Bitwa trzech złomów wykonanych własnoręcznie
Z rzadka są ostatnio bitwy złomów, ale okazało się, że w jednym czasie na Allegro pojawiły się trzy wyjątkowego kalibru pojazdy, które łączy to, że ich twórcy wykonali je sami, absolutnie przekonani o fantastyczności swojego pomysłu, a gdy już go ogromnym nakładem sił i środków zrealizowali, okazało się, że jest on durny i trzeba powstały wytwór rąk oraz wyobraźni czym prędzej zamienić na banknoty obiegowe NBP. Co zresztą rodzi pytanie, które od zawsze sobie zadaję: czy ktokolwiek w ogóle kupuje tego typu produkcje? Zasadniczo pojazdy zbudowane samodzielnie składają się z patentów. Kupując np. Forda czy Peugeota, mamy niemal stuprocentową pewność, że zawieszenie, układ kierowniczy czy elektryka są takie, jak opisano w książce napraw czy schematach i że występuje bardzo duża powtarzalność produktu. W tym przypadku mamy stuprocentową pewność, że występuje totalna wolna amerykanka i że tylko twórca tego auta wie, z czego je zrobiono – ewentualna naprawa będzie więc walką z indywidualną, często zupełnie przeciwinżynierską myślą techniczną.
A teraz nasi zawodnicy:
Zawodnik numer jeden:
Dlaczego Żuk, mimo swojego głupkowatego wyglądu, ma sens? Bo jego kluczowe elementy, takie jak kabina i silnik, tworzą jedną całość, dzięki czemu zostaje więcej miejsca na skrzynię ładunkową. Wiadomo – cab-over-engine wykorzystuje miejsce w sposób najbardziej ekonomiczny. Ktoś jednak uznał, że tym, czego naprawdę potrzebuje Żuk, jest “nos” w stylu lat 20. i 30. I tak zrobił. Nie bardzo wiem, czy widział kiedykolwiek przedwojenną ciężarówkę, ponieważ produkt końcowy wygląda, jakby ktoś opowiadał mu o takich ciężarówkach przez telefon i twórca na tej podstawie szkicował swoje dzieło. Ostatecznie powstał jedyny na świecie kartonowy model w skali 1:1. Fascynuje mnie kształt grilla, który wygląda, jakby ktoś go projektował w zeszycie w kratkę. Cudowne są proste drzwi, kojarzące się z kiblem na stacji benzynowej – brakuje im tylko matowej szyby. Nie mogę oderwać oczu od wnętrza, wyłożonego BUŁAZERIĄ, jakby to był rok 1990. Trochę nie wiem, dlaczego dolna krawędź przedniej szyby musi być tak idiotycznie wysoko i dlaczego nie mogła być na równo z oknami. Nie do końca jestem też przekonany, czy skrócenie paki przez dodanie nosiastego przodu jest aby na pewno tym, co było potrzebne.
Ale to tylko smaczki, które są niczym w porównaniu z głównym detalem stylistycznym tego modelu – hipstersko-iluminackimi trójkątami w konstrukcji podszybia. Co za genialne, piękne i proste rozwiązanie. Takie trochę fraktale i tekstury z gier z lat 90. – z tym mi się kojarzy. Światowi dizajnerzy najwyższych lotów mogą znaleźć w tym Żuku sporo inspiracji do face-liftingu Kii Cee’d albo nowego loftowo-multiinterfejsowego crossovera Renault.
Zawodnik numer dwa:
Są pojazdy specjalne do różnych zastosowań: śmieciarki, szambiarki i karawany. Dlaczego samochód zbudowany specjalnie do przewozów ślubnych nie może kwalifikować się na pojazd specjalny? W końcu nie służy do niczego innego niż do wykonywania swojego zadania. Tu na przykład stworzono… eeee… coś.
Za każdym razem wzrusza mnie, jak twórcy takich pojazdów przekonują, że jest to dokładna replika Rolls-Royce’a, albo Alfy Romeo i to jeszcze z dokładnym podaniem rocznika. Ależ tak, oczywiście. Nawet znalazłem zdjęcie Rolls-Royce’a z 1927 r. No absolutnie identyczny. Nawet Stevie Wonder nie widzi żadnej różnicy. Hmm, no nie, może jednak różnica jest. Delikatna, ale jest. Mianowicie kiedy podejdzie się do takiego superluksusowego, przedwojennego samochodu, to on totalnie razi odbiorcę swoim rozmiarem. Jest gargantuicznie gigantyczny i tak absurdalnie ogromny, żeby każdy, kto ma z nim styczność, wiedział że należy do arcybogatego człowieka. Nawet dziś Rolls-Royce Phantom (aktualny model) to drogowy supergigant, a co dopiero model z 1927 r. Tymczasem w przypadku polskiego produktu mamy do czynienia z niedużą wanną o absurdalnym rozstawie osi, której głównym punktem stylistycznym jest rażąco wystający wydech.
