albo Dużego Fiata na Passata B3, to myślał, że trafił do nieba. I dalej już nie chciał sprawdzać – B4, B5, B6 i do przodu :).
@Jimmy – powielasz powszechną mądrość ludową o rzekomym obniżaniu zużycia paliwa przez tempomat, jak to w praktyce jest realizowane – on jakoś tajemniczo zmniejsza dawki paliwa czy co?
@SzK – moje 3.0R6 z mocą bliżej 300 niż 200 w trasie spokojnie daje się poniżej 8 utrzymać, kwestia stylu jazdy – witaj w klubie:)
Ja znam jedną osobę niezadowoloną i nadającą na suzuki. Byłego właściciela fabrycznie nowego SX4 z silnikiem 1.6, który (za radą sprzedawcy) zagazował.
Mam Citroena i zgadzam się z tym, że jestem sfrustrowany, ale tylko właściwie dlatego, że jak to napisałeś “są ogólnie pogardzani bo jeżdżą autem francuskim”.
Ale ogólnie się zgadzam – poziom widocznej frustracji jest najbardziej widoczny u fanboyów (fanboyi?), którzy mimo bycia niezadowolonym ze swojego auta na siłę każdemu (i sobie) udowadniają, że ich auto jest najlepsze.
Od 2010 pocinam Bravo dwa z Multijetem (rocznik 2007) i uważam sobie bardzo! Rewelacyjny stosunek jakości do ceny, tani serwis, nic nie klęka, i wygląda wciąż całkiem atrakcyjnie (czego o Dacii albo Skodzie Rapid powiedzieć nie mogę) Zatem grupa pierwsza, mało tego, kiedy ktoś mnie pyta o Bravo odpowiadam – brać!
A tak na marginesie, z niecierpliwością czekam na komentarz Kaczego
Zazdroszczę wam, że nie obchodzi was utrata wartości.
To właśnie ona sprawia, że kupno np. Citroena może wyjść drożej niż Audi mimo, że na wejściu ten drugi kosztuje 30% więcej.
Kupujemy C5 za 100 000 zł, jeździmy 5 lat i w tym momencie przerastają nas awarie, chcemy go sprzedać , odzyskujemy 20 000 zł.
Kupujemy Audi A4 za 130 000 zł, po 5 latach chcemy zmian bo się znudził/ wyczerpał się prestiż sprzedajemy za 60 000 zł.
W tej chwili nowy Passat jest na poziomie Audi A4 czy BMW 3 więc decydujemy się na niego, właściciel Citroena musi dopłacić 90 000 zł do nowego Passata, właściciel Audi tylko 50 000 zł.
hm… jak widzę hasło “premium” to z automatu mam odruch zwrotny. To takie hasło, słowo-klucz, usprawiedliwiające wciskanie klientowi produktu obiektywnie nieodbiegającego znacząco od konkurencji. Na zasadzie autosugestii “premium=lepsze” . A linie produkcyjne i zastosowana technologia są identyczne. Może jestem jakiś nie tego, ale dla mnie “prestiżowe” nie będzie nowe M3 ( trzymajmy się już tego przykładu BMW) tylko na przykład, dobrze utrzymane E24.
A i właściciel tego drugiego będzie mniej sfrustrowany bo kupując takie auto raczej wiedział na co się pisze.
Pozdr
Czytając komentarze przestaje wierzyć w czytanie ze zrozumieniem. Ludzie mający fiata czy dacie nie są sfrustrowani dlatego że to najlepsze auto, tylko stosunek ceny do jakości. Jeżeli moja r19 się zepsuje no to trudno mało dałem stare itd. Jeżeli nowa bmw seria 7 za zylion zł wyłącza mi się bo nałapała błędów to łapię mega wkurwa i się frustruję, czy ma tu zasobność portfela? Raczej ilość cebuli w genach.
“Wolfsburski majestat” :-))).
Domagam się złomnika.pl jako obowiązkowego tekstu źródłowego na maturze z polskiego.
Widzę, że Złomnik w formie b. dobry, ciekawy, tekst.
Ja co prawda opinii ludzi o autach nie spisuję, ale określenie “ukryty frustrat” do nabywcy produktu VAG pasuje w 100%.
Z Aso Hyundai/Kia bym nie przesadzał, o Kii nie mówię, bo jestem tam tylko po zakupy :], ale w Hyundai’u nie było źle, prócz spartolonej roboty blacharskiej… ale powiedzmy, że wymiana elementów, zamiast naprawy to obecnie standard, więc pewnie każdy by to “zepsuł”. Nie wypowiem się jednak, bo auto serwisuję sam, a do ASO nie jeżdżę – tak więc możesz mnie zapisać do pierwszej grupy :). Chociaż rozmawiałem ostatnio z właścicielem Santa Fe i co ciekawe, sam chwalił ASO – miał od wymiany kierownicę, fakt, te pokryte oryginalną skórą potrafią się łuszczyć – jak stwierdził, doradzili mu, by poczekał z tym na koniec gwarancji :] – choć o ASO jako takim nie dyskutowaliśmy.
Nie rozumiem natomiast ludzi, którzy mają butt_hurt dlatego, że muszą do ASO jeździć, a ono jest oddalone ode mnie o xx/xxx km. Serio, są tacy którzy mają z tego powodu żal do marki :)) – chyba nie muszę tego komentować, bo dla mnie to debilizm w czystej postaci.
Co natomiast ciekawe – ostatnio tak siedzę sobie nocą, spoglądam na pewien duży portal motoryzacyjny, gdzie ludzie mogą pisać opinię na temat aut i czytam… jest tam taki słupek z pytaniem “czy kupiłbyś ten samochód jeszcze raz” – wiadomo, Mazda ma zazwyczaj ok. 95+ na TAK (patrz tekst Złomnika dlaczego tak jest), większość aut ok 70-80% na TAK… ale zdziwiła mnie Corsa D, powszechnie chwalona w mediach… tylko ok. 60% na TAK :] – dziwne, bo auto nie jest jakieś złe, poza tym pomimo wieku ładnie się sprzedaje.
BTW wiecie, że nowa Corsa jest TAŃSZA od starej o ok. 4K zł na stronie Opla? taka ciekawostka.
@Notlauf to oczywiście Twoje przemyślenia, ale nie jesteś przekonany, że właściciele Lexusów to podobna grupa co właściciele Mazd? nie mówię oczywiście, że to złe auta, ale naprawdę – firmy samochodowe są po to, by generować zyski – i w takim Lexusie też można do paru rzeczy się przyczepić, szczególnie w tańszych modelach (CT) – artykuł AutoŚwiata i test długodystansowy CT ukazuje, że nie jest aż tak wspaniale – co nie znaczy, że jest źle – ale to z kolei moje zdanie.
@Sonne:
Ty serio napisałeś, że wół roboczy od VW jest na poziomie samochodu z RWD, silnikiem ułożonym wzdłużnie za przednią osią, a nie zwisającym smętnie z przodu i lepszym rozkładem masy na osie? Albo się nie znasz w ogóle na motoryzacji, albo w samochodach podniecają Cię klimatroniki, światełeczka, asystenci zmiany pasa i inne bzdety :). To, że w najbliższym czasie Passat średnie ma szanse zbliżyć się do BMW3, to chyba jasne. Ba, jeśli Citroen wyda następcę C5 z hydro, to do Citroena też będzie średni start.
Jeśli podnieca Cię głównie utrata wartości i awaryjność, to raczej kup sobie coś japońskiego (sprawdzić, czy nie Subaru 😉 ).
Nie mam Mercedesa , ale chwilowo jeżdze klasą E z 2012r oraz sporadycznie klasą M z 2009 r. Bardzo udane i dobrze przemyślane auta. Nie sądziłem ze kiedykolwiek pomysle o tym segmencie. Ale jednak, warto marzyć i może nazbierac na conajmniej W204 o kórym pisze Złomnik. Potem, powrot do innych marek, w szczególnosci do mojej prywatnej fiesty , jest bolesny 😀
@Sonne
Ja nie potrafię zrozumieć, jaki Ty masz problem z tym, że komuś może się podobać jazda Dacią albo Skodą? Może kogoś nie interesuje forkszprung dursz technik albo RADOŚĆ Z JAZDY ™ i chce się po prostu przemieszczać z punktu A do B?
Dlaczego fanboje niemieckiej motoryzacji mają z tym taki problem? Niech mi to ktoś wyjaśni 😉
Miałem kiedyś auto, które kupiłem w cenie złomu (w takim też było stanie zewnętrznym). Chyba nie miałem lepszego auta, każda jazda powodowała uśmiech, a dojechanie do celu to już prawie ekstaza była. Nie oczekiwałem od tego auta że w ogole będzie jeździć (kupiłem go na papiery w epoce zniżek za złomowanie), tymczasem służyło mi dzielnie dość długo.
Co do SUV-ów… Teść ma Hyundaia ix35, z silnikiem 1,6 benzyna. Jazda tym autem to dla mnie męczarnia, ale teść robi nim góra 5 tysięcy rocznie więc mu nie przeszkadza. Za to wygląd ma dla niego znaczenie, od razu w salonie zamówił orurowanie. I bardzo się cieszy że jak do pewnego hotelu jedzie to teraz brama się sama otwiera, a starym Citroenem jak podjechał to musiał do ciecia iść. Prestiż pełną gębą
Jako posiadacz dwóch “megaprestiżowych” Audi zapewne jestem frustratem pełną gębą ale ja nigdy nie byłem fanbojem VAG. Pierwsze Audi kupiłem przypadkiem (w sumie samo przyszło), wcześniej innych kierowców Audi – podobnie jak Notlauf – mialem za debili. Zawsze mówiłem, że Audi, BMW i Mercedesa nigdy nie kupię… Jak widać sprzeniewierzyłem się swoim zasadom
Inna sprawa że obydwa A6 są z silnikami ogólnie pogardzanymi i uważanymi za najbardziej awaryjne silniki świata. Nikt tego nie chce kupić, więc i cena jest śmieszna. Owszem, ceny części potrafią zabić, serwis rucha klientów zawodowo, ale moje auta już serwisuję u kolegi, bo są stare. Trudno mi się wypowiadać na temat trwałości silników, bo jeszcze nic przy nich nie robiłem, diagnostyka póki co wykazuje że jest OK, ale co będzie dalej? Tylko że ja kupiłem te auta z pełną świadomością ryzyka, w przypadku pierwszego A6 wydałem ledwie połowę kwoty którą wtedy przeznaczyłem na samochód (miał być zupełnie inny). Łatwiej było się do zakupu przekonać bo obydwa pochodzą z krajowego salonu i od pierwszych właścicieli kupiłem, z pełną historią serwisową.
Co do jakości materiałów to jednak uważam że jest na wysokim poziomie, np wciąż się nie mogę nadziwić w jakim doskonałym stanie jest skórzana tapicerka w A6C5 z 2004 roku…
pierwszy raz w życiu czytałem dziś złomnik z synem. przy subaru boxer diesel zaczął plakać. przypadek?
Hmmm mam subaru Legacy oczywiście benzynkę i fabryczne LPG i jestem meeega zadowolony. Identycznym dizelkiem znajomka zrobiłem 2500 kilo przebiegu, i hmm no muszę to przyznać, lepiej się nim jeździ ale i tak nie kupił bym go nigdy awaryjność to jakieś nieporozumienie a mój ma 200 000 przebiegu i oprócz rozrządu i oleju nic przy silniku nigdy nie było robione. I tak na prawdę tańsza jazda niż dieslem.
Potwierdzając opinię o Alfistach powiem tak – psy szczekają, karawana JEDZIE dalej
PS. Mam 2 Alfy i iPhona – większym hardkorem już nie będę :):):)
Numer 5: Kupuje 20 letnie “premium”, a potem udowadnia całemu internetu, że sam też jest premium, a wszyscy inni to biedaki. Choć w głębi duszy wie, że BMW za kilka tyś to w rzeczywistości tani szrot nadający się co najwyżej do efektownego zajeżdżenia, bo takiego taniego badziewia nie szkoda.
… Fajne. Ale zastanawiam się, do której grupy frustratów mam się zaliczyć. Mam Fiata (właściwie – moja Pani ma) – i chwalę to auto pod niebiosa, choć toporne niczym cegła. Proste w serwisowaniu, podatność na piątkę, dostęp do wszystkiego łatwy, części tanie. Cudo! Miałem też dwie Alfy – i trafiłeś tu w sedno opisem właścicieli. Z francuzami już się nie zgodzę. Miałem przed laty genialnego Peugeota 405 mi16 i absolutnie nie miałem związanych z nim kompleksów – wręcz przeciwnie, czułem się wyjątkowy i lepszy, a auto było genialne. Gdybym trafił w rozsądnej cenie i stanie – brać lawetę! A teraz – megafrustracja. Skoda. Szajs jakich mało. Miało być tanio, rozsądnie, bezproblemowo. Tankuję i jadę. Ale te auta to zlepek kretyńskich rozwiązań VW, okraszonych tandetnym plastikiem. W dodatku wcale nie są tak tanie… A serwis? uuuuu, tu już nie wtykam paluszków. A ceny w ASO na poziomie VW. Nie trawią mnie kompleksy braku znaczka VW na atrapie. Szlag mnie trafia, że samochód, który miał być szczytem pragmatycznego rozsądku wpienia mnie bardziej, niż wszystkie moje poprzednie auta razem wzięte! Nawet z Łady byłem bardziej zadowolony, choć zaczynała rdzewieć już w trakcie lakierowania nowych blach!!!!
Złomniku, może by tak artykuł o frustracjach posiadaczy prawie-volkswagenów, które nie są tak idealne, jak je prasa maluje…?
Z tą frustracją z Audi to trochę prawda. Kupiłem kiedyś 4-letnie Audi (zadbane, bezwypadkowe, w Niemczech po zakończeniu leasingu od firmy), które się jednak trochę psuło, a miało być tak cudownie. Ale poradziłem sobie z tym: to było 14 lat temu, autem jeżdżę do dziś, nie rdzewieje, psuje się mniej od nówek z dwumasami, jest nic nie warte i nie trzeba go w mojej wiosce nawet zamykać. Czyli przeszedłem z grupy 3 do 1.
@bart: zmniejsza w stosunku do podwyższonego gdybym sam jechał i dawał się wciągać w polskiegierki pod tytułem: a wyprzedzę to Q7, niech burak wącha moje spaliny lub skodziarz nie powinien jeździć lewym pasem
Jadąc trasę Wro-Waw, ja palę 16-18l/100, tempomat niezmiennie 14. Nie obniża to nijak spalania per se, natomiast obniża w stosunku do mojej jazdy.
A ja bym chciał mieć Dacie albo nawet skodę, marze o tym, taką nową z salonu w podst. wyposażeniu …
Myslę, że zadowolenie w większej części zależy nie od tego co się kupi, a czego się człowiek spodziewa.
Stąd też marki reklamujace się jako niezawodne przez lata albo premium mają tylu sfrustrowanych użytkowników – bo obiecano im premium, niezawodność, a dostali normalny samochód, normalnie się zużywający, czasem się psujący, bywa że nawet spektakularnie (zwłaszcza jak ktoś uważa, że w premium to już nie trzeba o auto dbać), a kosztujący drożej w zakupie i utrzymaniu. Traktowanie w ASO też wcale nie jest premium, tylko zupełnie normalne 😛
To po prostu rozdmuchane przez marketingowców obietnice na które ludzie się nabrali tak skutecznie, że teraz odbija się to na samych firmach – bo żąda się od nich spełnienia tych obietnic, a to dla nich nie możliwe 😛
Natomiast w większości ktoś kupujący Fiata, Opla, Dacię i inne tzw. auta drugiego wyboru albo wiedzą co kupują i spodziewają się dna i 5m mułu (a często jest jednak lepiej), albo kupują nie znając się i jak się coś nawet zepsuje, to znaczy że tak ma być i tak jest w każdym. Żyją w większości w błogiej nieświadomości. Nic dziwnego, że trudniej w tej grupie o frustrację, co nijak nie znaczy, że wozy te są bezawaryjne (choć bywają), czy lepsze niż jakiekolwiek inne 😉 Mają po prostu niżej ustawioną poprzeczkę. Realnie ustawioną bym rzekł.
Nie zgodze się z natomiast z klasyfikacją Skody – ja bym ją umieścił w jednym worze z Oplem/Fordem. Ludzie raczej nie płaczą, że na masce nie ma znaczka VW/Audi – kupili bo było rozsądne cena/jakość, a znaczek mają w dupie, i pojechaliby nawet bezkształtną plamą, gdyby tylko sprawnie i ekonomicznie dowiozła ich z A do B. Uważają – słusznie – że znaczkiem się nie jeździ.
Swoją drogą ciekawe jaki jest poziom sfrustrowania właścicieli amerykańców.
Wydaje mi się, że kupowanie rzeczy przechodzonych ma niewiele wspólnego z szeroko rozumianym premium… Premium to jest nowe, z salonu, 6 miesięcy wyczekane, za grubą kasę. A nie od Ahmeda.
Miałem sporo nowych aut, zarówno osobowych, jak i dostawczych. Najmniej zadowolony byłem z Fiata (GP 1.3 JTD i Ducato 2.2MJ). Ww. pojazdy psuły się na tle innych moich wozów dużo częściej W salonie podczas zakupu zapomniano dodać, że przy zakupie na firmę, gwarancja ma mnóstwo limitów (np. sprzęgło 40tkm), a auta psuły się na potegę ( Ducato do 150tkm dwa razy odmówił posłuszeństwa na trasie i były to poważne usterki). Dla porównania nowy Master 2.3 dci ma już 350tkm i wymieniałem tylko materiały eksploatacyjne ( przy 270tkm kpl. sprzęgło)
W 99% potwierdzam, jednak nie rozumiem zestawiania Opla z Fordem jako marek wybieranych tylko przez ludzi nie interesujących się motoryzacją. Znam paru upalaczy fordów, w znakomitej większości ich wybór był czysto praktyczny (jeden ujeżdża paskudnego Fusiona, drugi Focusa II, trzeci Mondeo IV) i każdy z nich jest baardzo zadowolony z fury i jej trwałości. Zestawiłbym ich w tej samej kategorii co klientów Kia i Hyiundaia: fura nie kupiona dla prestiżu tylko do jeżdzenia, a i to z ASO się zgodzi: Broń Borze od ASO forda!!!
A opel-popel to już zupełnie inna historia…
Cytat:
W tej chwili nowy Passat jest na poziomie Audi A4 czy BMW 3 więc decydujemy się na niego, właściciel Citroena musi dopłacić 90 000 zł do nowego Passata, właściciel Audi tylko 50 000 zł.
Mój borze, nikt mnie nie przekona żeby wydać 200-300 tysięcy za A6 lub A4, gdy poniżej 100 bez problemu kupię C5 lub nowe Mondeo (tu akurat minimalnie może być więcej).
Inna sprawa – kto z nas w ogóle rozważa takie zakupy? To jakieś abstrakcyjne kwoty.
W sumie to się cieszę że mam nudną astrę H 1.6 115 km. Nic się w niej jeszcze nie dzieje… Pozdrawiam zerkając na lekko falujące obroty na jałowym i czekając na awarię czujnika położenia wału :DDD
Najlepsze w tzw. “produktach premium” jest to, że najczęściej kupują je nowobogaccy albo zakredytowaniu ridżional sejls menedżerowie. Jak ktoś naprawdę ma hajs, to idzie półkę wyżej i na BMW nawet nie spojrzy, bo dla niego to masowy samochód dla pospólstwa.
I nie mam tu na myśli ultrabogaczy jeżdżących Rollsami.
@Yossarian – Które BMW takie tragiczne? Sam też jeżdżę aktualnie Civikiem i myślę o zmianie na bejcę w jakiejś bliższej albo dalszej przyszłości i nie chciałbym powtórzyć Twojego błędu
@bart
Tempomat to nie magia, on poprostu odejmuje gaz aż do momentu, kiedy samochód zacznie zwalniać i utrzymuje najmniejszą możliwą dawke paliwa (gdy sterujemy dawką jak w dieslu ) potrzebną do uzyskania danej prędkości, z nogą po pierwsze to się nie uda precyzyjnie wysterować (sama precyzja nogi jest słaba), po wtóre nie ma szans, żeby nie “falować” lekko nogą.
@ Post
Jako szczęśliwy własciciel FSBD ( skrót ) powiem, że da się nim jeździć i byc bardzo zadowolonym, wystarczy co rano odmówić modły do św. Kordiana Panewki, patrona połamanych wałów, łykać niedozwolone ilości prozu lub innych tabletek szczęścia, raz na tydzień wizyta u psychoterapeuty i jest naprawde bez flustracji.
Ale niektórzy użytkownicy, zwłacza ci już po wymianie wału nie mają już kasy na tabletki i wizyty i to są całe powody flustracji, a nie żadne Boxer Diesle…
Gdzie w Audi jest zbiorniczek prestiżu? Jak się wyczerpał to może da się to jakoś napełnić?
Ja widocznie jestem jakimś wyjątkiem, bo przesiadłem się z androida na iphone trzy lata temu i jednak uznałem to za krok w tył w wygodzie używania telefonu. Wcześniej z telefonu korzystałem jak z pendrive i było to dla mnie bardzo wygodne, jak brakowało pamięci to zmieniałem kartę pamięci na większą, jak chciałem podładować tel, to praktycznie każdy miał kabel usb, a 3-4 lata temu iphone jeszcze nie był aż tak bardzo popularny, więc nie było od kogo pożyczać w razie czego kabelek. Niby takie 2 proste rzeczy, które spokojnie mogliby poprawić w iphonie, a świadomie tego nie robią. To można długo wymieniać jeszcze takie drobne rzeczy, ale nie ma po co. Prawda jest taka, że 90% ludzi by nie kupiła iphona, gdyby jego produkcję zaczęła lata temu np marka Huawei w cenie 300zł za sztukę.
Nie no wpis o bravo to jest zbrodnia. Fiat tam zamontował “kultowy” silnik 1.4 12V który był prawdziwym królem awaryjności i wysokiego spalania. No i nie poruszenie marki ROVER to jest zbrodnia. Trudno znaleźć tak “popsuty” samochód jak 414 albo 416. Niby to samo co niezawodny civic a generalnie pilot firmy Lucas śni się po nocy … . A co do Suzuki to jedyne co pokonuje tą markę to rdza. Najgorzej znosiły czas Swifty, w których potrafiło odkroić podłużnicę i wahacze. No i belki w Baleno, w używce praktycznie nie do kupienia.
“przeszkadza mu spojrzeć na jego wspaniałą Touranowatość w całym swoim wolfsburskim majestacie” – mistrzowskie!
Nie ma nic o Isuzu? 😉
Troche nie w biezacym temacie, ale za to fajne info o nieznanych i malo popularnych samochodach dostawczych: Audi odrestaurowalo elektryczne DKW z lat 50-tych ubieglego wieku:
http://autovolta.pl/223-elektryczny-dostawczak-sprzed-50-lat
Zrobili podobno 100 sztuk, z czego 2 dotrwaly do dzis.
Fajny wpis, subiektywnie empiryczny, takie lubię najbardziej. Sam np. mam nieco inne doświadczenia (i obserwacje), ale o to w tym przeca chodzi.
Fiat – znam jednego nieszczęśliwego użytkownika Bravo, mój kolega z pracy.
Ford (i Suzuki, ale o tym później) – nie do końca się zgodzę, że Fordy kupują tylko ludzie nieinteresujący się motoryzacją. Poprzednim jeździdłem mojej Czcigodnej Rodzicielki była Fiesta, rocznik 2004, nówka salonówka. A Rodzicielka samochody uwielbia. I frustracji nie było, Fiestka przez 7 lat spisywała się wyśmienicie, aż do wymiany na równie niezawodne Suzuki SX4, które zresztą potwierdza Twoją tezę, że użytkownicy Suzuki są zadowoleni. Podważa ją natomiast przypadek mojej koleżanki, której matka ma ciągle sypiącego się Ignisa.
Francuzy – to zależy od podejścia, ja jeżdżąc ZX-em byłem zachwycony wygodą, prowadzeniem (tak, tak, prowadzeniem 😉 ) i praktycznością, zaś zły byłem na siebie, że a) nie sprawdziłem go dokładnie, b) nie wybrałem innego egzemplarza, najlepiej z 1.9 XUD, przez co trafił mi się grubo powypadkowy, zajeżdżony do spodu, zaniedbany trup. No ale to moja własna głupota i nieuczciwość sprzedającego. A pogarda otoczenia? Właśnie w ten sposób ze znajomych odsiewa się ludzi o IQ bakłażana.
Nissan X-Trail – inny mój kolega z pracy ma takiego, jest bardzo zadowolony.
@Sonne – PLAŻO PROSZĘ.
1. Koszta serwisu niemieckich premiumów młodszych niż 10-15 lat są bardzo wysokie. Bardzo. 2. Nie każdy oczekuje od samochodu tego, co oferuje BMW. Niektórzy wolą samochody skromniejsze, mniej ostentacyjne, za to np. praktyczniejsze. Albo po prostu nie lubią BMW z dowolnych powodów.
3. Samo wspomnienie o prestiżu automatycznie dyskwalifikuje Cię jako człowieka, którego opinię mógłbym kiedykolwiek brać pod uwagę. W ogóle branie pod uwagę prestiżu jako w jakikolwiek sposób znaczącego kryterium oznacza, że dany człowiek nie za bardzo ma się pochwalić czymkolwiek innym, więc czuje potrzebę nadrabiania rzeczami materialnymi, głównie samochodem (a na argument stać/nie stać odpowiadam, że o prestiżu trąbią głównie właśnie ci, którzy “okazyjnie” kupują zajeżdżone truchło od Mirka). Ja zaś powtarzam, że brak zbędnego prestiżu pozostawia miejsce na ważniejsze cechy.
jonas@
zbiorniczek pestiżu w audi?
Jak w dieslu to trzy jeden pomiędzy skrzynią biegów a silnikiem taki w formie koła,drugi na kolektorze wydechowym taki ze śmigiełkiem ,trzeci pod autem (takim całkiem eko)takie z wężykami i czujniczkami,w benzynie w okolicach napinaczy łańcuchów.
@Klakier – problem jak popęka głowica, prestiż będzie się mieszał z olejem i klapa
@Sonne: gr8 b8 m8! 😀
Gdyby SAAB jeszcze istniał, byłby wysoko: Chcieli szwedzki odrzutowiec, dostali Opla z designem lat 90-ych.
@tajemniczybrodacz – chodzą słuchy że klasa A Dacii będzie w granicach 20-25 kpln w podstawie …. sprzedasz butelki , złom z podwórka, rzucisz fajki i już
A co do grande punto to potwierdzam. 100tys km(Puntem Evo) w 3 lata i zero awarii, nawet klocki hamulcowe po takim przebiegu były w świetnym stanie. Po takim przebiegu auto na zewnątrz i w środku wyglądało jakby wczoraj wyjechało z fabryki, ale fakt że naprawdę bardzo o niego dbałem, bo planowałem nim przejechać >200tys km przed sprzedażą. Wcześniej pandą 6 lat(200tys km) i musiałem tylko wymienić drążki stabilizatora 2 razy(30zł/komplet) i wyczyścic EGR(to był 1.3 a w zasadzie to 1.2 MultiJet). Punto zmieniłem na Toyotę i marzy mi się, żeby była porównywalnie bezawaryjna jak te Fiaty.
