zlomnik.pl

Home |

Złomnik testuje: Rover Mini/Mini City/Mini Mayfair

Published by on June 16, 2014

Nazewnictwo klasycznego Mini jest tak pomieszane jak grochówka w wojskowym garze – samochód ten był sprzedawany jako Austin Mini, Morris Mini, Morris Mini Minor, Innocenti Mini, Austin Seven, po prostu Mini, lub pod koniec produkcji – Rover Mini. Taką nazwę nadano mu w 1988 r., ujednolicając wszystkie produkcje British Motors Corporation do marki Rover, co nie było złym pomysłem, szkoda tylko że za dobrym pomysłem nie poszły dobre produkty. W moje ręce i nogi trafił Rover Mini z 1990 r. Podszedłem do niego tak: uznaję, że nie wiem nic o Mini, jestem laikiem, posiadam zerowe pojęcie o historii i konstrukcji pojazdu, nie odróżniam hydrolastic od gumowych stożków i ogólnie zachowuję się jak człowiek, który pierwszy raz w życiu widzi klasyczne Mini. Czyli jak to niektórzy mówią, tabula rasa. Podkreślam że test dotyczy tylko tego konkretnego egzemplarza i w żadnym razie nie chcę powiedzieć, że wiem jak zachowują się pozostałe klasyczne Miniaki, których wyprodukowano miliony w dziesiątkach wersji.

W Polsce często natrząsamy się z komunistycznych pojazdów i ich absurdalnie długich okresów produkcji. Trabanta robili prawie 27 lat, Malucha też, a Syrena powstawała w latach 1959-1983. Zapominamy przy tym, że na zachodzie też nie brakowało samochodów, które tłuczono horrendalnie długo – Garbus, 2CV czy Mini. Tyle że te pojazdy stanowiły tam znaczną mniejszość i tak naprawdę unieśmiertelniano tylko projekty genialne. Oczywiście Garbus był genialny jak na lata 40. i 50., podobnie 2CV, Mini wymiatało w latach 60., a pod koniec produkcji każdy z tych modeli raził anachronizmem. I ten anachronizm to pierwsze wrażenie, jakie odczuwa się przy kontakcie z Roverem Mini. Trzeba wyobrazić sobie rok 1990: w salonach stoją eleganckie, błyszczące i nowoczesne wozy miejskie, takie jak Austin Metro, Ford Fiesta, Lancia Y, w blokach startowych czeka już Clio, że nie wspomnę o znakomitym pod każdym względem Peugeocie 205. I ktoś wpada na pomysł, żeby kupić sobie Rovera Mini – samochód, który nadal wygląda, jakby to był rok 1959. Jest przede wszystkim katastrofalnie niefunkcjonalny – brak wersji 5-drzwiowej można mu bez problemu wybaczyć, ale w trakcie produkcji nikomu nie przyszło do głowy, że lepiej byłoby, gdyby zamiast blaszanej pokrywy z tyłu, pojawił się “hatch” – klapa otwierana do góry razem z szybą. Tymczasem bagażnik tego samochodu wygląda następująco:

Powoduje to, że trudno jakoś stosownie nazwać nadwozie Mini. Fastback-sedan to jedyne co mi przychodzi do głowy. Buda bez sensu – to moja druga najbardziej adekwatna nazwa. Przyjmijmy jednak, że potencjalny nabywca Rovera Mini miał gdzieś wożenie bagażu. Nadal jednak po zajęciu miejsca za kierownicą widział taki oto widok:

Deska rozdzielcza to najgorszy element Rovera Mini. Wygląda po prostu tragicznie – oryginalny dizajn z wielkim zegarem pośrodku i prymitywną półką miał swój urok, w pewnym sensie można byłoby też docenić tablicę przyrządów z wersji kończącej cykl produkcyjny klasycznego Mini. Ale tutaj mamy tzw. deskę-przejściówkę, z zestawem trzech zegarów, które wyglądają jak wsadzone na siłę tuż przed pójściem do domu. Jakiś typowy Clive i typowy Nigel dostali zadanie, że zegary mają być za kierownicą, bo to jest bardziej nowoczesne. Wzięli więc cokolwiek i tam przykręcili, co nie pasuje nijak kształtem i profilem do reszty wnętrza. W dodatku ogromna kierownica totalnie je zasłania. Jedyny wskaźnik, który realnie widać, to miernik temperatury i poziomu paliwa – akurat ten umieszczono centralnie, a obrotomierz i prędkościomierz po bokach. Doskonałe rozwiązanie, dzięki temu kierowca może obserwować to, co najważniejsze – czy żelazo już się grzeje. Odpowiedź brzmi nie “czy”, a “kiedy”.

Matka Boska Agnieszka Osiecka

Rzut oka na konsolkę środkową: pamiętajcie, to jest rok 1990 i to jest seryjna produkcja, a nie jakaś garażowa samoróba. Naprawdę PRL był aż taki zły? Naprawdę to jest ten fantastyczny, kultowy, angielski klasyk? Przecież to wygląda jakby pijani Cytryn i Gumiak cóś wycięli, cóś przykręcili, nooo, trochę nie pasuje, ale po cóż się przejmować? Przecież to kultowy i klasyczny model, klientom na tym zależy, żeby wyglądało jak z lat 60. Niestety – dla mnie to może i wygląda jak projekt z lat 60., ale wykonany jak w latach 80. z dużą ilością badziewnych materiałów. Patrząc na to zdjęcie, możemy wreszcie pojąć, dlaczego brytyjska motoryzacja skończyła tak, jak skończyła. Oczywiście muszę tu podkreślić, że mówię to z punktu widzenia klienta, który niekoniecznie kocha złomnik i kupując nowy samochód, chciałby mieć produkt wyglądający na wykonany z jakimś ogólnym projektem czy zamysłem, o którym nie ma tu mowy.

Tymczasem udało mi się, mimo wzrostu 190 cm, zająć miejsce za kierownicą Mini. Chwilę zajęło mi przekonywanie właścicielki, że na pewno go nie zepsuję, i będę traktował jak własne dziecko. Udało mi się, powoławszy się na moje dotychczasowe doświadczenia w dziedzinie jazdy głupimi samochodami, a ponadto gdyby nie ja, to pewnie Mini w ogóle by nie odpaliło.

