Bierz lawetę: dziewięćdziesięciu prezydentów albo festiwal kantów
Dzień dobry,
usłyszałem w radiu, że z powodu szczytu klimatycznego Straż Graniczna będzie prowadziła wzmożone kontrole na granicach. Będą kontrolowani wszyscy wjeżdżający i wyjeżdżający z Polski. Pan dziennikarz zapytał panią rzeczniczkę Straży Granicznej, po jaką cholerę przy tej okazji we wzmożony sposób kontrolować Polaków wyjeżdżających z Polski. Wywiozą nam klimat i zostanie sam szczyt, czy o co chodzi? No, pani rzeczniczka nie wie, takie jest zarządzenie, chodzi o bezpieczeństwo. Jak usłyszałem te bzdury, to nawet dzisiejsze samochody wydały mi się sensowne, choć bez wątpienia nie są. Lawety do wzięcia są dwie, przy czym jedna obowiązkowo, a druga jak kto uważa.
Lewy narożnik
O Alfie Romeo 90 pisałem już wiele razy. Bella Novanta to najlepszy przykład na to, jak w latach 80. zatopieni we własnym samozachwycie włoscy styliści z najlepszych domów uznali, że można robić cokolwiek, bo – jak u Monty Pythona – wszystko ujdzie, wszystko pójdzie, ryby, banany, stare piżamy – a nawet coś co wygląda jak zbiór przypadkowych prostokątów. Coś jakby jakiś bardzo znany współczesny malarz, jakiś Dwurnik czy inny taki, nagle zrobił pracę w postaci czystej kartki w kratkę. Och, jakież to głębokie! Jaki uniwersalny przekaz! Wspaniała, wyjątkowa sztuka, nieoczywista, pozostawiająca szerokie pole do intepretacji, a zarazem taka prawdziwa, ludzka. Odważna kontestacja zastałego porządku, pokazująca nasze życie w postaci białych kwadratów przedzielonych czarnymi konturami. A może to tak naprawdę jesteśmy sami my, ludzie, tworzący widzianą z góry kompozycję identycznych jednostek i pan malarz zdobył się na holistyczne spojrzenie, w którym przedstawił nas wszystkich jako jedynie kratki na szachownicy życia. Nikt tylko nie napisze, że to dno, wodorosty i chujnia.pl. Podobnie jest z tą Alfą: jest taka bella macchina, że można jedynie rwać sobie włosy z kto tam gdzie ma, że włoscy dizajnerzy odpowiedzialni za Lamborghini Urraco, Ferrari 328 GTB i Skodę Favorit stworzyli coś takiego. Patrząc na tę Alfę już zapominasz, że ją widziałeś. Oczywiście to właśnie dzięki temu uważam, że po ten samochód stanowczo trzeba się wybrać. Jeśli jeździłbym Alfą, to tylko taką, a konfiguracja “diesel + czarne blachy” jest dodatkowym atutem. Jedyną jej wadą jest to, że tym autem niczego się nie strolluje: obowiązkowy przyjazd na zlot Forza Italia czy Alfaholików zakończy się eksplozją entuzjazmu i mocną szansą na auto zlotu. To samo na rajdach Stada Baranów, to samo podejrzewam na spocie Youngtimer Warsaw. Niestety, zadbane auta z lat 80. robią dużo większe WOW niż wszystkie bryki przedwojenne czy z lat 50.
Marzę, żeby porównać taką Alfę z Volvo 340 diesel. Śmiertelne starcie jedynych na świecie diesli z transaxle!
Prawy narożnik
Japońska scena motoryzacyjna to mnóstwo stylów, które u nas są znane zazwyczaj wyłącznie z nazwy: bippu, bosozoku, vanzoku czy mój ulubiony dekotora to zaledwie niektóre z nich. Podobnie zresztą jak trudno znać czy choćby spamiętać nazwy modeli sprzedawanych na rynku japońskim. Nic dziwnego, że nic nikomu nie mówi Nissan Moco, Honda Elysion, Toyota Pixis Epoch, Mitsubishi Dion, Mazda Verisa i Daihatsu Naked. Szczególnie ciekawe są japońskie klasyczne limuzyny, takie jak wytwarzana chyba do dziś Toyota Century i produkowany od lat 70. do połowy lat 90. Nissan President. Takiego właśnie Presidenta, wyglądającego jakby przybył z 1975 r., ktoś sprowadził do Polski z Irlandii, gdzie dla odmiany trafił w Japonii. Nasz przedsiębiorczy rodak informuje nas, że w 2014 r. auto będzie można zarejestrować jako zabytek – wątpiłbym, a ponadto jest to dość jawna informacja, że w tej chwili zarejestrować go nie sposób. Nie to jednak jest główny problem, a to, że sprzedający kieruje swoją ofertę do wąskiego grona kupujących dysponujących gotówką. Niestety, rzadko bywa tak, że kupujący dysponujący gotówką dysponuje wyłącznie gotówką, a nie posiada: internetu, wyszukiwarki oraz możliwości zlecenia/opłacenia ludzi, którzy zrobią coś za lub dla niego. Nawet ja, czyli potencjalny niekupujący, niedysponujący gotówką, natychmiast skojarzyłem, że widziałem już tego Nissana. Sprzęt jest dość charakterystyczny, więc znalezienie linka do ogłoszenia w archiwum nie stanowiło problemu: OTO ON. Można przypuszczać, że sprzedający zapłacił nieco poniżej ceny wywoławczej, a zatem jakieś 5000 euro, co daje nam ok. 22 tys. zł, ze sprowadzeniem do Polski jestem gotów uznać, że było to 25 tys. zł. No to ile damy w polskim ogłoszeniu? SIEDEMDZIESIĄT!!! (z adnotacją: cena do ustalenia podana orientacyjnie. Niestety ja już się zorientowałem, a razem ze mną kilka tysięcy osób czytających złomnik)
Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja nie mam nic przeciwko spekulacji samochodami. Ale wszystko można zrobić dobrze, źle, albo katastrofalnie źle, jak widać na powyższym przykładzie. Szkoda, że sprzedający nie poczekał aż oryginalne ogłoszenie zniknie z internetów (co i tak by nic nie dało, bo ja wszystko archiwizuję). Obstawiam że oryginalny właściciel tego Nissana, zapewne jakiś majętny Japończyk, jakby usłyszał o tym, jaką karierę w kraju kartofli i cebuli zrobił jego były samochód, to wolałby żeby jego bryka popełniła seppuku niż stanowiła przedmiot niezbyt dobrze obmyślonej spekulacji.
Alfa fatycznie do piękności nie należy ale i tak mi się podoba. Chyba nawet bardziej niż współczesne modele…
Ale herezje gadam…
A czy ktoś mi może wytłumaczyć o co chodzi z tymi kierownicami łańcuchowymi? Przecież to jakiś debilizm jest.
Ta Alfa to może być ciekawy kąsek – jeździł tym zdaje się dziadek kolegi, który próbuje ją na alfaholikach upchnąć od jakiegoś czasu, więc jeśli nie było ewidentnego druciarstwa, to powinna być w dobrym stanie. Auto wcale nie wygląda źle (Leniwiec zaraz napisze, że deski pożąda priapria 😉 ), wystarczy porównać z bawarami z tego czasu na ten przykład. jedyny problem z tym samochodem to oczywiście silnik – gdyby było w środku Busso, to pewnie nie miałaby szansy się tu nawet pojawić, bo byłaby już moja :).
Dla mnie nissan jest zniszczony :). Nie zapłaciłbym za niego nawet 2k pln.
O, proszę:
“W 1993 Alfę 90 z Włoch do kraju sprowadził mój dziadek. Od tamtego czasu, mój dziadek nie chciał jeździć innym autem niż Jego alfa, po prostu tak mu się spodobała. Tak więc od 1993 roku dziadek eksploatował ją, wymieniał w niej olej i inne płyny eksploatacyjne na bieżąco. No ale może konkretniej o samym samochodzie, alfa 90 z silnikiem diesla, turbodoładowany 2.4, który generuje moc bodajże 109,5 koni, walizeczki nie było i nie ma (widocznie bardziej uboga wersja), elektrycznie otwierane przednie szyby, tył korbka, radio na kasety, spojler działa(fajny bajer ), samochód garażowany i od kilku lat nie jeździł zimą. W 2011 roku dziadek niestety zmarł, także samochód jest od roku nie używany, dlatego, że w rodzinie mamy 2 samochody i ten jest nam nie potrzebny, a szkoda żeby tak stał w garażu, dlatego chcemy go sprzedać.”