@jonas : AdBlue wymagany dla wolfsbuskiego diesla Euro 6 wlewasz do zbiorniczka prestiżu. Konesuarzy mogą w tym celu użyć swojej własnej prestiżowej rurki oddając nadmiar mocznika z nerek.
Jestem zadowolony z ASO Hondy. Przy kupnie Concerto w 1994 roku w salonie powiedzieli, że prędzej przerdzewieje niż coś się mechanicznego popsuje. I rzeczywiście, przerdzewiała – sprzedałem nie robiłem
Unikam tego tematu, ale…
Jeśli ktoś pisze, że Saab to to samo, co Opel, znaczy że nie jeździł ani jednym ani drugim. Ani nawet nie siedział, o posiadaniu nie wspominając 😛
Tak samo można powiedzieć, że Lexus to to samo, co Toyota, tylko inny znaczek, nie?
@Sonne
“nawet 20 letnim BMW jeździ się lepiej niż nowym Fiatem, a BMW kosztuje ułamek jego ceny”
Aha… a potem w zaprzyjaźnionym warsztacie widzę takie kwiatki jak wymiana jednego tylnego wahacza w BMW czy amortyzatora, zakładanie używanych opon, albo jeszcze lepszy numer – stacja benzynowa i podjeżdża “prestiż” i leje paliwa za 20-50zł.
To właśnie co uprawiasz (jeśli nie jest zwykłym trollowaniem) to właśnie ukrywanie swojej frustracji – “nie stać mnie nawet na nawet na nowego fiata to będę zachwalał swoje <>”.
@Szczepan Kolaczek
“dojechał w takie miejsce, że miejscowi wymiękali jak tam widzieli nie-UAZa”
Kilka lat temu u moich rodziców pod domem na drodze utknął przygotowany pod przeprawy patrol. Ja tą samą drogą przejeżdżałem escortem, a ojciec clio II. Facet był bardzo pewny siebie i zamiast omijać dziury jechał prosto i ostro dusił, padało od kilkunastu dni (w kraju powodzie były), a on się zakopał… do tego nie było w pobliży drzewa, żeby zapiąć wyciągarkę. Cała wieś się śmiała z “asa”, który w ciemno maszynie zaufał.
@daciarz
“muszę machnąć patykiem”
W nowszych już nie trzeba (przynajmniej duster i to nawet przed liftem). Ale ja mając zwykłe dysze spryskiwacza (wąski strumień) też wolałem ręcznie włączyć – można szybę dobrze namoczyć zanim włączy się wycieraczkę. Teraz mam mgiełkę to już wycieraczka może odpalać od razu.
@Ja
Mój ojciec czekał 8 miesięcy na nowego dustera prosto z salonu. To premium jest czy nie? 😉
No i nareszcie Złomniku napisałeś prawdę o Alfach Nie ważne czy się zepsuje, po prostu ten samochód DAJE SATYSFAKCJĘ!
Kilka dni temu BBC wyemitowało program z chłopakami z Top Gear jako zajawkę przed serią 22. W tym talk show ludzie zadawali prowadzącym pytania. Jedno brzmiało: “Jakie auto najbardziej żałujecie, że sprzedaliście?” Calrkson odpowiedział Alfa Romeo GTV6, May – 164. Potem chwilę o tym gadali dlaczgo je tak kochali itd i w pewnym momencie pytają – Hammond, a Ty jaką ALFĘ żałujesz, że sprzedałeś? A on nie miał nigdy Alfy więc wszyscy go wyśmiali, że nie jest prawdziwym automaniakiem (“petrolheadem”).
nie wiem czy doskładam takie kwoty mam już 40 lat ,,, a poza tym przecież moje skody jeżdzą tak wspaniale, kto będzie jeździł favoritkami ? wczoraj kupiłem favoritkę w niezłym stanie (jeżdzi pali, nie zgnita, klocki do wymiana i jedna żarówka ) za 500 zł … to po co ja mam odkładać na auto lata całe ? jak jeźdzę i nie mam żadnego poziomu frustracji,? tylko go przysparzam innym (sąsiedzi itp.)
A ja nie jestem sfrustrowany nowym SUVem Być może dlatego, że wybrany został nie z powodu wyższego siedzenia niż u innych, ale całkiem sporego bagażnika (większego niż w tak samo dużych kompaktach) fajnego wyposażenia oraz podłokietnika z tyłu z miejscami na butelki :] A kosztował duużo mniej niż tak samo wyposażona Octavia.
@Mav – mi takie rozwiązanie bardziej odpowiada – przypuśćmy, że zamarznie płyn do spryskiwaczy (zdarza się) – i wtedy wycieraczka, której guma na zimnie też zmieniła swoje właściwości przejeżdża po suchej/brudnej szybie. Nieciekawie.
Dlatego ja wolę ręcznie włączyć wycieraczkę. Zresztą idzie się przyzwyczaić, podobnie jak do “pipka” w manetce świateł
E to nie chcę tego prestiżu, jako przedstawiciel pierwszej grupy (i potencjalny dziewiąty znajomy) mam to gdzieś w dwunastnicy.
Skromnie się zgodzę w jakichś 80%, bo obserwacje podobne. A przy okazji rzucę dwoma tematami:
– czy tylko ja mam coś jak alergię na nową reklamę radiową VW – wyprzedaż rocznika? “Marzę o……….i żeby się wyróżnić KONIECZNIE CZARNY METALIK (jak wszyscy)”. Świetnie się to wpisuje w dzisiejszy post.
– przyznać się, kto trafił do mnie, szukając Grzybologiki za darmo?
P.S. I gdzie choć słowo o użytkownikach Daewoo/Chevroleta?
Naprawdę jest mi smutno. I jestem zawiedziony. Ani słowa o volvo! Jako posiadacz tylko volvo (poza jednym Lancerem – oficjalnie najgorszym chłamem świata) miałem szczerą nadzieję, że trochę hejtu na volvo się wyleje i będę mógł sobie poczytać.
Nic.
Całkiem nic…
@Demon75:
Mnie bardziej wturbia ta o prestiżu – chodzi chyba o getin leasing.
@daciarz
Masz Kolego rację ,za bardzo się rozdrobniłem i zapomniałem o tym największym
@andrej:
Sprzedaż iPhone za 300 zł jest niemożliwa. One Plus One ma dumpingową cenę w stosunku do konkurencji, a i tak kosztuje 300 dolanów. To samo jest widoczne w komputerach – maszyny o parametrach porównywalnych do MacBooków (np. Dell XPS) mają podobne do nich ceny. Kwestia tego, czy dany odbiorca rozumie, że dany Mac/iPhone jest drogi, bo ma vendor locka na potężne podzespoły czy myśli, że między i7 i Celeronem nie ma różnicy.
@sonne kupując 20-letni samochód nie jesteś klientem premium. Jesteś nabywcą starego żelaza i próby łechtania sobie ego, że to nie to co te biedaki z Dacii, tylko “prawdziwa motoryzacja”, są dość śmieszne.
Czemu “nie liczę Chevroleta” , bo go nie ma czy bo to OPEL?
Mam Captivę w dieslu i automacie sfrustrowany jestem średnio, a raczej zadowolony nawet.
Do końca liczyłem na ocenienie mojego poziomu frustracji z powodu posiadania Volvo, a tu nic! Cóż za zawód ;(
P.S. Proszę aby grzybologika 2 była dłuższa bo pierwsza skończyła się zbyt szybko!
Akapit o Fiatach pokrywa się z moimi doświadczeniami. Mam Bravo, nie klnę, auto mi się podoba, jeździ fajnie, interesujące mnie udogodnienia posiada. “Teść” przebył dokładnie opisaną “drogę” – 126p, uno, punto 2
Co do Fordów – częściowo się zgodzę, choć ja jeżdżąc nimi nie patrzyłem łakomym okiem w stronę VW et consortes. Po prostu godziłem się, że mój wóz może nie być tak wykończony i nieźle zabezpieczony antykorozyjnie, ale za to jest ładniejszy i lepiej się prowadzi. No i nie był tak wysoko na liście najczęściej kradzionych.
Skoda – tutaj mam trochę wypaczony obraz – sam jeździłem Fabią, która miała 14 lat temu wyposażenie takie, którego często nie mają współczesne auta klasę wyżej. Znane mi osoby po prostu korzystają z tych aut jako wózka zakupowego lub narzędzia, czasem coś naprawią, ale generalnie są zadowolone z kosztów użytkowania. Praktycznie każdej Skodzie patrzy z grilla: “jadę, bo kazali”. Takie to czeskie
Co do BMW znam trzech właścicieli.
Pierwszy – fanboj. Otacza te wozy niemal kultem. Nigdy nic się nie zepsuło, bo to byłoby nie do przyjęcia. On wymienia na nowszą część, bo przez starszą spadałyby osiągi ( w sumie racja, bez ECU przyspieszenie wynosi zero ). Auta każdej klasy i wielkości porównuje do aktualnie posiadanej beemki.
Druga osoba – brat mający służbowego BMW. Pałuje je bez umiaru, lubi prowadzenie wozu, ale z drugiej strony narzeka na ciasnotę i stosunkowo wysoką awaryjność ( pewnie pochodna pałowania, ale inne wozy wolniej klękały – m.in Alfa 156 ). Prywatnie – mówi, że kupiłby co innego ( ale też zaczął by dbać ). Trzecia osoba – właściciel wozu wykorzystywanego jako rekwizyt przy nagrywaniu filmu. W pełni zadowolony Auto było kompletnym rzęchem, rzadko odpalało, nie hamowało, nie działało prawie nic z wyposażenia. Raz po wjeździe do parkingu podziemnego włączył się alarm tlenku węgla 😀 Dlaczego właściciel był zadowolony? Bo kupił wóz tanio, zużył go niemal do reszty, hamując na ścianach, polach uprawnych, upalając i sprzedał za więcej niż kupił jakimś gówniarzom
Znam jednego fana aut francuskich, ale jego opinia jest dość wyważona. Owszem, te auta lubią zastrajkować, nie są liderami jeśli chodzi o prowadzenie, tracą na wartości dość szybko. Ale: te nowsze raczej nie gniją, jakość się poprawiła a ceny na rynku wtórnym pozostały dość niskie. Ma prawie nowy samochód z rynku krajowego, zwykle dobrze wyposażony a nie kilka lat starszego rzęcha po Turku.
Ogólnie to leję z tego nadymania się części (są i normalni i to ich sporo jest) użytkowników VW, BMW czy Audi.
Kojarzycie wywiad Blogomotiva z tą blondyną od BMW? Jak pierdzieliła farmazony, że jadąc swoją beemą “zdobywa nowe doświadczenia, poznaje nowe światy i generalnie to czuje się z tego powodu lepsza od innych” – myślałem, że uduszę się ze śmiechu.
Na FB kiedyś jeden gościu mi napisał, że jakby Dacią, Lanosem czy Skodą pod pracę zajechał to kumple by się przestali do niego odzywać.
I śmieszno i straszno…..
@daciarz” Dlatego ja wolę ręcznie włączyć wycieraczkę. Zresztą idzie się przyzwyczaić, podobnie jak do „pipka” w manetce świateł :)”
Mój “prestiż”ma dysze mgłowe a i tak wycieraczki startują chwile wcześniej niż leci płyn ,przy starej szybie miałem to gdzieś ale po wymianie lekko mnie to frustruje.Co do pipka to śmiem twierdzić że w manecie jest bardziej praktyczny i wygodny niż w kierownicy co pewnie potwierdzi tajemniczy brodacz jako posiadacz i miłośnik skodziawek. Osobiście posiadając w szczeniackich latach skodę(i to nie jedną) zamontowałem do niej kierę z bumy 3 przyciski podłączyłem a i tak zawsze z automatu trąbiłem z manety,i do dzisiaj się na tym łapię że pipka tam szukam…
To ja trochę o tych Mazdach. Używam już drugą od ostatnich 4 lat i jestem pewnie w drugiej grupie – umiarkowanych frustratów. A to dlatego, że ja nie toleruję czegoś co się w aucie zepsuło – jestem taki trochę “antyzłomnik”. Dla mnie sprawa jest prosta – jak się zepsuło trzeba naprawić, jak nie – to się trzeba przesiąść na MZK / rower. Moje mazdy mają nieodmiennie benzynowe silniki (ja z tej szkoły co to diesel to do Scanii albo traktora się nadaje), ale to nieprawda, że “nic się nie psuje”. To są normalne auta jak każde inne, może tylko nieco (powtarzam – nieco) porządniej poskręcane w Japonii z powodu takiego a nie innego charakteru Japończyków. No i teraz moja frustracja – jak się coś już zepsuje to stado troglodytów i koczkodanów huśtające się pod sufitem w statystycznym warsztacie (mieszkam w Wielkiej Brytfanii) potrafi wszystko tylko nie rzeczoną usterkę naprawić. A ja bym jeszcze chciał żeby to zrobili porządnie za moje ciężko zarobione pieniądze. To jest moja największa frustracja motoryzacyjna.
Co za rzeźnia w komentarzach… tyle bzdur i miskoncepcji, że nie wiem od czego można by zacząć, żeby to wyprowadzić na prostą… Premium sremium. Znam mnóstwo ludzi, którzy mają zarobki z trójką z przodu i jeżdżą octaviami albo avensisami (fakt, że zwykle kupują nowe w salonie, bo nie mają czasu szukać używek i ich naprawiać). Ja w jednej robocie miałem służbowe X3, a w następnej nie dawali służbówki, to kupiłem jako dupowóz 10 letniego fiata stilo. Czy moje życie stało sie gorsze? Koledzy przestali dzwonić? Dziewczyna zostawiła? NONE OF THE ABOVE.
Inna sprawa, że mówienie, że BMW czy audi to dokładnie to samo, co dacia czy fiat jest uproszczeniem. Różnice są. Lepsze wyciszenie, więcej miękkiego plastiku, no i przede wszystkim większy wybór (drogich) opcji – dacia nie ma np automatu czy jasnej tapicerki. Ale to nie zmienia faktu, że za prywatne pieniądze bym nie kupił, bo ich stworzona przez marketing premiumowość W NICZYM NIE ZMIENIA ŻYCIA NA LEPSZE. Handlujcie z tym. Wiem co mówię.
Sonne – zakładam, że trolujesz (zakładam to po porównaniu rapid=golf, które jest tak absurdalne, że Cię zdradza). Ale jeśli nie, to jak ostatnio ktoś napisał na jalopniku, “I would like to study you”.
@Klakier – ja na “pipka” manetkowego przestawiłem się w jednej chwili. I nawet lepiej jest, jak jeździłem samochodami z klaksonem w kierownicy to miałem taka fobię, że jak za mocno wcisnę ten klakson to mi może airbag w ryja wystrzelić… wiem, to głupie, ale tak myślałem 😉
W przypadku mojej historii użytkowania czterech kółek poziomy frustracji prezentowały się całkiem inaczej niż w przykładach Złomnika, co oczywiście niczego nie dowodzi. Pewnym tropem jest wiek aut które ujeżdżałem, klasyfikowanych przez współczesnych, poszukujących PRESTIRZU kierowców jako „szrot” względnie „kupa złomu”. Nie żeby to kogoś interesowało, ale…
Najpierw miałem FORDA FIESTĘ MK4 1.25 GHIA i byłem absolutnie NIESFRUSTROWANY. Wyglądała jak metalizowany burak ćwikłowy na kołach, ale jeździła jak ósmy cud świata, zwłaszcza biorąc pod uwagę pokraczna sylwetkę i cenę zakupu. Silnik był orzeźwiająco żywotny i niejednemu bielały knykcie zaciśnięte na kierownicy, kiedy wyprzedzałem go na wzniesieniach jak – z przeproszeniem – starą szmatę. Pokrzepiały mnie zmiany nastrojów kierowców starych beemek obserwujących mnie na światłach, najpierw pogardliwie, potem ze zrozpaczoną zazdrością – bo przy 30 stopniach miałem zamknięte szyby, co oznacza SPRAWNĄ KLIMĘ, podczas gdy ich nieszczęśliwe pasażerki pociły się jak przed spowiedzią przy otwartych oknach i szyberdachu. W ogóle auto było PEŁNA OPCJA BEZ SKURY, miód malina. Coś tam się psuło, ale nie pamiętam co, więc z pewnością nie było to nic poważnego. Na postoju nocą w cichych okolicach wprawne ucho mogło usłyszeć delikatne chrupanie rdzy – i to był największy mankament tego fajnego pojazdu.
Potem miałem HONDĘ CIVIC AERODECK 1.4i i byłem BARDZO SFRUSTROWANY. Nic nigdy się nie psuło a silnik był obrzydliwym mułem (sztuczne 75 koni zamiast 90 – wiwat niemieckie przepisy podatkowe) , i m.in. dlatego samochód ten był śmiertelnie nudny. Wsiadałem i nic się nie działo. Samochód nie był szybki ani wolny, głośny ani cichy, ładny ani brzydki – po prostu nijaki jak rozwodniona owsianka, jak występy Jana Suzina w TVP około 1991, jak dyskografia Piaska. Sprzedałem Hondę po roku wyłącznie z powodu frustracji, bo na nic innego narzekać nie mogłem.
Potem miałem CITROENA XSARĘ 1.4i i byłem SEZONOWO EKSTREMALNIE SFRUSTROWANY. Autko zwinne, wdzięczne i bezproblemowe latem zmieniało się w niepokornego, archetypicznego żabojada gdy tylko temperatura spadała poniżej 4 stopni na plusie. Przy -1 przestawały działać kierunkowskazy. Przy -4 rozrusznik (miałem trzy). Przy -10 pękł wężyk paliwa, przez co wpadłem w poślizg na łuku i odwiedziłem rów, wyprodukowawszy pod sobą pachnącą kałużę bezołowiowej z Orlenu. Ja wiem, że to mogły być zbiegi okoliczności. Ja wiem, może trefny egzemplarz. Nie mam uprzedzeń do pojazdów francuskich. Ale tak mnie to auto wk*rwiało, że pod koniec kariery nie mogłem na nie patrzeć bez mamrotania „merde!” pod nosem albo i głośniej.
Ostatnio jeżdżę GOLFEM III 1.8 8V LPG z końca produkcji (’97) i jestem zupełnie NIESFRUSTROWANY. Nie dostaję niekontrolowanej erekcji przy autach VAG, nie marzyłem o Golfie, uważałem je za auto nudne jak wakacje emeryta. Kupiłem z pewnej ręki i nie miałem właściwie oczekiwań. Miło się rozczarowałem. Golf nie jest bynajmniej bezawaryjny, przeciwnie – rzadko wszystko działa w nim jednocześnie. Wic polega na tym, że co by się nie psuło, samochód jedzie przed siebie. Coś stuka, wyje, piszczy? Nie szkodzi. Głośny wydech? Nie szkodzi. Odpadło coś plastikowego? I co z tego! Dowolną część do tego samochodu można dostać za 49,90 w spożywczym na rogu (dobrze, przesadzam, ale tylko trochę). Spalanie jest żenująco duże, zużycie paliwa można liczyć na wiadra zwłaszcza w mieście, ale niezłomny ośmiozaworowiec ze starej szkoły wyraźnie nie ma zamiaru klęknąć. Do tego nie zgodzę się by było to auto bez charakteru. Z zewnątrz wygląda jak pociotek wojennych wozów pancernych a kokpit ma grację enerdowskiej meblościanki i dzięki tej kombinacji oferuje kierowcy dziwaczne poczucie solidności i bezpieczeństwa, osiągalne chyba tylko w starych Volvo. Wisienką na torcie jest wysokie i trwałe zawieszenie, doskonale nadające się do rajdów po szutrach, które namiętnie uskuteczniam z racji fotokolejowego hobby. Faktem jest, że człowiek czuje się w nim jak grzyb albo też typowy Janusz, właściciel warzywniaka we wsi pod Radomiem, ale są tacy, którym to zupełnie nie przeszkadza i ja z dumą się do nich zaliczam.
Wnioski? Kupując auto nie warto mieć założeń. Można się mile rozczarować, a jeśli poczuje się frustrację, z czystym sumieniem można sobie rzec „to było do przewidzenia”.
@cubiono – na cholerę mi jakieś miękkie plastiki? Spać na desce rozdzielczej jak na razie nie zamierzam. Co zaś do “lepszości” BMW czy Audi – no owszem, jeśli chodzi o wygląd czy osiągi silników to nawet nie ma co dyskutować.
Ale awaryjność, koszty serwisu, części….
Miala byc impreza 2.5 kombi, trafilo sie audi 80 2.0 16 v quattro… zalozenie 4×4 i przynajmniej 130 koni
Wybor pragmatyczny auto kupione. I dziekuje niebiosom ze poszedlem po rozum do glowy.
Silnik podobno awaryjny tak czekam az sie rozpieprzy ale cos nie chce. A v8 tak ladnie sie miesci…
Dostalem wiecej niz oczekiwalem , do jakiej grupy sie zaliczam? Nastepny daily driver to tez bedzie quattro napewno.
Komentarz nr 2: o Mercedesach.
Bardzo mnie cieszy to co napisałeś o Mercedesach. Tak się składa, że od Alfy Romeo bardziej kocham tylko właśnie Mercedesa. Osobiście miałem 3, a w rodzinie było dalszych 6. Do 2000 roku było ok. Pierwsza A-klasse W168 A170CDI palił tyle co nic, jeździł dość szybko i poza tym, że był sztywny jak taczki i polskie drogi łamały mu sprężyny to był bardzo pożądny samochód i tak bardzo nie rdzewiał jak np W210. Potem było W211 i W169, po których i ja i mój Tata zaprzestaliśmy jazdy gwiazdami. Teraz jeździmy Toyotami i znowu masz rację, bo w Corolli Verso mój Tata miał silnik AD i szybko się jej pozbył (choć głównie z powodu konsumpcji oleju na poziomie 1,5-2L/10tys km i sporego spalania ON) i teraz ma Ave II z przed liftu 😀 (ja mam E11).
Ale o Mercedesach miało być. O tym, że po 2007 roku jakość wzrosła słyszałem z pierwszej ręki (wujek jest kierownikiem zmiany w jednym z ASO) i czekamy obecnie na to, żeby ceny tych młodszych gwiazd spadły do poziomu osiągalnego przez nasze portfele.
…
Choć! Nie wymawiam się, że może się zdarzyć tak, że jak już mnie będzie stać na W211 FL tudzież W204 to kupię… Guliettę 😀
No właśnie ja też napisałem komentarz… moderacja śpi i tyle :].
@Cubino
“Znam mnóstwo ludzi, którzy mają zarobki z trójką z przodu i jeżdżą octaviami albo avensisami”
Ale czym mieliby jeździć?
Chyba, że chodzi Ci, że trójka z przodu, a po niej więcej niż 3 cyfry.
Stać mnie na Dacię – mam Dacię. Ale nie stać mnie w sensie “na zakup” – dochodzą inne koszta – coroczne przeglądy, wymiany płynów, wymiany zużytych częsci typu końcówki drążków, wreszcie ubezpieczenie OC, którego wysokość również zależy od samochodu jaki się ma…
Przypuśćmy, że wezmę kredyt, zastawię teściową w lombardzie itp. i kupię sobie Audicę z salonu. Nówkę.
I co dalej? Po gwarancji, popsuje mi się któryś z systemów absolutnie niezbędnych do jazdy – i zostaję z ręką w nocniku i fakturą na czterocyfrową kwotę.
Dziękuję, postoję.
@Sonne: Pokaż mi, błagam, pięcioletniego C5 w cenie 20 tysięcy złotych, przy założeniu, że pięć lat temu kosztował 100 tysięcy (a więc Exclusive z 2-litrowym 140-konnym dieslem albo mocno doposażony z 2-litrową benzyną).
Mam 9-letniego C5 w średniej wersji wyposażenia i z najmniejszym silnikiem diesla, a jego wartość to ok. 12 tysięcy.
Tournowatość brzmi jak durnowatość…
Kupiłem nowe berlingo 2,0hdi – szlag mnie trafiał na to auto, a najbardziej na tarcze hamulcowe, które musiałem wymieniać co 60 tys km. …i żarówki. Po 4 latach sprzedałem skrzypiące dziadostwo i …tak ! kupiłem polisingowego Tourana…1,9 z PDF i 105tys km. Po 5 tys wywaliłem filtr, założyłem wałek z wersji 130km i mapy na 140KM. Przy 220tys. wymieniłem dwumasę, bo jeszcze nie wymieniałem przy 260tys – poprosiłem mechanika o wymianę tarcz hamulcowych… dziś mam 320 tys.. i ciągle ten sam problem… żarówki
Klima latem, grzany fotel zimą, debasto i ciepło w aucie po 5km… i spalanie od 4,8 do 6,5 oleju i cudowny moment obrotowy za który nie oddam tego auta do czasu aż z niego wypadnę.
Tournowatość brzmi jak durnowatość… – nie dla mnie…
Właściciele skody są sfrustrowani tym że kolejne modele są gorsze jakościowo od poprzednich lub na tym samym poziomie tylko z dużo większą ceną, Patrząc na cenę nowej fabii można uznać że odjechali całkowicie to już nie jest tani dobry samochód wystarczy poczytać fora jak wszyscy narzekają na chore ceny i spadającą jakość. Co do marek premnium trzeba rozróżnić ludzi których faktycznie stać na nowe bmw audi czy mercedes oni walą czy przez 3-4 lata auto zepsuje się za 10 czy 30 tyś bo ich na to stać frustrowani są co kupili wypierdzianego 5-8 latka z niemiec za ostatnie pieniądzę i nagle ten prestiż zaczyna kosztować bo co chwila trzeba robić wielowachacz bo jakaś pierduła która w innym samochodzie jest prosto rozwiązana i kosztuje 100zł tu jest maks skomplikowana i bez 1000zł nie podchodź Właściciele nowych daci nie mają czym się denerwować bo wiedzieli co kupują i wiedzieli że może się coś zepsuć cieszą się że auto jeździ i skręca bo oni nie żyją marzeniami że 20 letnie bmw to jest to bo w zakręt wejdzie 10km/h szybciej oni cieszą się też że ceny części w aso kosztują mniej niż na złomie do bmw.
@Szczepan Kolaczek
Nie wiem gdzie ten postęp bo u mnie nieekonomiczne (amerykańskie) 3,8 V6 ’98, na nieoszczędnych oponach, z klimą całą drogę i z nieopływową budą też zeszłow trasie na 7,9 l/100km. I to nie wskazania kompa tylko moje wyliczenia i nie pomyliłem się na bank.
Kiedyś europejskim 4,2 V8 ’92 z quattro i automatem udało zejść się na 8,7l/100km.
