Sobotnia bajaderka: w kleszczach przepisów
Dzień dobry,
sporo ciekawych rzeczy zdarzyło się w ostatnim tygodniu i to spowodowało, że siedzę tu i piszę bajaderkę.
Przede wszystkim Fiat zaanonsował koniec produkcji Bravo. Nawet nie chodzi o samo Bravo, że ktoś miałby za nim płakać (choć to był dobry wóz), ale o sam fakt anonsowania zakończenia produkcji. Przeważająca większość producentów na świecie zajmuje się głównie informowaniem o tym, że właśnie pokazują i wprowadzają nowy, przełomowy model, osiemnaście razy lepszy niż poprzedni, sztywność nadwozia wzrosła o szejset procent, zużycie paliwa spadło o sto osiemnaście procent, a w wyposażeniu znajdują się m. in. podgrzewane uchwyty na kubki i trójwymiarowy head-up display. A tu Fiat idzie pod prąd modom i robi coś zupełnie przeciwnego: mówi, że oto wycofuje model ze swojej oferty, słowem nie zająkując się o ewentualnym następcy. Plany są jak zwykle szerokie, tzn. będzie dużo nowych modeli, tylko nie wiadomo kiedy, tzn. wiadomo – jak tylko ukończą drugą linię metra. W Krakowie.
Naprawdę jestem pełen podziwu dla marketingowej strategii Fiata. Oni zgłuptywują już wszystkich i jak nagle uderzą z tą ofensywą sześciu nowych modeli jak Hyundai w 2012 r., to się nie pozbieramy. Ewentualnie pozbieramy resztki po Fiacie.
Przejdźmy jednak do bardziej nas interesujących pojazdów, czyli gratów. Gratem tygodnia zostaje niewątpliwie Garbus prezydenta Urugwaju, Jose Mujiki. Garbusa chce odkupić jakiś szejk arabski za milion dolarów. Jose Mujica ma burzliwą przeszłość jako przywódca rebeliantów i jest ogólnie lewakiem, ale nie sposób nie zgodzić się z nim, kiedy twierdzi, że nie ma co za bardzo trząść się nad jego Garbusem i robić z niego symbolu. “Trzymam go, bo mój pies Mandela ma tylko trzy nogi i bardzo trudno mu chodzić” – powiedział Jose i dodał, że gdyby faktycznie dostał milion dolarów za Garbusa, to oddałby je na schronisko dla bezdomnych. Jose Mujica, który ma już 79 lat, ustępuje ze stanowiska prezydenta Urugwaju. Podczas jego kadencji zezwolono na uprawę marihuany na własny użytek i palenie jej we własnym domu lub w oznaczonym lokalu. Co jest tylko dodatkowym argumentem za tym, że Urugwaj to najlepszy kraj na świecie. Przy okazji zaś niechcący wyszło na jaw, że popierając legalną marihuanę (oraz prawo do aborcji, in vitro i rejestracji związków jednej płci [nie “ślubów” – śluby są w kościele]) jestem lewakiem i powinienem podać sobie rękę z całą tą zgrają Kapel i Erbeli. NIE_DO_CZE_KA_NIE.
Drugim interesującym pojazdem jest oczywiście odrestaurowany Cadillac 355D Józefa Piłsudskiego. Samochód został już wczoraj oficjalnie zaprezentowany i prezydent przemawiał przy nim, podkreślając że jest to pamiątka polskiej państwowości. Śmieszne trochę, że Piłsudski właściwie nie jeździł tym samochodem, ponieważ zmarł miesiąc po jego otrzymaniu. Raz w nim tylko usiadł. Przyznam szczerze, że jeszcze całkiem niedawno czytałem o tym samochodzie w Classicauto i myślałem sobie “no tak, jak się państwo weźmie za tę renowację, to dam sobie rękę uciąć, że ona będzie się ciągnęła latami i na końcu nic z tego nie wyjdzie”. I co? I teraz bym k…. nie miał ręki. Szast, prast i gotowe – zaledwie półtora roku trwało przywrócenie tego samochodu od stanu kompletnego złomu do pełnej sprawności i atrakcyjności wizualnej. Po wystawie samochód ma zostać włożony do wielkiej kapsuły-gabloty i wystawiony w Łazienkach Królewskich. A zresztą przeczytajcie sobie wywiad, bo jest naprawdę ciekawy.
Zdjęcie z fejsbukowej strony Prezydenta RP
Na koniec zaś tej krótkiej bajaderki napiszę Wam o sprawie, z którą niedawno się zetknąłem. Pewna polska stadnina koni odnosi ogromne sukcesy za granicą. Ich konie wygrywają pokazy o randze światowej. A na tych pokazach często są nagrody rzeczowe. Ostatnio przydarzyło się, że stadnina wygrała cztery nowe Mercedesy: dwa A180 i dwa CLA 180. Ogólnie to dno i wodorosty, ale tak czy inaczej, nowe Mercedesy piechotą nie chodzą. Trzy z nich postanowiono sprzedać, a jednego zostawić na potrzeby stadniny (chyba jako ciągnik rolniczy).
I tu zaczyna się beka i konkretny kwas. Samochody zostały z jakiegoś powodu już zarejestrowane, w związku z czym liczą się jako jeżdżące i używane, a ich zerowy przebieg i zerowa liczba motogodzin nie ma tu nic do rzeczy, ponieważ z każdym dniem upływa im gwarancja. Ażeby samochody sprzedać, trzeba było najpierw je wycenić. W tym celu powołano rzeczoznawcę, który zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą obejrzał pojazdy, a następnie stwierdził, że są one fabrycznie nowe, w związku z czym przedstawiają wartość fabrycznie nowych aut z salonu. Policzył jedynie jakiś groszowy współczynnik ujemny za utracone już kilka miesięcy gwarancji. I wyszło na to, że klasa A jest warta 85 000 zł (według konfiguratora nowe auto kosztuje 91 600 zł), a CLA – 108 000 zł (nowe auto od 117 000 zł). Tyle że mając 85 000 zł w kieszeni, mogę spokojnie iść do salonu po nową klasę A i wyjechać autem w specyfikacji, która mnie się podoba, w kolorze, który mi się podoba, z wyposażeniem jakie chcę i z niską ratą Lease & Drive. W salonie będę obsłużony na wysokim poziomie, ktoś się mną zajmie, pomoże mi wybrać to co chcę, zaproponuje warunki finansowania, a w dodatku poczęstuje kawą. W przypadku wygranych samochodów – stoją one w jakiejś stodole na terenie stadniny koni w Czarnej Dupie koło Kociałkowej Górki, można oglądać je przez 4 dni od 15 do 15.30 po wcześniejszym umówieniu się, a żeby kupić którykolwiek z nich, trzeba najpierw wpłacić 10% wadium i poczekać na termin licytacji, podczas której należy złożyć ofertę. Brakuje tylko jeszcze konieczności wytarzania się w końskim łajnie i złożenia podania o zakup napisanego własną krwią. Główna księgowa dziwi się, że klienci nie walą drzwiami i oknami, przecież te samochody są tańsze niż nowe, to jest okazja!