Oprócz panującej ciasnoty, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz: szyby. Są bardzo wąskie i płaskie, do czego nawiązuje się w obecnie produkowanych samochodach, które mają coraz mniejsze powierzchnie przeszklone. Z jednej strony wrażenie w środku jest nieco klaustrofobiczne i panuje względna ciemność (jak na tak małe auto), z drugiej jednak – można bez problemu zorientować się, gdzie jest koniec samochodu, a gdzie jego początek, co bywa trudne w nowoczesnych pojazdach, które w związku z tym wyposaża się w liczne udogodnienia-skretynienia, jak kamery i pikacze. Oczywiście z dziennikarskiego obowiązku wsiadłem na tylne siedzenie w Mini. Wejście tam nie jest szczególnie trudne, siedzi się zaskakująco wygodnie – miejsca na głowę jest znacznie więcej niż np. w Renault Clio II (ale powiedzmy sobie prawdę, w przeciętnej doniczce jest więcej miejsca na głowę niż w Clio II). Potem trzeba jednak wyjść. A to już jest bardzo trudne. Mocowałem się z tym zadaniem, stękając i pojękując, a właścicielka polewała ze mnie i jeszcze robiła mi zdjęcia. Oto ja, szykujący się do opuszczenia tylnego siedzenia Mini.

Wróciłem do przodu i zająłem miejsce za kierownicą. Pojawił się problem: włączanie wstecznego. Nie “spasował” mi żaden sposób, który znałbym z dotychczas eksploatowanych samochodów. W prawo i do tyłu – nie. W prawo i do tyłu po wciśnięciu (a’la 126p) – nie. W lewo i do przodu – nie. W lewo i do przodu z wciśnięciem – nie. Śmiechom i żartom nie było końca. Wreszcie się dowiedziałem – dźwignia w górę (cała dźwignia, nie tylko pierścień jak w Renault 5), w prawo i do tyłu, aż chrupnie. Chrupnęło i weszło. Skrzynia w Mini, zalana wspólnym olejem z silnikiem, ma niestety tendencję do chrupania. Oczywiście tendencję tę pogłębia niewymienianie oleju w silniku.

A+ 998 ccm 42 HP

Znalazłem ciekawostkę dotyczącą Mini: dopiero w 1992 r. wprowadzono udogodnienie w postaci otwierania maski z wewnątrz pojazdu. Wszystkie wcześniejsze samochody miały maskę otwieraną z zewnątrz. Oznacza to, że możesz podejść do zamkniętego Mini, otworzyć mu maskę, wziąć silnik pod pachę i uciec, zanim ktoś się zorientuje. Gdyby ktoś zaczaił się na ten egzemplarz – pozyskałby gaźnikowego 1.0 z ogromnym gaźnikiem SU Dellorto, rozwijającego nieco ponad 40 KM. Do normalnej jazdy jest to moc całkowicie wystarczająca, nawet z 4-biegową skrzynią. Czy można jechać nim w trasie? Można, ale nie będzie to zbyt komfortowe doświadczenie ze względu na hałaśliwość i słabe tłumienie nierówności. Pojazd osiąga prawie 140 km/h – może dawałoby się pojechać trochę szybciej z górki, ale w tym celu dobrze jest źle słyszeć, ponieważ osoba o wyostrzonym słuchu może go stracić od ryku silnika. Na pewno czuć w Mini ten sportowy filing, który polega na tym, że samochód jeździ trochę w trybie zero-jeden. Bardzo chętnie wkręca się na obroty, fajnie przy tym warczy i wymaga pewnej siły i wprawy z wrzucaniem biegów – nie można ich bezmyślnie wbijać na siłę, bo zgrzytnie. Trzeba wyczuć miejsce, gdzie się znajdują i robić to z wyczuciem. Trochę siły wymaga też układ kierowniczy. Trzeba uważać na wyboje, bo prześwit jest mały, a kółka – jeszcze mniejsze. Zasadniczo jest to, moim zdaniem, najlepszy probierz wieku konstrukcji motoryzacyjnej: im starsze auto, tym wymaga więcej umiejętności i wprawy, natomiast nie ma to bezpośredniego związku z rokiem produkcji. Rover Mini z 1990 r. nadal jeździ jak samochód z lat 60., mimo że ma zaledwie 24 lata.

KLASYK CZY PLASTIK?

Ogólnie, jak testuję jakieś dziwne samochody, staram się postawić się w sytuacji osoby, która musi takim sprzętem jeździć na co dzień, bo nie ma innego. Rover Mini jako klasyk, fun-car, zabawka na weekendy – to świetne rozwiązanie, bo wprawdzie nie jest ani zbyt niezawodny, ani zbyt oszczędny, ale za to jeździ się nim jak prawdziwym klasykiem i czuje się tę wyjątkową styczność kierowcy z maszyną, to angielskie jinbai ittai. Jedność jeźdźca i konia występuje tu w dużej mierze dlatego, że jeździec musi swojego konia nie tylko dosiadać i karmić, ale też dość często leczyć. Natomiast gdybym miał kupić sobie jeden samochód do jazdy na co dzień po mieście – nie byłby to Rover Mini, zwłaszcza gdybym tego zakupu miał dokonywać w 1990 r. Wówczas niemal z całą pewnością chciałbym kupić 205-tkę w wersji Junior.

Głównym problemem Mini nie jest nawet archaiczna technologia, tylko rozdźwięk między klasycznie, ładnie wyglądającą karoserią, a wnętrzem, na widok którego Sir Alec Issigonis powinien od razu wykitować na zawał. Z zewnątrz – klasyk, który robi wrażenie na wszystkich i mówi o tobie “to koneser, ceniący sobie klasyczną motoryzację”. W środku – syf jakby wyxxxła bomba w magazynie zbytecznych części BMC. To sprawia, że późne Mini należy traktować jako pojazd albo dla tych, którzy chcą się w nim pokazywać, albo dla tych, którzy chcą się w nim ścigać, i wtedy wygląd wnętrza jest im totalnie obojętny.

Lekko się wgnietło, ale to się naprawi.

Po teście wsiadłem do sześć lat starszego Starleta i ruszyłem w stronę domu. Poczułem się, jakbym jechał supernowoczesnym, komfortowym, cichym, wygodnym samochodem. I tak rzeczywiście jest. Zauważyłem, jako człowiek pozbawiony krzty obiektywizmu, że to się zdarza prawie zawsze: jeżdżę jakimś głupim samochodem, potem wsiadam do Starleta i po raz kolejny wzdycham: borze, jaki ten Starlet jest zajebisty. Czego i Wam życzę.