W obu przypadkach to były jednorazowe zabawy.
@Jacek
Mam Golfa Mk5 GTI, i podzielam Twoje zdanie. Auto może nie jest jakoś wybitne ekscytujące po tym jak człowiek się przyzwyczai do mocy/momentu, ale jest po prostu wygodnym i praktycznym szybkim hatchbackiem. Stary 2.0T jest w sumie dość pancerny, trzeba tylko sprawdzać popychacz pompy paliwowej, dbać o poziom oleju, no i zawór PCV lubi pękać po jakimś czasie. Ja nie planuję zmiany auta przez najbliższy czas 😉
Nie do końca mogę się zgodzić z opinią nt. Skodziarzy i Opli – pojawiła się już tu wcześniej opinia, że Skodziarze powinni jednak trafić do tej samej grupy co Fiat i Dacia. Zacznę od Opla – jeździłem Atrą III HTB oraz jedną z pierwszych Insignii na Śląsku w wersji sedan (na mózg mi chyba wtedy padło żeby wziąć sedana, ale elegancka była, głowy odwracała, ludziska nie wierzyli, że jak to, Panie, to jest OPEL ??!!!) w wersji full wypas navi skóra ble ble ble. Owszem, plastiki na konsoli skrzypiały, owszem diesel 163 KM jechał jakby miał co najwyżej 120 KM ale auto radę dawało, po 173000km poszło dalej i jeździ. Skoda – obecnie trzeci egzemplarz, zaczęło się od Fabii I gen, potem Octavia II przed liftingiem x 1 i po liftingu x 2, wybór ZAWSZE świadomy, zbędne gadżety typu żele, skóra, komóra i navi pomijane, żadnych kompleksów wobec VW a raczej radość, że im te magiczne 2.0 TDI PD padają a u mnie ani TDI PD ani TDI CR jakoś się nie poddały… Niedługo zmiana na Octavię III gen, ponownie w pełni świadomie na zasadzie “stać mnie na droższe, tylko po co ?”.
@daciarz
taki Citan to Kangoo ze znaczkiem merca……
o klientach premium i nie premium
http://kwejk.pl/obrazek/2214585/kilka-slow-o-biznesie.html
@voychoo, zapytaj jakiegoś właściciela mazdy 6 (tej z okolic rocznika 2004) czy nie boi się jej podnieść na lewarku, i dlaczego po deszczu ma zawsze mokre dywaniki.
ej… ten Sonne to nie na serio, prawda? Panie Z. Łomnik, powiedz proszę, że to jakieś twoje alter ego trolla podsycającego wrzawę pod twoimi artykułami. A co do porówniania Audi z Iphone… damn. Przecież Audi to jest taki typowy Samsung z półki “premium”. Tak samo jak we wszystkich Samsungach komponenty i system są powielane na ogromną skalę, tak samo Audi ma dokładnie te same części co Skoda czy Seat. Ot takie premium. Najciekawsze jest to, że wszyscy właściciele Audi jakie znam hejtują Skode, bo to przeciez niepremium i oni wolą zapłacić 2 razy więcej, żeby mieć delikatnie bardziej miekki materiał deski, której nawet się nie dotyka, no chyba że chce się udowodnić dlaczego warto zapłacić więcej za Audi.
Sonne:
jak ktoś wymienia auto co 5 lat, to się bierze w leasing, dzierżawę długoterminową, czy coś takiego. Wtedy nie interesuje Cię utrata wartości, tylko wysokość raty, pakiet serwisowy, roczny limit kilometrów.
Kupowanie nowego auta w salonie za gotówkę ma sens tylko wtedy, gdy nie zamierzasz go sprzedawać do momentu, gdy jego wartość okaże się tak zaniedbywalnie mała, że Ci wisi, czy Passata kupionego za 100k sprzedajesz za 12k, czy C5 kupione za 100k sprzedajesz za 7k.
Ja jestem lekko sfrustrowany moim Citroenem C5, faktycznie.
Jednakże w okrężnicy mam powody, wymienione przez Autora 😉
Wkruwiają mnie takie rzeczy, jak lampka wnętrza, która gaśnie po 15 sekundach, kiedy jestem w połowie zbierania do kupy zakupów i innych klamotów przed wyjściem z samochodu.
Generalnie, BEZMYŚLNE PATENTY, których jest masa.
No fakt, volvo nie ma na liście. Volvo – czy to nowe, czy stare, jest praktycznie niewidoczne, a coś, czego się nie widzi i nie czuje, nie budzi frustracji.
Mój komentarz wpadł w pazury filtra (był b. długi) i jeszcze nie wylazł, więc ustosunkuję się teraz tylko do jednej kwestii.
@Sonne – jeśli ktoś mówi o prestiżu jako o czymś, co jest a) realną cechą, b) kwestią mającą jakiekolwiek znaczenie w ocenie samochodu, jest wykluczony z grona ludzi, z których opinią będę liczył się w jakikolwiek sposób. Zauważ, że o prestiżu najgłośniej gadają nie ci, którzy mają drogie auto z salonu, tylko ci, którzy “okazyjnie” kupili “igłę-lalkę-niemiecpłakałjaksprzedawał-nicniestukanicniepuka-ZOBACZ” od Mirka oraz ci, którzy nie mają za bardzo się pochwalić czymkolwiek innym, więc czują potrzebę budowania poczucia własnej wartości (lub wręcz wyższości) za pomocą samochodu z “prestiżowym” znaczkiem. Ponadto zawsze mówiłem, że brak zbędnego prestiżu pozostawia więcej miejsca na ważniejsze rzeczy.
Wypowiem się ogólnie po przeczytaniu wpisu, jestem typem grzebacza, który do 2012r jeździł samochodami mającymi po około 15-20lat, była sierra, toledo I, nawet polonez, wszystkie te auta wspominam bardzo dobrze, no może poza chorymi kosztami utrzymania toledo, ale naprawdę się nim fajnie jeździło (2.0 8v 115km). Jednak w 2012r coś mnie strzeliło w głowę i chciałem sobie kupić toledo IV, koniecznie, ze względu na dobre wspomnienia, jednak nie było go jeszcze w krajowej ofercie, po długim wertowaniu internetów wyszło na to że jak chcę mieć toledo to nowa skoda rapid będzie tym samym, a więc z uśmiechem na twarzy udałem się do salonu i nabyłem rapida 1.4TSI DSG spodziewając się że skoda będzie skodą, nie wiedziałem że tak bardzo. Spostrzeżenia – nowe auto ściąga na lewo, na oryginalnych alufelgach, w dniu zakupu a aso byłem 3 razy, w końcu naprawili, 4 wizyta następnego dnia prawie rozniosła salon na strzępy, zauwazyłem że mechanicy wybrudzili mi SMAREM słupki, podsufitkę i osłony przeciwsłoneczne. Po 2 dniach jazdy odkryłem że dokupiony za chorą sumę system audio, ma poważny problem ze sobą, a mianowicie brak wygłuszenia, efekt w nowym aucie przy muzyce słychać nie muzykę a plastiki, jakości jak z pudełek od tic taców. Godziłem się ze swoją skodą przez następny miesiąc, jednak była jedna rzecz której nie mogłem znieść, mianowicie jestem typem “gazownika”, we wszytskich samochodach miałem zawsze gaz, rapid miał być odmianą, ze względu na deklarowane spalanie miejskie poniżej 10l, rzeczywistość była nieco inna, przy naprawdę spokojnej jeździe, droga 10km do pracy rano jesienią owocowała spalaniem 13,7l/100km, to nie błąd 13,7l!.
Od razu powiem że samochód już był dotarty. W końcu zacząłem się zastanawiać po co kupiłem to auto, wyszło mi że dla rozsądnych kosztów utrzymania i braku konieczności grzebania (bez robienia progów, wymian panewek korbowodowych itp). Warunki nie zostały spełnione więc co było z punktu widzenia finansowego rapid poszedł po roku pod młotek Pan przyjechał po auto, miał szczęście, 9tys km przebiegu, nie bity, rzadkość. Koniec historii zaowocował tym że znów zmieniłem filozofię, wolę grzebać, robić blachę, wymieniać podciśnienia, kasować check engine, mając fundusz po sprzedaży skody postanowiłem sobie kupić Audi A6, postanowienia proste, ma być to model C5, jak najmłodszy, z silnikiem 2.0 20v, zacząłem szukać po najdroższych, znalazłem, kupiłem, jechałem na kupno przygotowany że zostanę zrobiony w konia, połowy rzeczy o samochodzie się nie dowiem i wszystko będzie do robienia. Na szczęście muszę zmienić tylko błotniki, poprawić drzwi przednie i opanować chaos z podciśnieniami pod maską, jeżdżę sobie radośnie jako burak w audi, spalając 12l gazu/100km. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem że jestem z tego auta zadowolony.
Napiszę komentarz jeszcze raz, bo chcę dodać swoje 0.03zł ;).
Sam artykuł bardzo dobry i ogólnie trafny, widać, że Notlauf jest w formie.
Wydaje mi się, że przynależę do I grupy – nie czuję się w najmniejszym stopniu sfrustrowany, nie mam też nic do ukrycia – a do ASO nie jeżdżę jako takiego – tylko po części, więc nie wiem jak to jest z obsługą klienta – ale sama sprzedaż auta, jak i części, bardzo przyjemnie. Natomiast mogę wyrazić opinię o ASO Hyundai’a… i cóż… normalnie – nic specjalnego, ale też żadnych przeciwwskazań – pomijam to, że panowie średnio przyłożyli się do likwidacji szkody, ale to akurat wina technologii – zamiast naprawiać wstawia się element. Przez parę lat jest fajnie, potem równia pochyła – niestety. O rdzy w koreańskich autach pisałem – lubią korodować, ale nie więcej niż auta japońskie – zresztą, rdza to częsta przypadłość aut azjatyckich, deal with it.
Co do ASO, znów Hyundai – właściciel Santa Fe sam zaczął kiedyś, przy rozmowie, chwalić ASO, że muszą mu kierownice wymienić (oryginalna skóra faktycznie potrafi się złuszczyć), ale serwisant podpowiedział, by czekać na koniec gwarancji.
Ogólnie wychodzę z założenia, że najlepsza gwarancja to ta, z której nie trzeba korzystać – i jak na razie, koreańskie auta sprawdzają się i dzielnie znoszą kolejne kilometry, ceny części w serwisie niskie, w silniku wszystko logicznie poukładane… dla mnie same plusy. Tego oczekiwałem i to dostałem, nie bawi mnie naprawa własnego auta, bo wtedy mam przestój.
Co do właścicieli Mazd się zgodzę, największy ból jest wtedy, gdy na części jest napis FoMoCo, hyhy – miał być japoński :[[.
Natomiast mam zastrzeżenia co do Lexusa – wystarczy test bodajże modelu CT w auto świecie i widać, że nie jest tak wspaniałe, plastiki nie są niewiadomo jak wspaniałe, bywa twardo i nieprzyjemnie. Poza tym, jeżeli plastik zostaje w ręku, to już coś nie tak, moim zdaniem – co nie oznacza, że to złe auta, ale swoje wady mają… jak każde – koreańskie też ;).
Jak mozna Opla i Forda dac razem! To sie nie godzi!
Zlomnik to pewnie celowo zrobil 😉
Miałem mazdę 6 2003 2.0 diesel. Strasznie droga w serwisie była. Rozrząd z pompą 3 tysiące, alternator 1,5 tysiąca, wymiana wtrysków na używane 1,5k. Po wymianie wtrysków przez kilka miesięcy walczyłem z dziwną pracą silnika – dobrze jechał ale dziwnie brzmiał, byłem na strojeniu za 1,2k i nic z tego nie wyszło. Smoka regularnie pilnowałem, potem cośtam podciekło przy rozrządzie i przeskoczył na szczęście bezkolizyjnie po czym miesiąc później cybant klękł i płyn chłodniczy uciekł. Dodatkowo takie atrakcje jak kapanie z parownika na nogi pasażera z przodu czy psująca się roleta bagażnika. I odtwarzacz w audio Bose wymieniałem. Nadkola sobie darowałem.
W ciągu 2 miesięcy 2 razy na lawecie (rozrząd + brak płynu) więc musiała pójść pod młotek. Jak jechałem sprzedać to słyszałem tę nierówną pracę silnika i modliłem się, żeby się centralnie coś nie spieprzyło.
Po tej maździe miałem traumę, wziąłem nowe Megane III 1,6 i jest to o dziwo auto totalnie bezawaryjne (tfu!). Do tej pory mam traumę, boję się używanych diesli, w ogóle diesli. Ale nadal mam też miłe wspomnienia bo autko dobrze się prowadziło, było bardzo żwawe i komfortowe. Czułem się jakbym kupił Alfę ale to jednak nie była Alfa.
A ja jestem w kategorii 1 mając 2 citroeny – C5 2005 2.2HDI BVA i C4 GP 2008 2.0HDI BVA.
Oba auta fajne, nie psują się, tanie w eksploatacji i w zakupie, więc nie oczekuje ich drogo sprzedać (w końcu tanio kupiłem). C5 jeżdżę 6 lat i bardzo lubię to auto za bezawaryjność i wygodę wielu znajomych w swoje auta klasy premium już włożyło równowartość mojego Citka a ja zaledwie 2,5kzł na 100kkm przebiegu. C4 uwielbiają dzieciaki. Na razie nic się nie dzieje, ale zrobiliśmy nim zaledwie 25kkm, więc za wcześnie żeby się wypowiadać. czekam tylko na pad tylnych miechów od pneumatycznego zawieszenia…
Miałem Mazdę Xedos 6 – piękne auto, ale frustrujące. ciągle coś się działo zwłaszcza z hamulcami. możliwe, że auto po przejściach. Ale najlepiej poza Citkami wspominam moje Volvo 945, które nie było bezawaryjne, ale było świetnym samochodem z wielkim bagażnikiem i w miarę tanim w utrzymaniu. Do dziś żałuję, że go sprzedałem…
Każde auto się psuje, ale nowe XC60 mojego ojca to była porażka. Jak tylko leasing się skończył to opchnął go z wielką ulgą. od nowości nie umieli w ASO go doprowadzić do dobrego stanu. Najgorsze były problemy z zapalaniem na zimno, co serwis diagnozował na gwarancji 1,5 roku. Później skutecznie naprawili problem, ale niesmak pozostał i był potęgowany ciągłymi awariami drobnych pierdół…..
Co do Subaru 2.0D, możecie nie wierzyć, ale mam znajomego, który ma Legacy z tym silnikiem od nowości, zrobił już 180kkm i NIC.. absolutnie nic mu się nie zepsuło. turbina, sprzęgło, dwumasa. wszystko działa i nie było wymieniane….
@Gość – w ASO Dacia/Renault z tymi cenami części to tak niekoniecznie jest taniocha, bo oni muszą swoje zedrzeć.
Ale serwisując po gwarancji poza ASO – nieraz aż dziw bierze, że w miarę istotna część i to nie z najniższej półki tak tanio kosztuje.
Audi jest dużo lepiej wykonane w środku niż VW. Porównywałem ostatnio swoje A4 z Golfem kolegi. Podobny rocznik i przebieg, i w Audi środek jak nowy, w VW może nie to że zniszczony, ale już widać po nim zużycie. Nie wiem, może kwestia dbania.
Cała reszta prawda, znalezienie dobrego egzemplarza w PL graniczy z cudem. Dlatego ja żeby uniknąć frustracji sprowadziłem sobie sam. Premium czy nie, ważne że ma 4×4 i 350 km 😉
Wszystkim zainteresowanym tym jak wspaniały jest silnik Subaru (dowolny) polecam wizytę na Krasnobrodzkiej w Warszawie – minimum 20 stale stoi i czeka na robotę a Krasnobrodzka nieźle sobie żyje z ich posiadaczy
BTW – dalej można poznać kto Ci tą wiadomość przez Messengera napisał, avatar dość charakterystyczny
O kurcze, to Renault nawet nie może się równać z płomienną jakością i stylem Peugeota? To jako posiadacz Megane dCi idę mu obrócić panewki potem wyjmę korbowód, zapcham turbo, obetnę DPF, zepsuję elektronikę i przedziurawię plastikową podłogę bo skurczybyk mimo 250kkm nie chce tego sam zrobić a już dawno powinien! Poprzedni właściciel płakał jak sprzedawał za grosze.
W temacie aso Hyundaia – potrzebowałem uszczelki kolektorów do Pajero, więc idę sobie do Misiubisi i jest, można zamówić – 150zł. Dhogo, pomyślałem, zadałem więc to samo pytanie w aso koreańskiej marki, bo w H1 i Galloperze szły te same silniki. Jakże mnie zdziwiło, że cena to już okolice 200zł… Rąbią więc jak umią.
Obecnie mam Skodę, ale nie nazwałbym się Skodziarzem Po prostu proste, mało palące, tanie toczydełko do przemieszczania się bez emocji (1.6 TDI). Jak nią jadę to poziom jakichkolwiek emocji utrzymuje się w zerowym poziomie: zero frustracji, zero wybuchów radości, po prostu nic. Wsiadam, jadę, dojeżdzam, mało za to płacę i tego obecnie oczekuję od auta.
Emocje to mam na motocyklu, który KM na więcej niż ta skodzina moja…
Poziom frustracji zależy od tego, czego oczekuje się od kupowanego auta.
Jeśli ktoś od Skody będzie oczekiwał dynamiki, super prowadzenia na zakrętach, pięknego wnętrza, “prestiRZu”, splendoru i czegokolwiek jeszcze to wybrał złą markę no i zostanie frustratem.
Matko Boska, dyskusja dość burzliwa się wywołała :-D. Paradoks historii jest taki że VW miał zmotoryzować Niemcy a zmotoryzował Polskę :-D. Na każdym rogu ulicy Golf albo Passat.
@pr wlasciciele volvo odczuwaja frustacje ze nie ma ich na liscie frustratow… :]
Do trolli mam prośbę : aktualnie Kubica jedzie w Monte Carlo i wuj z tego że w prywatnym WRC wygrał dwa OS-y w takich samych warunkach jak aktualny mistrz świata jadący fabrycznym prestiżowym w końcu potworem z Wolfsburga czy tam szybciej od dziewięciokrotnego MŚ (ten co prawda miał dużo gorsze warunki). Idźcie pohejtować to może wpadnie do rowu ….
Gdyby któryś użytkowników Hyundaia nie chce się sfrustrować, to podaję pozytywny przykład ASO w W-wie przy ul. Połczyńskiej – Auto GT. Ceny usług naprawdę wporzo, nie wymuszają drogich części, jeśli można włożyć porządny zamiennik. Zawsze można się dogadać.
jeszcze co do premiuwoatosci ;]
brat ostatnio kupil e39 540i i mialem okazje troche pojeździć, ma pare polamanych przyciskow, ale za to idzie lekko do 200 i nie szumi w srodku, kiera wytarta na błysk, na blacie 300k. jakość siedzen i wygody podczas trasy bije na glowe nowa astre ktora ostatnio jezdzilem przez miesiac (przejechane 3k km miala) i moze nie chodzi o wyroźnienie sie ale o ta cholerna wygode, ze jak juz siedzimy w aucie pare godzin to nie chcemy wychodzic polamani i zmietoszeni….
Jeśli chodzi o 1.4 TSI (nowy, z paskiem rozrządu) to mimo wszystko jestem ciekawy jak będzie się prezentowała jego trwałość. Zwłaszcza po zagazowaniu…
Właściciele Mercedesów A i B klasy rozumiem pozostawieni na osobny wpis ? 😀
Tylko Alfa Romeo się liczy, reszta to syf, szczególnie w dieslu i kombi.
Mam wzór na frustracje:
c / d = f
c = cena auta
d = miesięczne dochody
f = poziom frustracji
Przykład 1 (auto: Polonez Caro za 2000zł, pensja netto ~1200)
2000/1200 = ~1.66
Przykład 2 (auto: BMW E60 za 40000zł na kredyt, pensja 3000zł)
40000/3000 = ~13.66
Poziom frustracji jest większy aż o ponad 8 razy!
@Sonne
Jak mam Cię brać poważnie, jak piszesz kłamstwa.
Realny przykład – Citroen C5 HDI 160 Exclusive – cennikowo z xenonami 120 000 zł, tranzakcyjnie okolice 95 000 zł. Po 5 latach taki samochód, jeśli był zwyczajnie eksploatowany, serwisowany w ASO i nie miał wypadku, kosztuje okolice 45 000 zł (tranzakcja,w ogłoszeniach bliżej 50 000 zł). Ludzie się cieszą, że kupili za 5/12 nowego, samochód jak nowy, a kupili za jedynie okolice 50 % używany samochód.
Taki samochód sprzedaje się w kilka dni, widziałem 4olatka wystawionego za 74 000 zł (czyli 7/9 ceny) i też poszedł.
A teraz Audi – znajomu kupił nowe A8 i powiedział, że w życiu tyle nie stracił na samochodzie (wcześniej jeździł franzuzami, jak vel satis itp i bardzo sobie chwalił, ale na starość chciał premium spróbować (choć wcześniej jeździł e39 540i, ale po nim wrócił do vel satisów/safranów)). I nie chodziło mu o procenty, tylko kwotę. A4 za 140 000 zł po 5 latach kosztuje 60 000 zł. Czyli traci się równowartość nowego Citroena, może nie C5 diesla exclusive, ale 1.6 THP Exclusive
I o czym tu pisać?
Sam, gdybym był bogaty, jeździłbym samochodami premium. Bo jestem estetą i dużo daje mi ładny wygląd i ładny dźwięk silnika. Mam też ładną żonę i ładne ubrania – to sprawia mi przyjemność. Lubię też jeździć szybko – a do tego przydają się premium opony, ale i premium zawieszenia. Złomnik tego nigdy nie pojmie, za to ogromną ma wiedzę o samochodach i dlatego jestem tu codziennie
Jako posiadacz nowej Skody (1.4 TSI) czuję się sfrustrowany tylko dlatego, że nie mogłem sobie kupić czegoś ciekawszego (i nie, Golf nie jest ciekawszy 😛 ) – mam więc nudną, niebieską, acz przewidywalną i do codziennego jeżdżenia udaną Skodę (na razie… mam nadzieję, że po gwarancji nie będę postulował aneksji Zaolzia w zamian za jej awaryjność).
Z właścicielami Subaru to odwrotność tych od Fiata – stare Subaru były bardzo w porządku – mój ojciec jeździ Outbackiem H6 ’01, zagląda do niego jak mu
o tym przypomnę, i wszystko działa – a współczesne to trochę inna bajka
Przy ilu komentarzach zostają one wyłączone? Uznaniowo, jak przesadzimy czy jeszcze jakiś inny algorytm?
@Peter:
Też nie rozumiem zestawiania Opli i Fordów obok siebie. Znam się na motoryzacji trochę lepiej od przeciętnej ameby i forda poważam, a jego brak prestiżu to tylko zaleta bo jest tańszy od felcwagena a wcale nie gorszy. A opel… bleh.
@Wojtek inzynier:
Wygląd to kwestia gustu. Mnie się w segmencie premium nic nie podoba. No, Jag XF jest OK. W zasadzie to jest nawet ładny.
Dolicz współczynnik częstotliwości awarii, ceny części i przyjemności z jazdy.
Jest jeszcze cała subkultura użytkowników starych Jeepów co sobie machają na drodze a i czasem pogadają z nieznajomym, który też ma ZJta albo XJta
Co do Volvo, to chyba one podchodza pod fordy.
JA jezdze C30 i w srodku to chyba wszystko jest z Forda, poczawszy na zawieszeniu i na silniku skonczywszy.
Gdybym mial kupowac auto, to pewnie skusilbym sie na Fiata Bravo, poniewaz chodzi w swietnych cenach, ewentualnie ( i najchetniej) lyknalbym Giuliette, bo mi sie najzwyczajniej podoba.
Jak dla mnie kupowanie jakis padak BMW, AUDI, VW kilkunastoletnich w ogole nie w chodzi w rachube ( podobnie nowych zreszta).
Nie bede ukrywal, ze podobaja mi sie samochody jednak rzadziej spotykane na drogach ( wiec dlatego C30, choc miala byc Giulietta), bowiem nudzie mnie ogladanie kolejnych passatow kombi w TDI, staroci A4 i jakis numerkow BMW, ktorych niegdy nie kminie.
Avensisy, Octavie etc, po prostu sa zbyt pospolite i nudne potwornie.
DLa mnie niemeickie auta maja jedna zalete w postaci dosc dlugich siedzisk z mozliwosci ich przedluzenia, co jest dosc wygodne dla moich nog.
Nie pogardzilbym jednak jakas fajan stara Camry, czarna Alfa GT…. albo najnowsza BMW 1, ktora najzwylej na siecie podoba mi sie ze zdjec i jednak dresiarstwo, Turkowie etc czyms takim gardza.
Zreszta, gdybym tylko nie jezdzil zbyt dlugich dystansow, taki Duster bylby wporzadku dla moich rowerowych potrzeb
@łoboże
wspolczynnik frustracji mojej jadac chevroletem cruze kiedy kolanem przestawialem temperature nawiewu dazyl do nieskononosci a przestawiac musialem bo czasami sie naciska pedal a czasami odejmuje…
i mozna polozyc laske na to, ze jest o 70% tanszy…
Jak na razie usunąłem tylko 2 komentarze‚ brawo za poziom i kulturę wypowiedzi! (bez ironii)
Hehe, notlauf za wcześnie pochwalił towarzystwo i wtedy wszedłem ja, cały na biało
To ja chyba jestem inny. Mam citroena C4 2012 1.6hdi, 64kkm przejechałem od 01.2013. Odpukać w niemalowane – problemów brak, pomyka, a ja jestem zachwycony. Komentarze, że to nie VAG jakoś mnie nie tykają, a wujkowi, który kupił megane 1.6 z 2014 tylko powtarzam z przekąsem, że ja bym w życiu francuskiego g**na nie kupił:P
Utrata wartości? Tak bardzo mnie interesuje, zwłaszcza, że planuję nim jeździć ponad 10 lat, będzie miał ogromny przebieg, którego kręcić nie będę, więc pewnie zajmie w końcu miejsce drugiego samochodu w rodzinie (polo 1,9sdi – to jest prestiż!!!) aż do czasu gdy się rozpadnie. Więc biorąc to pod uwagę, śmiem sr*ć na utratę wartości.
Mam nadzieję, że nie zapeszyłem tym postem bezusterkowej jazdy tym samochodzikiem, który cieszy akurat me oko tak samo jak w dniu wyjazdu z salonu..
