Felieton o sportach motorowych albo o talencie
Dzień dobry,
Felieton o sportach motorowych jest w moim wykonaniu o tyle ciekawy, że nie mam zielonego pojęcia o sportach motorowych. No, to znaczy mam. Odróżniam rajdy od wyścigów, a to już coś. Czyli mamy do czynienia z klasyczną sytuacją “nie znam się, więc się wypowiem”.
Ktoś nawet ostatnio napisał w (skasowanym) komentarzu: “nie myśl o sprawach, których nie rozumiesz”. Bardzo mnie to rozbawiło. Chyba cały rozwój ludzkości polegał na tym, że ludzie myśleli o sprawach, których nie rozumieli. Jeśli wstęp Cię już znudził – pomiń ten wpis, jutro będzie miks albo bierz lawetę, jeszcze nie zdecydowałem.
No więc jest tak: sporty motorowe obsysają po całości. Ogólnie sport sam z siebie ssie, bo nie widzę sensu w podejmowaniu wysiłku fizycznego dla samego wysiłku. Co innego jeśli uprawiasz sport dla podniesienia np. swoich umiejętności zawodowych, np. trenujesz kolarstwo będąc kurierem rowerowym. Jeśli chcesz tańczyć w klubie go-go to zapisujesz się na pole fitness. Ćwiczysz biegi sprinterskie jeżeli jesteś złodziejem radii samochodowych. Jednak w przeważającej liczbie dyscyplin sport nie ma żadnego sensu. Oczywiście sporty motorowe nie są jeszcze tak kretyńskie jak bieganie, no ale to temat na oddzielny wpis. W sporcie motorowym liczy się bowiem to, kto pojedzie szybciej. Rozumiałbym to, gdyby na ten przykład do takiego samochodu rajdowego pakowali im umierającego gościa i mają 15 minut na dowiezienie go na OIOM. Wtedy musisz jechać naprawdę szybko. Ale jechać szybko dla samego szybkiego jechania to jest jakaś patologia. Podobno to podniecające, adrenalina i tak dalej – parę razy próbowałem szybko jechać i niestety, nic z tych rzeczy. Zresztą wydaje mi się to akurat ze wszystkich sportów śmiesznie łatwe. Siedzisz sobie w fotelu, kręcisz kierownicą i zmieniasz biegi, czyli dokładnie to samo co robię jadąc do pracy. Emocje jak na grzybach.
Na ten przykład jak byłem kiedyś w Hiszpanii, (TU LINK) to wziąłem udział w próbie sportowej. Pilotował kierowca wyścigowy z Le Mans, Lucas Ordońez. Byłem drugi z dziennikarzy w ogóle się do tego nie przykładając, objechał mnie tylko JJ. Może to dlatego, że Lucas Ordońez mógł krzyczeć instrukcje w swoim ojczystym języku, a nie zastanawiać się, jak po angielsku jest “hamuj!”. A może to naprawdę jest proste. Tak, chyba tak – to wtedy jak byłem na dwóch co-drive’ach ze znanymi kierowcami rajdowymi, z Leszkiem Kuzajem na jakimś lotnisku w Wielkopolsce i z Hirvonenem (czy jak mu tam) w Goodwood. Kuzaj to nawet odebrał telefon podczas dokurwiania na próbie sportowej. A zatem to pewnie dlatego motorsport mnie nie pociąga: jest bez sensu i jest prosty. Z rzeczy prostych i bez sensu wolę już przepychać Carry żeby się nie przyklejało do kafelków w garażu. Oczywiście można powiedzieć, że sam biorę udział w formie sportu motorowego: rajdach nawigacyjnych. Ale tam nie liczy się, kto szybciej.
Tak naprawdę do napisania tego felietonu skłoniło mnie powstanie na facebooku oburzonego fanpejdża “żądamy dymisji senatora Aleksander Pociej”. Po pierwsze od razu przypomniała mi się anegdota Michała Rusinka: “czy ja rozmawiam z panem Michałem Rusinek?” – “tak, ale ja się deklinuję” – “a, to ja zadzwonię później”. Chyba że senator Aleksander Pociej jest kobietą. Po drugie, żądanie DYMISJI senatora świadczy o tak totalnym niezrozumieniu mechanizmów funkcjonowania państwa, że można tylko porównać to do mówienia o “rajdach wyścigowych formuły pierwszej”. Senator, drodzy państwo, może co najwyżej złożyć mandat. Do żadnej dymisji się nie podaje, ponieważ nie pełni funkcji z mianowania przez urząd, a jako reprezentant narodu. A czymże na tak straszną nienawiść zasłużył sobie Aleksander Pociej?
Otóż podniósł rękę na Roberta Kubicę, nazywając go piratem drogowym i żądając odebrania mu prawa jazdy, a nawet samochodu. CO ZA STRASZNY CHAM I BURAK JAK ON ŚMIAŁ OBRAZIĆ NASZEGO ŚWIĘTEGO BŁOGOSŁAWIONEGO MISTRZA KIEROWNICY WSZECHWAG I WSZECHŚWIATA ROBERTA KUBICĘ? To niesamowite, że każdy obywatel domaga się wolności słowa, poglądów i przekonań, ale kiedy senator głosi swoje zdanie, to jest święte oburzenie. Rozumując w ten sposób można by uznać, że osoby pełniące funkcje publiczne mogłyby głosić tylko poglądy, z którymi wszyscy się zgadzają i na ten przykład premier Tusk w poniedziałek na konferencji prasowej mówiłby “dziś jest poniedziałek, 20 stycznia 2014 r., temperatura wynosi -5 stopni, kamień jest cięższy od styropianu, wszyscy ludzie powinni żyć w zdrowiu, dostatku i szczęściu”. Pozostałe poglądy mogą być już zbyt kontrowersyjne do publicznego głoszenia.
Uważajcie: ja osobiście nie mam nic do Kubicy. Robi co lubi i pewnie dobrze się przy tym bawi, a jeszcze mu płacą. Niejeden by tak chciał. Trochę mnie denerwuje, że z wyglądu jest mega podobny do byłego męża mojej kuzynki, który puścił ją w trąbę, ale to mało racjonalny powód. Trochę mnie dziwi jego niechęć do Polski, ale nie każdy musi kochać Polskę. Nienawidzę natomiast fanów Kubicy, zwłaszcza tych internetowych. Są gorsi od kiboli piłkarskich i absolutnie nie chcą przyjąć do wiadomości kilku prostych prawd. Mianowicie, numer 1: Robert Kubica jest kierowcą supermegadoświadczonym w wyścigach, ale absolutnie nie utalentowanym. To motoryzacyjny odpowiednik Steve’a Vaia. Gość, który spędził życie za kierownicą i na torze wyścigowym, tak jak Steve Vai nie odkładał gitary nawet jedząc. Przeczytałem sobie niezwykle rozbudowaną biografię Kubicy na Wikipedii i jestem w głębokim szoku, po pierwsze że komuś się chciało ją napisać, po drugie – wobec doświadczenia pana Roberta w różnych formach wyścigów samochodowych. Posiada więc umiejętności. Nie posiada talentu. Wiecie jak to odróżnić? Znów odwołam się do muzyki. Gość po konserwatorium siódmego stopnia czy ile ich tam jest, po usłyszeniu danej melodii posiada umiejętność odegrania jej dokładnie nuta w nutę i bezbłędnego zapisania jej na pięciolinii. Człowiek utalentowany, choć grywa głównie na weselach, po usłyszeniu tej samej melodii nie umie jej może dokładnie zapisać, ale od razu robi z niej piosenkę, rozwija melodię, a w głowie słyszy pasujący do niej tekst. Robi to wszystko lekko i bez wysiłku. Frank Zappa był utalentowany. Ayrton Senna był utalentowany. Pele był utalentowany. Kubica nie jest. Jest wyćwiczony. Każdy, kogo w wieku 6 lat posadzono by w gokarcie i nie wypuszczano z toru wyścigowego przez następnych lat 20, nauczyłby się jeździć i stałby się szybki dzięki opanowaniu ruchów, koordynacji ręka-oko-noga-mózg, doświadczeniu w znajomości zachowania się pojazdu w danych warunkach. Żaden talent nie jest do tego potrzebny. Ale tylko człowiek utalentowany dostając TAKĄ dawkę wiedzy i doświadczenia przekuwa to w pasmo zwycięstw. Jeśli prześledzimy początki Senny – są podobne jak początki Kubicy, też są gokarty i różne formuły junior, tyle że Senna wygrał 41 wyścigów F1, a w połowie tych, których wystartował, stanął na podium. Był idealnym przykładem połączenia umiejętności i talentu.
Po drugie: Kubica jeździł w F1 i przejebał temat na własne życzenie. Jest mi to obojętne. To nie moja kariera i nie mam z tym nic wspólnego. Gdyby odszedł z F1 u szczytu sławy i został zawodowym pokerzystą – też dobrze. W końcu każdy żyje swoim życiem, a nie cudzym. Być może wolał rajdy i święte jego prawo. Być może atmosfera w F1 jest tak bardzo nie do zniesienia, że wytrzymają tam tylko najgorsze mentalne szuje i świniopodkładacze. Ale jak już się okazało że tak będzie, to znów jego fani podnieśli wrzawę: o rany, o rany, kierowca z superprestiżowej (nie oszukujmy się) serii F1 przechodzi do rajdów! Taki człowiek to po prostu pozamiata tych wszystkich rajdowców, w ogóle oni z nim nawet nie będą w stanie podjąć walki, po prostu wciąga ich nosem. No i jakoś nie wciąga. Radzi sobie dobrze dzięki swoim niewątpliwym umiejętnościom i doświadczeniu, nie rozbija się jakoś szczególnie często (ponoć 3 kraksy na 14 startów), ale daleko do sensacji. Zresztą podejrzewam że ma tu zastosowanie technika “gaz w podłogę i zobaczymy co będzie”, znana i stosowana przez innych, często mniej doświadczonych kierowców.
Na tym tle mamy gościa, który mógłby być obrazkową definicją słowa “talent”. To Adam Małysz. Dla mnie jest to najlepszy polski sportowiec wszechczasów (za moich czasów to słowo pisano łącznie). Dodam: nie pasjonują mnie skoki narciarskie, ale pasjonuje mnie, jak jeden człowiek może tak totalnie, centralnie rozk…wić temat, wejść i pozamiatać raz za razem, z przodu, z tyłu i z obu boków. Nie brałem udziału w małyszomanii i nigdy nie byłem na żadnych zawodach, naszego sportowca widziałem na żywo raz i to z daleka, co nie zmienia faktu, że jestem pełen podziwu dla jego osiągnięć. Gość co nie zrobi, to mu wychodzi. I taki Małysz wsiada w Hiluxa i dojeżdża na 13. miejscu morderczego rajdu Dakar. Rozkminiacie to w ogóle? Gość przecież zero doświadczenia. Narty i śnieg to on w życiu widział, ale pustyni i jazdy po muldach nie bardzo. I eksportowy mistrz sprzed lat Hołowczyc dojeżdża szósty, a Małysz trzynasty, podczas kiedy wielu bardziej doświadczonych zawodników wycofuje się lub kończy na odległych miejscach. To właśnie jest talent: nie musisz umieć, musisz to poczuć. Oczywiście zachodzi też ewentualność, że motorsport jest naprawdę tak prosty, że skoczek narciarski jest w stanie dojechać na 13. miejscu w Dakarze, bo większość roboty odwala “team”.
I tak niestety, a może na szczęście jest we wszystkich dziedzinach życia. Możesz robić doktorat na polonistyce i pisać bloga, który będzie nudny jak program w TVN Meteo. Możesz natomiast nie mieć pojęcia o pojęciu i robić bloga, który zmiażdży tę całą cuchnącą blogosferę i wprowadzi nową jakość. Oczywiście wykształcenie będzie ci w tym pomocne, bo da ci umiejętności, ale to jakieś 25% sukcesu. Reszta to te procesy chemiczne zachodzące w głowie wynikające z unikatowej sekwencji DNA, na co mamy zerowy wpływ. Powiem szczerze, że wchodzę na różne strony, co do których kompletnie, zupełnie nie zgadzam się z autorem, ale lubię go czytać, bo ma taki floł. Lubię komiksy Dema, bo gość nie potrafi kompletnie rysować, ale ma dobre pomysły i jest odlotowy. Nie lubię rzeczy wycyzelowanych i odbębnionych, a tak właśnie wygląda dzisiejszy świat: wyuczone do perfekcji i wykreowane “gwiazdy” odśpiewują swoje partie i mamy się zachwycać, podczas kiedy talentu nie ma w nich za grosz. Bardzo trudno jest znaleźć w dzisiejszym świecie prawdziwie utalentowane osoby, bo one nie są szczególnie w cenie – ludzie utalentowani rzadko są stuprocentowo posłuszni, a tego wymaga się na początek od każdego, kto chce zaistnieć. Bardzo lubię filmiki z amerykańskimi aktorami, gdzie jeden udaje drugiego, albo mówi coś w obcym języku, albo ogólnie improwizuje. Taki Kevin Spacey. Trochę słabo, że w gra w polskiej reklamie banku, ale to gość z dużym darem do tego co robi. Bawi mnie za to ostatnio internet się podniecił, że Robert Downey Junior sobie śpiewa. No ja piedrolę! W końcu jest aktorem! Aktor musi umieć: zaśpiewać, zatańczyć, zagrać na jakimś instrumencie, powiedzieć wierszyk z pamięci/zaimprowizować go itp. itd. Chyba że jest Kasią Cipochwyt to wtedy nie musi umieć nic.
Zatem gdyby senator Pociej obraziłby Małysza, to sam założyłbym fanpejdża z żądaniem przeprosin. Ale tak… no cóż, trochę palnął. Może mieć własne zdanie, nawet głupawe. Jednak nie da się przeoczyć, że o Kubicy słyszy się najczęściej w kontekście wypadków, a o Małyszu – w kontekście sukcesów. Dlatego jeśli ktoś pyta mnie o sporty motorowe (co niestety zdarza się często – ludzie uznają, że skoro lubię samochody, to lubię i sport samochodowy), to odpowiem że z polskich zawodników najbardziej lubię Małysza. A ze sportów motorowych najbardziej lubię zawody o kropelce – kto dalej dojedzie na litrze paliwa. Też w takich brałem udział jako student, tyle że w normalnym ruchu i bez żadnych innych zawodników. A akurat jeśli chodzi o Polaków to w poważnych zawodach w oszczędności paliwa radzimy sobie naprawdę znakomicie, o czym w mediach raczej się nie mówi, bo to nudne. Jak ten felieton. Wracam robić miksy.
No dobra, ale trzeba jeszcze podsumować. Podsumowanie jest proste: sport motorowy nie jest ciekawy, ale gorąco kibicuję, żeby Małysz odnosił w nim sukcesy, jeśli go to bawi, bo na nie zasługuje. Może jestem mejnstrimowy ale uważam że Małysz to super pozytywny gość, jeden z niewielu Polaków, który zarówno umie, jak i nie narzeka. Oraz bardzo chciałbym, żeby okazało się, że moja opinia o Kubicy jest z gruntu fałszywa i podszyta nieuzasadnioną, polską zawiścią. Ja zresztą myślę że talent Roberta w końcu się ujawni. Zaraz po tym jak ruszy sprzedaż seryjnej wersji Arrinery Hussarya.
chciałbym tak jak oni zobaczyć w tylnym lustrze Kamaza na długich który mnie wyprzedza na pustyni przy 140 kph…..to chyba rodzaj zboczenia
Teoria z Małyszem (szanuję Go za narty) zawiera malutki błąd. W ramach akcji Dakar od kilku lat “rąbie” kilkadziesiąt tysięcy km rocznie – ćwiczeniowo…
Jesteś zabawny.. Życzę Ci, żebyś z takim podejściem, dożył chociaż swoich wnuków. Amatorski sport uprawia się dla zdrowia i satysfakcji, zawodowy dla pieniędzy – czego tu nie rozumieć.
Inna sprawa – kwestionujesz pasje innych, i o takie w których o coś chodzi – sam ciesząc się z kolekcjonowania 20letnich złomów..
Więcej dystansu i zrozumienia dla innych by się przydało Panu autorowi, im więcej ludzi będzie bezsensownie traciło pieniądze na paliwo i opony na torze tym mniej szaleńców na twoim eko przejeździe z punktu A do B.
Twoja opinia o Kubicy jest fałszywa. Wystarczy prześledzić sobie osiągnięcia Roberta przed F1 (objeżdżał z palcem w zadku Hamiltona Vettela i paru innych aktualnych gierojów F1 w kartach i niższych formułach) albo to jak radził sobie w wolniejszym o epokę Renault w sezonie 2010. To co robi po jednym sezonie w WRC to ewenement. Jedzie pierwszy raz w Monte Carlo (tak wiem że w 2010 jechał zapoznanie) i jedzie szybciej lub dotrzymuje tempa aktualnego mistrza świata z fabrycznego zespołu (M Sport nie jest “w pełni” fabryczny) w najlepszym obecnie rajdowo Polo WRC. A o tym jak obecna F1 różni się od tej z czasów Senny to mi się już nie chce nawet pisać. Taka miernota Vettel bez Neweya byłby na poziomie co najwyżej Heidfelda – jaka to sztuka zostać czterokrotnym MŚ mając samochód szybszy na kółku o co najmniej sekundę od reszty stawki ?
Ale oczywiście masz prawo błądzić
niestety, “flex-able” vaia dowodzi, że nie to pierwsze, a to drugie: “atmosfera w F1 jest tak bardzo nie do zniesienia, że wytrzymają tam tylko najgorsze mentalne szuje i świniopodkładacze”, innymi słowy bez wątpienia jest/był utalentowany, ale popkultura i żądza sławy wcinają talenty na śniadanie, na co przykładów w historii muzyki jest bez liku (gwiazdy artrocka lat 70-tych, anyone?). pozdrawiam oburzonych
W porządku, ale nie oszukujmy się-gdyby nie miał talentu to nie zamiatałby już tak u początku kariery w kartingu, gdzie był młodym odpowiednikiem Schumachera-trzaskał konkurencje równo wyścig po wyścigu, to właśnie jest talent. Wyczucie samochodu, prędkości, oceny – to wszystko są niuanse które odróżniają doświadczonego kierowcy od utalentowanego rajdowca, którym Kubica bez wątpienia jest (nie jestem jego śmiertelnym fanem, żeby nie było, ale to jest mega utalentowany gość).
Myślę, że gdyby zabrał kogokolwiek wątpiącego w to, na przejażdżkę TAXI po OES-ie, to wiara w talent szybko by wróciła.
Można się wyuczyć gry na instrumencie, ale jazdy w profesjonalnych rajdach się nie da.
Z sz.
Pociej po prostu potrzebował rozgłosu. Nie sądze zeby go w ogóle Kubica interesował. Tylko tyle i aż tyle.
Natomiast po zapowiedziach jaki to bedzie mocny felieton spodziewałem się flejmu a tu tak słabiutko. Oczywiście nie trudno się było domyslić że będzie o Kubicy. Ja mu jednak kibicuje, nie ukrywam też że lubię rajdy (bardziej niz F1). Kubica przypomina mi Collina McRae – jeździ systemem “zero-jedynkowy” – wszystko albo nic. Albo wygrywa, albo wypada.
A ponieważ też się nie znam, to wypowiem się, że Kubica jednak nie jest tylko rzemieślnikiem (taki obraz wyłania się z felietonu). Nie jestem jego fanatycznym wielbicielem, kibicuję mu z racji tego że jest “nasz” i wierzę że jednak trochę talentu w nim jest.
