Szczęście narodowe brutto, czyli co tam panie w Bhutanie
WEŹ UDZIAŁ W KONKURSIE „EKSTRA PENSJA” I WYGRAJ 1 Z 3 REJESTRATORÓW JAZDY
Bhutan to taki kraj, o którym zasadniczo nikt nie słyszał, oprócz pojęcia “Szczęścia narodowego brutto”, które wymyślono w tymże kraju w opozycji do stosowanego powszechnie produktu krajowego brutto. Wymyślił je były już król Bhutanu, żeby trochę zamaskować fakt, że Bhutan to jeden z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych krajów świata. W Bhutanie tylko 3% powierzchni to grunty orne, a i tak 91% osób jest zatrudniona w rolnictwie. Ogólnie panuje tam analfabetyzm przekraczający 50%, stosunki feudalne i antykonsumpcjonizm. Nawet król nie ma pałacu i mieszka sobie w willi oraz lata samolotem rejsowym, o ile oczywiście musi gdzieś lecieć.
Czy w takich warunkach istnieje tam w ogóle jakaś motoryzacja? Oczywiście że istnieje. Wszak Thimphu, stolica Bhutanu, to miasto stutysięczne, a więc nie takie małe. Zasadniczo co siódmy mieszkaniec Bhutanu mieszka w stolicy. I pewnie wielu z nich ma samochody, bo o ile na wsi to bieda aż piszczy, to w stolicy jest jednak parę biznesów. Bhutan ma oczywiście ruch lewostronny, czyli kierownica znajduje się po prawej. Jak w Indiach czy Pakistanie. Najpopularniejsza marka wśród nowych aut to Hyundai, za nim Maruti, Mahindra i Toyota. Dzięki Google Street View, które obfotografowało Bhutan, możemy się dowiedzieć, jak wygląda krajobraz motoryzacyjny tego odizolowanego od świata kraju.
Przede wszystkim jest niezwykle homogeniczny. Powtarza się w kółko osiem modeli:
– Suzuki Alto/Maruti 800
– Hyundai ix35
– Hyundai Getz
– Hyundai Santro – i10
– Mahindra Bolero i Pickup
– Toyota Corona ST14
– Toyota Land Cruiser
i oczywiście pojazd zapewniający najwyższe szczęście narodowe brutto: Suzuki Carry czyli Maruti Omni. Ale oczywiście tylko ST90. Ewentualnie to takie nowoczesne, z wydłużonym przodem (DB), ale to rzadkość. ST90 to podstawa szczęścia narodowego Bhutańczyków i od niego zacznę moją relację z thimphuńskiego GSV:
Są białe, srebrne, niebieskie i czerwone. Zielonego nie widziałem.
No takie powiedzmy zielonkawe.
I to są głównie Suzuki, nie Maruti.
Jak widać.
Takie unowocześnione już, na wtrysku pewnie.
Nieznany mikrosamochód w tle.
Rzut oka do środka: praktycznie wszystkie auta to wersje osobowe, w których pojedzie tyle osób, ile się zmieści.
Co to jest: kanciaste, wygląda jak Chrysler K-Platform, ale ma tylny napęd?
To oczywiście “krótka” Toyota Corona ST14 produkowana na kraje rozwijające się.
Te sedaniki w tle to Toyota Vios, Honda Brio Amaze i Maruti DZire.
Algorytm zasłaniania tablic w GSV da się dość łatwo nabrać, wystarczy wybrać samochód stojący pod idiotycznym kątem do zdjęcia.
J7 Heavy Duty zawsze na propsie.
Tych ciężarówek jeździ tam mnóstwo. Wszystkie mają napis “Eicher”. Nie znam bhutańskiego na tyle, by wiedzieć co to znaczy…
Na wakacje najlepiej Mahindrą Xylo.
Nie stać cię na Land Cruisero? Może być Mahindra Bolero.
Ale jednak LC to jest to, nawet 40-tka.