” nie znam osoby, która kurwiłaby na Bravo ” – no to właśnie poznałeś. Dzień dobry. Kupiłem to auto (zaznaczam – nowe, w salonie, nie po dziadku z rajchu) bo mialem ileśtam fiatów (cc, sc, punto, doblo) i nigdy nie narzekałem. Bravo sypie się na potęgę – zawieszenie (wymieniony wahacz, jakieś gumy), mechanizm wycieraczek, klimatyzacja, przeciek wody do kabiny, niedoróbki montażowe i parę innych pierdół . Auto ma 1,5 roku i 29tys km. Dobijam nim do końca gwarancji i uciekam gdzie pieprz rośnie. Wolę brac jak tzw “grzyb” skodę albo ceeda ale nie odwiedzać raz na miesiąc ASO
Jeśli chodzi o posiadaczy Renault, to zasadniczo masz rację. Domowy przypadek – mój ojciec psioczy na VW, a Skody są wg niego całkiem akceptowalne 😉
Mi z kolei ze splendiżem jest nie po drodze. Bardzo lubię Bmw, ale nie uważam tej marki aut za coś bardzo specjalnego. Starsze, małe sedany jak e30 czy e28 bardzo mi leżą ze względu na ergonomię i relację stare żelazo/zmęczenie kierowcy na trasie. Problemem dla mnie jest to, że to auta jak każde inne z tamtego okresu, a są cholernie drogie w zakupie i zamęczone niesamowicie.
Ale łatwo jest mi wczuć się w sfrustrowanego nabywcę nowej trójki f30. Wydajesz 200k pln na całkiem sporego sedana/kombi, a w środku bardziej klaustrofobicznie niż w pierwszej jedynce e87.
Ja napiszę tylko po to, żeby zaznaczyć mocno i dobitnie, że wśród posiadaczy Fordów również są osoby, które interesują się motoryzacją.
Osobiście interesuje się o tyle, że dużo o niej czytam 😉 A w sprawie jeżdżenia jestem dobrowolną ofiarą skutecznego transportu zbiorowego i preferuję ten sposób przemieszczania się po mieście stołecznym (Warszawa).
Mój Focus z 2004 r. trzyma się całkiem nieźle, acz kilka odwiedzin w warsztacie z rachunkiem powyżej 1500 zł już miałem.
Dziwi mnie uwaga o produktach apple. Dla osób z podstawową wiedzą o komputerach czy telefonach jest oczywiste, że jest to klasyczny produkt premium. W środku jest to samo co w każdym komputerze / telefonie i tak samo awaryjne i łatwe w obsłudze – tylko cena się pomnożyła przez 3.
Apple w informatyce to jest dokładnie to samo co BMW w motoryzacji. U nas wygląda to inaczej, ale np. w USA jest bardzo silna korelacja posiadania BMW i Apple.
Super wpis! Chyba zamierzony cel został osiągnięty? Wszyscy biorą go na poważnie i tłumaczą się jak mogą:)
Jesli w ogole mowa o klaustrofobii w kabinach samochodow, to roznie to bywa.
Mnie bnardzo dobrze jezdzi sie w samochod, ktore “otulaja” kierowce.
Nie jest mi teskno za duza przestrzenia, tymczasem dla wielu ludzi jest to cos nie teges.
Pozdrawiam
@quiros
otulanie otulaniem, ale fajnie jest miec miejsce na nogi
i zeby sie przyslowiowo rozwalic w fotelu
@km:
No to tutaj trochę pudło, bo BMW się jednak nieco różni budową od reszty samochodów.
Mając Forda przechodziłem huśtawkę nastrojów (Focus MK2): od euforii po serii dobrych zakrętów (super zawieszenie), po pomruk zadowolenia na stacji paliw (średnie spalanie miasto/trasa to 6l a auto było kombi), po frustrację (!!!) w warsztacie…. :
łożyska kół, żarówki (to tak co miesiąc, ale fakt samemu, a nie w warsztacie), tulejki z przodu, bo z tyłu robi się albo wszystkie albo nic (koszt 1800zł), alternator, cieknące wtryski…. no miałem już dość wydatków.
@Klasyk
E36 – czyli klasyka ortalionu
I nie zmieniłem na szczęście Hondy – jeżdżę nią na co dzień, a germański chłam służy jako wóz KJSowy/weekendowy. Niepremiumowa Honda Civic VIII jest zbyt fajnym wozem, by ją męczyć na szutrach, a 20-letniego niemieckiego premium mi w ogóle nie szkoda. Tyle, że doprowadzenie go do stanu idealnego stanu mechanicznego (estetyka jest do moich zastosowań nieistotna) jest niesamowicie irytujące i kosztowne. A jak mi się w końcu udało, to zastanawiam się nad sprzedażą, bo mam tego wozu dość. Elektryka/elektronika jest w E36 zaprojektowana koszmarnie.
Moderacja postów trochę zaburzyła dyskusję, teraz czytam od nowa i bardzo ciekawe rzeczy widzę
Setra 215 UL. to jest wóz Albo Jelcz PR 110 d. Co wy tam wiecie o motoryzacji.. . .
A ja mam Subaru Boxer Diesel, sprzęgło działa, silnik też, od nowości 130kkm. Skrzynia 6b, jest tragiczna, z 2 prawie nie da się ruszyć, różnica miedzy 5-6 jest minimalna, a w ASO mi jeszcze program zmienili i ma niuta max nie przy 1800 a przy 2200 ma swoje wady ale działa i jeździ. Na 15k z litr oleju pobierze (dobrze ze jest kontrolka od niskiego stanu :D), serwisy w ASO drogie, dodatkowo EGR się zepsuł po 100kkm, prawie 2k z robocizną, a na spalaniu oszukuje o jakiś 1l w stosunku do tego co komputer pokazuje, magiel się elektryczny rozleciał, ale to już regenerują warsztaty różne (nowy 5200 zł). Ale jeździ, skręca, hamuje. Ale może to dlatego, że to nowszy model (2010+). Także ze swojej strony powiedziałbym, że jest delikatnie frustrujący 😉
a tak dla przeciwwagi – kilka lat temu zaczęło się sypać seicento żony. Trza było coś kupić. Szukaliśmy 3-4 letniej pandy, GP, coś w ten deseń – wiadomo, fiat. Kupiliśmy… 6 letniego W168 A170. Wszyscy się pukali w czoło że to szajs. Auto mamy do dziś, przebieg ponad 200tys, jedyna korozja to delikatna na tylnych rantach (wyczyszczona, zabezpieczona, świety spokój), a jedyne naprawy to wymienione świece zarowe i stabilizator wraz z gumami. Zona nie chce słyszeć o innym aucie – ma 170cm wzrostu (w szpikach 182cm ) i w tym aucie jezdzi się jej wyśmienicie. Fakt, dostęp do osprzętu jest fatalny ale ile sie tam w tym dłubie. I to tyle na temat stereotypów.
@Dominik
Ja mam 184cm wzrostu i jezdze majac fotel ustawiony niemalze pionowo.
Aby uniknac problemow z niedopasowaniem, szukam samochodow posiadajacach plynny zakres ustawien fotela oraz kierownice regulowana koniecznie w 2 plaszczyznach. Regulacja ledzwiowa juz tylko dopelnia uczucia satysfakcji ( jesli jej nie ma, to jakas mala poduszka)
Wtedy nie obijam niczego nogami i nawet w takie “jedynce” siedzi mi sie wybornie
@Cubino
No to faktycznie dziwne… powinni jeździć służbowym, bo tak płatne stanowiska to raczej menadżerowie średniego i wysokiego szczebla.
Ani u mnie, ani u siostry w zakładzie dyrektorzy czy prezesi nie mają aut.
@zlomnik:
Świetnie wywołana burza w szklance wody.
Po przeczytaniu max 4 komentów odechciało mi się dalej umęczać.
Moje sremium jest bardziej premium niż gremium spuszczające się nad wyższością 20 letnich ałdi nad nowemi daczjami i wice wersa oczywiście też.
Z mojego parkingu:
Frustrujące:
VW T5 1,9tdi- bo psujące się gówno
KIA Sorento- jw. i jeszcze chla jak gupia
Opel Astra 1,6b nie wiem której generacji-2007- bo chla i psują się bzdety przy 80 tkm.
BMW e60, bo piszą że się psuje
Niefrustrujące:
Król: VW T4 2,5 TDi
vicekról; Merc Sprinter 2,9 TD- mimo że gnije, będę łatał aż się posra
BMW e60 520- bo fajne, wygodne, mało pali i niedawno lachon piszczał, ale rozbiłem
Golf VI 20tdi- bo ponoc juz sie nie psuje i mało pali, ma fajne fotele w hajlajnie(o kurrra ale prestyż)
bmw e90- mimo ze sie popsuło (w wieku 10 lat po7 latach u mnie);-))) bo fajne jest i ZAJEBIŚCIE jeździ:-)
bmw e39- bo po czołówce poszedłem się schlać
ciekawe komu się będzie to chciało czytać.
mnie‚ bo szukam czy program moderujący niczego nie przeoczył i czy nie napisałeś np. gdzieś “autor to debil”.
Notlauf, nie przywykłeś jeszcze? Po co to kasować, dodaje stronce kolorytu
eee nie zgodzę się co do posiadaczy Alf i francuzów, zwłaszcza Laguny II 1.9dCi. Według moich obserwacji to osobniki te posiadają olbrzymią wewnętrzną potrzebę tłumaczenia się dlaczego nie kupili niemieckich samochodów. Rozmowa z posiadaczem Laguny na temat samochodów ZAWSZE kończy się tym, że Laguna była tańsza, młodsza i z mniejszym przebiegiem niż folgswagen pasat albo ałdi acztery/aszejść. I w ogóle się nie psuje. I ogólnie ludzie kupujący droższe i starsze auta od Laguny to frajerzy. I że na pewno nie kupią nic niemieckiego a już zwłaszcza beemwu (czystadwadziejścia de albo czystaosiemnaście de oczywiście) bo kolega sąsiada znajomego szwagra kuzynki ma i ciągle u mechanika jest. Chociaż w sumie to ałdi to ładne jest i takie niemieckie. Nie słyszałem jeszcze o posiadaczu Laguny, który ją kupił bo chciał Lagunę.
Ci od alfy to mają podobnie tylko rozmowa zamiast ceny, wieku i przebiegu jest o prowadzeniu, stylu, duszy i Dżeremim Klarksonie. Jeżdżą kombi ze 105KM dizelkiem z napędem na przód (opcjonalnie kompaktem z 1.6l) i mówią o sportowym prowadzeniu i osiągach.
Właściciele Fiata, zwłaszcza Bravo II lub Stilo natomiast mają poczucie, że są lepsi, bo oszukali system, bo raport dekra/tuv/[inny losowy] stwierdził, że Golfy są bardziej awaryjne. A ich Fiat kosztował połowę ceny, był młodszy i miał połowę przebiegu niż fałwej! A później okazuje się, że klima nie działa i trzeba cały moduł wymienić za 2k zł, wspomaganie padło, bo pękła jakaś plastikowa tuleja i trzeba całą kolumnę kierownicy wymieniać. I z jakichś niewyjaśnionych przyczyn do wymiany paska osprzętu trzeba ściągać kolektor dolotowy i przy okazji wymienić uszczelkę pod głowicą. I w sumie to już 3 alternator padł.
Z moich obserwacji wynika, że 99% osób mających samochód kieruje się kryteriami: jak najnizszy przebieg, jak najmłodszy rocznik, jak najniższa cen silnik to 1,6-2 litrowy dizelek i kombi. Marka jest na drugim miejscu, ale wiadomo, że auto które spełnia dane wymagania to najlepiej jak będzie ałdi, folgswagen, skoda. Chociaż tutaj też są zdania podzielone, bo mniej więcej połowa woli młodsze/tańsze auto a połowa woli dołożyć albo kupić nieco starszego VAGa. Wszelkie odstępstwa od tej reguły są traktowane jako bycie frajerem i osobą totalnie nieznającą się na motoryzacji. A jeśli się przyznasz w towarzystwie takich osób, że kupiłeś 15 letnie BMW z ponad ćwierć milionowym przebiegiem, prawie 3 litrową benzyną BEZ GAZU i to jeszcze sedan a nie kombi za 5 cyfrową kwotę będzie traktowane jako chorobę psychiczną. To będzie gorsze niż przyznanie się, że jest się gejem i pracuje się jako dziennikarz TVNu na spotkaniu Rodzin Radio Maryja.
Premium-sremium…. jeżeli ktoś kupuje auto tylko po to żeby podnieść swój status społeczny to….. niestety jest hm, ograniczony. Na uczelniach w krajach pierwszego świata do dobrego tonu należy posiadanie zwykłego auta, może nawet złomikowego, bo szacunek i podziw innych mierzy się ilością cytowań prac naukowych a nie logiem na masce. W małym i średnim biznesie jest trochę inaczej – kupuje się Lexusy, BMW, MB, czy Audi, OK, ale z czysto racjonalnych powodów – często trzeba pokonywać autami duże dystanse a 5 – 6 godzin na autostradzie w hałasie, na niewygodnych fotelach potrafi wykończyć każdego.
Co do reszty dyskusji – Polska jest krajem naprawdę bardzo zapóźnionym mentalnie a dodatkowo przeżartym przez agresję i kompleksy, nie wiem – klimat, historia, położenie to sprawiły i dlatego kupuje się samochody głównie oczami i według ludowych mądrości. Ja jednak widzę że społeczeństwo się edukuje i jak już wszyscy Janusze poobcują sobie z B5 FL TDI i innymi Golfami, to przy kolejnym zakupie będą bardziej racjonalni.
@Mav
Część z nich ma, wtedy mowa o drugim aucie (“dla żony”). A część pracuje na różnych formach kontraktu menedżerskiego więc auto sobie zapewnia we własnym zakresie.
Detektyw Monk w jednym odcinku jeździł autem. Lekarz pomylił mu leki. Monk śmigał chyba Stratusem Cabrio.
Pracuję od niedawna na stacji benzynowej. Poznałem niedawno uwaga uwaga ZADOWOLONEGO WŁAŚCICIELA VOYAGERA 2.5 TD VM. Ośmieliłem się zapytać jak tam silnik, ale koleś odparł że silnik zajebisty, że tu skrzynie są głównym problemem. Taa, akurat 😀
Niestety jakoś większość piewcow starszych aut z tzw marek premium zapomina o tym ze niestety utrzymanie ich w stanie premium tez jest premium cenowym.
Juz nie mowie tu o robociznie w serwisie ale też o cenach nawet takich elementów jak opony, klocki hamulcowe czy oleje.
Pozniej mamy właśnie wysyp takich kwiatków jak pan z e61 z Grzybologiki.
@radosuaf:
BMW (powiedzmy od trójki wzwyż) różni się od reszty samochodów dokładnie tak, jak Apple od reszty komputerów/telefonów. Od Dacii/Peżo/VW to i owszem, ale w obrębie klasy już nie bardzo. Różnice między 3er a C-Klasse/Q50/ISem są już kosmetyczne.
Właśnie pisałem o tym we wcześniejszym komentarzu, który utknął w moderacji. Auta premium są “premium” w utrzymaniu, bardziej niz w zakupie. I to jest przyczyną frustracji większości.
I dodam jeszcze, że ten wzór na wskaźnik frustracji jest całkiem niegłupi.
A akurat co do diesla vm spotkałem kilku osobników z niego zadowolonych. No a przynajmniej uswiadomionych bo kazdy z nich twierdził że nie gniota go bardzo, czekają aż sie rozgrzeje i każdy bezawaryjne zrobił ponad 100tys.
@wirus_d dokładnie tak. Co prawda łatwo teraz już kupić tanio takie auto jak E46, ale koszty jego utrzymania w dobrym stanie są nieporównywalne do, powiedzmy, 8-letniego kompakta “nieprestiżowej” marki.
A ja mam Lancię o. I generalnie odwiedza warsztat hmm, bardzo, bardzo często, bo za każdym razem jak się jedno naprawi to jest problem z czym innym.
I to mnie już faktycznie do frustracji doprowadza, ale i tak ją będę robił 😛
Ojacie, ale dyskusja. Trzeba dorzucić swoje trzy grosze.
Wpis jest na sto procent prawdziwy, każdy kto się interesuje motoryzacją i ma o niej jakieś pojęcie się z nim zgodzi. Kurwienie na np. takie Grande Punto byłoby grzechem śmiertelnym. Mój rodziciel takowe posiada z 2007r. (kupione nowe) i w stosunku Punto II jest to istna przepaść pod względem jakości (dwójkę też miał). Auto spełnia dokładnie to czego się spodziewał: całkiem fajnie jeździ i się nie psuje. Wszystkie naprawy bieżące wykonywane oczywiście w zaciszu garażu przez moją skromną osobę (rozrząd itp), bardzo fajne, proste auto. Naprawdę się Fiatu udał.
Swego czasu pracowałem w handlu używanymi częściami samochodowymi. Oczywiście największa grupa klientów oprócz handlarzy autami, to a jakże, prestiżowi do bólu posiadacze VW AUDI BMW. Jezusie Świebodziński czego oni tam nie kupywali Używane tarcze hamulcowe, amortyzatory, wahacze, niektórzy sie nawet o stare klocki dopominali. I często byli to posiadacze nie jakichś bardzo starych aut. Tacy to właśnie bogacze i klienci PREMIÓM. A jakie bajki potrafili opowiadać to aż głowa puchła. Raz jeden entuzjasta próbował mi wciskać, że na płycie podłogowej Audi A4 jest grubsza blacha niż na tejże w Passacie B5. SEEMS LEGIT.
Widzę że jednak pan Łomnik po cichu lubi Mercedesy co mnie bardzo cieszy Może za 20 lat sobie kupię teraźniejszy model E Klasy, no chyba że wszystkie zgniją doszczętnie. A tak pozostało mi nadal wkurzać autora i mówić jakim to W210 jest fajnym autem i że bedę jeździł aż mu kółka odpadną albo się całkowice zamieni w tlenek żelaza.
PS. @tajemiczybrodacz zrobiłeś mi dzień swoim komentarzem. Pozdro.
Czy problem avanesis, dotyczy rownież modeli przed liftingiem 2.0 d4d, czy chodzi tutaj tylko o 2.2?
Zadowolony użyszkodnik 2.5 VM kłania się.
Silnik spoko, skrzynia spoko też.
Poziom frustracji natomiast sięga stratosfery, ale to zupełnie inna bajka. Administracja państwowa rękoma zachłannych urzędników wyrywa mi z gardła akcyzę, pomimo iż;
-wyprodukowany został jako ciężarowy
-kupiłem w zagranicznym kraju jako ciężarowy
-zarejestrowałem jako ciężarowy
-użytkuję bez przeróbek jako ciężarowy
Ale wg UC jestem groźnym przestępcą, który niedożywionym dzieciom z Warmii i Mazur ostatni kubek mleka przemocą wyrywa z osłabionych rączek.
O czym mowa, jakie premium? Premium to jest, jak wydajesz 6 mln dolarów rocznie na… uwaga: obsługę swoich przyjemności
@czarli: Preferencje do diesli 1.6-2.0 wynikają z kilku prostych faktów:
– Powyżej 2 litrów akcyza wynosi 18%. Czyli krajowy może jeszcze, ale ściągany z UE już nie.
– Poniżej 1.6 nie występowały w samochodach segmentu C i wyższych w rocznikach i cenach, które interesują nabywców.
– Samochody z silnikiem benzynowym są/były z zasady kupowane przez osoby prywatne, bo tańsze i różnica w spalaniu nieznaczna, jeśli robi się małe przebiegi, więc i nie odsprzedaje się tych samochodów przed upływem lat kilkunastu.
—
Ponieważ więc oferta na rynku wtórnym obejmuje głównie diesle o pojemności między 1.6 a 2.0 i te silniki są najbardziej znane przez mechaników, to i kupujący mają do nich najwyższe zaufanie.
@quiros: Silni, zawieszenie tak, ale jeśli chodzi o wnętrze to w C30 to elementów z Forda nie stwierdzono (są za to z Astona Martina – kratki wentylacji, nawigacja, wyśw. radia, kluczyk itd ;D).
W komentarzach widać jaka jest różnica między czytelnikami złomika a np działu w interii w komentarzach zdecydowana większość woli kupić jakiegoś nowego2-3 letniego puga citroena lub dacie niż 10 letnie ałdi gdzie na interi wszyscy jadą równo jak to ich 10 letnie złomy w tdi nie dosć że mało palą to jeszcze częśto produkują paliwo:)
Nie zgadzam sie z opinia o Oplu. Jeździłeś kiedyś Astrą III 2.0 Turbo? Gdybyś widział minę tych wszystkich ćwieków z BMW albo innych “szybszych niż wszyscy” jak nie dają rady Astrze kombi z fotelikiem dla dziecka. Moja córka nawet nauczyła się, że jak takie auto stoi obok nas na światłach to sama pyta: Tatuś a czy on znów będzie chciał się ścigać a później będzie zły, że przegrał? I niech ktoś mi powie, że nie jest to fajowy samochód.
Co do Fiatów zdecydowanie się nie zgadzam. Wujek miał nową Punto I 97 i Bravo 2007. Obydwa psuły się niemiłosiernie. W bravo padło wszystko co mogło paść. Od pękającego nadkola, przez padające wtryskiwacze do niesprawnego klaksonu. Po podliczeniu napraw bravo wraz z jego kupnem wyszła kwota za którą można by było kupić używaną BMW F10 520d. Mówi że tego roku już nie wytrzyma i bierze używanego niemca
A ja mam Safrane ph2 z 2000 r i jestem po 1,5 roku użytkowania ciągle in love. Oczywiście jest to auto z charakterem (raz chcesz je zabić, raz chcesz jeździć nim do końca życia), ale nigdy nie zawiodło mnie na drodze, sporo pierdoł kupowałem w ASO i nic nie było drogie, no i przypuszczam, że jedyni XM mógłby startować z komfortem jazdy – biorąc oczywiście pod uwagę wiek i ceny.
Zgadza się – należę do grupy posiadaczy Meroli i jestem bardzo zadowolony. Z tym, że nie bardzo pasuje do wzmiankowanej gamy modelowej. Niemniej W204 to chyba jedyne w miarę nowe auto jakie bym kupił. No może oprócz ostatniego Accorda z 2.4 pod machą.
263 wpisy i nic o czołgach? Bardzo sfrustrowani byli jeżdżący Shermanami…
Mam, pogardzane tutaj, 23 letnie BMW, e36, z “prestiżowym” silnikiem 1, 8. Radość z jazdy tym staruszkiem nie jest porównywalna z żadną kilkuletnią Skodą, Renault czy Peugeotem.
Dzięki Złomnik! Dzieło majstersztyk:
– Jest spowiedź (głównie zjechałeś właścicieli Japończyków, do których jak rozumiem siebie zaliczasz)
– Ogłosiłeś/potwierdziłeś, że niektóre opinie (również przytaczane masowo) o różnych markach (np. mercedes) nie są do końca aktualne
– Sprowokowałeś volks-ów do ponad 200 komentarzy z trzema wykrzyknimami każdy 😀 (a o toyotach nikt, nic).
Przewijam forum i wyrywkowo rzucają mi się w oczy słowa ‘VW, BMW, Bawaria, Niemiecki, Prestiż’. Nie dziwię się wzmożonej moderacji – po takim wpisie tylko siedzieć i wyczekiwać kolejnych komentarzy 😀
Dziękuję!!!
Takie generalizowanie i wkładanie do poszczególnych szufladek ludzi ze względu na markę pojazdu jaki posiadają jest tak samo trafne jak to że statystycznie powinienem być Chińczykiem albo Hindusem.
Może jestem jakiś dziwny użytkuję bo w tej chwili Opla Astrę, Corollę i Merceesa Sprintera jestem z nich w pełni zadowolony.
Może dlatego że nie oczekuję po samochodzie całkowitej bezawaryjności czy prestiżu.
A poza tym nie wierzę w aniołków, reinkarnację, podwodne cywilizacje ani Świętego Mikołaja. I mam gdzieś co myśli o mnie posiadacz dowolnej marki samochodu który się z nią identyfikuje.
Hehe, a tak wracając do ASO Hyundai’a/Kii – ostatnio na onetach i innych portalach można wyczytać żale niektórych użytkowników, że muszą JEŻDZIĆ DALEKO do ASO i mają wielki butt_hurt z tego powodu. Ja nie wiem… ale jeżeli mieszkam w Kielcach, a najbliższy punkt wido…. tzn ASO/Salon jest we Wrocławiu, to chyba zrozumiałe, że muszę jechać do Wrocławia do ASO… i normalny człowiek to rozumie… natomiast Król Jordani (tak nazywam wszystkich z przerośniętym ego) kupi auto, często wytarguje ostatnie 20zł i chciałby jeszcze mega nie wiadomo jakiego traktowania. Oczywiście daleki jestem od PRLowskiego podejścia do klienta, ale ludzie… świat nie kręci się wokól was i waszych 4 kółek… to samo z kredytami W WIADOMO JAKIEJ WALUCIE… takie rzeczy można łatwo sobie wyliczyć: aha, mam do salonu/aso 40km… tzn, że jeżeli będę miał jakieś pytanie/potrzebę/butt_hurt ot będę musiał robić 40 w jedną stronę, a 80 w dwie!. Ale to tutaj chyba znów wychodzi 50lat PRL – ludzie ciułają, kupują wymarzone 4 kółka, często w kredycie i myślą, że ma to być nie wiadomo co (stąd trzymanie pod kocem), albo że są nie wiadomo kim, bo wyłożyli 30/50/100K w kredycie :). Często są to też pierwsze auta tych ludzi w życiu…. w chwili gdy w takim USA, czy nawet zachodniej Europie samochód jest już normalną rzeczą – nie mówię oczywiście, by się do auta nie przyzwyczajać, czy traktować jak buty, chodzi mi tylko o to, że kupując auto u dealera nie stajecie się od razu jego zbawcą – klient to oczywiście najważniejsza osoba, ale wszystko w swoich granicach… no chyba, że gwarancja mówi inaczej, albo wynegocjujecie sobie własne warunki gwary :).
Naprawdę, nie rozumiem takiego podejścia. Hyundai jest zły, bo nie postawił aso w mojej dzielni? (z takimi zarzutami się spotkałem na i-necie) to nie ma sensu, a swoją drogą nie tak dawno temu było tak, że w Kielcach nie było przedstawiciela Forda – był w Skarżysku, jakoś nikt nie narzekał.
Mam Dacię i srajfona, tak wiele wygrać!
A serio – jedyny IMHO problem z Dacią, to – co po Dacii? Po pierwsze, obecna nie chce się psuć i trochę brak motywacji do wymiany. Po drugie, bardzo ciężko będzie uzasadnić kupno nie-Dacii (poza kupnem za nieswoją kasę/wygraną w totka). Po prostu – różnica w cenie pomiędzy Dacią a czymkolwiek innym (nowym) nie uzasadnia różnicy w oferowanych większych możliwościach czy komforcie. Więc gdyby się nagle okazało, że mam do wydania 100 tysi na samochód, to nadal wolę kupić Dacię za 50 kafli, a za resztę kasy nie pracować przez pół roku i pojechać sobie gdzieś pozwiedzać.
Do tego jeszcze jest też problem tej natury, że Dacii zdarza się oferować rzeczy, których gdzie indziej zwyczajnie nie ma (np. większy prześwit, ale w ogromnym kombi, bo SUV za mały). Znikąd ratunku. :/
@mba tylko taka astra to rzadziej niż m3/m5 na mieście.