Problem w tym, że mylisz się zasadniczo w ocenie zjawiska sportu. To nie sportowiec musi czuć ten flow, fun i adrenalinę. Sport jest po to, żeby takie leszcze internetowe jak Ty i ja mogły obejrzeć to w telewizji lub na żywo i poczuć dokładnie te emocje, które w związku ze sportem się nam wmawia. Trzeźwą ocenę sytuacji mamy mniej więcej wtedy, kiedy już nie ma się czym podniecać. I mniej więcej wtedy dochodzimy do wniosku, że przecież sportowcy są kompletnie bez sensu,! Robią jakieś głupoty i nawet niczego nie wytwarzają. A publika poświęca czas i pieniądze, jakich normalny człowiek w życiu nie zobaczy. Potrzebujemy więc jakiegoś wyjaśnienia, a że nie znamy się specjalnie na sporcie, to zwykłe “wyćwiczenie” jednego czy drugiego zawodowca od wyścigów jakoś nas nie przekonuje. Musimy więc odwołać się do boga, natury, talentu lub innej magii, która to decyduje o sukcesie lub niepowodzeniu naszego faworyta.
Nie wiem jak można mówić o talencie, kiedy o sukcesie jednego człowieka decyduje praca całej armii ludzi wykonywana przez wiele lat. Sporty motorowe już dawno nie są zmaganiami kierowców na torze, chociaż nadal właśnie to oglądamy i wierzymy. Oczekujemy cudów w rodzaju: Kubica wygra GP dysponując słabszym samochodem niż konkurencja, wróci do F1 po wypadku i zostanie co najmniej mistrzem świata, albo chociaż wygra co się da w rajdach.
Udało się osiągnąć ten pierwszy cel – bo parę okoliczności losowych zagrało na tyle skutecznie, że przy odpowiednim nakładzie pracy można było tego dokonać. Dwa kolejne są nieprawdopodobne. Bez względu na to, jak bardzo utalentowany Kubica rzeczywiście jest, losu nie da się całkiem zaczarować.
Demir: kasuję komentarze które nic nie wnoszą. Skopiowałeś moje słowa z początku tekstu i dodałeś że “marne, skuteczne podbijanie oglądalności”. KAPITAN OCZYWISTY ATAKUJE.
Leszcze internetowe to mi się podoba. E-leszcze.
Dobry felieton. Właśnie sobie uświadomiłem, że własne zdanie i zajawka na coś co jest nierozumiane przez otoczenie jest ale daje ci radość jest tabu. Pie..nym nietaktem. Niby wiadomo, ale jest to tak samo smutne
Jako etatowy komentator zawodów sportowych i sportowiec – amator generalnie zgadzam się z założeniami Złomnika. Niekoniecznie w kwestii uprawiania sportu (choć coś w tym jest) ale o Małyszu i Kubicy myślę podobnie. Zresztą, utalentowany sportowiec umie robić wiele rzeczy, jeśli ma nawyk trenowania to może trenować cokolwiek i osiągnąć w tym dobry poziom – Vide Saleta i jego niezła (jak na ponadstukilowca) jazda w WMMP
Kiedyś nazywano to Bożą iskrą albo iskrą Geniuszu. To jest to coś nieuchwytne, czego żaden perfekcjonista i rzemieślnik nie załapie, ale będzie poprawny. To jest talent.
Z drugiej strony specjaliści (tzn. trenerzy sportowi) mówią, że sam talent to niewielki procent gwarancji sukcesu. Ważne jest, co i jak się z tym zrobi, czyli pracowitość, mądrość, systematyczność, rozwój, pokora.
Ktoś bez talentu realizując to stanie się zawodnikiem poprawnym, solidnym.
Ktoś z talentem może stać się perfekcyjny, nawet geniuszem.
Jest jeszcze trzecia droga: miał talent, ale nie wykorzystał. Były jakieś “lucida intervalla” owego geniuszu, ale nie rozwinął, zmarnował, rozmienił na drobne. Wtedy bardziej poszukiwany będzie ktoś tylko solidny, ale przynajmniej przewidywalny i stabilny.
—
Nie mam aż takiej wiedzy o Kubicy, by stwierdzić, czy jest talentem, czy tylko solidnym wyrobnikiem.
Zgadzam się co do Małysza – on miał tę iskrę. Ale i był (i jest) bardzo pracowity – ze swoim talentem współpracuje. Mimo, że nie jest intelektualnym guru, to ma to coś.
Myślę, że określenie “talent” pasuje też do Justyny Kowalczyk (patrzę tu też na wymiar konkretnych sukcesów, jakie osiągnęła).
—
Być może to kwestia tego, że w Polsce ludzie złaknieni są (i trochę zakompleksieni) sukcesów sportowych i każdy, kto się choć trochę wybija, jest uwielbiany.
—
Pan mecenas/senator Pociej. Baaardzo ciekawa rodzina prawników, baaardzo ciekawe konotacje. Dlatego, nawet jeśli pisze słusznie, to podchodzę do jego słów z rezerwą.
Z przykrością stwierdzam, że nie masz, Tymonie, bladego pojęcia o motorsporcie, do czego na szczęście się przyznajesz, w przeciwieństwie do Senatora Aleksandra Pocieja.
Ale brak wiedzy, niestety powoduje wyciągnięcie fałszywych wniosków. Co do Kubicy, to już kilka osób wypowiedziało się na temat całkiem trafnie. Ale Małysz???
Mediom udało się ukuć postać genialnego sportowca, który odstawiwszy narty, osiąga jak sam dostrzegłeś, sukcesy w sporcie, do którego wszedł z ulicy.
Otóż jest to bzdura. Adam Małysz rzeczywiście zaczął starty w poważniejszych imprezach typu Baja Poland po zakończeniu startów w skokach. Tylko że mniej więcej 6 lat wcześniej zaczął startować w lokalnych rajdach przeprawowych i typu baja. Więc absolutnie nie był świeżakiem, jak to usiłują wmówić media, bo im pasuje do bajeczki. Talent, rzeczywiście jest. Ale nie taki, że wrzuca narty na szafę, wsiada do Hiluxa i wygrywa. Było to poprzedzone latami startów. Tylko po cichu i jak mniemam na przekór PZN i Tajnerowi. Ciekaw jestem, jakby podczas przewrotki gdzieś na przeprawówce, złamał sobie nogę, jaki byłby hejt. Widać, że sam byś do niego dołączył, jak widzę Twoje słowa o Kubicy…
Jednym słowem zacytuję klasyka “Błogosławieni ci , którzy nie mając niczego do powiedzenia, nie ubierają tego faktu w słowa”. Howgh!
O kurde, wszyscy chyba czytają.
Ja myślę, że kwestię talentu w sportach motorowych trzeba określać też przez poprawkę na sprzęt
Dajmy wszystkim sezon na tych samych autach naprawianych przez tą samą ekipę mechaników a potem zastanawiajmy się kto ma więcej talentu a kto więcej umiejętności.
A pan senator Pociep… to znaczy Pociej, niech się od Kubicy odwali – nie dlatego Robert jest jakiś och i ach, tylko, że jest towarem exportowym, który mimowolnie wywleka na arenę międzynarodową każde guano, które mu się do buta przyklei. A teorie senatora Pocieja, jak i owy fanpage niewątpliwie do tej grupy się zaliczają…
A co do sportów motorowych jestem fanem… Przygońskiego, Dąbrowskiego i Sonika
Oj, od czego by tu zacząć… Przyznam, że spodziewałem się mega hejtu na sport motorowy i już przygotowałem sobie kontrhejt. A tu dość delikatnie, to tak nie bardzo wypada odpowiadać bluzgami, fochem itd. No ale spróbujmy.
1. Sens sportu samochodowego wskazać łatwo: postęp. Turbo, zmienne fazy rozrządu i mnóstwo innych rzeczy w seryjnych autach wzięło się z tego, że któryś producent stwierdził “zrobimy auto szybsze od innych”. A nawet jak nie obchodzą Cię osiągi, tylko spalanie, to sam musisz przyznać, że te technologie potrafią dać też niskie spalanie.
Poza tym – samochód wymyślono po to, by był szybszy od konia. Prędkość jest podstawą motoryzacji. A jak lepiej sprawdzić prędkość, niż rywalizacją?
2. Sport samochodowy łatwy? Tylko jeśli konkurencja słaba. Wyskocz choćby na jakiś KJS, dojedź wysoko i powiedz, czy było łatwo. Jak było, to może rzeczywiście masz ten talent, o którym mówisz :). Poza tym sugerowanie, że szybkie przemieszczanie się autem jest banalne, a potem wstawienie obrazka Forda RS200, to już chyba trollowanie 😉
2. Rozważania o talencie można toczyć długo. Ale to, czy ktoś go ma, jest sprawą drugorzędną. Bo na mecie liczy się wynik, a nie to, czy ktoś go osiągnął talentem, szczęściem, czy ciężką pracą. Także co za różnica i kogo to obchodzi? A porównanie wyników Małysza i Kubicy i wyciąganie wniosków, który ma talent, a który nie, to jak porównanie Małysza i Bode’a Millera – no co? Obaj na nartach jeździli przecież! Nie wrzucajmy wszystkich rodzajów sportów motorowych do jednego worka, tak jak nie robimy tego z narciarskimi.
3. W tym senatorze najbardziej drażni nie to, ze nie lubi Kubicy, bo to jego sprawa, tylko, że wypowiada się na tematy, o których nie ma pojęcia (no bo chyba nie powiesz, że ma?), żeby narobić szumu wokół własnej osoby. Na zasadzie: “nie ważne jak mówią, ale mówią! JEZDEM CELEBRYTOM SENATORSKIM!” i za taką postawę mam nadzieję, że straci pełnione stanowisko.
4. “O Kubicy słyszy się najczęściej w kontekście wypadków” a jak zdobył mistrza WRC2 z pięcioma wygranymi w sześciu startach i jednym drugim miejscem, jak autem RRC objeżdżał niektórych zawodników w WRC, dojeżdżając na 5-tym miejscu w generalce w Rajdzie Niemiec, to gdzie Ty byłeś? W Carry się zatrzasnąłeś?
Swoją drogą zdjęcie dobrane dobrze-RS200 to były czasy, gdy jeszcze chodziło o coś więcej niż zyski z reklam.
Ogólnie RS200 to kosmiczna fura za kosmiczne pieniądze, a z ciekawostek, to ma spoko zawias:)
Ju-hu! Złomnik jedzie. W poniedziałek po Korwinie dzisiaj po Kubickim. Jutro felieton o zamachu smoleńskim. Aż pęknie 500 komentarzy.
A za co chcą temu Kubickiemu zabrać to prawo jazdy?
Pytam bo pejsbuka nie mam.
Przekroczył 24 pkt? Jechał na bani? Bo jakie są jeszcze powody utraty prawka?
Dobra. Poleminował będę.
Kubica owszem, jest wyćwiczony. Nawet bardzo. Ale uważam, że talentu mu nie brakuje. Może nie jest takim objawieniem, jakim był Senna czy paru innych, ale tzw. iskierkę ma – zauważ, że w zagraniczych mediach (a one ZAGRANICO są) jest bardzo chwalony, także przez specjalistów wszelakiej maści. Jest nieprawdopodobnie szybki. Zauważ, jak często było podkreślane, że potrafi wyciągnąć niesamowicie dużo z dość przeciętnego sprzętu, zaś na torach unieruchamiały go głównie awarie. Jest również dość nierozważny, co pokazuje ilość dzwonów, ale na to też mam kontrargument i jest nim wspomniany już przez Chama w Audi nieodżałowany Colin MacRae. Poza tym – zdobył mistrzostwo w swojej klasie? Zdobył. Teraz zobaczymy jak będzie ogarniał Fiestę – w Monte Carlo po przepięknym początku trochę skusił niestety, ale to dopiero początek sezonu.
A Vai? Może się zdziwisz, ale wg mnie też ma talent. Czysto wyćwiczeni są Satriani i Petrucci – to są dopiero techniczne roboty – za to Vai to prawdziwy łeb. Zresztą grał z wymienionym przez Ciebie jako przykład talentu Zappą, a ten byle kogo nie brał do składu. Musiałeś być prawdziwym wariatem na swym instrumencie i nadążać za Mistrzem, by z nim współpracować.
Właśnie, Zappa. Ogromne i nieustające propsy za wzmiankę o nim. Tak, gość miał talent, i to taki z gatunku zahaczającego o geniusz. Do tego dysponował nieprawdopodobnym, ostrym jak brzytwa intelektem. Straszna szkoda, że przedwcześnie się zawinął. W grudniu minęło 20 lat.
No i Małysz. Tak, tu się zgadzam – gość ma prawdziwy talent i do tego jest tytanem pracy. Bardzo mu kibicuję.
A senator – no cóż. Podejrzewam, że przegrałby z Lucą Badoerem czy Yujim Ide w zawodach parkowania Yarisem pod Tesco. Pozostaje spuścić się na jego zasłonę milczenia.
Zgadza się, że Kubica ma za sobą większość życia za kierownicami różnych pojazdów, ale braku talentu to ja bym mu nie odmawiał. W końcu gdyby to była kwestia samego wytrenowania, to połowa zaczynających wraz z nim karierę w gokartach powinna – tak jak i on – przejść wszystkie te szczeble formuł i skończyć w F1. Ale tak nie jest. Tak samo, jak Kubica nie był najlepszy w F1 – byli bardziej utalentowani od niego, a niektórzy mieli więcej szczęścia (i pieniędzy i układów i talentu i umiejętności) trafić do lepszych zespołów. W rajdach jego talent dalej widać, bo pomimo niedawnej w końcu zmiany dyscypliny pokazuje, że gra w czołówce – niestety idąc zbyt często w ślady Leszka Kuzaja (o, to jest dobry przykład dużego talentu i odrobinę mniejszych umiejętności), który nader często zaczynał rajd rewelacyjnie, jednak “niestety na trzecim oesie jego samochód uderzył w drzewo…”.
Małysz natomiast talent do skoków ma niesamowity, ale do rajdów… Uprawia tą dyscyplinę już kilka ładnych lat, pieniędzy na treningi mu nie brakuje, więc młóci cały rok, ale Dakar to taka impreza, gdzie wynik zależy w mniejszym stopniu od kierowcy, a w o wiele większym od zespołu (vide – Kamazy).
A na koniec przydługiego komentarza podam w mojej opinii przykład prawdziwego połączenia talentu i umiejętności – Kajetan Kajetanowicz.
cholercia, ja to mam wyczucie wiedzialem ze bedzie o kubicy i malyszu 😛
Notlauf, masz coś skopane z tym systemem komentarzy. Wysyłam i pusto. Próbuję drugi raz, dostaję informację, że duplikat i już to napisano. Może i napisano, ale nie widać 😉
A tak. Kajetan Kajetanowicz to również człowiek którego poważam. Zapomniałem zupełnie o nim napisać, ale to dlatego że nie znam się na motorsporcie.
Tymon a tobie nie pomylił się Kubica z Kościuszką ? Bo wtedy zgadzam się z felietonem co do joty ……
No cóż Złomniku. Kubica jest tak samo nieutalentowany w motorsporcie jak ty w pisaniu bloga. Nawet jeśli wpis jest bez sensu to fajnie się czyta.
1. Gdyby Vai nie miał talentu to Zappa by go nie wybrał do kapeli.
2. Tylko siedzieć i kręcić kierą… ta. Takie samo gadanie jak oburzonych “sportowców” swego czasu jak Kubica ich pokonał w plebiscycie na sportowca roku. Usiądź na prawym i będziesz miał dość, a on dodatkowo kręci tą fajerą.
3. Na jak wysokie miejsce na wykopie liczysz dziś ?
No to doliczyłem się dwóch “dzwonników z Krakowa”. Kuzaj i Kubica. Dwaj panowie na K”.
Przypadek?
@Yossarian – postęp jak najbardziej, z tym że aktualnie niestety odbija się on “cywilnym” kierowcom w rachunkach za serwis.
@Lenny – mosz recht co do Vaia, pisałem o tym powyżej zresztą.
@Marcopolo – największym dzwonnikiem w historii poklskich sportów motorowych był chyba Lech Orski. Dziecięciem byłem gdy startował ale do dziś pamiętam jego sumiasty wąs (który nosi do dziś) i wiecznie rozbitego Golfa.
F1 w obecnym wydaniu nie ma NIC wspólnego ze sportem i rywalizacją sportową, to jedynie pralnia ogromnej kasy dla paru bogatych eunuchów.
Ktoś kto się tym sportem w obecnym wydaniu podnieca i pisze o tym w necie jest chory psychicznie i powinien być izolowany ze społeczeństwa
Sporty rekreacyjne są potrzebne do zaspokojenia atawistycznych potrzeb człowieka, np. gonienia za obiadem albo walki z wrogim plemieniem.
Tak już jesteśmy zbudowani, że trzeba się czasem pomęczyć, bo inaczej się organizm zapycha jak DPF, a przy okazji fajnie się to łączy z instynktami walki, co u zdrowego człowieka powinno rozładować agresję.
@Leniwiec
A co z tym postępem zrobiono teraz to inna sprawa. Jakoś Toyotowe 2JZ-GTE miało dwa turbo i się nie sypało. VTEC Hondy też jest bezawaryjny. Nie koncepcje są tu winne, tylko podejście producentów – obecnie nawet wolnossącego diesla z pośrednim wtryskiem zrobiliby tak, że by się sypał po 20tyś km
Myślę że Kubica nie ma genu strachu ale ma niezłe umiejętności.
Małysz to taki wielozadaniowiec nastawiony na dojechanie do mety, co w ogólnym rachunku zawsze bardziej się opłaca.
A ten trzeci to nie wiem kto.
Szczerze to senator niestety jest pociesznym idiotą idąc jego tokiem rozumowania to po gali bokserskiej powinni aresztować wygranego za pobicie a co jakiś czas pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Zlomnik tak czasem jak cie czytam to odnoszę wrażenie, że na starość będziesz grzybem opowiadającym gówniarzom przy garażu o FRANKU BEZ OKA CO W TARTAKU BYLI I OD TRAKA ZOMB URWAŁO 😀
@ Robur wystarczy po prostu mieszkać w rosji http://www.youtube.com/watch?v=gSQ7Rm-MeDk
Mam nadzieję że będę totalnym grzybem, będę prowadził własny program w telewizji “Grzybologika”.
Niektóre sporty obsysają – prawda. Niektóre są pozbawione sensu – prawda. Niektóre nie dają wymiernych korzyści, nie rozwijają – prawda. Ale czy nie tak jest ze wszystkim? W takim razie mixy też pozbawione są celu. Zdjęcia starych gratów – po co to komu? (straży miejskiej, żeby namierzali wraki do odholowania => ). Felietony o starych dieslach – praktyczne zastosowanie w czym? Ktoś tu konstruktorem jest?
Małysz, fakt, utalentowany skoczek. Ale kierowca wytrenowany. Tylko on sam wie ile razy dachował podczas kilku lat intensywnego jeżdżenia.
Kubica owszem, wytrenowany, ale wątpię by był beztalenciem w sportach motorowych. Wsiada w auto i zawsze walczy w czołówce.
Jeżeli Rusinek sie deklinuje, to radio nie. (złodziej radii??? WTF?) Chyba że w SJP cos się pozmieniało od moich czasów
Mnie w zajawce medialno-Dakarowej najbardziej irytuje ciągła gadka tylko o Hołku i Małyszu, że tacy super, piękni, celebryci i w ogóle. Dopiero jak Sonik albo Przygoński coś pokaże to dadzą mu powiedzieć 1 zdanie 5 sekund w TV. Wkurza mnie to bo Dąber z Czachorem przecierali te szlaki od dawna, ale nie mają kosmicznego PiaRu i niestety większych sukcesów. Sonik musiał na pudło wskoczyć, żeby w ogóle o nim zaczęli mówić coś więcej niż pokazanie statystyki.