Po pierwsze – samochód zarejestrowany jest używany. Po wyjeździe z salonu staje się automatycznie autem rocznym. Przebieg nie ma tu nic do rzeczy, można go sobie przecież ustawiać do woli – do pierwszego przeglądu jest bez znaczenia. Po drugie – już widzę te tłumy ustawiające się po najtańszego nowego Mercedesa. Polska to nie Niemcy, u nas za 85 000 zł kupuje się Qashqaia albo Kię Sportage.
Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że stadnina ma związane ręce. Tak przewidują państwowe procedury. Nie mogą tych samochodów sprzedać z wolnej ręki od złotówki bez minimum i wygrałby najbardziej zdeterminowany handlarz. Muszą wystawiać je za tak absurdalne pieniądze, bo inaczej mogliby zostać oskarżeni o niegospodarność. A gwarancja ucieka i fury stoją i gniją nieużywane, każdego dnia stając się o 0,000001% gorsze i bardziej bezużyteczne. Co za wspaniałe marnotrawstwo w świecie, w którym przepisy już dawno wygrały ze zdrowym rozsądkiem.
I na koniec dział rocznicowy:
Wczoraj Trabant P50 skończył 57 lat.
Dwadzieścia lat kończy Skoda Felicia – ostatnia bezvolkswagenowa Skoda, jeśli brać pod uwagę wersję 1.3 MPI. Felicia była w swoich czasach doskonałym samochodem, o niebo lepszym niż Polonez. Niestety, dziś idealna Felicia to już youngtimer, którego z grzybem szukać.
A ja wtrącę się (no dobra, pochwalę) posiadam Felicję z 97 roku, przebieg ledwo 84k km i do tego czerwony, najszybszy kolor. Silnik oczywiście 1.3. Czy w takim razie jestem grzybem posiadającym jaktajmera?
Przez ponad rok szukam idealnej, naprawdę idaalnej feli i nic z tego … ale i tak mam dwie szt. normalnie do jeźdzenia …swietne autko wciąż …
Siedem modeli, każdy z liczbą 500 w nazwie? Czepiam się, prawda?
Felicia dobry wóz. Jak byłem za granico starsza pani od ktorej wynajmowalem mieszkanie miala od nowosci wyplowiala biala felicje z naklejkami 100 lecie czegos ale nie wiem czego oraz mchem na kazdym panelu nadwozia 😀 babcia twierdzila ze jest eko i deszcz umyje. Nawet nie miala rdzy na tylnej klapie! Prawdziwy grzybounikat.
Jak dla mnie mogli go wstawić do gabloty w takim stanie, w jakim był dotychczas i opisać historię tego auta, żeby każdy mógł się z nią zapoznać. Widziałem tego Cadillaca przed remontem i faktycznie nie był w najlepszym stanie, jednak to dobrze pokazywało jego dzieje i to, że po wojnie państwo, urzędnicy i funkcjonariusze nie szanowali dóbr, które dostali niejako “w spadku”.
No i te odpustowe, białe opony i czarne szprychy… serio? Nie można było dać normalnych? Kojarzą mi się z tym: http://img.partybox.pl/zasoby/images/middle/33459.jpg Tak, wszyscy bohaterowie filmów Disneya noszą takie, ale w rzeczywistości, w Polsce nikt tego nie robił.
Oczywiście cieszę się, że udało się to doprowadzić do końca, że nie trwało to wiecznie, itd. Uważam tylko, że akurat ten samochód miał większą wartość historyczną w stanie przed remontem. Teraz jest po prostu ładnie zrobionym Cadillaciem.
a co do kadilaka Marszałka to wydaje mi się że lepiej było by zostawić go w oryginalnym stanie …
a tak zniszczono idealnego innego Kadilaka a ten w MArszałka wygląda teraz jak makieta … przecież można było by wystawić oba obok siebie i już i taniej i prawdziwiej … no tak ale musi być jakaś matrioszka – kukła do pokazywanie się z nim i do cykania fotek … pamiętajmy że oryginalnego stanu z przed tej restauracji już nigdy się nie wróci …
Fela to był wóz… Koleżanka na giełdzie w Mysłowicach czerwoną od grzyba wyrwała swego czasu za jakieś 5,5 kafla, 1.3MPI, wersja bazowa, śmiem twierdzić, że auto po 10 latach eksploatacji i 70 tys przebiegu było w lepszym wizualnie i technicznie stanie niż te nowe/nie nowe Mercedes ze stodoły… Lepszym chyba nawet niż ten odrestaurowany Cadillac od Józia
Ten Cadillac był “szyty” na zamówienie (customowany) i nie chodziło tu o tapicerkę więc to nie jest jakiś tam odrestaurowany Cadillac, to jest TEN Cadillac. A co do restauracji – poszła gładko bo zlecili to konkretnej prywatnej firmie a nie jakiemuś państwowemu kołchozowi (no, na dzisiaj to i tak już nie mieliby komu). Gdyby pozostał w stanie jakim był to byłby to kolejny smutny eksponat jak w Otrębusach a dzięki niemu mamy chociaż kawałek żywej historii II RP. A tych zostało nam niewiele, szczególnie w sferze ruchomej.
A mi z “gamy” Fiata będzie brakować Lancii. Ypsilon, czy Delta. A Delta Kombi to niedługo będzie temat na wpis dla Złomnika pt: “Drogie dziateczki, był kiedyś taki pojazd”.
Honda też zaanonsowała koniec Accorda w EU. Idą łeb w łeb?
Zastanawia mnie, czy w tym Cadillaku ta przednia dzielona szyba to była seryjna? A może to efekt opancerzenia?
No i czy same szyby oryginalnie miały taki kolor jak teraz po restauracji?
Ale generalnie podoba mi się. Widziałem wczoraj na żywo. Przez to, że specjalnie dla Marszałka go podwyższyli, to wygląda, jak jakiś crossover.
Kadilak stoi na próbnych blachach pewnie nie jest dość zabytkowy. Łatwiej odrestaurowac niż pokonać machinę urzędniczĄ
Fajny bajzel ma prezio Urugwaju na podwórku – jak u mojego sąsiada na wsi, tylko sąsiad ma 307 HDi. I co jak co, ale chaszcze przed garażem ma wycięte.
Co do stadniny i tych mietków z licytacji… yyy… przetargu – Pomroczna w pełnej krasie.
Ta stadnina koni to ona państwowa jest, że w kwestii sprzedaży wygranych samochodów ma związane ręce przepisami? Jeśli tak – czy ja, jako osoba prowadząca dział. gosp. (czyli 1-osobowa firma na nogach), jeżeli wygram w jakimś konkursie nowego Rapida i będę sobie życzył pogonić go w cholerę by za uzyskany walor finansowy zanabyć sobie jakiegoś sensownego kilkulatka i mieć jeszcze trochę kasy na ważniejsze rzeczy, to zamiast po ludzku wystawić go za np. 3/4 ceny nówki-salonówki będę musiał zatrudniać rzeczoznawcę, który skasuje mnie na tysiónc albo wincy, a potem zgnić Rapida pod blokiem bo nikt go nie kupi za podaną kwotę?