Dlatego też po bliższym przyjrzeniu się DOKŁADNEJ replice oferowanej na sprzedaż za (fanfary) 79 tys. zł, uznałem, że jest ona nie tyle repliką Rollsa, co jedynym w swoim rodzaju połączeniem dwóch niepołączalnych samochodów. Skojarzenie było błyskawiczne i uderzające. Spójrzcie na poniższe równanie:
+
=
Czyż nie?
Zawodnik numer trzy
Sam tytuł jest takim misz-maszem wzorców kulturowych, że już po jego przeczytaniu mózg może się zagotować jak płyn chłodzący w Polonezie z silnikiem Rovera. BMW HOT ROD ŚLUBY WESELA. BMW – bawarska precyzja, sportowe prowadzenie, radość z jazdy, nowoczesność. HOT ROD – amerykańska sztuka przerabiania samochodów tak, aby były szybsze. ŚLUBY WESELA – cebula. Wurst z hamburgerem i bigosem z cebulką.
Prawdziwy bigos panuje w kwestiach technicznych tego pojazdu. Zasadniczo oryginalnie było to EMW 340 – enerdowski odpowiednik BMW 340, produkowany po wojnie, gdy Niemcy podzielono na strefy okupacyjne, a Eisenach pozostało po stronie radzieckiej. Po wielu latach i grubej przebudowie słychać już tylko rechot historii: pod maskę EMW 340 włożono układ napędowy od BMW, i to od najdroższego modelu swoich czasów – E32 750i, który pokazano na krótko przed zjednoczeniem Niemiec i miał pokazywać reszcie świata, kto tu rządzi.
Ogólnie jestem pod wrażeniem pracy, którą wykonano nad tym EMW 340. Widzę, że robił to ktoś, kto z niejednego migomatu chleb jadł. Wszystko wydaje się być solidnie zmontowane i zrobione nawet według jakiegoś planu. Niestety trochę niepokoi mnie ostatnia część tego planu: jeśli bowiem poświęciłeś trzy lata pracy i wydałeś ogromną ilość pieniędzy na projekt pt. EMW 350i V12, to czemu natychmiast po jego ukończeniu chcesz ten sprzęt sprzedać? Nie chcesz nim trochę pojeździć i się nacieszyć jego fantastycznym brzmieniem i wyjątkowym przyspieszeniem? Takie pojazdy robi się albo dla siebie, albo na konkretne zamówienie klienta. Żaden “coachbuilder” ani hot-rodder nie robi na pałę przypadkowych pojazdów, mając nadzieję, że później znajdzie kogoś, komu dany produkt przypasuje. Samochodowi daję więc plusa i minusa za biznesplan, co i tak jest bez znaczenia, mając na uwadze sześciocyfrową cenę. Nie bronię nikomu zarabiania na swojej pracy i życzę sprzedającemu powodzenia, ale mam taką analogię: taki samochód jest trochę jak portret właściciela. Jeśli zamawiam u malarza swój własny portret/mojego własnego hot-roda, to jestem gotów sporo za niego zapłacić. Natomiast nie widzę powodu, dla którego miałbym zapłacić za namalowanie portretu jakiegoś obcego gościa.
Ten ostatni to taki trochę wieloryb 😉 Resztę pozostawię bez komentarza.
a więc tak… to czarne na końcu obraża moje uczucia estetyczne…ale + za inwencję i pracę. To białe w srodku natomiast obraża mnie osobiście albowiem autor tego wynalazku ma mnie i innych czytaczy tego linku za IDIOTÓW. Twierdzenie że to weselne gówno jest repliką RR jest bezczelnością, chamstwem i podejrzeniem że jestem kretynem nie mającym dostępu do netu. Natomiast to pierwsze… mam stosunek jak najbardziej pozytywny. Może i jest śmieszny ale niczego nie udaje, jest prosty, zwykły i dość pomysłowo zrobiony. Amen
Żuk jest chociaż…prosty i nieprzekombinowany mimo tych trójkątów iluminatów. Reszta…ekhm. Ładny mamy dzisiaj pogodę prawda?