Aha – zamiast F1 pooglądajcie sobie MotoGP albo WSBK Tam są schowane prawdziwe emocje
Lesław: zgadzam się z Tobą całkowicie. Złomnik jest bez sensu i nie ma żadnego praktycznego zastosowania.
Jak dla mnie pojechałeś po bandzie. nie będe Ci ubliżał ale nie masz racji. Pociej to jakiś twój kolyga?
Co do postępu, to jeszcze większy postęp uzyskano dzięki wojnie (turbosprężarki pozwalające pracować silnikom tłokowym bombowców na większej wysokości, ABS… :), więc powinniśmy więcej wojować. :]
A serio – bardzo podobający mi się felieton, może dlatego, że na motosporcie również znam się okrutnie mało. Skojarzyło mi się z fanami Skody. 😉
Biorąc pod uwagę opisane sukcesy autora, nie mogę się doczekać jego startów w wyścigach wytrzymałościowych za kierownicą pojazdu marki Arrinera.
Odnośnie talentu – Steven Seagal całkiem nieźle gra blues’a. Ale tu się powinien Leniwiec wypowiedzieć.
@norbert
“Można się wyuczyć gry na instrumencie, ale jazdy w profesjonalnych rajdach się nie da.”
Ciekawe. A jazdy na nartach na profesjonalnym poziomie można? Przecież takie narty to tak samo jak instrument – pamięć mięśniowa, wyuczone odruchy i rekacja “oko-mózg-ciało”. Muzyk uczy się tak samo jak kierowca. Jak widzi d-mol to gra d-mol, jak kierowca widzi zakręt to skręca.
__
__
Co do samego felietonu to z krzywej Gaussa można wtwnioskować, że osób wybitnie utalentowanych w społeczeństwie mamy poniżej 1%. Ja szacuję, że osób które ten talent odkryły, polubiły (może być tak, że ktoś ma talent np. do pisania felietonów, ale nie cierpi tego robić, bo potem pojawiają się komentarze których nie lubi) i mają możliwość używania (co z tego, że mam talent do sportowej jazdy terenowej jeśli urodziłem się w żebraczej rodzinie w urugwaju) będzie poniżej 1% z tych utalentowanych.
Czyli 1 na 10000 osób robiących to co robią ma prawdziwy talent. Reszta to kunszt i umiejętności (zgodne z zasadą 10 000 godzin). Weźmy takiego Marka Kondrata. Dziecko aktorów od najwcześniejszych lat szkolone na aktora. Wielu powie o nim “utalentowany aktor”, a on sam o sobie mówi “dobry aktor”. Wspominał, że po prostu była na niego duża presja aby został aktorem, a on nie miał odwagi się przeciwstawić.
Kubica dla mnie też jest “mistrzem” ale wyuczonym.
__
__
@2mouse
Małysz przy Hołowczycu jest świerzakiem. 6 lat treningu przy 18 latach sukcesów (mniejszych i większych).
@radarro – deklinacja radia (o proszę, jaki ładny dopełniaczyk) jest dopuszczona od pewnego czasu (“pracuję w radiu” na ten dany przykład), ale z liczbą mnogą rzeczywiście jest problem. Radii? Ja bym napisał “radyj”, wiedząc, że to niepoprawnie, ale za to jak ładnie brzmi.
@RoBuR – ja na ten dany przykład społeczeństwa nie lubię, więc tak, jak mogę, izoluję się od niego sam. So there.
@notlauf – jeśli zaczniesz prowadzić taki program w tv to buk (a nawet nr 1 – modrzew. MODRZEW) mi świadkiem, że kupię telewizor.
O, tracę lajki na fejsie. Jakie to przyjemne uczucie. Z każdym minuslajkiem czuję się lżejszy i swobodniejszy.
@Ja – słyszałem, owszem, ale anem bluesa nie jestem więc moja opinia nie będzie miarodajna. Mogę powiedzieć, że robi to solidnie. Wolę jazz w wykonaniu Hugh Lauriego. Choć za jazzem też w sumie nie przepadam.
Jestem za, a nawet przeciw. Tj. zgadzam się, że uprawianie sportu dla samego faktu uprawiania sportu nie ma sensu. To jest prawda, ale właściwie taka sama jak to, że uprawianie seksu dla samego uprawiania seksu nie ma sensu. Nie kwestionuję Twojego czy w ogóle niczyjego prawa do stwierdzenia, że dany aspekt naszej egzystencji jest bezsensowny (niech to będzie sport, choć równie dobrze może cokolwiek innego), ale chciałbym zwrócić uwagę, że przykładanie kalki przydatności bądź celowości czyni całą naszą egzystencję bezsensowną. Nie istnieje bowiem żaden czynnik, który pozwalałby jednoznacznie stwierdzić, że naszemu życiu (jako gatunku) przyświeca jakiś cel, że to jest po coś, że mamy w czasoprzestrzeni daną rolę do spełnienia. Jesteśmy, żyjemy – tak się akurat złożyło. Wypadkowa wielu zmiennych. Jedni to akceptują i sensu swojego życia upatrują w realizacji swoich marzeń, zajmowaniu się tym, co przyjemne, bądź dążeniu do jak najlepszego zrozumienia procesów rządzących otaczającym nas światem (i to ostatnie w mojej opinii jest właściwie jedyną rzeczą, która w istotny sposób różni nas od pozostałych zwierząt i jest jedynym powodem byśmy mogli czuć się odrobinę lepsi od innych gatunków). Inni nie mogą tego przełknąć i sensu naszego istnienia poszukują w tym, że jesteśmy częścią czegoś tak niedorzecznego jak boski plan – może po prostu ułuda bycia częścią jakiegoś nadrzędnego porządku mającego się wywodzić od inteligentnego bytu w jakiś sposób przynosi im spokój umysłu. Tak jakby bycie częścią fascynującego bogactwa natury nie było wystarczająco dobrą odpowiedzią. Wypadałoby dodać, że wypełnianie obowiązków związanych z naszym cyklem życiowym również nie czyni naszego życia sensownym, jeśli za warunek sensowności przyjąć istnienie celu czy przydatność. Bo niby w jakim celu podtrzymujemy życie naszego gatunku? Żeby żył? To przecież sport dla sportu. I do czego mielibyśmy ostatecznie się przydać? Żeby miało co ginąć, jeśli w ziemię pieprznie jakaś asteroida?
Masz prawo twierdzić, że sport (taki czy inny) jest bez sensu. Nikt nie może Ci tego zabronić, bo niby na jakiej podstawie? W końcu każdy może mieć swoje przekonania. Jednakowoż ww. senator swoje przekonania formułuje w postulaty, które ogłasza publicznie i utrzymuje, że należy dążyć do ich realizacji. Może chciał zrobić wokół siebie trochę szumu i po prostu wybrał nośny w pewnych środowiskach temat. Jednakże od senatora, którego funkcjonowanie w szerszym kontekście ma dokładnie tyle samo sensu, co jazda Kubicy, wymagałbym, aby korzystając z moich pieniędzy zajął się rozwiązywaniem problemów bliższych przeciętnemu obywatelowi naszego kraju. Jako senator ma zajmować się sprawami przyziemnymi, czyli ułatwiać życie ludziom, którzy go do tego celu wybrali. My tu sobie możemy pogadać o sensie bezsensu i istocie wszechrzeczy, ale robimy to na własny rachunek, a nie korzystając z mandatu, jakiego udzieliła nam w określonym celu pewna grupa społeczna. Chciałbym, aby senator zrozumiał, że sprawując swój mandat ma za zadanie przede wszystkim reprezentować głos wyborców, a nie realizować swoje chore wizje, bo nie po to został wybrany jako reprezentant lokalnej społeczności. Tak, tak – wiem, że to bardzo idealistyczne i niestety w niewielkim stopniu przekładające się na rzeczywistość rozumienie działania władzy, ale właśnie z powodu tego stopnia przełożenia należy cymbałom politykom nieustannie przypominać w jakiej roli występują i za czyje pieniądze. Czyli kosztem czyjej pracy, a zatem czasu poświęconego na zdobycie środków, ergo czasu, który mógłbym poświęcić na dowolnie bezsensowną czynność, gdybym nie musiał utrzymywać takich pasożytów, jak czcigodny pan senator. Zgadzam się, że powstanie tego profilu z błędną nazwą (też mnie takie rzeczy irytują) jest niedorzeczne w kontekście hasła, pod którym ludzie się jednoczą, ale z drugiej strony nie bardziej niż postulaty senatora, który swoje wynurzenia głosi jako reprezentant organu władzy, a to już gorzej.
Przykro mi, że nie wziąłem udziału w bitwie o cnotę Kubicy, ale w mojej opinii nie tu leży problem, a i sama postać Roberta niezbyt szczególnie mnie grzeje czy ziębi. Niech sobie jeździ i niech wygrywa to, co sobie umyśli. Wygra – ucieszę się. Jeśli nie wygra, płakał nie będę. Generalnie podzielam zdanie, że każdy może wypowiadać dowolne brednie. Tak długo, jak czyni to na własny rachunek i swoimi wygłupami nikomu nie szkodzi (czy też nie marnuje środków przekazanych mu w dobrej wierze) – nie ma problemu. Tymczasem pan senator zapierniczył jak dzik w sosnę i cała jego wypowiedź niezbyt mi pasuje do (domniemanej) powagi izby, której jest członkiem.
Tu nie chodzi o to, ze Pociej krytykowal Kubla (sam zreszta za Kubicomania nie przepadam) lecz o ignorancje w temacie. Facet pisze tekst poruszajacy problem pieractwa drogowego… ale tego tematu nawet nie dotyka tylko wylewa z siebie jad… Jakos to nie teges z funkcja senatora…
Oczywiscie histeria dookola tematu jest gruba przesada ale pewne podstawy jednak ma
mmmm felieton 100% zgodny z tym co sam mysle, jak zadko kiedy, szczegolnie ta czesc o sporcie i talencie jest swietna!
tez nie widze sensu w bieganiu dla biegania czy kopaniu pilki itp.. jeszcze moze i ci co to robia to po prostu to lubia ale podniecanie sie tym ogladajac w telewizji to juz wogole bez sensu. juz lepiej alternator zalozyc do rowerka i pedalujac ladowac chociaz akumulator
co do talentu to mam takiego kumpla ktory nie byl w zadnej szkole muzycznej czy cos a co mu nie zanucic to zaraz zagra na harmonii chocby tego nie znal. kiedys myslalem ze to moze takie proste jest? no i szybko sie przekonalem ze nie.. jak by mi wystarczajaco duzo zaplacili to owszem, nauczyl bym sie jakiejs piosenki, z tym ze nie czujac tego wcale a jedynie pamietajac w jakiej kolejnosci wciskac ktore przyciski… z talentem niema to nic wspolnego
Kubicy nie znam to sie nie bede wypowiadac, mam do niego neutralny stosunek, a Malysza faktycznie tez lubie choc tez go nie znam ale zawsze w kazdym wywiadzie czy cos to widac ze on taki naturalny i sympatyczny jest a nie jakis nadety bufon,
a jak polityk ma jakies swoje zdanie jakie by ono nie bylo to w sumie trzeba sie cieszyc ze wogole ma, bo oni zazwyczaj nie maja zadnego swojego zdania (nie dotyczy JKM) tylko gadaja jakies propagandowe hasla jak to cudownie bedzie i jest i wogole ew. jak to zle robia ci co rzadza, bo krytykowac to juz wogole kazdy lubi najbardziej hehe
Pisząc w ten sposób o tzw. lajakch niejako legitymizujesz ich siłę.
Napisałeś wyważony felieton, zawierający jak zauważył CwA mało flejmu, który jak sadzę ma dotrzeć do ludzi o IQ choć trochę większym od młotowiertarki a zależy Ci na opinii e-leszczy?
Ale rajdy przynoszą postęp , bez dwóch zdań. I szybciej niż adaptacje technologii wojskowych. Żarówki halogenowe pojawiły się po raz pierwszy w Monte Carlo, nie jestem pewien czy palniki lamp wyładowczych też nie debiutowały w rajdach. Tarcze hamulcowe to już ewidentny przykład postępu przeniesionego z motorsportu.
Za mało danych i zbyt pobieżna analiza Kubicy żeby dojść do takich wniosków – osobiście nie mam zdania. Co do Małysza to coś w tym jest ale trzeba pamiętać, że stoją za nim spore pieniądze. Tyle ludzi pracuje na jego sukces, że też niełatwo określić jaki w tym jest wkład talentu a jaki ciężkiej pracy.
A poza tym felieton zabawny i dobrze się czyta. Dzisiaj chyba padnie jakiś rekord. Na wykopie już jest? 😉
No tak, czyli mistrzem świata zostaje się dzięki wyćwiczeniu a nie talentowi… Gdybyś troszkę się znał na motosportach wiedziałbyś że np taki Pan Raikonnen niczeggo w rajdach nie nawalczył i mógłby Robusiowi buty czyścić…. o ale to dyskusja na poziomie lajkonika…….
EEE tam Złomnik nie wie ale się wypowiada i tylko dlatego traktuję ten tekst z przymrużeniem oka 😉
Złomnik, kolokwialnie – pierdzielisz. Nie da się bez talentu robić to, co Kubica obecnie robi (i robił w zeszłym sezonie) w rajdach nie mając w zasadzie żadnego doświadczenia w tej dyscyplinie.
Ale rozumiem, że tekst napisany aby kliki się zgadzały. To tak, dokładnie jak pana senatora
Notlauf, teraz Ci się narażę.
Dopiero niedawno się chwaliłeś że przekroczyłeś 10000 lajków, a teraz mowisz że jak Ci ubyło to czujesz się lżejszy… Nie kumam, jesli Ci na nich nie zalezy to nie można laków zablokować? (pytam jako ignorant, nie mam fb i nie wiem jak tam wygląda życie)
No to Panie Notlauf zaliczył Pan u mnie minusa przecież to jest jawny przejaw ignorancji na dość wysokim poziomie.
Wcześniej był idealny przykład. Niektórzy wolą podejmować wysiłek, inni np zbierać graty lub czytać i poszerzać swoją wiedzę o tym co go interesuje.
Motorsport nie jest łatwy, albo jest łatwy kiedy konkurencja jest niewymagająca. Czy Sz. P. widział “onboard’y” z rajdów? Jeden źle pokonany zakręt odbija się na 3 kolejnych (o ile się z tego wykaraska). Sprzęt i team nie są bez znaczenia, ale tak jak kiedyś Polak był w stanie zjawić się w starej Corolli w top10 rajdu (prywatny team i auto wręcz z przed epoki), tak teraz Kubica autem klasę niższą wbijał się do elity. To ma znaczenie. I jest to przejaw daru i efekt treningu.
A motorsporty uprawia się dla przyjemności np żeby się zwyczajnie ze znajomymi pościągać, jest to forma rozrywki. Tak samo jak oglądanie i słuchanie zawodów np driftowych. Ludzie potrafią jechać bokiem przez 5 zakrętów a maksymalna odległość między nimi to parędziesiąt centymetrów, . Łatwe? Kolega mając Poloneza (wracając do tematu sprzętu) wygrał zawody w Łodzi z o niebo lepiej zaprojektowanymi i przygotowanymi autami typu E30. Nie jest to łatwe…
Na razie 57 komentarzy ale jakie obszerne. Ja tam lubię sporty zarówno te motorowe jak i nie motorowe. Sam bym chętnie pojeździł w jakiś zawodach ale skuteczną barierą jest gotówka i brak czasu. Co do talentu ww. zawodników się nie wypowiadam, nie mi to oceniać. Ale mogę powiedzieć coś o senatorze – jeśli senator to tylko Opel.
PROTEZTUJEM! OD NOWEGO ROKU MIAUO NIE BYDŹ FPIZÓW CODZIENNIĘ! PRECZ! OFLAGUJEM SIEM!
No to Notlauf dziś pojechał zawiścią i cebulą jak z Warszawy do Świebodzina.
Nie znam się ale skrytykuje – fajnie , po prostu super.
Małysz to na Orzeł z Wisły , człowiek orkiestra i geniusz Karpat a Kubica to cieć i prostak a jeździ szybko bo mu rodzice za granicą karta kupiła i tylko umie zapierdalać po prostej.
Nie znam się ale stroluję, kocham jazdę 50 km/h – 30 letnim Volvo lub 40 letnią nigdy nie psującą się Toyota ale jestem znafcą sportów motorowych.
Bożesz ty mój po co Ci gościu pisać takie bzdury.
Nie lubię Małysza a skoki narciarskie są dla mnie równie ciekawe jak piłka nożna.Warto jednak coś poczytać , porozmawiać z ludźmi zanim się człowiek ośmieszy takim artykułem.
Hołowczyc na Dakarze zawsze jechał na 110% za wszelką cenę chciał wygrać, po tylu latach startów nie ma już nic do stracenia.Jadąc na granicy wytrzymałości sprzętu i siebie bardzo często w Dakarze odpadał.
Małysz – miał kilku letnie doświadczenie w rajdach terenowych – jego celem było dojechanie a nie zajęcie Pierwszego miejsca.W przypadku takiego rajdu jak DAKAR dbałość o sprzęt i rozwaga – jest bardzo ważna.W latach 80-tych polskie ekipy kończyły Rajd DAKAR ten prawdziwy w Afryce w seryjnych STARACH i Jelczach – i co na to powiesz kolego ?
A ja widziałem na żywo – LIVE kurna jak jeździ Robert Kubica – i powiem krótko -farmazony gościu wypisujesz.Ten człowiek ma talent umiejętności i taki hart ducha że bania mała.
Jeśli ten głupi wpis miał na celu wkurwienie wielu ludzi to ci się drogi autorze UDAŁO.
Pozostawiam komentarz użytkownika “Amon” żeby pokazać, jak nie powinno się komentować. Następne w tym stylu będę kasował.
Odpowiedź dla Chama w Audi: nie da się. Szczerze mówiąc – chciałbym, ponieważ zbytnia popularność/mainstreamowość (fajne słowo) nie jest mi na rękę. Najlepszy poziom był kiedy poziom lajków nie przekraczał 6-8 tys. osób.
@Kud – lepiej bym tego nie ujął. Chyba najlepszy i najcelniejszy komentarz od dłuższego czasu. Propsy, kudosy, owce, leniwce, płatki śniadaniowe, przetwory owocowe itd.
Też zgodziłbym się z @Kudem, gdyby nie mało precyzyjny pierwszy akapit.
Mniej dociekliwi mogliby zrozumieć, że seks nie ma sensu. NO JAK TO?
P.S.
Chyba dziś mamy za dużo czasu? 😀
Trzeba go mieć żeby moderować napływ tak długich komentarzy i jeszcze odpowiadać na zaczepki
A ja jak zwykle się mało odzywam, ale muszę coś powiedzieć. Tak samo złomniku ja postrzegam Twojego bloga jak ty innych – Kocham motoryzację, ale czytam Złomnika bo masz ten floł 😉 I w większości Cię rozumiem i sie zgadzam, nawet jak napiszesz tak, że nagle pojawi się masa tzw, ,,internetowych napinaczy”.
I tak samo jest teraz – całkowicie Cię rozumiem! Mimo że ludzie chyba troszkę nie zczaili o co chodzi – bo jak! Kubica bez talentu?! Ciekawe jest to że dziś widziałem krótki filmik o Luisie Hamiltonie (nie wiem jak to się pisze) – i ten facet w wieku 7 lat ścigał się zdalnie sterowanymi samochodami,, później wsiadł na gokarty i tatuś zorganizował mu team. Fajnie, nie? Ale on siedzi w tym od małego – wyuczył się, ale robi to bardzo dobrze – podobnie jak kubica.