YES, NICE
Land Cruisery i Vespa/LML. Oraz Patrol, jedyny Nissan którego spotkałem.
Bez tego żaden kraj w tym regionie nie mógłby się obejść.
Najpopularniejszy model Mahindry.
O mój borze, znowu ST90.
Tu jako Omni.
I jeszcze jedna Corona, naprawdę elegancka. Sam prestiż.
Parking dla taksówek.
Parking nie dla taksówek.
Typowy Bhutan. Nasycenie Land Cruiserem J100 większe niż w Rosji. W Indiach raczej się tego auta nie spotyka…
Nie wiem co to jest. Na 99% marka indyjska.
Taksówki muszą mieć żółty dach.
A teraz już bhutańska galeria nietypowych pojazdów. Tzn. nietypowych jak na tamtejszy krajobraz, takich które przykuły moją uwagę. A takich jest tam bardzo niewiele – krajobraz należy do naprawdę jednolitych. Czasem jednak trafia się Isuzu Gemini.
Jedyny Amby jakiego widziałem.
Ej, czekaj, ktoś kupił Velostera w Bhutanie? Ci Bhutańczycy to świry!
To największe stężenie Velosterów na świecie!!!
GL. Dość szokujący wóz w Bhutanie… a znalazłem jeszcze drugiego. Wygląda na to, że to najlepiej sprzedający się nowy Mercedes.
Pięciodrzwiowy Samurai.
Balerą. To chyba królewski!
I najdziwniejsze co udało mi się spotkać: B2 Mrówkojad. Jedyny Volkswagen, jakiego w ogóle spotkałem i jedno z czterech aut europejskich… to musi być tam niezły lans.
W następnym odcinku: Kambodża.
Takim mrówkojadem w dizelku pewna pani codziennie żwawo pomyka do naszego korpo. Fajna fura.
Ten “nieznany mikrosamochód w tle” to prawdopodobnie G-Wiz. Oni tam już mają sztrum?
To jest straszne, takie rozwarstwienie społeczne. Z jednej strony nie wiadomo co i jak, piach i gruz. A potem mesiu który u nas nie jest tani a tam pewnie kosztuje tyle co 2 wioski z żywym inwentarzem. Najwyraźniej ich natura jest spokojniejsza niż w Ameryce południowej i za fajny wóz nie traci się głowy przy najbliższym skrzyżowaniu
jednym slowem Carry jest lepsze niz Libero, bo o Libero swiat zapomnial a Carry nadal produkuje sie i to na dodatek kilka prducentow, fajne, podoba mi sie to “na wtrysku” 😉
Zielonych nie ma bo oryginalnie nie robili w takim kolorze, ja nie wiem skąd te żółte blachy, to się nadaje do prasy (hydraulicznej).
Eicher – indyjski producent samochodów, jego część odpowiadająca za pojazdy użytkowe należy w 50% do Volvo Group.
“Nieznany mikrosamochód w tle.” – chodzi o tego srebrnego G-wiza z tyłu?
Ktoś musi być naprawdę hipsterem z krwi i kości żeby w takim kraju kupić sobie wóz elektryczny! Teoretycznie warunki atmosferyczne są doskonałe do użytkowania tego typu wozidełek na baterii.
A niech ktoś w europie powie że nie mamy infrastruktury do przemieszczania się w pełni elektrycznymi wózkami! :>
Ktoś musi być naprawdę hipsterem z krwi i kości żeby w takim kraju kupić sobie wóz elektryczny! Teoretycznie warunki atmosferyczne są doskonałe do użytkowania tego typu wozidełek na baterii.
A niech ktoś w europie powie że nie mamy infrastruktury do przemieszczania się w pełni elektrycznymi wózkami! :>
a ten niezidentyfikowany pickup to pewnie Mahindra Genio…
http://eicher.in/
Firma ma korzenie niemieckie, w niemczech został wykupiony przez Massey-Ferguson. W indiach Eicher był firmą importową, troszkę się pozmieniało i teraz mają super ofertę. Sprzedają Volvo (joint venture), Royal Enfield i własne wynalazki, polecam wojskowe i resztę specjalizowaną, karetki, busy itp.