Pierwszy? Czasami dobrze jest iść na 14:00 do pracy… Już mi brakowało bitwy złomów 😉 Tamta retro ciężarówka najlepsza unikat dla konesera jedyna taka zobacz. Nikt nie będzie zadawał żadnych pytań.
Weselowoz jest bez pasow? Kto to dopuscil do ruchu?
Wygada absurdalnie, kompletny odpust jak w Bżdżynowie.
mmmm jakie sliczne Mehari
a co do tych samozdzielek, to glowa ich zaleta jest to ze sa skonczone i jezdza, co samo w sobie jest juz wielkim sukcesem!
a jak bym mial wybierac to PseudoRojs najladniejszy
co oni zrobili temu żuku???
teraz wiem skąd się wzięło określenie “deska rozdzielcza”
pienkny.
Drogi Notlaufie, są hotroderzy, którzy budują samochody według własnego pomysłu, po czym próbują sprzedać i nawet im się udaje. Na przykład Randy Grubb, nieformalny szef grupy hotroderów o nazwie Blastolene. Bodajże w filmiku z /Tuned mówi, że woli zbudować coś po swojemu i dopiero potem spróbować sprzedać. Ma wtedy pełną wolność. To on zbudował Tank Cara, którego potem kupił Jay Leno. w ogóle gość buduje chore samochody, na przykład wspomniany Tank Car, Pissed of Pete, Decoliner i jeszcze kilka innych.
Tak tylko dorzucam gwoli ścisłości.
A w Żuczku budowa podszybia jest podyktowana pewnie osią kierownicy.
http://i894.photobucket.com/albums/ac147/jarek_garbus/DSCN1785.jpg
ten żuczek jest zdecydowanie bardziej wysublimowany
To czarne ostatnie jest straszliwe.
Proporcje z doopy, przedłużka karoserii zrobiona w stylu węża wody z jaguara z focusowym silnikiem diesla.
Koła bleeee.
Na pewno kosztowało kupę kasy, niestety pozostała kupa z której kasy nie będzie.
Ten wannoroyce szkoda gadać.
Dla mnie mimo wszystko tą bitwę wygrywa żukers-uczciwy sprzęt.
Chyba otworzę wytwórnię grilli, bo z tym ewidentnie mają SAM-wocy problem.
Udało mi się napisać komentarz mimo wypadniętych oczu…
Jeszcze jedno-jak widzę jakie pokraki bez sensu otrzymują ostatnio żółte blachy, to nie mam wątpliwości że te sprzęty też się załapią.
Ja ostatnio będąc w Siedlcach z daleka zobaczyłem coś, co w pierwszej chwili uznałem za zabytek 😛 Podszedłem bliżej i prawie umarłem. To było to:
http://img4.oferia.pl/fbaa13cc7a7b9f1ac798e9aadf2dfed5_1000_1000_0_1.jpg
thermos: aha, no to przepraszam. Widziałem produkcje Blastolene i są dla mnie przerażające.
Jeden głupszy od drugiego. Szkoda, że nie wszystkie z Piaseczna, byłby komplet. Mimo wszystko wygrywa Żuk, brakuje tylko kwadratowych kółek.
dałbym dużo, żeby na złomniku nie było tego czwartku. żeby ten wpis nie wydarzył się nigdy.
Pierwszy żuk jest spoko. Od reszty wydadajo gały i jak na nie patrzę, to wolę ich nie podnosić (gał).
Fraktale sraktale. To poliglony byly. Ile ich wyświetla Playstacja ( wtedy jeszcze nie PS1), a ile Nintedoh 64 – to byl temat.
Dolna krawędź przedniej szyby w “Żuku” jest tak wysoko, bo akurat taką szybę znaleziono i jakoś zamontować było trzeba.
Wszystkie straszne. “Żuk” bez sensu, na siłę zrobiony. “Rolls” ma takie stężenie cebulizmu, że z monitora wycieka cebula w stanie płynnym.
A hot-rod jest ładnie wykonanym paskudztwem.
Wszystkie koszmarne, choć “Rolls” i “hot-rod” mocniej od “Żuka” – ten jest przynajmniej relatywnie tani i zabawnie wygląda.
Ja tam szanuję wszystkich, którym udało się dokończyć dzieła. Nawet jeżeli wykonano go przy pomocy płyty MDF. Większość takich produkcji się zaczyna i nigdy nie kończy. Zwracam uwagę, że właściciel Sroy-Sroyysa ma więcej ślubowozów w szopie. Polskie wesela to takie bezguścia, że taka “replika” może być i tak najmocniejszym punktem programu.