@ Leniwiec – jeśli już “tfu” – to też “je ślinie” 😉
@Leniwiec Gniewomir:
Stawiam, że jest z udziałem skarbu państwa. Tak jest w przypadku kilkunastu dużych stadnin koni w III RP – z różnych względów:
– Program hodowlany jest obliczony na kilkadziesiąt lat a milionerzy się nudzą zabawkami. Zwłaszcza, gdy nie dają efektów “teraz-już”.
– Program hodowlany dotyczy hucułów, żubrów czy innych zwierząt zagrożonych wyginięciem.
– Stadnina mieści się w trzystuletnim kompleksie pałacowym i zabytek jest wart utrzymania w tym stanie.
Jak dobrze poszukasz, to pewnie znajdziesz jakieś kwity z kontroli NIK czy roczne sprawozdania z działalności. Może nawet Google indeksuje takie dokumenty.
Nie, no to na zdjęciu to jest Trabant 600. Petka była brzydka jak noc, miała nieotwieralny bagażnik i byłaby tematem na oddzielny wpis, gdyby przetrwał jakikolwiek egzęplasz.
Jedna Petka wystąpiła w serialu katastroficznym Alternatywy IV i Kaczor ją zdemolował upadkiem z dźwigu. Była w grzybokolorze MustardeDiżą.
A moja felicja jest prawie idealna. No, idealna w naszym, złomnikowym mniemaniu http://postimg.org/gallery/3h72u4b4y/e5b1c6a2/
Felicia, ostatnia prawdziwa Skoda – i silnik 1.3 wbrew pozorom naprawdę sprytna jednostka – co prawda emocje wywołuje ujemne, ale jest trwały i LPG też lubi :}.
Co do stadniny, to cóż… Caddilaca zrobili dość szybko (bo robił to prywaciarz na kontrakcie, a w tej dziedzinie zlecenia państwowe nie zdarzają się codziennie, więc nie wiedział jak zakombinować), to państwo zgnije trzy nowe Mercedesy – ale to i tak są grosze, bo idą dużo większe wały. Widzę, że Cooger też o tym wspomniał, propsy.
Co do ich wyceny – auto w momencie wyjazdu z salonu traci ok. 10%, do tego auta stoją jakiś czas – nie wiem ile – ale dla mnie warte są ok. 70-80%, a może jeszcze mniej.
Propsy dla Pana Mujica, za to, że lubi psy i wykazuje jakąś empatię – bo jako lider marksistowskiej partyzantki, pewnie ma nie małą listę grzechów na sumieniu. Jego obecna aparycja ma mało do rzeczy, Stalin też grał dobrego wujka, podobnie jak niejaki Ernesto Guevara.
Narkotyki, środki odurzające są dla tych, którzy nie mogą poradzić sobie z własnymi problemami i studentów chcących eksperymentów – gdyby Ci ostatni sami płacili za swoją edukację, pewnie nawet nie mieliby czasu myśleć nad tym, czym by tu się odurzyć. Niestety, jak wypalimy skręta to problemy nie odejdą – tylko je zwiększymy.
Blachy pewnie zmienią, ale jak dla mnie to powinien mieć oryginalne lub wcale. W końcu to nie chodzi o to, że to odrestaurowany Cadillac, ale że to eksponat o wartości historycznej. Raczej nikt nim po ulicach Warszawy nie będzie jeździł.
Stadnina koni w (moderacja), wiem bo mieszkam całkiem blisko. Swoją drogą bez sensu dawać 4 auta osobowe i do tego małe jako nagroda dla stadniny..
A ja kiedyś w ,,Wysokich Obrotach” czytałem ,że do 6000 km auto formalnie jest nowe.
Naprawdę przyjacielu nie rozróżniasz firmy państwowej od jednoosobowej działalności gospodarczej??
Czy tylko się tu tak wygłupisz od rana?
Nosz nie, na obrazku jest P50, a ja plotę o P70? Jak to jest/było, że P-50 jest nowszym modelem od P-70?
Felini serio? masz Felicię ze skórzanymi fotelami ?:) no to wypas, a był jeszcze Laurin&Klement (chyba, że to jest L&K), brakuje tylko klimy ;]. Mam sentynemt jakiś do pre-VW’agenowskiej Skody, bo ojciec miał nową Favorkę (Favoritka) i był to dobry samochód w tamtych czasach ;].
Taka ciekawostka, jak zdejmiesz deskę w Felici to pod spodem znajduje się deska… Favority 😀 taka czeska matrioszka.
Jakbym był prezydentem to wziąłbym tą limuzynę dla siebie i kazał się nią wozić tam gdzie mogę, zamiast jakąś ”obciachową” nową S-klasą czy tam BMW na które może pozwolić sobie każdy większy prezes prężnie działającej firmy. Wiecie, że w roku 2013 w Łodzi było 400 płatników, którzy zadeklarowali 1mln dochodu?
Oczywiście wolałbym jakieś Polskie żelazo no ale…
Każdy ma swoje hobby, prezydent niestety lubi biegać po lesie ze sztucerem w rękach:)
Kadilaka powinni odrestaurować w C&G Autonaprawa-Bus & Custom Shop inc. ew. w jakimś POM-ie 😉
KrUl bUl przy tym ochroniarzu z parasolką wygląda jak prawdziwy mafiozo
Szanowny Ktośku, “odurzanie” się marychą jest nieporównanie łagodniejszym dawaniem w czajnik, niż konsumpcja wyrobów monopolowych o procentażu rzędu 40. Na dodatek marycha powoduje wyłącznie radosne stany i nie boli po niej głowa – same zalety! A teraz pytanie za tysiąc: jesteś niepijący? W ogóle, żadnej gorzały, nigdy?
ABT marihuanina i inne: a na dodatek dzięki prawackiej histerii na temat dragów mamy taką sytuację, że ludzi w stanach terminalnych faszeruje się paracetamolem zamiast podawać im opiaty i blokuje dostęp do marihuany tym, którym mogłaby ulżyć w życiu z chrobami przewlekłymi.
A z innej beczki, Panie Złomniku, jest kolejne nowe auto do przestestowania:
“Elantra w obecnej postaci zadebiutowała w 2010 roku, w następnym trafiając nad Wisłę. Naszą uwagę zwróciło wówczas dopracowane podwozie potrafiące sprawić sporo frajdy z jazdy. Układ kierowniczy nie posiadał znamion gumowatości, a zawieszenie nadążało nawet za szaleńczymi zmianami kierunku jazdy.”
Co do Cadillaca.
Co się stało z autem dawcą? Wzięli zabytek w idealnym stanie i przełożyli części do innego auta. Tamten samochód też powinien być przywrócony do pierwotnego stanu.
@Ktosiek – tak to chyba jest L&K. Auto ma szyber, ogrzewane fotele, elektryczne lusterka. silnik to już jest 1,6 jednostka VW. Jest w tym LPG i jeździ dzielnie.
I tak sobie po mału FIAT umiera. Najlepsze jest to, że mogli sporo się nauczyć na błędach Ś.P. British Leyland. A zamiast tego popełniają niemal identyczne.