Tak w 3/4 zdjęć układałem już w głowie komętasz: “A gdzie jest Passat?!”, ale na szczęście w ostatnim zdjęciu temat sam się rozwiązał :).
G-Wiz to akurat się nazywa chyba tylko na rynek brytyjski, gdzie indziej to hinduskie elektryczne cudo zwie się Reva Eco
ciekawe, czy wszyscy jeżdżą na propan-bhutan. A może tylko wrogowie monarchii, bo paliwo nazywa się tam profan-bhutan? Kto wie, kto wie…
W podobno biednym bhutanie jest mnostwo landcruiserow na benzyne panie, za to w naszym mlekiem plynacym krajostanie, jest najwiecej kierowcow jezdzacych na propanie-butanie
Oj to mnie sprowokowałeś Złomniku, zaraz się wezmę i wrzucę fotomiks z Bhutanu u siebie.
Byłem tam parę lat temu, krajobraz motoryzacyjny jest tam trochę inny niż ten z GSV – dużo nowych japońskich i koreańskich aut, indyjskie wynalazki głównie jako ciężarówki. My zjeździliśmy cały kraj Hondą CRV.
To nie Vespa ani LML tylko Bajaj, czyt badżadż i to jakaś niezwykle amBitna wersja eksportowa z hipernowoczesną lampą
Ekonomiczno-cywilizacyjnie to nieciekawie, ale motoryzacyjnie…raj! Tym bardziej, że Omni wygląda na aktualnie produkowaną generację!
I skąd oni tego pięciodrzwiowego Gypsy wytrzasnęli?
A ten nieznany pickup to Mahindra Genio.
P.S. Ciekawie, że ani jednego Eeco nie widać?
Też się poszwędałem
SsangYong Actyon:
https://www.google.pl/maps/@27.4693783,89.6333444,3a,75y,197.86h,89.93t/data=!3m4!1e1!3m2!1stfO5TUb11bEQJfVjrD8DpA!2e0
Multiinterfejsowy Matrix
https://www.google.pl/maps/@27.4779586,89.6297299,3a,18.6y,221.29h,84.84t/data=!3m4!1e1!3m2!1s69J_1jxV8uVI5UfEMT7KAA!2e0
Honda Brio dresiarz style i Trafik Taty
https://www.google.pl/maps/@27.4744937,89.6410568,3a,43.2y,109.95h,76.9t/data=!3m4!1e1!3m2!1sP5Ga-7ypbXvDw7zVPrRLRg!2e0
A i tu Tata. Ta Tata to Nano:
https://www.google.pl/maps/@27.4671317,89.6409667,3a,15y,265.87h,95.45t/data=!3m4!1e1!3m2!1s9dLBWCsIapSQL0CsPDHvDQ!2e0
Alto u nich ma z tyłu odsuwane szybki, a u nas tylko uchylne. Co my gorsi?
https://www.google.pl/maps/@27.4748699,89.6408886,3a,22.8y,30.43h,56.17t/data=!3m4!1e1!3m2!1sHsc96woXIJDTQ15fHubKxg!2e0
Czy to jest bankomat? A nam wciskają ciemnotę, że jakaśtam apka to już wielka “bankowość mobilna”.
https://www.google.pl/maps/@27.4765082,89.640485,3a,39.6y,59.67h,81.06t/data=!3m4!1e1!3m2!1shLXvaVVrazd5wu0GoHmzmQ!2e0
Honda Insight!
https://www.google.pl/maps/@27.4728398,89.6360327,3a,15y,316.26h,89.32t/data=!3m4!1e1!3m2!1s4FYOI-2wSUtUHtjyHm5hhQ!2e0
Corma, Getz jest na zdjęciu nr 2. Nie ma ix35.