Po namyśle przychylam się do zdania przedpiszców. Sroy-Sroyys to zło, bo udaje coś czym nie jest. Pozostałe dwa to działające zabawne samoróby na poziomie estetycznym i technicznych wykonawców. Fajnie, że ktoś się bawi.
Biere Żuka, swoim wyglądem jakoś tak przypomina mi wąskotorową lokomotywkę Lyd1. A wnętrze jest spoko, proste i bez udziwnień. Inna rzecz, że Żuk podlinkowany przez bobbika jest dużo fajniejszy i ma dość ciekawą historię 😉
A ja nie widzę linka od bobbika…
Fakt, ukończenie projektu trzeba uznać za sukces. Tylko efekt…
Chyba jednak Żuk najlepszy. Taki swojski, przaśny.
A propos złomów, mam coś dla brazera:
http://allegro.pl/mazda-626-coupe-i4324593039.html
Co ten hotrod ma za prawo mieć logotyb BMW na tylnej klapie to ja nie wiem. Jakaś kpina! Wogóle coś mi tu zalatuje fotomontażem, bo z doświadczenia warsztatowego wiem, że wsadzenie tej V12 poprzecznie tak jak na zdjeciu jest niemożliwe.
@Qropatwa
ha ha ha, który raz już wraca ta 626 składająca się głównie ze szpachli. i skoro ona jest za 12 koła to ja moją wystawię za 24.
Moim zdaniem wygrywa sracz postawiony na ramie od Żukiety. Jest tak okrutnie toporny, że brakuje mu tylko kwadratowych kół (znaczy… tego, no – felg z oponami… kół, tylko nie okrągłych… no, rozumiecie…). Ten pojazd (?) jest policzkiem wymierzonym przedwojennym inżynierom i rzemieślnikom. Wówczas był jednak nieco gorszy dostęp do maszyn, ale ludzie przy pomocy prostych narzędzi i umiejętności robili cuda z blachy i drewna – nadwozia miały nieodparty urok. Nawet jeśli było to nadwozie pojazdu użytkowego, który z założenia był zaprzeczeniem słowa “luksus”. A tutaj jest tak jak piszesz – gość zrobił przedwojenne nadwozie na podstawie relacji telefonicznej i to chyba jeszcze wielokrotnie przerywanej.
RojsRojs Cebulantom też niczego sobie. Jest tu naprawdę srogi ładunek cebuli i zimniorów, ale jednak nie jest aż tak dramatycznie toporny. Tzn. jest chamski, nieudaczny i sprawia wrażenie budowanego bez zamysłu, ale widać tam choćby przebłyski umiejętności. Niektóre elementy dałoby się do czegoś wykorzystać. Żukieta to klasa sama dla siebie.
Analogia z portretem jakiegoś innego gościa jest wyjątkowo trafna. Dodałbym jeszcze tylko, że otrzymujemy portret osobnika wyjątkowo mało przystojnego.
Tak bardzo bym chciał, żeby kiedyś na złomniku wypowiedział się twórca, któregoś z powyższych “dzieł” i jakoś je tu bronił, czy coś.
@SchwarzeSiebner
Przecież ona jest wzdłużnie, tylko maska otwiera się na bok.
ja bronie, napisalem przeciez ze najwazniejsze ze sa skonczone i jezdza (chyba). latwo biadolic i narzekac, a kto z Was zrobil choc jednego SAMa? ja nie, ale wymienialem chocby zespoly napedowe na zupelnie inne (choc i tak fabrycznie pasujace w bude) wiec wiem ze nawet z tym jest sporo zabawy, a jeszcze jak nic nie pasuje lub nawet trzeba zrobic od podstaw rozne elementy to juz wogole masakra, wiec szacunek, nawet jesli sie to ograniczalo do zbudowania samego nadwozia, to i tak trzeba sporo kombinowania zeby to pasowalo, o kola nie ocieralo, i na dziurach nie otwieralo sie samo wszystko co sie moze otworzyc (drzwi, klapy…). do tego trzeba na prawde mnustwo czasu, zaciecia i pomyslowosci (pieniedzy niekoniecznie)
Randy Grubb raczej nie zaczynał od realizowania swoich marzeń w celach sprzedażowych. Najpierw trzeba wyrobić sobie markę na przeróbkach i zleceniach, żeby móc swobodnie tworzyć licząc na zarobek.