A co do Cadillaca to rzeczywiście super sprawa z tą renowacją. Podobno Piłsudski całkiem lubił szybką jazdę, szkoda, że nie zdążył się przekonać, ile ta fura wyciąga
W przypadku Mercedesów rzeczoznawca dał pewnie korektę za aktualną sytuację rynkową, która jest bardzo często stosowana w przypadku ustalania wartości nowych aut. Korekt za trwającą gwarancję nie ma.
A mi felicię wybili z głowy, jak się brałam za szukanie auta, że niby przegnite wszystkie itd. Jeździ tego taka masa, że to nie może być złe auto.
Jakieś półtora miesiąca temu byłam w bardzo biednej okolicy wiejskiej, trapionej bezrobociem, alkoholizmem i wszelkimi innymi problemami. Jeden z mieszkańców podłapał całkiem niezłą fuchę, a do tego szefostwo dało mu na dojazdy felicię – ani super zgniłą, ani nówkę z folią na fotelach. Pokazuje mi i mówi, że sąsiedzi, jak widza to auto, to myślę, że i z TYSIĄC mogło kosztować 😉
Co do marihuany – generalnie popieram przede wszystkim depenalizację, a nie legalizację. Moje doświadczenia są jak najbardziej pozytywne – luz, radość (ale i spadek motywacji) – wszystkie plusy alkoholu bez minusów. Ale znam relacje osób, które łapały straszne doły i miały halucynacje, wiec byłabym ostrożna z absolutnie bezkrytycznym podejśiem.
Z tą Felicią to bym się kłócił, np. zawieszenie pasuje od Golfa III Także chyba nie do końca jest ona “nievolkswagenowa”
@notlauf
Nie masz Waść lewackiego odchylenia popierając legalizację marihuany.
To właśnie ludzie normalni powinni popierać likwidację tych zakazów, które w efekcie dają wyłącznie:
– funkcjonowanie czarnego rynku
– atrakcyjność “zakazanego owocu”
– obrót towarem niewiadomej jakości
Sam nie używam, ale nie cierpię szkodliwych zakazów i nakazów, również tych drogowych…
Rejestrację związków jednopłciowych też popieram, jej brak powoduje masę problemów natury prawnej (np. w szpitalu, by wziąć pierwszy z brzegu).
Co do aborcji niestety mam odmienne zdanie. Jakiś czas temu urodziło się i rozwinęło dziecko, będące jeszcze przed granicą dozwolonej aborcji… A tak w ogóle, to dziecko w łonie matki już może dziedziczyć wg polskiego prawa, więc chyba jest człowiekiem?…
A niech weźmie ten milionik, szejk nie zbiednieje, a prezydent Jose niech kupi za to legalne blanty i rozda chętnym do upalania. Kiełbasa wyborcza najwyższego, odlecianego powiedziałbym sortu
Cadillac Piłsudskiego – gdyby nasz prezydent miał tym jeździć, no nie na codzień ale względnie często – bez słowa zająknięcia odpaliłbym swoje podatki na to. A nie na ZUS (Zapłać, Umrzyj, Spierdalaj).
Ciekawe czy narodowcy będą pielgrzymować do tego auta 😉
Felicia jest OK, ale poza dobrym dupowożeniem nie oferuje nic więcej, nuda i porażkowa deska rozdzielcza, nie da się na nią patrzeć, już lepiej patrzeć na drogę – w sumie profit 😉
PS. Przejeżdżałem przez Czarną Dupę, nie ma tam stadniny koni, Złomnik ściemnia.
.
lessmore – nie zapominajmy o zmniejszeniu ciśnienia w gałkach ocznych (stąd czerwone oczęta u smażących), co bardzo pomaga ludziom z odklejającą się siatkówką. Tak że jest medyczny plus obok zwykłego uchachania.
.
koza – ci co łapali doliny, prawdopodobnie złapaliby je i po ulubionym serialu, w którym bohater ginie 😉 nie wylewajmy dziecka z kąpielą, szamponem i gąbką.
@oldskul, jasne, tylko ja nienawidzę polaryzacji stanowisk, czyli w tym przypadku: marihuana śmiertelny narkotyk vs. marihuana panaceum na wszystkie bolączki tego świata. Ot, jedna z wielu używek, względnie nieuzależniająca, mająca zastosowania również i pozarozrywkowe. Penalizacja marihuany i stawianie jej na równi z innymi dragami jest niebezpieczna, bo skoro ktoś raz zapalił i nie umarł, to z heroina pewnie jest podobna ściema…
notlauf, jedna uwaga odnośnie Twojej wypowiedzi o związkach i małżeństwach – śluby (damsko-męskie, zgodne z obowiązującym w kraju prawem) można brać nie tylko w kościele.
Spoko, chyba nikt tu nie stara się polaryzować, faktycznie jak mówisz – to jest używka, dość łagodna, nie dla każdego oczywiście, jakoś tam powinna być unormowana ale zakaz i penalizacja to gromienie wróbli salwą z burty Czarnej Perły.
Tylko że różnica jest taka, iż heroinę i alko dawno temu i jednoznacznie udowodniono jako skrajnie szkodliwe, natomiast z Marysią idzie kiepsko – nikt nie umiera z przedawkowania, upaleni raczej są pozytywni i śpiący niż agresywni, no można tak długo wymieniać. Nie wiem ile (nomen omen) procent państwo z alkoholowych zysków oddaje z powrotem na “walkę” z wygenerowanymi problemami, może ktoś zna statystyki to niech przytoczy – czuję że będzie to niemało.
Wolisz spotkać na swojej drodze bandę typów najebanych gorzałą, nastukanych herą czy spalonych na beton gandzią? 😉
Ja biorę w ciemno bramkę nr 3 i może nawet poczęstują buchem.
W sumie to niezbyt ważne, ale w Kociałkowej Górce jest stadnina koni (przynajmniej była kilka lat temu, gdy codziennie tamtędy jeździłem do pracy w Kostrzynie Wlkp.)
Mnie zaskoczyły duże ilości naraz Ffelicji podczas pobytu w Szwecji. Wiele z nich w stanie gnijącym, ale wciąż upalanym, ale trafiały się też perełki.
@Adirian – kilka tygodni temu widziałem kilkukrotnie w ciągu – powiedzmy 10 dni – Felicie na blachach norweskich, w stanie igiełka. Także da się.
Co do Felicji to nie była aż taka zupełnie bezvolkswagenowa. Już w czasie ostatniego liftu Favoritki poszły tam pewne komponenty w VW – np. tylne piasty i bębny. W Feli było tego jeszcze więcej.
Nie mniej racja, że Polonez był lata świetlne za tą konstrukcją.
Po Toruniu lata taka Felicja Fun, bywa na spotach Toruńskich Klasyków.
>Bravo
>dobry wóz
wybierz jedno
Serio, jebać Fiata, zbudować tak ciasne i nieergonomiczne auto na takiej dużej płycie podłogowej potrafią tylko Włosi.
Co do legalizacji – jestem za potraktowaniem trawy jak wódy – akcyza i kontrola państwa.
Ciekawy news:
http://www.topgear.com/uk/photos/ten-things-we-learned-this-week-2014-11-07
Chevrolet jako główny sponsor na koszulkach Manchester United podstawił piłkarzom 15 Corvett i Camaro ZA DARMOCHĘ. No i tak stoją sobie smętnie, bo nikt ich nie chce ;).