“Kiedy pojawiły się u nas samochody, ludzie myśleli, że to wielkie zwierzęta. Przynosili im karmę, by miały siłę do dalekiej drogi – o życiu w Bhutanie opowiada królowa tego bajkowego państwa” – to początek artykułu we Wprost z 2011 roku ;-).
Taki Getz oznaką szczęscia, normalnie aż muszę to żonie powiedzieć.
Eicher to popularne niemieckie nazwisko jest, a po polsku znaczy mniej więcej Dębowski.
Ta Mahindra Genio, którą trafnie zidentyfikował hurgot sztancy, ma genialną stronę internetową. Zachwalają tam m.in. bezdętkowe ogumienie radialne (“Say good-bye to high-speed tyre bursts. The Genio DC comes factory-fitted with modern radial tubeless tyres”), zmianę biegów jak w samochodzie osobowym (“CAR-LIKE GEAR SHIFT: Another Idea borrowed from personal cars is the refined gear shift. It’s smooth and comfortable, ensuring a comfortable journey” – i zdjęcie lewarka), onieśmielający dizajn dzioba (“INTIMIDATING FRONT GRILLE AND BUMPER: The strong design of the front grille and bumper gives this Pick-up a masculine, determined stance”) i nowoczesny silnik osiągający 75 KM z 2,5 litra pojemności, pozwalający jechać z prędkością nawet do 120 km/h! Jestem zachwycony, biere dwie.
Panie red. Złomnik… Będzie jakaś relacja z zakończenia sezonu YW?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
@Leniwiec Gniewomir – no, jest tam też zakładka Adjustable Power Steering – z taką wzmianką “Drivers differ physically and thus the Genio smartly adapts to their riding position, reducing stress on long drives.” W pierwszej chwili myślałem, że chodzi o jakieś hi-tech inteligentne wspomaganie, które dostosowuje się do wymagań kierownika, ale po chwili doszedłem do wniosku, że chodzi zapewne o regulowaną na wysokość kierownicę…
@hurgot sztancy – taaaak, Hindusi potrafią przepięknie, poetycko wręcz zachwalać kupę z włosem. W “Hotelu Marigold”, choć to nic więcej, jak urocza (i bardzo zabawna) bajeczka, było to bardzo ładnie pokazane, polecam, Krzysztof Ibisz.
nie wiem o co chodzi z tymi Velosterami, ale wczoraj takiego widziałem w krakowie.
zauważyłem tylko znaczek hyundaia, ale nie dociekałem co to. dzięki złomnikowi już wiem. złomnik uczy!
Eicher to krolestwo zlomnika, w nowych ciezarowkach daja 280 km na 50 ton 😀
Proszę oto relacja z zakończenia sezonu YW
Przyjechałem na miejsce i zaparkowałem. Spotkałem kolegów ze Stada – Bubu‚ Jano i Lesia‚ a także dawno nie widzianego Witolda007. Postałem w kolejce po burgera‚ którego następnie skonsumowaliśmy wraz z córką w budynku dworca W-Wa stadion. Po drodze sprzedałem jakiemuś właścicielowi Malucha książkę “Sam naprawiam 126p” podzieloną na 3 zeszyty za zawrotną sumę 5 zł. Po zjedzeniu burgera chciałem jeszcze przejść się pooglądać samochody‚ ale wiał tak przenikliwy wiatr‚ że córka zarządziła odwrót do domu. Wsiadłem w Starleta i wróciliśmy.
Podobno w ramach walki o zwiekszenie wskaznika szczescia nardowego brutto podjeto tam decyzje o calkowitym zabronieniu sprzedazy samochodow z silnikami spalnowymi:
http://autovolta.pl/95-elektryczne-samochody-szczescie
Taksowki i auta rzadowe w stolicy juz teraz moga byc tylko elektryczne, a dalsza “elektryfikacja” kraju ma byc przeprowadzona we wspolpracy z Nissanem i Mitsubishi.
Jesli wierzyc internetom, maja tam nadmiar zielonej energii odnawialenej, wiec dlaczego nie?