Cham w Audi: po prostu dzięki nim ten samochód przypomina bohatera jakiejś gry komputerowej z lat 90. Pamiętasz TEST DRIVE III? Przełomowa gra, w której można było jeździć Chevroletem CERV i Ferrari Mythos Pininfarina. I one tak wyglądały.
http://www.freegameempire.com/Img/Cache/Games/Test-Drive-3/Screenshot-2.png
Notlauf: rzecz gustu, robią bardzo kontrowersyjne samochody, ale mi się podobają, szczególnie Decoliner. Oklepane to strasznie, ale to dobra rzecz że ludzie różne gusta mają.
A co do bitwy, to chyba Żuka bym brał, jakiś taki najmniej wydumany.
mialem cos podobnego, nazywalo sie “gpcga” a przynajmniej tak sie w dosie uruchamialo choc duzo fajniejsze bylo liero, scorch, supaplex, ugh, wings czy f15 z samochodowek to dopiero gta1 bylo fajne, choc to juz mialo spore wymagania… dzialalo znosnie od 486 50MHz i 4MB ram, choc dopiero z 8MB dalo sie grac dlugo bo na 4 po paru minutach sie wykrzaczalo
Żuk miał być pewnie czymś na wzór custom-żuka, który był kiedyś na złomniku:
http://www.zlomnik.pl/index.php/2011/09/06/kustom-zuk-%e2%80%93-ustap-to-krul-druk/.
PS. Link nie działa 😀 Nie wiem dlaczego.
Niewiem, czy ktos juz to zauwazyl- dwa pierwsze sa z tego samego komisu
zgoda z bennym_pl – to, że tfurcy się nie zniechęcili po drodze to już powód do szacunku. Niestety obawiam się, że żadyn z tfurców nie popatrzy krytycznie na swoje “dzieło” bo mają do nich stosunek jak do swojego dziecka – musi być piękne i już!
Nie będę oryginalny: ŻUK KRUL! Wizualnie paskudny, ale przynajmniej technologicznie jakoś tak w miarę schludnie wykonany. A rojs i “bmw” nie dość, że też pokraki, mające udawać “coś lepszego”, to jeszcze ohydnie krzywo poskręcane i polepione. Brrr…
Przypomina mi to zabawy klockami lego. Jak się budowało np. samochód i brakowało odpowiedniej szyby czy błotnika to się brało inne klocki – takie jakie były na podorędziu. No cóż – tutaj mamy do czynienia z podobną sytuacją i ewidentnym deficytem klocków.
W HotRołdzie nie mogło zabraknąć ryflowanej blachy i hotrołdowych lamp zadnich XD
Cebulo-Rolls widać, że pochodzi z jakiejś poważnej manufaktury. Propsy za elegancki, dodający sznytu wydech.
A żuk, jak to żuk. Krul druk!
Jestem ciekaw w jaki sposób ten ślubowóz został zarejestrowany
Muszę na wstępie przeprosić, że sobie odrobinkę barfnąłem w kąciku. Posprzątam, a zresztą nikt nie widział…
Patrzę na tego Żuka i wciąż się zastanawiam, dlaczego jeszcze nikt nie zrobił najprostszej (?) rzeczy: wziąć Żunia A03 pickup z metalowymi burtami, obniżyć dachu, obniżyć zawieszenie, wsadzić tam lekko podrasowane M-20 (tak, dolne M-20; nie kolonię, nie fał-ośm, nie zagazowane AB czy OM615; ma być fason jak w hamerykańskich four bangerach) na dwóch gaźnikach i pierdzącym, wolnym wydechu wywleczonym gdzieś pod burtę. Wymalować (w stonkę?), schludnie wykończyć, zadbać o fabryczne błyskotki (zderzaki, kapsle, atrapa, ramki ślepi, klamki, nieduże, proste lusterka) i koniec. Bezsensowny Żunio do lansowania się w ciepłe weekendy.
Zastanawia mnie, jak łatwo rodzimi chotroderzy idą na skróty oddalając się od efektu, zamiast się doń przybliżać. Wyłożył taki Janusz worek kasy (czy to żywej gotówki, czy też w postaci swoich roboczogodzin) w zbudowanie wanny, to mógł kupić koło sterowe Nardi zamiast beznadziejnej kieryki od Alfy. Ciekawe, jak wygląda namiot?
BMW bez nerek to nie BMW.