Wzmożone kontrole się przydadzą, może przynajmniej tego znajdą?
http://www.gieldaklasykow.pl/skradziono-mercedes-e500-1995-zabrodzie-k-wroclawia/
Jakbym miał brać 90-tkę, to bezapelacyjnie tę 😉 http://otomoto.pl/alfa-romeo-90-alfa-romeo-90-alfa-2-5-v6-quad-C30721682.html Cena okazyjna, a opis urzeka.
Alfa to typowa kategoria “tak brzydka, że aż piękna”. Pogubuli się włosi w latach ’80 i na poczatku ’90 z tym designem, Fiaty w tym okresie też były ultrapiękne 😛
@Demir:
Na bank była kiedyś do wyrwania dokładnie ta sama poniżej 10 tys., ze 2 lata temu chyba. Kolejny “koneser”.
Czym się różni bippu od germanstyle? Poza tym, że jedni nienawidzą VW, a drudzy Toyot?
Nissan byłby jeszcze może ładny, gdyby nie te badziewne tuningi. Ja wiem, VIP style, stance, srance czy co tam jeszcze, ale ta kierownica i nalepka na bagażniku to zaleciały japońską cebulą z okolic elektrowni fukushima. Nawet jeśli to było robione po sprowadzeniu z Irlandii, to nadal cebula. I do tego ta cena ustalona przez jakiego świra. Dlatego wybrałbym Alfę, bo chociaż wygląda sensownie i to za sensowną cenę. A to kanciaste nadwozie ma swój urok.
A co do spekulacji cenami, to jest coś jeszcze lepszego niż Nissan: Audi S4 B5 przerobione na B7, z mocą 700KM (w ogłoszeniu, bo czy w silniku, to nie wiadomo) za 120tysięcy: http://otomoto.pl/audi-s4-audi-s4-2-7-bi-turbo-700km-C29782959.html
Co więcej, czytając ogłoszenie i patrząc na zdjęcia dochodzimy do wniosku, że on go wcale nie sprowadził… ba, powstaje pytanie – czy oby na pewno już go kupił?
Kierownica z łańcucha <3
To jest tak bezsensowny i absurdalny gadżet, że poziom złomnika rośnie o jakieś 1500%!
1. Urzekający opis Alfy i sama ona unikalna – spojler działa!;
2. Bezsensowny Nissan niechciałbym;
3. Zawsze można zainteresować się SD1 w rokującym stanie i cenie: http://otomoto.pl/rover-sd-sd1-2300-s-C24561065.html
Alfa fajna – nawet bym jeździł. Niestety, wbrew temu, co sugeruje radosuaf, priapizm nie wystąpił, gdyż deska w tym egzemplarzu wygląda przygnębiająco normalnie. Jestem rozczarowany. Ślinotoczne wskaźniki są za to w egzemplarzu podrzuconym przez Demira. Co prawda kolor jest czerstwy, ale mając taką deskę chyba bym przebolał. Za to opis… Pojazd zaliczany do kategorii Samochody osobowe, posiadajacy 6.0 cylindry, 5.0 biegów do przodu, 4. drzwi i 5. siedzenia! Nie wiem, kto to napisał (i wymyślił abstralcyjną cenę) ale powinien wyjąć palec (tudzież inny narząd) z kontaktu.
Nissan natomiast byłby piękny. Piszę “byłby”, gdyż całość skutecznie rujnuje stylówa typu BLING, ze wskazaniem na karykaturalny wręcz ofelunek. O cenie i całej reszcie już opisanej przez notlaufa nawet nie wspomnę, bo i po co. Nie mam pojęcia, co sprzedający ma w głowie – jedyne, co pozostaje, to spuścić się na jego zasłonę milczenia.
Alfa za 37 tys. zł? A czemu nie 137? 😉 500E – nagroda jest za podstawienie auta ze złodziejami. W bagażniku? 😉
Wszystko można z ceną robić, zresztą czek dis ałt:
http://i154.photobucket.com/albums/s274/gekon_photo/nissabn.jpg~original
😉
@Leniwiec:
Przepraszam, nie spojrzałem, że ta w dieslu jest bez didżitala.
Alfa jest piękna. Tu widać, że okrągła piasta kierownicy w niektórych nowych to nawiązanie do tej przepięknej kierownicy, takiej jak w 90. A same wskaźniki przypominają te z Lady Samary. No i diesel. 😉
Radosuaf:
a gdzie jest ten spojler?
Nissan został zepsuty tymi wszystkimi glitterami, ale tak sam w sobie to jest bardzo fajny. nie wiem tylko, gdzie się chowa nogi, kiedy się wysunie podnóżek z przedniego fotela. 😉
Nissan pimp… To wygląda jakby ktoś robił lowridera z powiedzmy Renault Laguny pierwszej generacji albo Forda Mondeo z 1998. Ogólnie, jak to się ładnie mówi: wali parówą na kilometr. No i ta cena tak o jedno zero za duża, zwłaszcza że auto nie jest po przekładce i zapewne nie byłoby to wykonalne.
@miwo:
Spojler jest w przednim zderzaku:
http://www.alfaromeo75.it/file/images/spoiler%20ant%20alfa%2090.jpg
O tak, Alfą powoziłbym bez wstydu (tzn. z dumą) słuchając Phil’a Collins’a – In The Air Tonight. 😀
O ile fury spowodowały wybuch gałek ocznych, to musk mnie się zawiesił na zdaniu, w którym w jednym szeregu dizajnerskim postawione są “Lamborghini Urraco, Ferrari 328 GTB i Skoda Favorit”.
Za grubo 😉
Ten nissan to majstersztyk przez wielkie M ! Nadwozie w stylistyce wołgi połączone z tymi kołami już daje efekt WOW. Ale ta grafika na klapie i kierownica to już efekt O JA PIER… ! T auto to uber troll każdego zlotu jaktajmerów. Należy jeszcze do pełni szczęścia zamontować klakson-melodyjkę i będzie komplet. No i oczywiście strój ruskiego mafioso (dla niewiedzących: marynarka armani, spodnie dresowe, złoty kajdan i zegarek oraz nakładki na przednie zęby w kolorze platyny) obowiązkowy. No i to radio to wisienka na torcie.
Moja żona twierdzi, że nie będzie jeździć v360 bo jest ohydny w porównaniu z używanym obecnie v740. Chyba trzeba będzie jej pokazać Alfę 90.
Alfa? łajnot, wygląda na solidne żelazo. Jeżeli ktomuś się podoba to tylko brac!
Co do nissana: myślę że przodkowie sprzedajacego są z tych baciarów, co to “kup pan cegle” gardłowym głosem proponują.
W sobotę będzie, przecież pisałem że będzie w innym terminie. Inny termin przypada właśnie w sobotę, a bo co?
Bez walizeczki nie biorę! No i bez digitali z 2.5 quadrifoglio ORO (nie verde)
@wuner
ta grafika z googla przypomnała mi natychmiast luxtorpedę, co to za czasów wolnej polski z krakowa do zakopca w trzy godziny jechała. dziadek opowiadał że popierosa nie zdążył wypalić
Niewykluczone, że styliści tej Alfy inspirowali się dziełami Pieta Mondriana, twórcy neoplastycyzmu. “W neoplastycyzmie wyróżniamy dwie podstawowe linie (pion i poziom) oraz 3 kolory zasadnicze – żółty, niebieski i czerwony oraz 3 niekolory – biel, czerń i szarość. Linia pionowa oznaczała dynamikę czyli męskość, a pozioma stateczność, a więc kobiecość. W twórczości osób związanych z tym nurtem uwidaczniają się charakterystyczne cechy stylu – prostokątność i stosowanie czystych kolorów (czerwony, niebieski, żółty, czarny, biały, szary), brak dekoracji, wiara w abstrakcję i postawa odrzucająca naturę na rzecz dzieł rąk ludzkich” (http://pl.wikipedia.org/wiki/Neoplastycyzm). Alfa jest prostokątną, szara, pozbawiona dekoracji i nie ma nic wspólnego z naturą. Wszystko się zgadza 😉
Pozwolą sobie na idiotyczny komentarz: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa jaki Nissan! Wygrywa z Alfa zdecydowanie. No ale z cena to przesadzil. Można takiego Passata B7 za to kupić, ze glowa boli.
A ta kierownica z Prezydencie to co? Stylizacja na gangsta pseuro rapsów?
Alfa w finezyjnym szwedzkim stylu, pewnie u Bertone zatrudnili szwedzkiego stylistę ale po tym co zrobił wymazali go z kart alfahistorii skazując na zapomnienie.