Comments
Cham w Audi Said:

W Mercedesie też się dźwignię do góry wyciąga. Pamietam jak się męczyłem raz z nim zanim załapałem o co chodzi, nie było nikogo kto wiedział jak tym autem się jeździ :)
To że starszy Starlet wygląda lepiej niż to Mini to akurat nie dziwota. Konstrukcja Mini i Twojego modelu Toyoty dzielą lata świetlne. Mówię tu o okresie projektowania auta, nie o okresie produkcji.


Arni Said:

Robiłby robotę na KJS, także wyglądem i tym że w PL jest ich moim zdaniem mało. A wersji plastikowej nie byłoby tak szkoda.


Cham w Audi Said:

A kiedy będzie zapowiadany na dziś test Elby? Bardzo mnie zainteresowało to auto.


pr Said:

Niezły przypał z rana.


Marecki Said:

Basil Attacks His Car – Fawlty Towers – BBC: http://youtu.be/78b67l_yxUc


ciril Said:

Może i garbus był genialny, ale długość produkcji, czy raczej nie wprowadzanie niwego modelu, zdeterminowała w dużej mierze koniecznosć zapłacenia odszkodowania Tatrze za skopiowanie projektu.

Taka mała nic nie wnosząca uwaga.


Yossarian Said:

Eee tam, jakie by to wnętrze nie było, i tak jest lepsze, niż w nowym Mini. Bzdurnych rozwiazań też jest mniej, niż obecnie.

offtopic: polowanie na konesera Skody w Białymstoku. Choc cena i tak dość znośna:
http://olx.pl/oferta/skoda-105-s-CID5-ID5Ti1z.html#16c943de79


notlauf Said:

Wózek akumulatorowy Stal jest lepszy niż nowe Mini – więc jakież to porównanie?


Demon75 Said:

Nie przesadzałbym z tym wnętrzem, przecież w każdej “przejściówce” są cyrki.
Jedno też trzeba przyznać – ostatni model klasycznego Mini był prześwietny z idealnym wnętrzem – jakieś drewienko, miła “mięsista” kierownica, fajna tapicerka…tak, macałem w salonie, obok stał Defender. Ten zestaw wyglądał osobliwie :-)
P.S. Gorzej, że Miniaki są bardzo lubiane przez “rudą”…


miwo Said:

Pamiętam te wersje Rovera Mini z II połowy lat 90. To już były ostatnie serie, np. Kensington czy British Open. Silnik o mocy prawie 70KM, skórzana tapicerka, skrzynia 5 biegów, dobry system audio, airbag kierowcy, elektryczne lusterka (szyby dalej z korbką), klima. Drewno lub pseudodrewno na desce rozdzielczej. I jakaś kosmiczna cena.
I nadal nie widać zegarów. 😉
http://img.alibaba.com/img/pb/576/964/103/1267755041880_us_myalibaba_web2_36.jpg


GM Said:

Szkoda, że niczego się nie dowiedziałem z tego w sumie dość obszernego testu…


Mój kolega miał niegdyś Miniaka mniej więcej z tamtego okresu – podrzucał mnie nim raz do Centrum. Fajne uczucie – miałem wrażenie jakbym szorował zadem po asfalcie.

A tak lekko offtopicowo, a propos 205, którą tu wychwalasz (a ja też b. lubię) – dobry to pomysł na pierwszego jaktajmera? Bo mi się uparcie pnie w górę listy.


Mej Said:

Ciekawe umieszczenie chłodnicy , czy ma napęd od wału ?


notlauf Said:

A czego byś się chciał dowiedzieć? Jakie są Twoje oczekiwania?


brazer Said:

sorry, ale skasowanie mojego wpisu, że to paździerz nie zmienia faktu, że to paździerz 😛


brazer Said:

@Leniwiec
205 potwierdzam dobre a uto w tych piniondzach jedno z lepszych, lekkie, szybkie, ocynk jest. moja kuzynka kupiła takie w wersji CJ czyli prosty kabriolet i bardzo sobie chwali.


freddy Said:

Czy ktoś jest w stanie mi wyjaśnić jak jest połączona pompa hamulcowa z pedałem hamulca? Czy mam rozumieć, że wewnątrz kabiny jest prowadzony wałek po szerokości samochodu? No nie powiem, bardzo ciekawe rozwiązanie: kierownica po lewej, pompa hamulcowa po prawej 😉 Nawet Maluchy miały przewidzianą konstrukcyjnie możliwość montowania kierownicy z całą resztą osprzętu typu pompa po obu stronach samochodu, ale tam nie ma konfliktu z silnikiem.


Ociec_Ryzyk Said:

Mej Said:

brał bym to mini tylko ze względu na tą chłodnice !


notlauf Said:

Tak, pod spodem, pod grodzią jest specjalne ramię – wysięgnik z przegubami. I tak, to jest porąbane. Ale nie bardziej niż to, że w Vauxhallu Astra, czyli Oplu Kadetcie D z RHD, trzeba było puszczać to samo w drugą stronę – pompa hamulcowa była po lewej, kiera po prawej.


benny_pl Said:

troche malo szczegolow technicznych, konstrukcji zawieszenia, silnika, o ten hamulec tez mialem pytac ale juz wyjasnione 😉 bez sensu 😉 podobnie jak aparat zaplonowy z tego co widze (bo aparatu nie widac) to jest jakos na dole bloku z przodu zaraz za “atrapa chlodnicy” ? pewnie lepiej tym po kaluzach nie jezdzic…. choc podobnie bylo w Fiatach 128/ Zastavach 1100 i tez zdarzalo sie go zalewac
zestaw wskaznikow od razu widac jak by byl wogole nie od tego 😉
dla czego wogole by nie zapalil?


Buckel Said:

@Leniwiec: 205 to zwykły plastik a nie youngtimer. Nie odróżnia się w strumieniu aut na ulicy, a yountimer jakoś jednak powinien.


Ja Said:

Panie redaktorze pytanie:
Czyżby Maluch miał więcej miejsca z tyłu niż Mini?


notlauf Said:

Szczegółów technicznych z rozmysłem jest mało, a aparat jest z przodu zaraz za atrapą, ale wysoko.