A na poważnie to te auta pokazują, że powiatowa Polska nadal jest wewnętrzną warstwą cebuli jeżeli chodzi o aspiracje: aspiruje do bycia jak Ameryka, bo to zagranico jest(hot rod i pseudo model T) i przedwojenny luksus możnowładców(RR w wersji replika cebuli). To jest smutne po 25 latach. Jestem pewien, że choć jeden z twórców chodzi w kowbojskim kapeluszu i takichże butach.
@cham w audi
Kwestia rejestracji jest mega ciekawa, bo przecież zarejestrowanie SAMa to teraz pewnie katorga.
Ale w Okręgowej stacji w środku Polski za wódeczkę to kto wie co można zdziełać.
Żuk. Piaseczno. I “RR” też Piaseczno. Powoli ta miejscowość staje się legendarna. Coś jakby “Radom to nie miasto, to stan umysłu”, zaprawdę powiadam Wam, niejedno dziwo stamtąd jeszcze zobaczymy. Ale muszę powiedzieć że ogólnie to stylówa Żuk-budy jakaś JEST, zgrubsza konsekwentna Mniej porażkowa przeróbka niż niedawne BMW 5 skonwertowane na… białe nadmuchane coś, do dokończenia zresztą.
Tego rechotu historii spod maski EMW to bym słuchał, oj słuchał 😉 bo patrzeć się na to za bardzo nie da… zwłaszcza na felgi prosto z meksykańskiej wersji F&F. Niemniej włożoną robotę widać, może trochę szkoda że wnętrze przełożył po prostu jak leci, choć to też może być kwestia opatrzenia się bo akurat takie oglądam codziennie 😉
.
bobbik – mam wrażenie, że tam szkielet pozostał niemal bez zmian, obudowa jest ogólnie inna, ale silnik w komorze wygląda bardzo podobnie do pierwowzoru. Więc tu robota może być ta sama (łącznie z tymi 2-ma legendarnymi ostatnimi sztukami). A może się trochę wysilił, i przy okazji poprawił dostęp? :))
.
benny, zauważ że Złomnicza brać docenia wkład pracy właśnie – bardziej polewamy z tego, że efekt końcowy jest, no nie wiem, dyskusyjny w najlepszym wypadku. Ani odlotowy po całości, ani jakoś super przemyślany, a deklarowanie samoróby nr 2 jako wiernej kopii RR to przeca oszustwo zwykłe. Nawet to nieszczęsne EMW to chyba po prostu 750 obłożone inną budą. Pewnie dobrze jeździ, wygląda – ano jak hot rod po prostu, bez jakiejś wielkiej wizji. Skoro już ktoś poniósł spore nakłady pracy, to kurczę, mógł chociaż spędzić parę godzin więcej nad szkicami końcowego projektu
pierwsze primo:
żuka robi się tak: http://www.oldtimery.com/index.php?option=com_jfusion&Itemid=35&jfile=viewtopic.php&f=63&t=908&start=420
A nazwanie tego BMW hotrodem to poważne nadużycie. Przecież to przegnita buda z EMW dospawana do podłogi E32 i uzopełniona szpachlą. Polecam przyjrzeć się łączeniu deska-podszybie, progom z ryflówki, no i nieudolnemu przedłużeniu budy między drzwiami. Ja rozumiem, pośmiać się, ale dawać plusa za tego ulunga?
@notlauf
Czy można byłoby prosić o dodanie “p {text-align:justify;}” do szablonu CSS? Wygodniej by się czytało.
nocman: był kiedyś na allegro taki żuk jak Ci się marzy fabryczna buda z metalowymi burtami , zglebiona na małych kołach – efekt był rzeczywiście ciekawy a wykonanie bardzo dobre.
W kwesti pasów w ślubowozie – pojazdy z nadwoziem otwartym nie muszą (przynajmniej kiedyś tak było) być wyposażone w pasy bezpieczeństwa. Nie wiem co ustawodawca miał na myśli ale tak było.
beeemvoo to kontynuacja slynnej juz”agresywnej sylwetki mydla” tylko, ze tutaj jest czarno – chromy itp.
Żuczek ma w sobie cóś co sprawia, że przypiąłbym do niego 3 przyczepo-wagoniki bez okien i do Zakopca. Ale bym nim turystów woził za 11,50 Na takie coś jest nawet specjalna kategoria homologacyjna.