Kojarzę podwórko na którym dostojnie gniją sobie dwie Alfy 90 i pojedyncza alfina 75
Masakra, totalne bezguście, za dopłatą bym nie brał… bleeeee….
Nissan bylby swietny ale nie w tym buraczanym stylu, co to, kuna, ma byc?!?!? Fajny design, fajny silnik, gablota jak sie patrzy.
Alfa jakas taka zbyt dyskretna, mdla, nijaka, wodzianka, ogolnie nieswierza kaszanka. W dodatku bez tych kosmicznych licznikow to juz zupelnie nieciekawa, bezbarwna, wypadajaca blado i bezplciowo. Chociaz z mojej okolicy, jakbym mial to, czego nie mam, czyli wolne popoludnie to moze karnalbym sie na “jazde probna” po twardorzeczce.
M, Włosi niczym się nie inspirowali. Im zależało na tym, żeby jak najszybciej iść na kawę a ponieważ trzeba było zaprojektować samochód to wzięli to co mieli pod ręką czyli zgniecioną paczkę fajek i pudełko z zapałkami, posklejali taśmą i zadowoleni z siebie po drodze do kawiarni podrzucili to kierownikowi. Ten z kolei zadowolony że ktoś za niego odwalił robotę pomalował to tym co miał akurat pod ręką i wyszła alfa. O projekcie tego samochodu zadecydował przypadek – pewnie byłoby ładniej ale akurat Mario i Luigi nie mieli fazy na robotę, tylko “do mani”.
El presidente po niemal 50tyś km wygląda w środku jak po co najmniej 300tyś. Chciałbym poznać tego pacana, który zamontował tam tę kierownicę. A nie, czekaj – nie chciałbym, trochę się jednak boję. Wydaje mi się, że gdyby ktoś w latach trzydziestych zamontował takie amerykańskie koła do takiego japońskiego samochodu, to historia II Wojny Światowej potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Gdzie to Belle, bo ja nie widzę? Można podmienić znaczek na VW i mało kto się skapnie, ewentualnie spróbować takiego trollowania zlotu Passatów. Konsola jest straszna, te pudła z plastiku, o mamo! To już ten Prezydęt ciekawszy, mimo niewątpliwego szaleństwa tuningowo-odpustowego 😉 … przynajmniej do momentu, gdzie nie znalazłem Cygana na tylnej klapie. Błe.
.
[troll] Jednak co prawda to prawda, u Złomnika najłatwiej o motoryzację japońską oraz włoską To nie zarzut w każdym razie. [koniec trolla]
Toyota Century i Nissan President to mega zajebiste bryki. Mnie najbardziej intryguje pytanie, dlaczego te jednej z najbardziej innowacyjnych koncernów świata przez wiele lat produkowały jako swoje flagowe modele tak przestarzałe samochody. Pierwsza generacja Toyoty Century produkowana była bodaj 30 lat. To, że przez dziesięciolecia produkowali Moskwicze, Łady, Duże Fiaty, a dalej na świecie Hindustany Ambassadory, Premiery Padmini i różne mutacje Fiatów 124 i 131 to zrozumiałe dla wszystkich. Ale Toyota, czy Nissan jako flagowe modele w latach 90-tych oferowali samochody rodem z lat 60-tych a wyglądające jak z lat 70-tych.
A co do ceny Nissana. Swego czasu zainteresowałem się cenami Toyoty Century. Myślałem nawet żeby cos takiego kupić – na szczęście mi przeszło. Absolutnie oryginalna w perfekcyjnym stanie znalazłem do sprzedania w Anglii za 7500 funtów. Ten Nissan według mnie warty jest jakieś 4 – 5 tys euro (po oględzinach prawdopodobnie okazałoby się, że 2-3 tys.) Jak patrzę na niektóre ogłoszenia nibyklasyków w Polsce to myślę, że adresowane one są do jakiś kompletnych kretynów.
Jak Alfy lubię, to ta rzeczywiście nudnawa. Nissan zwieśniaczony, ale dużo ciekawszy. No i to wieśniactwo można z niego łatwo usunąć – kierownica, zawieszenie, koła, zedrzeć dzieło sztuki z bagażnika i będzie git. Tylko cena nie teges….
Acha i jeszcze, w pełni identyfikuję się ze zdaniem “Niestety, zadbane auta z lat 80. robią dużo większe WOW niż wszystkie bryki przedwojenne czy z lat 50” przy czym słowo “Niestety” zastąpiłbym “Fajnie, że ….”.
Z autami jest jak z muzyką – dopiera fajne są te od połowy lat 60-tych. Jak ktoś lubi Miecia Foga to niech się nim zachwyca – ja wolę Rolling Stosnów, The Who, Claptona, Dire Straits lub niedawno zmarłych Lou Reeda, JJ Cala czy Alvina Lee.
Podobnie z kobietami popatrzcie na te przedwojenne laski nawet jak były ładne to były brzydkie. Te z katalogów DW z lat 80-tych są fajniejsze.
Pamiętam jak dla mojego Taty jeżdżenie Syrena było obciachem – może dlatego do tego typu wynalazki mnie nie kręcą.
Rocco -> twoja teoria ma krotkie nozki z tego powodu ze bazuje na teorii gustow, ktore sa rzecza wzgledna. Te male dzieci ktore teraz mowila “brum brum” na samochod jak dorasna to beda mowic- “nie ma to jak muzyka i auta z lat 2000, wczesniej to byl dopier syf, nawet usb nie mialy”.
Kto powiedział, że auto musi być obłe?
Ja tam lubię Kanta, więc tej alfie dałbym szansę.
Nissan, też kant, choć w gorszym, bo amerykańsko-bizantyjskim stylu, tez nie jest zły. Pominąwszy oczywiscie agrotuning i cenę z czapy.
Słowem: po ciężkim boju dwóch kantujących zawodników, zwyciężcą jest Alfa.
Zastanawiam się, czy kiedyś Notlauf napisz,e że to “wodorosty, dno i chujnia.pl” o jakimś japońskim aucie. Pewnie nigdy. Choć nie, mam jedną japońską kandydatkę, która ma potencjalnie na to szansę: jest to Alfa Romeo Arna.
@oldskul
” znalazłem Cygana na tylnej klapie”
To chyba nie Cygan/Rom, a Kubańczyk!
Alfa zajebista-popatrzcie na takie smaczki jak choćby ta rączka hamulca ręcznego.Nissan fajny gdyby nie te felgi,a i napewno jeszcze go niesprowadził i raczej nim niejezdzi(chyba że po osiedlowych uliczkach) chyba że stać go na wydanie 511euro/3miesiące lub 1809euro/rok za podatek w irlandi za tą pojemność.Ten też jest ciekawy chciaż stan już nie taki fantastico http://cars.donedeal.ie/vintagecars-for-sale/nissan-president/5608820
@RoccoXXX:
Zniszcz mnie proszę listą innowacji Nissana.
Sorry, że tak komentarz pod komentarzem, ale gdyby kogoś interesowała limuzyna AR z tego okresu, to ja bym jednak poszedł w Alfę 6. Z tego, co mi wiadomo, w Polsce nie ma oficjalnie żadnego egzemplarza. Co prawda nie jest to transaxle, ale to chyba nie jest znowu aż taki problem przy tego typu samochodach, a pewnie i skrzynia lepiej chodzi :).
@RoccoXXX “dlaczego te jednej z najbardziej innowacyjnych koncernów świata przez wiele lat produkowały jako swoje flagowe modele tak przestarzałe samochody”
Innowacyjność jest tutaj zupełnie nieważna, a odpowiedź to: “bo nie są przestarzałe, tylko po prostu dobre” – wiek projektu o niczym nie świadczy. Chwała tym markom, że produkują tak długo, jak znajdują się chętni klienci, bo większość firm już dawno olała “prymitywne” zaspokajanie popytu na rzecz jego “nowoczesnego” kreowania. (“Co 3 lata lifting, co 6 nowa generacja, po 9 samobiodegradacja, a klient albo bierze, albo niech spada do takich samych leszczy jak my”).
@M
No i jest przewaga linii poziomych, czyli stateczność. 90tka jest z dieslem czyli naprawdę wszystko się zgadza.
@ mjak
Źle mu z ryja patrzy. Może to kubański Cygan, czyli tzw. import. To skoro już idziemy w “bling”, to trzeba było dojebać na tej klapie obwieszonego złociszem czarnego rapera w krzywo zawieszonej czapce z daszkiem 😉
laisar – Super to ująłeś.