To długa historia z tym zapalaniem, w każdym razie trochę go zalewa po odpaleniu i się dławi.


benny_pl Said:

Leniwiec: duzo bardziej wolal bym Vise :)


benny_pl Said:

to Notlaufie: dla nas im wiecej szczegolow technicznych tym lepiej! nie traktuj nas tu jak jakis onetoczytaczy ;p
to jak zalewa to z gazem w podlodze trzeba zapalac :)


notlauf Said:

wiem, zapaliliśmy z gazem w podłodze

w kwestii szczegółów technicznych poczekajcie na następny numer Classicauto…


dawdzio Said:

Będzie test Tarpana?


Jaśko Said:

do takiego żelaza jest dostępnych multum części tuningowych, zwłaszcza do wnętrza i można go sobie urządzić po swojemu, np. skóra, drewno i chromy, lub metal w kolorze nadwozia i tkanina.


benny_pl Said:

ahaaaa to takie buty, teraz beda tu takie zachety a jak ktos sie zainteresuje to niech sobie juz kupi, szkoda, ale coz, z czegos zyc trzeba, to zrozumiale.
Dawdzio: test tarpana sam moge napisac bo mialem 😉 tylko ze moze byc malo obiektywny bo tarpan byl dosc zajechany, aczkolwiek wspomnienia pozytywne :)


Tomasz Said:

Milo wspominam, choc nigdy nie jezdzilem prywatnie. W 2007 przywiozlem cztery sztuki z lat 90-93 pod rzad, z niemieckiego Ebaya. Rozeszly sie jak swieze buleczki. Takze jeden bez silnika.

Samochody trzaskane 17 dekad to w ogole temat rzeka. Przeczytalbym chetnie test 2CV pochodzącego np. z 1989 r.


flapjck1 Said:

patrze patrze patrze, i ni cholery nie widze wielkiego SU, widza za to dellorto DHLA40 z customowym kolejktorem, kiera kreci sie ciezko bo zawieszenie jest poustawiane troche do sportu, troche zeby skompensowac przeszlosc eksploatacyjna , o czym wlascicielce zapomnialo sie wspomniec, a biegi jak chrupia to Sz.P. Marta powinna odpowietrzyc sprzeglo, zdecydowanie za rzadko miniaka uzywa 😛


flapjck1 Said:

a ten miniak absolutnie nie lubi deptania gazu w podloge przy odpalaniu, ignoranci!


notlauf Said:

nie deptałem, tylko trzymałem za wajchę na gaźniku (sterowanie przepustnicą) i wtedy zapalił od razu.


flapjck1 Said:

5 biegow???????????????????????????????????????? HA HA HA HA HA, specjalny diwajs od Jacka Knighta w tuningowanych miniakach – koszt jakies 5000 gbp + montaz, poza tym zadne mini nie mialo seryjnie wiecej niz 63 KM, poza mega wyjatkowa Era Turbo ktora miala 98 KM, i wyprodukowano jej 463 sztuk


freddy Said:

@flapjck1 łoorzeszek, to ja widzę, że niektórzy tutaj mają niezły wzrok, żeby tam dojrzeć kolektor, bo jak na moje to on jest za pokrywą zaworów i pod gaźnikiem, więc trochę słabo go widać 😉 Taka tylko drobna uszczypliwość 😉


flapjck1 Said:

@freddy, wsadzalem lapy w to auto 😛 i znam je jakies 10 lat


freddy Said:

Tego się można było domyśleć, że znasz to auto nie tylko z powyższego testu. Jednak kolektora nie widać, stąd moje drobne czepialstwo:)


Daozi Said:

@wszyscy: co takiego strasznego jest w nowym Mini? Pytam tych, którzy nim jeździli, a nie “koledzy im mówili”? W życiu bym go nie kupił ani sobie, ani żonie, ale pytam?
Pomijam za wysoką cenę i ponoć zawodną elektronikę / elektrykę.


notlauf Said:

Ja jeździłem następującymi Mini:

R50
R56
F56

Na temat R50 mogę powiedzieć: samochód niewygodny i bardzo awaryjny. Niska jakość wykonania. Słaby układ kierowniczy. Duże zużycie oleju. Nędzne zawieszenie.

R56: dużo lepszy. Nadal niewygodny, ale wykonanie na plus

F56: duży, ciężki i zupełnie nie-Mini. Trzycylindrowy się tłucze, a dwulitrowy dużo pali. Natomiast wreszcie jest jakoś sensownie wykonany jeśli chodzi o detale. Takie są moje najkrótsze odczucia.


Zyga Said:

Hyundai Pony LHD – pompa i serwo z prawej strony, wałek (rura właściwie) przez szerokość auta pod nogi kierowcy. Gdzieś po drodze mi skrzypiało, nie szło tego nasmarować.
A mini nie cierpię za “poziomą” kierownicę. Dodam tylko, że nigdy w nim nie siedziałem.


brazer Said:

@Daozi
było Mini Cooper S w rodzinie. Masakra. Wymiana skrzyni biegów w 4-letnim aucie to raz. Ciągłe problemy z elektryka do dwa. Z subiektywnych doznań – owszem, fajnie się prowadzi i jest szybkie, ale jakoś tak bez emocji w sumie. Tandetne i kiczowate wnętrze. Nie wiem co jeszcze, generalnie wysokie oczekiwania biorąc pod uwagę cenę i taka sobie rzeczywistość.


marekrzy Said:

@Demon75,
zwłaszcza ten egzemplarz jest lubiany przez “rudą”.
Szczegółów nie znam, ale przyjrzałem się szóstemu fotografiu.


KIEROWCA Said:

Panie Zuomnik -Trabanta trzaskali około 33 lat (58-91).
Nie wiem ale wszystkie tego typu wozy tak kultowe że aż kiczowate jakoś do mnie nie przemawiają i nie inaczej jest z Mini. Garbus/Ogór = symbol hipisów, Trabant = symbol DDR, 2CV/R4 bez komentarza. Mini = Brytania na dachu, Jaś Fasola. Po prostu nie lubię tego typu skojarzeń czy dziwacznych tjuninków na zlotach.
Syrena jeszcze może być ale nie w wydaniu ślubowozu tylko właśnie za tą naszą polską siermięgę lat 80 i 90. Błotniki pomalowane minią, bandy podwórkowe słuchające Metaliki ew. Disco Polo, naklejki kleksy.
Jeśli zaś chodzi o Miniaka to zawsze fascynowało mnie pionowe usytuowanie kolumny kierownicy niczym w Żuku, deska (w sensie dosłownym) rozdzielcza projektu C&G czy idiotyczny dostęp do bagażnika z otwieraną tylną klapą/pikapową burtą w dwubryłowym nadwoziu.
Bezsęsu.


https://www.youtube.com/watch?v=piWpO9Sp__w#t=43

Pani Śledziona i wyłudzanie seksu, dzień jak codzień w Polsce


oldskul Said:

Ależ złomniczy pojazd. Bezgustna deska rozdzielcza, popieram – totalny dysonans między zewnętrzem a środkiem. Nie za bardzo da się to na codzień oglądać bez skrzypienia zębami. Poprzednia decha wygląda o wiele lepiej.
Ciekawe, kiedy nasi zaczną kłaść je nisko i na tłustym bebeesie, aby następnie cmokać nad nim pod Koszykiem 😉


lessmore Said:

@flapjck1: “…zadne mini nie mialo seryjnie wiecej niz 63 KM…”
Mini Cooper S: 1275 ccm, 76 bhp.