A jak tam szumy powietrza przy 140? Bo w roczniku 2014 są znaczne….
Obraz z artykułu i komentarzy jest jasny – BMW i Audi pożera dzieci, a Dacia jest o krok od wynalezienia szczepionki na raka
A ja chyba zrozumiałem swoją frustrację – mam od dwóch lat Citroena C4 (nowego), a narzekam jak na Hondę (uszczelki, coś zastuka/zaskrzypi na mrozie itp). Standardowy problem posiadacza PSA też mam – wszyscy kumple, zwłaszcza ci co kupili używane w cenie nowego, pytają czemu nie VAG.
Chociaż sam powoli zaczynam zauważać jego niedopracowanie wobec, na przykład, konkurentów z niemiec – na autostradzie prowadzi się z gracją żaglówki, prostota napędu (5 biegów + 1.4 vti) sprawia, że to wyje, a nie jedzie itp. Ogólnie nie narzekam, ale czas chyba na jakieś VW. I nie – nie trolluję
tak gwoli fiata brava – http://olx.pl/oferta/fiat-brava-1-4-bez-turbo-full-bajera-CID5-ID8Bn7J.html jest beka
Wiecie co? Tak strasznie ostatnio znielubiłem słowo na “p…” będące synonimem słowa “splendor” bo każdy nim sobie tu klawiaturę wyciera, ale spodobał mi się pomysł posiadania w aucie zbiorniczka, którego zawartość określałaby naszą pozycję w społeczeństwie. Poziom pokazywałby oczywiście podświetlany splendometer. Ale co by odnawiało nasz zapas poczucia wyższości? Ja myślałem o prostym systemie analizy obrazu zliczającym po prostu ilość skierowanych na nas spojrzeń przechodniów. Odprowadzanie wzrokiem i oglądanie się za siebie liczone razy trzy. Analiza akustyczna mogłaby też wyłapywać sytuacje gdy ktoś nas strąbi. To znaczy, że “komuś pokazaliśmy” czyli dodatkowe punkty. Mruganie za nami długimi przy niskiej prędkości oznacza punkty dodatnie bo zajechawszy komuś drogę też mu “pokazaliśmy”. Mruganie przy dużych prędkościach – punkty ujemne bo to znaczy, że ktoś nas dogonił i chce, żebyśmy zjechali. Zjechanie na prawy pas po mruganiu – wyzerowanie punktów prestiżu.
To taka luźna fantazja.
Komentarze Z. Łomnika jak zwykle bardzo celne. Jako posiadacz w miarę świeżej Hondy Civi UFO ’11 mogę potwierdzić moje wrażenia z użytkowania samochodu – oprócz nalewania paliwa i wymiany części eksploatacyjnych nie potrzebuje robić nic – jedyne co mnie lekko denerwuje, to jakość wykonania niektórych elementów – szybki prędkościomierza, deski rozdzielczej, czy to że czasem jedynka nie wchodzi.
Tak sobie teraz myśle, ze nie doceniam tego samochodu, bo w poprzednim aucie Astra H 1.7 cdti przy tym przebiegu miałem permanentne problemy z check engine, rozladowujacym sie akumulatorem czy nie działającymi przyciskami na kierownicy.
Co do innych typów kierowców – jeśli ktoś musi mieć BMW czy Audi żeby sie dowartościować – no cóż… Dużo bardziej przemawiają do mnie argumenty o lepszej dynamice czy wyposażeniu takich samochodów, ale biorąc pod uwagę różnicę miedzy ceną normalnego samochodu, a czymś “premium” – za czym niestety nie idzie lepsza niezawodność (a to podstawa u mnie jeśli chodzi o samochód – ma odpalić zawsze, nie widzę zreszta innego powodu posiadania samochodu niż to żeby nim jeździć, wiec co do zasady powinien zawsze odpalić:) nigdy nie zdecyduje sie na coś premium – to przede wszystkim marketingowy bełkot, w którym wmawiają nam, ze jesteśmy warci prestiżu, ze właśnie ten samochód spełni nasze potrzeby, itd. – to tylko i wyłącznie kreowanie tego, żebyśmy chcieli, nie ma w tym nic innego niż chęć zarobienia kasy!
@nvq, dla jednych “standardowy problem”, dla innych zaleta. Ja lubię to że w Polsce “Francuzy” są znacznie bardziej kontrowersyjne od, dajmy na to, Forda (a przynajmniej w mojej opinii są znacznie bardziej kontrowersyjne), a co dopiero hydropneumatyczne “Francuzy”. Lubię dyskutować o “Francuzach” i wykazywać że wiele osób które mówią że “Francuzy są be”, nie mają o “Francuzach” większego pojęcia 😉
@Bebe proponuję coś koreańskiego, będzie nawet mniej psujne, a lepsze :).
@NVQ: Twoje pieniądze, Twoje zdanie, ale trzeba uważać czego się chce… można potem żałować, jak to mówią amerykanie – “if it works, don’t fix it” ;)no chyba, że PSA Ci zalazł za skórę, wtedy proponuję coś z Renault. Twój problem wynika raczej z tego, że masz albo kompakta z podstawowym silnikiem (jak np. 307/C4) albo auto miejskie (207/C3), a Twoi koledzy pewnie kupili “na wypasie”… ja jednak uważam – a trochę aut już widziałem – że nic nie zastąpi nowego. Nowy samochód ma ten plus, że jest nowy… nowe opony, nowe zawieszenie, nowe wszystko… dlatego, przez te parę lat nie będzie praktycznie generował kosztów – co najwyżej frustrację, jak ma to miejsce w VW, w chwili gdy trzeba czekać na drugi silnik, albo gdy dealer nie chce uznać gwarancji ;). To oczywiście moje zdanie, ale nawet wczoraj tak gadałem z kolegą, też mechanikiem/elektromechanikiem z innej części Polski… sam stwierdził, że gdyby nie VAG to by cienko było;] jeździ francuzem i to z salonu… po prostu nie opłaca mu się myśleć/naprawiać własnego auta, to ma być po prostu pewne.
Po kilkudziesięciu punktach smarowania podwozia w Syrenie i Warszawie co 5000 km, po naklejce ostrzegającej “uwaga, tarczowe hamulce” na 125p, po dychawicznych dieslach niemal wprost z traktora, których odpalenie zimą to była loteria czy raczej rosyjska ruletka z czterema komorami załadowanymi, po tym wszystkim przyszły szalone lata 90., przemknęły jakoś cichcem, przyszło nowe wspaniałe. I okazuje się, że znów jak kilkadziesiąt lat temu odpalenie diesla na mrozie to może być tylko kwestia szczęścia, że przebiegi większe niż 200k to już powód do dumy, a jeśli utrzymywany z minimum higieny technicznej samochód robi to, czego się od niego oczekuje, czyli odpala i jeździ, to zaraz bógwico i ojej jakie te japońskie/koreańskie/niemieckie/rumuńskie/klingońskie samochody dobre.
O tempora, o mores, o ku…
mam 2 skody octavie, opla astre g i 2 hondy- motocykle. I jestem zadowolony
@Jonas no ale znów przykład VAG i silników TSI… dlaczego więc, jeżeli silniki te były ok VW wycofał się z łańcucha na rzecz paska? Dla to przyznanie się do błędu… poza tym w 2.0 TDI – http://autobeztajemnic.pl/strefa-kierowcy/uzywane/214.html – powiedz mi, co tutaj ma “minimum higieny technicznej” ? że zacytuję Boba Budownicznego – it’s fucked, we can’t fix it :). Inna sprawa, że ludzie faktycznie nie czytają instrukcji, część nie zna nawet podstawowych kontrolek…
Albo co powiedz o minimum higieny technicznej i zalaniu elektroniki w Audi Avant przez pęknięty wężyk od spryskiwacza? po prostu, niektóre auta pomyślane są lepiej, inna gorzej, ja VW zaliczam do tej drugiej grupy.
@Ktosiek
Nie, nie zalazł mi za skórę (jeszcze). No może trochę serwis (obili mi chłodnicę i podarli wygłuszenie przy filtrze kabinowym). Ogólnie to mój pierwszy nowy samochód i miał być ocynkowany, tani i prosty, dlatego to C4 1.4 VTI Vitamin.
Ale tak jak mówię, jest lekki dół na autobanie – jak wieje, to go rzuca, skrzynia piątka i podstawowe vti wyje (i dużo pali powyżej 100 km/h, pod miastem jest bardzo spoko, czasem nawet 5 litrów). W domu jest od pół roku ‘najgorszy samochód świata’ (Beetle 1.4 twincharger mojego ojca) i to już ładnie zap**** przy większych prędkościach. Tak sobie myślę, że Gofer 7ka 1.4 z multilinkiem z tyłu był by ok. Ale najpierw zobaczę kiedy ojca Beetle zgubi tłoki 😀
Co do nowych samochodów to się zgadzam, zrobiłem 350-400k używanymi i już nigdy w żadne używane nie wejdę (nie było źle, ale nie kłamią ci, co mówią, że nowe to nowe ).
A może macie jakieś sugestie? Co by fajnie jeździło na trasie, mało paliło (w benzynie) i rozsądnie kosztowało(max 80k)? Oczywiście tylko nowe.
A co niby volviarze mieliby robić na liście frustratów? Wszak życie jest piękne (chociaż dość krótkie).
Łańcuch strzelał przy 70k km, to wrócili do paska i udają, że tak miało być. VAG to mój ulubiony koncern-porażka, jak im Włosi nie narysują to sami nic nie potrafią.
@Sonne
Drogie dziecko – dorośnij.
Jak Cię kiedyś, parę razy, przeczołga serwis razem z Twoją, wypasioną, prestiżową furą za 150K zł, nówką sztuką z salonu, zrozumiesz jak bardzo się mylisz.
Miałem dotąd sam 9 samochodów własnych i 4 samochody małżonki, do tego na firmę jeszcze 4, a sporadycznie jeździłem w życiu kilkudziesięcioma. Spośród nich wszystkich żałowałem jedynie dwa były całkowicie nieakceptowalne: trabant 1,1 kombi i tarpan z silnikiem od ciągnika MF. Ale naprawdę zainteresowało mnie coś innego: kto jest tą rudą kuzynką Notlaufa, tą od robienia wykresów? I dlaczego ja jej nie znam?
Dość ciekawe, że prawie wszyscy nadal wrzucają Skody do jednego worka z Daciami, podkreślając taniość, prostotę, małą awaryjność, bylejakość itepe. A tymczasem Skody były takie w czasach pierwszej Octavii i pierwszej Fabii, które to zrobiły tej marce (tzn modelom pod bandera VAG – tajemniczybrodaczu, czekamy…) renomę. Potem było już gorzej, począwszy już od Octavii II. Teraz Skoda jest droga, skomplikowana, awaryjna nie mniej niż każdy przeciętny VW. Już dawno to pisałem a ludzie dalej w zaparte. I wąsaci Janusze kupują OII alno OIII święcie wierząc że to taka tania wersja Folcwagena :D, prosta i tania w naprawach (“ale jakie naprawy, przecież to się nie psuje, solidne niemieckie żelazo”).
Z Dacią nie mam doświadczeń więc nie wiem na ile prawdziwa dziś jest doprawiona jej gęba jak wyżej.
Czarli:
“. Nie słyszałem jeszcze o posiadaczu Laguny, który ją kupił bo chciał Lagunę.”
Ja kupiłem i pełnia satysfakcji. W tym roku najpewniej kupię kolejną.
Ktosiek:
Niestety, nowe auto klasy A i B nigdy nie zastąpi klasy średniej. Nawet 10-12 letniej. Gdybym kupił nowe Aygo/i10/Pandę zamiast używanego 407/Mondeo/Laguny, to z każdą podróżą tym kiepskim autem zauważałbym jego liczne braki i żałował tak wydanej niemałej sumy pieniędzy.
Po prostu, użytkowanie aut segmentu A i B jest dla mnie nieprzyjemnością, segmentu C jest obojętne, a od segmentu D zaczyna się przyjemność. Przy czym chodzi o rozmiary, komfort i wyposażenie, bo silnik akurat może być słaby. Jeżdżę powoli.
Uważam że klasa średnia to dobry złoty środek między starym i drogim w utrzymaniu premium, a pierdzipędami-nówkami z salonu.
Jeśli chodzi o paskudną markę zwaną ałdi…
Frustracja większości użytkowników wynika z 1) kupienia padła lub 2) kupienia fajnego wozu, który zostaje stjuningowany na WYZSZOM WERSJE w stodole i/lub 3) kupowania najtańszych części zamiennych.
Czemu ludzie kupują padło? Bo szukają PRESTYŻU. Nie wiem, czy Koledzy wiedzą, ale jak Audi nie ma silnika minimum 4.2 V8 to… nie jedzie. No proste. Nie ma szans. 95% dyskusji na forach Audi dotyczących kupna A6/A8/czegokolwiek większego, ale z silnikiem z dolnej granicy kończy się sugestiami kupna auta z silnikiem, który dla 95% kupujących nie ma sensu. Ale przecież D2 2.8 nie jedzie – 193KM to za mało, żeby auto się poruszało (dziwne, Passat B3 miał 75KM, 100C3 miało 90KM i jakoś poruszały się wystarczająco).
Oczywiście, jak już ktoś kupi takie 4.2V8 to potem jedzie do mechanika i… trzeba wymienić świec osiem, albo czegoś osiem, albo hamulce olabogadużedrogo, oleju też wchodzi hoho i jeszcze trochę. Ale co tam jakieś hamulce, wsadzimy chińczyka… W efekcie wiele wozów z dużymi silnikami szybciutko degeneruje.
Tjuningowanie na wyższą wersję – samo Audi to robi, sprzedając wersje S-Line, które w sumie wiele się od zwykłych wozów nie różnią, a do eSek im baardzo daleko (zresztą nie tylko Audi – ostatnio dowiedziałem się, że Citroen wypuszczał Sexo Diesel z pakietem zewnętrznym VTS, ale bez niczego więcej…). Ale jak już kupimy zwykłe A6, to przecież można poobklejać karbonem, wstawić EJNDŻEL AJS i inny szajs. Potem te karbony się odklejają, lampy przeciekają, a właściciel klnie pod nosem.
No i trzecia sprawa – części. Jeśli auto jest wg. producenta PREMIUM to choćby części miało z kupska, to będą drogie, żeby kupujący poczuł zapach PREMIUM. Tyle, że on chciałby poczuć zapach EKO, więc pakuje badziewie. Fajnie, całe zawieszenie przednie do A6C5 za 200zł! Tyle, że to zawieszenie klęknie po 10-15k kilometrów dziur i będzie płacz…
Przyznam się – mam pojazd tej marki, kupiony nie dlatego, że PRESTIŻ (używanego auta? no bez yay…), ale z raczej prostych powodów: miało być duże, wygodne w środku, z napędem na obie osie, z aluminium, z w miarę jeszcze ekonomicznym silnikiem, do tego w miarę mi znane mechanicznie/konstrukcyjnie (wcześniej miałem 100C3). Auto znalazłem w wersji, która w internetach jest uważana za NIEJEDZIE i “cechuje się przyspieszeniem powyżej 10s, to tyle, co samochody klasy średniej i miejskie (cytat z pamięci – serio ktoś tak motywował kupno 4.2…)”. Auta szukałem ponad pół roku, kupiłem przypadkiem w NL, kosztowało ~1.5 raza tyle, co OKAZJA WEJDŹ SPRAWDŹ AŁDI OD DZIDAKA 38ROK. Jeździ, nie klęka, plecy mnie wreszcie nie bolą, a jak trzeba zajechać do mechanika i coś naprawić (rzadko się to zdarza, ale stare auto musi czasem być naprawione i chyba nie ma co do tego wątpliwości), to nie płaczę “ILEEE”, bo wiedziałem, na co swoje pieniądze wydaję.
Zapachu prestiżu podczas jazdy nie stwierdziłem, frajdy jest sporo, ale z Volvo 245, albo Renault 21 Nevada 4×4 frajdy byłoby pewnie podobnie dużo 😉
@Piotrek
Mam takie same wrażenia przesiadając się z pełnoletniego Mondeo do nowego C4. Ale… nie ma za bardzo na co zamienić takiego kompakta. Pastuch jest Golfem na MQB, japońce i fordy korodują, Insignię i Lagunę pomijam. Moim zdaniem segment D powoli umiera, niestety…
~200 komentarzy a do realizacji Prawa Godwina jeszcze daleko, choc dopiero 21
Dla mnie Opelki są naprawde super. Miałem dwie Vectry B w automacie 😀
Wiadomo – furą się nie poszaleje, ale nigdy mnie nie zawiodły, koszty wymiany normalnie zuzywajacych sie czesci (filtry, klocki,tarcze,łozyska,plyny) nie jest wysoki, a samochod byl komfortowy i ma do tej pory ladna sylwetkę. Teraz mam ponownie Opel Vectra C 2.0Turbo 6-biegowy 2004r. Śmiem twierdzić że jest to najlepszy samochód z najlepszym i mocnym silnikiem (w kwocie do 20000zł). Samochód baaaardzo wygodny. Wygodne i bardzo przestronne wnętrze. Jazda sprawia przyjemnośc. Za niecałe 2000zł samochód mozna zachipować i spokojnie osiągnąc 220KM, a wtedy mina dresów w BMW objechanych spod świateł – Bezcenna. POLECAM
Jako, że jestem użytkownikiem cytryny i samsunga dorzucę moje dwa słowa –cytryna berlingo 106tyś wymieniłem tylko łączniki stabilizatorów i nic jeżdżę galaksy s2 nie zawiesza się jak piszą na forach muzę i filmy zasysam przez kabelek z kompa kiedy chcę. Wymieniłem baterię używam go do dzwonienia i esemesowania; podgląd i edycja plików exela i worda to samo można na srajfonie z tym że jest droższy, a prestiż mam go w d***e!
Piotrek: jestem w stanie to zrozumieć, pod takim warunkiem, że posiadacz tej D klasy nie chce mnie na siłę przekonać do swoich racji – a niestety, często tak jest – część powiedzmy znajomków też twierdziła “uu, jakie Audi by było” (za cenę Rio). Ja uważam, że kupuję takie auto na jakie mnie stać – stać mnie na B, jeżdżę B, stać na C, biorę C – jednocześnie trzeba dobrze liczyć, bo utrzymanie auta z klasy A/B kosztuje inaczej niż auta z C/D – dużo też zależy od marki, modelu. Mimo wszystko, nowe jest nowe i nawet autko segmentu A potrafi obecnie zrobić te 200-300K bez większych problemów – choć wiadomo, nie w takim komforcie jak auto klasy D.
Poza tym, wszystko zależy od priorytetów – jeden chce nowe, drugi woli wyższe klasowo, ale używane… ja wyznaję pierwszą zasadę (nowe=lepsze). Wmawianie komukolwiek, że używka to lepszy deal, mniejsza strata itd to już w ogóle porażka. Jeżeli natomiast ktoś chce jeździć po prostu autem klasy D to jego sprawa – i tak długo, jak nie będzie starał się mi wmówić, jakie wspaniałe okazję bym miał za cenę nowego, niższego klasowo auta, tak długo ja będę poważał jego i jego decyzję ;).
Kompakt już moim zdaniem załatwia sprawę – jest na tyle mobilny w ciasnych europejskich miastach, że łatwo się parkuje i manewruje, jednocześnie ma dużo zalet auta klasy D (większy rozstaw osi/komfort, bagażnik, WIĘKSZY BAK) – dlaczego drukowanymi? bo ten w Rio najbardziej mnie denerwuje, w instrukcji niby piszą o 45L, ale w rzeczywistości jest chyba mniejszy… niby zrobi się te 750-800 z groszami na jednym baku, ale chciałbym chociaż te 50L :/ – dlatego następny będzie Cee’d – ma już 55, powinno być wystarczająco ;].
statystyka statystyką, a o ważniejszym zapomniałem, także ten… do niedawna, w użytkowaniu przez 7 lat accord 1.8 benzyna rocznik 2002, auto nigdy sie nie zepsuło, poza czynnościami eksploatacyjnymi (olej, kolcki, tarcze i akumulator) przez te 7 lat sparciał wąż od klimatyzacji i przewody hamulcowe do wymiany. przejechane 80k, sprzedany w ubiegłym roku, 2 dni od wystawienia. Minus – salon polska, czyli wyspozenie nie bylo hiper.
wychodzi +1 dla zlomnika.
cubino
‘Deal with it’ nie tłumaczy się na “Handluj z tym”, ten kto to tak przetłumaczył znał język na poziomie liceum. “Radź sobie z tym” już prędzej się kwalifikuje.
Witam . Po 7 mazdach 2 skodach i jednym peugeocie jestem w posiadaniu drugiego saaba 9-3 a pierwszego w benzynie. Nie uważam się za fana marki ale muszę stwierdzić że stosunek ceny do jakości oraz bezawaryjność i poziom spalania w stosunku do osiągów jest bardzo dobry i nie uzyskałem takiego w żadnym aucie i pewnie jakbym mógł kupiłbym takiego nowego a nie 5 letniego. Uważam . że każdy jezdzi tym w czym się najlepiej czuje lub na co go stać, a nazwy typu premium to tylko naciąganie ludzi aby czuli sie lepsi od innych a prawda jest taka że jak żelazo stanie to nie ma znaczenia czy premium czy nie …tak samo stoi na poboczu i kwiczy…pozdrawiam
@Ktosiek
“to samo z kredytami W WIADOMO JAKIEJ WALUCIE… takie rzeczy można łatwo sobie wyliczyć”
Właśnie nie wiem do końca o co tyle krzyku. Moja mama mając kredyt hipoteczny w zł przewalutowała na franki i zaoszczędziła tym sposobem (od ręki) blisko 50 000zł. Wzrost obecnej raty na poziomie 200zł to dla niej nie jest żadne zmartwienie. Podobnie mój szef, ale ten nie mówi o konkretnych kwotach, tylko wspomina, że nie ma tragedii.
Jeśli chodzi o ASO/salon w pobliżu – tylko dla tego nie kupiłem Alfy. Najbliżej mam ~150km w jedną stronę.
@bebe
Mój ojciec ma ten sam dylemat – pojawia się troszkę rdzy, wnętrze się zaczęło obluzowywać, zaraz pojawią się koszty serwisowe… a żadnego innego tak dużego, lekkiego i taniego SUVa (warunek konieczny) nie ma.
@nvq
Też mam C4 i na autostradzie prowadzi się rewelacyjnie (cichutki i przy prędkościach ~150-180 jest stabilny), zwłaszcza w porównaniu z np. C5 I… tylko, że nie vti, a hdi (6 biegów).
@Ktosiek
Moje doświadczenia z utrzymaniem aut różnej klasy wygląda tak:
1) klasa A – tanio
2) klasa B/C – troszkę więcej, a koszty podobne
3) klasa D – losowo, może być podobnie do C, a może być kosmicznie drogo
“WIĘKSZY BAK”
zdziwiłeś mnie pojemnością baku w Rio – serio bardzo dobrze. 107 tankowałem co 2, 3 dni. C4 już tylko co tydzień, czasami 10 dni.
@Trebor
http://theblitzbit.com/wp-content/uploads/2011/07/t231278_NOT-SURE-IF-TROLL-OR-JUST-VERY-STUPID.jpg
Jeśli internet rozumiesz przez wchodzenie na kwejki i inne gnioty to tak.
Tak z innej beczki, coś co Złomnikowi i pewnie szerszej rzeszy tutaj obecnych się spodoba:
https://www.youtube.com/watch?v=4yE36K5Quxo
Nasze narzekania tutaj nie poszły na marne. Wreszcie się doczekaliśmy! W 2015 roku reklama samochodu na europejski rynek, w której pokazane jest gdzie są płyny, jak wygląda silnik i jak się sprawdza olej! I to wszystko od firmy która w swoich oznaczeniach silników odeszła już od pojemności i zastąpiła ją mocą i niezrozumiałymi literkami 😀
Jeszcze jedna reklama tego samego auta, tym razem pokazująca zwrotność:
https://www.youtube.com/watch?v=e-VlfPCBw5o
Swoją drogą zaczyna mi się podobać to nowe Twingo, byłoby idealne jako pomykacz do miasta gdyby tylko kanapa z tyłu miała 5 miejsc a nie 4, miało jakiś sensowniejszy silnik w stylu niedoładowanej benzyny 1.2 85 KM i było jakieś 10 cm krótsze (ma 3590 mm, dla porównania nowe C1/108/Aygo – 3470 mm, a wszystkie mają też po 5 drzwi). U nas to może nie ma znaczenia ale w takim Neapolu czy w Paryżu już tak
@Piotrek, też lubię samochody segmentu D ale… nie przesadzajmy. Współczesny kompakt jest większy od mojego Citroena BX (a i od innych samochodów segmentu D lat 80. również). Podobnie współczesny kompakt jest najczęściej lepiej wyposażony od samochodu segmentu D lat 80., czy nawet wielu samochodów segmentu D lat 90. Ogólnie rzecz biorąc, dzisiaj segment D jest jak kiedyś E, natomiast C jak kiedyś D
@marekrzy
To nie Ty jestem jesteś, to jest zmasowane. Pomijam fakt że chyba nie do końca zgodne z prawem unijnym.
Ktosiek:
Nikogo do niczego nie przekonuję. Każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze jak chce. Lubię jak auto jest wygodne, ale zawsze kupując używkę jednocześnie zakładam sobie lokatę na ewentualną niespodziewaną poważną awarię. Nigdy bym nie kupił auta używanego za 100% “samochodowego” budżetu, no a z nówką tak pewnie można.
SMKA:
Masz zapewne trochę racji, jeśli chodzi o współczesne samochody. Najwięcej doświadczeń mam z kompaktami z okolic 2000 roku, np. Astra II, Golf IV, Megane I i te samochody jeszcze nie były dla mnie całkiem fajne i w pełni wystarczające. Całkiem możliwe że bieżąca Meganka w kombi by mi wystarczyła do szczęścia.
nvq:
Nie wiem czemu pomijasz Lagunę. Chyba, że to czysta kwestia gustu, bo trójka jest technicznie całkiem udana. 407 i C5 również. Opel i VW to dno, a na temat japońskich mam bardzo małą wiedzę (czysta kwestia gustu), ale francuzy 2007+ są całkiem spoko.
Też sobie wszystko to przeczytałem, ale nie z musu, jak zapewne Autor, tylko dla przyjemności. I do tego musiałem zrobić to dwa razy, bo rano cenzura zatrzymała sporo wpisów. Bardzo tu przyjemne rzeczy Panie i Panowie wypisują i jak to czytam, to rośnie moje ranne przekonanie że różnica pomiędzy człowiekiem a człowiekiem, ich podejściem do świata, życia, kwestii komfortu, finansów, potrzeb itp (i to tylko z grupy czytelników Złomnika!) jest przepaścią, w porównaniu z różnicami pomiędzy BMW i Dacią. Bardzo to jest krzepiące w sumie- bo oznacza że miejsce na rynku jest dla olbrzymiej ilości produktów- nie tylko samochodowych, a każda potwora znajdzie swego amatora. Chyba truizm mi się napisał. Ale co tam.