@Lessmore nie wiem czy wypijam 200ml alkoholu rocznie, łącznie z cukierkami ;]. Naprawdę nie mam kiedy nawet by “delektować” się napojami alkoholowymi, ale gdy już sięgam po jakiś alkohol to bardziej na próbę i raczej coś innego niż wódka. Nie będę tutaj mówił o tym, dlaczego marihuana jest wstępem do innych, silniejszych narkotyków, o tym, jak te używki ogłupiają i niszczą człowieka (podobnie jak alkohol i inne używki) oraz to, w jakie środowisko wchodzi się zażywając nawet te lekkie narkotyki. Teoretycznie jako wolnościowiec powinien być za uwolnieniem rynku narkotyków – jednakże nie mogę się do końca przekonać do społeczeństwa ludzi, którzy z najprostszymi problemami uderzają po skręta, bo chcą się lepiej poczuć – to jest złudne, problemy nie znikają po wypaleniu skręta czy po strzale ze strzykawki. Nie mówię, że jestem na 100% na nie, ale jakoś mnie nie przekonuje – argumenty mówią tak, ma to sens, ale moralność mówi nie.
Aborcja i małżeństwa homo – oczywiście, że jestem na nie, powinno być to zakazane. Pierwsze dlatego, że nie mamy prawa decydować o drugiej istocie, nawet jeszcze nienarodzonej, drugie dlatego, że jest to przyzwolenie na pewien rodzaj kontaktów – państwo w ogóle nie powinno się w to pchać, wystarczy do tego spółka cywilna.
Chciałbym, żeby Caddy był od czasu do czasu wykorzystywany w paradach, pokazówkach itp.
Jeśli już o skodach, to taka dygresja o 1,3 MPI: to najnowszy silnik, który z grubsza bezproblemowo aplikuje się do 105/120
Identycznie jak te Mercedesy w Warszawie Urząd Dzielnicy Żoliborz sprzedaje mieszkania na licytacjach. Cena wywoławcza 10% wyższa od rynkowej, opryskliwa baba robi łaskę, że pokaże mieszkanie (oczywiście w terminie przez nią wyznaczonym), a ewentualny kupiec (którego oczywiście nie ma) ma kilka dni na wpłatę całej wylicytowanej kwoty – co zupełnie nie ma sensu biorąc pod uwagę fakt, że 99% ludzi kupuje mieszkanie przy większym lub mniejszym wsparciu kredytem.
A co do felicji – pamiętam jak to weszło do produkcji i znajomy dostał ją w firmie. Nad morzem jak pojechaliśmy robiło to większą furorę niż kurde nie wiem nawet co.
kilka słów o bravo – miałem, w przypływie radości kupiłem nowe, jeździłem dwa lata i nie polecam tego fiata
“Dwadzieścia lat kończy Skoda Felicia – ostatnia bezvolkswagenowa Skoda” – chcałbym zauważyć, że już w 1993 w modelu Favorit VW maczał palce, choćby tylna belka od golfa III
na prawdę zielone szyby były w tym Cadillac’u przed wojną ?
notlauf:
“Felicia była w swoich czasach doskonałym samochodem, o niebo lepszym niż Polonez”
to brzmi jak sarkazm,
Felicia miała tylko dwie zalety w stosunku do Poloneza,
włąściwie to jedna zaleta: była lżejsza, więc mniej paliła,
pod każdym innym względem była/jest gorsza (chyba, że ktoś mnie olśni i znajdzie coś jeszcze)
@Ktosiek:
faktycznie, typowy z Ciebie “wolnościowiec” – uważasz, że ludzie mogą robić wszystko to, na co im pozwolisz, a cała reszta powinna być zabroniona,
ZMIEŃ DILERA
oldskul:
“Ciekawe czy narodowcy będą pielgrzymować do tego auta ;)”
przecież Piłsudski był socjalistą, takim trochę chamskim, ale jednak
koza:
“śluby (damsko-męskie, zgodne z obowiązującym w kraju prawem) można brać nie tylko w kościele.”
źle to ujęłaś,
śluby można TEŻ zawierać w różnych kościołach – powinno tak być
@Ktosiek – w kwestii szkodliwego wpływu, który wywierają określone środowiska ideologizujące zażywanie dragów, nie ma między nami żadnej różnicy w ocenie. Rzecz w tym, że te środowiska zawsze będą miały wpływ, jeśli chcąc choćby spróbować zielska będziesz musiał się z nimi zadawać. Jeśli będzie można zapalić skręta bez kontaktu z kręgiem “podróżników do innych stanów świadomości”, to niebezpieczeństwo “wsiąknięcia” w te środowiska będzie mniejsze. Co do twardych dragów, głównie brązowej brei zwanej kompotem – zakaz powinien być absolutny i ostateczny. Wszyscy konsumenci kompotu, których znałem, dawno nie żyją. Co zaś tyczy się prób rozwiązywania problemów przez ucieczkę do używek, to w Polsce niebezpieczeństwo nadużywania w tym celu alkoholu – powszechnie dostępnego! – jest nieporównanie większe, niż związane z używaniem miękkich dragów. Zmierzam do tego, że marycha w zasadzie jest bezpieczniejsza od alkoholu, choć w żadnym razie nie wolno przesadzać ani z jednym, ani z drugim.
Wreszcie w sprawie rejestracji związków jednopłciowych: trzeba znaleźć taką formułę prawną, która uznawałaby osoby z sobą związane za bliskie w sensie prawnym. Osoby bliskie mogą dziedziczyć, odwiedzać się w szpitalu etc. I o to chodzi. Aborcja: no, lepiej nie, ale bywają sytuacje, w których trzeba umieć ją poważnie rozważyć. Wciąż mam wrażenie, że dziewczyny w niechcianych, nieślubnych ciążach są u nas uważane za śmiecie i nikt im nie pomaga – może trzeba byłoby zacząć od tego?
KGB nie masz racji i w stosunku do mnie jak i do Felici/Favoritki – tzn. nie będę tutaj darł szat, by bronić czeskiego wyrobu, ale uczciwie rzecz biorąc 1.3 Skody jest trwalsze od 1.5/1.6 Poloneza, niestety – do tego Skoda miała ten ficzer jak jeden kluczyk do wszystkiego – w Polonezie do końca produkcji się tego nie udało zwalczyć. Poza tym sama jakość wykonania – Skoda wydaje mi się po prostu lepiej zrobiona, z dużo mniejszym rozrzutem jakościowym. Nie będę mówił, że Polonez był to jakiś ostatni kapeć, bo z nim też mam dużo dobrych wspomnień i w swoim czasie nie był to zły samochód – chodzi głównie o silnik, gdyby faktycznie szedł tam Fiatowski DOHC byłby to naprawdę spoko samochód, do tego, w porównaniu ze Skodą, Polonez w środku był bez mała jak Mercedes – choć patrząc na to wszystko z szerszej perspektywy, to od przełomu lat 50/60 ponad połowa nowych aut w USA miała klimatyzację, więc czym się tu podniecać? To wszystko marność.