Mam za sobą jednego SAM’a, drugiego teraz buduję (oba motocykle). Szczególnie w drugim jest stylistycznie “spory ładunek ziemniorów i węgla”, ale tak miało być. Nie budowałbym jednak tą techniką “repliki” jakiegoś rocznicowego Ducati, bo to już by wiało trytytką i cebulą. Dlatego dla RR jest minus, dla właściciela Żuka za to, że nienajgorszą kolejkę turystyczną próbuje opisać jako stylistykę przedwojennej cieżarówki.
Ten Hot Rod jest taki, jaki jest. Nie ma w nim niczego rażącego, jeśli wziąć pod uwagę cały styl. Bo chory ulep, czy napędzany zwykłym silnikiem osobowym i wykończony w garażu u naprawdę zdolnego Janusza czy też zrobiony za chorą kasę w hamerykańskim warsztacie w ramach kolejnego odcinka jakiejś ” Custom Mega Bryki”, pozostanie chorym ulepem.
Tacy ludzie to chyba mają za dużo wolnego czasu i pieniędzy.
Jakiekolwiek straszne by nie było, szacun, że wszystkie trzy dokończone.
Notlauf chyba specjalnie dał drugi i trzeci, by absurd Zuczka nie byl tak widoczny 😛
A toście Pany widzieli?
http://allegro.pl/sulky-m11-i4315792662.html
Wygląda jak łada po wizycie w zgniatarce.
Tego Royca (chociaż takich ulepów pewnie jest trochę więc może tylko podobnego) widziałem osobiście na ślubie w Pruszkowie. Straszne wspomnienia bym miał ze ślubem, nie rozumiem po co sobie obrzydzać taki dzień
Ale jest gorsze cebulactwo niż taki Rojs. Mój kumpel stwierdził że od domu wybranki pójdą do kościoła na piechote 😀
Inspiracją dla Żuka był chyba pojazd z kreskówki o smoku wawelskim. W wyprawie prof. Gąbki mieli nawet kamper.
Poproszę Mehari. A nie, czekaj…
Produktom…nie – WYTWOROM Kąkol Przodkowo mówimy stanowcze i zdecydowane NIE!
No dobrze, minimum czegokolwiek jeśli nie pozytywnego to neutralnego ma w sobie Żuk. Ale tylko jako wspomniany wcześniej ciągnik do wagoników w jakimś kurorcie. Bo jako replika…
Tego hot roda zrobił ten sam gość co hot roda na bazie forda T i isuzu tropera, który był na złomniku ze dwa lata temu Znam go osobiście (bardzo w porządku typ, od zawsze miał różne “dobre” pomysły)
Jak będziecie ciekawi to napisze wam jak to auto zostało zrobione.
Trzy superbździągwy. W Żukopochodnym nie tyle razi mnie bołazeria, co klamoty od Lubelaka. Zrozumienie sensu “nosa” wymaga podniesienia tegoż w ciężarówce, najlepiej amerykańskiej. Wkoło motoru można tańczyć, jest dostęp do wszystkiego.
Pseudoretro nie byłoby takie straszne gdyby nie koła od konnego rozsiewacza nawozów i przyczepianie na siłę etykietki kopii Rolka.
Ostatni to poprostu członek rodziny waleni wyrzucony koszmarnym sztormem na brzeg.
Ja biorę Żuka. Zdecydowanie najkorzystniejsza oferta, dobra fura do wożenia piwa. Jeśli ktoś chce zrobić sobie obciach na weselu, powinien zamówić Roll Royce z Piaseczna, natomiast EMW 750 świetnie wyglądało by ba Kubie.
Ee, Notlaufie, przyjrzyj się samochodom z płaską szybą frontową: LJ, SJ, CJ, YJ, TJ, JK, G, S IIIIII, 90110, J40, UMM… zaraz, ten to ma dopiero trójkąty!
Wracając do szyby i tego co w kabinie zwykle jest pod szybą, to to nie lubi być na wysokości kolan (choć w CJ / YJ jest właśnie tam:), a podniesienie krawędzi szyby nie ogranicza widoku na ulicę, co majwyżej widać mniej maski.
Żuk wygrywa przez nokaut samym zapachem! Nieco militarny może jest jego kanciasty charakter, ale wykonanie i wrażenie estetyczne zdecydowanie powyżej przeciętnej. Prawdopodobnie nie zawiera on detali z tworzyw sztucznych w ogóle i ta deska! W mercedesu trzeba by dużo dopłacić! A że sens? A że tak zapytam: A Sulky?
Takiego Sulkyego przecie Złomnik ma, jeno czewroniastego. Brałbym tego białego jak leci, choćbym miał rowerem holować (uszkodzona przekładnia). Sułek jest 70km ode mnie. Ale nie za tę cenę, jeszcze w dodatku niezarejestrowany w Polsce.