Tak samo mamy świetnych fizyków, prawda? Są świetnie wyszkoleni, pracują w grupach i uda im się czasem dojść do czegoś innowacyjnego. Ale to też wyuczenie.
Talent jest wtedy gdy 17 latek z polski siada i na własną rękę, kochając chemię i fizykę wynajduje protoplastę leku na Alzheimera.
I wydaje mi się że to samo miałeś na myśli – talent w sporcie widać od razu – Małysz- złote ręce, złote nogi – no jeden na milion – i już.
A tak w ogóle, to co się dzieje ze starą ekipą komentujących? Widzę całkiem nowe ,,twarze”, które nic nie wnoszą wypowiedziami a tylko wiecznie krytykują… dziwne to.
Pozdrawiam! Fan stania na przystanku i smarowania chleba masłem (czyt. Skody)
Cubino: ewangelikiem jeśli już …. Śląsk Cieszyński to w końcu ich zagłębie ….
Panie kierowniku Notlauf – więcej takich przykładów jak nie pisać!!! Ich brak jest ograniczaniem dostępu do rozrywki.
Piękne podsumowanie kubicomanii. I sportowych manii w ogóle. Zamiast nazwiska Kubicy można wpisać kilkadziesiąt innych: a to Radwańskiej (Świętej-Panieneczki-Wiecznej-Ćwierćfinalistki), a to Lewandowskiego (Strzelca-Goli-Monakom). Rodacy nasi mają dziwną obsesję hołubienia sportowców, którzy na to nie zasługują. Którym się udało raz, dwa razy coś poważnego ugrać w rzeczywistości są średniakami w świecie sportu – a w Polsce traktowani są jak dożywotni mistrzowie całego świata. A prawdziwych Mistrzów jest tylu co palców na jednej dłoni: zgodnie z intuicją autora – Małysz; a np. Justyna Kowalczyk – dopiero zapierdala, żeby być w połowie zasług Małysza.
Wszystkie pozostałe kubicomanie, lewymanie, etc. są wyrazem albo głupoty albo pychy.
@Wojtek
Mam wrażenie że chcesz być wow i wypowiadasz się w tonie całkowicie odwrotnym do całej masy ludzi którzy walą owczym pędem. Taki ortodoks! Uszanowanko. Tylko Mistrzostwo albo nic!
Tymczasem Kubica wszędzie gdzie nie jedzie nie jest popychadłem, a Justyna ma jednak sporą listę dobrych pozycji, stale, niesezonowo. Małysz kupę lat dobrze skakał, do samego końca.
To że media ich kreują na sezonowców nie znaczy że tak jest.
Wszystkie Manie są przejawem głupoty ludzi (który są rocznymi fanami) oraz telewizji która robi sztuczne WOW na ten temat. Ale sami sportowcy nie zawsze są temu winni (też oczywiście nie każdy).
“Kubicomaniakiem” nie jestem, nie byłem i nie będę. Ale to co jego trzeba mu oddać- po pierwsze facet zawsze walczy o zwycięstwo, nie wozi się, żeby tylko dojechać (co czasem się kończy wypadkiem, ale tak to jest jak jedzie się na krawędzi), po drugie zrobił tytuł mistrza świata w WRC2 (to tak jakby polska drużyna wygrał puchar UEFA… chyba), po trzecie w WRC zaliczył najlepszy debiut w historii mistrzostw świata- jeszcze nigdy coś takiego się nie zdarzyło, żeby ktoś wszedł do najwyższej ligi rajdowej, wygrał sobie dwa odcinki z rzędu i zrobił prawie 40s przewagi- to jest coś, serio. Kolejna sprawa to to, że twierdzisz, że K. jest doświadczony a nie utalentowany- to jak wyjaśnisz jego szybkie “uczenie się” rajdów? Idealnie pokrywa się z twoim przykładem gitaro-grajków. To tak jakbyś dał koszykarzowi piłkę do “ręcznej” i kazał grać w mistrzostwach świata (czy co tam jest najwyżej), bo przecież i tu i tu się rzuca piłką do czegoś z siatką- skoro się wyuczył koszykówki to i w szczypiorniaka będzie mu szło. Jak dla mnie to trochę sobie zaprzeczyłeś… albo ja źle zrozumiałem, ale nie sądzę.
A co do porównania Małysza (lubię jego osobę) z Hołkiem? Porównałeś spokojnego dojeżdżacza z gościem który podobnie jak R.K. zawsze walczy o miejsca na górze tabeli. Motorsport jest zbyt złożony, żeby stosować takie porównania, a tym bardziej porównania między epokami, tj. Senna a Kubica.
Zęby zjadłem na rajdach i wyścigach, więc wiem co mówię, i zaznaczę ponownie, że nie jestem mega fanem Kubicy… żeby nie było, że go bronię z całych sił.
@Woland
Tak, tylko że w Kijowie są protestanci prawosławni.
Co do meritumu: nie zgadzam się z Notlaufem na gruncie metodologicznym. Jak wiadomo, każdy sukces to 5% inspiration a 95% perspiration. Nie występuje więc w naturze ta mityczna sytuacja, kiedy nowicjusz pozamiata w jakiejś dziedzinie samą iskrą borzą. Malysz też nie, jak już wielu komentujacych zauwazylo.
Będę szczery, jakoś czuję, że ten wpis to trochę na zasadzie – będzie kontrowersyjnie będzie oglądalność (i poruszenie wśród czytelników) … ale może się mylę.
RS 200 to jest to, ja wolę B-grupe niż rajdy o kropelce. Toivonen to talent, czy rzemieślnik ?
Kubica jest OK jestem ciekaw jakby Małysz skakał bez jednej nogi
RoccoXXX: jak na razie wszystko wskazuje na to, że ten felieton (3/10 maks.) budzi minimalne zainteresowanie. Stały ruch na stronie mam o 1/3 mniejszy niż przy ostatnim miksie.
Felieton przewrotnie i rozkosznie wbijający kij w mrowisko 😉 Ale żeby tak autorytatywnie obdzierać Kubicę z talentu? Hmmm…
@Wojtek
To akurat na czasie, gdy Radwańska właśnie awansowała do półfinału, a Lewandowski trafił do najlepszego klubu na świecie.
Rodacy nie mają obsesji hołubienia sportowców, bo tak jest na całym świecie. Gdybyś miał blade pojęcie o sporcie, to byś to zrozumiał.
Małysz? Ile złotych medali na IO zdobył? Czy spełnionym sportowcem bądź “prawdziwym mistrzem” jest się wtedy, gdy zdobywa się wszystko co możliwe? Czy może jestem w błędzie?
i po raz kolejny potwierdziło się, że im więcej ktoś gada tym mniej ma do powiedzenia.
(jak zdrapać naklejke złomnika z szyby?)
Kubica, Kubica… ile można o tym słuchać? Adam Małysz ma talent, a Kubica po prostu jest “wjeżdżony” w rajdówkę, po kilkudziesięciu latach śmigania na torach przypuszczam, że każdy by tak śmigał. Prawdziwą miarą talentu Kubicy byłoby wsadzenie go na motocykl, bobsleje, saneczki, narty, albo ciężarówkę i sprawdzenie czy “daje radę”. A tak jest po prostu mocno wytrenowany i jak Złomnik mówi ma wyuczone reakcje, podobnie jak tresowane były szympansy z amerykańskiego projektu podbijania kosmosu. I w F1 faktycznie talentem był Schumacher i jego poprzednicy- w czasach kiedy liczył się kierowca, jego spryt i umiejętne wykorzystanie właściwości bolidu, toru i pogody.
@Wojtek
Twój komentarz jest pięknym wyrazem prawdziwego cebulactwa.
O ile mogę zgodzić się z tym, że Polacy faktycznie hołubią sportowców którzy obecnie osiągają sukcesy (wszelakie kubicomałyszoradwańskomanie), to nazywanie Kubicy, Radwańskiej, czy Lewandowskiego “średniakami w świecie sportu” jest przejawem skrajnej ignorancji. Rozumiem, podniecanie się ich sukcesami jest bardzo niezdrowe, okej. Tylko jeszcze gorsza jest idiotyczna krytyka, będąca przejawem zawiści i zazdrości.
Zwykła nafta też daje radę, namocz i zejdzie.
Prócz talentu, pracowitości i kasy musi być radość z tego co się robi.
Nie jaram się piłką ale to jak wczoraj Wyszomirski cieszył się po każdej udanej akcji sprawiało, że oglądanie meczu było prawdziwą przyjemnością.
W dwa ognie.
Pozostając w temacie http://sport.wp.pl/kat,138236,title,Kuchar-wstyd-ze-mamy-takiego-senatora,wid,16346960,wiadomosc.html?ticaid=112116
@Notlauf – fajnie się czytało, każdy ma prawo wyrazić swoje opinie, z niektórymi Twoimi się zgadzam, z innymi nie. Jeżeli już napisałeś o sportach samochodowych, to teraz postaw sobie za cel start w jakimś nawet najbardziej podrzędnym KJS czymkolwiek co jeździ i przejdzie BK a później zweryfikuj Swoje poglądy.
Moje zdanko – mógłbym pisać cały elaborat, ale postaram się w miarę skrótowo:
1. Twierdzenie, że sport ssie jest bessęsu. Kompletnie. Sport to zdrowie. Jest wiele badań dowodzących, że kiedyś czas spędzaliśmy głównie na uganianiu się za zwierzem albo poszukiwaniu miejsca, gdzie nie zżarliśmy jeszcze wszystkich korzonków. Ergo – byliśmy w ruchu. Teraz zazwyczaj 80% czasu spędzamy na tyłku. TO WBREW NATURZE. Czyli jeśli ktoś nie jest np. kurierem rowerowym, to wypadałoby, żeby jednak ruszył d**ę, bo (Korwin :D) nie chciałbym, żeby moje podatki szły na jego operacje, bo był łaskaw się zapuścić.
2. Jechać szybko dla samego jechania – no ja tak mam, na nartach, na rowerze, samochodem. Nie uważam, żeby to było bardziej bez sensu niż robienie zdjęć starym samochodom :).
3. Ja w sporcie jestem średnim zwolennikiem talentu. Bardziej doceniam katorżniczą pracę wykonaną przez sportowców. I tak np. w odwiecznej debacie Messi czy Ronaldo bardziej poważam tego drugiego – bo ten pierwszy włożył oczywiście sporo pracy w swoją karierę, ale miał dużo łatwiej, bo dostał właśnie ów talent. Za nic. Ronaldo natomiast talentu nie ma za wiele, natomiast poświęceniem i ciężką pracą doszedł do tego, że został najlepszym piłkarzem świata (przynajmniej w 2013 😉 ) i ja to doceniam.
Jak u malarzy czy muzyków cenię sobie właśnie ów talent, to akurat w sporcie nie ma on dla mnie wielkiego znaczenia, wręcz przeciwnie.
Gdyby spojrzeć na motoryzację, to generalnie moim zdaniem Japończycy kompletnie nie mają talentu do robienia samochodów. Są świetnymi rzemieślnikami i tyle. O Niemcach zdanie mam podobne. Talent mają Francuzi, Włosi, trochę Brytyjczycy. Ludzie natomiast zabijają się o niemieckie i japońskie auta. I CO TERAS?
4. Adama Małysza to ja bardzo szanuję, ale mam wrażenie, że znalezienie się w elicie skoczków narciarskich to chyba mniejszy wyczyn, niż znalezienie się w elicie kierowców – bo raczej więcej chłopców chciałoby zostać mistrzem F1 niż najlepszym skoczkiem narciarskim na świecie. Mamy od groma Polaków mistrzów świata w lataniu precyzyjnym. A ilu ludzi na świecie uprawia i poważa ten sport? Jeśli zapytać europejskiego kibica sportowego, jakiego zna polskiego sportowca, to pewnie do głowy przyjdzie mu Robert Kubica (F1) i Robert Lewandowski (piłka nożna). Ci starsi dorzucą Zbigniewa Bońka (piłka nożna). Jak bardzo lubię też np. Justynę Kowalczyk, to pewnie żaden Hiszpan jej nie zna. Kubicę czy Lewandowskiego? Raczej.
“No to doliczyłem się dwóch „dzwonników z Krakowa”. Kuzaj i Kubica. Dwaj panowie na K”.
Przypadek?”
@Marcopolo, Kościuszko też z Krakowa, i jeszcze Ś.P. Kulig był z małopolski. Przypadek. Ale Kuchar i Kajetanowicz nie z Krakowa
Co do pana Pocieja – w mojej opinii chodzi głównie o dwie sprawy. Pierwsza, to forma w jakiej on się wypowiada, wskazująca na to, że pan Pociej jest motoryzacyjnym guru, co niestety trochę kłóci się ze stanem faktycznym. Druga rzecz – i to jest raczej bardziej denerwujące – to taka, że powiela on to, co często słychać w mediach, mianowicie, że Kubica “co chwila” się rozwala i że powinien dostać jakąś karę (mandat czy tam konfiskatę samochodu, kij z tym) za doku*wianie (no faktycznie, jak można doku*wiać na OSie, to niedopuszczalne!). Jak sam jednak zauważyłeś, drogi Złomniku, Kubica nie rozwala się co chwilę. Mój znajomy zrobił ostatnio na jednym z for zestawienie, z którego wynika między innymi, że na 16 przejechanych rajdów, Kubica nie ukończył trzech – dwóch z jego winy. Ma więc nieco ponad 81% skuteczności w dojeżdżaniu do mety, a jest to poziom niemal identyczny z Ogierem, Latvalą czy Sordo, a większy niż na przykład Solberga czy Gronholma. Cała rzecz rozbija się w mojej opinii o to, że w naszym kraju najwięcej mówią o Robercie właśnie wtedy, jak się rozbije, a stąd bierze się potem przeświadczenie większości Polaków (w tym również pana Pocieja), że Kubica nie robi nic innego tylko trenuje wjeżdżanie do rowów.
Talent jest potrzebny, ale chyba tylko w tym, co chce się robić zawodowo w życiu, bo idealnym nie da się być we wszystkim i wszystkiego nawet nie zdąży się zrobić, a jak połączy się talent z ciężką harówką to można osiągnąć w życiu więcej, niż podpowiadają marzenia.
Jestem kobietą, uważam, że całkiem dobrze prowadzę auto, ostatnio odważyłam się na polatanie na lodzie na parkingu. Talent nie był mi potrzebny, umiejętności – dopiero nabywam, ale byłam tak szczęśliwa, że mi się udało. Adrenalina była i znalazłam w końcu dziedziny sportu, które dają mi radość. Czy to głupie? Pewnie dla ludzi dbających o swoją “rozsądną” reputację tak, którzy nigdy nie zrobili nic, co dałoby ludziom “temat na język”. Ja akurat mam to gdzieś. Skoro to głupie jeżdżenie, dodawanie większej czy mniejszej ilości gazu, sprawia, że jestem szczęśliwsza, to zamierzam być tą głupią i zadowoloną z życia. Granice ma się jedynie w głowie, a życie tylko jedno.
Gimbaza gimbazą, hejt hejtem, ale dawno już na złomniku nie było tak ciekawych i obfitych komentarzy. Lajkowałbym. Nawet tych z którymi się nie zgadzam, bo przynajmniej piszą do rzeczy.
W sumie w tym temacie to chyba sam felieton jest najsłabszy 😀
Złomnikowe tezy na temat sportu pasują do rzeczywistości jak silnik od Toyoty do Muscela czy innego archaicznego Gaza
Generalnie wszystko już napisano powyżej, ale wyleję i ja swoje żale, jako emerytowany zawodnik z jakimiś tam jednak sukcesami w wyczynie amatorskim i półką medali z imprez ogólnokrajowych. Pierwsze primo, sport uprawia się dla siebie, dla przyjemności a nie dla czegoś tam (tańca na rurze, przepychania tirów czy noszenia beczek z farbą). Sportowiec któremu sport nie sprawia przyjemności nigdy nic nie osiągnie. Będzie zapychaczem dołów tabel i rozgrzewką dla pozostałych.
Drugie primo, za sportem zawsze idzie postęp w danej dziedzinie. Gdyby nie sport motorowy, nie byłoby aż tyle kasy na testowanie i wdrażanie nowinek technicznych i nie byłoby na nie aż takiego ciśnienia.
Trzecie primo, “kretyńskie bieganie” inne kretyńskie formy ruszania dupy zza biurka/sprzed TV trudno nazwać kretyńskim w kontekscie np profilaktyki chorób układu krwionośnego itp. Pomijając, że wielu ludzi aktywność sportowa trzyma z daleka od patologii społecznych (choć nie jest to regułą).
Ostatnie primo (proximo primo?) , bo dalej nie chce mi się stukać w klawisze – wyrażone w tym artykule poglądy idealnie pasują do tematyki bloga, tzn jesteś, notlaufie, miłośnikiem starych samochodów i prezentujesz poglądy tak samo stare jak one. Wyrażają się złotą maksymą: Nie biegaj synku bo się spocisz! I synek nie biega bo się spoci.
Kurde, nie dość że kijowy dzień się zdarzył i nic mnie dzisiaj nie idzie, to jeszcze te sporty 😉
Ale skomentuję, chociażby mnie cenzura prewencyjna skasowała.
Gospodarz raczył chyba przygotować wyrafinowaną prowokację, a tu widzę emocje jakby w domu starców-intelektualistów do obiadu zamiast buraczków była Viagra.
Co do ogólnych tez, oraz komentarza @wojtek – g*** mnie obchodzi, czy to talent, czy wyuczone -liczą się wyniki. A te są naprawdę dobre, i jeśli nawet Kubica/Radwańska/Hołowczyc/itd/itp to był średni poziom, to jest to ŚWIATOWY średni poziom.
Dożyliśmy takich czasów, że w sumie prawie nikt z orzełkiem na piersi nie robi wstydu – czy to będą w/wymienieni, czy koszykarze(rki), ręczniaki(rki), albo wspomniani wcześniej lotnicy precyzyjni.
Z jednym wyjątkiem – KOPACZE! To co wyprawia banda niedorajdów – “ekipa z opla astry” & co, zakrawa na żałosny żart. Poziom “reprezentacji narodowej” jest poniżej reprezentacji krajów, których nazw nawet nie znam, nie wiem nawet gdzie się znajdują, a “władze” (vide-np. senator) pakują niewyobrażalne kwoty (także z moich podatków!!!), większe niż całe budżety narodowe tychże krajów!
A wszelkie -manie, są durne i stanowią tylko dowód na ograniczenie umysłowe samych ‘maniaków’.
No.
O kurde, a ja uprawiam amatorski sport motorowy, latam z Żoną w off-roadzie UAZ-em ’77. Fcale nie uważam że to bezsęsu. Złomnik się nie zna.
Ja tam nie wiem jak to jest z tym Kubicą. Czy ma talent czy nie ma. Jedno mu trzeba przyznać, że dzięki jego osobie sport taki jak F1 zaistniał w świadomości obywateli kraju takiego jak Polska. Znalazł się taki co udowodnił, że sport to nie tylko idiotyczne ganianie za piłką.
Swoja drogą dziwi mnie kwestia preferencji dyscyplin sportu przez polskich kibiców. Polacy odnoszą np. sukcesy w szybownictwie i należą do czołówki światowej ale tym zupełnie nikt się nie interesuje. Podobnie ze sportami motorowymi. Mało kto interesuje się Dakarem gdzie w końcu reprezentanci Polski zaczynają odnosić jakieś sukcesy.
Oczywiście jako osoba, która od kilku lat robi co może dla amatorskich rajdów samochodowych, nie mogłem przejść obok tego wpisu obojętnie. Mam nadzieję, że użyte przeze mnie argumenty zostaną przynajmniej przeczytane, bo dyskusja w internecie przeważnie sprowadza się do wyjmowania słów z kontekstu i podważania poziomu intelektualnego osoby, posiadającej inne zdanie od naszego.