Co do reszty, to oczywiście przeinaczasz – właśnie przeciwstawianie się aborcji, a więc niszczeniu nowego indywiduum, nowego, niepowtarzalnego człowieka jest jak najbardziej zgodne z szeroko pojętym libertarianizmem – ideologii, dla której jednostka jest najważniejsza. Pomijam tutaj już chrześcijański punkt widzenia, nie bez znaczenia dla naszej części świata, jak i dla mnie.
Małżeństwa homo – co tu tłumaczyć? nie ma sensu robić z tego prawa, bo problem nie istnieje – wystarczy spółka cywilna, która załatwia sprawę – po co robić z tego sprawę polityczną i wtrącać w to politykę? a no tak, ponieważ wtedy można brać granty i dotacje, ogłaszać wojny z homofobią i żalić się na FB.
Narkotyki – tu, jak pisałem, jestem wewnętrznie podzielony – tzn, nie chodzi o moje podejście do używek, bo tu nie mam żadnych wątpliwości. Problem zaczyna się, gdy trzeba (albo i nie) zastosować jakieś szersze podejście do tematu (albo i nie, w myśl zasady, że chcącemu nie dzieje się krzywda)Nie mam za to wątpliwości, że sprawę można jakoś rozwiązać – ale czy możliwość spalenia marihuany czy też wstrzyknięcia sobie jakiegoś świństwa jest teraz tak istotna? dużo istotniejsze, moim zdaniem, jest to, że obywatel Polski, chcąc czy nie chcąc, jest zadłużony na ponad 20K złotych – to jest naprawdę istotne w tym wszystkim – dobrobyt buduje się na zdrowej, wolnej gospodarce, nie na bandzie ludzi, którzy szukają pierwszej lepszej okazji by “odlecieć”.
1. Co do Fiata – Bravo jest OK, ale istotnie ciasno w środku. Włosi co prawda żegnają ten model, nie mówiąc o następcy. Jednak Turcy się wygadali:
http://es.autoblog.com/2014/11/07/tofas-producira-los-tres-compactos-de-fiat-para-europa/
Tofas będzie produkował trzy (!) modele dla europejskiego rynku. Mają trafić do sprzedaży w 2016 roku. Będzie to sedan, hatchback i kombi. Brak szczegółów, ale sedan zastąpi w ofercie obecną Lineę. Hatchback zastąpi oczywiście Bravo – trudno powiedzieć, czy to będzie Ottimo. Trzeci model to kombi, którego Fiat nie ma od 2008 r., kiedy to zakończył żywot Stilo MW.
Tofas podaje, że zamierza produkować 580 tys. (!) następcy Linei i 700 tys. hatchbacków i kombi.
2. Cadillac – super sprawa, bardzo dobrze, że wzięli się za odrestaurowanie. Popieram takie akcje.
3. Skoda Felicia – sąsiad ma, ’96 lub ’97, w kultowym niebieskim kolorze, z zaprawkami na klapie bagażnika (to jakieś fatum skodowskie: i Favorit, i Felicia, nawet Fabia I miała problem z korozją klapy), oczywiście z 1.3 SPI. Jeździ toto całkiem całkiem, ale czy powalała Poloneza jakością wykonania? Hmmm była realną konkurencją dla niego, zwłaszcza, że paliła znacznie mniej paliwa. Co do jakości – niech wypowiadają się właściciele 😉
@Ktosiek:
Co do reszty, to oczywiście przeinaczasz – właśnie przeciwstawianie się aborcji, a więc niszczeniu nowego indywiduum, nowego, niepowtarzalnego człowieka jest jak najbardziej zgodne z szeroko pojętym libertarianizmem – ideologii, dla której jednostka jest najważniejsza.
Tutaj pojawia się Murray Rothbard i okłada Cię “Etyką Wolności” za nieznajomość doktryny:
Abortion should be looked upon, not as “murder” of a living person, but as the expulsion of an unwanted invader from the mother’s body. Any laws restricting or prohibiting abortion are therefore invasions of the rights of mothers.
Zawsze lubiłem Fiata, bo to producent z bardzo długą tradycją działalności w Polsce, poza tym potrafili robić bardzo fajne samochody, ale w kwestii zarządzania to kompletni debile i właśnie widzę, że intensywnie pracują nad własnym rychłym upadkiem. W 2007 chyba całe pieniądze zainwestowali w promocję 500 dla bab, totalnie odpuszczając sobie Bravo, które jest świetnym samochodem – ładnym, dość dużym, bezawaryjnym, bezproblemowym i miłym w prowadzeniu – wiem bo mam 1,4 T-Jet. Szkoda że go już nie ma a jeszcze bardziej szkoda, że nie ma następcy. Mam tylko nadzieję, że nie wprowadzą za jakiś czas następcy w stylu szkaradnego 500X o oznaczeniu np. 500B.
@Sosek – jak w każdej grupie, tak i tutaj nie jest tak, że zdania są takie same – moje jest takie, jak przedstawiłem powyżej. Jest to zgodne nie tylko z wolnościowym podejściem, jak i podejściem KRK. Tutaj coś z Mises’a i jego Socjalizmu “Marriage is to disappear along with private property…. Socialism promises not only welfare-wealth for all-but universal happiness in love as well.” – nie mówi tego wprost, ale ta powszechna szczęśliwość w miłości, wolna miłość, to także, według wielu opracowań prawo do aborcji. Jest tutaj pewien paradoks, bo zgadzając się na aborcję dajemy matce pełną kontrolę nad jej własnością – wszak to ona nosi dziecko – ale jednocześnie zabieramy jakiekolwiek prawa temuż dziecku, niszcząc przy okazji indywidualną jednostkę, być może kogoś wybitnego, jedynego w swoim rodzaju – a na to po prostu nie mogę przystać.
No i tradycyjnie obyczajówka wygrywa, a tematyka motoryzacyjna poszła się paść
@KGB – w sensie formalnym masz oczywiście rację, natomiast w praktyce naszej polskiej dominują jednak śluby konkordatowe, czyli kościelne wywołujące skutki prawne (co akurat uważam za jedyny plus konkordatu, upraszczający procedurę dla ludzi, którzy i tak braliby kościelny)
co do narodowców pielgrzymujących do auta po Piłsudskim- to nie jest niemożliwe, dla części środowisk prawicowych, konserwatywnych, patriotycznych, czy jak je nazwiemy, II RP jest tak zmitologizowana, że Piłsudski i Dmowski wydają się stać po tej samej stronie barykady. Znałam człowieka, który był wielkim fanem Piłsudskiego, kandydował na radnego z PO i równocześnie czytał “Myśli nowoczesnego Polaka”,
@Ktosiek (i ogólnie środowiska konserwatywne) – podstawowy problem polega na tym, że w oczach przeciwników aborcji (i zakładam, że to określenie jest precyzyjne) ich oponenci są jej “zwolennikami”. A o “zwolennika” aborcji sensu stricto chyba trudno, może prócz lekarza, który z tego żyje (ale w takim razie cała branża okołopogrzebowa, by nie rzec funeralna, to zwolennicy śmierci). Jestem zwolenniczką dopuszczalności aborcji (na pewno ze względów prawnych, wskazań medycznych, przyczyn społecznych), ale nie jestem zwolenniczką aborcji jako takiej i raczej wątpię, by takie osoby istniały. Już nawet abstrahując od kwestii traumatyczności takiego doświadczenia, jest to zawsze procedura medyczna obarczona jakimś tam ryzykiem komplikacji.