Century to nie miała być wizytówka technicznych możliwości Toyoty – od tego mieli sto innych produktów (). To miał był salonik na kołach – taki sam jak Daimler 420, Rolls-Royce Phantom VI (przedwojenna szkoła budowy samochodów na ramie, auto produkowane do 1990r.), albo, nie przymierzając, ZiŁ 41047. To nie ma ścigać się po Nurburgringu, epatować ilością mikroprocesorów albo współczynnikiem Cx. To ma mówić: “Mój właściciel jest człowiekiem na stanowisku”. To, że produkt jest najdroższy, nie musi oznaczać, że w kazdyum calu bije wszystko, co tańsze.
Weźmy np. takiego Trabanta – pojemnością bagażnika bił niejedno auto średniej klasy (nie mówię, że bił też Ferrari, bo to niebyłoby na poziomie). A w latach powojennych, gdy w USA namnożyło się nuworyszów, paru z nich przyszło do salonu Mercedesa mówiąc: “Dawać mi tu najdroższy model ze wszystkimi opcjami”. I dostawali Gullwinga, w dodatku przystosowanego do wyścigów (bo tego dotyczyły owe opcje)… Wielu z nich nie było w stanie z tego auta wysiąść bez pomocy osób trzecich. Komfort resorowania, hałas – na poziomie wyścigówki… Ergonomia też… No i przegrzewanie się w korkach, bo chłodnica zredukowana dominimum, bez wentylatora, policzona na szybki, naturalny przepływ powietrza… Posypały się reklamacje, listy do prasy, że gdzie ten mercedesowski komfort… I trzeba było jasnie państwu tłumaczyć, że z siebie kretynów zrobili…
Także tego… Każdy produkt ma swojego klienta. I nie chodzi tylko o zasobność porfela.
Walter R: Kompletnie się nie zgadzam. Oczywiście o gustach można dyskutować, ale będąc ostatnio na koncercie McCartneya i Rogera Watersa dostrzegłem tysiące młodych ludzi, którzy tego słuchają bo to jest ponadczasowe. Jestem pewien, że za 50 lat 20 latkowie będą słuchali Rolling Stonsów. Laski z lat 80-tych fajnie wyglądają też dzisiaj. Moda wraca wszystko się powtarza. Z samochodami jest podobnie BMW 323i E21 chce mieć dzisiejszy 50 latek i dzisiejszy 20 latek. Muzyki sprzed lat 60-tych i samochody sprzed lat 60-tych lub przedwojenne kręcą tylko starszych dziadków. Miecio Fog leci tylko w Ciechocinku na dancingach. To już umiera i se ne wrati bo jest po prostu pierdzielskie (jak np. Syrena lub IFA i 98% aut przedwojennych). BMW 323i E21będzie nieśmiertelne – jestem pewien, że zawsze będzie lans tym jeździć.
radosuaf: Nie potrafię wymienić innowacyjnych patentów Nissana, ale z tego co wiem ich oferta nie opiera się na modelach wymyślonych 30 lat temu (choć tak by było fajnie)
laiser: pełne zgoda
RoccoXXX: Nie zgodzę się z Twoim nie zgadzaniem się.
Mnie kręcą jak najbardziej samochody sprzed dziesiątków lat. Niekoniecznie chciałbym je kupować, ale młodszych klasyków też nie mam w planie. Przedwojenne auta oczywiście nie są praktyczne, zgoda, ale fascynujące mogą być. A starym dziadkiem nie jestem (dziś skończyłem 33 lata, można składać życzenia, najchętniej z załącznikami). A co do muzyki, to wszystko zależy od okoliczności. W korporacji, w której pracuję, mieliśmy raz karnawałową imprezę w stylu prohibicji: Ubrania i fryzury z epoki (mnie akurat się nie chciało, ale niektórzy poprzychodzili), muzyka też. Alkohol był, ale “spod lady”, na hasło, które trzeba było zgadnąć. Ludzie praktycznie w 100% do 30-tki, i bawili się świetnie. Więc to nieprawda, że to nie może się podobać – wszystko zależy od oprawy i nastawienia.
@RoccoXXX 323i E21 za jakieś 20 lat będzie tak samo pierdzielowate jak teraz auta sprzed wojny. A następne pokolenia Tobie podobnych będą mówić, ze E36 to jest świetny samochód, będzie nieśmiertelny i chce go mieć każdy 20sto- i 50cio- latek :). I muzyki bym tutaj nie porównywał do samochodów, bo tam jest zupełnie inna skala czasu.
@RoccoXXX:
To jeszcze nie jest innowacyjność :). O ile Toyota pewnie coś tam wymyśliła (głównie w technice czy tam technologii wytwarzania aut, pewnie mniej w ich konstrukcji, ale to już pewnie lepiej inni ode mnie wiedzą), tak Nissan raczej tylko kopiuje innych, no chyba, że mnie ktoś wyprowadzi z błędu.
RoccoXXX – ja sam wielbię np. Crimsonów, Jethro Tull, Marillion (tylko z Fishem!), Thin Lizzy, Queen, do tego jestem fanem typowych ejtisów, np. zapomnianego dziś nieco zespołu Japan (Mick Karn był mistrzem absolutnym, szkoda, że gościa zabrakło)… A nie mam 40-50 lat, tylko 34. Czyli słucham głównie muzy w moim wieku, nieznacznie młodszej lub trochę starszej. I tak, uważam, że jest najlepsza – gust nie zmienia mi się od lat. Jednak co do samochodów – owszem, zgadzam się, że te przedwojenne są jakby mniej pociągające, ale np. mam słabość do dwusuwów, kurołapów i dźwigni przy kierownicy. A jak to wszystko jest na ramie to już w ogóle ekstaza, czyli np. DKW 3=6 z lat 50. byłoby dla mnie niemalże ideałem. Generalnie kręcą mnie rozwiązania dziwaczne i w poprzek tego, co masowo stosuje się dziś. Choć moje ukochane samochody to Cytryny z lat 60. i 70., czyli generalnie w zgodzie z Twoją tezą.
Szczepan Kolaczek – najlepszego! Spełnienia marzeń! I niech Ci korpo lekką będzie – moja Wybranka nie wytrzymała (to, co robiła z nią praca w banku, wiem aż za dobrze), uciekła i zrobiła to, co ja rok temu, czyli założyła firmę 😉
Nissan skopiował Notę od Renaulta. Chyba, że się myle.
Będąc ostatnio w filharmonii dostrzegłem setki młodych ludzi, którzy tego słuchają bo to jest ponadczasowe. Jestem pewien, że za 50 lat 20 latkowie będą słuchali Bizeta czy Bacha. Laski z lat XVIII wieku fajnie wyglądają też dzisiaj. Moda wraca wszystko się powtarza.
Leniwiec Gniewomir:
Dziekuję bardzo, to dla mnie zaszczyt dostać życzenia od takiej Postaci ja Ty. Korpo nie ciąży mi zbytnio, jest mi tu dobrze, ale mojej małżonce (w innej korpo) faktycznie gorzej. Moze to kwestia zbytniego zaangażowania emocjonalnego właściwego płci pięknej?
A w sprawie samochodów, to chciałbym doprecyzować, że fascynujące jest dla mnie wszystko. Od Cugnota to najnowszych conceptów. Nie wszystkim bym jeździł (ulubiona marka – M-B, ulubiony gatunek – komfortowe, eleganckie coupe Gran Turismo z silnikiem R6 i automatem), ale wszystko mnie w pewien sposób kręci – a dokładniej, to kręci mnie sama różnorodnośc. Każdy wehikuł, stary, nowy, mały, duży, ma jakiś charakter i jakiś komunikat do przekazania. To w automobilizmie jest dla mnie najciekawsze.
Szczepan – generalnie dla mnie korpo jest złem, nie dałbym rady w takim schierarchizowanym środowisku gdzie głównym środkiem komunikacji jest raport. Żeby radzić sobie w takich firmach trzeba mieć trochę “wojskową” mentalność – nawet mundury obowiązują (bo tym jest dla mnie garniak). A moja Wybranka pracowała jako asystentka CFO, co powinno dać Ci jakieś pojęcie, z jakim stresem się to wiąże, szczególnie, gdy jest się traktowaną jak służąca ze zdolnościami telepatycznymi oraz regularnie otrzymuje się wzajemnie sprzeczne polecenia. Podziwiam ją, że wytrzymała tyle, ile wytrzymała – ja prawdopodobnie pierwszego dnia wysprzęgliłbym dzwońcowi krzesłem w fizjonomię. Tak czy inaczej – fajnie, że sobie radzisz, wierzę przy tym, że nie jesteś klasycznym “korpożołnierzykiem”, z pogardą potrzącym na tych, którzy poszli nieco inną drogą i gotowym ginąć i zabijać za Wielkiego Korpobrata (wierz mi, poznałem trochę takich, przerażające indywidua). Jeszcze raz najlepszego!