Wyciągnięty wniosek o niskim poziomie trudności rajdów samochodowych jako dyscypliny sportu na podstawie 20-sekundowej przejażdżki Nissanem Juke między pachołkami jest równie trafny, jak przekonanie o byciu ekspertem w dziedzinie zabytkowej motoryzacji tylko dlatego, że kiedyś jechało się 30-letnim samochodem. Jeszcze lepiej zobrazowałby to mem głoszący, że “jechałem Żukiem po lesie, więc wiem co to rajdy… kobieto lekkich obyczajów”.
Co do co-drive to miałem przyjemność organizować kiedyś tego typu wydarzenie dla czołowej załogi Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i wiem, że podczas takich przejażdżek kierowca jedzie na jakieś 50%. Ze względów bezpieczeństwa oraz dlatego, że dla większości wożonych osób to i tak wystarczy. Znam wielu kierowców startujących w rajdach amatorskich i siedząc u nich “na prawym” podczas próby sportowej miałem ochotę zasłonić się notatkami.
Rozumiem, że rajdy samochodowe można uznać za idiotyczne, ale jednocześnie za takie można uznać wszystko. W moim przekonaniu nie powinno się sprowadzać do poziomu “0” wszystkiego, co uznajemy za idiotyczne. To przypomina trochę “mojszość racji”, na którą cierpi większość osób w naszym kraju.
Sport zawodowy jest tak samo bez sensu jak loty w kosmos. Gdyby nie takie rzeczy to rozwój technologii był by dużo wolniejszy.
Wpisałeś się w modę “jechania” po Kubicy i jemu podobnych (Radwańska, Kowalczyk) – jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Jesteśmy blisko 40 milionowym narodem a sportowców tego formatu mamy naprawdę niewielu. Dla mnie jest obojętne czy Kubica jest “wyuczony” czy ma “talent”, zwyczajnie cieszy mnie, że mamy reprezentanta w pierwszej lidze sportu rajdowego.
Nie e-leszcze, dzisiaj to już iLeszcze.
Ja tam w ramach sportów motorowych conajwyżej kładę swoje stare bolidy pod kątem ostrym do właśnie branego zakrętu. Ale na jakimś torze też bym od czasu do czasu pohasał – kurde trzeba się wybrać wreszcie.
Taka rzecz – sporo jeżdżę na rowerze, nieraz w ujowych warunkach takich jak np. dzisiejsze. Wiele osób widząc mnie co i rusz z dwoma pedałami, podpytuje “co tam panie w sporcie” czyli rzucają nazwiskiem jakimś i dziwią się, że nie wiem o co chodzi. No jak to tak, nie śledzisz Tur De Frans?! A ja się zwyczajnie sportem w wydaniu medialnym nie interesuję. Tak że trochę tu Złomnika rozumiem. Nie przeżywałem całym jestestwem Euro w PL, Kubicomanii, Małyszomanii (zgadzam się że gość jest sympatyczny), nie jaram się Dakarem choć gdyby było mnie stać, to z raz bym pewnie wziął udział. Na razie praktyka w Złombolu 😉
Ale jak m.in. Waśka napisał – głoszenie “nie biegaj bez sensu bo się spocisz” jest złe, po prostu złe i głupie. I tak ruszamy się mało, siedzimy w aucie, potem przed biurkiem, po pracy w domu przed kompem Rodacy na spacery, na rowery, na siłkę, basen!
Dla siebie i dobrego samopoczucia, nie dla idoli z TV.
versus: to bardzo ciekawy komentarz. Jak zrobię taki obrazek, z tym żukiem, to zamieszczę i podam autora inspiracji.
Większość komentujących w stylu “sport wcale nie jest bezsęsu, złomnik to grzyb” nie dostrzega różnicy między uprawianiem sportu samodzielnie (co jest bez sensu, ale nie ma to znaczenia, ponieważ każdy z nas robi wiele rzeczy bez sensu bo lubi, np zdjęcia starych samochodów) a kanapowym kibicowaniem (które jest obiektywnie bez sensu, bo zaspokaja wyłącznie atawistyczną chęć przynależności do plemienia i przenesienia na siebie części splendorów najwybitniejszych jednostek tegoż plemienia). Jakie to ma dla mnie znaczenie, że Polak wygrał w jakiejś dyscyplinie, której być może w życiu nie spróbowałem (jak skoki czy piłka ręczna)? Jeśli sam uprawiam, to kibicuje, żeby podpatrzyć taktykę, nauczyć się na błędach itp. A inaczej to jest po prostu próba zaspokojenia wyższych pięter piramidy Maslowa cudzym kosztem.
Mi się felieton podoba. Zdrowa ryba płynie pod prąd. A że merytorycznie dzisiaj było lekutko nie po myśli kubica fans hooligans to trudno. Tu jest złomnik a nie tvn czy inny onet. W ogóle od pewnego czasu jaja są- Tymon swoimi tekstami bawi się ich wpływem na statystyki strony, a oburzeni cisną o tym Kubicy jakby znowu się chłopina rozwalił 😀
@Radosuaf:
w punkcie 3. Twojego wpisu zawiera się zdanie “zgrabnie istotę rzeczy ująć”. szczególnie w kwestii samochodowej
—
Radwańska i jej wieczne ćwierćfinały. No tak, bo dwukrotny półfinał Wimbledonu, dzisiejszy półfinał AusOpen, kilkanaście wygranych turniejów WTA oraz regularne zaproszenia na Masters i pierwsza czwórka na świecie to za mało.
Już dawno osiągnęła więcej niż Fibak, a zarobiła więcej niż Małysz przez całą karierę.
—
Kubicę jeszcze przed 10 rokiem życia wywieziono do Włoch, gdzie regularnie ścigał się w seriach wyścigowych – pamiętam AutoŚwiat z lat 90. i leady w stylu, że jest nadzieja, że może kiedyś taki Robercik trafi do F1 i zdjęcia kilkunastoletniego dzieciaka.
—
Heh, niedawno jeden z dziennikarzy postulował, że tytuł najlepszego polskieo sportowca powinien dostać piłkarz Lewandowski, bo to najpopularniejszy sport w Polsce, a sam zawodnik jest znany na świecie. Bo ile ludzi u nas interesuje się bieganiem czy skakaniem na nartach, czy rzucaniem młotem… Tak, takie zdania wyłuszczono w jednym z pism i portali sportowych.
—
Komentarze. Parę dni temu ten felieton zapowiedział notlauf na fb i zachęcał: “Naostrzcie e-maczety i naładujcie e-pistolety. To będzie istna wojna w komentarzach.” Typowa prowokacja złomnika.
Jak mogę oburzać się na gościa, który sam zapowiada, że pisze, choć na tym się nie zna. Gdzie punkt zaczepienia? Jak tego nie łapię, to szkoda strzępić klawiatury i szkoda nerwów na oburzonko.
Specyficzny autor, specyficzna strona – jak się nie czai klimatu, to nic z tego nie będzie. Lepiej sobie darować.
@cubino:
W życiu nie byłem aktorem, ale filmy lubię oglądać. W życiu nie tańczyłem w balecie, ale balet mógłbym uznać za ciekawy (nie uznaję, no ale mógłbym ). Ze sportem jest podobnie – w piłkę grałem tyle, co w szkole i trochę poza nią, ale lubię sobie obejrzeć mecz ligi angielskiej, mimo, że ani geograficznie ani w żaden inny sposób nie czuję się przynależny, jak również o technice i taktyce mam mocno takie sobie pojęcie…
A jeszcze mi się przypomniało:
“Chyba cały rozwój ludzkości polegał na tym, że ludzie myśleli o sprawach, których nie rozumieli. ”
Tak, ale rozwój polegał na tym, ze starali się je zrozumieć, a nie uznać za bezsensowne, zbyt proste by się tym zajmować itp. Gdybyś oprócz ścigania się z kolegami dziennikarzami, wygrał za pierwszym podejściem choćby KJS, to faktycznie mógłbyś to uznać za proste. Ja wiele razy wygrywałem ze znajomymi na gokartach. I nadal nie uważam, że jazda nimi jest łatwa. Wręcz przeciwnie – wiem, że opanowanie ich przychodzi mi potwornie ciężko, nawet kiedy jestem najszybszy. A wiem, że są na świecie dużo szybsi ode mnie.
Chyba się zainspiruję i zrobię u siebie wpis o żeglarstwie. Nie mam o tym pojęcia, napiszę, że jest bez sensu i banalne, bo raz pływałem na rowerze wodnym i nie zatonąłem. Potem będę patrzył na wojnę w komentarzach 😉
Yossarian: daj znać, to przyjdę specjalnie na Twoją stronę i będę trollował w komentarzach, żeby wojna była ciekawsza.
Tymon po prostu był zawiedziony (jak chyba my wszyscy), że Kubica po tak dobrym początku w MC znowu się rozwalił i stąd ten wywód. Całkowicie zrozumiałe. Je też byłem wściekły.
@radosuaf
No tak. Ale jest różnica między obejrzeniem np meczu jako ciekawego spektaklu (tak jak się chodzi na Cirque de Soleil), a spiewaniem “nie dziewczyna nie rodzina lecz kochana ma druzyna” czyli emocjonalny zwiazek z tym że jakis nieznany mi osobiscie ktos dobiegnie, dorzuci czy doleci.
Że Kubica nie ma talentu? No niech nie ma. Nie znaczy, że jest złym kierowcą – tak jak David Beckham nie był złym piłkarzem.
@Sport jako bezsens:
No pewnie, bez sensu. Turystyka też jest bez sensu. I jakiekolwiek działania hobbystyczne też. Pisanie tego komcia też bez sensu. I co z tego?
PS. Notlauf, za długo z grzybami obcujesz – za chwilę zaczniesz głosić, że skoro Ty nie pijesz kawy, to nie powinni jej sprzedawać 😉
Zgodzę się – sport dla sportu jest trochę bez sensu, ale podobne zmagania – just for fun – wymyślono już ładnych parę lat temu (chleba i igrzysk!). Natomiast w kwestii obecności talentu lub jego braku u Roberta Kubicy – trudno jednoznacznie to ocenić. Wg mnie gość ma talent i to nie wiem czy nie największy ze wszystkich startujących dziś rajdowców i wyścigowców. Facet bez talentu nie wygrałby dwóch oesów na Monte (rajd taki, trudny dość). A dziś mu brakuje tego, czego z torów ma w nadmiarze – rajdowego doświadczenia.
http://www.wykop.pl/ramka/1831727/producenci-samochodow-chca-wypozyczac-ich-funkcje/
gdzies juz o tym czytalem, hehe
No właśnie. Byłem wczoraj u specjalistów od BMW. To już się dzieje. Gość odblokowuje wszystko jak leci w nowych jedynkach, trójkach i piątkach.
@sosek A w sumie to ciekawe, grzyby chyba faktycznie zrażają notlaufa swoim zgrzybieniem. Zreasumujmy:
-pojawiają się tematy polityczne (świry w poprzednim wpisie), a nie ma ważniejszego tematu dla grzyba, niż polityka. Co prawda pojawiają się delikatnie, ale może grzybnia rozwija się powoli?
-ciągłe twierdzenie, że kiedyś było lepiej (diesle bez turbo, bezawaryjne japońskie żelazo) – żaden porządny grzyb nie przyzna, że teraz jest dobrze. Zawsze: kiedyś było lepiej
-wyśmiewanie się z innych grzybów – prawdziwy grzyb będzie wyśmiewał podobnych sobie, ale w życiu nie zauważy, że jest taki sam jak oni
-jeżdżenie starym autem aż odpadną koła, bo po co zmieniać? – tu nie trzeba tłumaczyć
-wynajdywanie spisku i zamachu producentów na bezawaryjność aut i portfele konsumentów – spisek, zamach, też nie trzeba tłumaczyć
Wniosek: Złomnik grzybieje w zastraszającym tempie!
Swoją drogą to ciekawe że żadna telewizja w tej chwili nie nadaje programu o rajdach i wystepach Kubicy – jak dawniej WRC w tv4. Robert (jakby nie patrzec) odnosi sukcesy, a dostajemy kilkusekundowe migawki w tv. W zamian za to jestesmy zamęczani wszystkimi relacjami z wystepów naszych kopaczy, którzy już chyba są stalym pośmiewiskiem dla świata.
To w ramach “ekologii” i zmniejszania masy aut. To ja już wolę silnik nie dałnsajzowany i niech sobie to ogrzewanie wezmą i wsadzą, gdzie im zimno…
Ciekaw jestem jak producenci się zabezpieczą przed hakerami? Autodestrukcja w przypadku wykrycia ingerencji?
Akurat jeżeli chodzi o Małysza to on też właśnie jest rzemieślnikiem. Wytrenowanym, skoncentrowanym na celu. Lata w skokach nauczyły go koncentracji, systematycznego poprawiania siebie, szukania błędów (bo o to tez chodzi w sporcie).
Myślę że jakby zaczął robić co innego to tez byłby w tym dobry, ma umysł sportowca….
Kubica potrafi jeżdzić ale brak mu koncentracji….doświaczenia…..??
Jest lepszy niż inni sportowcy bo zawsze czekam na info czy Kubica wygrał czy się rozwalił…..jest ryzyko jest przyjemność.
Opinii o sporcie motorowym nie komentuje bo to tylko troling jest i tyle…….
a jo jest zdania (a swoje zdanie mysla ze moga miec bo zyjemy w demokracji) ze talynt to jest jedna zecz ale jak nie ma do tego kasy to sie tyn talylnt mozna zaramowac i nad lozkiem powiesic 😉
Nie chciałbym wystawiać laurki Autorowi metodą nie wprost, ale jest jasnym jak słońce, że niektórzy (doraźni) komentujący kompletnie nie rozumieją idei przyświecającej temu (nie)blogowi i czepiają się wyrwanych z kontekstu stwierdzeń próbując bronić świętości, którą w ich mniemaniu Autor właśnie pokalał. Rozumiem, że opinie nieprzystające do skonstruowanego w umyśle modelu rzeczywistości trzeba czym prędzej zagłuszyć, ale komentarze spod znaku “oho, ktoś w Internecie nie ma racji” są bezcelowe. Nie wiem… czy to jest trudno pojąć? Zasady są jasne od początku: można się zgadzać lub nie, byleby tylko pisać w miarę na temat. Temat wpisu. Nie intencji Autora. Jest dla mnie zrozumiałym, że można się unieść emocjami, jeśli ktoś napisze, że czyjaś matka trudni się nierządem. Ale nie brakuje komentarzy, które są obroną takich czy innych wartości, które Autor jakoby miał obrazić dla poklasku, mamony, czy buk wie w jakim jeszcze celu. Co to ma do czegokolwiek? Przypomina mi się taki utwór Tymon & Transistors – “Dymać Orła Białego”.
Tymon, w tę sobotę jest WRAK RACE w Rudzie Śląskiej – special edyszon dla dziennikarzy Wbijaj, pokażesz jak się jeździ 😛
Niestety w tę sobotę mam bal karnawałowy w przedszkolu. Przebieram się za Cytryna i Gumiaka.
Przy okazji przedszkola – wczoraj odbierałem jedną z moich pociech izaparkowałem na parkingu przed przedszkolem. 30 samochodów w rządku, z czego 24 srebrne. Pozostałe 6 było czarnych Niestety, mój też tam pasował 😀
Dla mnie te starty Małysza są co najmniej naciągane. Chociażby z tego względu, że Sony to sekta Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że to Sony wyszło z inicjatywą do Małysza i zaproponowało mu start w rajdzie za XXXXXXXX nowych polskich zł… Wielkość bilbordów reklamowych Sony z Małyszem w okresie Dakaru bije już rekordy Guinnessa.
@radosuaf (et consortes) – pozwolę sobie odnieść się do pierwszego punktu Twego wywodu. Otóż sport to może i zdrowie, ale nie każdy i nie dla każdego. Rok zaqrfiania na siłowni i parę miesięcy biegania zaowocowały u mnie jedynie nasileniem astmy, ogólnym oboleniem i niechęcią do całokształtu życia. Nie zrzuciłem ani jednego kilograma. Owszem, mogłem wycisnąć trochę więcej, ale praktycznych rezultatów na co dzień nie było. Brzuch pozostał, zmarła natomiast radość życia, zgnieciona ciągłym bólem i wycieńczeniem. Odpuściłem sobie… i czuję się lepiej. Przede wszystkim psychicznie (już nie zmuszam się do robienia czegoś, co jest dla mnie torturą), bo fizycznie to bez zmian. Jak nie ma ani rezultatów ani frajdy (sorry, nie lubię bólu i raczej już nie polubię) to po co? Może znajdę dla siebie jakiś sport, który sprawi mi frajdę (rower lubię ale tylko gdy jest ciepło, no i raczej nie śmigam na nim jakby paliły się na mnie gacie, więc raczej pod sport tego nie podciągnę), ale musi on spełniać jeden podstawowy warunek: nie może boleć. Bo w rezultaty już i tak nie wierzę. Tyle w temacie.
@Lenwiec
BO ŹLE ĆWICZYŁEŚ! To jest odpowiedź na pytanie, dlaczego nie schudłeś tylko się wycieńczyłeś.
Szanowni współkomentujący!
Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych.
Wrzucacie do jednego wora aktywność fizyczną i tzw. sport wyczynowy.
Ten drugi to zwykły (choć obracający niewiarygodnie wielką kasą) biznes, w którym zyskuje niewielu a płacą wszyscy.
Każda aktywność fizyczna jest dobra i potrzebna każdemu człowiekowi.
Zatem @Leniwcze, nawet jeśli bicyklujesz tylko w miesiącach ciepłych to i tak jesteś o całe lata świetlne lepszy od skórzanego wora wypełnionego kośćmi i zjełczałym tłuszczem, niesłusznie określanego mianem “człowieka”, którego jedyna aktywność to klikanie pilotem i czasem przemieszczanie wypchanego żarciem wózka do kasy w supermarkecie.
@Waśka – miałem opracowany najpierw jeden program, potem drugi. I to nie przez siebie samego, tylko przez ludzi KTURZY SIE ZNAJO. Jedynym rezultatem był ból, ból i jeszcze więcej bólu. A ja niestety mam bardzo niską odporność na tenże. Poza tym sama czynność nie interesowała mnie w ogóle. Daj np. gitarę albo jeszcze lepiej skrzypce komuś, kto nie dość, że nie ma słuchu, to w dodatku wręcz nie znosi ich brzmienia, i poślij do szkoły muzycznej, nawet bardzo dobrej. Zobaczymy, jakie będą rezultaty. Jeśli się czegoś nie znosi (a ja treningu nienawidziłem z samego rdzenia mego jestestwa) to niewiele się osiągnie, i tyle. W moim przypadku nastąpił prosty rachunek – koszta przewyższyły korzyści. Ale nie, znajdzie się ktoś, kto będzie wytykał że “źle ćwiczyłem” czy coś w ten deseń, bo SPOŁECZEŃSTWO OCZEKUJE. Każdy musi wyglądać jak zafajdany Adonis bo MEDIA PROMUJO. A chyba już gdzieś kiedyś pisałem, gdzie i jak głęboko mam społeczeństwo i media.
A nie rozsądniej byłoby pozwolić ludziom robić to, co lubią i w czym są dobrzy?
@Leniwiec:
Abstrahując od uwagi kolegi Waśki (nieumiejętnie zaordynowana aktywność fizyczna może odnieść skutek odwrotny do zamierzonego, ale nie mnie oceniać Twoją), tego, że u mnie sport zaowocował kilkoma kontuzjami, postąp według znanego większości cytatu: “Musisz odpowiedzieć sobie na jedno za***iście, ale to za***iście ważne pytanie. Co lubisz robić? A potem zacznij to robić.” :).