I jedna uwaga – dziecko nie jest własnością nikogo, nawet matki
Ha miałem okazję jechać białą felicią z przebiegiem około 66 tys.km. Auto od nowości w rodzinie. Silnik 1.3 do spokojnej jazdy wystarcza. Przyznam ze bardzo miło się jechało. Samochód w idealnym stanie, żadnych luzów i stuków.
Nienarodzone dziecko nie jest częścią ciała matki, nie jest też obcą istotą- wszak powstało między innymi z jajeczka tej matki.
Jest to człowiek, chociaż w bardzo wczesnej fazie rozwoju.
Mówienie o tym człowieku jako o obcym, który siedzi wewnątrz kobiety i dlatego ona ma prawo go zabić- to jak mówienie, że kierowca autobusu ma prawo pozabijać wszystkich swoich pasażerów, bo siedzą w jego autobusie.
@Ktosiek:
Pomyliłeś mnie z kimś kto ma zdanie na ten temat. Zwróciłem uwagę, że “w szeroko pojętym libertarianizmie” opinii na temat aborcji jest kilka. I wszystkie są taka samo uprawnione, bo to ćwiczenia z przedmiotu “kiedy zaczyna się życie”.
Ostatnie polonezy,na pewno GSI miały tylko jeden kluczyk – poznamy je po klamkach z nexii.
Ktosiek:
“1.3 Skody jest trwalsze od 1.5/1.6 Poloneza, niestety – do tego Skoda miała ten ficzer jak jeden kluczyk do wszystkiego – w Polonezie do końca produkcji się tego nie udało zwalczyć. Poza tym sama jakość wykonania – Skoda wydaje mi się po prostu lepiej zrobiona, z dużo mniejszym rozrzutem jakościowym.”
To jest twoje myślenie życzeniowe, ponieważ silniki skody 1.3 OHV i silniki fso 1.6 OHV są praktycznie tak samo żywotne, jeżeli mówimy o równolatkach.
Jeden kluczyk do stacyjki, drzwi i klapki wlewu w Caro+ były wprowadzone z początkiem 1998 roku.
Jakość montażu jest praktycznie taka sama, ale to Felicja zaczyna skrzypieć, bo jest mniej sztywna i ma straszne plastiki w środku (a Polonez ma bardzo dobre tworzywa).
Oba rdzewieją intensywnie, jeżeli się nie zadba o to by nie rdzewiały.
Dziwię się, że Czesi nie wpadli na to, że po Favorytce Felicja powinna wychodzić jedynie w wersji kombi, bo na hatchbacka szkoda stali i plastiku.
Plastik i ogólnie materiały w Skodzie były podlejsze, to fakt – Polonez , chyba wszystkie? miał miękkie plastiki zanim było to modne ;]. Za co można docenić Favorit to brak tunelu środkowego – więcej miejsca na nogi. Ogólnie oba auta, suma sumarum są wyrównane, jak pisałem Polonez to na pewno nie jakiś ostatni kapeć, ale niestety… w 97 roku to była reanimacja trupa, niestety – zresztą, cóż to za reanimacja… może gdyby Daewoo przetrwało zawirowania 97 roku FSO jeszcze jakiś czas produkowałoby Poloneza (w sensie dłużej niż do 2001) – ale po otwarciu granic…. a zresztą sam wiesz pewnie jak było. Na kolejny, przełomowy MR nie było co liczyć – no chyba, że zastosowano by płytę od Nubiry i do niej dopasowano nadwozie Poloneza… to w sumie byłoby dość ciekawe, taki polski Peugeot Roa ;]. Ostatnio tak zajeżdża do mnie Evanda… tak patrzę, silnik 2.0… no i Koreańczycy już w 2000 roku wiedzieli, że umieszczanie komputera zalanego w żelu (hybryda) na drgającym i gorącym silniku to nie jest dobry pomysł – komputer w Evandzie jest na ścianie grodziowej, wolny od drgań silnika oraz nadmiernej temperatury – no ale Fiat czy Opel (ten już przestawił komputer koło akumulatora) przez długi czas . Wbrew pozorom idzie tutaj bardziej o drgania niż o temperaturę – ale to taka mała dygresja.
Na zakończenie powiem, że Lanos w 97 łoił i Poloneza i Skodę, o Nubirze nie wspominając – a właśnie, ma ktoś ceny Felici 1.3/1.6, Poloneza Caro Plus oraz Lanosa z 97/98 roku? chętnie bym rzucił okiem jak kształtowały się ceny w tamtym okresie.
JA mam fakturę za felicje HB GLX z końca 1999 roku na 30 tys. zł bez kilku zł …
@tajemniczybrodacz
kurde, to niezła cena…
Jak kupowałem swoje pierwsze wozidło – Punto – miałem fakturę na 23Kzł za wersję ELX 5D 1.2 73KM – chyba wtedy też bym wybrał Fiata za taką kasę, a dziś na pewno z tych dwóch – nie Felicję, choć to niezły dupowóz.
Nie rozumiem akcji z Cadillackiem Piłsudskiego. Kupili “dawcę”, który był w stanie idealnym i poprzekładali części?
Taaa ,Polonez na podwoziu Nubiry, żeby się cofnął pod względem bezpieczeństwa biernego o rząd wielkości :]
Nubira waży tyle co Polonez, po co zakładać budę PN na Nubirę, skoro można klepać Nubirę i ją sprzedawać.
Polonez ma sens jedynie w swojej oryginalnej formie, czyli średniej wielkości RWD. Oczywiście przydałoby się kilka ulepszeń, ale zmiana formy nie ma sensu.
Caro+ w 1998 z niższym vatem dla rolnika kosztował 19990pln + 55opln za lakier metalik, wersja podstawowa GLI.
Lanos w tym samym roku to bez 30kpln nie podchodź do salonu, Polonezem można było wyjechać z salonu za 23kpln.
No to może 2.0 z Nubiry do Poloneza;]. Widzę, że ceny były wyrównane, GLX to jakaś bogatsza wersja Felicii chyba, więc baza kosztowała pewnie podobnie co Polonez – więc jest to wszystko dosyć wyrównane, podobnie jak auta. Nie wiem które auto bym wybrał mając je teraz do wyboru… a nie, wiem ;] Atos albo Matiz, hyhy – znów zapytam, ma ktoś ceny tych aut z 98/99?
Felicia jest na pewno mniej awaryjna niż Poldek.
Dla porównania mam fakturę za Lancię Y 1.1 ’98 w wersji niewypasionej na 37000. Do teraz w eksploatacji. W tym czasie obowiązywały te głupie przepisy o siakimś podatku od luksusu, więc klima czy elektryczne pakiety bardzo podrażały sprawę. Podobnią kwotę wołali za Polo z jakimś małym motorkiem, a Golf chyba zaczynał się od 44tysi (z korbkami w drzwiach zapewne). Czyli 2 Polaje za jeden Golf by wychodziło.