Ajjj! Zhierarchizowanym, rzecz jasna. Tak to jest, gdy pisze się szybko, robiąc przy tym kilka innych rzeczy. FSTYT
Leniwiec: wiesz ja to w pełni rozumiem. Mówię tu raczej o pewnych klimatach. Ja tak to widzę jak pokrótce opisałem, ale też w pełni rozumiem ludzi kochających inne klimaty.
Dam taki przykład żeby zobrazować jaki klimat kocham. Pochwale się, że w tym roku byłem z dwoma znajomymi w Essen. Było tam wszystko od Trabantów po Bugatti i Maybachy. A wiesz przy jakim aucie stałem najdłużej i trzy razy się do nie wracałem …… piękne BMW Alpina B6 3.5S (E30). I tak patrzę i mówię do swojego znajomego: kurde tylko wsiąść puścić coś z pierwszej płyty Gunsów i sypnąć po jakiś niemieckim autobanie z fajną laską w szpilkach 230 km/h – to byłoby to. A znajomy na to “no !”.
Po prostu tak mam nie potrafię się zachwycić Syreną, DKW lub czymś przedwojennym (może z wyjątkiem Voisinów, Dalage i Bugatti). Stare auto może być tanie (kocham np. Renault 4), ale nie może być pierdzielskie (ta pierdzielskość jest moja subiektywna i trudno mi ja naukowo uzasadnić ).
Odpowiedź dla Nat, krótka bo jestem na lotnisku: Mazda 6 pierwszej generacji to dno, wodorosty i chujnia.pl.
@ RoccoXXX – ja to rozumiem. Też bardzo uważam “czwóreczkie”, a “dwacefałkę” jeszcze bardziej. Ale np. taki Trabant nie jest dla mnie “pierdzielski” – widziałem, co jednym egzemplarzem wyczyniał pewien człowiek podczas prób sportowych na rajdzie WUK-a. Powiem tyle, że nie brał jeńców. Generalnie dwusuwy mają dla mnie w sobie coś zabawnego. Przede wszystkim uwielbiam dźwięk. No i lubię jak jest inaczej, w poprzek i ogólnie zdÓpy i dlatego najbardziej – jeszcze bardziej od dwutaktów – wielbię Cytrynki ze wskazaniem na DS 21 i GS-a. Wsiadasz do środka i przez chwilę nie wiesz o co chodzi i czy przypadkiem lekarz nie zapisał zbyt silnej dawki. Uwielbiam. Takim DS-em lub GS-em bujałbym się spokojnie jakąś malowniczą drogą z moją Wybranką a z głośników leciałoby cokolwiek, na co mielibyśmy oboje ochotę. Na pewno nie G’n’R, gdyż – z całym szacunkiem – nie jestem w stanie strawić głosu Axla. Albo samemu, słuchając Zappy i innych rzeczy niezrozumiałych dla “normalnych” ludzi.
@ notlauf – straszna szkoda, gdyż jest zwyczajnie piękna.
@Leniwiec do głosu Axla też się bardzo długo nie mogłem przekonać i w ogóle nie dalem rady słuchać. A teraz jak leci w radiu coś gnr to daję max głośność i drę sie razem z axlem aż plastiki w Hondzie trzeszczą. Także jak pewnego dnia stwierdzisz, że gość swietnie śpiewa to się nie zdziw :). A w ogóle to się cieszę, ze nie tylko ja slucham większość czasu muzyki starszej ode mnie. Choć jak poszukać to i znajdzie sie pare nowych zespołów co grają bardzo dobrze w starym stylu. Chocby takie Blackberry Smoke, które brzmi jak Lynyrd Skynyrd za najlepszych lat.
RoccoXXX
“Pamiętam jak dla mojego Taty jeżdżenie Syrena było obciachem – może dlatego do tego typu wynalazki mnie nie kręcą.”.
Pamiętam jak mój Tata mówił to samo a dzieciakiem będąc wierzyłem Mu na słowo, że bardziej woli chodzić na piechotę niż jeździć Syrenką czy Trabantem. Podrosnąwszy jednak stwierdzam, że w tamtych czasach z różnorakich przyczyn nie mógł po prostu posiadać żadnego samochodu – pierwsze auto nabył w 1990 roku, mimo iż prawo jazdy zrobił wiele lat wcześniej, jeszcze w wojsku. Na dodatek zakupił malucha i od tego czasu nie słyszałem już podobnych tekstów.
Więc raczej traktuję te gadanie jako odreagowanie ówczesnej rzeczywistości niż szczerą deklarację.
@ Rocco:
no wiesz, w kwestii muzyki są i tacy, jak np. mój brat – doktor muzykologii, który raczej nie słucha tego, co powstało po 1800 roku, a w ogóle nie interesuje go twórczośc po 1950 roku. dlaczego? bo wszystko, co wtedy powstało jest dla niego tylko jakimś przypisem do tego, co było dawniej. i to zubożonym, bo przecież dziś wszystko powstaje w jednej tonacji…
no, ale to taki egzemplarz – jedziesz z nim gdzieś dalej autem i po paru godzinach chcesz wyjść już z tej sali koncertowej/opery/filharmonii/teatru, w jakie zamienił się jego samochód.
jeszcze co do Toyoty Century – tu decydowały względy prestiżowe i to baaardzo prestiżowe. te auta były zamawiane przez Dwór Cesarski i dostarczano je tam, a potem także dla najwyszych urzędników państwowych (już nie z rodziny cesarskiej) w Japonii. nie było więc potrzeby ich ciągłego zmieniania, a wręcz przeciwnie. wystarczy porównać, jak wyglądał president Hollande w DS5 na defiladzie, a angielska królowa w Rollsie (Royce, Rojsie, nie wiem już).
@miwo
O to, to… Jak patrze na zdjęcie Hollande’a w DS5 to zastanawiam się WTF. Dlaczego nie wzięli np dobrze utrzymanego C6, których we flocie rządowej mają na pewno na pęczki i nie przerobili go po prostu na landaua. To by znacznie dostojniej wyglądało, i sprzedać też by można – prezydent socjalista, to jeździ używanym.
.
Dla mnie wygrywa alfa. W ogóle to jest fenomen. Coś takiego, za czym powinien się ślinić każdy złomnikowiec – auto oryginalne, w dobrym stanie, kompletne. Na czarnych blaszkach. Z tylnim napędem, co niektórzy z niezrozumiałych dla mnie powodów uważają za zaletę. W cenie połowy tego, ile ludzie chcą za dobrze utrzymaną skodę 100 czy ładę 2103. Nadaje się świetnie do jazdy na codzień (zakładając, że stan techniczny rzeczywiście odpowiada opisowi). W dodatku stylizacja, chociaż kwadratowa, świetnie reprezentuje klimat epoki, więc ma, można powiedzieć, wartość muzealną. Sam bym po nią jechał, gdyby nie to, że diesel, bo jednego włoskiego diesla już mam i na razie starczy.
.
I jeszcze o włoskim lekko kanciastym żelazie – uderza mnie jak tanio można kupić lancię dedrę. Na allegro jest ich kilka, w cenie od 2 z kawałkiem do 3500 PLN. A przecież to jest normalne, pełnowartościowe auto – ładne w środku, z deską z drewna różanego i ciekawą tapicerką. Fajna tablica wskaźników z zegarkami pokazującymi różne temperatury i ciśnienia. Zwykle z klimą i to automatyczną. Nie rdzewieje za bardzo. Pakowne. Części pasują od fiata. Można gazować. Czemu więc chodzi tak tanio? Jak szukałem dla siebie auta na zimę, to testdrajwowałem jedną, i zaprawdę, kupiłbym, gdyby nie była w tak fatalnym stanie technicznym. Ale poliftowy sedanik w stanie miętowym – uważam, że ciągle wygląda estetycznie, mimo upływu lat.
@ cubino – odpowiedz na to jest prosta – Bo to Lancia ! W krainie cebuli tak juz jest,… Z drugiej strony to dobra sytuacja bo mozesz sobie kupic fajne auto za smieszne pieniadze.
@piotras & cubino:
Może w stanie miętowym już nie występuje i dlatego tak tanio…?