Nie skomentuję przedstawionych poglądów, bo dotyczą dziedziny, która mnie nie interesuje.
Felieton natomiast wchodzi gładko, więc sam w sobie jest bardzo dobry.
Kolejny tekst o niczym. Na zlomniku pojawia sie coraz wiecej wpisow “prowokacyjnych”, ktore maja za zadanie podbic liczbe wyswietlen. Pozniej w komentarzach dyskutuje ze soba kilka tych samych osob, normalnie towarzystwa wzajemnej (nie)adoracji.
No ja tam uprawiam triathlon. Lubię to i jestem w tym dobry, więc nie czaję. Tak, naturalnie zacząłem trenować na fali popularności tego sportu w Polsce, nie wstydzę się, poza tym hoho! nawet papież trenuje w przerwach pukania Rosatki.
Felieton powinien wisieć na ścianie oprawiony w złotą ramkę jako wzór rozkręcania podręcznikowej gównoburzy.
Albo posłużyć jako obrona doktoratu z rozkręcania flame-ów internetowych.
Pozdrawiam Fiotr Prączewski 😉
Co wnosi ten cały felieton? Wypowiadasz swoje zdanie o temacie, o którym z resztą piszesz, że Cię nie interesuje. Możesz mówić, że Kubica jest cienki i głosować na niejakiego pocieja ale lepiej zajmij się tym co Ci wychodzi bo takie celowe wprowadzanie zamętu może zniechęcać ludzi (bo to chyba dla nich piszesz?).
P.S. Jeżeli chcesz jeszcze napisać jakiś felietonik o czymś czym się nie interesujesz to podam Ci temat, nie to będzie: sensowność utworzenia odrębnego państwa Katangi.
a propos sportu i celowości zachwań – sprawdź “autonomia funkcjonalna motywu”
niemainstreamowość jest wśród ludzi tu obecnych mainstreamem więc bycie mainstreamem ogólnym oznacza niemainstreamowość złomnikową zatem jestem totalnym Kubicofanem i Kubricofanem
Myślenie w stylu: Przyznam się, że jestem hipsterem co czyni mnie hipsterem bo żadne hipster się do hipsterstwa nie przyzna
A talent dzisiaj to nie to samo co x lat temu. Poprzeczka we wszystkich dziedzinach znacząco się podniosła. Z marszu, samym talentem nic się nie zdziała. Talent to obecnie bardziej specyficzne współwystępowanie zdolności motywacyjnych i organizacyjnych. Czyli umiejętność stworzenia sobie odpowiednich warunków do rozwoju pasji i pracy nad nią. Utrzymanie długotrwałej motywacji (np. nie rozmiłowanie się we włoskiej szkole techno na imprezach podczas pobytu w Italii w szkole kartingowej i zostanie DJ-em) oraz zapewnienie sobie funduszy na rozwój (w sporcie, muzyce, nauce), a także stworzenia odpowiedniego zespołu ludzi (umiejętności interpersonalne, inteligencja społeczna itp). Pracowitość to kropka nad “i”.
Poza tym nie widzę sensu wartościowania na zasadzie talenciak-lepszy, wyrobniak-gorszy. Liczy się efekt i tyle. Więc nie wiem czy Kubica jest lepszy od Małysza czy od Złomnika czy od senatora. Historia was wszystkich osądzi!
Ja uważam, że wyniki w motorsporcie są odwrotnie proporcjonalne do ilości spożywanego alkoholu.
I to jedyna prawda na świecie.
Bez sensu to bez sensu tamto… Ja bym poszedł jeszcze dalej. Nie uważacie, że życie ludzkie jest również bez sensu? Jemy, wydalamy i w międzyczasie zajmujemy się bezsensownymi rzeczami. A na koniec do piachu. Bez sensu.
Dobrze, że chociaż Złomnik zaczął pisać od rzeczy, bo już robiło się za bardzo sensownie, a tak można się pośmiać albo zhejtować.
Chyba szkoda słów, “felieton” ów bez sensu, troszkę śmierdzi naftaliną, ale licznik bije 😉
@Leniwiec: Rok intensywnych treningów i nic? To jesteś ewenementem medycznym albo zupełnie zignorowałeś rolę diety i ogólnego odżywiania się w sporcie.
P.S. “Radii” to tak na serio?
Yngling i luxx: mam na zbyciu tubkę maści na ból dupy, tylko musicie się podzielić.
Senator to powinien być człowiek z klasą, poważny, godny zaufania itp. Pan Pociej w swoim wpisie komentuje politykę z gracją żula Janusza spod monopolowego. Wypisuje swoje docinki pod adresem przeciwników politycznych a Kubica był mu potrzebny do pseudo-inteligentnego porównania z Kurskim. Tekst miał być humorystyczny i z zadziorem, ale niestety zabrakło lekkości pióra i wyszedł mało smaczny suchar.
A ja się z częścią tez zgodzę, z innymi niekoniecznie. Ale do rzeczy: owszem uważam Małysza za utalentowanego gościa. O skokach nie mówię, ale wyniki w Dakarze świadczą o tym, że facet potrafi jeździć. I niewazne, że ćwiczy intensywnie od 6 czy iluś tam lat, bo ćwiczy KAŻDY, kto chce wystartować w Dakarze i to na pewno znacznie dłużej od Małysza.
Czy Kubica nie jest utalentowany? Nie wiem, trudno mi określić. F1 to taki “sport”, w którym lekko rzecz licząc 90% zależy od samochodu, a 10% od kierowcy, więc nie wiem, czy występy Kubicy były oznaką braku talentu, czy kiepskiego samochodu. Ale żeby porównać go z Małyszem, trzeba byłoby Kubicę wsadzić na narty i kazać mu skoczyć z Velikanki.
Wyniki Kubicy w rajdach też na razie niewiele pokazują – fakt, jeździ szybko, póki utrzymuje się na trasie. Niech coś wygra, wtedy można będzie uznać, że ma wyjątkowy talent i wyjątkowe umiejętności. Na razie nie wiem – albo ma gość talent i nie ma umiejętności (bo wypieprza się często w krajobraz), albo ma umiejętności i nie ma talentu (bo nie udaje mu się wygrywać regularnie). Wygrana w WRC2 tak naprawdę jest mało istotna, bo to druga liga. Jeśli wygra WRC, uznam, że ma i talent i umiejętności. Na razie mam wątpliwości.
A w kwestii talentu i umiejętności – wybitnie utalentowanymi kierowcami byli według mnie nawet nie Senna, tylko Jim Clark i Henri Toivonen. Clark wygrywał w zasadzie wszystkim, co miało cztery koła, Toivonen miał tę iskrę, która pozwalała mu wsiąść pierwszy raz w życiu do bolidu F1 i już na trzecim kółku uzyskać lepszy czas od zdobywcy pole position w wyścigu odbywanym na tym samym torze. To jest i talent i umiejętności RAZEM.
A brak talentu mimo sporych umiejętności? To np. ja. Od ponad 30 lat gram na gitarze. W domu. Umiem zagrać większość klasyków łącznie z np. Dyers Eve i pełnym solo z tego kawałka ale niestety nie ze słuchu i nie umiem improwizować. Muszę się nauczyć tabulatury, przeanalizować chwyty i wtedy zagram dany kawałek, inaczej nie ma szans. Nawet melodii nie uchwycę. Czyli może umiejętności mam, ale talentu brak, czego bardzo żałuję.
@ Leniwiec
Rozumiem, że Twój nick powinien sugerować kierunek porad 😉 ale – może o to Waśce chodziło poniekąd – skoro ZNAJONCY SIEM najwyraźniej nie stanęli na wysokości zadania, trzeba było pozdrowić ich dużym palcem i właśnie samemu ułożyć aktywność, pod siebie. Organizm sam Ci powie, ile mu trzeba i jak, ale musisz zainicjować reakcję, potem pójdzie samo. Rower jest naprawdę dobry i uniwersalny, ciśnij w lato choćby w sandałach i bermudach. Na inne pory roku może basen? Albo np. strzelnica, ino z prawdziwymi pukawkami, polecam jak mało co łączy umiarkowany ale odczuwalny wysiłek z całymi wagonami frajdy.
Nawet nie będę czytał tych wszystkich komentarzy. Sport motorowy jest oczywiście bez sensu. Ale panienki podziwiają szybszych, sprawniejszych itd. A chłop lubi podziw panienek. Do tego punktu rozumiem. Tylko dlaczego chłopy lubią oglądać jak inni wygrywają, żeby mieć więcej panienek, to już nie kumam wcale. I dlatego sportu nie oglądam i nie fascynuje mnie on.
Bardzo dobry tekścior notlauf.
miwo – mówi się, że sukces to tam 3% talentu i 97% pracy (proporcje mogą się różnić). Bez talentu sukces również może nastąpić, ot ilość przechodzi w jakość, po prostu wtedy mamy do czynienia z rzemiochą a nie artychą.
Postaram się streszczać: to najsłabszy i najbardziej niedorzeczny felieton jaki czytałem na Złomniku.
W ogóle ciekawy pomysł: na samym początku przyznać się, ze nie znam się na temacie, ale pociągnąć to na kilka ekranów tekstu i na koniec walnąć eleganckie podsumowanie (tylko czego?). Ale takie atrakcje poniekąd są wpisane w tego bloga, więc nie robi to na mnie szczególnego wrażenia.
Do Kubicy, Małysza i reszty polskich sportowców mam neutralny stosunek, niech się ścigają jeżdżą, skaczą i kopią, skoro im to wychodzi (a zdanie z “przej***aniem tematu na własne życzenie przez Kubicę” jest delikatnie mówiąc, niestosowne).
Na koniec jedna sprawa: uprawianie sportu dla samego wysiłku, ma tyle samo sensu co robienie zdjęć idiotycznym furom dla samego fotografowania. Albo jeżdżeniu takimi głupimi starociami na tydzień. Tak jak właściwie cokolwiek, co nie służy wyłącznie do zabezpieczania swojego dalszego bytu.
no sporo komentarzy poszło do kosza. Dostrzeżcie subtelną różnicę: Aremberg pisze, że to słaby felieton. Skasowani komentatorzy pisali, że autor jest idiotą.
Dodatkowa odpowiedź do Erbest, bo mnie zainteresował. Ja gram na gitarze 22 lata. Nie jestem super technicznie, bo się nigdy nie przykładałem do ćwiczeń. Ale zasadniczo umiem zagrać cokolwiek co usłyszałem lub jakąś wariację na temat tego. Jednak brakuje mi tragicznie umiejętności i teraz żałuję że się nie przykładałem.
W niniejszym felietonie zgadzam się z mało czym, ale czyta się go znakomicie – czyli to właśnie jest talent.
Nie będę tutaj pisał długich elaboratów, bo ja nie mam takiego “floł”, żeby móc miażdżyć blogosferę, ale powiem tylko tyle, że największy postęp dokonuje się właśnie dzięki bezsensownym dziedzinom ludzkiej aktywności: Sportowi wyczynowemu i wojsku. Każdy myślący człowiek przyzna, że nie ma w nich ani odrobiny sensu, ale to jednak tam wymyśla się niemal wszystko.
Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, ja tego prawa bronię jak niepodległości, również dla ludzi i poglądów, z którymi się nie zgadzam.
Zaś co do konkluzji felietonu powiem tylko tyle: Polskiej zawiści (której organicznie nie znoszę i wyczuwam na odległość) tutaj nie widzę, natomiast zestawienie historii Arrinerry Hussarya z historią Roberta Kubicy jest cokolwiek nie na miejscu. Bez obrażania nikogo, ale tak to odczuwam.
to jeden z tych felietonów, kiedy nie ma sensu czytać komentarzy – bo wiadomo co w nich będzie, tradycyjna polska wojna. I dlatego odpuściłem,powiedzcie że było inaczej…
a sam felieton – racja racja racja. Kubica przypomina sołowowa, tylko z racji F1 ma większe pierdolnięcie – i tyle w temacie. WYĆWICZENIE.
Jest możliwość założyć specjalną kategorię pod tytułem “psuje mojego bloga”, “nie znam się ale wypocię coś” albo cokolwiek w tym stylu, żeby odfiltrować “złomnik-właściwy” od “nabiję sobie ilosc komentów/odświeżeń/pagerank etc” ?
Ja w pełni rozumiem, że trzeba sie dobrze pozycjonować w google – słowa kluczowe Małysz, Kubica są teraz bardzo aktywne, wiec warto je umieścić, ale może zachowajmy pozory tego że to głównie blog o złomach 😉
Wszyscy będą zadowoleni – ja też.
No więc tak w kilku punktach:
1. “(…)Podobno to podniecające, adrenalina i tak dalej – parę razy próbowałem szybko jechać i niestety, nic z tych rzeczy. Zresztą wydaje mi się to akurat ze wszystkich sportów śmiesznie łatwe. Siedzisz sobie w fotelu, kręcisz kierownicą i zmieniasz biegi, czyli dokładnie to samo co robię jadąc do pracy(…)”-jazda sportowa po OS-ie lub torze a szybka jazda po mieście to dwie zupełnie inne sprawy, których nie można porównywać. weż udział choćby w jakiś KJS-ie to wtedy się wypowiedz;
2. “Robert Kubica jest kierowcą supermegadoświadczonym w wyścigach, ale absolutnie nie utalentowanym.(…)Jest wyćwiczony.”-nie zgodzę się. Gdyby nie talent (i jeszcze parę innych czynników) Robert nie byłby na tym poziomie na jakim jest teraz. Historia zna wielu kierowców, którzy mając najlepszy sprzęt, kasę i możliwości wcale świata nie zawojowali bo nie mieli tego “czegoś”, co umownie ludzkość nazywa talentem. Poza tym ciężko znaleźć kierowcę, który równie dobrze odnajduje się na trasie rajdu szutrowego co na torze wyścigowym.
3. ” Kubica jeździł w F1 i przejebał temat na własne życzenie”-z tym akurat trudno się nie zgodzić.
4. “kierowca z superprestiżowej (nie oszukujmy się) serii F1 przechodzi do rajdów! Taki człowiek to po prostu pozamiata tych wszystkich rajdowców, w ogóle oni z nim nawet nie będą w stanie podjąć walki, po prostu wciąga ich nosem. No i jakoś nie wciąga.”-przypomnę: Mistrz Świata w WRC2 w pierwszym roku startów, zwycięstwa oesowe w rajdzie, w którym jechał pierwszy raz i łojenie po tyłku Mistrza Świata. Chyba jednak wciąga…
5. “Na tym tle mamy gościa, który mógłby być obrazkową definicją słowa „talent”. To Adam Małysz.” tu też się z Tobą zgodzę. Małysz faktycznie ma talent, ale wypisujesz głupoty twierdząc,że Małysz po prostu zdjął narty, wsiadł w Hiluxa i dojechał na 13 miejscu w Dakarze-tak po prostu bez żadnego doświadczenia. Przed tym Dakarem były tysiące (setki tysięcy?) kilometrów treningów i innych rajdów spędzonych za kółkiem. To plus talent zaprocentowało jego sukcesem w tym roku (i byłby wyżej gdyby nie przygody na trasie). Poza tym-o czym chyba nie wiesz-to nie był pierwszy Dakar w jego karierze.
6. “Zatem gdyby senator Pociej obraziłby Małysza, to sam założyłbym fanpejdża z żądaniem przeprosin. Ale tak… no cóż, trochę palnął.”-to Kubicę można do woli opluwać a Małysza ani rusz? GŁUPOTA!!!
7. “(…) moja opinia o Kubicy jest z gruntu fałszywa i podszyta nieuzasadnioną, polską zawiścią.”-obawiam się, że właśnie tak jest.
Podsumowując: drogi Złomniku; te głupoty co tu popisałeś nawet trudno komentować. Bo jak można inaczej nazwać ocenianie, że motorsport jest łatwy na podstawie przejażdżki Nissanem wokół pachołków lub szybszej jazdy po mieście (zapewne) Starletem (ŁAŁ! To dopiero musiało być szaleństwo i śmierć w oczach ) Tego nie można nawet brać poważnie.
Oczywiście te wypociny to Twoje zdanie. Masz prawo je wypowiedzieć (tym bardziej że to Twój blog) i ja je szanuję. Moje prawo jednak się z Tobą nie zgadzać, co aktualnie czynię.
Otóż oceniasz Kubicę trochę niesprawiedliwie (może to przez byłego męża kuzynki ). Facet robi dobrą robotę promując przy okazji nasz kraj. Mało jest w Polsce sportowców, którzy osiągnęli tyle co on, na dodatek w tak krótkim czasie. Niestety większość naszych rodaków ma to do siebie, że jak ktoś osiąga sukces, to go zaraz trzeba zgnoić. Może jest to zasługa mediów, bo faktycznie jak coś się już mówi o Kubicy to że się ZNOWU rozbił, nie zwracając uwagi na sukcesy. Stąd biorą się takie “pocieje” i powyższe wpisy. I dziwić się Robertowi i jego “niechęci” do Polski?
Poza tym zwróć uwagę, że sporo ludzi ze świata motorsportu wyraża się o Kubicy w samych superlatywach. Dla nich-ludzi siedzących w tym sporcie od lat, choćby np. Malcolm Wilson-Robert ma talent. Oczywiście popełnia błędy, co w każdym sporcie jest normalne, ale wszyscy są pod wrażeniem jego pracowitości i talentu. Tylko w Polsce po nim jadą. To smutne…
I na koniec cytat: “wchodzę na różne strony, co do których kompletnie, zupełnie nie zgadzam się z autorem, ale lubię go czytać” I tak samo mam ze Złomnikiem. Można się z nim nie zgadzać, nawet go nienawidzić, ale i tak się tu zagląda i czyta się te dyrdymały.
Pozdrawiam
Fan Złomnika i Kubicy jednocześnie
Uważam, że każdy kierowca, a zwłaszcza taki z małym stażem za kółkiem powinien choć raz wziąć udział w takich zawodach dla amatorów typu KJS i …..zaliczyć tzw. dzwona. Taka sytuacja w większości przypadków niesamowicie działa na wyobraźnię, a jak wiadomo jej ograniczenie lub brak jest przyczyną stanu bezpieczeństwa na naszych drogach. Zobacz co dzieje się z samochodem (i z Tobą), kiedy tracisz nad nim kontrolę i jak zachować się w sytuacji gdy Ty lub ktoś inny kończy sponiewierany w rowie. I co mogłoby się stać gdy przytrafiło Ci się to w normalnym ruchu…
@Leniwiec Gniewomir
C&G też SIE ZNAJO. I też do nich ludzie chodzą kiedy coś im się spsuje. I nawet im płacą!
Przez rok ćwiczeń nie zrzuciłeś nadwagi (zakładam że taki był twój cel, skoro o tym wspominasz) a to znaczy że coś nawaliło w zakresie ćwiczeń i/lub odżywiania. Przez rok można zbić 20 kg i więcej i to z palcem w nosie. Tu może dużo namieszać złe odżywianie, nawet przy dobrym treningu.
Ale to, że chodziłeś obolały i ogólnie zniechęcony do życia, a to oznacza – zwłaszcza w kontekscie astmy – że twój trening nie był dopasowany do twojego organizmu. Tu nie ma wielkiej filozofii.
Jeżeli kubica nie ma talentu, to np. co ja mam powiedzieć o sobie ?
Jeżeli kubica osiągnał wszystko “tylko” ogromną pracą, to jest wg zlomnika beztalenciem ? Może ma talent do ogromnej pracy hę ?
Niesetety tym razem artykuł nadaje się na złom. taki gdzie nie ma już nic do odzysku.
Strasznie kontrowersyjny wpis, ale czego jak nie kontrowersji oczekiwać skoro autor nie pisał o stosunku wagowym styropianu i kamienia.