Lancia była dobrym wyborem, bo technicznie okazała się Unem i jej koszty eksploatacji są najmniejsze z możliwych. Nic jej nie odkradziono, w przeciwieństwie do VW, które ciągle były plądrowane. No ale stosunek cen Poloneza/Favoritki do współczesnej im mororyzacji był poza wszelką konkurencją. Jednak wybrałbym Favo kąbi i napisał na nim Forman II. Taka fajna nazwa dla kąbi.
Lancia Y to nic innego jak Punto I. Od płyty, po zawieszenie i silniki.
Angry, to prawda i nieprawda:) Różni się “jedynie” karoserią, wywnętrzeniem i zabezpieczeniem antyrudym. Ta płyta z karoserią stoi od 16 lat na dworze i nie ma najmniejszych oznak korozji nadwozie, dwie małe okrągłe plamki fi 2cm w podwoziu (symetrycznie za przednimi nadkolami) , nic nie trzeszczy, a w środku nie widać odkrytej blachy i jest cichutko podczas jazdy, a lakier błyszczący. Nikt nie dbał o nią przesadnie, ot jeździdło. Pokaż mi teraz Punto I, Favo czy Polonezo w podobnej kondycji. Różnica jest w jakości. Tylko to takie dość trudne do oceny, gdy auto nowe jest. Ciekawe ile kosztowało Punto?
@Andziasss: mam takie Punto. 90ELX (1,6MPI), rok produkcji 1995. Nie zardzewiało nic a nic, płyta cała i czyściutka, lakier nie wypłowiał. Nie ma na nim żadnych śladów korozji a o auto też nie dbano przesadnie. Lakier również nie wypłowiał.
Nie skrzypi, nie stuka. W środku nie ma gołej blachy, jasna pełna tapicerka łącznie z wykładziną. Co najlepsze-wszystkie urządzenia elektryczne działają do dziś bezproblemowo, łacznie z pilotem centralnego zamka w kluczyku.
Gracjan_Rzptocki :
“Felicia jest na pewno mniej awaryjna niż Poldek.”
Skoro to takie pewne, to na pewno dałbyś sobie za to rękę obciąć, albo co najmniej masz jakieś statystyki z tym związane.
Chyba już mogę do Ciebie mówić jednoręki bandyto 😀
Co do Bravo – kupiłem niedawno takiego i nie za bardzo się zgodzę, że jest ciasny w środku. Przedtem często jeździłem Focusem Mk3 a przed nim Mk2. Zwłaszcza trójka jest ciaśniejsza zarówno z przodu jak i z tyłu oraz ma mniejszy bagażnik od Mk2 i Bravo, mimo że jest najnowszym konstrukcyjnie samochodem ze wskazanych.
@Tamarixisie: Punto już po jaktajmer-alercie, czyli prawie dinozaur. Niewiele ich zostało w porównaniu z tym ile ich było. Lancii małych jest za to coraz więcej. 10 lat temu to nasza była dosyć mocno jedyna taka w mieście. Jeśli Punto jest blacharsko trwałe jak Lancia, to gdzie one wszystkie są dokota? Jednak to chyba kwestia traktowania.
Poldony plusy miały ten feler że jak trzymałeś wciśnięty pedał sprzęgła i wcisnąłeś hamulec to mogło zmiażdżyć stopę – taki dziwny ficzer.Deska rozdzielcza ładniejsza i lepiej eykonana od felicjii ale całość sprawiała dziwne wrażenie:początek lat 80 pomieszany z połową lat 90.W felce całość ogólnie sprawiała bardziej zwarte i harmonijne wrażenie.Polski rynek był ubogi ale w Czechach czy na Słowacji można było kupić przedliftową felę 1.6 z wspomaganiem,abs i poduszkami a poldolota tylko ze wspomaganiem,odrobiną elektryki i ewentualnie z klimą(oferowaną w dziwnych konfiguracjach).Lanos po pierwszym liftingu AD’99 był o niebo lepszy od tych autek i nuby I-gen.(masakrycznie niedopracowane auto ale przynajmniej miało niezłą blachę).
@Lucas jeżeli to możliwe to daj Atosa i Matiza – bo ceny Felicii oraz Poloneza mniej więcej znamy – najlepiej z okolic 98-99 roku.
@Lucas:
PN radził sobie bez poduszki i napinaczy lepiej niż Fela z poduszką,a ABS w takich autach to potrzebny jest jak świni siodło.
Nubi z wierzchu miała niezłą blachę, ale z podłogą to już tak dobrze nie było.
A ci od Cadillaca mogliby się po polskiemu nauczyć mówić.
Odebranie donor car…
Oddzielenie od chassis a zaraz potem piaskują ramę…
itd.
@Andziasss; raczej chodzi o to, że aut popularnych “nie opłaca się” według większości właścicieli naprawiać, gdy już osiągną wiek “nieprestiżowy”. W mojej dzielnicy ostało się w sumie pięć Fiatów Punto MK1. Trzy to samochody w wersji Bertone (Cabrio), jeden GT i mój 1.6. Wszystkie dlatego, że są wersjami nietypowymi i rzadkimi. Było ich więcej, ostatni 1.2 73KM skończył w kolizji; w zasadzie można go było ratować, jednak ubezpieczyciel dał szkodę całkowitą. Więc to chyba nie do końca tak.
PS. Mieszkam w Niemcowni.
Tajemniczybrodacz
co z Twoim felietonem na temat wiadomy wszystkim na złomniku? ;D
Może TB dostał robotę w Folcwagenie i teraz tak trochę… nie uchodzi 😉
Zgadza sie, ze Felicia 1.3MPI to byla ostatnia “skodowska Skoda” (lub jak kto woli “prawdziwa Skoda”) i nic tu nie zmienia fakt, ze z tylu bebny, piasty, szczeki, cylinderki ham. dal VW od Golfa III (m.in.), bo to zrobili po prostu z powodu unifikacji z gama czesci VAG i ciecia kosztow. Starsze/skodowskie rozwiazanie (tzn. jak w Fav przed ’93 ), bylo lepsze, latwiej sie wymienialo beben, i nie bylo problemow odpowietrznikami cylinderkow. Co z debil wymyslil w cylinderkach VW, zeby dac rachityczna srube odpowietrzajaca M6 (nie zapominajac, ze dodatkowo pusta w srodku)?? Przeciez wiadomo, ze ona musi sie urwac przy probie odkrecenia przy najmmniejszym zapieczeniu czy korozji w jej okolicy!
“Taka ciekawostka, jak zdejmiesz deskę w Felici to pod spodem znajduje się deska… Favority taka czeska matrioszka.”
Nie, ze pod spodem jest deska z Fav, tylko dolna czesc deski Fel i Fav jest taka sama (oczywiscie za wyjatkiem koloru), natomiast gorna jest w obu tych modelach zupelnie inna.
Co do cen Felicii, w 2000r. wersja podstawowa, czyli LX 1.3MPI hb kosztowala 28700zl, Combi 2000zl wiecej.
A propos Skod, czy towarzystwo juz widziało taka rzezbe 😉 ? http://olx.pl/oferta/skoda-s100-samorobka-CID5-ID7R83N.html#412fe3337d