Zapomniałem dodać – te burty Żuka, piwowóz po prostu
w sulkym ktos juz zalozyl GX160 jak proponowalem 😉 szkoda ze skrzynia nie wytrzymala 😉
@jcb
Takiego Żunia wystrugali na Politechnice Łódzkiej:
http://i83.photobucket.com/albums/j311/spychal/DSCF2604.jpg
niestety to nie jest A03 (albo choćby szczep starszego pyska), niestety pełno w nim ryflowanej blachy, niestety bez top chopu i niestety z fał-ośm, nie wiem po co.
To Emw było zrobione w następujacy sposób:
-Ze starego BMW 750 została odcięta karoseria, została podłoga z silnikiem zawieszeniami środkiem itd, po prostu całe auto ale bez karoserii
-gość ma skup złomu i jakimś cudem ktoś przywiózł mu pognitą karoserię z EMW
-dalej było prosto
karoseria z emw została rozcięta na 4 ćwiartki (wzdłuż i wszerz)
-4 ćwiartki zostały nałożone na podłogę od BMW 750
-a reszta to blacha szpachla i duuuużo godzin roboty
Żuk nawet ciekawy, taki sympatyczny ciągnik kolejki turystycznej albo obsługa wesołego miasteczka.
Ślubowóz…kolejny pocięty Polonez albo inna Sierra i tyle kiczu, że aż się wylewa…
Wieloryb z pewnych kątów wygląda nawet nawet, totalnie nie rozumiem dlaczego twórca zamiast przedłużyć drzwi walnął trytytkową przedłużkę pomiędzy i zostawił wnętrze od 7, które do hot roda pasuje jak… w ogóle nie pasuje.
Ceny też kosmicznie, jeśli ktoś to kupi, chętnie poznam motywy, jakie nim kierowały 😉
@romek – koniecznie poopowiadaj o wielorybie:)
CYTAT: “Dlaczego Żuk, mimo swojego głupkowatego wyglądu, ma sens? Bo jego kluczowe elementy, takie jak kabina i silnik, tworzą jedną całość, dzięki czemu zostaje więcej miejsca na skrzynię ładunkową.”
==Czyli w 67 roku konstruktorzy Nyski z długim ryjem popełnili dokładnie ten sam błąd
Rozmowa budowniczego Żuka/ciuchci turystycznej/pancerwagena/czegoś tam #$#%#$^%%& pewnie wyglądała mniej więcej tak: Ty Genek słuchaj no te stare ciężarówki to oni mieli u przodu taką kratkje jak od Ursusa czydziestki tylko bardziej kanciasto i w chromie. No i te zderzaki to zawsze takie podwójne szyny byli.
[…] ZAKŁÓCENIA NA LINII 😉
Przednia szyba taka niska pionowa, no wiesz no i w ogóle cała szoferka to raczej taka kanciasta z tymi wystajoncymi błotnikami zresztom co ja Ci bendem tłumaczył Ty jesteś majster. Deska rozdzielcza to chyba z drzewa ma być nie? Bo kiedyś to chyba takie byli dlatego mówiom deska rozdzielcza. Zresztom Mieciu jak na żwirowni cieciował to tam mieli Krazy z budom drewnianom.
Dobra Gieniu ty mnie na minuty nie naciągaj tutej. Musze kończyć bateria mi pada ino jakby Ty miał jeszcze jakie pytania to bierz komórkje i dzwoń.
W zasadzie to też się chyba tu nadaje: http://moto.onet.pl/najdziwniejsza-limuzyna-slubna/hh4px
Ten wpis doprowadził poziom sarkazmu dużo dalej, niż się kończy czerwone pole. Tak trzymać!
Ciekawe, czy tylko ja się dałem na początku zmylić czytając akapit o ślubowozie nr 2. 😀
Przewijałem tekst w dół podczas czytania, myślę sobie “kurde, to musi faktycznie śmiesznie wyglądać”, po czym widzę zdjęcie … Rollsa z lat ’30, myślę “kurde, ale co to za brednie, ta fura wygląda naprawde wspaniale jak na replikę, i nigdzie nie ma wystającego wydechu, o so chozi”, po czym czytam”Spójrzcie na poniższe równanie:”… 😀 Inna sprawa, że wygląda to i tak ciut lepiej niż się spodziewałem, chociaż “boczny wydech” FTW.