@twingo – ten mobilny bankomat jest obłędny! ależ bym chciał takiego – jeździłbym nim tam i z powrotem od klubu gogo do biedronki aż by mi się pieniądze w bankomacie skończyły
I nawet stolica Bhutanu już jest zasyfiona… zasuviona chciałem powiedzieć.
Merc GL na tamtejszej ulicy to chyba bez mała jak pozłocona Arrinera Husaria na naszej… to jest, znaczy Bentley jakiś czy coś takiego, chyba porównywalne nie?
Korpowojownik(-czka) jeżdżąca Paskiem dwójką? To bardzo, bardzo nieprestiżowe i nielifestylowe zachowanie, nie przystoi tak w stolicy przed ludźmi. Ale chyba nie ma czelności wozić tym dzieci?!
.
Miwo – Nahodowe 😉
A czym się charakterozawała ta wersja Corony ST14 na kraje rozwijające się?
Land Cruiser 40, co za piękności, pożądam niemiłosiernie 😀
Co to może być? Bo wygląda na to samo, ale z drobną różnicą w wieku.
Lordzie – Wy mi tu nie pitu-pitujcie, tylko kupujcież tą Skodę 105/120! Póki kosztują mało, ale już się zaczyna absurdalne wycenianie tych perełek PRL (właściwie CŠRL). Doradzę, pomogę wybrać, obdaruję częściami lub takowe przyjmę 😉
Serio, jeden z najsensowniejszych youngtimerów, prosty, wygodny i ergonomiczny. Daj pokój z tymi polskimi wynalazkami, Zastavami… no może jeszcze Łada się nada.
W Pierdonce można już (!) płacić kartą, ale w GoGo nadal niezachętnie (mam przeczucie). Ciekawe czy w Buthanowie prąd jest taki odnawialny i tani? Ile właściwie kosztuje takie elektrotankowanie w naszym rozwiniętym kraju, gdzie można kartą w Pierdonce, to ja też nie wiem. Wiem, że na takim bakumulatorze to daleko się nie jedzie. Ciekawi mnie to, ponieważ zaiste codziennie jadę w dwie strony małym samochodem i on mógłby być elektryczny, bo auto stoi zawsze pod ręką i można by zasilać przed domem i przed robotą. Gdzieś dalej i tak jadę większym, albo jeszcze większym, albo… No i czy zimą jest ciepło w elektrowozie?? Ee, niesondze, bo jak? Ciepło to wytwarzają tam hamulce, a ja wiele nie hamuje po drodze. Poważny dylemat.
Prąd w Bhutanie jest tani, bo mają pełno elektrowni wodnych, które im budują Indie i w zamian odbierają sobie trochę tego prundu.
W ogóle moi drodzy szerzycie tu taki pogląd, jakby ten Bhutan to był jakiś straszny trzeci świat, tymczasem jak się tam przyjeżdża z Indii to ma się wrażenie jakby z Polski wjechać do Szwajcarii. Czysto, porządnie, schludnie. Niby monarchia absolutna, ale nierówności społecznie nie są tak duże. Ludzie oczywiście żyją w bidzie, ale to jest bida górskiego wieśniaka, a nie indyjskiego mieszkańca slumsów.
I dobre whisky robią.
Dawdzio, to jest Maruti 800, tylko przed i po liftingu. Ten model jest w produkcji niezmiennie od 1984 r.
(Czy dobrze widziałem, że w dniu dzisiejszym Kol. Notlauf sumiennie testował SzpaceSztara na Towarowej? ;))
Złomnik czaje, że jesteś jedyny w swoim rodzaju i w ogóle, ale może dałbyś komuś innemu czasem coś napisać na Twojego bloga, bo 1 artykuł na 2-3 dni/poranne kawy to trochę mało.