W temacie “Lancia a sprawa polska” to czytałem gdzieś u jakichś Niemców, że Lancie jeżdżą tylko w dwóch krajach świata – we Włoszech i w Polsce, i tylko tam da się je znaleźć. Oczywiście nie chodziło im o zabytki, ale o dejlidrajwery.
@piotras
Eeeee, nie wiem. W końcu jak ktoś szuka auta do jazdy, to kieruje się praktycznością (PRAWDA?), więc niska cena+dużo miejsca+tanie części powinno do niego przemówić, nawet jeśli na masce nie ma naklejki VW.
@ Szczepan Kolaczek – wystepuja, ale trzeba sie naszukac, ja swojej (Kappa) szukalem 3 lata , ale za to jest tak mietowa ze leb urywa.
@ cubino – w oczach wielu rodaków praktycznosc to nie “niska cena+dużo miejsca+tanie części” tylko ” co sasiad powie” 😉
Dedra to samochód fenomen – najbardziej niedoceniane auto kiedykolwiek. Swoją 1.8 ’91 kupiłem ponad 3 lata temu (jako mój pierwszy samochód) za <1000 zł. Jeździła bezawaryjnie przez rok, wykończeniem wnętrza, komfortem i pracą silnika bijąc na głowę wszystko inne. Rdzy – z zewnątrz zero, pod spodem gorzej ale bez tragedii. Do dziś ją widuje w mieście, nie wygląda już tak dobrze, ale widać, że służy… a to 22- letnia już włoszka!
@Szczepan Kolaczek – może tu jest pies pogrzebany. Idealnych egzemplarzy jest niewiele; a za idealnym autem to ja mogę jeździć po Europie jeśli to będzie Citroen GS, Dedrę bym po prostu kupił do jazdy na codzień, gdyby była dostępna. A akurat nie była, jak szukałem. But still… lancia 3000, łada 6000. Coś tu nie gra.
@radosuaf – ojacie, nawet nie wiedziałem, że było coś takiego jak alfa 6, więc wrzuciłem sobie na subito.it i muszę powiedzieć, wow, uszanowanko. Serious sh.t. Takim czymś można zadawać szyku. Weźmy tę, http://www.subito.it/auto/alfa-romeo-alfa-6-1983-avellino-49137905.htm, nawet aria condizionata działa.
@cubino
Nie wiem jak bardzo niezrozumiała może być dla Ciebie frajda z jazdy autem z RWD (zwłaszcza jak chce się trochę poszaleć), no ale ok ja staram się rozumieć nawet najdziwniejsze wypowiedzi…
tamarixis: mój Tata nie był i nie jest sfrustrowanym facetem z powodu tego, że nie posiadał Syrenki. Kilka zdjęć z rodzinnego albumu w poniższych linkach
@RoccoXXX
“Mnie najbardziej intryguje pytanie, dlaczego te jednej z najbardziej innowacyjnych koncernów świata przez wiele lat produkowały jako swoje flagowe modele tak przestarzałe samochody.”
Z tej prostej przyczyny, że ani Nissan, ani Toyota nie zaliczają się do koncernów innowacyjnych – podobnie zresztą jak wszystkie niemieckie. Nissan ma na koncie kilka pionierskich rozwiązań, ale są to zazwyczaj mało istotne pierdoły, np.Nissan jako pierwszy elektroniczne sterowane zmienne fazy rozrządu (zerżnięte od Alfy, spartolona mechanika, obłożono więc elektronicznym śmietnikiem, żeby to jako-tako działało), czujnik deszczu, sterowanie radiem z kierownicy, elektroniczna regulacja twardości zawieszenia, pięciobiegowy automat itp. Nic istotnego. U Toyoty niewiele lepiej, bo wprowadziła na rynek ESP (zbędny gadżet, ale popularny) no i Priusa, czyli pierwszy samochód z silnikiem opartym o obieg Atkinsona. Do tego nawigacja GPS i asystent parkowania.
To nie są koncerny innowacyjne. Takich szukaj we Włoszech, w USA,albo we Francji. Z japońskich koncernów CHYBA najbardziej rzeczywiście innowacyjnym było Mitsubishi, potem Honda. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Cóż, to może i ja się wypowiem, choć mam wątpliwości czy coś wniosę do tematu. Ja tam jakimś wielkim fanem motoryzacji nie jestem, ale polubiłem “francuzy”, również te starsze, z bardzo prostego powodu. Otóż całe życie byłem przekonany że samochód francuski to złom, ale kilka modeli z którymi miałem do czynienia (najbardziej Peugeot 406) przekonały mnie że to bzdurny sposób myślenia. Co ciekawe, tak jak chyba wielu Polaków, nigdy nie uważałem Fordów za złomy i uważałem że teksty “Ford wiadomo co wort” to stereotypy. Może o moim dawnym myśleniu decydował stereotyp że “Ford na Europę to niemiecki samochód, a niemieckie jest dobre”, a może po prostu amerykańska marka nie kojarzyła mi się tak negatywnie jak francuska ze względu na stereotypy o narodzie francuskim (choć to kiepski argument, stereotypy o Amerykanach też istnieją), a może faktycznie Fordy są lepsze od “francuzów” (nie, z tym się nie zgodzę 😉 ). Przy czym lubię również stare “kanciaste” Fordy (Taunus TCII czy III, Granada Mk 2), bowiem nie dość że podoba m się ich wygląd, to jeszcze Fordy są według mnie dobrą skalą porównawczą do samochodów francuskich (w końcu te teksty o Fordzie co jest wiadomo co wort mimo wszystko się przewijały). No i dochodzą samochody z “demoludów”, ale to ze względu na swojskość, a nie ich zalety
Od tej Alfy to bym już wolał Fiata Argenta, podobny ale ładniejszy
@Qropatwa, cubino
Nie tylko frajda z RWD, ale też (co jest dla mnie ważniejsze) większy komfort. Nie ma na kierownicy drgań, ruszania kierownicą po dodaniu/odjęciu gazu, lepsza zwrotność.
RWD ma wiele zalet, a większość zwolenników i tak gada o prowadzeniu. Starlet chyba naprawdę nie daje dużo większej frajdy dzięki RWD. Omega przykładowo jest zbyt ciężka na frajdę, ale komfort bardzo wysoki.
A przeciwnicy gadają o tym że nie jest potrzebne. Ja bym bardzo chętnie kupił coś RWD, ale niestety to drogie rozwiązanie i nie ma nowych, tanich aut z RWD.
Sprawa polska a Lancia to wynik rządowego kontyngentu. Sporo tego było w Warszawie i Niemcom się tak wydawało. 15 lat temu, jak Tatko mój kupował malutkie Y, to ono było w cenie Golfa. Nie będąc hodowcą niczego, nie potrzebował jednak ani Golfa, ani tańszego Bravo/a, tylko coś małego. Był jednym z niewielu klientów tej firmy, a po roku Lancia wycofała się w ogóle z PL na kilka lat. Niemcy więc kitują, a wystarczy przejechać granicę zachodnią, żeby spotkać dziesiątki daily drajwowanych Delt II. U nas ich nigdy nie było poza sprowadzonymi z DE i NL.
A sama Lancia Y tatki dokulała 90tys. km przez 13 lat, bez awarii i wypadku, po czem została anektowana przeze mnie i dziś nią właśnie wróciłem z roboty. Dostała nowe zawieszenie na 15 urodziny, kosztowało grosze bo to w końcu Punto. Nie ma korozji, silnik jest FIRE, dyzajn jak CLS:), lubię ją, nie wożę basu, ale jeździ ze mną duży czarny pies. Zwracam jednak uwagę, że w tamtych latach sprzedaż Lancii, Alfy, Saaba w PL była żadna i ten miętowy stan od pierwszego właściciela jest rzadkością, jak potwierdza piotras. Powodem tej niskiej sprzedaży była głównie cena zakupu i podaż części na ówczesnych giełdach. VAGów i MB były setki, było z czego kraść, a makarona nie trafiłeś. A oficjalnie to była granica, cło, czas, drogo, makaronowa bariera językowa i sześćset innych powodów.
Po 5 latach od zakupu Lancii moja najlepsza przyjaciółka, wybranka i co tylko nabywała nowe 147 i wtedy rynek był już drastycznie inny. Alfa też jeździ do teraz w jednych rękach, a właściwie dwóch, bo raz ja raz o ona. Nie umiem pozbywać się samochodów, gdy służą i cieszą, ale to nie o tym chciałem. Niemcy kitują, dane są sprzed wielu lat, a Lancii w PL nigdy nie było więcej niż w dowolnym kraju EU.