Co za złom. Teraz to inna bajka – wiadomo, robione przez BMW. Szkoda że nadal przedni napęd.


flapjck1 Said:

@lessmore, znajdz takiego 😛 więcej ery turbo zostało niż tych cooper s z lat 60tych, inna kwestia ze zrobienie tych silnikow na takie moce to nie żaden problem, jest kilka osob w pl które strugają okolice 85-95 KM relatywnie bezproblemowo


flapjck1 Said:

poza tym jest jeszcze innocenti mini cooper export które miało seryjnie 75 KM a wersji do homologacji na podwojnych dellorto FZD podobno nawet 90, wiec tak – uogólniłem, ale to ze wzgl na sladowa podaz takich aut :)


Sebastian Said:

odbiegając od tematu, napis na uczelnianym krześle:
CHWDP – chcę w dizlu passata :)


flapjck1 Said:

co do kultstajla -BBS jest beeee – trendy sa kola 10′ i obniżone zawieszenie :)


nocman Said:

Minilajty 10×10? 😉


hurgot sztancy Said:

Mini ma jedną wielką zaletę – wszystkim kojarzy się pozytywnie i wzbudza uśmiech, a jazda nim nie kojarzy się jednoznacznie z hipsterką. W przeciwieństwie do takiego Garbusa czy 2CV.


gehazi Said:

Najlepsze fury do parkowania jakimi parkowałem.Jak nie ma miejsca to stawiasz w domu na regale.
Zawsze zastanawiam się po co są te kolce na światłach.


lukas Said:

miałem. Rocznik 83. Kupiony w Poznaniu. Do domu, w góry, jechałem 1.5 miesiąca, tyle razy się rozwalił/stał czekając na części, po drodze. Co prawda wrażenia z jazdy – ogień. Ale ogólnie – nie polecam.


TOP_ Said:

Jakie kolce na światłach ? Nic takiego nie widzę, albo nie wiem, że widzę.
W Ładach były takie właśnie jakby kolce na szybie reflektora i to były ograniczniki, żeby wycieraczki (jeśli były) reflektorów nie wyśmigiwały poza powierzchnię klosza.


MArcin Jan Said:

pytanie: do czego służy ten przełącznik z ikoną pedału?
co do maski to ford monedeo mkIII też ma otwieranie z kluczyka. Miałe używałem ot patent.
Ja czekam natomiast aż zaczną producenci umieszczać tak wlew do spryskiwaczy abym nie musiał otwierać maski. Np. w podszybiu.
Nie wiem dlaczergo uparli się aby to było podmaską.


Nat Said:

I komu przeszdadzało takie wspaniałe, minimalistyczne wnętrze?
http://blog.hemmings.com/wp-content/uploads//2012/02/1967AustinCooper_04_700.jpg

Jeszcze uwaga techniczna do tego tekstu:
“Trzeba wyobrazić sobie rok 1990: w salonach stoją eleganckie, błyszczące i nowoczesne wozy miejskie, takie jak (…) Lancia Y.”

Otóż Lancia Y pojawiła się dopiero w 1996 roku, a w 1990 stała owszem elegancka, błyszcząca i nowoczesna, ale Lancia (lub w Italii Autobianchi) Y10. Produkowane już zresztą od dobrych 5 lat i dzierżące niezbyt zaszczytny tytuł “wice COTY 1986”.


jojo Said:

ja tam mam u mnie:

jeżdżę na co dzień flotową yariską AD2013, po przejechaniu 600km jednego dnia wsiadam do mojej Laguny AD1999 i mówię, borze jaki komfort, dzięki Ci Panie za ten rozstaw osi i fotele.

tak, nowy yaris mnie wkurbia


rozynant Said:

Hurgot: z tą hipsterką to widzę to zgoła odwrotnie, 2 cv i owszem, mini też, garbus? Akurat tego najczęściej widzę jako daily driver. I fakt, że mam vw 1300 wcale nie psuje mi optyki;-)


Andziasss Said:

@Nacie: Y10 to też w końcu Y i musisz przyznać, że różnica jest bardzo bardzo.

A propos: Moja Y, kupiona w PL w ’98 ma w dowodzie Y10, a (już nie moje) 112 miało wyposażenie nieosiągalne w sobie współczesnym Golfie 1. Nie mogę o 112 pisać, bo się wzruszam.

Co do samego Mini, to Leniwiec trafnie zauważył, że bardzo szoruje się spodniami po bruku, a resorowanie nie występuje, bo Mini “leży na odbojnikach”. Ogólnie to piękny przedmiot, ale użyteczny niestety inaczej. Tylko, że ludzie raz po raz miewają obsesje na takie ForTwo, czy inne cudactwa.


KIEROWCA Said:

@Rozynant -akurat szczerze w to wątpię żeby za wyborem garbusa przeważały jakieś inne względy poza czysto hipsterskimi 😉
Teraz w nieporównywalnie mniejszych pieniądzach można mieć np. Punto/Uno/Polo/Golfa/Felicję. Lepsze osiągi, mniejsze spalanie, większa pojemność bagażnika, przedni napęd, dostępność i ceny części. Nie ma żadnych racjonalnych przyczyn dla których w 2014 roku miałbym wybrać akurat Garbusa. (Mam CC 900).
Pozdrawiam


flapjck1 Said:

luuuudzie, g…o wiecie o resorowaniu w mini :p jezdziliscie ( jeśli już wam się udało ) trupami z zapadniętymi gruszkami to i nie dziwota ze resorowanie nie wystepuje 😛


Yossarian Said:

@Marcin Jan
Po to, żeby nie przychodziły do Twojego auta żule z długą słomką na darmowy napój 😉


benny_pl Said:

MArcin Jan: Libero ma wlew plynu do sprzyskiwaczy przednich pod wykladzina podlogowa przed fotelem pasazera – odchyla sie dywanik i mozesz nalewac nawet zza kolka w czasie jazdy 😉


benny_pl Said:

Nat: raczej kazdy wie ze chodzi o Y10 :) ktora oczywiscie tez ją bym wolal, szczegolnie w wersji 4×4 :) szkoda ze nie byly w ocynku…


RoccoXXX Said:

Moim zdaniem Mini można porównywać do konkurencji w latach ci najwyżej 80-tych. W latach 90-tych było to już raczej auto kupowane do lansu a nie ze względu na walory praktyczne. Pamiętam zakup swojego mocno sfatygowanego Mini w roku bodaj 95 lub 96. Chciałem mieć auto inne niż wszystkie i nie zastanawiałem się, na ile jest ono praktyczne. Ten sposób podejścia Rovera widac nawet w materiałach reklamowych Rovera. Pamiętam gościa co miał nowe Mini 20 lat temu, to był po prosu bajer – w przeciwieństwie do Peugeota 205.


GM Said:

Witam,
Dziekuje za to pytanie. To nie narzekania, ze sam bym lepiej napisał. Po prostu brakuje mi wyjścia z ogólnego opisu, przejscia do poglebionego nieco przekazu na temat subiektywnych wrażeń z jazdy, sztywnosci nadwozia, czy zostało osłabione przez korozje. Od testu oczekiwalbym wrażeń z chociaz kilkugodzinnej przejażdżki a czytajac mam wrażenie, ze test powstał po zrobieniu dwoch ósemki pod kościołem i przejażdżki dookoła.


Nat Said:

Bardzo cieszy, że tylu tu znawców historii małych Lancii. Tez bym wolał Y10 4WD, ewentualnie Y10turbo. Wysoka fajność (póki nie zgnije) :)
Lancia Y10 od Y rożni się jednak dość zasadniczo. Taki mniej więcej błąd, jak pomylenie Puga 404 z 405.


lessmore Said:

@yossarian: żule ze słomką – trafny i dowcipny argument. A propos i tego, co obok pisze flapjck1 nt. gruszek gumowych, stanowiących zawieszenie mini. Otóż układ ten w fabryce napełniano ciśnieniowo cieczą, której 49% stanowiła woda, 49% alkohol etylowy, 1% dodatek konserwujący gumę oraz 1% dodatek, powodujący obrzydliwy smak tej mieszaniny. Fabryka wyjaśniała, że tym ostatnim dodatkiem chce zniechęcić ewentualnych amatorów przedziurawiania elementów zawieszenia w mini w celach konsumpcji zawartości.


phillass Said:

Dodać trzeba, że mini jest obiektem kilku swapów, dostępnych zresztą w kitach.

Najciekawszy jest kit angielskiego promotive z silnikiem ze starych R1. Moc od 150 koni w rozsądnych pieniądzach, a nie dłubanie w minikowskich silnikach. Plus sekwencyjna skrzynia.

Najciekawsze jak komuś zegary nie pasują, że można sobie deskę z forda ka I gen przełożyć prawie bez problemu.


phillass Said:

I jest to jeden z niewielu samochodów (m.in. mustanga, camaro, jakichś fordów sprzed wojny) co można kupić nową kompletną karoserię.


Cooger Said:

@lessmore, czyli można powiedzieć, że to auto jeździ na etylu z wodą 😉

Mini zawsze chciałem się przejechać, na razie nie miałem okazji. Nie mniej faktycznie oceniać auta po zdezelowanym egzemplarzu chyba bym nie chciał więc może zostanę tylko przy znajomości zewnętrznej tej legendy 😉


wuner Said:

Jak mini lubię (nigdy nie jeździłem – być może dlatego), tak ten egzemplarz to już złomnik klasy zerowej. Normalnie zdjęcia są z dźwiękiem, tak ruda go chrupie…


nocman Said:

@Jojo. Jakby mi kazali kopać rowy łyżką stołową, to też bym płakał. Co jest złego w rozstawie osi 2.5m w aucie miejskim? (notabene tyle to kiedyś miały kwadrat z Poldonem czy Golf IV i ludzie tym jeździli).


jojo Said:

@nocman

pewnie, jako miejskie auto to spoko, ale flotówka do pomykania po Polsce się nie nadaje (co zrobić, corolle są dla menadżerów, yarisy dla handlowców).

Poza tym nowy Yaris jest za bardzo wspomagany, nerwowy i dziwnie zestrojony (buja jak kanapa, ale na poprzecznych nierównościach dobija)
Co ciekawe wcześniej jeździłem poprzednim (tym z zegarami na środku) i ten się lepiej zachowywał na drodze.

Co do rozstawu osi to niezupełnie, Golf 3 np. który wielkościowo jest podobny prowadzi się inaczej (lepiej, stabilniej)


lordessex Said:

Jaś Fasola jeździ też Mini Morrisem tylko że pierwszą serią. Mistrzowski zamek na kłódkę ma, najbardziej mnie urzeka zawsze scena jak się wymija z Reliantem Robinem 😀


nocman Said:

@jojo, oczywiście że się nie nadaje i gratuluję płaskostopia mózgowego temu, który wymyślił, żeby jego pracownicy robili Yarisami po kilkaset kilometrów dziennie. Ale jako miejskie urządzenie do podróży w przestrzeni jest bardzo fajne, mieszczą się doń cztery osoby słusznych rozmiarów, grabażnik znośny, ma wszystkie pierdomaty, które bym chciał mieć tylko drogowe w soczewkach służą wyłącznie do spełnienia warunków dopuszczenia do ruchu drogowego. Do tego HSD podobno zachowuje się drodze lepiej niż zwykły, a zadowala się czwórką z kawałkiem.


jojo Said:

@nocman
już mój 1.33 benzyna przy mega delikatnej jeździe potrafiłby zejść do około 4,9l.