@jachu
Nasze Jelcze, póki nie dostały zastrzyku “zachodniej technologii” też oszałamiających mocy nie oferowały, a PKB Indii, per capita, łba nie urywa (nawet Bhutan ma większe). Polska nawet w latach osiemdziesiątych wyrabiała jakieś $5000 (wg wartości z 1990r), Indie robią tyle obecnie, to czemu Cię dziwi, że biedny kraj obywa się bez luksusów pierwszego świata?
@nocman
Jelcz nie oferował mocy, bo nie mógł, choć bardzo chciał. Od lat 70 toczył walki o porządne silniki. W efekcie zupełnie niezły pięcioosiowy zestaw 3+2 C620+N260 miał obłędne 240 KM. W 1985, gdy na taką wielkość minimum to było 310, a normą 320-340 KM. Szczególnie, że wszyscy inni to mieli, włącznie z demoludami: Mazem i Liazem, o Rabie nie wspominając.
Chce ktoś silnik do Syreny Sport?
http://allegro.pl/syrena-sport-silnik-z-fso-warszawa-i4723435669.html
@Oldskul:
Dziękuję za pamięć :-D, bliżej wiosny czyli luty/marzec zaczynam już poważne poszukiwania. Polskimi wynalazkami się nie interesowałem nigdy. Jednak bardziej się skłaniam ku Ładzie, choć Skody 105/120 też nie przekreślam definytywnie, zależy co się trafi. W Skodach nie jestem nadal przekonany do silnika z tyłu i chłodnicy z przodu. Wartburga 1.3 też rozważam.
Nie wiem czy to już padło, ale:http://www.masa.waw.pl/index.php/co-bedzie/280-padziernikowa-warszawska-masa-krytyczna
to absolutnie cudowna inicjatywa. Od kilku dni korki są masakryczne, a ich natężenie rośnie z dnia na dzień, szczególnie w pobliżu cmentarzy oczywiście. Choć taki korek w pobliżu Powązek szybko się rozlewa jak epidemia do centrum. Na szczeście jest masa krytyczna, która całkowicie wyłączy ruch w centrum. Wszyscy w tym czasie mogą sobie wysiąść z samochodów i pójść na czerstwego krułasanta i filiżankę melisy.
Naprawdę nie dało się tego zrobić w inny dzień?
NIE‚ BO ONI PROTESTUJĄ ŻEBYŚ TY JECHAŁ SAMOCHODEM NA CMENTARZ‚ JEDŹ SOBIE NA ROWERZE
(a wtedy i tak Cię nie przepuszczą‚ bo przecież zamykają ulice)
Wybaczcie to narzekanie. Na co dzień jestem naprawdę spokojnym i opanowanym człowiekiem. Uczulonym, co prawda, na głupotę, ale często zażywam oparte o węglowodory środki przeciwuczuleniowe. Ten news jednak sprawił, że gałęzie mi z drzew opadły. Ja rozumiem, że są ludzie ogarnięci miłością do swoich pedałów, łańcucha i wszystkiego z czym tam mają kontakt jadąc na rowerze. Ja rozumiem, że infrastruktura w naszym cudownym mieście nie rozpieszcza. Nie zgadzam się z retoryką, której używają (“przeklęci zmotoryzowani mają po dwa pasy w każdą stronę, a my tylko jeden!”) ale rozumiem, że można inaczej patrzeć na świat. Mam małe dzieci i one też dziwnie postrzegają świat czasem. Na przykład syn uważa, że zabawki może rozrzucić po całym mieszkaniu mimo, że ma własny pokój, bo jest mniejszy i nie musi się znać na zasadach panujących w domu. To my, dorośli, mamy się rozglądać i uważać, żeby na nie nie nadepnąć. No i oczywiście to z naszego budżetu idą wydatki na zakup zabawek. On zbiera pieniądze na słodycze. … dlatego naprawdę wszystko rozumiem. Ale czy paraliż miasta, który na urzędnikach, którzy jak rozumiem są adresatami tego zawoalowanego przekazu, nie zrobi żadnego wrażenia (o 15 już pojadą do domu, ew. prosto na wymianę słoików), jest konieczny? Tylko po to by utrudnić życie wszystkim zwykłym użytkownikom dróg? Nie jestem do końca przekonany, czy to najlepszy sposób na zdobycie poparcia dla swoich działań.