@Mav
Prawda z tymi wszystkim zaletami ale ja podkreśliłem tą która daje najwięcej frajdy (czyli +100 punktów). Niemniej promień skrętu to też ważna cecha. Mój Baleron zawraca na raz tam gdzie auta klasy B nie dają rady. No ale jak ktoś ma klapki na oczach to nie przemówisz mu ro rozsądku. Kończmy temat bo dyskusje nad napędami są słabe. Klasyfikacja jest już ustalona od dawna, nie ma co krzyczeć o tym.
@Qropatwa
Ja tak prawdę powiedziawszy nie poważam tej frajdy w RWD bez szpery, Tylko w zimie, albo na piachu jest frajda, a normalnie to się tego gazem kontrolować nie da. To znaczy da się – albo jest ślizg, albo go nie ma;)
__
Natomiast nie chodzi o jakikolwiek rozsądek w tłumaczeniach. Są ludzie, którym frajda jest całkowicie obojętna i nigdy nie jeździły z napędem na tył – na ten przykład mój ojciec miał z napędem na tył tylko poloneza, ładę i maluchy. Weź mu tłumacz o komforcie, albo frajdzie płynącej z RWD. Nie da rady, bo on ma tylko negatywne/obojętne zdanie na ten temat. Znacznie bardziej woli komfort z renault clio niż z poloneza. Mojej żonie albo siostrze też nie wytłumaczysz, bo one nie zwracają uwagi na to co się dzieje z kierownicą po dodaniu gazu.
__
Problem natomiast się robi gdy do dyskusji włączają się wszelacy bojownicy o wyższość napędu AWD nad 4WD nad 4×4 nad RWD nad FWD, w dowolnej konfiguracji. Ja na ten przykład uważam, że sportowy samochód FWD ze szpera da i tak więcej frajdy niż jakikolwiek ciężki kloc z RWD bez szpery ze słabym silnikiem. Ale znajdą się tacy, którzy mi będą wmawiać, że lepsza (pod względem przyjemności z jazdy) jest omega/baleron/któraś beemka niż nowe megane RS.
Poza tym wolę pogadać o napędach niż o zespołach rockowych i wyższości aut z lat 60 nad przedwojennymi;)
@Leniwiec
Słuchałbyś w DS? A figę, tam jest fabrycznie radio LW/MW i jeden głośnik, a przecież taki miłosnik Citroenów nie zagrotuningowałby tego pieknego auta pajonirem z latajacymi głośniczkami, albo robieniem dziur tu&ówdzie 😉
@Notlauf
Usatysfakcjonowałeś mnie w 100 proc. (wiem, wiem, masz to zupełnie w nosie 😉 ).
Mazda 6 MK1? Chodzi o tego restylizowanego mondelca II produkowanego w wiekszosci poza Japonią? (w Kolumbi, Chinach i USA)?
Swoją drogą duża szkoda, bo auto procz tego, że ładne, to w wersji mps baardzo ciekawe. Swoją drogą, czy te MPSy to w Hiroszimie produkowali?
@qropatwa et consortes
No tak to już jest, jeden lubi śledzie, drugi jak mu z mordy jedzie. Pisałem juz o tym kiedys na tych łamach: miałem kiedys przez 4 lata auto tylnonapedowe, i to całkiem przyzwoite, bo bmw 320 coupe. Nie tęsknię. Wolę przewidywalność i pewność prowadzenia przednionapedowca niz tę mityczną radość z jazdy. A z szaleństw podczas jazdy głownie kręci mnie kruzowanie ze stateczną prędkością, za to muzyką włączoną na full. Ale każdemu według potrzeb.
Co do innych zalet RWD – promień skrętu owszem, racja. Jak często to sie przydaje w real lajfie, jesli nie jesteś taksówkarzem? Torque steer – fakt, wykręca kierownicą, ale głownie w autach z półosiami o nierównej długości (jeździłem v50 z silnikiem diesla, oj tam wyrywało kierownicę z rąk). W Audi na ten przykład jest całkiem OK.
Jeździłem wiele lat Volvo 740 (RWD). Przesiadłem się na Golfa VI (FWD). Ogólnie dramat. Po pierwsze, Golfem przez pół roku uczyłem się skręcać. Poważnie. 20 lat praktyki psu na budę się zdało, skoro autem NIE DA się zawrócić na raz na ulicy przed moim domem tak, jak robiłem to poprzednim. Byle głupi parking pod marketem nagle okazywał się cholernie ciasny… Trakcja? Lubię wypady na narty, szczególnie na przełęcz Okraj. Volvem NIGDY się nie zakopałem ani nie miałem problemu z wjazdem na górę. Golf się grzebie niemiłosiernie. Fakt, trochę niższy prześwit ma. Opowieści o tym, że RWD się ślizga, a FWD nie? To bzdura. Ślizgają się oba, tylko w jednym lata dupa (łatwo wyczuć, nieprzyzwyczajony wpadnie w panikę choć nie ma do tego powodu) a w drugim lata przód (nie da się wyczuć dopóki nie jest prawie za późno, stąd ludziom się wydaje, że przedni napęd jest lepszy).
@cubino:
Sejka to był ostatni poważny atak Alfy na klasę luksusową (modelu 166 nie liczę) i jest to POWAŻNY kawał żelaza. Żeby było śmiesznie, stała taka w naprawdę dobrym stanie w Niemczech na mobile.de za OSIEMSET EURO. Jak się można domyśleć, zniknęła po kilku dniach.
Erbest, z tego co wiem napęd na tył i silnik z przodu to akurat niezbyt dobre połączenie w teren. Chyba jednak samochód z napędem na przód (i silnikiem z przodu oczywiście 😉 ) powinien być w terenie lepszy. Ewentualnie samochód z napędem na tył i silnikiem z tyłu jak Fiat 126p czy Kubelwagen
A ja uważam że wszystkie typy napędu mają swój sens i kazdym da się jeździć i mieć z tego frajdę.
@ Nat – no to bym słuchał jedynki i też by było dobrze. W DS-ir nie martwilbym się takimi detalami.
A w miejscu fabrycznego głośnika zawsze można zamontować lepszy i z zewnątrz nie byłoby widać. Zresztą zapewne są na rynku jakieś dyskretne z wyglądu systemy vsudio. A nawet jak nie to trudno. Ważne, że DS.
Dayum. Nie umiem pisać przy użyciu ekranu dotykowego. Miało być DS-ie i audio, rzecz jasna.
http://www.wykop.pl/ramka/1719702/upiorny-grill-na-kolkach/
C&G gastronomia rożno swierzonka !
@SMKA
Od zarania dziejów WSZYSTKIE samochody terenowe mają silnik z przodu a napęd na tył oraz DODATKOWO na przód – na sztywno lub dopinany. ręcznie/automatycznie. Nigdy na odwrót. Coś ta Twoja teoria słabo się kupy trzyma 😉
@SMKA Napęd na tył i silnik z przodu w teren się nadaje – sporo Trophy Trucks tak ma i zdolności jazdy w terenie bym im nie odmawiał :).
RWD bez szpery nie daje przyjemności? Dobrze, że mi nikt nie powiedział, bo bym nie miał takiego funu z jeżdżenia. Przyjemność z jazdy tylnym napędem to nie tylko jechanie każdego zakrętu bokiem. Dla mnie to ten fajny balans całego auta i świadomość, że jak dodam gazu w zakręcie to raczej go zacieśnię, zamiast wylecieć przodem w krzaki. Tak, wiem, hamowanie lewą nogą, ręczny itd. i można pojechać FWD szybko i efektownie. Ale w RWD nie trzeba sztuczek – wszystko wychodzi jakoś bardziej naturalnie.
@Yossarian
Nie chodziło mi “przyjemność” tylko frajdę, zabawę, radość. “Frajda” to jazda w taki sposób, że ma się głupią minę i nie ma się nad tym kontroli. A przyjemnie może być np. w całkowitej ciszy i komforcie. Przez 500km autostrady nie będziesz miał frajdy, a przyjemnie może być.
Poza tym balans? Znowu argument dotyczący konkretnego auta z napędem na tył (pewnie bmw, no nie?) – polonez czy omega nie mają żadnego balansu. A do tego w omedze jak dodasz gazu to raczej niewiele się w zakresie zmiany toru jazdy zmieni. Chyba, że wpadnie w poślizg, ale wtedy i tak wpadniesz w krzaki, tylko że tyłem.