@Mavi co do kredytów to zgoda… ale widocznie każda sytuacja jest dobra, by żebrać – przepraszam, że tak dosadnie, ale nie znajduję delikatniejszego słowa na prośby frankowców o jakąkolwiek pomoc.
Wszystko jest dla ludzi – mimo wszystko kredyt nie jest za darmo, a ojciec wpoił mi bez mała strach przed nimi. Ogólnie żyję tak, by rozchód żył w zgodzie z przychodem – polecam tą metodę, dużo mniej siwych włosów na starość. Podpowiem, nie należy szukać oszczędności, tylko sposobów na większy zarobek – czyli, że pojadę klasykiem, przestać bać się pieniędzy, lol ;).
Co do Kii – te ~800km to oczywiście po trasie, w mieście będzie ok. 450-500… ogólnie ze spalania jestem BARDZO zadowolony, fakt faktem jeżdżę najczęściej samemu, ale naprawdę nie pali dużo.
@Piotrek, mam BXa, ale znam też panią która ma Renault Megane I, wymiary są… praktycznie takie same. No i jednak w Megane jest bardziej…hmm…”współcześnie”. Ot, w moim BXie czuć trochę że to staroć, natomiast Megane sprawia wrażenie nowoczesnego samochodu, jest ciszej, trzeba mniej siły aby kierować samochodem (nie twierdzę że w BXie jest źle, mam choćby wspomaganie, ale jednak aby kręcić kierownicą czy operować pedałami Megane trzeba mniej siły)
No chyba że porównać kompakta z okolic 2000 roku do przedstawicieli segmentu D z okolic 2000 roku, wtedy faktycznie, fajniejsze w mojej opinii są samochody klasy średniej
Co do Laguny, sam swego czasu rozważałem zakup Laguny II bowiem chciałem “Francuza”, ale 406 jest już trochę mało nowoczesny (choć fajny, ale przykładowo pod względem bezpieczeństwa wypada znacznie słabiej od nowszych samochodów), 407 mi się nie podobał, wczesne C5 też mi się nie podobały, a bardziej współczesne C5 czy 508 były nadal młode i drogie. Tym samym był bym użytkownikiem który kupił by Lagunę bowiem chciał Lagunę. Traf chciał że jednak kupiłem youngtimerowego BXa zamiast samochodu współczesnego
Nawet w komentarzach nic o volvo… Wlasnie zakupilem v70 2000r z 520kkm, gaz, automat, kolor niemiecka taksowka wiec moze brakowac kilku milionow przebiegu. I ono nadal jezdzi. Na desce pelen zestaw kontrolek sie pali ale mechanicznie jest ok. Poziom frustracji: 0.
@Mavi oczywiście nie mówię o Twojej mamie ani szefie (a tak, niestety, może wyjść z mojego posta)- nie zrozum mnie źle, bo są “frankowcy” którzy biorą ryzyko walutowe “na klatę” i tak powinno być – a niektórzy co sprytniejsi nawet na przewalutowaniu zarabiają :). Natomiast dla płaczków kredyciarzy nie mam za dużo współczucia, niestety.
Jeździłem wszystkimi X-trailami, a T31 i T32 wciąż. Co do T32 jestem jeszcze sceptyczny. Ma kilka ciekawych rozwiązań, aleczęściej mnie denerwuje. Natomiast o T31 2.0dci 170KM nie dam powiedzieć złego słowa! No, może parę, ale to najwspanialszy wóz jakim jechałem. jakość wnętrza nie powala, coś tam skrzypi, coś tłucze, ale przede wszystkim – jest bezawaryjny. Po prostu o niego dbam. Nigdy nie miałem problemu. Aktualnie przebieg 180tys. W terenie może nie zachwyca – nie wiem, bo nie próbowałem, ale na polnych drogach daje radę. Zimą wyciągam sąsiadów z zasp. Sam nigdy się nie zakopałem. Serio. Zimą ten samochód daje radę. Czasami trzeba tylko włączyć LOCK 4WD. Dużo to może nie daje w terenie, ale w codziennych sytuacjach jak najbardziej. Raz żałowałem, że nie ma blokady dyfra, ale w końcu udało mi się wyjechać z rowu zimą. Serio – polecam ten wózek. Ma ogromny bagażnik, jeździ się wygodnie. Spala mi ok 7,5 przy NORMALNEJ jeździe. Przy takowej nie ma też problemów z DPF 😉
@Mavi
Thx za info, w przyszłym tygodniu przegląd, może po prostu mam coś z geometrią (coś czasem stuknie), chociaż nie wiem czy by to wychodziło tylko przy bocznym wietrze. Ile Ci pali HDI przy takich prędkościach? Moje 1.4 VTI ciągnie jakies 8-9 litrów w takich warunkach. Przy 120km/h na ekspresówkach pali 6.5. Wcale nie dużo mniej niż pełnoletnie Mondeo MK1 1.8 benzyna :/
@Piotrek
Pomijam Lagunę, bo mówię o nowych autach. Z zasady nie kupię nowego samochodu, który ma już 8 lat. Poza tym wolał bym jednak segment C, ale lepiej prowadzący się niż moje C4.
@Trebor
A to odpoczywam moją walizkę.
Dołączam sie do pytania lessmore – kim jest ruda kuzynka Notlaufa?
nvq:
To akurat ta zasada jest kwestią, z którą się najbardziej nie zgadzam w całej dyskusji (i jeszcze raz podkreślam, że każdy ma prawo wydawać swoje pieniądze tak, jak chce 😉 ).
Jeśli kiedykolwiek kupię nowe auto, to najpewniej będzie z wyprzedaży w związku z wejściem na rynek następcy, a na 100% będzie po pierwszym liftingu.
Dopiero wtedy usunięte są najpoważniejsze wady konstrukcyjne, a niezależni mechanicy i dostawcy części mają temat na tyle rozpracowany, by nie bać się serwisowania auta po gwarancji.
Z lepiej prowadzących się, to jest Focus. II i III generacja też rdzewieją? Narzekania słyszałem (i rudą widziałem) tylko odnośnie Focusa jedynki.
@NVQ: za 80K jest już w czym wybierać – najchętniej poleciłbym Ci coś koreańskiego, za 80K można mieć już Optimę w bazowej wersji, albo mocno doposażonego Cee’da (jest jeszcze wersja GT) (brałbym Optimę, ale mnie wyposażenie nie bawi). Jeżeli jednak chcesz duże auto, to może oferta AMERYKAŃSKIEGO (bo niemieckiego nie ma i nigdy nie było) Forda – np Focus albo Mondeo? W Fordzie, jak i w większości zachodnich marek jest przyjemne to, że chętnie dają rabaty… i to duże – Optimy poniżej 80K nie znajdziesz, natomiast Mondeo, czy nawet Superb można mieć za ok. 60-65K, więc znacznie taniej. Ogólnie ten Superb to kawał VW za dobre, moim zdaniem, pieniądze – jeżeli ktoś koniecznie chce auto napędzane “technologią VW” to jest to dobry deal.
@Dominik
Przy 140 zaczyna sie robic glosniej ale mimo wszystko uwazam ten samochod za jeden z bardziej udanych wariatow na kolach.
W gaszczu poleasingowych Astr ten moj to fajny rod
@marekrzy: a u mnie poziom frustracji nie występuje, bo żelazo odkupione w cenie dobrego roweru nie klęka. Drugie żelazo (to moje wcześniejsze) w kolorze tego, co był w cenie dobrego roweru, też nie klęka. A ponoć obydwa są do bani
@Ktosiek
Do koreańców mam podejście jak dziewica – może i bym chciał, ale się boję 😀
Znam dwie fury z Korei – jedna jeździ bez problemu 7 lat od nowości (i30) w rodzinie. Druga to firmówka mojego kumpla (nowy Cee’d) i ponoć jest ‘drewniany’ – ale ja tego auta jeszcze nie widziałem, nie mam opinii. Nie chodzi mi o awaryjność, bo o ile nie kupimy VW to wszystkie auta są podobnie awaryjne Bardziej chodzi o to, bym nie ‘naciął się’ jak trochę z moim C4 – że nie będzie to jednak auto, które spełnia moje wymagania.
Co do wyposażenia – myślę, że to genialny temat na artykuł ‘najbardziej frustrujące gadżety w autach – zwłaszcza gdy się zepsują’ Tzn. mam podejście podobne do Twojego – jak najmniej.
Superb trochę wielki, taka locha co lubi prosto tylko jeździć…
Budżet jest elastyczny, po prostu nie chcę się zapożyczać za bardzo.
@nvq
Hmm… Niedużo mniej?…
Moje Mondeo MkI z 94r 1.8 paliło po mieście ~11l. Jak się pojawiła obwodnico-autostrada do Pruszkowa, to udało mi się przy dojazdach do pracy zejść poniżej 10l. W trasie schodziło, przy maksymalnie spokojnej jeździe, do 7,8l. Więc 6,5l to DUŻO mniej…
Mój 2.0HDI 140KM pali na codzień nieco poniżej 8l, czyli tyle, ile Mondeo benzyny w trasie. W trasie schodzi poniżej 7l, a gdybym nie wyprzedzał sznurów TIRów, to pewnie zeszłoby do 6,5l…
Szału nie ma, ale różnica znacząca przy codziennych dojazdach po 2x28km
@StahW
Nie twierdzę, że C4 pali niedużo mniej niż Mundek. Twierdzę, że przy prędkościach autostradowych przewaga w spalaniu jest dużo mniejsza i szukam czegoś, co pali relatywnie mało przy 120-160, a trzyma się drogi i radzi sobie z wiatrem bocznym jak Mondeo lub Pastuch B4, którego kiedyś też miałem.
@ktosiek
Wszyscy mi mówili właśnie tak: “nowy – to nowy, nie ma ch… we wsi”.
No i mina im rzedła, jak podliczali ile wydali na obowiązkowe przeglądy, wymiany itepe na gwarancji. I jak się okazywało, że gwarancja na srylion lat nie obejmuje akurat tego, co im się stało…
Dziękuję, wolę loterię typu starsze żelastwo, które jakoś przejeździło te 8+ lat, niż loterię zwaną popularnie zakupem w salonie.
Wolę sam sobie pluć w brodę za nietrafioną ocenę używki, niż iść do pierdelka za pobicie kluczem do kół albo na cmentarz po apopleksji w związku z szałem, wywołanym indolencją i – pardonnez moi – ruchaniem klientów przez dealerów i ich serwisy.
@nvq
Takiej płyty podłogowej i zawieszenia jak Mondeo I-II już nie spotkałem…
~16 lat temu zakochałem się w Mondeo właśnie za to trzymanie się drogi. Jak jezdnia była dobrze wyprofilowana, to można było puścic kierownicę i sam jechał w łukach
@markus,
a nie lepiej byłoby napis zrobić w linii zgodnej z linią maski? Takie tam luźne przemyślenia…
@StahW
Ja, z drugiej strony, mam poza moim C4 właśnie 9-latka (Misiek Colt, od nowości w rodzinie) i jak podliczam zrobienie go na ideał to wychodzi mi 60-70% wartości. A że jestem Hondziarzem jeśli chodzi o rodzaj frustracji (lubię mieć tip-top) to strasznie mnie wkurza wrzucanie kasy w próżnię.
Co do Mondeo I-II to pełna zgoda. Dodam też, że wygodniejsze od Passata z tego samego rocznika.
@Ausf F2
Lepiej nie zaczynaj o czołgach, bo przyjdzie wszechwiedzący rosenkranz i Cię zje 😉
A co do wpisu… Dalej nie przepadam za Daciami, ale generalnie się zgadzam. Tyle. Zwłaszcza w przypadku Fiata i francuzów. ALE mam nadzieję na drugą część, bo trochę więcej marek mogłoby być omówionych. Chrysler, Volvo, Saab, Rover, Jaguar, Jeep… to tylko kilka, które przychodzą mi na myśl.
Tutaj niesfrustrowany z PUGiem 207 HDi 90, jedyne na co mogę narzekać to, że na przeglądzie zawsze coś znajdą i nie chodzi o to że znajdują, bo zazwyczaj to jakaś drobnica, ale ile trwa naprawa usterki. Ostatnio samochód spędził 2 dni w warsztacie bo angielska fila C&G nie potrafiła sobie poradzić z wymianą pasa bezpieczeństwa.
PS. O co chodzi z tym premium, własnie piję Heinekena z kapslem “premium” i nie mogę wychwycić czym on góruje nad np. klasyczną Warką. bym go nie odróżnił.
premium oznacza nie mniej nie wiecej to samo co 29.99 kosztuje 30zl i działa podświadomie
1 primo – mam update odnośnie “premium”, tak mi wpadło do głowy ,że auta premium to taki croudfunding postępu w motoryzacji, bo auta “premium” często mają zaimplementowane zaawansowane i nowatorskie rozwiązania techniczne, które później przechodzą do samochodów niższych klas. Ale za badania, prace projektowe i cały ten cyrk przy prowadzaniu jakiejś nowinki zapłaci koniec końców klient i to w pierwszym szeregu klient marki “premium”.
Druga sprawa to punkt 5. osoby kupujące 20 letnie auta premium….etc .
Otóż nabyłem drogą kupna i sukcesywnie nabijam kilometry mercedesem 124 zz 3 litrowym turbodieslem i czynnik “premium” nie był w ogóle zmienną w równaniu. Auto zostało uratowane przed hutą i przywrócone do stanu jezdnego z czego jestem niemożebnie dumny Balerona kupiłem dlatego, że dla mnie jest symbolem pewnej epoki w dziejach motoryzacji, gdzie najlepszą reklamą firmy były świetne i długowieczne auta. Z czasów gdzie termin “planowa nieprzydatność produktu” jeszcze nie występował.
Dlatego zdecydowanie jestem w grupie 1 :),
ja tam jeśli chodzi o samochody mam takie zasady :
-najważniejsze ! nigdy nie kupować od handlarza
-auto musi być subiektywnie dla mnie fajne
-tylko wolnossąca benzyna(nie LPG)
-koszt zakupu i eksploatacji nie wpłyną znacząco na rodzinny budżet
-dobry stan tech(jeśli koszt zakupu >10k – sprawdzam w ASO)
-dobry serwis + tylko orginalne nowe części
dla mnie to przepis, obojętnie jaką markę kupuje (każdy moj samochód był innej marki), na poziom frustracji = 0
@StahW każdy ma prawo do swojego zdania – ale te przeglądy nie kosztują znów majątku, choć jak mówię, ja mam czystą książkę serwisową i żyję, auto też ;]. Na pewno trzeba trochę u dealera zostawić – zgodzę się też, że czasem potrafią napsuć nerwów z uwzględnieniem gwarancji – no ale cóż zrobisz, nic nie zrobisz – no chyba, że po prostu kupisz nowe auto i zrezygnujesz z gwarancji jak ja – ludzie kupują droższe (mowa o używanych) auta bez gwarancji i też sobie jakoś radzą.
@NVQ: hm… to może Opelek ?;) tak na serio to do Opla nic nie mam, muszę stwierdzić też, że bardzo ładnie w nich pachnie… i nie jest to zapach kupny, tylko po prostu zapach Opla – coś w rodzaju bardzo delikatnej wanilii, o dziwo ten zapach utrzymuje się dość długo – czuć go od Corsy do Insignii.
Jest jeszcze Renault Megane, ale to schodzący model, poza tym duże silniki już trochę kosztują, a 1.2 w kompakcie jakoś mi nie pasuje, pomimo, że sam silnik jest ok – jest jeszcze 1.6 16V, sam silnik jest bardzo ok, jednakże nie tak dawno była tutaj dyskusja o dziwnej reakcji na gaz w tym silniku – ale być może to tylko subiektywne odczucie.
Sprawdź jeszcze ofertę Citroena i Peugeota – najlepiej gdyby dało się wypożyczyć dane auto, można sobie wtedy testować – Kia tak robi, dają do swojej wypożyczalni max. pół roczne auta, pewnie w jakiejś bogatszej specyfikacji, mimo wszystko, można pojeździć cały dzień ;] – nie wiem czy to wymysł Pateckiego, czy KMP, ale jednak w Kielcach można dość sporo pojazdów pożyczyć. Warto zapłacić te parę złotych, by potem nie było “zgrzytów”, mimo wszystko PSA jako takiego bym nie odrzucał – sprawdź inne ich modele.
Notlauf: swietne! w pelni sie zgadzam jako wielki milosnik Fiatow, jestem z nich bardzo zadowolony, choc wady swoje maja, i ich resurs jest zazwyczaj przewidziany na 200tys, ale to fajne wdzieczne samochodziki, proste w naprawach
swoja droga – wielka zagadka jest dla mnie to jakim to cudem Dacia – kojarzona wczesniej tylko i wylacznie z beznadziejnymi 1210/1310/1410 tak dobrze powrocila na rynek, i to majac dziadowska “technologie renault” nic tylko chwalic
Pan Jasiek: dokladnie, ja tez ubolewam ze PSA jest ofiara dziadostwa renaulta i ze te 3 marki sa wrzucane do jednego worka, to bardzo niesprawiedliwe dla PSA
Sonne: kto nie ryzykuje to w ogromnej wiekszosci przypadkow glownie nie przegrywa
kult vw wzial sie pewnie z golfow2 i passatow3 ktore to faktycznie byly niezawodne, niestety wszystko pozniej to rownia pochyla w dol…
Demon75: mnie wkurzaja reklamy “kazdy nalezy do reno” – nie lubie reno, wypraszam sobie ;p a najbardziej smiac mi sie chce z reklam “wybierz JAKOŚ reno” i “pomysl sobie o swoim wymarzonym samochodzie……… a teraz mozesz miec golfa ;p”… i ch.. z marzeniami ;p
co do posiadaczy opli – moj tescio ma astre1 classic 1.6 8v i zupelnie nie interesuje sie motoryzacja. ja ta astre mu zaprawkuje tylko po kazdej zimie, a ona jezdzi, ma juz ponad 200tys i gaz i jezdzi, wymienione tylko pierdoly typu wahacze, klocki, wydech, no i nic sie nie psuje, jak nie lubie opli tak uwazam ze taka astra to na prawde dobry samochod jest
co Wy wogole wiecie o radosci z jazdy?! nic nie dawalo wiecej radosci niz LIBERO, przesympatyczny samochodzik w ktorym niesposob bylo nie byc wesolym, ktore budzilo radosc i ciekawosc u wszystkich na okolo, szkoda ze mechanicznie bylo w tak kiepskim stanie…
totalnie nie rozumiem tego zachwytu nad bmw… no po prostu nie rozumiem, gnijace, psujace sie i z napedem na tyl, no taki zachodni polonez. audi to jeszcze rozumiem, zazwyczaj wychwalaja je posiadacze tych 80-tek, ktore faktycznie maja po 25 lat i dalej jezdza bez wiekszych problemow, ale bmw?! nie czaje za cholere…
lessmore: czemu trabant 1.1 kombi byl zly? mialem traba 601 i byl swietny, troche marzylem o kombi 1.1 z gazem bo 601 duzo palil mieszanki (8 po miescie), i byl sedanem. mialem Tarpana 1500, dobrze go wspominam, lepszy od Zuka, palil z 15 gazu (zuk minimum 17) i nie byl mulasty mimo zajechanego strasznie silnika (jeden cylinder zalapywal dopiero na wyzszych obrotach), poza tym drzwi sie otwieraly na wyboistych zakretach choc nie byl przegnily 😉
Hmm… Tak se myślę, może ja się w nietypowych kręgach obracam…
Ojciec – Volvo, zmienione na Volvo, potem dla odmiany Volvo, następnie Volvo i obecnie Volvo.
Znajomi: Megane, Micra, Pieżot 205, 206
Koledzy z pracy: Citroen C3, C5 I, Zafira x 3, Vectry x2, Lancia, Panda, 2x Mondeo III-IV, ja wcześniej Mondeo I, teraz C5 II.
No i na marginesie tej mieszanki 1 Golf, 1 Skoda Octavia I i jedna Octavia roczna + 1 BMW E60 i jedno jakieś starsze. Passatów brak.
I nikt się nie pukał w głowę jak kupowałem Citroena
A Tym BMW E60 520d się przejechałem – no nie da się ukryć, że komfort wożenia mojej wielkiej dupy ogromny i kręgosłup pozostaje w stanie nadającym się do użytku, tudzież zachowanie w trasie wzorowe. Ale kosztuje (sam on jak i części doń) 2x tyle co mój, chociaż jest w tym samym wieku…
oooo temat zapachu samochodow to tez ciekawy temat, na ten przyklad bardzo charakterystycznie i ladnie i zawsze tak samo pachnie w Zastavie 1100, zupelnie inaczej ale tez charakterystycznie i zawsze tak samo w Felicii, niestety nie kojaze zapachu zadnego innego auta a mialem duzo roznych a jeszcze wieksza iloscia jezdzilem
@Ktosiek
Nic nie mam do Opli, ale jak już mam wybrać nudnawe auto robione w Niemczech, to chyba wolę nudność i anonimowość VW.
Megane III jechałem kiedyś trasę 500km, zrobiło na mnie dużo gorsze wrażenie niż mój Citroen.
Tak naprawdę to najchętniej bym wziął Mazdę 3, ale ruda… Poprzedniej nie kupiłem przez kiepski silnik 1.6 (a 2.0 był poza zasięgiem wtedy).
Ale zadyma…
VW kupilem z rozsadku, po analizie technicznej (wbrew propagandzie żabojazdów, VW sprawia wrazenie, ze pod wzgledem funkcjonalnym ktos nad nim chwile pomyslal) co wziac. za chiny ludowe zadna z internetowo-forumowych awarii sie nie wydarzyla, tylko leje i jezdze, ASO asekuruje zaufanym warsztatem a zelazo robi do czego zostalo zakupione. ale ja moze po prostu pechowy jestem.
Zgadzam się z wrażeniem ze sraudi: OOOO zaczyna od A6, ponizej to tak jak kupowanie klasy C albo Q3 i Q5- udawanie, ze kogos stac na badz co badz premium/luksus
FIAT- bozsz…. kupilem to badziewie poprzez analize finansowa a nie techniczną, zakladajac, ze gorzej niz 8 lat temu nie moze byc z jakoscia. Tak jestem idiotą, ale mimo wszystko nie pasuje do charakterystyki, bo jestem mega sfrustrowanym po raz ostatni uzytkownikiem FIATa.
toitoi- mam znajomego popedzajacego flote w swojej firmie avensisow. Do niedawna zyl wspomnieniami o corolli, camry i takie tam. To bardzo kulturalny czlowiek. Ale nie zdecyduje sie zacytowac co mowi na temat tej floty. O dziwo, nie sa to klekoty tylko podobno porzadne 2.0 benzyny.
subaru/diesel- ja tylko dodam, ze jeden ze znajomych zerwal w zasadzie ze mna kontakty, bo w dobrej wierze dopytywalem sie (w ramach pitu-pitu) jak mu sie sprawuje ten pierwszy na swiecie boxer w outbacku. Zanim zerwal kontakty udalo mi sie dowiedziec, ze owszem objezdza na sniegu Fordy i inne tam takie, ale chwile pozniej ma choinke na wskaznikach i musi zaliczyc cotygodniowa wizyte w serwisie.
No to ja nie, tip-top nie muszę.
W Mondełku robiłem wszystko co trzeba było mechanicznie (zawieszenie, sprzęgło, hamulce, rozrząd etc.) + eksploatacyjnie, a także blachę: progi + błotniki + łatanie podłogi. Każdy kawałek miał trochę inny odcień czerwieni i stopień połysku
W sumie przez 6,5 roku eksploatacji wydałem na niego drugie tyle, za ile go kupiłem. Podobną kwotę wydał jeden z kolegów na swoją nówkę salonówkę w ciągu roku….
Gdyby to Mondeo robili z amelinium czy innej nierdzewki, to bym silnik może kiedyś wymienił i jeździł do śmierci i dzień dłużej Niestety robili go z gównolitu z przemiału i trzymał się na samej rdzy… Jak padła pompa paliwa to trzeba było wkleić kawałek laminatu na silikon, bo nie było do czego przykręcić now(sz)ej 😉
@benny_pl
Z zapachów to jest jakiś charakterystyczny składnik ruskich smarów, który powoduje, że ruskie samoloty (AN24, IŁ62, TU134 i TU154 zaliczyłem), samochody, czołgi, maszyny a nawet narzędzia pachną w sposób trudny do pomylenia
@Benny: hyhy, jeszcze nie aż tak dawno temu każdy (a przynajmniej każdy świadomy) ładował jakieś środki w profile i od spodu to auta, co by nie korodowało – to też wytwarzało specyficzny zapach :), wydaje mi się , że wiem o jakim zapachu mówisz – muszę stwierdzić, że nie jest on najgorszy (mówię o Skodzie).
@NVQ Niestety, z japońskich producentów coraz mniej ciekawych aut, moim zdaniem, jest do wyboru – teraz znikną jeszcze Avensis oraz Accord.
Mazda nie jest zła, ale rudy potrafi zepsuć całą frajdę z posiadania tego auta… . Miałem nawet wspominać o Corolli, ale patent z klapką przed portami USB, oraz podobnie schowanymi przyciskami od grzania foteli powstrzymał mnie choć jako auto nie wygląda najgorzej, ogólnie jeżeli miałbym brać Toyotę to tylko Corollę. Raz jeszcze polecę Ci wypożyczenie auta / dłuższą jazdę testową – w Mazdzie niestety też może nie być tak wspaniale.
Co do rdzy, dość ciekawy ranking z KANADY /daleko i za granico/ : http://www.autonet.ca/en/2013/10/09/top-10-best-and-worst-rust-resistant-cars – zwracam uwagę na dość wysoką pozycję dynamic duo (Kia&Hyundai).
A jak mam Camaro, Felicię Pick-Up i Skodę 105L to co mi jest? Proszę o diagnozę.
Zapach Opla, gdzieś kiedyś słyszałem, że komuś się to z zapachem lisa kojarzyło, ale nie wiem czy chodziło o żywego czy zdechłego……
Ktosiek, zastanawiałeś się nad zarejestrowaniem nowego związku wyznaniowego, Hyundaizmu?
Choć faktycznie, kiedyś około miesiąca używałem Optimy i pozytywnie się zaskoczyłem, zwłaszcza we wnętrzu. Auto OK oprócz napędu, ale kto montuje automat do diesla 1.7, w dodatku wogóle nie strojąc jej ich razem…. Fajna była obszyta jakimś skóropodobnym badziewiem decha i kamera cofania, w tedy mało popularna. No ale jakbym kupował to raczej nie taką hajendową wersję, wiec trzeba by się ze zwykła zmierzyć.
Wg moich kryteriów optymalnym na dzisiejszy dzień samochodem dla indywidualnego osobnika to kompakt w kombi, troche się wygląda jak przedstawiciel handlowy, ale czy Auris, czy Civic, czy nawet Focus w tych wersjach są sympatyczne i chyba najlepiej wpisują się w cenę 80kzł.