To jest manifestacja polityczna‚ tak samo jak manifestacje górników czy pielęgniarek. A że lobby rowerowe jest w Polsce uprzywilejowane i ustępuje im się na każdym kroku‚ to tak to się kończy…
Doskonale. Powinni jeszcze zażądać podwyżki płac. Kilograma smaru do łańcucha rocznie i deputatu węglowego. Chyba, że jeszcze nie płaci się u nas za to, że ktoś zechciał wyjechać na ulicę rowerem (cóż za niedopatrzenie…)
Kończę. Wylałem, jest mi lepiej. Wracam do powtarzania, że jest cudownie, bo niczego to nie zmieni. Jak mawiał Vimes: cały świat wygina się jakoś i skręca jak nierówne szkło, a wraca do zwykłej postaci tylko wtedy, kiedy oglądało się go przez dno butelki.
No ja mam nadzieję‚ że w końcu ktoś zacznie mi płacić za dojeżdżanie do pracy rowerem…
a nie‚ czekaj‚ mam własną działalność‚ więc NIC MI SIĘ NIE NALEŻY.
Też jestem na własnym rachunku, więc mogę Cię zapewnić, że nie jest tak, że nic się Tobie nie należy. Należy Ci się kontrola.
MASA KRYTYCZNA NIE BLOKUJE RUCHU. ONA JEST RUCHEM. Tak dzisiaj przeczytałem na gazecie pe el.
Na tej samej zasadzie manifestacja niezadowolonych związkowców nie blokuje ruchu tylko jest ruchem. Ale czy w tym czasie możesz korzystać z ulicy‚ czy możesz jechać tramwajem lub autobusem? Oczywiście nie. Więc jest to rodzaj ruchu „albo jesteś z nami‚ albo wypxxxxlaj”.
W takim razie serdeczne wyrazy współczucia wszystkim mieszkającym w miastach z tymi pop*******mi oszołomami. Jako ciekawostkę dodam, że właśnie GODZINĘ “jechałem” jakieś 300 metrów (Europejska od skrzyżowania z Krakowską do ronda “zgodnego z projektem”), a to dzięki temu, że ruchem kierowało TRZECH imbecyli w mundurach, bacznie pilnując, by na rondzie (sporym) nie było więcej jak 2-3 samochody!!!! Jakby jeszcze pedałowcy się napatoczyli…
P.S. Jeśli chodzi o tę “zgodność z projektem” to spieszę wytłumaczyć, że chodzi o drogowskazy ustawione przed wjazdem na rondo, a nie mające baaardzo niewiele wspólnego z rzeczywistością – polecam GSV.
Strasznie mnie bawią jęki samozatrudnionej tłuszczy że tak ich uciskają z każdej strony. Macie liniowy dochodowy i składki od 60% średniej pensji. Jeżeli was nie stać na tak preferencyjne warunki to może czas zgłosić się do magazynów Amazona?
Liniowy dochodowy mam w dupie‚ bo nawet gdybym był na etacie to nie wpadłbym w górny próg (a płaciłbym 18 zamiast 19%)‚ a „składki od 60% średniej pensji” to brzmi pięknie‚ póki nie napisze się wprost – wywalam 1000 zł opłat obowiązkowych za samo prowadzenie działalności. Więc skończ z lewackimi bzdurami.
“wywalam 1000 zł opłat obowiązkowych za samo prowadzenie działalności”
1000 zł miesięcznie za ochronę sądową, patentową i dostęp do 36-cio milionowego rynku zbytu. O lekach dla ojca emeryta i szkole dla dzeciaka nie wspominam. Drożyzna straszna.
Sosku, a nie pomyślałeś, że to jest 60% od kwoty, którą mało kto wyrabia? Wyrobisz połowę “średniej”, albo 1/3, a i tak płacisz jakbyś zarabiał całą rzeczoną
Ostatnio dyskutowaliśmy nad zakończeniem produkcji Defendera i końcem rynków dla tego typu pojazdów.