Alfa bardzo ładna, zwlaszcza ma niezwykły panel z kontrolkami;)
Prezydent… hmmm idealny na taksówke 😉 tylko że trudno bedzie zrobic w nim przekladke kierownicy. Apropos kierownicy, to ten Łańcuchow, to te swoje kierownice to dobre robi czy nie? (kierownica Łańcuchowa)
pozdr pvs
@SEMKA
Przy RWD silnik jest zazwyczaj za przednią osią plus skrzynia i tylny most i rozkład masy wychodzi najczęściej OK.
@Mov
Nie wypada się z tobą nie zgodzić.
Na przyczepnym bez szpery, mocy i sztywności to drift (przez małe d) bardzo średnio wychodzi.
W szczególnym przypadku można nawet obalić samochód.
@Yossarian
Pełna zgoda tylko ze szperą jest jeszcze fajniej.
Do tego jeszcze przy ekstremalnym upalaniu można mechanizm różnicowy powalić.
—–
Ciekawostka: Maserati Biturbo miały na tylnym moście chłodnicę oleju.
@Leniwiec Gniewomir:
Z ciekawości zapytam, jaka korporacja wymaga przychodzenia w garniaku i pisania raportów? Pracuję w korpie, jedyną osobą w umundurowaniu jest portierka (czy jak to się tam mądrze nazywa — facilities manager czy co). Nawet panie z HRu nie przychodzą w garsonkach. No chyba, że mówisz o bankach, instytucjach finansowych i innym raku co obraca opcjami klimatycznymi.
Nissan wygląda jak skrzyżowanie Wołgi 24 i Chevy Caprice’a z przełomu lat 70 i 80 ;-)))
@kmito
To Maserati miało chłodnicę, czy po prostu obudowa była użebrowana, aby chłodzić olej? Jeśli to drugie to Dacia Duster ma wiele wspólnego z Maserati – niezależne zawieszenie i “chłodnicę” oleju na tylnym mechanizmie różnicowym;)
@Mav
Chłodnica… Jak nie jak tak, tak na oko 15x20cm
Do tego szpera typu Haldex, po sposobie działania wnioskuję.
A się rozchodzi o Biturbo tego typu:
http://www.zlomnik.pl/index.php/2013/04/07/fura-na-niedziele-zgnily-trojzab-i-dwie-suszarki/
@ sosek – to zależy od działu tak naprawdę. Ja sam pracowałem w jednej międzynarodowej firmie kurierskiej jako najmniejsza śrubka w maszynie, dress-code’u jakiegoś ścisłego w dziale nie było, ale takiego zadęcia i pi*przenia o “kulturze korporacyjnej” (jeden z moich ulubionych oksymoronów) nie doświadczyłem nigdzie indziej. I jakieś tam raportowanie – okrojone bo okrojone ale jednak – też mnie obowiązywało.
@Mav. Nie no, Poloneza tu nie przywołuj. To auto może służyć co najwyżej do zniechęcania ludzi do tylnego napędu. Doprawdy gorzej prowadzącym się autem nie kierowałem nigdy. Łada 2103 to przy tym auto sportowe. A frajdę każdy definiuje inaczej, mnie jakoś drift nie ciągnie. Owszem, bez szpery nie osiągniesz prawie żadnego wychylenia w kontrolowanym poślizgu, ale nie mów mi, że delikatnego uciekania tyłu nie da się ogarnąć, bo wiem, że się da. I nie tylko w BMW. Akurat większość aut RWD jeździ bardzo przyjemnie (MX-5, 200SX, wspomniane BMW, ze wymienię tylko te najpopularniejsze) i Omega/Polonez są raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.
@Yossarian
Nie no, przykładów sportowych, przyjemnych aut nie przywołuj. Taka celica nawet z FWD prowadzi się całkiem sympatycznie, podobnie jak np. clio I z silnikiem 1.8, czy wspomniana przeze mnie meganka ze szperą.
__
Poza tym szpera – osiągnie się wychyły bardzo duże, ale potrzeba sporo odwagi, albo głupoty. Chodzi raczej o możliwość kontrolowania gazem. Delikatne uciekanie da się ogarnąć, ale w przednim napędzie też się da. Denerwuje mnie też jak ktoś mówi, że w przednim napędzie nie da się bezpiecznie ogarnąć poślizgu.
__
Rodzaj napędu nie jest najważniejszy, jest miłym dodatkiem, ale nie jest decydujący o charakterze większości (większości, nie wszystkich) samochodów. Przykłady inne niż polonez? Proszę bardzo: dowolne duże i ciężkie limuzyny (jak poprzednio wspominana omega, scorpio), dowolne pick-upy i dostawczaki, zwłaszcza jak są puste (navarra, amarok, sprinter, transit), stare miękkie zwykłe auta (starlet, garbus, maluch).
__
Oczywiście omega byłaby mniej wygodna gdyby miała napęd na przód, ale nie spowoduje to drastycznej zmiany charakteru auta. Podobnie jak da się zrobić dostawczaka z napędem na przód (nowsze transity, transportery, itp.) i nie spowoduje to kompletnej utraty możliwości auta.
__
Oczywiście auta pokroju mx-5 sporo by straciły jeśli by nie były RWD. Ale moim zdaniem nie można mówić, że frajda tylko w aucie z napędem na tył, napęd na przód nie ma sensu, itd. Wszystko to kwestia odpowiedniego kompromisu (co np. mercedes udowadnia w A-klasie, a BMW w autach z napędem na 4 koła).
@Yossarian
Polonez nie ma takiego znowu złego zawiasu – owszem, sportowy to on nie jest, ale dramatu jakiegoś strasznego nie ma. Miękkie i buja, ale według mnie Ładę 2103 to bije o lata świetlne (miałem oba, krótko, ale miałem).
Tylko z Polonezem jest taki problem, że dziś już są w zasadzie w 100% skatowane na śmierć, luzy na sworzniach takie, że można palce wkładać, drążków reakcyjnych nie ma od 10 lat, a resory sklepane jeden w pałąk, drugi na płasko plus amortyzatory olejowe bez oleju…
Sprawne zawieszenie, dobre amortyzatory (niekoniecznie Bilstein, choćby Sachsy albo Kayaby), miękkie sprężyny, porządne resory i autem da się jeździć.
A jak ktoś weźmie wraka i dodatkowo go jeszcze zglebi.. no cóż, życzę powodzenia w trafianiu w asfalt
Co do tego że prawdziwe samochody terenowe zawsze mają napęd na tył i dołączany przedni, taki Kubelwagen miał silnik z tyłu i napęd na tył, a służył jako prawdziwy samochód terenowy dla wojska 😉
@Erbest Co prawda ani Poloneza ani Łady nie posiadałem, ale przejechałem się jednym i drugim (Atu plus) i 2103 i Łada zdecydowanie wydawała się przyjemniejsza w prowadzeniu. Oba bez tuningów, choć może i faktycznie Lada była w lepszym stanie. Z Poloneza pamiętam koszmarne hamulce i podpieranie się lusterkami na zakrętach połączone z podskakiwaniem przodu i koszmarną podsterownością. Dlatego później szukając RWD do KJSów i zabawy, produkty FSO omijałem szerokim łukiem
@SMKA
Kubelwagen miał taki układ napędowy nie dlatego, że to dawało jakieś wybitne właściwości terenowe, ale dlatego, że Niemcy nie mieli nic innego pod ręką – wzięli Garbusa, zwiększyli prześwit i walnęli na górę inną budę. Kubelwagen nawet napędu na 4 koła przecież nie miał. A co sądzili o nim Amerykanie można przeczytać tutaj:
http://carl.army.mil/wwIItms/TME30_451_1945.pdf
Strona VIII-1, cytat: “Volkswagen, the German equivalent of the US Jeep is inferior in every way except in the comfort of its seating accommodations”.
@Yossarian
Ależ nigdy nie twierdziłem, że Polonez się do KJSów nadawał. To akurat jak ogień i woda
Erbest, ale ja wiem że Kubelwagen wywodził się z Volkswagena i że napęd na jedną oś był właśnie spowodowany pochodzeniem tego samochodu, ale jednak słyszałem że mimo wszystko Kubelwagen taki tragiczny w terenie nie był (choć gorszy od Willysa). Podobnie słyszałem że Fiat 126p całkiem dobrze radził sobie w terenie
http://cars.donedeal.ie/vintagecars-for-sale/nissan-president-8/5370862
Sory za dubla ale link źle się wpisał.
Bohater wpisy na Zielonej Wyspie.
Hehe.
Chciałbym tylko nieśmiało nadmienić, że na bezdrożach zaskakująco sprawnie radzi sobie 2CV. Zwykła, przednionapędowa.