Do Kubicy i Małysza się nie odniosę bo na ich temat w mózgu mam jedynie medialną papkę.
A sport sam w sobie? Myślę, że jest coś w tym co napisał “tsss” o naszych pierwotnych potrzebach. Ja sam nienawidziłem sportów drużynowych i biegania (o tak, powinni zakazać. Potem łażą do ortopedy za moją kasę i narzekają, że kolana bolą). I co? Sam się bawię w coś zupełnie abstrakcyjnego: bawię się jako 30-letni typ w wojnę po lasach. Nie ma to najmniejszego sensu, bo kosztuje, zatruwa środowisko (plastikowe kulki!), nie przygotowuje mnie na udział w wojnie w najmniejszym stopniu i zabiera czas, który mógłbym poświęcić rodzinie albo swojemu somochodowi (bo się sypie jak pijana gimnazjalistka na dyskotece). I nigdy się nie zastanawiałem po co. Sprawia mi to zwyczajnie przyjemność i widać zaspokaja jakąś potrzebę rywalizacji. Wentyl musi być; nawet najgorsi socjopaci (tacy, co mają posprzątane w domu jak w szpitalu, nie słuchają żadnej muzyki i zawsze kierują się logiką), jakich poznałem mieli jakąś małą pasję, która sensu nie miała ale zwyczajnie ich kręciła. Także sport, jakikolwiek by głupi nie był, chyba jednak ma sens i co gorsza, może być komuś potrzebny.
@Szczepan Kolaczek: A może po prostu to nie talent tylko wytrenowanie? Na złomniku autor zamieszczał już sporo tekstów, z tego co wiem pracował wcześniej jako dziennikarz. Z takim stażem każdy kto tylko oddycha pisałby składne artykuły. Pomijam fakt że pisanie bloga który nie przynosi zysków jest bez sensu tak samo jak uprawianie jakiegokolwiek sportu.
Może Złomnik nie ma żadnego talentu i pisze to z zawiści albo … się nie zna, co przyznał na początku. 😉
Długości i ilość komentarzy zaczyna być tak duża, że nie chce się już ich czytać. Zgadzam się ze ZŁomnikiem w pełni, zawsze Kubica wydawał mi się dobrym rzemieślnikiem i tylko rzemieślnikiem, a Adam zaskakuje od zawsze. Polska gola!!!
Przyznam, że jednego nie mogę pojąć, czyli, że mianowicie, Szanowny Autor Złomnika, nie lubi jeździć szybko i nawet twierdzi, że to jest nudne. Jest to dla mnie tajemnicą nie do ogarnięcia, której nie pojmuję. Pewnie jest to temat z zakresu badaczy duszy, mózgu, osobowości czy innej psyche. Natomiast sport motorowy jest o tyle sensowny, celowy, uzasadnione jest jego istnienie, tym że musiał powstać, bo przecież konstruktorzy lubili skonfrontować swoje maszyny w akcji. To przekładało się na postęp w motoryzacji i dodawało legendy samochodom. Inna rzecz, że teraz mamy głównie show z gwiazdami, ale to jest standard obowiązujący w każdej dziedzinie. Nie umiem się wypowiedzieć na temat talentu Kubicy. Wydaje mi się, że jakiś ma. Ma go z pewnością Małysz, którego nigdy nie lubiłem, bo jakiś taki bezbarwny, ale bardzo grzeczny, co jest godne uznania.
Pozwolę sobie nie zgodzić się z autorem, mam do tego prawo, tak jak on do takich sądów
Zauważyłem niekonsekwencję: Małysz człowiek z ikrą, ale tytan pracy, trenuje ostro przed Dakarem, dojeżdża, zrobił jakiś wynik, nie jest to czołówka(np top6), ale 13 miejsce robi wrażenie – i on wg. autora ma talent.
Kubica natomiast – przechodzi do innej dyscypliny i szybko się w niej aklimatyzuje, rozwala wszystkich w WRC2, a w WRC zaczyna się go bać nawet Sebastan Ogier i jest na ustach wszystkich w światku WRC- i wg. autora on nie ma talentu?
Jeśli jest “wyuczony”, to nie bardziej niż dziesiątki, setki nawet takich jak on, śmigajacych w kartingu za młodu, potem w różnych seriach i nie mogących się przebić. Przykład porównawczy: Michał Kościuszko, też gokarty jako dzieciak, jako 17 latek regularnie upalał rajdowego Lancera na prywatnych drogach pod okiem ojca, przed 20tymi rodzinami latał w autach WRC, kuuuupa kasy włożona, starty w Mistrzostwach Świata – sukcesy średnie, po latach, bez fajerwerków- właśnie on jest WYUCZONY a bez większego talentu, rzemieślnik, który musi startować X lat, by coś osiągnąć. Tymczasem przychodzi Robert i w pierwszym sezonie startów robi więcej niż MK przez kilka lat… Obydwaj podobne warunki, a efekty odmienne, właśnie dzięki talentowi.
Dla tego sądzę że RK jest modelowym przykładem talentu i pracy: bo pracuje ciężko jak mało kto i dzięki talentowi właśnie wykorzystuje lepiej od innych możliwości, które ma.
Wypisz wymaluj jak Małysz, nie wydaje mi się, by mu przychodziło wszystko ot tak..
Zgodzę się tylko z tym, że Robert trochę sam sobie przechlapał, ale jego życie, nikt nie ma prawa mieć do niego pretensji, może najwyżej on sam do siebie.
Sądzę Notlaufie, że zmienisz zdanie i to może jeszcze w ciągu roku:). Pozdrawiam.
@notlauf
“Powiem szczerze, że wchodzę na różne strony, co do których kompletnie, zupełnie nie zgadzam się z autorem, ale lubię go czytać, bo ma taki floł.”
hmmm…. znam to skądś. Może niekompletnie i niezupełnie się nie zgadzam i nie pod każdym względem ale wchodzę tu codziennie wieczorem bo autor ma taki floł….
(tu niema wazeliny a Daytona jest lepsza od Starleta)
Monotonia. Nie dam się wciągnąć. Nie wszyscy ludzie są zaprogramowani do zapierd..nia po zdobycz, żarcie, korzonki, sukcesy stresy. Elitę stanowią szamani. Reszta zapierd..lalala.
Po lekturze ponownej zastanawiam się czy aby ten tekst to nie jest próba wkręcenia czytelników, taki lekki trolling… i chyba się na niego złapałem płodząc wcześniej długi koment przekonujący Notlaufa do swoich racji, podczas gdy on zrobił to pewnie dla dragi, Nice try 😉
Ja bym Kubicy swojego auta nie dał. Renault rozwalił, Skode rozwalił, Citroena rozwalił, Forda rozwalił. Chyba każdym autem, którym jeździł w coś przywalił – tak przez przypadek .
Oglądanie sportu to nuda. Oglądanie F1 to nuda. Rajdy jakieś emocje wzbudzają. Kubica jeździ bo jeździ. Małysz jeździ bo nie skacze. Małysz bardziej człowiek. Kubica bardziej maszyna. Zawsze bliżej memu sercu jest osoba z darem niż wyuczona. Lepszy inteligent bez szkoły niż cham ze szkołą. W sportach motorowych najlepsze jest to jak się auto brudzi, kurz się wzbija, chlapią kałuże, błoto lata, kamyczki nakoorwiajo o podwozie, błota na aucie nie ma tylko w polu pracy wycieraczek, śnieg się kurzy za autem i oblepione auto śniegiem. Pozdrawiam.
45 lat prasy jedynie słusznej oraz 20 kiedy udaje się że jest inaczej a de facto jest bez zmian sprawiło, że zupełnie nie radzimy sobie z przekazami które nam nie odpowiadają. Jak się poczyta gazety z II RP to tam jest taka naparzanka, nawet w obrębie tej samej gazety, że kapcie spadają. A teraz wystarczy wyrazić kulturalnymi słowami, poprawnie po polsku, na swoim własnym blogasku swoje zdanie i jest szok i niedowierzanie, że ktoś tak może myśleć. Ja się nie ze wszystkim co piszesz notlauf zgadzam, wiadomo, nie wiem jednak czy zdajesz sobie sprawę jak ważne jest to twoje pisanie – na palcach jednej ręki mogę wymienić, brzydko mówiąc, niezależnych dziennikarzy w III RP, i się łapiesz. Brzydko mówiąc bo niezależnych dziennikarzy nie ma, są dziennikarze po prostu, albo ich nie ma, i już. Tak mówię ogólnie “dziennikarz”, nie zżymaj się na ten termin – d. to ktoś kto myśli, ma coś do powiedzenia i ma to jeszcze jakiś związek z realem. No i żyje z pisania, oczywiście. A jeśli nie żyje i pisanie jest jego hobby to tym lepiej o nim świadczy, na normalnym rynku prasowym byłbym rozchwytywanym autorem.
Imo: to co robi ostatnio NOTLAUF to bardziej oddzielanie “ziaren od plew” niż nabijanie statystyk. Liczę na to , że jeszcze parę takich “gorących tematów” i w końcu będzie jak dawniej, gdzie m.in. komentarze “stałych bywalców salonu Złomnika” były równie ciekawe i wartościowe co same teksty autora…
Podsumowując: 95,5% komentarzy z ostatnich paru wpisów można by śmiało wykasować bez ŻADNEJ s(z)kody dla czytelników (i autora).
a jak marutim objeżdżam tica, matizy, cc i czasem corsy to jest talent czy umiejętność? Czy może głupota? 😀
Ehehe…
Złomnik
19 stycznia
“Naostrzcie e-maczety i naładujcie e-pistolety. To będzie istna wojna w komentarzach. Napisałem felieton o sportach motorowych. Już wkrótce na złomniku.”
No i jak, zadowolony?
Zgadzamy sie w jednej kwestii. Nie masz pojecia o motorsporcie i o Kubicy. Dziwne, ze mowisz ze nie ma talentu, a najlepsi eksperci na świecie wręcz twierdzą, że jest to prawdopodobnie najbardziej utalentowany kierowca na świecie obecnie. Dziwne ?
Tak więc jak nie masz o czymś pojęcia to nie stawiaj wyroków bo potem ludzie nie zaznajomieni z tematem biorą to za pewniak i latają i rozpowiadają jaki ten Kubica cieńki.
O dziwo takie opinie są tylko w Polsce.
Kubica jest kartingowym mistrzem włoch. Pewnie nie robi to na tobie wrażenia, ale sprzedam Ci info. W czasach gdy Kubica zdobywał to mistrzostwo były to najsilniejsze na świecie mistrzostwa i został pierwszym w historii obcokrajowcem, któremu się to udało.
Gość wpada pierwszy raz na Monte Carlo i wkłada Sebastianowi Ogierowi.
Kubica nie ma talentu ? Bullshit porównywalny z poziomem pocieja.
Ja tu nie widzę wojny – ludzie wypowiedzieli swoje zdanie i tyle.
sad:
wytłumacz mi w 2 zdaniach dlaczego nie mogę mieć zdania na jakiś temat bez dostatecznej wiedzy.
OPCJONALNIE, JEŚLI TO ZA TRUDNE
odpowiedz w jednym zdaniu czy sądzisz, że na innych planetach istnieje życie.
Mozesz miec, ale wypadaloby napisac “DLA MNIE OSOBIŚCIE”, a tekst wręcz stawia twardy nieomylny wyrok.
Ale nic nie irytuje mnie tak jak wlasnie takie pisanie o czyms o czym sie nie ma wiekszego pojecia.
Jezeli nie lubie danego sportowca to nie mowie na prawo i lewo , ze jest slaby tylko potrafie obiektywnie stwierdzic czy jest dobry czy nie, a jak sie nie znam to zostawiam temat.
A jezeli Ty masz jakies watpliwosci co do talentu Kubicy to pomoge Ci je rozwiac i doradze poczytanie opinii zagranicznych ekspertow na jego temat. Chociazby Marka Hughesa z BBC ( jeden z najlepszych ekspertow na swiecie od F1 ) czy Davida Evansa z Autosportu ( ten Pan z kolei ekspert od WRC ) , ale wydaje mi sie ze jestes odporny na argumenty. To takie polskie.
Nie żebym odmawiał talentu Małyszowi, wręcz przeciwnie, ale trochę czasu już skakał zanim zaczął dominować na skoczniach i jeśli mnie pamięć nie myli to rozważał nawet porzucenie sportu i powrót do wyuczonego zawodu.
Jeśli chodzi o Kubicę i jego zapitalanie po OSach to można śmiało założyć że team zatrudnił go by walczył o jak najlepsze wyniki, a bez ostrej jazdy i podejmowania ryzyka osiągnąć tego się nie uda. Gdyby M-Sport płacił tylko za podróżowanie po OSach to nawet tu na forum znalazłoby się sporo chętnych, którzy na dodatek zadowolili by się mniejszymi pieniędzmi niż Kubica i jadąc przepisowo być może nie rozbiliby rajdówki.
@TORT też strzelam, niezłą kolekcję masz.
>Lubię komiksy Dema
A ja wolę Okruchy Ogarniętości na youtube.
Nie jestem odporny na argumenty. Zgadzam się że Mark Hughes i David Evans, nie znam, pozdrawiam, mogą mieć zupełnie inne zdanie niż ja. A co więcej, posiadać głębszą wiedzę w tym temacie. I co z tego? I tak dalej uważam to co uważam, bo ani jeden ani drugi z wymienionych panów nie stanowią dla mnie autorytetu.
Oczywiście że na innych planetach istnieje życie. No bo skąd by się wzięli na ziemi Rodman i Cymański?
No to podsumuję – gdyby nie był dobry nikt nie proponowałby mu auta WRC. To nie F1 gdzie można kupić start. Owszem, sponsorzy idą z kierowcą, ale nie na taką skalę jak w F1.
Natomiast stwierdzenie że “Kubica znowu się rozbił” powoli przypomina “bandyta w BMW znów zabił”. Dajcie człowiekowi spokój, wcale nie miał tak dużo tych wypadków (za to większość spektakularna).
Co do kierunku w którym zmierza Złomnik, to powiem szczerze że każdy felieton od jakiegoś czasu odbieram jako próbę wkręcenia, jakiejś podpuchy lub czegoś podobnego. Nie wiem na ile mam rację, na ile to spiskowa teoria dziejów. Akcja rodzi reakcję, wpisy mało kontrowersyjne nie tworzą ruchu. Czy o ruch chodzi tez nie wiem. Z jednej strony się oburzasz, gdy ktoś Ci zarzuci że szukasz kasy, z drugiej sam napisałeś że chcesz zarabiać. Ja nie mam nic przeciwko temu, dostarczasz mi prawie codziennie rozrywkę, nie widzę powodu żebyś to robił całe życie gratis. Z resztą napisałem już kiedyś, że nawet jeśli Zlomnik będzie płatny, to zapłacę.
Tylko coraz częściej odchodzisz od samochodów. OK, mixy nie są twórcze, ale poczytałbym jakiś felieton o historii marki, o jakimś wyjątkowym modelu. Taką wiedzę chłonę jak gąbka.
Wiem, to Twoja strona, jak zechcesz to możesz nawet się na modę przerzucić. Albo na gotowanie. Wolno Ci. Ale nie ignoruj tak do końca naszych głosów.
no tak, głównym towarem eksportowym Polski jest ignorancja. Ale nigdy się nie spodziewałem, że przekonam się o tym na złomniku.
@oldskul & Waśka – po kolei: specjalista od rehabilitacji i treningów dla “kręgosłupowców”, mój ojciec i mój brat (obaj nieźli trenerzy, ojciec prowadził przez pewien czas własną siłownię). No ojcu i bratu palca bym nie pokazał. No i dieta, o której piszecie. Powiem tak: jaki sens jest torturowanie siebie samego (trening) i odmawianie sobie jednej z bardzo niewielu przyjemności (dieta)? Nawet gdyby przyniosło to jakiekolwiek efekty, to nadal koszta byłyby większe od korzyści. I tego fanatycy dobrej formy (co samo w sobie absolutnie nie jest niczym złym, wręcz odwrotnie) nigdy chyba nie zrozumieją: komuś może się to zwyczajnie nie opłacać, bo zabiera więcej niż daje. Ludzie się różnią. Nie każdy musi być szczupły i sprężysty jak struna. Nie każdego to uszczęśliwia. A jeśli macie z tym problem, to wybaczcie, ale to Wasz problem.
Nie zmienia to faktu, że gdyby nie było to taką torturą, pewnie bym się zajął czymś więcej, niż radosne śmiganie na rowerze w sezonie wiosenno-letnim. Pomysł z pływaniem (co lubię, choć idzie mi słabo) jest bardzo dobry, ze strzelnicą też (choć niestety to drugie odpada ze względów finansowych). Nie wykluczam.
A wracając do meritum – lubię Kubicę. Naprawdę lubię. Osiągnął więcej niż jakikolwiek inny polski kierowca i podejrzewam, że jeszcze pokaże to i owo.
Nikt ci prawa do własnej opinii nie odbiera……ale że ta opinia jest tyle warta co wiedza na ten temat to już inna kwestia.
Masz bloga z możliwością komentarzy to cierp. Wypowiedziałeś się na temat o którym nie masz większej wiedzy to płać…..
Ton wpisu jest taki jaki jest (nie wiem ale sie wypowiem i w ogóle to całe za szybkie ściganie ssie i jest bez sensu i niebezpieczne……) więc i komentarze są odpowiednie.
Nie mam pojęcia o sportach motorowych, ale rozumiem, że kogoś może to kręcić.
Sport? Endorfiny.
Ale nie o tym- wszyscy napisali o prawie wszystkim (nawet się tych “radii” doczepili, ech), ale nikt nie zakwestionował, że obiektywnie istnieje coś takiego, jak talent. Bourdieu (taki francuski socjolog- zły lewak) pisał, że wiara w istnienie samorodnych talentów to jedna z ideologii mistyfikujących rzeczywistość. Bo co tak naprawdę znaczy,, że Małysz lub Kubica (nie) są utalentowani w swoich dyscyplinach?
Polemika z tekstem Złomnika
Na dzień dobry, drobna sprzeczka semantyczna. Otóż senator może podać się do dymisji. Zrzeczenie się mandatu, to nic innego jak właśnie forma dymisji. Zwał jak zwał. Natomiast żadnymi petycjami nie można senatora odwołać. Ni hu hu. Taką mamy Konstytycję. Dekonstytucjanalizacja “nieodwoływalności” jako elementu (ale jednego z kilku) mandatu wolnego nie oznacza jakiejś dopuszczalności odwoływalności nawet w formie ustawy. Ustrojodawca dopuścił instytucję pozbawienia senatora mandatu w szczególnym przypadku – wskazanym w artykule 107 Konstytucji (przypomnę: „W zakresie określonym ustawą senator nie może prowadzić działalności gospodarczej z osiąganiem korzyści z majątku Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego ani nabywać tego majątku”). Wszystkie inne chwyty dozwolone. Senator może być naprany, lać żonę, być skończonym idiotą, czy publicznie popisywać się ignorancją nie na temat. Ale ja tu nie chciałem pisać o Aleksandru Pocieju. Bo on się deklinuje. Chiałem odnieść się do 2 akapitów beztrosko popełnionych przez Złomnika:
Posiada więc umiejętności. Nie posiada talentu. Pele był utalentowany. Kubica nie jest. Jest wyćwiczony. Każdy, kogo w wieku 6 lat posadzono by w gokarcie i nie wypuszczano z toru wyścigowego przez następnych lat 20, nauczyłby się jeździć i stałby się szybki dzięki opanowaniu ruchów, koordynacji ręka-oko-noga-mózg, doświadczeniu w znajomości zachowania się pojazdu w danych warunkach. Żaden talent nie jest do tego potrzebny.