Tymczasem w Brazylii:
http://truckyeah.jalopnik.com/this-ford-troller-t4-concept-is-the-ultimate-deep-woods-1651314958
http://wot.motortrend.com/1406_ford_trolls_us_with_new_brazilian_troller_t4.html
Tutaj można poczytać więcej o tej firmie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Troller_Ve%C3%ADculos_Especiais
Kto wie, może z następcy Defendera wyjdzie może właśnie coś takiego…
no wlasnie dla czego placi sie 60% od sredniej pensji a nie od wlasnej pensji ?! ostatecznie przynajmniej od sredniej wojewodzkiej pensji. srednia pensje chyba wyrabia warszawa, na wschodzie kazdy zarabia minimalna krajowa, no czasem niektorzy do 2tys dochodza, i nie marudze z tego powodu, mi moje 1,5tys wystarcza, ale chcial bym sobie firme zalozyc i mysle ze tak z 1500 bym wyrobil, ale jak z tego 1000 mam oddac no to na cholere sie meczyc dla pieciu stow, to juz wole u kogos pracowac…
a tak btw: fajnie sie ta ciezarowka z grozem wywalila na bok 😉 az slysze glosne “oooo kuur…..aaa” kierowcy 😉 ale dobrze ze nie w ta strone do lublina, bo bym pewnie do tej pory tam stal 😉
tak poprzebudowywali ta warsiawe ze gps mi sie bardziej przydawal w trybie “strzalka na plaskiej mapie” niz w trybie nawigacji, zeby chociaz wiedziec w ktora strone trzeba jechac, bo ulice i tak sie nie zgadzaly… ma to swoje dobre strony, trafilem przypadkiem na jakies obrzeza – konkretnie ul. Mysliborska – fajne zlomowiska tam macie 😀
Szczególnie zabawna jest darmowa ochrona patentowa leni, którzy nidgy nie wpadną na nic wartego ochrony. Bo twórcy i konstruktorzy płacą stawki jak notariuszowi.
Temat na bajaderkę: wszystkie auta po Bundeshwerze na znanym portalu aukcyjnym. W kolorze zielonym. Czy tam oliwkowo zielonym. Co sprytniejsi wyrywaja (skąd?) np. podnośnik Saurer D330B (?) z demobilu w stanie idealnym i otwierają usługi dźwigowe w Bolanda Republic.
Ten się łapie? Żołnierz płakał jak poŻucał? http://olx.pl/oferta/jaguar-xj-12-daimler-1989-CID5-ID7s9rT.html
jeżeli ktoś nie potrafi sprawdzić na co płaci się te 1000 zł i uważa że to jest na ochronę sądową czy “dostęp do rynku zbytu” to zalecam terapię młotkiem w głowę.
@Andziasss nie zapomnij dodać, że gdyby nie byli tacy leniwi, to zawojowaliby świat, a Kulczyk mógłby im buty czyścić. Tylko czy świat pełen rekinów finansjery byłby w stanie funkcjonować?
@Wit bo może Notlauf jeszcze naiwnie wierzy, że jak pozaciska poślady i pas, to Sukces nań spłynie? 😉 A tymczasem tylko dzięki specyfice swojej pracy jeszcze nie zauważył jak fajnie jest pozbawić się prawa do urlopu/L4, do zapewnienia miejsca pracy zgodnego z przepisami BHP, czy do zrzeszania się w związkach. Pewnie jeszcze nie zauważył, że u prywaciarza, nawet za kilka tysięcy rocznie, można najwyżej leczyć grypkę i robić badania, a wszelkie cholerstwa wymagające długiego i kosztownego leczenia i tak załatwia tylko NFZ.
[…] wpis na Złomniku ze zdjęciami z Bhutanu przypomniał mi, że mam przecież na dysku wyborny materiał […]