Ale na dzień dzisiejszy miałbym je gdzieś głęboko w nosie, bo jeszcze można wyrwać Superby obecnej generacji , cena za m3 samochodu bardzo dobra, i powinno sie udać z 1.8tsi nawet. Inna sprawa, że jestem dość głuchy na wszystkie te głosy ze jakiśtam silnik jest do zupy, więc nie wiem jak tam te ostatnie wymysły VAGa się spisują.
StahW: ruski sprzet zawsze charakterystycznie pachnie 😉
Ktosiek: no niestety konserwacja zostala w dzisiejszych czasach jakos strasznie zapomniana niewiedziec czemu, i dzieki temu te nowoczesne paskudztwa tak pieknie gnija
jednakowoz ani zapach Zastavy ani Felicji nie ma nic wspolnego z zapachem konserwacji, ktory zreszta szybko znika (okolo roku)
@nvq
Passatem jechałem sam raz w życiu, 15 lat temu, kombi, w miarę świeży wówczas (2-3 letni). Tłukło się to na wybojach, hurgot odbijał się echem od blaszanej puszki strasznie,. A miałem wtedy FSO 125p albo Wartburga 1.3, więc samochód, który mnie na pewno nie rozpieścił wyciszeniem. Zraziło mnie to do WV na lata.
A w ostatnich latach śmignąłem parę razy naszą firmową, starszawą Octavią – prowadziła się gorzej od mojego 2x starszego Mondeła, ale mniej paliwa żarła i troszkę więcej pałeru miała. W sumie – neutralne wrażenia. Psuje się podobnie jak inne samochody.
Raz jechałem Audi Q7 – auto bezsensowne i pretensjonalne, ale nie powiem, sympatycznie się jechało i wygodnie, wysoko, więcej widać – ale to samo dawało mi wtedy służbowe Berlingo. No i pałer był, nie da się ukryć; koników mechanicznych Berlingo miało chyba z jeden, góra dwa 😉
To tyle moich kontaktów z produktami VAG.
Nigdy mi do głowy nie przyszło, że Passat to prestiż, dopóki nie wszedłem na złomnik i nie zacząłem się baczniej przyglądać otaczającej mnie rzeczywistości motoryzacyjnej…
@Johnny bez przesady lubię koreańskie auta, bo, przynajmniej mi, dają poczucie pewności tego, że dojadę z pkt A do B, a to w aucie dość ważne. Każdy ma jakieś preferencje motoryzacyjne, ja mam takie… nic nie poradzę, robię przy tym, widzę jakie auta mają usterki, czy jakieś chore pomysły. W koreańskich i ogólnie azjatyckich autach jest tego jednak najmniej.
Ford ma spory minus za kłopoty z wiązkami, co ciekawe nie same wtyczki, a po prostu przewody lubią od środka zielenieć – niby nic, niby zna się te miejsca, ale po co?;]. W Renault na odwrót – zdarza się, że zielenieją wtyczki, czasem dość ważne, o pękających peszlach na silniku oraz urywających się przy wtyczce przewodach nie wspomnę – choć fakt faktem, mowa o autach starszych.
Jednakże zdaję sobie sprawę, że niektóre auta mogą się lepiej prowadzić, czy też mieć inne plusy – jednakże podliczając wszystko w takiej Kii, wychodzi mi kawał uczciwego żelaza, na którym można polegać – ja przynajmniej nigdy nie miałem powodów, by w tą jakość zwątpić. Tak samo jest z elektroniką Made in Korea którą posiadam – po prostu działa.
Co do Optimy to rynek europejski – mimo że ważny – nie jest priorytetowy dla Kii czy Hyundai’a, dlatego też nikt nie kwapił się montażu lepszego automatu – niestety. Nie zmienia to faktu, że Optima w obecnej formie jest po prostu za droga – sam mając na auto 80K Optimy bym po prostu nie kupił – wolałbym Mondeo albo Cee’da. Nie jest to oczywiście zły samochód – NIE – po prostu polityka cenowa KMP na ten model w Polsce jest trochę z kosmosu, moim zdaniem.
A Superb – jak już pisałem – nie taki głupi pomysł na wydanie 65K zł, sporo auta za te pieniądze. Jedyny problem – dla mnie – to technologia VW, no ale cena czyni cuda.
@Trebor – studiowałem anglistykę, HANDLUJ Z TYM.
Tak w ogóle tego typu tłumaczenia uskuteczniają głównie angliści i inni dość biegli w danym języku. Dla beki i odsiewu ludzi, którzy mają bypass na poczuciu humoru. W tym przypadku ewidentnie podwójny.
P.S. Polecam “Miodzie jestem domem”. Podobno Barańczak.
No niestety, chyba mój komentarz wejdzie dopiero jutro 😉 więc dobrej nocy Panowie.
nvq
Jak mogłeś kupić c4 z 1.4? Teraz w cennikach jakoś drogo ale ja c4 2.0 hdi 150 km + dodatki ca. za 5 koła wyhaczyłem łącznie za bardzo niewiele ponad 70 dyszek (ponad rok temu-akcja złom).
W tej konfiguracji mam poziom frustracji 0,5 ale potrafię sobie wyobrazić jej wysoki stan w zestawie z 1.4 vti poza miastem.
Merc Citan to zrebadżowane Renault Kangoo. Dacia Dokker to inna platforma – ta sama co Clio, Twingo II, Nissan Micra i wszystkie (?) Dacie.
@www
Z dwóch powodów:
1. Najtańszy, nierdzewiejący kompakt (dałem równe 50k)
2. Z założenia miał być dla mnie na 2-3 lata, a później miałem go dać kobiecie – czyli bardziej interesowało mnie czy zmieści się wózek, niż osiągi
Właśnie w przeciągu roku nadejdzie czas rozstania się z nim i kupienia czegoś bardziej ‘dla mnie’. Kobieta jest zachwycona Citroenem, zwłaszcza, że jej Colt jest twardy, głośny i już trochę stary (9 lat).
Mi się jej Coltem lepiej jeździ na krótkich odcinkach, bo to jest wersja 1.5 109 koni.
Czy mogę wiedzieć czemu masz ‘poziom frustracji 0.5’? Tzn co Ciebie w wypasionym C4 frustruje?
Jeżeli po 257 tysiącach coś ma prawo się psuć, to ten świat zmierza w złą stronę… a na pewno Toyota zmierza w złą stronę… Miałem Avensisa I FL 2.0D-4D, ale nigdy się nie dowiem co by było powyżej 285000, bo skończył na drzewie. Ale nie psuł się i palił dużo mniej niż 2C-T i 1,9TDi.
moj tez utknal, juz dawno postulowalem zeby komentaze zaakceptowane trafialy na koniec a nie w swoje pierwotne miejsce gdzie ich juz nikt nie znajdzie nawet
Wchodzę sobie rano po pracy, a tutaj z trzech komentarzy nagle zrobiło się 350. Będzie co czytać:D
@Leniwiec
Heh, tego nie słyszałem
Ale takie na przykład “jestem plecy” sam ukułem i stosuję. Że o słynnej deklaracji Arniego “będę plecami” nie wspomnę 😉
A jak ktoś nie umie wymawiać “th” (czego ja nauczyłem moją córeczkę w wieku ~6 lat) i ciągle mówi o jakimś zlewie względnie tonięciu (think) albo o śpiewaniu (thing) – Panie, toż to beczka śmiechu…
W kwestii samochodów twardo stąpam po ziemi, dokładnie tak jak napisał Złomnik. Ostatnio miałem wybór: kupić renault megane 1.6 lub skodę octavię 1.6, oba oczywiście benzyna, oba rocznik 2005. Oba z dobrych rąk (mój teść, ojciec mojego szwagra) i wyjątkowo korzystnym przebiegiem – megane przebieg 68 tys, octavia przebieg 85 tys.
Zdecydowałem się na octavię, bo mam 3 dzieci – octavia ma naprawdę ogromny bagażnik, ma silnik 8zaworowy idealny do zagazowania, i akurat ten silnik ma bardzo dobrą opinię jako niezawodna, bezawaryjna jednostka o umiarkowanym spalaniu.
Hm….auto mam 4 miesiące i tak: sprzęgło musiałem wymienić (ok, pewnie to poprzedni właściciel), cieknie mi do kabiny przy przednim prawym słupku, rozwaliło się coś w klimatyzacji i powietrze nawiewa mi z maksymalną temperaturą, nie mam możliwości regulacji, nie działa mi ogrzewanie przedniego lusterka, auto pali przy ekstremalnym ekodrivingu 11/12 litrów i właśnie tydzień temu zaczęły mi spaliny lecieć od kabiny przez nawiew tak, że po wyjściu z auta nie stąpam zbyt twardo po ziemi bo jestem odurzony.
Jasne, to nie są jakieś tragiczne przypadłości, ale gdy kilka lat temu kupowałem używanego opla astra II 1.4 to nie musiałem przy nim praktycznie nic robić przez 6 lat eksploatacji, raz zregenerowałem alternator, poza tym auto śmigało i nigdy mnie nie zawiodło.
Ps.
Idea klimatronika jest kompletnie walnięta, no żebym musiał mieć włączoną klimatyzację by ogrzać auto…..
@nvq
Jeżdżę głownie w trasie – wtedy okolice 6 (czasem 5,8 czasem 6,2).
Przy stałej prędkości 150 na autostradzie wychodzi lekko poniżej 7. Przy 180 zaczyna się robić mniej kolorowo, bo potrafi 9 (i więcej) łyknąć.
Wartości spalania wyliczane – komputer kłamie o 0,5 litra w dół (zanim się dotarł to kłamał jeszcze więcej).
Chcesz coś co się dobrze prowadzi – celuj w forda. Ewentualnie szukaj czegoś bardziej sztywnego niż citroen, koniecznie z innym rozwiązaniem niż belka z tyłu. Już kiedyś tutaj wymieniałem wszystkie auta jakie wziąłem na jazdę próbną – ponad rok szukałem i z C4 jestem zadowolony (a na początku miałem wziąć lancera).
jeśli poczucie humoru polega na śmianiu się z tekstów gniewomira to z ulgą mogę powiedzieć że cieszę się że go nie mam
@banny_pl – rzecz w tym, że ja kiedyś wybrałem jakość Reno. I nie żałuję Wypociłem nawet kiedyś większy wpis na ten temat u siebie. Oprócz tego jeździłem kilkunastoma innymi R.
nvq
frustracja level 0,5 wynika z faktu,że auto ma elektryczny ręczny z BRZĘCZYKIEM. Ręczny działa bardzo ok z wyjątkiem pieprz… brzęczyka która wstaje do życia jak masz włączony silnik i otworzysz drzwi kierowcy.Jego dźwięk jest przerażający.Nie można dziada wyłączyć. Człowiek który to wymyślił powinien zostać ścięty.
A poza tym jest git, polecam szczególnie w trasie.
Tu im szybciej tym lepiej.
Hmmm – chciałem czytać cale forum, ale po kilku minutach darowałem sobie. Ot, wielka burza w szklance wody; te ścierające się z oporem godnym lepszej sprawy opinie na temat tego co lepsze, co gorsze, co wspaniałe. Przerzucanie się danymi, “znawstwo” techniczne, opinie etcetera, etcetera. A wszystko to z ust przedstawicieli narodu (od ponad 100 lat niezmiennie liczącego ponad 30 milionów ludzi), który w dziedzinie rozwoju jakiejkolwiek motoryzacji popularnej wniósł wartość na poziomie plus minus zera absolutnego. Który sam z siebie nie stworzył nawet dostatecznego auta, które chciałby kupić ktokolwiek z odbiorców zagranicznych. Można by długo
Od pewnego czasu studiuję zawartość pasjonującej strony:
http://classiccarcatalogue.com
Lektura niezwykle ciekawa, ale i smutna zarazem. Kochani rodacy; dlaczego zamiast płonnie rozwodzić się (często na noże) o kwestiach wyższości tego czy owego auta zagranicznego Wy a jeszcze bardziej wasi antenaci sami nie stworzyliście czegokolwiek? Wszak baza chyba jest? Widzę tu samych specjalistów
Porównanie przedwojennego dorobku motoryzacyjnego Polski i takiej Czechosłowacji wprost miażdży, wgniata w podłogę, nokautuje. Podobnie jak analiza oferty POJEDYNCZYCH marek niemieckich czy francuskich, często już dziś nie istniejących.
To ja może o tym ajfonie: wg mnie problemem nie jest to że on jest lepszy czy gorszy. Problemem jest to że on robi całkiem nieźle to co powinien robić smartfon, ale kosztuje dwa razy więcej niż inny smartfon z androidem(oczywiście nie Samsung, bo tu jesteśmy zgodni, że to tandeta) robiący praktycznie to samo tak samo dobrze, albo czasem nawet lepiej. No więc jeśli robi to samo, to po kiego płacić za niego dwa razy więcej? I tego w kwestii posiadania ajfonów ja osobiście najbardziej nie rozumiem. Oczywiście analogia do przemysłu samochodowego nasuwa się sama 😉
@hooligan żeby zjeść chleb nie trzeba mieć piekarni, szczególnie w czasach gdy większość z nich piecze mrożone produkty i jest na nie popyt. To nie są czasy na ambitne konstrukcje dla ogółu. Paniatna ? A i pisanie cos zrobcie w j. Polskim = niech ktoś cos zrobi samemu zalać się kto i co to nie zrobił bądź zrobil…
@2rek: porównanie z piekarnią nie na miejscu, podobnie jak składnia ostatniego zdania. Pojedynczemu człowiekowi piekarnia owszem nie jest potrzebna (choć pieczywo kiedyś przygotowywało się samemu), ale co być powiedział o małym miasteczku, w którym nie ma piekarni? Co jest nie tak z jego mieszkańcami? Za leniwi? Za głupi? rozumiem, że obecnie karty w przemyśle motoryzacyjnym zostały już rozdane. Ale nie mieć praktycznie żadnych dokonań przez ostatnich 90 lat, do tego w państwie mającym aspiracje budowania gospodarki przemysłowej,. To po prostu trochę wstyd. Obiektywnie patrząc na sprawę.
Kol hooligan Porównanie przedwojennego dorobku motoryzacyjnego Polski i takiej Czechosłowacji wprost miażdży – zapominasz o rozbiorach o I wojnie św. oraz o II wojnie św. gdzie Polska była totalną ruiną a czecho-słowacja sobie kolaborowała z niemiaszkami. Podobnie jak analiza oferty POJEDYNCZYCH marek niemieckich czy francuskich, często już dziś nie istniejących tzn. Niemcy czy żabojady ? uważam że taki Voisin nie miał odpowiednika niemieckiego.
W Polsce prestiż to auto nowe
Nie ważne czy dacia czy bmw musi byc nowe może dla jakiś dresow jest inaczej nie wiem nie znam takich ludzi – ja prestiż mam gdzieś liczy sie tylko wygląd automat wygoda tylni napęd i pomijalne koszty zakupu i eksploatacji
Poczytajcie historię @bebe i jego matyldy (logan mcv) na racja klub samochód drogi 50 k a ciągle sie psuje serwisowany nieudolnie w Aso i drutowany przez @bebe żeby np bloto nie szło na silnik podswietlic przycisk kpiny itp a juz szczyt masakry w razy zabrakło mu benzy na autostradzie – komputer pokazywał zasięg 40
Ja w żadnym swoim 10 + aucie nie miałem połowy jego problemów
Choć fakt nawet starego 9000 serwisowalem w dobrym serwisie na orginalnych częściach sam nawet żarówki zmienić nie umiem
Mam Octavię 1.6 LPG. Nie jestem sfrustrowany nieposiadaniem VW. Octa 1.6 LPG jest jak dacia. Tylko lepsza! Jestem zadowolony. Proszę mnie przepisać do pierwszej grupy.
Ciężko było przebrnąć przez ten tekst, przez komentarze nawet nie próbuję. W kwestii statystyki – u mnie pod firmą stoi tylko jeden VW i jest to Polo. Recepcjonistki. Generacji nie pomnę, ale z czasów Golfa III. Z nowszych aut – BMW (prezesa, świeże, zepsuło się w DE w drodze do Włoch), SuperB 1.8T (vice, auto żre oleum jak na 1.8T przystało), Mondeło którym jeżdżę ja (nic poważnego na razie się nie zrypało, ale co chwila coś drobnego się sypnie – aktualnie zamykanie bagażnika), Fiat Bravo (kiedyś jeździłem, raczej nic się z nim nie dzieje) i Doblo (też bez większych awarii). Poza tym miks aut 10+ i jest tam wszystko, bez przewagi konkretnego producenta.
Co do telefonów – Appla nie trawię za kosmiczne ceny sprzętu i przedewszystkim akcesoriów a także upierdliwość w łączeniu z systemami innych producentów. Wiem też jak Apple się psuje. Używam smartfona Samsunga. Nie narzekam specjalnie, tylko, że dla mnie zrestartowanie go poprzez wyjęcie baterii jest rzeczą normalną – oczywiście raz na jakiś czas. Od lat siedzę w elektronice i wiem jak to wygląda z różnych stron – wiem jak wygląda produkcja na dalekim wschodzie, jak się to konstruuje, branduje, co siedzi w środku. I wiem jak często niewielkie różnice dzielą sprzęt z jednym a drugim logo. Generalnie jestem znieczulony po prostu.
Haha, a gdzie Volvo? Dlaczemu nie ma nic o Volvo? XC60 ? Dizelek D5?
Ludzie! Dajcie sobie na wstrzymanie! Nie piszcie już tyle bo mi łikędu nie starczy na ogarnięcie komentarzy! Niech Ci od premium zamiast pisać niech pojadą do aso dolać płynu do spryskiwaczy a pozostali niech idą na spacer albo coś.
A co do ajfona: miałem swego czasu nowego. Używałem nieco ponad rok. Najgorszy telefon jaki miałem. I jeden z droższych. Strasznie niepraktyczny, drogi, bardzo słabo wykonany. Ale przyznać trzeba że marketingowcy apple robią dobrą robotę wciskając ludziom taki chłam i wmawiając że jest super ach och itd.
Spróbuję doczytać komenty do końca, ech…
Czekam aż mój ojciec wielbiciel VAGów sprzeda swojego Passata b5 1.9 TDI i kupi B6 😀
Jego zdanie o super VW zmieni się szybko…
@ Jacek
Posiadam Lagune 3, nowe Renault są całkiem dobre.
Zerknij na Lagune 3 GT 2.0DCI 180KM albo 2.0Turbo 205 KM dobre zawieszenie, wyglad i komfort.
Sprawdź też Megane RS 2.0 Turbo – dobre ceny dobre wyposażenie i ładny albo specjalną i wyjątkową edycję Megane Trophy 275KM 😉 Mega przyczepna….
……………………………………….
BTW, mój kolega jest z wykształcenia (wyższe) mechanikiem samochodowym – kupił Vectrę B w dieslu 😀
“Absolutnie zero frustracji przejawiają właściciele Lexusów, ponieważ Lexusy są absolutnie niezawodne i nie ma w nich niczego, do czego można by się przyczepić. Gdyby było mnie stać, kupiłbym bez wątpienia Lexusa. ”
Absolutnie się zgadzam! Na co dzień jeżdżę starym IS200 (99 rok). Fura uwielbia LPG, ma już 300 000 nalotu i ani myśli stanąć. Na dodatek w środku nic nie trzeszczy!
Następny też będzie Lexus.
@www, to jeszcze nic – w Corolli E12(0) nie można puścić radia z otwartymi drzwiami, bo upierdliwy brzęczyk będzie Ci wiercił “jak śmiesz otwierać drzwi z kluczykami w stacyjce!”
W IQ, którą raz jechałem, nie można postawić butelki z wodą na siedzeniu pasażera, bo piszczy, że butelka nie ma pasów… 😀
A co jezeli jezdze liazem do mordoru i musze parkowac na otwartym parkingu pod tmobile . Kiedys byl gaz69 ale trzeva sie rozwijac. To jest frustracja 2.0 a i zarazem dla reszty xD !?
Najechałem (głównie służbowo) ponad 800 kkm ponad 20 modelami samochodów (głównie służbowymi), od malucha począwszy na tuaregu i lexusie 570 skończywszy. Efekt? Samochód już dawno przestał dla mnie być fetyszem. Niestety. Mam momenty, że zbiera mnie obrzydzenie na myśl o trasie. Marka jest mi obojętna. Wygląd jest mi obojętny. Podstawa to niezawodność, ergonomia i ekonomika podróżowania, zwłaszcza w trasie. Lokalnie mogę jeździć czymkolwiek. Nawet Tico (nigdy nie jeździłem niestety) Jak słyszę o prestiżu to zbiera mi się na śmiech. Ze służbowych najbardziej odpowiadał mi Spacestar, I30, Caddy i Tuareg (trochę nudno w nim było po obczajeniu wodotrysków). Najbardziej irytował Passat (niewygodny) i Xantia (fotel do bani i non-stop sypiące się zawieszenie). Prywatnie najbardziej wtopiłem z Renówką. Po przesiadce z Fiata nie mogłem się nadziwić, że samochód może być tak niewygodny (zwłaszcza fotele z kiepskim podparciem lędźwiowym). Najwięcej frajdy mam z jeżdzenia starymi siermiężnymi samochodami, co niestety nie zdarza mi się często. Przez tydzień jeździłem kiedyś 125 i podobało mi się bardzo, póki się nie zepsuł – jestem mechanicznym lamerem. Kiedyś kupię sobie Multiplę w dizlu, bo się nią zajefajnie jeździ i będzie irytowała sąsiada germanofila. Jeszcze mógłbym mieć małego popierdalacza do miasta np. peżota 106, który niknie w tłumie. Co do iPhona, to przerobiłem iOS, WP i Androida. Każdy z systemów miał coś co mi się podobało. Najbardziej wkurza mnie iOS. Najmniej Android. Telefonów z Androidem też przerobiłem trochę. “Polskie” chińczyki to porażka, największe rozczarownie to Sony, pedalskie z wyglądu i zaśmiecone Samsungi S odpadają. Na placu została Moto G2014. Idealna nie jest, ale nie laguje i wygląda jak telefon dla faceta. Nie ma co przepłacać. Dokupiłem Moto E jako licznik do roweru. Najlepiej wspominam Nokie E63 i 72.
frustracja bierze się z różnicy pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością, a tak na prawdę to za mało zarabiamy i stąd to wszystko.
W ASO Hyundaia zmieszali mi płyny chłodzące, co skutkowało wypluciem ze zbiorniczka mnóstwa brunatnej piany i zatkanie nagrzewnicy. Niestety, pozwoliłem im zatrzeć ślady przez wymianę całego płynu na nowy. Tłumaczenie ASO: płyn spienił się ze starości, nagrzewnica zatkała się sama też ze starości. Samochód miał 4 lata.
Co za tsunami w komentarzach, 2 dni to wszystko czytałem – czy było warto, nie wiem; niewiele nowego się dowiedziałem. Wszak do samych ponad 350 komentarzy odnosić się nie ma sensu, to do wpisu już tak. Jedyne z czym się nie zgadzam, (choć zależy gdzie kończy się granica wiekowa aut “w miarę świeżych”) to, że jakość wykonania niemieckich premium nie różni(ła) się (kiedyś) od innych marek.
Nie znoszę fanbojów Audi i samej marki, ale trudno zaprzeczyć, że modele A3/A4/A6 z przełomu wieków, które pod koniec swojego żywota trafiły w ręce prostych ludzi z Europy Środkowo-Wschodniej, są (zakładając prawidłową eksploatację w Reichu) wolne od korozji, wnętrze ma imponującą odporność na zużycie (nie dotyczy jasnej skóry, która pielęgnację ostatni raz widziała w 2004r.), a 1.9 TDI pół miliona przebiegu i dalej jedzie, mimo lania do baku czego popadnie.
Żadnej z tych cech nie spełnia Fiat Uno, Brava, Marea, Ford Fiesta, do 2002, Mondeo Mk2, czy Renault Megane I, które po latach są zgnite, zużyte mechanicznie i zdemolowane w środku. PSA trochę lepiej, ale zwłaszcza w środku widać różnicę w resursie.
Koszty eksploatacji i utrzymania w należytym stanie starych premiumów to inna para kaloszy, na którą Janusza i Mariusza zazwyczaj nie stać i tu jest pies Clifford pogrzebany. Oszczędzanie na naprawach= awarie = frustracja, prosta sprawa.
Mimo niechęci do całego niemieckiego premium, uważam że te auta mają sens dla kogoś kto:
1) jeździ dużo w trasie i ceni sobie wygodne fotele, dobre wyciszenie, zabawki typu aktywny tempomat
2) koszty utrzymania ma w nosie, jak się zacznie psuć to zaraz pogoni i kupi nowy.
Dlatego nie uważam, by sens istnienia BMW i Audi sprowadzał się wyłącznie do kręcenia marketingowego hype’u na stanie się kimś lepszym poprzez kupno od nich auta.
Wracając do używanych: czas eksploatacji tych wszystkich B5 i C5 niebawem się skończy i do poszukiwaczy prestiżu trafią Audi i BMW wyprodukowane po 2005 roku, które można skomentować wyłącznie jak choinkę zapachową o aromacie prestiżu, która po kilku latach przestaje pachnieć, a po kolejnych 5 nadaje się tylko do utylizacji.
Wtedy jak najbardziej można powiedzieć, że auto klasy premium, które debiutowało po 2005r, nie różni się jakością wykonania od aut nie-premium, za to kosztami napraw i ich opłacalnością – jak najbardziej! Jeszcze się okaże, iż mokry sen Sebastiana spod Nowego Sącza – A4 B8 2007r JEDYNY TAKI ZOBACZ pójdzie na złom zanim przyjdzie jego przelew za wakacyjne roboty w fabryce w UK za sezon letni 2022.
Moj niezyjacy niestety juz dziadek mawial, ze frak najlepiej zaczyna lezec w trzecim pokoleniu – takze mowienie o “prestizu” przy zakupie popularnych samochodow jest co najmniej naduzyciem a juz naduzyciem w szczegolnosci kiedy chodzi o stare pi x oko dwudziestoletnie Audi, BMW, Mercedesy (kolejnosc przypadkowa). Prestizowy moze byc od biedy Bentley, Rolls, Range Rover, Astone itp a nie marka produkujaca ciezarowki do wywozenia gnoju, smieciarki, i “prestizowe” samochody segmentu A.
Posiadalem w zyciu pare aut i najbardziej sfrustrowany bylem jak jezdzilem 307CC, brakowalo mi wszystkiego od wybrzeza w St.Tropez do dlugonogiej blondynki u boku, inny poziom frustracji osiagalem jezdzac Golfem III – nikt go kur*a nie chcial ukrasc a nie mialem nawet stacyjki i po ulamaniu 3 klamki zewnetrznej wchodzilem przez drzwi pasazera. Mialem tez frustracje na poziomie – mam wyjebane i pojechalem do Kazachstanu Terrano I 2,7TD w dwie strony z jedna awaria w postaci wyrwanego kawalka ramy, na AT bez liftu, windy, hi-lifta i z dwiema kolezankami na pokladzie.