By-zy-du-ra straszna! Ogromniasta i nieprzystająca do dotychczasowego Złomnikowego poziomu intelektualnego BZDURA. Tak rażąca, że zakrawająca na prowokację 😉 Idąc tym tropem „rozumowania” dziesiątki tysięcy dzieciaków na całym Świecie wsadzone za młodu w gokart i konsekwentnie niewypuszczane z toru, dobijałyby się dzisiaj do F1. Jakoś się nie dobijają takimi tabunami, bo tam oprócz rzemieślniczego wylatania godzin potrzeba właśnie talentu. Dalej, potrzeba talentu za kółkiem, żeby łączyć tak bardzo odległe od siebie dyscypliny motorsportu jak wyścigi i rajdy. Kilku próbowało. Taki np. Kimi Raikonen, niezaprzeczalnie wielki talent i raczej niekoniecznie tytan pracy, spróbował i mu spektakularnie nie wyszło. Ale wg naszej wyroczni KAŻDY może, wystarczy się przyłożyć. Cóż za pozytywna afirmacja dla ciężkiej i konsekwetnej pracy. Talent niepotrzebny.
Kubica, i to ze spieprzoną ręką (co jest nie bez znaczenia!) zdobył w swoim debiutanckim sezonie, w nowej (de facto) dyscyplinie – wcześniej jedynie bawił się w rajdy na zasadzie dzień tu, dzień tam, w wolnym czasie – w nieznanym aucie, z nowym pilotem, Mistrzostwo Świata WRC2. Jak na beztalencie i małpę która rutynowo wyćwiczyła kręcenie dowolnym kółkiem przystało! Serio Panie Złomnik?? Te przemyślenia to tak na poważnie, czy płyniemy specjalnie pod prąd? Niemal same pozytywne opinie wśród światowej klasy kierowców, dziennikarzy motoryzacyjnych i wszelkich wpływowych działaczy branży, wychwalające Kubicę i podkreślające jego TALENT nie zdają się na wiele, kiedy ktoś nonszalancko pragnie udowodnić że kubek to wiadro.
Po drugie: Kubica jeździł w F1 i przejebał temat na własne życzenie. Jest mi to obojętne. To nie moja kariera i nie mam z tym nic wspólnego. Gdyby odszedł z F1 u szczytu sławy i został zawodowym pokerzystą – też dobrze. W końcu każdy żyje swoim życiem, a nie cudzym. Być może wolał rajdy i święte jego prawo. Być może atmosfera w F1 jest tak bardzo nie do zniesienia, że wytrzymają tam tylko najgorsze mentalne szuje i świniopodkładacze. Ale jak już się okazało że tak będzie, to znów jego fani podnieśli wrzawę: o rany, o rany, kierowca z superprestiżowej (nie oszukujmy się) serii F1 przechodzi do rajdów! Taki człowiek to po prostu pozamiata tych wszystkich rajdowców, w ogóle oni z nim nawet nie będą w stanie podjąć walki, po prostu wciąga ich nosem. No i jakoś nie wciąga. Radzi sobie dobrze dzięki swoim niewątpliwym umiejętnościom i doświadczeniu, nie rozbija się jakoś szczególnie często (ponoć 3 kraksy na 14 startów), ale daleko do sensacji. Zresztą podejrzewam że ma tu zastosowanie technika „gaz w podłogę i zobaczymy co będzie”, znana i stosowana przez innych, często mniej doświadczonych kierowców.
Kolejny kwiatek! Cały akapit i babol na babolu, babolem pogania. Gdzie litość i szacunek dla szarych komórek czytelnika. Dlaczego przemawia przez Złomnika taka krystaliczna ignorancja? Nie chcę wierzyć, że „jedzie Pociejem” dla samej frajdy bycia anty i napisania czegoś potencjalnie kontowersyjnego. Skoro, Złomniku drogi, zadałeś sobie tyle trudu aby sprawdzić Wiki notkę na temat Kubicy, to dlaczego przytoczonym akapitem przekreślasz fakt dotarcia do jakichkolwiek informacji na jego temat? To świństwo pisać takie bzdety, bo ludzie poza rajdowo-wyścigowym tematem, Ci którzy naprawdę nie maja pojecia, mogą wyrobić sobie opinię bazując na Twoim tekście. Ale do rzeczy. Piszesz, że Kubica „na własne życzenie przejebał sobie starty w F1”, niejako argumentując to kiepską atmosferą. Że niby miał „dosyć mentalnych szuj i świniopodkładaczy”?? Nie wspominasz słowem o jego wypadku i kontuzji – bezpośredniej i jedynej przyczynie obecnej przerwy w karierze w Formule Jeden. Tak, przerwy. Sam Kubica tak do tego podchodzi. Z nadzieją, która wiadomo w jakiej umiera kolejności. To nie jest tak, że „woli rajdy”, tylko powypadkowe ograniczenia ręki zwyczajnie nie pozwalają jeszcze na konkurencyjne prowadzenie bolidu F1. To jest ważne w kontekście Twojego felietonu. Może faktycznie każde dziecko wie, że Kubica miał wypadek podczas rajdu w przerwie sezonu F1 i jakie są tego konsekwencje, ale minimum obiektywizmu nakazywałoby o tym wspomnieć. Tak, żeby nie być mentalną szują i świniopodkładaczem, wiesz?
Nie wzmiankujesz również, że Kubica, to nasze tyrające ciężko beztalencie sportowe, po przymusowym odejściu z F1 miał sporo pierwszoligowych propozycji ze Świata motorsportu. W tym np. udział w prestiżowych wyścigach DTM w barwach Mercedesa. Podczas testów zadziwił wszystkich, większość zachwycił (w tym potencjalnych przyszłych chlebodawców) i kilku zawstydził i zakłopotał. Poczym nonszalacko odmówił. Mógł sobie na to pozwolić, ten nasz nadwiślański driver bez uzdolnień. Takie rozdawanie kart na międzynarodowej arenie przez kierowcę, jest precedensem samym w sobie. A dodajmy do równania niesprawnego kierowcę, z ograniczeniami ręki po ciężkim wypadku…
Dalej piszesz jakieś takie nieskładne bzdury, że w tych rajdach „nie wciąga konkurencji nosem” i że „nie ma sensacji”. Ciekawa definicja zdobycia tytułu Mistrza Świata w debiutanckim sezonie i z niepełnosprawna ręką. Nawet gdyby to był przypadek i szczeście początkującego (nie ma czegoś takiego w całym cyklu rajdowym na który składa się kilkanaście rund), to jest to właśnie TOTALNE wciągnięcie konkurecji nosem i zajebista SENSACJA. Na deser, puentujesz akapit tak odrealnioną i pociejową perełką, że aż przysłowiowy żal pośladki ściska: „gaz w podłogę i zobaczymy co będzie”. Podczas rajdu gdzie na czarnym lodzie i 30 km/h to było dużo. Robert Kubica, to nie jest – wbrew senatorsko-złomniczej opinii – jakiś kamikadze. To jest facet, który jedzie z pilotem, z opisem, nie na pałę. To jest gościu, który obsesyjnie, jak nikt inny, przygotowuje się do rajdu, ogląda on-board’y z przejazdów, rozkminia strategie (opony etc) i do tego wszystkiego ma (dosłownie) nosa i ogromny TALENT.
Straszna świnia z tego byłego męża kuzynki, że aż tak zmącił obraz…
@Leniwiec Gniewomir
Powtórzę jeszcze raz: najwyraźniej sport o nazwie ćwiczenia na siłowni nie jest dla ciebie. W przeciwieństwie do np. sportu o nazwie amatorska jazda rowerem.
I jeszcze raz: to że ktoś jest instruktorem kulturystyki, fizjoterapeutą itp nie znaczy koniecznie, że umie (lub mu się chce) zaplanować treningi dla organizmu reagującego nietypowo czy trapionego przewlekłymi chorobami itp. Tu potrzebna jest grubsza rozkmina. Np mi ludzie z praktyką i osiągnięciami zalecali kreatynę, rozpisali dawki itp i co? I kupa bo mój organizm nie reagował na kreatynę podawaną w typowy i skuteczny u 90% ćwiczących sposób., i to na pierwszym w życiu cyklu (kto zna temat, ten wie co to znaczy).
To tak jakbyś twierdził, że skoro mechanik pracuje w ASO to na pewno nie może się mylić w ocenie przyczyn powtarzającej się awarii.
No ale, jak napisałeś – każdy ma swoje priorytety. Ty lubisz grać na basie, ja lubię ruch i wysiłek, inny będzie chory gdy nie pójdzie na ryby, a jeszcze inny, gdy nie postrzela w FPSa. Wszystko to nie ma nic wspólnego z presją społeczną o której uparcie piszesz, tylko jest sposobem na życie. Czy ja np twierdzę, że koncertujesz tylko dlatego, żeby mieć częste okazje do chlania i zaliczania kolejnych lasek? Albo że Notlauf jeździ starym żelazem bo jest moda na hipsterstwo? To jest dokładnie takie samo krzywdzące uogólnianie.
Hmm… Dobrze, że się przyznałeś, że nie masz bladego pojęcia o motorsporcie, bo czy to Kubica, czy Senna, czy też Maldonado lub Taki Inoue, ich kariera przed Formułą 1 zazwyczaj będzie wyglądała tak samo. Talent wyznacza ilość wygranych wyścigów przed F1, albo wpływy. Kubica nie miał wpływów i żadnego wsparcia od Polski – odpowiedz więc sobie na pytanie, jakim prawem dostał się do Formuły 1…
Tym właśnie różnią się sporty motorowe typu WRC i F1 od rajdu Dakar. Małysz nie mógłby ścigać się w takich seriach, a jego osiągnięcia są, owszem, godne uwagi, ale dostępne dla wszystkich. Wystarczy hart ducha, który jest na ogół domeną sportowców. Myślisz, że Kubica samym doświadczeniem i hartem ducha wygrywa oesy? Tutaj właśnie rolę odgrywa talent. Naturalny talent, nie wyćwiczony lub poparty $$$.
Piszesz, że jakoś tak w tv tylko te wypadki pokazują… Nasza telewizja pokazuje to, co kupuje społeczeństwo. Niestety – ogłupia, zamiast pouczać. Takie historie jak wypadek się sprzedają. Kto będzie zainteresowany, że Kubica wygrał jakiś tam oes w Monte Carlo? Na pewno nie nasze totalnie nieuświadomione w motorsporcie społeczeństwo. Przykro mi, ale jesteś kolejnym “jednym z wielu”, którym się nie chce sprawdzić prawdziwych informacji. Ja rozumiem zwykły człowiek, który nie wie i takiej wiedzy może oczekiwać właśnie z mediów, ale dziennikarz? Dlatego w naszym kraju nic się nie zmieni. Od zawsze będziemy pisać o rajdowcu Schumacherze i rajdzie Formuły Pierwszej.
Kibicuję najbardziej leniwemu, ale utalentowanemu kierowcy, jakim jest Kimi Raikkonen. W rajdach podziwiam Loeba. Robert Kubica nie jest więc moją “miłością”, ale nawet mi nie wypada pisać głupot. Apelu psychofanatyków Kubicy również nie popieram. Każdy ma prawo do błędu, aczkolwiek senatorowi faktycznie nie przystoi pisać całkiem bez sensu i obrażać niewinnego człowieka bezpodstawnie. Taki człowiek jak Pociej może być dla kogoś autorytetem i wtedy mamy kolejną rzeszę osób, wierzących w głupstwa wymyślone przez tego, “któremu się nie chce”. Ty też idziesz już drogą Pocieja. Na szczęście Ciebie nikt nie musi czytać…
Zapamiętaj jeszcze, że to, iż sport motorowy jest u nas w POLSCE bagatelizowany, to nie znaczy, że wszędzie tak jest. A to, że Ci się wydaje, iż tacy kierowcy jak Kubica to tylko roboty, polecam prześledzić historię tych sportów oraz obecnych zawodników ze stawki. Nie każdy jest utalentowany. Jedni są rzemieślnikami, inni wirtuozami. Robert Kubica należy do tych drugich, dlatego stanowi chlubę Polski w wyścigach i w rajdach. Tym bardziej, że ściga się pod NASZĄ POLSKĄ FLAGĄ, mimo, że nasza Polska mu totalnie nic nie dała, bo u nas właśnie na pęczki jest takich ludzi jak Ty, “którym się nic nie chce”… A co dopiero zainwestować w człowieka, który pretenduje do sportu, na którym się w ogóle nie znają…
Oj tam, oj tam. Choć nie lubisz sportów motorowych to przyznaj, że wymiatanie w b-grupie i F1 w erze turbo miało coś romantycznego w sobie. Coś z walk gladiatorów na śmierć i życie.
Ludzie chętnie oglądają wariatów, a wtedy jeździli wariaci w autach pokroju Quattro S1, Pug T16, RS200 z miniaturki albo 037 wśród tłumów widzów. Teraz to wszystko takie przewidywalne, profesjonalne i bezpieczne, że szkoda oglądać. Lepiej obejrzeć wyścigi samolotów z redbulla. A tamte auta są jak broń atomowa z czasów zimnej wojny w porównaniu do “humanitarnej” broni konwencjonalnej używanej w dzisiejszych konfliktach i nie wystarczy do nich talent, albo trening. Trzeba żelaznej psychiki i zagłuszenia w sobie lęku aby jechać 150km/h w poślizgu wśród żywego tunelu. Mam za to szacunek do tamtych wymiataczy choćbyś nawet zaklinał się w następnym felietonie, że możesz pojechać jak Rohl z czasów swojego prime time 😉
Zajebista środa. Notaluf nieźle się zgrywa, aż boję się kolejnej porcji komentarzy, w końcu ubzdurałem sobie, by być na bieżąco.
Ech, jakim ignorantem i zasadniczo głupkiem z lasu musiałby być autor, jeśli naprawdę uważałby, że do zapierdalania 180-200 km/h wąską ścieżką przez las, szerszą od auta o 50 cm, w dodatku luźno usypaną, nieregularną, inną na każdym metrze, wystarczy odwaga, a całej tej reszty każdy może się nauczyć, nawet baba i jakiś cipak w sejczento, który na co dzień zajmuje się uprzykrzaniem jazdy innym ludziom?
Parę lat temu, zaraz po zdaniu prawka, miałem okazję (dłuższa historia) zrobić małego kruza Countachem. Naprawdę się bałem, bo się nasłuchałem/naczytałem o poznawaniu bohaterów z dzieciństwa. Na moje szczęście wóz okazał się wspaniały, a mi jeszcze nie dane było poznać tego smaku goryczy w stopniu ekstremalnym.
Bohaterem sieci jest dla mnie złomnik i chcę by tak zostało, co wiąże się z tym, by miał poglądy takie, które ja zaakceptuję, bo inaczej wyłoncze mu pront i o. Pocałuj misia w dupe.
Co do rozbijania wozów… Kto grubo idzie, ten jebnąć musi, jak mawiali Egipcjanie. Grunt żeby walić tak, kasku od korpusu nie oddzielać. Senator jest idiotą, pozdrawiam. Tyle o nim. Aha. Biedni rodzicie. Tyle kasy w edukację syna wpompować, a i tak kretyna majo. I pewnie pedał jeszcze. Albo żyd.
W latach 90-tych to było życie. Sainz na rajdzie chyba Kenii stwierdził, że pierdoli dopiero po tym, jak po raz trzeci swoją Celice na dachu postawił. Kiedyś bohater, heroiczny i spocony, teraz poproszę prawo jazdy i dokumenty wozu.
Poza tym uważam że sportowcy ci od piłek, skoków i badmintonów, to z grubsza debile, tylko paru się broni. Tak patrzę na tą zmachaną Kowalczyk z czerwonym kinolem i se myślę, no głupia kobito z nerwicą macicy, wsiadłabyś byś w jakieś głupie X3 i to samo przejechała w cieple, szybciej, a radyjko gra. Piłkarze to dopiero tępe chuje, ale kobieta sportowiec to dla mnie jakiś porąbany kod DNA. Jak się w ogóle bzyka kobietę sportowca? One w ogóle potrafią rodzić czy się dobrze wysławiać?
A ja w talent akurat wierzę. To po prostu łatwość uczenia się pewnych rzeczy oraz swego rodzaju kreatywność w danej dyscyplinie. Są ludzie, którzy za młodu w szkole z łatwością uczą się przedmiotów ścisłych, są tacy, którzy z kolei z matematyką i fizyką męczą się strasznie za to mają smykałkę do języków lub bez problemu trzaskają świetne wypracowania z polskiego, są ludzie uzdolnieni muzycznie i są tez tacy, którym słoń na ucho nadepnął i nic nie zrobisz. Są najróżniejsze predyspozycje – ja np. w szkole byłem beznadziejny z przedmiotów ścisłych (mimo moich szczerych prób, gdyż fizyka bardzo mnie interesowała za młodu, niestety ewidentnie bez wzajemności), natomiast nauka angielskiego przyszła mi w zasadzie naturalnie. Do tego niemalże od zawsze kręcił mnie bas – próbowałem też nauczyć się grać na gitarze, ale nie szło mi za bardzo, nie dogadywałem się z tym instrumentem, za to gdy mając 16 lat stałem się dumnym posiadaczem swojego pierwszego basu – enerdowskiej Musimy – podstawy przyszły mi niemalże same. Oczywiście zabrałem się do tematu od dÓpy strony i od razu zacząłem klangować, do tego zmarnowałem sporo swych predyspozycji i gdy jako młodzian miałem jeszcze duzo czasu nie ćwiczyłem odpowiednio solidnie, ale gram cały czas (już prawie 19 lat), nagrałem kilka płyt z kilkoma zespołami, a nauczenie się nowego materiału (o ile nie jest to wymagający dobrej znajomości teorii jazz) nie sprawia mi większej trudności. Ale to już temat na osobny wpis… yyy, nie, czekaj.
Tak czy inaczej – jeden jest niemalże urodzonym biegaczem (kocha to robić i dobrze mu idzie), inny ma uzdolnienia matematyczne, a Kubica niewątpliwie ma dużą smykałkę do powożenia szybkimi samochodami. Gdyby jej nie miał raczej nie byłby znany praktycznie na całym świecie.
@Leniwec Gniewomir: ja nie twierdzę, że wyjątkowe uzdolnienia nie istnieją, tylko za bardzo lubimy przeceniać znaczenie “genijuszu”, a ignorować środowiskowe aspekty. Kto wie, może ja jestem nieodkrytą mistrzynią curlingu?
Nie wiem, czy można być szczególnie uzdolnionym do prowadzenia samochodu, ja bym tu raczej widziała kwestię umiejętności wykorzystywania nabytego doświadczenia. Podejrzewam, że w sportach motorowych istotniejsze mogą być czynniki osobowościowe (typu skłonność do ryzyka itd.), niż jakiś wrodzony talent. Bo gdyby on istniał, to znaczyłoby, że przed wynalezieniem auta tysiące pre-Robertów Kubic pozostało nieodkrytymi talentami?
Cytat ze złomnika z dnia 17.01.2014: “Będzie miks za miksem. Istne miksowe szaleństwo. Miksomania. Miksokret. Mikstajmery. A nawet Mikstat i Grabów nad Prosną z fabryką pasztetu PROFI.”
Zabrzmiało pięknie.. Ale zamiast tego mamy nudny (przynajmniej dla mnie, a każdy ma prawo do subiektywnej oceny) felieton (s)portowy. Szkoda :,(
O kurwa Kubica ściga się pod polską flagą, takiej bzdury to nawet ja nie napisałem. Gość który nie chce udzielać wywiadów po Polsku i ucina wszystkie związki z tym krajem nagle staje się bohaterem narodowym, a “Polska mu nic nie dała”. Dała mu wszystko, od opieki noworodkowej poczynając.