Niestety mam ciężką dla niego nogę toteż zazwyczaj jest koło 7,5 co przy dość mocnym traktowaniu również uważam za dobry wynik


hurgot sztancy Said:

Autosalon Said:

Mnie to się przed bmowe mini kojarzą z odpornością na korozję podobną do poloneza trucka.
Niby odkrywcze auto jeśli chodzi o koncepcję, ale cała reszta bleee.
Nawet silnik to skansen.


nocman Said:

@jojo w mieście czy w mieszanym?


jojo Said:

mieszanie, 70miasto/30trasa. Przy czym trasa/autostrada to prędkości dość wysokie


Ktosiek Said:

Yaris to dość marne i małe autko. Dość często się spotykam z tymi autami i w porównaniu do Getza (bo Rio to już większe autko, choć segment ten sam) i ilość miejsca we wnętrzu na plus dla Getza. Do tego te genialne łapaki kurzu w Yarisie II po bokach, jakiś dziwny design deski. Tak, siedziałem też w najnowszym i podtrzymuje, po prostu to nie jest auto dla mnie.
Co do spalania to ja najniżej zszedłem (1.4 CVVT Kia Rio) do 4.1 według pokładowego, ale ta “jazda” to była męczarnia ;). Normalnie na trasie musi wypić te 5.5-6, zależy od trasy, ilości autostrad.
Nie zgadzam się też, że w Clio II jest mało miejsca – nie jest to największe auto w klasie, ale nie ma tragedii – tragedia to np. Octavka II, gdzie kolanem ciągle uderzamy o wspaniale wyprofilowany tunel środkowy.
Laguna jest wieeelka, każda – wygoda podróżowania naprawdę na wysokim poziomie, nie zapomnę jak pierwszy raz jechałem Laguną jako pasażer – baardzo dużo przestrzeni, coś takiego odczuwałem jeszcze w Omedze. A teraz, dla równowagi – BMW – auta niby duże, a jednak małe – jakieś takie obudowane i dla mnie ciasne, nawet 7.
Co do Mini – i samochodów ogólnie – proponuję zasiąść za kierownicą Corsy A i Corsy B – jest to niebo a ziemia, ja w Corsie A prawie się nie mieszczę (jak już pisałem, jestem “słusznych” rozmiarów 😉 ), natomiast w B już pełen luz.


Madd Said:

R56 jest do przeżycia , mały gokart , albo sie go kocha ( tak jak ja ze wymieniam mu juz druga turbine, i nadal nie chce go spalić żywcem) , albo nienawidzi.

W r50 nie wiem co masz do zawieszenia , trochę sie nim tez najezdzilem, i po takiej katordze na 17″ to zawieszenie powinno wysypać sie z tego auta , a w nim nadal nic nie puka , mimo 11 lat…


nocman Said:

@jojo Jeśli nawet w mieszanym ta piątka, to chylę czoła. A jeśli w samym mieście, to zgłaszam się na kurs oszczędnej jazdy.


jojo Said:

aa nie no. piątka to trasa, ew. drogi lokalne (nie miasto) i lekka nóżka, ale jest spokojnie osiągalne.

5,5/6 normalnie, mieszanie

7.5 grzanie


Andziasss Said:

@Flapjacku: Jeździliśmy egzemplarzem wychuchanym, z najnowszego wypustu z plastidrewnianą deską i siedzeniami w kratkę. Właściciel pedant, w swoim (od nowości) Defenderze wymieniał pasy bezpieczeństwa, bo się przybrudziły. Mini nawet brudne nigdy nie było. Ja miałem wtedy A112, starsze od tego Miniaka o kilka lat i przepaść była pod każdym względem. Gumogruszki i małe kółeczka nie lubią naszych dróg, torowisk i drzemiących policjantów. Nie lubią i nie polubią!

@Nat: Małe Laczki są niedoceniane, a niewątpliwie godne uwagi. Tyle, że już A112 była 10 czy 11 lat młodszą konstrukcją od Mini i to bardzo mocno nowoczesną wtedy. Y10 i połowa gamy Fiata wtedy, to raczej na nowo skrojona karoseria dla 112tki. I tu rodzi się gruby temat: wszystkie wcielenia i pochodne małego Autobianchi. To prawdziwa epidemia była, bo koncepcja 112 okazała się mocno słuszna technicznie i nawet współcześnie aktualna. Dziś 112,to poważny klasyk, Y10 to faza “stary trup”, ale można jeszcze trafić w stanie miętowym za nieduże relatywnie pieniądze. Za to Y słonik w obecnej chwili jest najtańszy najtańszy i trza brać puki są. Przebiegi rzędu 120000 w 15 letnim słoniu to norma. One tak mają i ocynk rzetelny. A serwis w cenie wacików.


nocman Said:

@Ktosiek W Getzu jest więcej miejsca niż w Yarisie III? Hmmm… Gdybym nie jeździł pierwszym (zarówno przedliftowym, należącym do moich rodziców, jak i poliftowym rentalem) i nie miał drugiego, to może bym uwierzył. Ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żeby w Getzu było jakoś luksusowo pod względem przestrzeni.

@jojo eeee, myślałem że te 4.9 to 100% miasto 😉


nocman Said:

@Ktosiek Yaris III ma mniej miejsca od Getza? Hmmm… Jeździłem zarówno przedliftowym Getzem (moi rodzice mieli), poliftowym (rentalem) i mam Yarisa. Jakoś spieszę się nie zgodzić, że w Getzu są Przestrzenie, a Yaris III to klitka. Notabene w Rio też jakiejś Wielkiej Jakościowej Różnicy nie ma (choć jest większa). Dopiero w Venga robi różnicę.

@jojo eeee… 4.9 w trasie. Gdyby to było w mieście, to bym popadł w depresję.

A z innej beczki, Canberra, styczeń 2013, okolice War Memorial:
https://lh5.googleusercontent.com/-wxpBU_cpclU/UWXE7oS7GwI/AAAAAAAACL4/XTPbPKsFxCM/w1197-h898-no/IMG_20130110_182219.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-oUIfzQ4SeDU/UWXFFI5iU-I/AAAAAAAACL4/KxTvhre6U6Y/w1197-h898-no/IMG_20130110_182229.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-bqWs0Yg-oSU/UWXFcRlicSI/AAAAAAAACL4/pZCESkE8_6s/w1197-h898-no/IMG_20130110_182257.jpg

a dosłownie dwie ulice dalej:
https://lh3.googleusercontent.com/-ppaZd4KF2aI/UWXFnuC_tBI/AAAAAAAAB4U/mJh8ker7xy8/w1197-h898-no/IMG_20130110_182439.jpg


benny_pl Said:

4.9 bylo jak najbardziej osiagalne w miescie maluchem z kolami napompowanymi do 4 atmosfer :)
zreszta 8l gazu po miescie cieniaskiem 900 to u mnie zupelny standard i wychodzi taniej niz to 4.9 na benzynie
a juz na trasie to wogole jakies 6.8 gazu :)