Inny poziom frustracji zapewnial mi ZJ – tu zastanawialem sie jak mozna zbudowac auto palace od 15l do nieskonczonosci i majace uklad kierowniczy zblizony precyzja do wiktorianskiej zwrotnicy. Mialem ultramega prestizowe E32 w czasach kiedy wyzej bylo tylko E38 i ten no… BMW stare bedzie zawsze i tylko starym BMW, niczym wiecej. Dzisiaj majac motocykl drozszy od auta mniej wiecej 5krotnie auto traktuje jak zabawke a jak zabawka to poziom mojej frustracji wynosi minus milion, znaczy sie czasem poziom wzrasta jak jadac MX-5 widze za soba “pania mlodo ladno zone prezesa” w SUVie ktory dolna krawedz szyby ma wyzej niz ja mam dach, ze malujac swoje usteczka przejedzie po mnie i zostanie po mnie mokra plama ze znaczkiem Mazdy na plecach ale coz, raz sie zyje.
Aaaa i jeszcze – moja Najlepsza z Wszystkich Żon uzywa auta w 101% utylitarnie i jezdzac po miescie potrafila ostatnie 13 lat jezdzic Seicento, przesiadla sie na UP’a i ten no.. na ch*j do miasta wieksze auto?
Fakt sasiedzi z domow sasiednich sie dziwnie patrza, moze tez sa chorzy na “prestiz”?
okrutnie mnie cieszy fakt, że wyżej wymienione problemy mnie nie dotyczyły nie dotyczą i nie będą dotyczyć. Mam porządnych samochodów i części eksploatacyjnych do nich do końca mojego statystycznego życia, nikt mnie wołami nie zmusi do zakupu nowego samochodu.
Chyba,że uaza.
MOTO DŻIHAD
mam Puga 806 z silnikiem benzynowym. Rocznik 97. Nie jestem sfrustrowany. Prosty dobry samochód. Myślę, że robię to co jest do zrobienia i będzie jeszcze u mnie ….
Miliard komentarzy, a jedyny wniosek jest taki, że sporo osób frustracja łapie.
Panie Zbyszku , wiem że to Pana blog , ale proszę nie używać tylu wulgaryzmów. Nie mogę na głos czytać córce Bloga , za dużo pii… pania podczas czytania.
Pozdrawiam .
Ne ogarniam premium, po prostu. Nie wiem, jak komukolwiek po przejechaniu jakimkolwiek autem dystansu dajmy na to 100 km robi różnicę czy jest to audi Q7 v12 czy ford focus mk1 1.4. Jeździłem jednym i drugim i szczerze to człowiek po prostu przyzwyczaja się do luksusu i do nie-luksusu tak samo i po jakimś czasie jest mi już zupełnie obojętne czym się jedzie (nie popadając w jakieś skrajności typu 126p). Ważne natomiast, żeby samochód najzwyczajniej nie wkurwiał jakimś swoim elementem, tak jak np. odpalanie przyciskiem RR evoque – zamiast włączyć silnik auto wyświetla komunikat ‘kluczyk poza samochodem’ czy jakoś tak. Nigdy nic bardziej nie denerwowało mnie w samochodzie. To przebijało całe jego indian-british premium na wylot, zostawiając tylko smutek i gniew. Dlatego lubię proste samochody, a premium to można spotkać chyba w rollsie czy lambo, czyli jednak nie w audi. Z bardziej przyziemnych marek to porsche wydaje się być czymś więcej, może dlatego, że czuje się, że projektowali to faktycznie inżynierowie, a nie księgowi-imigranci.
Dla mnie liczy się to co użytkownik danego auta od niego oczekuje.
Jeden woli jeździć nową Dacią, inny kilkunastoletnim, dobrze wyposażonym Niemcem czy Japońcem.
Osobiście zjeździłem w życiu kilka aut (kilkanaście) i najbardziej jestem zadowolony z obecnego. BMW 520i Touring e39. Stosunek tego co to auto oferuje do tego ile kosztuje jest nie do przeskoczenia. I nie mówię tu o zajebanym e39 po kebabożercy tylko o taki, które ja kupiłem (zresztą przez przypadek, miałem kupić teściowi małego hatchbacka, pojechałem do komisu i wróciłem BMW) czyli auto z przebiegiem 226.000km, cały czas serwisowanym w holenderskim ASO i jeżdżonym po tutejszych autostradach.
Jestem w sumie sfrustrowany jednym faktem – to tylko 2.0 i 150KM na 1600kg wagi. No ale niedługo będzię 4,4 V8 i moja frustracja mam nadzieję minie…
Do użytkowników typu Daciaz:
Mam 191cm wzrostu i 115kg wagi, w moim e39 fotel regulowany w trzech płaszczyznach i kierownica w dwóch mi pomaga.
Lubię rozmawiać z żoną na autostradzie przy 180km/h ( w Dacii musiałbym krzyczeć)
Pracuję i mieszkam w Holandii więc często robię długie trasy – nie wyobrażam sobie ich bez tempomatu, regulowanego podłokietnika i kilku innych bajerów.
Na studiach wziąłem dziekankę, wyjechałem do GB i jak wróciłem kupiłem Toyotę Carinę E. 5 lat miała i jak się później okazało była po pięciu stłuczkach. Auto nie do zajebania (chociaż mi się udało wymienić uszczelkę pod głowicą) ale jednak nie ta kategoria co BMW.
Przez rok miałem też Golfinę MK1, 1,5D. Zrobiłem tym sztruclem 30kkm w rok, byłem nim na Woodstoku i w Wiśle na nartach, nigdy mnie nie zawiódł choć był starszy ode mnie o rok 😛
Te trzy auta wspominam najlepiej – GOLF palący 4,2 l ropy, Carina katowana do granic możliwości i E39, które wozi mnie teraz komfortowo po Europie. A jak ktoś porównuje stare auta z klasy wyższej do nowych “podstawowych” to tak jakby porównywał dobre wino z jabolem. I tym i tym można się uchlać, wolę jednak zapłacić więcej i wiedzieć, że w razie wypadku moją żonę i dzieci chroni 6 poduszek powietrznych w starym BMW niż dwie w nowej Dacii.
Swoją drogą na starocia z Niemiec trzeba mieć dużo kasy na serwis. No ale coś za coś – albo chodzisz w Polsportach za 30zł (użytkownicy starszej daty będą wiedzieć o co chodzi) ze skaju i wyrzucasz je co dwa miesiące albo kupujesz Adidasy za 300zł i chodzisz w nich do końca życia…
“Absolutnie zero frustracji przejawiają właściciele Lexusów, ponieważ Lexusy są absolutnie niezawodne i nie ma w nich niczego, do czego można by się przyczepić. Gdyby było mnie stać, kupiłbym bez wątpienia Lexusa” – jest jeden wyjątek IS z silnikiem 2.2 z serii AD….wnioskuję o poprawkę.
@Drevil nie znam sytuacji, ale fakt jest faktem, że do azjatyckich aut potrzeba trochę innego płynu niż do np. VW. Chodzi o chemie – a raczej materiały – Azjaci robią gumę, czy inne komponenty silnika trochę inaczej niż Europa czy USA. Ogólnie z płynami nie jest taka prosta sprawa, a najgłośniejsza sprawa to Dex-Cool GM’a czy też bardziej Deathcool 😉 http://en.wikipedia.org/wiki/Antifreeze – nie chcę mi się o tym rozpisywać, kiedyś już o tym pisałem, a to trochę schodzi…. poszukaj samemu. Powiem tylko tyle, że w USA mają łatwiej (znów!) bo mogą kupić albo oryginalny płyn Hyundai’a do chłodzenia, ablo Valvoline Zerex w wersji dla aut azjatyckich – ogólnie chodzi o skład tych coolantów i ich kompatybilność z materiałami w aucie. http://www.corvetteforum.com/forums/other-cars/1582996-flushing-cooling-system-w-brown-sludge.html – problem z tego co pamiętam następował głównie po ZMIESZANIU tych płynów – ogólnie Hyundai zaleca płyny Citroena, ale coś bym im nie wierzył – imo Mazdowski FL22 jest lepszym wyborem – ale jeszcze tego nie patrzyłem ;] fakt jest faktem, że Getz jeździ na Prestonie i żyje, ale był on wymieniany w całości.
Oryginalnie jest lany z tego co pamiętam Krown albo Crown A-130, ale niestety, w Europejskiej sieci Hyundai’a nie do do dostania – albo bardzo ciężko. http://www.valvoline.com/products/brands/zerex/antifreeze/105 – pozostaje kupić coś takiego z USA, ew ori z alibaby ;]] ale z tym ostatnim bym uważał.
Aktualnie jeżdżę już ponad rok seicento za 1500 zł – oprócz zrobienia podłogi i kilku groszowych napraw głównie elektryki nic się nie dzieje. Nic nie odpada i nie łamie się wbrew opinii. Jestem pozytywnie zaskoczony. Wcześniej były dwie wiekowe “beemki” – syf, kiła i mogiła. Choć E30 było szkoda sprzedawać.
@Ktosiek
“A Superb (…) nie taki głupi pomysł na wydanie 65K zł”
Za zeszły rocznik. Dopłata do rocznika wynosi bagatela 15k… za wersję z kilmatyzacją manualną, plastikową kierownicą i silnikiem 1.4 (125KM), który w yeti w trasie potrafi łyknąć między 14 a 18 litrów. To już lepiej octavię z podobnym wyposażeniem, a silnikiem który nie dostanie zadyszki od ciągnięcia całej tej masy.
@map
Mogę czytać historię jakiegoś @bebe, ale mam przykład z innej strony – mój ojciec, który ma dustera. Kompletny brak powodu do frustracji, zwłaszcza w kontekście ceny.
To coś o mnie. Chciałem zaprotestować, nie nie frustruję się dlatego, że w naszej nowej Toyocie trzeszczy podsufitka!!!111 ;)) No może jeszcze się trochę frustruję, gdy pomyślę że trochę inne ustawienie pracy automatycznej klimy oszczędziłoby zimą parę setek paliwa na sto kilometrów.
Natomiast najbardziej frustruję się w podobnych sytuacjach co DRZrrr: gdy jadę MX-em, a wokół mnie albo wszyscy próbują udowodnić że są szybsi od dwudziestoletniego, małego, czerwonego roadstera, który ma całe 115KM albo gdy zaraz po mnie przejadą swoim splendiżowym suv-em, bo ledwie wystaję spod style-and-bullbaru.
Jeżdżę Audi B8 Avant, oczywiście 2.0 TDI i jestem bardzo zadowolony. Marzy mi się BMW F31. Czy powinienem się leczyć?
P.S. @ DRZrrr – Rogal, to Ty?
>>> nie spotkałem zadowolonego użytkownika Nissana X-Trail. Znam dwóch: obaj go nienawidzą.
Jestem zaskoczony. W roku 2008 – kupiłem sobie służbowego wypasionego X-Traila (diesel, automat, jasna skóra itp.). Jeździłem nim tylko pół roku (zdążyłem pojechać do Chorwacji na wakacje z pełnym bagażnikiem itd.) – ale byłem do tego stopnia zadowolony, że ostatnio szukałem używanego X-Traila. Niestety – szukałem benzynowego, a w ogłoszeniach były praktycznie same diesle.
Znalazłem unikalnego X-Traila 2,5l benzyna. I niewiele brakowało, żebym go kupił. Był wystawiony za 54,000, powiedziałem sobie, że go kupię za mniej niż 50k. Zaproponowałem 49k, oferta została odrzucona. Zostawiłem kontakt do siebie i poprosiłem, żeby się odezwali jak zmienią zdanie. Po miesiącu cena spadła do 50k (żadnego kontaktu od komisu) a po kolejnych dwóch miesiącach – do 46k ! Oczywiście komis nie zadzwonił – a ja nie zdążyłem go kupić. Pewnie cena 46k była już zarezerwowana dla znajomego “bo juz tyle stoi na placu, trzeba go wypchnąć a nikt sie nim nie interesuje”. Znam takie kombinacje handlowców z autopsji.
Dla mnie od jakiegoś czasu wszystko co nowe to lipa. Wątpliwe jakościowo i sprawiające sztuczny prestiż. Ludzie działają na zasadzie owczego pędu. Wszystko co jest modne, popularne lub niby prestiżowe i trzeba to mieć, dla mnie jest plebejskie i nie warte zainteresowania. Ludzie stali się ofiarami trendu. Ja nie kieruje się tym, że wypada coś mieć tylko tym co mi się podoba i chcę mieć. Smartfon??? Nie wiem jak to wziąć do ręki. Wkoorffia mnie potwornie. Mam Samsunga Avile z 5 lat już chyba i dzwoni. Zreszta dokupiłem sobie Nokie 6310i oraz Motorole V3690 bo mi się podobaja i spełniają funkcję lepiej. Mam też jakiegoś Palmtopa HP. Każdy wygląda inaczej a nie tak samo jak każdy smartfon. Nie jestem sfrustrowany bo dokładnie to chciałem. Do jazdy chciałem Camaro bo jak wsiadłem do niego to w niczym lepiej mi się nie siedziało. Nie zastanwiałem się nad niczym innym. Nawet nie przyszło mi na myśl, ze ludzie będą się oglądać i robić zdjęcia. Dopiero póżniej tego doświadczyłem i wcale nie byłem zafascynowany. Felicie Pick-Up 1.6 chciałem z tego względu, że mi najbardziej odpowiadała do tego do czego ją potrzebuje. Nie widziałem auta, które lepiej mi odpowiada. Skodę 105 chciałem bo lubię te auta. W sumie na zimę się przydaje. Nie jestem sfrustrowany tym, że nie grzeje i mi szyby od środka zamarzają a wycieraczki przymarzają podczas jazdy. No ta, poyeahbunny jestem. Ale ileż w tym prestiżu. Bardzo mało jest osób posiadających podobne akcesoria a prestiż na tym polega. 😀 Zegarki Omega i Bulova. Jedyne oficialnie biorące udział w programach NASA. Wybrałem Bulove bo mniej znana i uworzył ją Czech a do tego Bulove nosił Simon Templar, mój idol. 😀 Jak w audi może być prestiż skoro to vw. Dla mnie Skoda była zawsze bardziej prestiżowa. Wystarczy zobaczyć jakie auta robiła Skoda kiedy tamci tłukli Kafera. Pozatym naprawdę prestiżowe auto to Bristol. Podobno sami wybierają sobie komu sprzedadzą auto. Podobno też nie kupi się używanego Bristola bo sami odkupują.
No więc zgodnie z przedstawionym algorytmem, jestem niesfrustrowany i umiarkowanie sfrustrowany do potęgi trzeciej.
w pracy katuje Seicento 899 elpegie. Wszytko kosztuje 20 złotych i Pan z kiosku umie naprawić.
drugi wóz to Citroen C5 (piszę pełną nazwę, bo samo C5 może komuś się skojarzyć a marką co ma cztery zera w logo). Utrata wartości mnie cieszy, ponieważ kupiłem go za lepiej niż rozsądne pieniądze, a sprzedawać nie chcę, bo to co trzyma to auto w kupie (czyli blacharka) jest pancerne. Reszta to akcesoria, za śmieszne pieniądze.
Nie lubię z niego wysiadać, jest jak stary wypierdziany,wysiedziany fotel. Im dłużej jadę tym lepiej się czuję.
Clio 2 – jak seicento, tylko szyby w prądzie i abs
Sierra – 32 lata życia, i jeszcze trzyma się kupy. 16 lat w moich rękach. Ma swój urok.
do”hooligan”,- domyslam sie, że nauki (w tym wiedzę o historii) pobierałeśw czasach rządów obecnej koalicji iw związku z tym nie masz pojecia, że:
1. II RP rozpoczęła samodzielne istnienie po przejściu frontu wojennego przez większą część Polski aż 3-krotnie!
2. z zaboru rosyjskiego (a Moskwa zabrała aż 82% naszego terytorium!) wywieziono w 1915 r. praktycznie całe wyposazenie fabryk wraz z dużą częścia personelu,
3. W 1920r. Polska musiała najpierw scalić się, a nie było to proste biorąc pod uwagę rózne prawodawstwa w b. zaborach, terminologię techniczną, standardy 9np rozstaw szyn) a nawet to, że stosowano ruch zarówno prawo- jak i lewostronny,
4. a to wszystko musiał robić kraj, w którym wtedy było zaledwie nieco ponad 5 tys inzynierów!! wszystkich specjalności!
Nie mozna więc porównywac tego z czechosłowacją, stanowiąca zagłębie przemysłowe byłego imperium , najbardziej uprzemysłowioną jego prowincję, a potem należąca do najbogatszych państw Europy, która do tego ani w IWŚ, ani w II WŚ strat nie poniosła, a nawet z tej ostatniej wojny wyszła z większy PKB i produkcją przemysłową!
Nasi dziadowie w ciągu tych przedwojennych 18 lat spokoju zrobili nieprawdopodobnie dużo, stworzyli podwaliny pod przemysł samochodowy (wg planu skok produkcji miał miec miejsce na poczatku lat 40-stych) i nawet powojenne Stary budowane były w fabryce i wg planów przedwojennych!
Nooo tak Panie Notlauf. Zarzuciłeś Pan wędkę w łatwe łowisko i samo się łapie.
Mówię oczywiście o wysypie “tych” komentarzy.
A wpis dobry.
Wciąż zapominam o kupnie książki…
Wyceniam dziennie parę aut.
Jakość wykonania polo i touarega jest taka sama.
Po prostu ten prestż jest bardziej skomplikowany i przez to się kaszani.
Statystyka taka.
Pojmuję że duży i wypasiony jest wygodniejszy i bardziej blacharozaczepny.
Jest tylko jeden problem , te nowe prestiże realnie jako samochód są warte 40% swojej ceny.
60% to opłata za szacun wśród frustratów.
@p47: ot, właśnie odezwał się prawdziwy frustrat. Czechy najbardziej uprzemysłowione w CK imperium? A kto zabronił Polakom w XIX wieku budować przemysł maszynowy? Zamiast robić powstania narodowe? Skoda Plzen, CKD, Avia, Laurin-Klement, Walter, CZ – większość firm założona przez rodowitych Czechów. A że dwór wiedeński zamawiał broń właśnie u nich? a gdzie miał zamawiać; u Słowaków, Węgrów czy wreszcie Polaków w Galicji, którzy woleli orać ziemię drewnianym pługiem? Kto zahamował rozwój programu rozwoju CWS T1? Może źli zaborcy? Kto podpisał bandycką licencję z fiatem? Może car Mikołaj? Kto podpisal bandycką (prtzepraszam – qrevską) licencję na produkcję lotniczych silników Bristol? Franz Josef?
Hehe – 5000 inżynierów. W 1948 roku Soichiro Honda założył w szopie firmę, która 15 lat później jest światowym liderem w produkcji motocykli. W 1966 roku zaczyna seryjnie produkować auta. Za kolejnych 10 lat firma jest już potentatem światowym. To na tyle.
@LepschyMaysterek ,aby 105 grzała w zimie trzeba dać termostat od faforitki i wirnik pompy wodnej od 130-ki ,oczywiście poza tym układ chłodzenia musi być w 100 % sprawny.
A ja mam Subaru z klekotem i poki co po wymianie sprzęgła i uszczelniaczy turbo silnik jeszcze sie nie zatarł, fajnie sie tym jeździ i micha sie cieszy, ale cały czas jest w glowie ta myśl zatrze się czy nie, ma 83 000 km. Za ile mogę się spodziewać dizastera?
Co do smartfonów iPhone to porównując jego bebechy do innych często okazuje się że te inne za polowe ceny maja lepsze bebechy i to jest robienie ludzi w konia. Z markami Premium w moto jest zgoła inaczej niz sadzi wiekszość osób, których niestć na takie auta Mercedes, BMW i Audi oferują nie tylko jakieś pierduły w stylu świateł cyber super Led matrix, które potrzebne są jak złote muszle klozetowe wschodnim oligarchom, ale przede wszystkim przyjemność z jazdy i fajne silniki. BMW M5 czy nawet 530d to idealne auta dla rodziny. :p W którym aucie nie premium znajdziecie tylny napęd i mocnego diesla czy 4 miejsca siedzące i silnik v8. No dobra w Tatrze.:P
P.S. Pisanie komentarzy na smartfonie przypomina wymianę rozrządu w 320d to jakaś porażka.
Niestety, przy tym wpisie jestem pominięty, mam 20 letnią Tavrię za mniej niż 2 tys zł, która jest absolutną królową niejakości, psuje się tak często, że ciężko nawet określić częstotliwość no i jakoś nie jestem sfrustrowany 😀
Zastanawiam się, co się tak dużo osób napina i obraża. Tekst miał być zabawny i był. A fakt, że w każdej grupie ją wyjątki, albo nawet w opinii innych tekst jest bzdurny, to co to kogo obchodzi. Ten felieton jest opinią autora i w dodatku nawet on sam nie musi się z nią zgadzać.
PS. i tak wolę swojego starego Golfa od Stilo, które miałem wcześniej prawie od nowości i w którym psuło się wszystko.
Prestiż panie prestiż 😀
Cyt. “Jak jadę przez osiedle to mi rzucają płatki kwiatów pod koła…”
http://allegro.pl/czarne-audi-a8-gaz-i4957282260.html
Jechanie na Oplu ciąg dalszy.
Mam starego Opla bo na lepszego narazie mnie nie stać, ale interesuje się motoryzacją. Inaczej też nie przeglądałbym złomnika.
Starego Opla kupiłem bo nie jest takim symbolem kultu jak VW więc nie interesują się nim złodzieje, a jest również dobrym autem.
@p47 miałem odpisać “hooligan” w trybie troll detected, ale wyczerpałeś temat za co dziękuje
@Mavi zgoda, ale nie zmienia to faktu, że za 65K to nadal kawał żelaza. Ja wiem, że 1.4 w tym aucie nie jest najrozsądniejszym wyborem itd, itd – ale mimo wszystko, jest to D w cenie C i to z technologią VW, co dla niektórych jest wystarczającą zachętą. Nie znaczy, że ja bym taką Skodę kupił, ale uczciwie patrząc cena jest zachęcająca. Nie zmienia to faktu, że katalogowo taka Optima kosztuje nadal ok. 87K zł, natomiast Superb startuje od 80K… niby to tylko 7K, ale w Skodzie chętniej dadzą rabaty… Optima ma ten sam problem to np. Insignia, jest moim zdaniem za droga – choć Insignie można znaleźć na portalu aukcyjnym za 76K z silnikiem 1.8… z 2015 roku… – najtańsze Optimy to ok. 80K – 4K różnicy.
Inna sprawa, że porównuję z ofertą europejską (produkcja na miejscu) – Optima produkowana jest w Korei, musi więc tutaj być przetransportowana – taki Accord wytwarzany jest w Japonii, i tez startuje od 84-85K zł – więc widocznie importy tak mają ;], a ja trochę przesadzam. Co nie zmienia faktu, że niższa o 3-5K zł cena byłaby, moim zdaniem, wskazana.
No dobra – jest jedna Optima 2.0 PB z 2015 roku za 79K zł – ale do kupienia przez brookera – niby nic w tym złego, ale znaczy to, że dużo taniej nie zejdziemy – i takie coś, za wejściowy model to już bardzo uczciwa cena.
Wychodzi na to, że po prostu mam butt_hurta bo mnie nie stać :/.
@2rek
A co miałeś napisać? wynurzenia frustrata? kto przed wojną podpisał skandaliczną licencje z Fiatem? Car mikołaj? Franz Josef?
@LepschyMaysterek
Bristol był podobno tak arcynadprestiżowy^prestiż!, że padł w 2011. Pewnie wśród ludzi nie było wystarczająco wielu godnych nabycia ich magicznych palantirów, a że od ładnych paruset lat bogowie rzadko nawiedzają ten padół, po prostu nie było komu sprzedawać. (Tak, ktoś tam reaktywuje markę elektrowozem, ale Saaba wskrzeszają mniej więcej tego samego czasu, a efektu nie widać). A kupić używanego też można, np. klasyka z 1978 za niecałe 20 000 funtów…
Też mam rudą kuzynkę, a nawet dwie! Swoją drogą umiarkowanie ciekawe persony.
@michu
“wolę jednak zapłacić więcej i wiedzieć, że w razie wypadku moją żonę i dzieci chroni 6 poduszek powietrznych w starym BMW niż dwie w nowej Dacii.”
Powielanie stereotypów – w dacii też masz 6 poduszek (na 100% w dusterze)… a co do bezpieczeństwa – Twoje gadanie przypomina mi pewną panią w TV, która też się nagadała, że mercedes (beczka) taki bezpieczny, bo mercedes itd. Po czym prowadzący program (mechanik) zdjął dywaniki i pokazał dziury w podłodze.
Można mieć stare i bezpieczne, dbać i utrzymywać w stanie tip-top… ale można kupować tylko dla “prestiżu” i wmawiać sobie i innym, że powody są inne. Większość właścicieli staroci z Niemiec zalicza się do drugiej grupy.
@WolęMotór
Precle tu dotarły? 😉
@Ktosiek
“ale w Skodzie chętniej dadzą rabaty”
Mnie na pytanie o rabat wyśmiali. W mitsubishi od ręki dali 5, u forda mogłem liczyć podobnie, a w citroenie (bez promocji) 8… w skodzie dostałbym dywaniki welurowe.
@Mavi no w sumie sam do Skody czy innego VAGa nie uderzałem, więc piszę to, co zasłyszałem. Jeżeli faktycznie tacy są skorzy do negocjacji, to już tak różowo to nie wygląda.
Ja to jako właściciel starego golfa mk3 w tedeiku, łapię się na dacie (jakbym miał kupić nowe auto to tylko dacia pod lpg), Mój golfik jeździ, a przy przebiegu ponad 600 tys to już pozytyw.. czasem się coś upierdzieli, no ale on ma już 19 lat więc ma prawo a części są śmiesznie tanie. Z korozją na razie mam spokój bo rozprawiłem się z nią i to był najwyższy wydatek jeśli o ten samochód chodzi. Fakt 90 koni to on by już na pewno nie wypluł, ale robi kle kle kle i do przodu. Komfort zadowalający… klima nawet działa.. cóż chcieć więcej?
Kolega michu pisze:
“wolę jednak zapłacić więcej i wiedzieć, że w razie wypadku moją żonę i dzieci chroni 6 poduszek powietrznych w starym BMW niż dwie w nowej Dacii”
Tylko że te dwie w Dacii wypalą na sto procent, a tamtych sześciu może zwyczajnie nie być w ich miejscu, albo nie być podłączonych czujek w wymienionym zderzaku, albo pasy nie będą już pirotechniczne, itd. Ale o tym dowiesz się odrobinkę za późno.
I to jest największa przewaga każdego nowego nad każdym starym.
Przepraszam ale już więcej nie da rady. I tak pokazuje się już tylko 200 ostatnich komentarzy.