Ktosiek Said:

@Nocman nie mówiłem o YIII, tylko o YI i YII, choć może trochę niezbyt czytelnie to wyraziłem – YIII to inne, trochę większe auto – natomiast YII to rozwinięcie I, rozmiarowo takie same/podobne.


jojo Said:

pewnie, jak najbardziej LPG. Zwolennikiem jestem. I tanio i ekologicznie, a teraz na bliskiej już można samemu tankować.


nocman Said:

@benny_pl, zaproponuj Nuova 500 z faltdachem, akurat będę miał gdzie głowę wystawić, jak już usiądę okrakiem na tunelu 😉

@Ktosiek napisałeś, że siedziałeś w najnowszym i to nie jest auto dla Ciebie, ale nie precyzowałeś dlaczego, więc można z tego wywnioskować że YIII wciąż jest za mały. W YIII mogę (186cm, 120+kg) usiąść za fajerą, a następnie, nie ruszając fotela, usiąść na tylnej kanapie i mam luzy. Oczywiście nie chciałbym w ten sposób jechać cały dzień, ale w relacjach miejskich dam radę.

@jojo LPG jest fajne, jak jest gdzie wsadzić dużą butlę: dla mnie odwiedzanie stacji jest stratą czasu, więc wolę to robić jak najrzadziej.


jojo Said:

w lagunie mam w zapasie. w zależności od stylu jazdy można zrobić do 450km.
Odwiedzanie stacji nie nazwałbym stratą czasu. Butle założyłem w 2008 roku i zrobiłem na gazie 120 tyś km, przeliczając to na oszczędności… KUPA KASY


aelfric Said:

Ech, piękne wspomnienie, jeżdziłem tym 5 lat. Rocznik 1992, Mini Cooper 1.3i, pierwsza wersja z wtryskiem. Miało to 61KM, przy masie ok 700 kg nieźle rwało. Miało przepiękną drewnianą deskę rozdzielczą (żadna tam imitacja, prawdziwe drewno, sprawdzałem), takież uchwyty i gałkę biegów. Czego mi brakuje w opisie: nie wiem czy jest inne auto którym można w takim tempie objechać małe rondo, nikt też nawet w przybliżeniu nie miał startu przy wjeździe w górę na parking w Starym Browarze w P-niu (kto jechał to wie o co chodzi). Prowadziło się jak gokart. Zawieszenie strasznie sztywne, w dodatku krótkie auto wiec miało tendencje do galopowania. Na pl drogach, aż kregosłup bolał. Było faktycznie głośne, ale poprzedni właściciel coś pokombinował z tłumikiem. Rozpędzało się do 150 km/h, i nie było wtedy słychać własnych myśli. Ale i tak przejechałem jednego dnia trasę z Baligrodu (Bieszczady) w okolice Gniezna, ponad 600 km. Bagażnik był mały, ale mieściła się akurat jedna walizka. Genialność konstrukcji polegała na tym, że auto które miało zewnętrznie wymiary malucha, w środku jest nieporównywalnie większe. Z przodu przy moim wzroście 177 cm nie było ciasno, w żadną stronę. Przy 190 i więcej byłoby ciasno. Z tyłu miejsca trochę więcej niż w maluchu, przez 5 lat na tych miejscach jechał ktoś dokładnie 2x. Spalanie ok 7 litów. Awarie – nie przypominam sobie. Auto dosyć mocno rdzewiało, pod lakierem i na podwoziu, mimo że nie jedździło w zimie. W końcu zrobiłem całą blacharkę i lakier. Na zimę i sól ABSOLUTNIE się nie nadaje. Nawet jeśli ogrzewaniem można zrobić w środku saunę o dowolnej porze roku. Zalety: nieustanne spojrzenia i obracanie głów. Mini jakoś dobrze z oczy patrzy, kojarzy się z małym zajączkiem, dzieckiem czy czymś takim, wszyscy się uśmiechają na jego widok, wpuszczają na pas itd. Rzecz nie do przebicia: BRAK utraty wartości, sprzedałem je po 5 latach za dokładnie tyle za tyle za ile je kupiłem, choć oczywiście po drodze było sporo włożone. Proszę sobie policzyć ile wartości straciłby przez ten czas Peugeot 206.
Aha, jeśli ktoś myśli że to genialne auto miejskie to tak: parkowanie super, bo można wykorzystać miejsca które inni zostawiają. Ale dziury i koleiny w miastach daja strasznie popalić, spalanie jest spore, komfort taki sobie. Wrażenia z jazdy są rzeczywiście jak z innej epoki. Siła do kiery, wrzucanie biegów, wyczucie sprzęgła i silnika. Dlatego choć auto kupiliśmy pierwotnie dla mamy, bo sobie takie wymarzyła, to okazało się że nie czuje się w nim pewnie. I prawie nim nie jeździła. Ale właśnie to w nim jest najfajniejsze, . Cały czas czujesz i przeżywasz to że jedziesz, nie chciało się wysiadać. Przy 80kmh wrażenie jakbyś pędził na wyścigach.

I jeszcze: jak w każdym starszym angielskim aucie, woda się trochę dostaje do środka, mycie karcherem odpada.


eudeziaciak Said:

Ja jeździłem tym samochodem od 2005 do 2010. Mini Morris 1000 ccm. Wspominam go bardzo dobrze, faktycznie był mały ale ja tak nie narzekałem 😉 Jedynie co, to to, że praktycznie co roku trzeba było robić poprawki lakiernicze (człowiek od którego go kupiłem po sprowadzeniu do Polski, chciał go szybko chyba sprzedać i niedokładnie go pomalował (bez piaskowania). Jeśli chodzi o silnik to co jakiś czas dolewałem oleju ale ani razu się nie zepsuł. Mam dużo miłych wspomnień z tym samochodem gdyż jego posiadanie nałożyło się z wkroczeniem w dorosłe życie. (wyjazdy na działki, dziewczyny itp). Zatem ja nie żałuję, że miałem ten samochód ale po jakimś czasie się znudził i chciałem mieć coś nowszego.


dream28 Said:

ERRATA: W środku – syf jakby wyxxxła bomba na targu Złomnika. :)


Leave a Reply

Subscribe Via Email

Subscribe to RSS via Email

Translate zlomnik with Google

 
oldtimery.com

Polecamy

Kontakt


Warning: implode(): Invalid arguments passed in /archiwum/wp-content/themes/magonline/footer.php on line 1